Go to content Go to navigation Go to search

Wiara i lęk

June 22nd, 2014 by xAndrzej

Aż trzy razy, w jednym krótkim tekście z Ewangelii św. Mateusza, Jezus prosi, abyśmy się nie bali. Syn Boży, który doskonale wie, co kryje się w człowieku, wie też dobrze, że nosimy w sobie lęki. Czy Bóg będzie nas sądził z naszych lęków? Dla człowieka wierzącego lęk jest szczególnie trudny do przyjęcia. Mamy przecież takie wyobrażenie wiary, w której nie powinno być lęków. A jednak je mamy! Czy to znaczy, że nie wierzymy, albo źle wierzymy? Czy to, że boję się o przyszłość, o zdrowie, o to, czy podołam trudom życia - czy to wszystko jest zawsze zaprzeczeniem zaufania wobec Boga? Czy święci to ludzie całkowicie wolni od lęków? Czy mnie, uczniowi Chrystusa, naprawdę nie wolno się bać?
Wierzę mocno, że Jezus zna i akceptuje moje zalęknienia i jak dobry Przyjaciel i Ojciec chce mnie nauczyć pokonywać moje lęki. On nie powołuje ludzi wyzutych z lęków, ale z zalęknionych czyni odważnych.
Doświadczam tego bardzo często, że odwaga to nie jest brak lęku. Ona jest podejmowaniem działania pomimo tego, że się boję. Najważniejsze wtedy, żebym nie uciekł, bo lęk najczęściej chce nas nakłonić do wycofania się i ucieczki.
Coś podobnego jest z wiarą. Wiara nie wymaga braku lęku, ale z lęku wyzwala. Wiele wielkich postaci biblijnych z zalęknieniem i drżeniem próbowało się wymigać od boskich propozycji, ale Bóg dał im moc działania pomimo ich lęków. Bał się Mojżesz, że nie poradzi sobie z rolą wodza, bo przecież się jąka. Bał się Abraham, bo czuł się za stary, żeby zrodzić Izaaka. Bali się prorocy Izajasz, Jeremiasz, Micheasz. Jonasz uciekał ze strachu przed misją nawracania Niniwy. A św. Piotr, który wcześniej deklarował to, że nie dopuści, żeby ktoś skrzywdził Jezusa, w chwili zagrożenia wystraszył się zwykłej kobiety i wyparł się Mistrza. Św. Pawłowi wydawało się, że po nawróceniu pod Damaszkiem zawojuje dla Jezusa cały świat i musiał przeżyć, drugie, ważniejsze nawrócenie - zaakceptować swoją słabość, swoje ograniczenia i lęki. Z lękami musiał zmierzyć się nie jeden raz św. Franciszek z Asyżu, a św. Tereska od Dzieciątka Jezus z dziecięcą szczerością też wyznawała, że się boi. Siostra Faustyna pisze często w Dzienniczku, że towarzyszą jej lęki, nawet tak zasadnicze, że czasem się boi, że jej spotkania z Jezusem to tylko zwykłe urojenia. Można tak bez końca wymieniać świętych ludzi, którzy mimo lęku, odważnie poszli za Panem.
Nie można czekać, aż opuści nas lęk, ale zalęknieni mamy iść za Jezusem, a wtedy sam Jezus dokona cudu uwolnienia nas z naszych lęków.
Jezus wie, że czÄ™sto siÄ™ bojÄ™ i dlatego powtarza bez koÅ„ca: “Nie bój siÄ™! Tylko pójdź za MnÄ…!”.

