Go to content Go to navigation Go to search

W tej auli wszystko siÄ™ zaczęło …

September 30th, 2007 by xAndrzej

Ewanglia z dzisiejszej Mszy świętej jest nieprawdopodobnie radosna. Przypowieść o bogaczu i Łazarzu mówi wprawdzie o cierpieniu, bo na ziemi cierpi Łazarz, a w piekle bogacz, to jednak przekonuje nas ona, że nasze ziemskie smutki zostaną przemienione w radość. Myślę, że ta pedagogika Boża spełnia się też na ziemi. Nie wkurza was, że przykładacie się czasem do nauki, a ktoś inny baluje na całego? Ale wystarczy poczekać kilka lat i sytuacje się odwracają. Ten, który balował, mało osiągnął, a ten, który potrafił zrezygnować z przelotnych przyjemności, zdobył mądrość i pozycję. Bardzo mi kiedyś pomogło zdanie Lewisa, który w czasie swojej pracy naukowej miał do siebie żal, że zamiast zdobywać przyjaciół, zjednywać sobie ludzi, siedział w samotności i gorliwie studiował i pisał. Po kilku latach takiej wytężonej pracy, kiedy zdobył sławę dobrego pisarza, nagle ludzie sami przychodzili do niego i zabiegali o przyjaźń z nim. Lewis odkrył wtedy dziwną prawidłowość: skup się na wykonywanej pracy i rób ją możliwie najlepiej, tak, żeby być w swoim fachu naprawdę dobrym, a wtedy przyjaciele sami będą cię szukać. Jeśli natomiast skupisz się na szukaniu przyjaciół i zaniedbasz swoją pracę, wtedy znajdziesz przyjaciół na chwilę i ciągle będziesz musiał drżeć, że odejdą, bo nie znaleźli w tobie nic cennego.

Muszę wam opisać niedzielę, bo wiele się zadziało. Rano, razem z księdzem Markiem przykładnie zmówiliśmy brewiarz i zjedlismy śniadanie. Potem były dwie msze święte w naszej auli przy świętym Wojciechu. Z łezką w oku żegnam to miejsce, bo w tej auli przeżyłem nawrócenie i w niej odkryłem powołanie do kapłaństwa. Zrozumiałem dzisiaj, że Bóg chce, abyśmy byli bardziej misyjni w środowisku akademickim.
Po obiedzie pojechałem do Liceum Sienkiewicza na festyn związany z profilaktyką chorób serca. Wyznaczono mi tam dziwną rolę. Moje stoisko było na końcu. Najpierw były stoiska z badaniami, potem porady kardiologów, a na koniec, ja ksiądz, miałem rozdawać ulotki o zgodzie na oddanie swoich organów i narządów. Szkoda, że za mną nie było jeszcze zakładu pogrzebowego. Pożartowałem trochę z tego, bo w sumie rzecz była niesłychanie ważna i bardzo sympatyczna. Przy okazji zrobiłem sobie kilka badań i wyszło, że mam zrzucić 7 kg i mniej jeść słodyczy i smażonego mięsa.
O 17 wizyta w szpitalu na Zawodziu. Przepiękna i głęboka rozmowa, wzruszająca spowiedź i modlitwa, a potem namaszczenie chorych i komunia święta - tak wyglądała dziś moja posługa w szpitalu. Potem byłem u Piotrka z Komunią świętą. Tak więc Pan Bóg wciąż spełnia obietnicę, posyłając mnie do chorych.
Na mszy w kościółku też małe pożegnanie. Pokochałem te msze o 19.15, a teraz zaczynamy już u siebie, na swoim. Bogu niech będą dzięki za te niedzielne, piękne wieczory.

Uwagi o ludziach:

Ola i Marcin - Dziękujemy za zaproszenie na wasz jubileusz małżeński. Nawet nie wiedziałem, że są cynowe jubileusze. Było, jak zawsze z Wami, bardzo sympatycznie. Ciekawa była propozycja Marcina, żebym obok swojego blogu pisał blog księdza Marka, aby było wiadomo co robią duszpasterze akademiccy. A może namówię kiedyś mojego współbrata i ja będę pisał o jego życiu a on o moim. Byłoby wtedy bardzo obiektywnie.

