Rozum oderwany od miłości
November 27th, 2009 by xAndrzej
Pycha nie zaczyna się od ludzkiej wyniosłości czy też od patrzenia na innych z góry. Ona zaczęła się od kuszenia diabła, który chciał, aby w człowieku pękła równowaga między rozumem a miłością. Rozum oderwany od miłości zaczyna w człowieku budować jego fałszywą wizję wielkości i samowystarczalności. Rozum, który przestaje liczyć się z miłością, zaczyna sam decydować o tym, co dobre i złe, co prawdziwe i fałszywe, co warte kochania, a co skazane na odrzucenie. To oderwanie od komunii z miłością czyni z rozumu rywala miłości. A o to przecież chodzi diabłu! On sam zawłaszczył otrzymaną od Boga inteligencję, a odrzucił miłość. Rozum bez miłości nakazuje mi wybierać to co wygodne i łatwe, co mi się opłaca i przynosi wymierną korzyść. Dla rozumu oderwanego od miłości bez sensu jest służba, bez sensu jest ofiara i umartwienie, bez najmniejszego sensu jest oddawanie życia dla drugich. Do tych rzeczy niezbędna jest miłość.
Kiedy rozum oderwie siÄ™ już od miÅ‚oÅ›ci i uczyni z niej swojego rywala musi zacząć od negacji otaczajÄ…cego Å›wiata. Dlatego czÅ‚owiek pyszny wzrasta w atmosferze nieustannej negacji. On prawie zawsze jest na nie. Wszyscy sÄ… gÅ‚upi i źli, wszyscy majÄ… złą wolÄ™ i nie znajÄ… siÄ™ na rzeczy. Nawet jeÅ›li tak jest to czÅ‚owiek, który nie oderwaÅ‚ siÄ™ od miÅ‚oÅ›ci potrafi z miÅ‚oÅ›ciÄ… patrzeć i myÅ›leć o prostaczkach, potrafi przebaczać, nie gorszyć siÄ™ i ufać. PyszaÅ‚ek patrzy z góry na tych maluczkich, pogardza ich gÅ‚upotÄ…, gorszy siÄ™ ich biedÄ… i nie znosi zapachu ich potu. Nie lubiÄ™ w sobie tego kawaÅ‚ka pychy, który siÄ™ zamyka na innych, denerwuje siÄ™ ich sÅ‚aboÅ›ciÄ…, a nade wszystko nieustannie kalkuluje. CzÄ™sto nie udaje mi siÄ™ wygrać z tym najwiÄ™kszym korzeniem każdego mojego grzechu. Zamiast kochać zastanawiam siÄ™, czy mi siÄ™ opÅ‚aca to kochanie, zamiast przebaczać i wychodzić naprzeciw, zamykam siÄ™ i wycofujÄ™, żeby tylko czegoÅ› nie stracić, żeby tylko nie odkryć jakiejÅ› swojej sÅ‚aboÅ›ci. A przecież tak naprawdÄ™ najbardziej lubiÄ™ spotkania z upoÅ›ledzonym KubÄ…, który ma w sobie mnóstwo energii i zawsze pierwszy wyciÄ…ga rÄ™ce, najbardziej imponuje mi Stasiu, który już tyle lat, prawie bez żadnego szemrania pcha inwalidzki wózek Adasia i jest naturalnie szczęśliwy z tego, że może sÅ‚użyć. Nawet wujek Józek z akademika rozbraja mnie swoimi deklaracjami miÅ‚oÅ›ci i zachÄ™tÄ… do tego, żebym nie pÄ™kaÅ‚. LubiÄ™ być ksiÄ™dzem “od gÅ‚upich dzieci”. Dla nich nie ma najmniejszego znaczenia, że mam doktorat i jestem kanonikiem, przy nich nie mogÄ™ siÄ™ popisać erudycjÄ… i znajomoÅ›ciÄ… kawaÅ‚ka mÄ…drej teologii. Oni to wszystko “majÄ… w nosie”, bo dla nich liczy siÄ™ miÅ‚ość i prostota. Czy trzeba mieć umysÅ‚ choć trochÄ™ upoÅ›ledzony, żeby wiÄ™cej kochać? WierzÄ™, że nie trzeba. I nawet rozum wielki nie przeszkodzi, jeÅ›li tylko nie oderwie siÄ™ go od miÅ‚oÅ›ci. Ale miÅ‚oÅ›ci można nauczyć siÄ™ tylko od maluczkich!
Migawki z życia:
We wtorek mieliśmy kolejne spotkanie naszej męskiej grupki modlitewnej. To jest takie modlitewne zaplecze w naszej seminaryjnej wspólnocie. Mocno wierzę, że jeśli na zapleczu seminarium będą się modlić mężowie, ojcowie, świeccy świadkowie Boga to Bóg przysporzy naszym alumnom zdolności dojrzewania do duchowego ojcostwa.
W Å›rodÄ™ wyjazd do Warszawy. Tam miÅ‚e spotkanie w przyjacielskiej grupie kilku rektorów. Mamy wiele podobnych problemów, a to nas łączy i wzbogaca. JechaÅ‚em pociÄ…giem, ale nie daÅ‚o siÄ™ spać, bo w obie strony miaÅ‚em rozmówców. W drodze powrotnej po krótkiej rozmowie, jakaÅ› kobieta powiedziaÅ‚a mi na odchodne: “miÅ‚o siÄ™ z panem rozmawiaÅ‚o! Musimy być spod tego samego znaku!” Å»eby biedaczka wiedziaÅ‚a, jaki jest mój stosunek do znaków zodiaku to pewnie nie byÅ‚oby jej tak miÅ‚o.
Czwartek: Modliliśmy się u Małych Sióstr razem z naszą grupką modlitewną. Znów kilkadziesiąt minut ładowania baterii.
W seminarium przybyło chorych. Na szczęście to nie wirus ani świńska grypa. Lubię odwiedzać chorych, choć chętnie zrezygnowałbym z tej przyjemności za cenę zdrowia naszych kleryków.
Intencje modlitewne:
Za kapłanów, szczególnie tych zagubionych, cierpiących, uwikłanych w grzechy. Coraz bardziej rozumiem dlaczego kapłani są jednocześnie największą radością i największym problemem Jezusa; za alumnów i o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za moich współpracowników i wszystkich księży profesorów; za Gosię, żeby przyjęła kolejną porcję swojego cierpienia, a swoje cierpiące dłonie umiała ofiarować Jezusowi za wszystkie kapłańskie dłonie, konsekrowane do tego, żeby dawać Jezusa; o uzdrowienie dla Piotrka i wszystkich cierpiących; za moich wspaniałych wychowanków z DA, za tych, którzy pomagali mi budować kościół dla studentów; za naszą diecezję, żeby była wiernym Kościołem Jezusa; za księży neoprezbiterów; za czytających ten wpis na blogu i za wszystkich, którzy w tych dniach obdarowują mnie dobrym słowem, życzeniami i modlitwą.
- No Comments »
- Posted in Inne