Jezus jest Panem

June 21st, 2014 by xAndrzej

Pewien ksiÄ…dz opowiadaÅ‚ mi kiedyÅ› o swojej wizycie w jakimÅ› urzÄ™dzie. SpotkaÅ‚ tam niewierzÄ…cego urzÄ™dnika, który nie zwracajÄ…c uwagi na kapÅ‚aÅ„ski strój duchownego, caÅ‚y czas mówiÅ‚ do niego per “pan”. KsiÄ…dz nie wytrzymaÅ‚ i zwróciÅ‚ urzÄ™dnikowi uwagÄ™: “widzi pan, w naszej polskiej kulturze mówi siÄ™ do kapÅ‚ana “proszÄ™ ksiÄ™dza”, a nie “proszÄ™ pana”. UrzÄ™dnik, najwyraźniej poruszony tÄ… uwagÄ…, odpowiedziaÅ‚ pewnie: “Co siÄ™ pan czepia! Przecież z tego co wiem, wy, chrzeÅ›cijanie nawet do swojego Boga zwracacie siÄ™ per pan - Pan Bóg, Pan Jezus”.
Z jednej strony mogÅ‚o to wyglÄ…dać na kompletnÄ… ignorancjÄ™ tego urzÄ™dnika, ale we mnie caÅ‚e to wydarzenie wywoÅ‚aÅ‚o jeszcze inne myÅ›li. ZaczÄ…Å‚em siÄ™ zastanawiać dlaczego ten czÅ‚owiek nie rozumie różnicy miÄ™dzy grzecznoÅ›ciowym zwrotem “pan”, a nazywaniem Boga naszym jedynym Panem i Zbawicielem? A może rzeczywiÅ›cie, po nas, chrzeÅ›cijanach za maÅ‚o widać, że Jezus jest naszym Panem? Może tak, jak w dzisiejszej Ewangelii, sÅ‚użymy dwóm i wiÄ™cej panom? ZerknÄ…Å‚em dzisiaj na swoje życie, myÅ›lenie, mówienie, zachowanie i z pokorÄ… muszÄ™ wyznać, że nie zawsze widać po mnie, że moim jedynym Panem jest Jezus. Stanowczo za dużo robiÄ™ miejsca i przykÅ‚adam troski do spraw tego Å›wiata.
Wczoraj, w naszej archidiecezji, jak pewnie w większości diecezji w Polsce, ogłoszono zmiany miejsc posługi niektórych kapłanów. Zawsze wywołuje to wiele emocji w naszym środowisku. Nic więc dziwnego, że sam zacząłem się w to wkręcać - oceniać, dyskutować, zastanawiać się. Na szczęście dzisiaj, z samego rana czytałem Dzienniczek siostry Faustyny. Natrafiłem na kilka takich miejsc, w których Jezus Miłosierny prosi Faustynę, aby zamieszkała w Jego Sercu, żeby zostawiła wszystkie troski i problemy i absolutnie we wszystkim zaufała Panu.
“Nie troszczcie siÄ™ o to co macie jeść i pić, bo Bóg wie, czego Wam potrzeba”. Jak siÄ™ ma takiego Pana, to nie ma siÄ™ o co martwić, trzeba tylko być posÅ‚usznym.

Jasnogórskie prymicje

June 14th, 2014 by xAndrzej

Apel Jasnogórski w dniu prymicji Księży Neoprezbiterów 2014r.

11 czerwca 2014r.

Wszystkie drzwi dla Jezusa otwiera Duch Święty,
To z Ducha Świętego począł się Jezus w twoim łonie Maryjo,
To dzięki mocy Ducha Świętego wylękniona wspólnota Apostołów wyszła z wieczernika na ulice świata, żeby ludziom głosić Ewangelię,
bo bez pomocy Ducha Świętego nikt z nas, tak naprawdę, nie jest w stanie powiedzieć, że Panem jest Jezus!
Im mniej mamy Ducha, tym więcej mamy smutku i lęków i coraz mniej odwagi do dawania czytelnego świadectwa o naszej wierze. Świat bez ducha staje się po prostu bezduszny, niezdolny do jedności, do pokoju, do prawdziwej miłości, skupiony tylko na walce o pieniądze i władze, zatroskany przede wszystkim o ciało i jego potrzeby.
Przychodzimy dziś do Ciebie Maryjo, bo gdzie Ty jesteś, tam jest Duch Święty!
Pomódl się Miriam, żebyśmy byli otwarci na Ducha Świętego!
Niech zstÄ…pi Duch Jezusa i odnowi oblicze naszej ziemi i nasze osobiste oblicza.