Rodzinka Ordonów - Gratulujemy Wam, że jesteÅ›cie tak cudownÄ… rodzinÄ…. Przepraszamy, że nie mogliÅ›my skorzystać z zaproszenia na obiad. Na pewno byÅ‚ smakowity. Oliwia podczas chrztu byÅ‚a bardzo dzielna, a to, że siÄ™ rozpÅ‚akaÅ‚a to tylko dobra zapowiedź tego, że “kto we Å‚zach sieje, żąć bÄ™dzie w radoÅ›ci”.

Kasia K. - Dziękuję za gotowość rozdawania ulotek przed inauguracją Politechniki. Musimy się mocno wziąć do pracy w DA i KZA, bo czas ucieka, a studenci już przyjechali. Nadszedł czas siewu! Skończyły się błogie wakacje. Bardzo Was proszę o pomoc!

Pani XYZ - Wiem, że to olbrzymi wstrząs dowiedzieć się, że nosi się w sobie bardzo rozległego raka. Dlatego powdziwałem dziś Pani spokój i zaufanie wobec BOga. Cieszę się, że mogłem służyć spowiedzią i innymi sakramentami. Bardzo Panią proszę o ofiarowanie odrobiny swojego cierpienia za nasze duszpasterstwo, abyśmy potrafili w nowe mury zaprosić Ducha Świętego.

Pasożyt przystosowuje się najszybciej

September 29th, 2007 by xAndrzej

Chrystus nie chciał się przystosować do zastanych warunków, religijnych zwyczajów i struktur. I choć nie jest rewolucjonistą i nie stosował przemocy, nie był też kimś, kto za wszelką cenę chce przystosować się do świata. Głosił zawsze, że nie jest z tego świata! Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli - zapewniał swoich uczniów. Konflikt wiary ze światem to walka o przystosowanie. Dzisiaj świat nie chce walczyć z moją religijnością, chce tylko, abym ją przystosował do wymogów świata. To tak jakbym miał przystosować Jezusa do wspólczesnego modelu człowieka. Nie chcę się przystosować do grzechu, bo to oznacza jego akceptację i milczącą zgodę. Usłyszałem gdzieś, że w badaniach na polskimi klerykami okazało się, że zdecydowana większość z nich zatraciła swoją kreatywność i chętnie się przystosowuje. Myślę, że dotyczy to nie tylko kleryków, ale wszystkich chrześcijan. Chcemy przecież tak często nagiąć nawet Ewangelię do tak zwanych współczesnych czasów. Czymś, co najczęściej i najlepiej się przystosowuje są pasożyty i wirusy. One niemal w każdych warunkach potrafią się odradzać i niszczyć tego na kim żerują. Psożyty są mistrzami w przystosowaniu się, bo im chodzi tylko o własną korzyść, a nie o dobro wspólne i dobro drugich. Pasożyt potrafi być nawet miły i atrakcyjny, żeby tylko zbudować warunki do przystosowania. Te refleksje o przystosowaniu rodzą mi się dziś w związku z pewną konkretną sytuacją człowieka, który nie chciał się przystosować i zaczął nazywać rzeczy po imieniu. Wyleciał za to z posady, dostało mu się za to, że ośmiela się zło nazywać złem i jeszcze otwarcie z nim walczyć. A przecież mógł się przystosować! Mój Boże, czy aby ja nie jestem człowiekiem zbyt łatwo przystosowującym się? Muszę pamiętać, że największą zdolność przystosowania mają pasożyty. Jeśli chce być pasożytem i czerpać zyski nawet kosztem Pana Boga, to zawsze i wszędzie będę się przystosowywał! Nie dopuść tego, Panie!
KOńczy się sobota. Za chwilę biegnę do kaplicy. Dzień miałem spokojny. Wypisywałem zaproszenia, chodziłem po budowie, czytałem coś naukowego. Tak było do południa. O 15. pobłogosławiłem małżeństwo Agaty i Michała. Tak sie cięszę, że mogłem modlić się za nich i być świadkiem ich zaślubin.
Potem były urodziny u Matki Agnieszki i najsmaczniejsze na świecie sałatki. Jeśli dodać, że popijałem je mlecznym koktajlem, to chciało by się prosić panią domu, aby nigdy nie sprzedawała krowy, która daje takie mleko.
Przed chwilą skończyłem ostatni już kawałek książki Lewisa o smutku. Świetna książka. Polecam ją tym, którzy stracili kogoś bliskiego i kłócą się z Bogiem o to, dlaczego zgodził się na to.

