Go to content Go to navigation Go to search

Różne strony krzyża

February 19th, 2010 by xAndrzej

Cała moja ufność wobec Boga rodzi się z wiary, że tylko On widzi całość rzeczy i całość naszego życia. My widzimy trochę i tylko ze swojej strony. Stajemy przecież często wobec różnych nieporozumień, bo każdy z nas widzi to samo, ale z innej strony. Jakoś podobnie jest z krzyżem. Najpierw widzimy swój, potem dopiero cudze. Trudno jest dźwigając swój krzyż zauważyć, że inni dźwigają jeszcze większy. Boli nas pewnie i to, że coś, co jest naszym krzyżem, inni odczytują jako złośliwość czy wrogość. Prawdę o naszych krzyżach również zna tylko Bóg, ale właśnie dlatego trzeba nam czasem zamilknąć wobec krzyża, nie tłumaczyć i nie oskarżać. Teraz lepiej rozumiem milczenie Jezusa na drodze krzyżowej. Nie da się wszystkiego wytłumaczyć, bo i tak nie zrozumieją. Jedni będą szydzić posądzając o naiwność i klęskę, inni będą się złościć widząc w krzyżu znak walki i protestu. Wolę więc dźwigać krzyż, niż rozmieniać go na drobne, bo nigdy, ani swojego, ani cudzego krzyża nie zrozumiem do końca. Wolę wziąć go na plecy, niż walczyć o jego zrozumienie, bo jeśli chcę go zrozumieć to chyba tylko po to, żeby go zrzucić, albo od niego uciec. Ufam milczącemu Bogu, że dźwiga krzyż w milczeniu, nic nie tłumacząc, nie szukając argumentów ze sprawiedliwości, ani uzasadnień w tę lub w inną stronę. Za dużo chcemy krzyż zrozumieć, a za mało mamy chęci by go dźwigać. Nie wiem, czy w gadaniu o krzyżu nie ma czasem więcej ukrytej chęci ucieczki od niego niż dyspozycji, żeby go włożyć na własne plecy.
Odprawiałem dziś niezwykłą drogę krzyżową przed obrazami Dudy-Gracza na Jasnej Górze. Nic nie mówiłem, nic nie czytałem - patrzyłem tylko na kolejne sceny gdzie Jerozolima miesza się z Polską i z Częstochową. Wypatrywałem za to w kolejnych obrazach miejsca kapłanów.
Przy pierwszej stacji jakiś biskup ma zawiązane oczy, to taki symbol ślepego kapłana. W nim nie ma żadnej reakcji na wyrok Jezusa, jakby sam sobie zakrył oczy, żeby nie widzieć. Czy my, kapłani, rzeczywiście nie chcemy już nawet patrzeć jak skazują Jezusa na śmierć?
Na drugim obrazie jest pełno biedaków - chorych, cierpiących, żebrzących i ani jednego księdza! Jakby krzyż już nie był dla księży, jakby uciekli na sam widok krzyża w łatwe i dostatnie życie. Najgorsze, że zostawili tych wszystkich ubogich samemu Jezusowi, a przecież to oni mieli dać tym głodnym chleb!
Za to przy pierwszym upadku Jezusa są sami księża - dostojnie ubrani, w godnościach i purpurach, wypasieni, uśmiechnięci, mętnym wzrokiem patrzący na upadającego Boga. Czyżby pierwszy upadek był z naszego powodu? Pewnie tak, bo skoro Jezus ustawił nas jako pierwszych przy źródle, to pewnie z powodu naszych brudów upada na samym początku krzyżowej drogi. Musi Go bardzo boleć to, że zanieczyszczamy wody Jego życia.
Przez kilka następnych stacji nie ma kapłanów. Jakby zeszli z krzyżowej drogi. Było mi smutno z tego powodu, bo poczułem przez chwilę jak bardzo zawiedliśmy Jezusa. Chyba dopiero przy przybijaniu do krzyża pojawili się kapłani - i to nie byle jacy - Ojciec Maksymilian, Prymas Wyszyński i Ksiądz Jerzy. A jednak Jezus uwierzył do końca i wystarczyło Mu niewielu, żeby zbawić świat. Albo będę święty i radykalny, albo nie będę miał żadnego udziału w zbawianiu świata. Jezus nie potrzebuje kapłanów byle jakich, ale takich, co się dadzą na stałe przybić razem z Nim do krzyża.
Śmierć Jezusa to eksplozja świętości kapłanów. W tym obrazie są już prawie wszyscy polscy święci kapłani. A jednak są święci kapłani! I tak jak pierwsi uciekli spod krzyża, tak pierwsi czerpią świętość ze śmierci Jezusa. Może to zuchwałość z mojej strony, ale pomyślałem sobie, że w pierwszym rzędzie Jezus oddał życie za swoich kapłanów. Jakby chciał powiedzieć, że jeśli oni będą święci to i świat będzie przez nich uświęcony.
U Dudy -Gracza jest więcej niż 14 stacji. Jedną z ostatnich jest scena pełna kapłanów z chlebami i kielichami w dłoniach. Jezus, który może się zawiódł z naszego powodu, nie odwołał swojej decyzji, żeby to właśnie kapłani karmili świat Jego ciałem. Różne są strony kapłańskiego krzyża, ale bez względu na nie, Bóg zdecydował, żeby to właśnie oni, czasem słabi, tchórzliwi - dawali ludziom pokarm, bez którego możemy wszyscy umrzeć w drodze.
Różne są strony kapłańskiego krzyża - zdrady, ucieczki ale i ofiary, męczeństwo i świętość.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Kapłanie, zmiłuj się nad kapłanami!