W tym czasie, do twojego jasnogórskiego domu przychodzą z prymicją młodzi kapłani. Oni wiedzą dobrze, że wszystko co pierwsze, trzeba oddać Bogu i Matce Jezusa, że nie da się iść bezpiecznie w kapłaństwo, jeśli się do niego nie zaprosi Matki Najwyższego i Wiecznego Kapłana.
Są tu przed Tobą, najmłodsi kapłani archidiecezji częstochowskiej, byli już u ciebie neoprezbiterzy z Sosnowca i wielu innych diecezji. Jadą do Ciebie z prymicją jeszcze inni nowowyświęceni kapłani ze wszystkich stron Polski i świata. Wszyscy, chcą się uczyć od Ciebie, troski o kapłaństwo Jezusa, żeby nie zdradzić tego kapłaństwa, żeby nie przynieść wstydu i nie zawieść wielkiego kredyty zaufania od Boga i ludzi, żeby ich kapłaństwo nie było byle jakie, ale święte i posłuszne Bogu, gorliwe i odważne w wychodzeniu ż Ewangelią na ulice świata.

Drzwi do kapłaństwa też otwiera Duch Święty – najpierw przez subtelny głos powołania, potem przez towarzyszenie Jezusowi i uczenie się Jego Ewangelii w czasie seminaryjnej formacji i wreszcie przez tę ogromną moc Ducha, która narodziła się w nich w dniu święceń. Kiedy biskup wkładał na nich ręce – to sam Duch Święty zstępował na nich, żeby ich całkowicie napełnić łaską Pana. Kiedy biskup namaszczał ich dłonie świętym olejem, to ich całych konsekrował, poświęcał, żeby chodząc po świecie nie byli już z tego świata, żeby poświęcili dla Jezusa swoje świeckie życie, zwyczaje, upodobania, żeby stali się alter Christus. I choć na zewnątrz są zwyczajni, tacy jak byli przed święceniami, to od wewnątrz są inni. Wybrał ich sobie Bóg za narzędzie, i od tej chwili to co, przyjęli od Boga, mogą dawać innym. Nic swojego, a tylko To co mają w sobie od Pana.

