Różne strony krzyża
February 19th, 2010 by xAndrzej
Cała moja ufność wobec Boga rodzi się z wiary, że tylko On widzi całość rzeczy i całość naszego życia. My widzimy trochę i tylko ze swojej strony. Stajemy przecież często wobec różnych nieporozumień, bo każdy z nas widzi to samo, ale z innej strony. Jakoś podobnie jest z krzyżem. Najpierw widzimy swój, potem dopiero cudze. Trudno jest dźwigając swój krzyż zauważyć, że inni dźwigają jeszcze większy. Boli nas pewnie i to, że coś, co jest naszym krzyżem, inni odczytują jako złośliwość czy wrogość. Prawdę o naszych krzyżach również zna tylko Bóg, ale właśnie dlatego trzeba nam czasem zamilknąć wobec krzyża, nie tłumaczyć i nie oskarżać. Teraz lepiej rozumiem milczenie Jezusa na drodze krzyżowej. Nie da się wszystkiego wytłumaczyć, bo i tak nie zrozumieją. Jedni będą szydzić posądzając o naiwność i klęskę, inni będą się złościć widząc w krzyżu znak walki i protestu. Wolę więc dźwigać krzyż, niż rozmieniać go na drobne, bo nigdy, ani swojego, ani cudzego krzyża nie zrozumiem do końca. Wolę wziąć go na plecy, niż walczyć o jego zrozumienie, bo jeśli chcę go zrozumieć to chyba tylko po to, żeby go zrzucić, albo od niego uciec. Ufam milczącemu Bogu, że dźwiga krzyż w milczeniu, nic nie tłumacząc, nie szukając argumentów ze sprawiedliwości, ani uzasadnień w tę lub w inną stronę. Za dużo chcemy krzyż zrozumieć, a za mało mamy chęci by go dźwigać. Nie wiem, czy w gadaniu o krzyżu nie ma czasem więcej ukrytej chęci ucieczki od niego niż dyspozycji, żeby go włożyć na własne plecy.
Odprawiałem dziś niezwykłą drogę krzyżową przed obrazami Dudy-Gracza na Jasnej Górze. Nic nie mówiłem, nic nie czytałem - patrzyłem tylko na kolejne sceny gdzie Jerozolima miesza się z Polską i z Częstochową. Wypatrywałem za to w kolejnych obrazach miejsca kapłanów.
Przy pierwszej stacji jakiś biskup ma zawiązane oczy, to taki symbol ślepego kapłana. W nim nie ma żadnej reakcji na wyrok Jezusa, jakby sam sobie zakrył oczy, żeby nie widzieć. Czy my, kapłani, rzeczywiście nie chcemy już nawet patrzeć jak skazują Jezusa na śmierć?
Na drugim obrazie jest pełno biedaków - chorych, cierpiących, żebrzących i ani jednego księdza! Jakby krzyż już nie był dla księży, jakby uciekli na sam widok krzyża w łatwe i dostatnie życie. Najgorsze, że zostawili tych wszystkich ubogich samemu Jezusowi, a przecież to oni mieli dać tym głodnym chleb!
Za to przy pierwszym upadku Jezusa są sami księża - dostojnie ubrani, w godnościach i purpurach, wypasieni, uśmiechnięci, mętnym wzrokiem patrzący na upadającego Boga. Czyżby pierwszy upadek był z naszego powodu? Pewnie tak, bo skoro Jezus ustawił nas jako pierwszych przy źródle, to pewnie z powodu naszych brudów upada na samym początku krzyżowej drogi. Musi Go bardzo boleć to, że zanieczyszczamy wody Jego życia.
Przez kilka następnych stacji nie ma kapłanów. Jakby zeszli z krzyżowej drogi. Było mi smutno z tego powodu, bo poczułem przez chwilę jak bardzo zawiedliśmy Jezusa. Chyba dopiero przy przybijaniu do krzyża pojawili się kapłani - i to nie byle jacy - Ojciec Maksymilian, Prymas Wyszyński i Ksiądz Jerzy. A jednak Jezus uwierzył do końca i wystarczyło Mu niewielu, żeby zbawić świat. Albo będę święty i radykalny, albo nie będę miał żadnego udziału w zbawianiu świata. Jezus nie potrzebuje kapłanów byle jakich, ale takich, co się dadzą na stałe przybić razem z Nim do krzyża.
Śmierć Jezusa to eksplozja świętości kapłanów. W tym obrazie są już prawie wszyscy polscy święci kapłani. A jednak są święci kapłani! I tak jak pierwsi uciekli spod krzyża, tak pierwsi czerpią świętość ze śmierci Jezusa. Może to zuchwałość z mojej strony, ale pomyślałem sobie, że w pierwszym rzędzie Jezus oddał życie za swoich kapłanów. Jakby chciał powiedzieć, że jeśli oni będą święci to i świat będzie przez nich uświęcony.
U Dudy -Gracza jest więcej niż 14 stacji. Jedną z ostatnich jest scena pełna kapłanów z chlebami i kielichami w dłoniach. Jezus, który może się zawiódł z naszego powodu, nie odwołał swojej decyzji, żeby to właśnie kapłani karmili świat Jego ciałem. Różne są strony kapłańskiego krzyża, ale bez względu na nie, Bóg zdecydował, żeby to właśnie oni, czasem słabi, tchórzliwi - dawali ludziom pokarm, bez którego możemy wszyscy umrzeć w drodze.
Różne są strony kapłańskiego krzyża - zdrady, ucieczki ale i ofiary, męczeństwo i świętość.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Kapłanie, zmiłuj się nad kapłanami!
Intencje modlitewne:
za nasze seminaryjne rekolekcje wielkopostne - o ducha przemiany serc w naszej wspólnocie; za kapłanów - szczególnie tych chorych i zniewolonych grzechem; o zdrowie dla chorych - dla Piotrka, moich rodziców; za rodziny ze Wspólnoty Emaus, za rodziców naszych diakonów, którzy jutro zjeżdżają na swój dzień skupienia; za młodych, którzy wezmą udział w rekolekcjach w naszym seminarium. Za wytrwałych i wiernych czytelników tego bloga.
- No Comments »
- Posted in Inne