October 25th, 2007 by xAndrzej
Bóg nie przychodzi, żeby dawać nam tylko Å›wiÄ™ty spokój, On przynosi czasem ogieÅ„ na ziemiÄ™. Tym ogniem sÄ… dla mnie takie miejsca w moim sercu, w których aż czujÄ™, że rozgrywa siÄ™ walka, w których czujÄ™ ból, jakiÅ› duchowych protest czy irytacjÄ™. Mechanizmem obronnym przed ogniem chcÄ…cym wypalić moje grzechy i rany jest mój wewnÄ™trzny krzyk. Nawet taki krzyk, który na pierwszy rzut oka wydaje siÄ™ obronÄ… wÅ‚asnej godnoÅ›ci, wÅ‚asnej pobożnoÅ›ci, czy nawet wiary. Czy nie zabolaÅ‚o was kiedyÅ› to, że ktoÅ› ujawniÅ‚ skrywanÄ… gÅ‚eboko waszÄ… sÅ‚abość? To byÅ‚ ogieÅ„, który chciaÅ‚ spowodować, abyÅ› stanÄ…Å‚ w prawdzie o sobie. Mam takie doÅ›wiadczenie z pisania tekstów do “Niedzieli”, że najwiÄ™cej krzyku i ostrych komentarzy jest wtedy, gdy piszÄ™ o diable. Wtedy krzyczy diabeÅ‚, którego czasem udaÅ‚o mi siÄ™ zdemaskować. Podobnie jest z ranami. Im bardziej siÄ™ na coÅ› oburzasz, albo irytujesz tym bardziej jest to znak, że ogieÅ„ dotknaÅ‚ twojego chorego miejsca. Czasem w rozmowach z ludźmi dotykam nagle jakiejÅ› rzeczy, która wywoÅ‚uje u nich oburzenie i jakiÅ› wielki krzyk. Wiem już wtedy, że dotknÄ…Å‚em rany, ona zabolaÅ‚a i stÄ…d ten krzyk. Wczoraj rozmawiaÅ‚em z dziewczynÄ…, która mieszka z chÅ‚opakiem przed Å›lubem. ChciaÅ‚em z niÄ… o tym spokojnie prozmawiać. najpierw zapewniÅ‚a mnie, że kocha swojego chÅ‚opca, a potem skrzyczaÅ‚a mnie, nie potrafiÅ‚a normalnie o tym gadać, caÅ‚a aż dygotaÅ‚a ze zÅ‚oÅ›ci, niby na mnie, na moje wtrÄ…canie siÄ™, ale przecież to byÅ‚ jej problem. Ja tylko rzuciÅ‚em maÅ‚y sÅ‚up ognia na jej życie. Ten ogieÅ„ wywoÅ‚aÅ‚ krzyk po którym siÄ™ okazaÅ‚o, że tak naprawdÄ™ ma mnóstwo problemów w swoim zwiÄ…zku i że sobie nie radzi ze swoim chÅ‚opakiem. Wie, że coÅ› jest nie tak, ale udaje, że jest dobrze. Potrzebujemy ognia, żeby wypaliÅ‚ w nas zÅ‚udzenia, że jest ok. Jezus byÅ‚by nieuczciwy gdyby nie zrzuciÅ‚ ognia na ziemiÄ™, aby oczyszczać, uzdrawiać, leczyć. ProÅ› czÄ™sto o Boży ogieÅ„ dla siebie, bo on, choć troszkÄ™ boli, wypala truciznÄ™ i najbardziej ukryte rany.
ÅšrodÄ™ ( to byÅ‚o już wczoraj!) miaÅ‚em gÅ‚upiÄ… i maÅ‚o owocnÄ…. Nie pojechaÅ‚em do Warszawy na spotkanie, bo miaÅ‚o być ważne zebranie na uczelni. Zebrania nie byÅ‚o a do Warszawy już nie daÅ‚o siÄ™ dojechać. I tak trzeba znowu sobie przypomnieć, ze nie jesteÅ›my do koÅ„ca reżyserami swojego czasu. SpÄ™dzieÅ‚em wiÄ™c kilka godzin na uczelni, potem w “Niedzieli”. Po poÅ‚udniu wielkie wiercenie i brudzenie w naszym domu. A już myÅ›laÅ‚em, że nastÄ…pi cisza. OczywiÅ›cie tak na rozum siÄ™ cieszÄ™, bo te budowalne parce naprawdÄ™ upiÄ™kszajÄ… nas dom i sÄ… konieczne. Ale kiedy już dwa lata mieszka siÄ™ na budowie, to odgÅ‚os przecinania betonu aż skrÄ™ca czÅ‚owieka i chciaÅ‚oby siÄ™ uciec. PrzygryzÅ‚em wiÄ™c wargi wziÄ…Å‚em szczotkÄ™, wiadro i Å›cierke i zamiast oddawać siÄ™ głębokim studiom sprzÄ…taÅ‚em dom i koÅ›ciół. I nagle, dosÅ‚ownie po piÄ™ciu minutach sprzÄ…tania przyszÅ‚a taka radość do mojego serca, której pewnie bym nie osiÄ…gnÄ…Å‚ studiujÄ…c najmÄ…drzejsze książki.