Uwagi o ludziach:

Agata i Michał - Gratuluję! Było naprawdę pięknie. Kiedy odprawiałem mszę świętą przypomniałem sobie, jak przed dziewięciu laty, dokładnie o tej porze roku MIchał zawitał do DA. Ja wtedy przez tydzień odprawiałem msze w samotności i czekałem na jakiegoś studenta. Wtedy pojawił się MIchał. BYłem tak ucieszony, że nie stawiając mu żadnych pytań ubrałem go w tunikę i kazałem służyć. Po mszy się okazało, że Michał nigdy nie był mininstrantem, a przyszedł by mi powiedzieć o swoim nawróceniu i o chęci zbliżenia się do Boga. Ale od tak zdecydowanego początku Michał był wiernym ministrantem. Trzymajcie się, Kochani!

Agnieszka Matka - Urodziny u Ciebie zawsze obfitujÄ… w niespodzianki. DziÅ› zaskakiwaÅ‚aÅ› nas naleciaÅ‚oÅ›ciami z czeskiej skÅ‚adni. Co to znaczy być jeden dzieÅ„ za granicÄ…! Pozwole sobie przytoczyć kilka zwrotów z zastosowaniem w jÄ™zyku polskim czeskich elementów: “Marcinek przyjdzie do mnie indywidualnie z Peteckimi”, “Seweryn, tam jest twój talerz, a gdzie bÄ™dziesz siedziaÅ‚?” Koniec cytatu.
Wszystkiego najlepszego i jeszcze od tego dnia sto lat!

Studenci z “Malucha” - Witajcie w nowym roku akademickim! Ale siÄ™ zmieniÅ‚ widok z waszego okna. Macie pod nosem koÅ›ciół , krzyż i piÄ™kny dzwon. ChciaÅ‚bym bardzo, aby również taka zmiana widoków nastÄ…piÅ‚a z mojego okna. ByÅ›cie częściej do nas zaglÄ…dali, mniej pili, mniej grzeszyli, i odnaleźli prawdziwÄ… radość z Bogiem i w trzeźwoÅ›ci. Ale dobrze, że już jesteÅ›cie, bo jak was nie ma, czujÄ™ siÄ™ w tym miejscu niepotrzebny!

Coraz bardziej wierzÄ™ w cuda!

September 28th, 2007 by xAndrzej

Nasz nowy kościół wygląda naprawdę pięknie. Dziś odbyła się w nim pierwsza Msza święta. Odprawiał ją Ksiądz Biskup Jan, a uczestnikami byli ludzie z Politechniki i nasi najbliżsi przyjaciele. Mówiłem o tym, że takie miejsce jak ten kościół dają całemu środowisku duszę. Nie chcemy, żeby ludzie byli bezduszni, nie chcemy, żeby uczelnia i całe środowisko było bezduszne. Można dać studentowi wiedzę, nauczyć praktycznych czynności, ale jeśli nie wychowa się jego duszy, stanie się bezdusznym człowiekiem. Człowiek bezduszny to człowiek wyrachowany, cyniczny, nieliczący się z nikim. Nasz ośrodek chce dać duszę całemu środowisku, bo dając Chrystusa jakoś ten cały akademicki świat uduchawia.
Mówiłem też, że coraz bardziej wierzę w cuda. Nasz kościół nie tylko był dziś wysprzątany, ale zdążyliśmy go pomalować, udało się założyć nagłośnienie, rozłożyć krzesła i dobrze przygotować liturgię. A do tego wszystkiego przyjechali panowie od dzwonu i zawiesili dzwon w docelowym miejscu. Mamy piękny dzwon, z naszym emausowskim logo, z zapewnieniem, że Bóg jest miłosierny i z prośbą uczniów z Emaus, aby Pan został z nami.
Wieczorna uroczystość zdominowała cały mój dzień. Zapomniałem nawet, że miałem zebranie na AJD. Od samego rana sprzątanie i przygotowanie kościoła do sprawowania liturgii. Z tym wiązała się masa drobiazgów do zrobienia, ale się udało. Mamy świetne ekipy, wspaniałych świeckich ludzi, z fenomenalnym Włodkiem i wieloma innymi. Oni wszyscy są cudem naszego kościoła.