Intencje modlitewne:
za nasze seminaryjne rekolekcje wielkopostne - o ducha przemiany serc w naszej wspólnocie; za kapłanów - szczególnie tych chorych i zniewolonych grzechem; o zdrowie dla chorych - dla Piotrka, moich rodziców; za rodziny ze Wspólnoty Emaus, za rodziców naszych diakonów, którzy jutro zjeżdżają na swój dzień skupienia; za młodych, którzy wezmą udział w rekolekcjach w naszym seminarium. Za wytrwałych i wiernych czytelników tego bloga.

Gdy w proch siÄ™ obrócÄ™ …

February 16th, 2010 by xAndrzej

Michał, odpowiedzialny za kaplicę w naszym seminarium, wystawił już na środku kaplicy krzyż. Przez cały Wielki Post będzie można przed nim uklęknąć i ucałować Ukrzyżowanego. Ponoć dawniej, w niektórych kościołach, zamiast krzyża wystawiano trumnę z lustrem w środku. Każdy wierny zatrzymywał się przed trumną i w lustrzanym odbiciu widział siebie. Nie chodziło w tej pobożnej praktyce o wywołanie lęku przed śmiercią, ale o wyobrażenie sobie własnego pogrzebu i reakcji ludzi, którzy przychodzą na to ostatnie pożegnanie. Co ludzie czuliby i powiedzieliby o mnie, gdybym dziś umarł? Czy pod powierzchnią zwykłego ludzkiego współczucia, nie byłoby odrobiny ulgi, że odszedł ktoś, kto ranił, krzywdził, kto głupio żył i rozwalił swoje i cudze życie? Czy znalazłoby się wielu ludzi, którzy na moim pogrzebie mogliby wyznać szczerze, że to był poczciwy i dobry ksiądz, zakochany w Bogu i oddany ludziom? To znacznie lepszy pomysł, że zamiast trumny z lustrem kładzie się w kościele krzyż, z rozpiętym na jego ramionach ciałem Jezusa. Bo w życiu nie chodzi tylko o to, co powiedzą o mnie ludzie w chwili śmierci, ale co o mnie powie Bóg!
Co może Jezus powiedzieć dzisiaj o mnie, o moim kapłaństwie, o moich myślach i odczuciach serca, o moich słowach i uczynkach? Rzeczywiście, odpowiedzi na to pytanie nabierają wagi szczególnie w obliczu prawdy, że w proch się obrócę. Módlcie się o mądrość dla siebie, ale pamiętajcie, że jak ją osiągniecie to umrzecie jako mądrzy ludzie. Módlcie się o duże pieniądze i dobrobyt dla swojego życia, ale nie zapomnijcie, że nawet jak się wam to uda to i tak umrzecie, tylko jako bogacze. Mogę się nawet modlić, żebym został papieżem, ale nawet gdybym nim został i tak umrę, nawet gdyby mi przygotowali najpiękniejszy grobowiec w kryptach Watykanu.
Jak mi jutro posypią głowę popiołem ze spalonych palm wielkanocnych, to mam sobie przypomnieć, że największe nawet chwile radości i największe sukcesy, w proch się obrócą i bez względu na nie i tak będę musiał stanąć przed obliczem śmierci. Jeśli za nią nie byłoby Boga, to śmierć byłaby tylko śmiercią. Tymczasem wiara pozwala mi widzieć dalej niż śmierć, pozwala mi wierzyć, że Bóg potrafi ożywić człowieka nawet z prochu. Dlatego mam się nawrócić i przestać udawać, że sam sobie wystarczę, że świat mi wystarczy, że Bóg nie jest mi już do niczego potrzebny. Mam się nawrócić i znowu, na całego uwierzyć w Ewangelię o Królestwie Bożym, w dobrą nowinę o Jezusie, który umarł za mnie na krzyżu.
W książce, którÄ… teraz czytam, Tomasz Halik opowiada o grubym liÅ›cie, który dostaÅ‚ od jakiegoÅ› czeskiego ateisty. Na kilkudziesiÄ™ciu stronach dowody na nieistnienie Boga, wyliczanka grzechów ludzi KoÅ›cioÅ‚a, czarne punkty historii chrzeÅ›cijaÅ„stwa. Wszystko byÅ‚oby, jak w każdej ateistycznej apologetyce, gdyby nie ostatnia strona. Ów ateista nagle wyznaje, że niedawno umarÅ‚a na raka jego mÅ‚oda wnuczka, a po tym wyznaniu pisze z bólem: “No i gdzie jest ten dobry Bóg? Dlaczego nie uratowaÅ‚ tej mÅ‚odej dziewczyny? Dlaczego tak szybko i niesprawiedliwie pozbawiÅ‚ jej życia?” Nawet ateista w chwili Å›mierci dyskutuje z Bogiem, w którego przecież nie wierzy! PamiÄ™taj, że prochem jesteÅ› i w proch siÄ™ obrócisz, i co wtedy?