Maryjo, ja wiem, że kapłan jest przede wszystkim po to, żeby dawać, a nie brać, żeby rozdać bez reszty swój czas, swoje talenty, a jeśli trzeba to i swoje pieniądze i rzeczy. U progu kapłaństwa tych młodych ludzi, proszę Cię jednak, Maryjo, żebyś wyprosiła dla nich u Jezusa łaskę przyjmowania, tak jak Ty umiesz to robić najdoskonalej. Bo przecież całe twoje piękno i twoja świętość Maryjo, opiera się na umiejętności całkowitego przyjmowania woli Bożej, natchnień Boga, miłości i mądrości Bożej. Świętość nie zaczyna się od dawania ale od przyjmowania, bo nic nie możemy dać, czego nie mamy w sobie, nie możemy świadczyć jak nie doświadczyliśmy. Chrześcijaństwo nie zaczyna się od dawania ale od przyjmowania od Boga Jego łaski i natchnień. Naucz nas najpierw przyjmować Boga, bo tylko wtedy będziemy mogli Go dawać.
Nas i tych młodych księży, naucz Maryjo pierwszeństwa modlitwy nad działaniem, żebyśmy najpierw się pomodlili, zanim zaczniemy coś robić, żebyśmy najpierw powiedzieli Bogu o ludziach z którymi za chwilę się spotkamy, żeby w tym wszystkim nie było więcej nas niż Boga – bo wybrał nas Bóg za narzędzia.
Wyproś nam i tym młodym kapłanom większe umiłowanie adoracji niż akcji, żeby każda nasza inicjatywa wynikała z miłości Boga, a nie z naszych kapłańskich ambicji. Niech miłość Boża nas przynagla, a nie miłość i naśladowanie tego co światowe.
Razem z Jezusem, módl się Maryjo, abyśmy byli jedno. Od samego początku, wyproś tym młodym kapłanom, doświadczenie kapłańskiej jedności, umiejętność działania w kościelnej komunii, a nie na własne konto, w jedności z biskupem, a nie pod dyktando światowej poprawności i chęci zaistnienia. W mocy swojej pokory, Maryjo, zniszcz w każdym kapłańskim sercu korzeń pychy, indywidualizmu i gwiazdorstwa, bo Bóg w imieniu którego mamy spełniać swoje powołanie, jest wspólnotą osób i działania. Spraw, żeby plebanie na których zamieszkają, były wspólnotami braci, żeby zostali przyjęci przez starszych w kapłaństwie z ojcowską miłością i wyrozumiałością, z otwartością na ich entuzjazm i nowe pomysły, a im samym, i wszystkim młodym kapłanom, wyproś zrozumienie, że Kościół nie zaczyna się od nich ale trwa już od wieków i niesie w sobie niezastąpioną mądrość tradycji i doświadczenia starszych księży. Nie ma większej uciechy dla diabła jak brak jedności wśród kapłanów.
Służebnico Pańska, Matko Jezusa Kapłana i Sługi, Ty wiesz ilu ludzi z tęsknotą i nadzieją czeka na młodych kapłanów. Nie ma bezrobocia w kapłaństwie, żniwo bowiem wielkie, ale robotników mało. Ty, która z takim pośpiechem biegłaś, żeby służyć, uproś dla nas kapłanów ten święty pośpiech w służbie. My, księża, szczególnie musimy się śpieszyć, bo tylu ludzi odchodzi od Boga; musimy się śpieszyć, bo coraz częściej nie nadążamy za młodymi i dziećmi; musimy się śpieszyć do ubogich, opuszczonych i cierpiących, żeby zanieść im nadzieję zanim przestaną wierzyć w sens życia; musimy się śpieszyć z głęboką i rzetelną formacją rodziców, nauczycieli, lekarzy, intelektualistów, robotników – bo oni już nie tylko w Boga przestają wierzyć, ale w wartość życia, w prawdę, w czystość. My, kapłani, musimy być czytelni i radykalni w obronie Prawa Bożego, żeby kapłańskim przykładem i nauczaniem stanąć przy świeckich, którzy za obronę życia i Ewangelii są prześladowani i zastraszani.
Nie możemy się zamknąć wygodnie na plebanii i ze strachem w sercu śledzić zagrożenia w świecie, bo mamy w sobie Ducha Świętego, który otwiera drzwi dla mocy Wszechmogącego Boga. Nie siłą i nie mocą naszą mamy działać, ale mocą Ducha Świętego.

Przyjmij Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, prymicje - pierwociny kapłańskiej posługi każdego, tegorocznego neoprezbitera i uproś u Jezusa nowe powołania, aby miejsca w seminariach duchownych zajęli nowi, młodzi ludzie, którzy bez kompleksów i lęków wejdą na drogę kapłańskiej formacji. Bóg nie przestaje powoływać, tylko coraz mniej jest słuchania Boga i odwagi w odpowiedzi na powołanie. Módlmy się w tym czasie do Najświętszego Serca Jezusowego, w czasie nabożeństw czerwcowych i śpiewania litanii, za kapłanów i o nowe powołania kapłańskie i zakonne – bo kapłaństwo to miłość Najświętszego Serca Jezusowego i Twojego - Niepokalanego Serca Maryjo.

