May 21st, 2014 by xAndrzej
NiepojÄ™ty musi być dar Ducha ÅšwiÄ™tego skoro Jezus zapewnia nas, że to wÅ‚aÅ›nie ze wzglÄ™du na dar Ducha “pożyteczne jest Jego odejÅ›cie”. Jaki wielki musi być Duch skoro opÅ‚aca siÄ™ dla tego daru cierpieć, umierać, zmartwychwstawać i odchodzić? I to sam Syn Boży robi to wszystko ze wzglÄ™du na przyjÅ›cie Ducha. Bez Niego jesteÅ›my sierotami. Szukam już dÅ‚ugo jakiegoÅ› klucza do przyjÄ™cia na caÅ‚ego osoby Ducha ÅšwiÄ™tego, do bezgranicznego rzucenia siÄ™ na Jego wiatr. Pociesza mnie czasem fakt, że uczniowie Jezusa mieli z tym również duże kÅ‚opoty. Na swoje wÅ‚asne fizyczne oczy widzieli Zbawiciela, sÅ‚uchali Jego nauk, widzieli Jego cuda, rozmawiali ze ZmartwychwstaÅ‚ym, a ciÄ…gle nosili w sobie lÄ™k, wÄ…tpliwoÅ›ci, jakieÅ› głęboko ukryte rozczarowania i smutki. Tacy byli do czasu ZesÅ‚ania Ducha ÅšwiÄ™tego. Co jest kluczem, który może otworzyć tak szeroko drzwi Duchowi ÅšwiÄ™temu do naszego serca? Potrzebujemy przecież Jego owoców, szukamy szczęścia, miÅ‚oÅ›ci, cierpliwoÅ›ci, pokoju, bezpieczeÅ„stwa. Na czym polega wyzwolenie w Duchu ÅšwiÄ™tym? MÄ™czy nas już czasem taka wiara bezduszna, peÅ‚na pobożnych dziaÅ‚aÅ„, które nie usuwajÄ… lÄ™ku, nie dajÄ… niezachwianej nadziei i wewnÄ™trznej wolnoÅ›ci.
Na dzisiejszym rozmyÅ›laniu wbiÅ‚o mi siÄ™ w serce sÅ‚owo “przyjmować”. Jezus mówi: “Przyjmijcie Ducha ÅšwiÄ™tego!” Ja nic nie muszÄ™ dawać, produkować, wymyÅ›lać, ale tylko i przede wszystkim przyjmować - w caÅ‚ym tego sÅ‚owa znaczeniu, przez caÅ‚e moje życie. To wcale nie jest takie Å‚atwe i oczywiste, choć siÄ™ wydaje, że wszyscy jesteÅ›my raczej nastawieni na przyjmowanie. A jednak wolimy dawać. Czujemy siÄ™ wtedy wyżej. Kiedy szukamy miÅ‚oÅ›ci, nie możemy jej znaleźć, bo tak naprawdÄ™ nie chcemy jej przyjąć, ale jÄ… dawać. Jako ksiÄ…dz ciÄ…gle coÅ› dajÄ™ i mogÄ™ zatracić zdolność przyjmowania, bo kiedy dajÄ™ czujÄ™ siÄ™ ważny, bogaty, inni stajÄ… siÄ™ zależni ode mnie i zobowiÄ…zani do wdziÄ™cznoÅ›ci. A przecież dosÅ‚ownie wszystko co mam jest mi dane, jest darem. Nie daÅ‚em sobie życia, nie ode mnie zależy moje zdrowie, nie wymyÅ›liÅ‚em sobie kapÅ‚aÅ„skiego powoÅ‚ania, nie ja zdecydowaÅ‚em do koÅ„ca, że jestem tu gdzie jestem.
UmiejÄ™tność przyjmowania jest warunkiem wiary, bo wiara jest niczym innym jak przyjÄ™ciem Boga. U niemieckich teologów wyczytaÅ‚em kiedyÅ› o “wierze pustej rÄ™ki” - kiedy czÅ‚owiek staje przed Bogiem z pustymi rÄ™kami, żeby od Boga przyjąć każdy dar - nie wybrzydzać, nie dyktować Bogu, co to ma być, nie próbować targować siÄ™ z Bogiem i nie stosować wobec Niego handlu wymiennego. Tylko przyjmować i wierzyć, że wszystko, nawet to, co niezbyt Å‚atwe, jest darem.
Kluczem do wiary jest umiejętność przyjmowania Boga i Jego woli. To jest też klucz do przyjęcia Ducha Świętego. Myślę sobie czasem, że z trzech Osób boskich Duch Święty jest najbardziej delikatny i najbardziej wrażliwy na nasz egoizm, nasze plany, nasze otwarcie. Nie wpycha się tam, gdzie ktoś do końca Go nie chce, gdzie ktoś ma swoje plany i szuka siebie.
Stosowałem dzisiaj cały dzień praktykę przyjmowania. W poczuciu obdarowania starałem się przyjąć każdego człowieka, każde zadanie, każdą okoliczność. Jedne były po mojej myśli i całkiem przyjemne, inne były kłopotliwe i wkurzające, ale w duchowości przyjmowania wszystko nagle okazało się łaską, a w środku mnie więcej niż zwykle było pokoju. Czuję, że jeśli wytrzymam w tej szkole przyjmowania wszystkiego, jako woli Bożej, to nawet jak przyjdzie cierpienie - to będzie darem, a nie przekleństwem, jak zbliży się do mnie śmierć to nie będzie już wrogiem mojego życia, ale darem od Pana jako brama do życia nowego.
Wyobraźcie sobie siebie, kiedy na widok nadciągających problemów reagujecie słowami: witajcie moje kochane problemy!; kiedy na widok najbardziej denerwującego Was człowieka pozdrawiacie go z autentycznym przekonaniem, że przychodzi od Boga; wyobraźcie sobie, że kiedy przychodzi choroba, krzywicie się z bólu, ale gdzieś w środku głęboko wierzycie, że Bóg włączył Was w tajemnicę swojego cierpienia, a kiedy będziecie umierać - będziecie mieć pełną świadomość, że śmierć przyszła nie żeby wszystko się skończyło, ale, że przychodzi od Boga z zaproszeniem do nowego, lepszego życia.
Najtrudniej jest w tej szkole przyjmowania przełamać siebie, żeby nie dyktować Bogu, co ma nam ofiarować, jak ma urządzić nasze życie, ale zaufać Mu, że wszytko co daje jest darem Jego miłości.