Pierwszy dziÅ› podleciaÅ‚em do krzyża ustawionego w naszej kaplicy. PrzyklÄ™knÄ…Å‚em i gÅ‚oÅ›niej niż szeptem, powiedziaÅ‚em Bogu: “Jezu, jestem najwiÄ™kszym grzesznikiem w tym domu, dlatego chcÄ™ jako pierwszy ucaÅ‚ować Twoje ciaÅ‚o i prosić byÅ› siÄ™ nade mnÄ… zmiÅ‚owaÅ‚!”
Natychmiast dostałem odpowiedź. Takie proste trzy słowa jak recepta na zbawienie: modlitwa, post, jałmużna.

Cnota cierpliwości

February 14th, 2010 by xAndrzej

Bóg jest niepojętą tajemnicą, stąd moja wiara w Niego musi mieć dużo cierpliwości. Boję się dwóch bardzo skrajnych odczuć w wierze: zupełnej nieufności oraz łatwej i pewnej wiary. W obydwu przypadkach są to skutki braku cierpliwości. Jeśli nie ufam, nigdy nie pójdę za Bogiem, nie przyjmę Jego myślenia i sposobu życia. Jeśli uwierzę wiarą płytką to zamknę Boga we własnym wyobrażeniu o Nim.
Muszę więc cierpliwie iść przez życie pełne paradoksów i ciemności szukając pośród codzienności prawdziwie Bożego działania. Każdy mój plan muszę przecedzić przez sito Bożej woli i zgodzić się na to, że Bóg wszystko może zaplanować inaczej. A ja mam cierpliwie iść za Nim, bo Bóg zawsze jest w drodze, a skoro tak, to muszę się liczyć z nieustanną zmianą krajobrazów mojego życia. Bóg jest źródłem żywej wody, a nie stawem zastygłych prawd. Wiara jest życiem i jak życie ma ogromną dynamikę i nigdy nie będzie czymś stałym i oczywistym. Kocham Boga w Jego ukryciu i wiem, że to nie jest zabawa w chowanego, ale skutek mojego grzechu i przesadnego spoglądania się na siebie. Piękno wiary jest w szukaniu, przebijaniu się przez własną ograniczoność i ślepotę. A do tego właśnie potrzebna jest cierpliwość!
Dzisiaj, na Apelu Jasnogórskim, ojciec paulin cytował piękny list ojca Pio, który był relacją z jego mistycznej rozmowy z Jezusem. Chrystus przyznawał się do tego, że boli Go to, że my, ludzie, skarżymy się na swoje cierpienie, a tak mało myślimy jak bardzo musi cierpieć Bóg, że koncentrujemy się na własnym bólu i prawie wcale nie zastanawiamy się nad bólem, który zadajemy Sercu Jezusowemu. Jesteśmy mocno niecierpliwi wobec Boga, a przecież jak bardzo cierpliwy jest ON wobec nas. Tak rozumiem też nawrócenie. Ono polega na odwróceniu się od siebie i zwróceniu się ku Bogu. Za dwa dni już Wielki Post. Mam na niego sporo pomysłów, ale każdy z nich wydaje mi się tylko aneksem do najważniejszego zadania: koncentracji na Bogu!
Jeśli w Wielki Poście uda mi się codziennie być godzinę więcej z Jezusem to będzie to najważniejsza praca, w której znajdzie się i wyrzeczenie, i post, i dar dla drugich.

Migawki z życia:
Mamy wreszcie w seminarium cichy wieczór. Goście wyjechali z samego rana, a klerycy wrócą jutro wieczorem. Właściwe nie chce mi się nawet modlić, bo jak najwięcej chcę posmakować tej ciszy. A w tym smakowaniu jest jakaś wielka prośba do Boga, by mimo naszych potwornych słabości napełnił ten dom swoją obecnością.

Intencje modlitewne:
Za naszych kleryków i całą naszą seminaryjną wspólnotę - o łaskę nawrócenia i koncentracji na Bogu, o dobre rekolekcje i wzajemną cierpliwość do siebie samych; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; w intencji rekolekcji młodzieżowych w naszym seminarium; za chorych i cierpiących; za wszystkich młodych ludzi o mądrą miłość; za diakonów przed ich egzaminami magisterskimi; o szczęśliwą podróż dla tych co są w drodze; za czytelników tego bloga o ciepło w sercu mimo dużej zimy na zewnątrz.

PS. Nasz Brazylijczyk zabrał ze sobą śnieg w termosie. Jak mu się uda dowieść go do Brazylii to przynajmniej przez chwilę przypomni sobie o naszej polskiej, częstochowskiej zimie.