Wyczerpanie

June 10th, 2014 by xAndrzej

Biednemu prorokowi Eliaszowi wysechÅ‚ potok. Susza ogarnęła caÅ‚Ä… okolicÄ™ i nawet ten, który byÅ‚ przy źródle doÅ›wiadczyÅ‚ braku wody. MusiaÅ‚ być porzÄ…dnie wyczerpany skoro udaÅ‚ siÄ™ z proÅ›bÄ… o pomoc do ubogiej wdowy. U niej też nie byÅ‚o najlepiej. MiaÅ‚a tragiczne plany, żeby spróbować rozpalić ostatnie ognisko i z resztek mÄ…ki i oliwy zrobić podpÅ‚omyki dla siebie i syna, a potem już umrzeć z gÅ‚odu i pragnienia. Wszyscy w tej historii sÄ… wyczerpani i spragnieni. I w takiej wÅ‚aÅ›nie biedzie pozwalajÄ… na dziaÅ‚anie Panu Bogu. SÄ… posÅ‚uszni gÅ‚osowi Pana. Eliasz zawiesza jakby swoje racjonalne myÅ›lenie i caÅ‚kowicie poddaje siÄ™ natchnieniom Boga, szczególnie, że Bóg każe mu zjeść to, co przecież jest ostatnim posiÅ‚kiem wdowy i jej syna. Prorok nie powinien objadać wdów, szczególnie z ostatnich porcji jedzenia. Wdowa natomiast godzi siÄ™ na to, żeby wszystko co jej jeszcze zostaÅ‚o oddać prorokowi. Co to za matka, która ostatni posiÅ‚ek daje obcemu, widzÄ…c jak umiera z gÅ‚odu jej rodzony syn? W najwiÄ™kszym wyczerpaniu trzeba bez reszty zaufać Bogu. I staÅ‚o siÄ™. Bóg powiedziaÅ‚ wyraźnie: “Nie bój siÄ™! Dzban mÄ…ki siÄ™ nie wyczerpie i baryÅ‚ka oliwy nie wyschnie”.
Pewnie jak wielu, szedłem dziś na modlitwę trochę wyczerpany. Mamy końcówkę roku, do wakacji jeszcze trochę czasu. Za oknem jest upał i bardziej myśli się już o wakacjach niż o piętrzących się obowiązkach. Myślę, że oprócz codzienności, wielu z nas ma jeszcze większe powody do wyczerpania. Wyczerpują nam się duchowe siły, czasem radość wiary i entuzjazm, wyczerpuje nam się odporność na słabości cudze i własne, wyczerpuje się nam zdolność do trwania i świeżość w relacji z Bogiem. Może przez te chwilowe upały czujemy się jak prorok, któremu wysycha potok.
WziÄ…Å‚em jednak dosÅ‚ownie to zapewnienie Boga: “Nie bój siÄ™! Dzban mÄ…ki siÄ™ nie wyczerpie i baryÅ‚ka oliwy siÄ™ nie opróżni”.
Zaczęło się u nas czterdziestogodzinne nabożeństwo - czyli 40 godzin adoracji Najświętszego Sakramentu. Ciało Boga obecne pod postacią białego chleba, upieczonego z mąki to przecież najlepszy lekarstwo na wyczerpanie - dzban mąki się nie wyczerpie. Mam niebywałą okazję wołać i przyjmować Ducha Świętego - baryła oliwy się nie opróżni.
W myÅ›lach szukaÅ‚em tylko jakiejÅ› znajomej wdowy z synem, do której, jak prorok mógÅ‚bym pójść, żeby poprosić o pomoc. Nagle spojrzaÅ‚em na ikonÄ™ Matki Bożej CzÄ™stochowskiej. Nie wiem czy można JÄ… nazwać “wdowÄ… z Synem”, ale dla mnie staÅ‚o siÄ™ to oczywiste, że w każdym wyczerpaniu, najskuteczniejszÄ… pomocÄ… staje siÄ™ Matka Jezusa.
Jeśli jesteście wyczerpani, lub po prostu zmęczeni, odpocznijcie nieco przed Najświętszym Sakramentem - wołając razem z Maryją o dar Ducha Świętego. Przejdzie Wam wyczerpanie, bo dzban mąki się nie wyczerpie i baryłka oliwy się nie opróżni.