Wieczór za to był piękny. Sporo ludzi na mszy świętej, piękna asysta ministrancka. A potem bardzo ciekawe spotkanie w ramach szkoły miłości. Dyskutowaliśmy o podstawowych celach małżeństwa. Największym odkryciem było to, że małżeństwa nie powinno się zaczynac budować od wielkich ideałów, ale od prawdy o tym, że pragnienie rodziny to najzywklejsza i najbardziej podstawowa potrzeba każdego człowieka.
Na zakończenie była kolacja. Pierwsza w tym roku. Studenci są kapitalni. Chyba nigdzie nie ma tak nieprawdopodobnego miejsca jak u nas. W jednym rogu Michał zawzięcie kłóci się o prawdy teologiczne, w drugim Bartek opowiadał dowcipy o konieczności czytania, w trzecim Kuba, Roger i ja dyskutowaliśmy o formacji służby liturgicznej. Ania, Marysia, Max przygotowują herbatęi częstują kanapkami. To taki pradziwie żywy Kościół.
W nocy znów probowałem się modlić. Modliłem się tak naprawdę jak stary kamedulski mnich. Pięć minut modlitwy, pięć minut zasypiania. Lubię czasem taką walkę z samym sobą, ze swoim fizycznym zmęczeniem. Wierzę, że Bóg lubi też taką modlitwę, lubi mnie budzić i lubi, że po prostu jestem z Nim. Kiedy człowiek, mocno zmęczony zaczyna się modlić, to chyba jego modlitwa jest prostsza i autentyczniejsza, bo nie ma już siły na piękne słowa, na wzruszenia, na rozumowe kombinacje na temat Pana Boga.
Uwagi o ludziach:
Roger - Super, że wziąłeś gitarę, stanąleś razem z chórkiem dziewczyn i zacząłeś służyć. Pewnie o to chodzi, żeby wyprzedzać się w służbie, a nie czekać na zaproszenia. Dziękuję też za gotowość zajęcia się służbą liturgiczną. My, księża, jak to slusznie zauważył Kuba, mamy chyba za dużo spraw na głowie i ciagle jesteśmy niesystematyczni i niekonsekwentni.
Mariusz W. - KiedyÅ› byÅ‚ taki program: “Niewidzialna rÄ™ka”. KtoÅ› robiÅ‚ jakiÅ› dobry uczynek i nie byÅ‚o go widać. DziÅ› tak byÅ‚o z tobÄ…. ZrobiÅ‚eÅ› zakupy, przygotowaÅ‚eÅ› wszystko co potrzebne do kolacji i poszedÅ‚eÅ› na zajÄ™cia na uczelniÄ™. MaÅ‚o kto mógÅ‚ zauważyć, że kolacja byÅ‚a dziÄ™ki tobie. Bóg widzi to co ukryte!
Komentarz do komentarza: Oczywiście, że zraniony obraz ojca nie musi u wszystkich przekładać się na zranioną relację z kapłanem i że bardzo dużo zależy tu od madrego pojęcia ojcostwa duchowego u księży. Ojciec Wojtek mówił tylko, że lepiej jest, gdy takie dziewczyny najpierw mają dobry kontakt z siostrą zakonną, bo wtedy niebezpieczństwo projekcji jest mniejsze. Zawsze kontak dziewczyna- ksiądz będzie kontaktem kobieta-mężczyzna, bo natury nie da się ominąć, nawet u najbardziej pobożnego księdza.
Wiesiu C. - Dziękuję za niesamowity prezent. To był znów mały cud na naszej budowie. Dzięki Tobie mamy wspaniały plac wyłożony cudowną kostką brukową. Dziękuję za tę wspaniałą ekipę ludzi no i za wsparcie materialne. Nasz ośrodek wygląda na bogaty, i pewnie jest tu dużo porządnych rzeczy, ale większość z nich to dar od ludzi o wielkim sercu. Bo my, jako wspólnota studencka, raczej nie należyny do najbogatszych. Dlatego jesteście dla nas darem od Boga i Jego cudem. Dziękuję!