Brakuje tylko białych niedźwiedzi

February 11th, 2010 by xAndrzej

Mam chwilkÄ™ czasu, żeby coÅ› wpisać do mojego wirtualnego dziennika. Nasi goÅ›cie wyjechali do Krakowa, można wiÄ™c trochÄ™ oderwać siÄ™ od zabiegania wokół spraw zwiÄ…zanych z ich obecnoÅ›ciÄ…. GoÅ›cinność to rzeczywiÅ›cie brama dla Jezusa. Kiedy przychodzÄ… goÅ›cie czÅ‚owiek musi przestać myÅ›leć o sobie i uczy siÄ™ sÅ‚użyć. Może dlatego lubimy mówić, że wraz z każdym goÅ›ciem przychodzi do nas Bóg. Kiedy naszym siostrom i braciom z caÅ‚ej Europy posÅ‚ugujÄ… przy stole klerycy, wszyscy z zachwytem mówiÄ… o ich życzliwoÅ›ci i gÅ‚Ä™bokim duchu. A jednak gÅ‚Ä™bokość wiary można również poznać po pracy rÄ…k gotowych do sÅ‚użby. WÅ›ród naszych goÅ›ci jest sympatyczny Brazylijczyk. U nich jest ponoć teraz okoÅ‚o 40 stopni ciepÅ‚a. MusiaÅ‚ wiÄ™c przejść różnicÄ™ prawie 50 stopni. Najbardziej zachwyca go Å›nieg, który widzi po raz pierwszy w życiu. Kiedy dzwoni do swojej rodzinnej Brazylii i opowiada o naszej zimie, o tym jak brnie po kolana w Å›niegu, sÅ‚yszymy jak woÅ‚a na koniec: “Tu tylko brakuje biaÅ‚ych niedźwiedzi!”.
Obrady Europejskiej Unii Wyższych Przełożonych Zakonnych wciąż odnoszą się do nadziei. I choć mowa jest ciągle o nadziei dla Europy to czuje się również pytanie o nadzieję dla życia duchowego i zgromadzeń zakonnych. Wiele z nich przecież przeżywa silny kryzys powołań, a coraz więcej wspólnot zbliża się do granicy kompletnego zaniku. Powołania to dar i tajemnica Boga. Nie można ich zdobyć kolorowymi folderami czy profesjonalnie nakręconymi filmami reklamowymi. Wierzę jednak, że powołania rodzą się tam, gdzie odnawia się autentyczne życie Ewangelią. Bóg nie będzie powoływał ludzi do kapłaństwa, które miałoby mieć tylko wymiar zawodu, które byłoby tylko jakąś formą realizacji swoich prywatnych oczekiwań, czy też ziemskich oczekiwań wspólnoty Kościoła. Bóg nie da dostatecznej odwagi młodym dziewczynom, żeby przekroczyły próg klasztornej furty za którą nie ma prawdziwego życia radami ewangelicznymi. Przecież modlimy się o powołania do kapłaństwa, a nie do księżostwa, o powołania do ewangelicznego życia w zakonnej wspólnocie braci czy sióstr, a nie do tworzenia zakonnych organizacji charytatywnych czy oświatowych. Nasze Kościoły i zakony trochę za bardzo stają się organizacjami religijnymi, a za mało prawdziwymi wspólnotami działającymi w Duchu Świętym. Duszpasterstwo powołań zaczyna się tak naprawdę od naszej kapłańskiej i zakonnej autentyczności.

Migawki z życia:
Wczoraj, w Łodzi, poznałem wielu wspaniałych lekarzy. Nie wolno nam mówić, że wszyscy lekarze są źli. Dziś strasznie sypał śnieg i zima staje się coraz większa. I choć brakuje nam białych niedźwiedzi, rzeczywiście można mieć wrażenie, że jest się w jakiejś zimowej krainie.

Intencje modlitewne:
Dziś modlę się dużo za chorych. Cały Kościół obchodzi dzień chorego. Pamiętam o wszystkich dotkniętych cierpieniem i chorobami. Modliłem się dużo za moich rodziców, za Piotrka, za Gosię, za Krzysia, za Kamila i Kingę, za małego Mateusza, za tych najbiedniejszych i najprostszych ludzi, którzy są czasem spychani na koniec w kolejce do lekarzy i zabiegów; za lekarzy, pielęgniarki i wszystkich posługujących chorym; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za naszych kleryków o dobry wypoczynek i moc Ducha Świętego; za młodych ludzi i wszystkich moich studentów; o nadzieję dla nas wszystkich