Muszę być świętym jak największym

June 5th, 2014 by xAndrzej

W każdy poniedziaÅ‚ek, bez wzglÄ™du na to czy jest ciepÅ‚o czy zimno, czy pada Å›nieg albo deszcz, w wyjÅ›ciowej bramie Jasnej Góry czeka na mnie bezdomna kobieta. ZaprzyjaźniliÅ›my siÄ™ mocno ze sobÄ…, bo nasze spotkania trwajÄ… już prawie dwa lata. Ta kobieta nie tylko o nic nie prosi, ale zawsze chce mnie czymÅ› obdarować, wyciÄ…gajÄ…c ze swojej torby jak z szafy cukierki, ciastka, Å›wiÄ™te obrazki i tabletki na różne choroby. Ostatnio podarowaÅ‚a mi piÄ™kne, polne, czerwone maki. Ale nie prezenty sÄ… w tych spotkaniach najważniejsze. Ona zna doskonale żywoty Å›wiÄ™tych i potrafi z pamiÄ™ci wyrecytować duże fragmenty ich duchowych zapisków. W ostatni poniedziaÅ‚ek mówiÅ‚a mi o Å›wiÄ™tej Teresce od DzieciÄ…tka Jezus. Przez peÅ‚ne pół godziny, z zachwytem i tak jakby to byÅ‚y jej sÅ‚owa, odtwarzaÅ‚a najpiÄ™kniejsze wiersze Tereski. Do tego nie zachwycaÅ‚a siÄ™ TeresÄ…, ale tym co ona pisaÅ‚a o Jezusie, o miÅ‚oÅ›ci, o życiu duchowym i cierpieniu. PadaÅ‚ wtedy deszcz, ale choćby nie wiem jak laÅ‚o z nieba, staÅ‚em jak wryty, otwieraÅ‚em szeroko usta i z zachwytem sÅ‚uchaÅ‚em tej ubogiej kobiety i patrzyÅ‚em z zazdroÅ›ciÄ… na jej fascynacjÄ™ każdym Å›wiÄ™tym tekstem. TrochÄ™ zrozumiaÅ‚em jej kompletny brak troski o siebie, jej bezdomność, ubóstwo, caÅ‚kowite wycofanie siÄ™ z życia. Ta kobieta żyje po prostu już innym Å›wiatem. KoÅ„czÄ…c swoje zachwyty na Å›w. TereskÄ… moja przyjaciółka zatrzymaÅ‚a siÄ™ na chwilÄ™ gÅ‚oÅ›no myÅ›lÄ…c. “Taka ta Tereska byÅ‚a mÅ‚oda, a taka byÅ‚a Å›wiÄ™ta. Jaka szkoda, że tak szybko umarÅ‚a!”- wypowiedziaÅ‚a z namaszczeniem te dwa krótkie zdania. Potem odwróciÅ‚a siÄ™ do mnie i zapytaÅ‚a: “A ksiÄ…dz, ile ma lat?” “PięćdziesiÄ…t” - odpowiedziaÅ‚em szczerze. “To dwa razy tyle co Teresa w momencie Å›mierci. To pewnie ksiÄ…dz musi być dwa razy Å›wiÄ™tszy od niej?” - zapytaÅ‚a z wielkÄ… ufnoÅ›ciÄ… w gÅ‚osie. ZaprotestowaÅ‚em. WytÅ‚umaczyÅ‚em jej, że daleko mi do tego, żeby choć tak samo jak Tereska być Å›wiÄ™tym, a co dopiero być Å›wiÄ™tym podwójnie. PogadaliÅ›my jeszcze trochÄ™. Moja bezdomna przyjaciółka zdążyÅ‚a jeszcze tylko pomarzyć o tym, żeby mogÅ‚a jeszcze kiedyÅ› zobaczyć Lisieux.
Wracałem do seminarium w deszczu. Tak naprawdę zupełnie mi to nie przeszkadzało, że pada. W głowie miałem tylko to pytanie o świętość. Lata lecą, a czy ja wzrastam w świętości, czy się od niej oddalam? Dla tej bezdomnej kobiety było to jakby oczywiste, że świętość wzrasta wraz z wiekiem. Masz więcej lat to powinieneś być coraz bardziej świętym. Gdyby Tereska żyła jeszcze dłużej, więcej pewnie byłoby jej promieniowania świętością.

PiszÄ™ ten tekst bezpoÅ›rednio po powrocie z maÅ‚ej, ale uroczej parafii w WÄ…soszu Górnym niedaleko CzÄ™stochowy. ByÅ‚em tam, żeby na spokojnie pomodlić siÄ™ przy trumnie ksiÄ™dza Krzysztofa, który umarÅ‚ majÄ…c 44 lata. Od szeÅ›ciu lat byÅ‚ tam proboszczem. WczeÅ›niej pracowaÅ‚ w seminarium jako wychowawca kleryków. To byÅ‚ wyjÄ…tkowy ksiÄ…dz, na wzór Å›w. Maksymiliana, bez reszty oddany Niepokalanej. Na obrazku prymicyjnym napisaÅ‚ sobie sÅ‚owa Å›w. Maksymiliana: “MuszÄ™ być Å›wiÄ™tym jak najwiÄ™kszym”. Może Å›wiÄ™ci umierajÄ… tak szybko, bo spala ich Å›wiÄ™tość?