Miłość doskonalsza od wiary

February 8th, 2010 by xAndrzej

Ciągle myślę, na czym ma właściwie polegać rozwój mojej wiary. Chciałbym kiedyś mieć taką zdolność całkowitego zanurzenia się w Bogu, chodzić w Jego obecności i panować nad wszystkim we mnie, co nie jest zgodne z Jego wolą. Podobne pragnienia miał między innymi święty Paweł, kiedy prosił Boga, aby zabrał go z tej ziemi, bo ona go nie cieszy. Pan jednak polecił Pawłowi chodzić i działać na świecie, głosząc Ewangelię. Uświadomiłem sobie wczoraj, że takim zewnętrznym i częstym znakiem mojego dojrzewania w wierze jest znak krzyża, który robię tyle razy na swoim ciele. Najpierw dotykam głowy. To w niej rodzi się moja wiara, rodzi się z tego co słyszę, widzę, co mówię. Potem dotykam ręką serca. To drugi etap dojrzałości w wierze. Wiara i wszystko, co z nią związane ma przeniknąć moje serce, mam dać wierze swoje serce. A na koniec dotykam ramion, które są symbolem moich rąk. Ręce to narzędzie mojej pracy, to warunek mojego utrzymania się na ziemi i wytwarzania czegoś nowego. Ważna jest w tym wszystkim kolejność dotknięć. Najpierw głowa, potem serce i wreszcie ręce działające pod dyktando rozumu i uczuć. Inaczej mówiąc - wiarę mogę poznać po owocach moich rąk.
Czytam teraz Tomasa Halika o cierpliwoÅ›ci w wierze. Najbardziej zachwyciÅ‚ mnie fragment o Å›w. Teresce. Ponoć gdy umieraÅ‚a nie miaÅ‚a żadnego odczucia wiary. Można by powiedzieć, że umieraÅ‚a jak ktoÅ› niewierzÄ…cy. W jej rozumie nie byÅ‚o zrozumienia Boga, odczucia Jego obecnoÅ›ci na modlitwie, czy na adoracji. OschÅ‚oÅ›ci przenikaÅ‚y jej umysÅ‚ i nie byÅ‚o w niej jakiegoÅ› nazwanego pragnienia Boga. WyznawaÅ‚a, że czuje siÄ™ jak bracia ateiÅ›ci. KtoÅ› napisaÅ‚, że umarÅ‚a w niej wiara, a zostaÅ‚a miÅ‚ość. Tak ponoć bÄ™dzie w niebie. Tam nie potrzebna bÄ™dzie wiara, a zostanie tylko miÅ‚ość. Nie umiem sobie tego wyobrazić, jak można kochać coÅ› w co siÄ™ nie wierzy? A z drugiej strony sama miÅ‚ość wydaje mi siÄ™ szczytem wiary, tak jakby wiara byÅ‚a jedynie drogÄ… do czystej miÅ‚oÅ›ci. PaweÅ‚ pisaÅ‚ przecież, że kiedyÅ› skoÅ„czy siÄ™ wiara i zostanie miÅ‚ość. MiÅ‚ość jest doskonalsza od wiary. Te wielkie sÅ‚owa sÄ… dla mnie ważne. PamiÄ™tam jedno z wyznaÅ„ mÅ‚odego małżonka: “Czasem nie lubiÄ™ mojej żony, czasem jej już nie wierzÄ™, ale ciÄ…gle jÄ… kocham!” Kiedy wszystko zawiedzie a zostanie miÅ‚ość to ona pokona wszystko. Wiara, która przeszÅ‚a z gÅ‚owy do serca, nawet jeÅ›li już nie umie wrócić na miejsce gÅ‚owy, zostawia trwaÅ‚y Å›lad w postaci miÅ‚oÅ›ci. MiÅ‚ość z kolei uruchamia rÄ™ce, bo jak siÄ™ kocha to siÄ™ ich nigdy nie zaciÅ›nie w pięść, ale zawsze wystawi do serdecznego uÅ›cisku.
Wolałbym chyba mieć problemy z wiarą ale kochać, niż mocno wierzyć, a nie mieć w sercu miłości. Wolałbym męczyć się z modlitwą i walczyć o potrzebne skupienie, a serce mieć wolne wobec każdego człowieka i każdemu umieć okazać miłość.

Migawki z życia:
Nasze seminarium jest dziś małym światem w pigułce. Chodzą po nim ludzie mówiący różnymi językami, wielbiący Jezusa na różne sposoby, nawet ubrani inaczej. Rozpoczęła się dziś u nas europejska konferencja przełożonych zakonów. Na razie trudno mi wyczuć zakonnego ducha. Może dlatego, że ciągle dla mnie ten świat, to świat mnichów z Kartuzji, czy świat Mertona i Tereski - a więc świat cichy, milczący, modlący się w samotności opactwa czy eremu. A jednak zakony to wielki świat świadków Boga, ludzi, którzy na różny sposób zostawili wszystko, żeby życie swoje oddać Bogu. Nawet jeśli robią to niedoskonale to jednak oddali MU to co najistotniejsze - swoją wolność, swoje ciało, swoją własność.

Intencje modlitewne:
Za kleryków - tych co są na feriach i tych co służą w seminarium - o świętość, radość i wytrwałość; za kapłanów i o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za zakony całego świata - te stare jak Kościół i te zupełnie nowe; za ludzi chorych i cierpiących; za Kingę, Piotra, moich rodziców; za całą moją rodzinkę; za ludzi młodych; za dzieło rekolekcji młodzieżowych w naszym seminarium; za Ciebie - z wielką wdzięcznością za przeczytanie tego kawałka mojego zamyślenia

Wypłyń na głebię

February 6th, 2010 by xAndrzej

Między zajęciami próbuję pochylić się nad Słowem Bożym. Wiem już, że pierwszeństwo Boga w moim życiu nie musi być pierwszeństwem ilościowym. Mogę się o wiele mniej modlić niż pracować, mogę nie mieć za dużo czasu na długie adoracje i biegać co chwila do innych zajęć i w tym wszystkim oddawać Bogu pierwszeństwo. Pierwsze miejsce dla Boga ma być w moim sercu i w mojej głowie i nie mierzy się go tylko ilością minut i zaliczonych praktyk. Dobiegam więc co jakiś czas do Biblii, chwytam kilka Bożych słów i biegnę dalej, ale czuję, jak te słowa żyją we mnie i kierują moje myśli w stronę nieba.
Na dzisiejszÄ… niedzielÄ™ Bóg daje nam kolejnÄ…, ważnÄ… lekcje Pisma. TÅ‚umy ludzi ciÄ…gnÄ… za Jezusem, żeby sÅ‚uchać. ZazdroszczÄ™ im tej determinacji. Jak mocne muszÄ… być sÅ‚owa Jezusa, że tylu ludzi potrafi pokonać mnóstwo przeszkód, żeby Go sÅ‚uchać? SÅ‚uchanie to poczÄ…tek wiary, ale jeszcze nie koniec. Ze sÅ‚uchania rodzi siÄ™ wiara, ale dojrzewa tylko w zaufaniu. Dlatego Jezus poddaje próbie najpierw swoich uczniów. Z takim wzruszeniem sÅ‚uchali. Usta im siÄ™ nie zamykaÅ‚y z podziwu nad Bożymi obietnicami. To, co Jezus im mówiÅ‚, wydaÅ‚o im siÄ™ piÄ™kne, wiarygodne i szczęściodajne. I nagle konkretna proÅ›ba Jezusa: “WypÅ‚yÅ„cie na gÅ‚Ä™biÄ™!” I tu siÄ™ zaczÄ…Å‚ problem. Trzeba przejść ze sÅ‚uchania do dziaÅ‚ania, trzeba teraz wiarÄ™ wprowadzić w realia życia. Natychmiast postawili opór. “Tyle razy wypÅ‚ywaliÅ›my i nic siÄ™ nie udaÅ‚o zÅ‚owić. Nie namawiaj nas do tego, bo próbowaliÅ›my Å‚owić caÅ‚y dzieÅ„ i nie zÅ‚owiliÅ›my ani jednej ryby”. A jednak można zachwycić siÄ™ wiarÄ… i nie wierzyć. Mówić o wierze i nie ufać, że ona może być jakÄ…Å› propozycjÄ… na życie. Gadać piÄ™kne kazania i zejść z ambony i żyć w caÅ‚kowitym oderwaniu od tego, co siÄ™ przed chwilÄ… mówiÅ‚o.
Wypłynąć na głębię nie musi wcale znaczyć tylko jakiejś głębokiej mistyki, kontemplacji, czy też jakiejś nadzwyczajnej relacji z Bogiem. Wypłynąć na głębię to pozwolić swojej wierze wcielić się w życie, dać szansę zrealizowania się Bożym obietnicom. Głębia wiary polega na odwadze wprowadzenia w życie tego, co się usłyszało od Jezusa, mimo ludzkich wątpliwości i przeciwnych pragnień. Kiedy słyszę o ubogich w duchu, a daję się ponieść swojej pysze - to spłycam moją wiarę. Kiedy Jezus zaprasza mnie na drogę ubogiego życia, bo bogatym trudno jest wejść do Królestwa niebieskiego, a ja ciągle szukam bogatszych środków dla uprzyjemnienia swojego kapłaństwa - to spłycam swoją misję i staję się mało wiarygodnym księdzem. Wypłynąć na głębię po usłyszeniu nauki Jezusa to zaufać i zacząć żyć według tego, co się usłyszało. Dopiero wtedy można stać się rybakiem ludzi.
Z moich kleryckich czasów pamiętam jak biegałem do jednego z krakowskich kościołów, żeby posłuchać świetnych kazań pewnego księdza. Rzeczywiście były wielkim kunsztem kaznodziejskim. Słuchało się ich na jednym oddechu, z oczami wlepionymi w mówiącego. Którejś niedzieli dołączyłem się do asysty. Znów było piękne kazanie. Pamiętam jak dziś, że głównym tematem było ubogie życie. Prawie, że dałem się przekonać do całkowitego ogołocenia. Dzięki tym zdaniom zrozumiałem wolność, piękno i sens pokornego i ubogiego życia. Po Mszy ksiądz zaproponował, że mnie odwiezie do seminarium. Wsadził mnie do jakiejś bogatej limuzyny i całą drogę opowiadał mi o bogatych rzeczach, które posiada i zagranicznych podróżach, na które się wybiera. Całe wrażenie z kazania uleciało bezpowrotnie. Poczułem się wtedy oszukany, zmiażdżony brutalną rzeczywistością nijak nie pasującą do ewangelicznych zachwytów. Ktoś mądrze rzucił sieć, a potem spłycił wszystko świadectwem swojego życia. Nasza kapłańska skuteczność nie zależy tylko od mądrego głoszenia Jezusa, ale przede wszystkim od autentycznej decyzji na zostawienie wszystkiego i pokazaniu na własnym przykładzie, że to o czym mówimy sprawdza się w naszym życiu.
Wypłyńcie na głębię - prosi Jezu swoich uczniów. To naprawdę nie musi znaczyć jakieś wielkiej i głębokiej mistyki, ale najpierw i przede wszystkim wprowadzenie w życie tego co się wcześniej od Jezusa usłyszało.
Kiedy Jezus mówi uczniom, że mają wypłynąć na głębię to nie proponuje im pustynnego, wyciszonego miejsca na głębokie refleksje, ale każe im wsiadać do łodzi, wiosłować jak zawsze i robić to, co było ich stałym zawodem. Bo wiara pogłębia się wtedy, gdy wszystkie słowa Jezusa stają się naszym nowym życiem w starych okolicznościach.