Święto nadziei

June 4th, 2014 by xAndrzej

Wielkanoc kojarzy mi się z największą tajemnicą wiary, bo jeśli w sercu uwierzę i wyznam ustami, że Chrystus zmartwychwstał to będę zbawiony. Zesłanie Ducha Świętego to wielkie rozlanie się miłości, tak olbrzymie, że miłość Boża wylewa się z nas na cały świat. Natomiast Wniebowstąpienie Pańskie to dla mnie święto nadziei - wydarzenie, które sprawia, że przed każdym człowiekiem Bóg otwiera nieprawdopodobną perspektywę.
Nadzieja wiąże się z przyszłością. Wielu młodych ludzi mówi mi, że nie mają nadziei, bo nie mają przed sobą przyszłości. Trudno jest dostać pracę, zdrowie jest niepewne, miłość przestaje być wierna do końca, a rodzina jakby straciła swoją fundamentalną moc. Człowiek, który nie widzi przed sobą przyszłości nie ma nadziei. Bo po co żyć, jak się nie ma dla kogo i dla czego? Jakąś doczesną nadzieję dają nam rzeczy tego świata, ale one nigdy nie zaspokajają do końca i tak w ostateczności też są beznadziejne. Gdzie więc jest źródło nadziei? Bóg otwiera przed nami niebo i daje największą z możliwych perspektyw - zbawienie.

Nadzieja wiąże się też z czymś pewnym. To właśnie tymczasowość i przemijalność wszystkich rzeczy tego świata i śmiertelność nawet najbardziej bliskiego człowieka wprawia nas w smutek, odbiera nam nadzieję. Bo nadzieja musi stąpać po czymś pewnym. Paradoksalnie, choć wiara dla wielu z nas rodzi wiele wątpliwości, tak naprawdę, jeśli jest autentyczna, głęboka i szczera stawia człowieka na pewnej skale. Bo kto może być pewniejszy od Boga? Każdy człowiek jest ograniczony i zmienny, dziś jest, a jutro go nie ma, dziś żyje ze mną w wielkiej przyjaźni, a jutro staje się kimś obcym, dziś wyznaje bezgraniczną miłość, a jutro zdradza a nawet czasem nienawidzi. Czy może być ktoś pewniejszy niż Bóg? Ale do tego potrzebna jest pewność wiary, po prostu głębokie do szpiku kości przekonanie, że to,w co wierzę jest prawdą.
Nadzieja jest wreszcie ściśle związana z miłością. Beznadziejność bowiem to nie tylko zapewnienie przyszłości i pewność jutra, ale nade wszystko szczęście z doświadczenia tego, że jest się kochanym. Wszystko jest beznadziejne bez miłości. Niekochany człowiek, choćby miał największe bogactwa jest żebrakiem. Jeśli znakiem nadziei jest pokój i poczucie szczęścia - to może je dać tylko ktoś kto kocha. A Bóg ukochał nas do końca. Udowodnił swoją miłość wydając swojego Syna na śmierć krzyżową. Co ma więcej zrobić, żeby nas przekonać o miłości? Jesteśmy głupcami, sokoro mamy koło siebie największą możliwą MIŁOŚĆ, a marudzimy, że nie jesteśmy kochani.
Ksiądz to szczególny sługa nadziei. Jeśli tylko zrobi mały gest otwarcia, to natychmiast będzie miał przy sobie rzesze ludzi, którzy stracili nadzieję i przychodzą do niego, żeby im pokazał, jak tę nadzieję odnaleźć w Bogu. Tak, ksiądz nie może być beznadziejny i dlatego musi być w każdej chwili wiarygodnym świadkiem prawdy, którą głosi w imieniu Jezusa.