Migawki z życia:
Skończył się pierwszy semestr. Klerycy wyjechali do domów na krótki, zimowy odpoczynek. W naszym domu natomiast zaczyna się ruch związany ze spotkaniem wyższych przełożonych zakonów Europy. Cała zakonna śmietanka naszego kontynentu będzie u nas przez cały tydzień. Cieszę się tym, mimo, że ferie i szansa na mały odpoczynek znów przeszły mi koło nosa. (Aż trudno to pojąć, ale w tym roku nie miałem nawet przez chwilę nart na nogach, a śnieg wyjątkowy!) Takie spotkanie jednak daje dużo nowych doświadczeń, otwiera trochę na świat i wydobywa z naszego seminaryjnego, nieco prowincjonalnego postrzegania rzeczywistości.

Intencje modlitewne:
Za naszych kleryków ( jak ich nie ma to się zawsze za nich dużo modlę i przez to czuję się w duchowej wspólnocie z nimi); za kapłanów, szczególnie tych chorych i uzależnionych; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za zakony Europy o nowego, ewangelicznego ducha; za chorych i cierpiących, za Piotrka i moich rodziców; za Krzysia, Magdę i małego Filipa u których zjadłem dziś dobre śniadanie; za młodych ludzi o dobre wybory; za moich przyjaciół i wychowanków z DA; za Was - moi anonimowi i wirtualni przyjaciele z blogowej wspólnoty

Niebo, czy nie - bo … ?

February 1st, 2010 by xAndrzej

Łaska Boża to nie broszka do ubrania, to nie jakaÅ› ozdoba, która ma uwznioÅ›lić i upiÄ™kszyć nasze niezbyt poukÅ‚adane życie. Tak samo jest z modlitwÄ… i caÅ‚ym naszym życiem z Bogiem. One nie sÄ… mi potrzebne, żeby w życiu byÅ‚o bardziej duchowo i tajemniczo. Nie ma sensu, żebym byÅ‚ pobożny i uduchowiony tylko po to, żeby powiaÅ‚o ode mnie jakÄ…Å› oryginalnÄ… woniÄ… nie z tej ziemi. Nie chcÄ™ gÅ‚osić Å‚adnych kazaÅ„, żeby zaszpanować wyjÄ…tkowÄ… retorykÄ… i wzruszać ludzi do Å‚ez, nawet wtedy kiedy majÄ… szare życie. Bóg mi jest potrzebny bym przekraczaÅ‚ siebie, bym siÄ™ nie daÅ‚ uwikÅ‚ać w moje ludzkie uwarunkowania. DiabeÅ‚ rzuca na nas sieci naszych zranieÅ„, naszej przeszÅ‚oÅ›ci i okolicznoÅ›ci życia. JesteÅ›my w niewoli naszych ograniczeÅ„ i ciÄ…gle dajemy Bogu kosza, bo nie wierzymy, że On jest wiÄ™kszy i silniejszy niż nasze uwarunkowania. Mojżesz broniÅ‚ siÄ™ przed swojÄ… misjÄ… tÅ‚umaczÄ…c Bogu, że siÄ™ jÄ…ka, ale Bóg okazaÅ‚ siÄ™ wiÄ™kszy niż jego jÄ…kanie. Sara uÅ›miaÅ‚a siÄ™ ironicznie na zapowiedź, że bÄ™dÄ…c w starszym wieku może urodzić jeszcze syna. A Bóg otworzyÅ‚ jej stare i zamkniÄ™te Å‚ono i urodziÅ‚ siÄ™ Izaak, wielki potomek Abrahama. Matka Boża też siÄ™ dala zÅ‚apać na sieć uwarunkowaÅ„ pytajÄ…c anioÅ‚a, jakże siÄ™ to może stać skoro nie współżyÅ‚a z Józefem, jak można urodzić bez poznania męża? A Duch ÅšwiÄ™ty przekroczyÅ‚ jej rozterki i uczyniÅ‚ z jej ludzkiego Å‚ona najpiÄ™kniejszÄ… Å›wiÄ…tyniÄ™ Å›wiata. Poczciwy Nikodem wyÅ‚amaÅ‚ siÄ™ nocÄ… z Sanhedrynu i coÅ› go pociÄ…gnęło w stronÄ™ Jezusa. A kiedy byÅ‚ bliski wiary w to, co usÅ‚yszaÅ‚ od Mistrza z Nazaretu, znów polegÅ‚ przywalony wÄ…tpliwoÅ›ciami: “Przecież jestem stary, a stary czÅ‚owiek nie może siÄ™ narodzić powtórnie”. A wÅ‚aÅ›nie, że może, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego!
Ach, te nasze uwarunkowania, to nasze wątpienie, że jesteśmy za słabi, za starzy, za mali, za głupi, za brzydcy, za grzeszni, żeby obietnice Boże mogły się zrealizować.
Potrzebna mi jest wiara, żebym przekroczył siebie. Chcę się modlić i być blisko Boga, żeby przeskoczyć fatalne pomyłki mojego życia i do końca zacerować wszystkie doznane rany. Po to zostałem księdzem, żeby obolałym ludziom powiedzieć, że Bóg naprawdę może ich uzdrowić, a jeśli nawet tego nie uczyni to tak wzmocni ich plecy, że udźwigną największe nawet kalectwo. Moje codzienne odprawianie Mszy Świętej to największy dowód na to, że Bóg jest w stanie przekroczyć przypadłości chleba i wina i uczynić z nich swoje prawdziwe Ciało i prawdziwą Krew. Bóg nie jest zniewolony żadnymi uwarunkowaniami i może bez najmniejszej trudności porozcinać diabelską pajęczynę naszych ludzkich uwarunkowań.
Ciągle czujemy, jak nas coś ogranicza, jak nasze ciało, nasza przeszłość, nasze obecne życie trzymają nas na uwięzi i nie pozwalają rozwinąć skrzydeł, ale Bóg może nam pomóc wzlecieć ponad nasze ograniczenia. Łaska Boża to naprawdę nie jest broszka do ubrania, ozdóbka, żeby w życiu było piękniej. To warunek mojego przekraczania siebie, stawania się lżejszym niż moja ociężałość; młodszym, niż moja starość; zdrowszym niż mój ból; świętszym niż moje grzechy.
Å»ycie z Bogiem, moja obecność przy Nim otwiera przede mnÄ… niebo i sprawia, że przestajÄ™ już dzielić na dwoje to sÅ‚owo i tÅ‚umaczyć siÄ™ ciÄ…gle: “nie - bo coÅ› tam …”
Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Bóg, dla mnie, grzesznika, otworzyÅ‚ niebo, i na litość boskÄ…, muszÄ™ siÄ™ przestać tÅ‚umaczyć, że siÄ™ nie modlÄ™ - bo coÅ› tam, że siÄ™ nie nawracam - bo coÅ› tam, że siÄ™ nie zmieniÄ™, że nie przebaczÄ™ - bo coÅ› tam…

Migawki z życia:
A jednak piękny był koncert kolęd. Jak ja mogłem nawet myśleć, że małe dzieci mogą coś zepsuć? Dodały kolędom ich prawdziwego smaku, sprawiły, że cały nasz poważny, seminaryjny kościół stał się na chwilę bardziej podobnym do Betlejem.

Intencje modlitewne:
Za naszych kleryków o Ducha Bożego, żeby w nich przekraczaÅ‚ wszystkie ich sÅ‚aboÅ›ci; za kapÅ‚anów, szczególnie tych wypalonych i chorych; o nowe powoÅ‚ania kapÅ‚aÅ„skie i zakonne, żeby wszyscy powoÅ‚ani, przestali siÄ™ ciÄ…gle wymawiać wobec Bożych zaproszeÅ„; za dzieci - zwÅ‚aszcza te Domu MaÅ‚ego Dziecka; za dzieciaki chore - dziÅ› myÅ›lÄ™ o tych wszystkich obrazach dzieci z Haiti; za cierpiÄ…cych i bezdomnych; za mÅ‚odych; za moich studentów z DA i wszystkie wspaniaÅ‚e rodzinki; za tych co mi teraz pomagajÄ… sÅ‚użyć w seminarium; za wszystkich naszych dobrodziejów - którzy siÄ™ modlÄ… za nas i dzielÄ… swoim groszem rozumiejÄ…c doskonale, co to znaczy dla KoÅ›cioÅ‚a posiadać kapÅ‚anów; za moich przyjaciół z tej blogowej wspólnoty ….

Przypominamy, że Wydawnictwo Św. Pawła wydało książkę zawierającą pierwszą część zapisków na tym blogu. Zapraszamy do zainteresowania się tą książką.
Ks. Andrzej Przybylski, Ksiadzblog.pl , Wydawnictwo Św. Pawła, Częstochowa 2009.