Uwagi o ludziach:
Student XYZ - Dopełniłeś cudów dzisiejszego dnia. To, że miałeś tak dużo cierpliwości, żeby czekać na mnie i pogadać, to już jest wielki cud. A potem ta wiadomość i twoja decyzja, która być może zakończy się wejściem na kapłańską drogę. Modliłem się dziś za Ciebie bardzo żarliwie.

Weronika i Jola - młode żonki - Dziękuję za pomoc przy sprzątaniu kościoła. Z wielką uwagą przysłuchiwałem się waszej trosce o przygotowanie obiadu dla mężów i o tym, jak to szkoda, że tak długo siedzą w pracy. To jest plus życia w małżeństwie, że żoncie martwią się o swoich mężów i dbają o ich potrzeby. Oby Wam nigdy nie minęła ta troska.

Bp Jan - Jestem wdzięczny za dziejszy wieczór i ładne i proste sprawowanie liturgii. Cieszę się, że Ksiądz Biskup wszedł do naszej historii, jako pierwszy celebrans Mszy świętej. Kiedyś przedłużymy takie wizyty dobrą kolacją. ale póki co trochę u nas bieda, bo budowa zjada wszystkie możliwe grosiki i musimy oszczędzać nawet na gościnności.

Kapela muzyczna BB czyli Bator Bend - Wielkie dzięki za muzyczną oprawę dzisiejszej mszy świętej. Było miło i modlitewnie. Liczę na wasz zapał i zaangażowanie w nowym roku akademickim.

W miłości nie ma lęku

September 27th, 2007 by xAndrzej

Dziś, na porannej medytacji, ogarnął mnie lęk przed przesadnym wejściem w życie z Bogiem. Przez moment zaczęło mi się wydawać, że zagłębianie się w długie modlitwy i zażyłość z Jezusem może mnie odciągnąć od świata, odseparować od niego tak mocno, że przestanę być z tego świata. Jest jakiś próg wiary, którego przekrocznie wymaga zdecydowania. Do pewnego momentu łatwo nam się wierzy i parktykuje wiarę, ale w którymś momencie Bóg pyta, czy chcę iść za NIm na serio, czy też dalej będę się bawił w Bozię? Uświadomiłem sobie rano, że boimy się rzucić w ramiona Boga tak całkowicie i bez reszty. Boimy się stracić coś ze świata, coś ze znaczenia, coś z przyjemności. I pomyśleć, że pierwszym papieskim wezwaniem Jana Pawła II było wezwanie do tego, aby się nie bać zaufać Jezusowi i otworzyć Mu drzwi. W gadaniu to łatwe, ale w oddaniu całego siebie to o wiele trudniejsze. To jakaś dziwna, diabelska sztuczka - wystraszyć nas Panem Bogiem.
Oddaję się Tobie całkowicie, Jezu! Dysponuj całym moim życiem, tak, jak chcesz!!!

Czwartek był pracowitym dniem. Rano wspomniana modlitwa z medytacją. Potem wielkie sprzątanie kościoła. Jak to dobrze, że przyszło tak wielu ludzi do pomocy przy sprzątaniu nowego kościoła. Wielkie dzięki kochani, wspaniali Przyjaciele! Byłem też dziś u Piotrka. Pogadaliśmy trochę, a najważniejsze, że zaniosłem mu Pana Jezusa.
O 15.00 odwiedził nas Ksiądz Arcybiskup. Ofiarował nam przepiękną kopię ikony Jasnogórskiej, która wspaniale pasuje do naszego kościoła. Ksiądz Arcybiskup zwiedził całą budowę i był mocno zachwycony tempem prac.
Wieczorem krótka próba ministarncka przed jutrzejszą mszą św. na inaugurację Politechniki. Wieczorem odwiedził mnie Ks. Tomek K. Dobrze, że mogłem z nim szczerze porozmawiać i wsłuchać się w jego obecną sytuację. Cieszę się, że nie wpływa ona na jego miłość do Boga i Kościoła. Modliłem się dziś za niego bardzo mocno, aby mógł przetrwać te chwile próby. Potem reszte wieczoru spędziliśmy na rozmowie i wspólnej modlitwie z Księdzem Markiem. PO takim braterskim wieczorze poprosiłem Boga o słowo. No i dostałem, kawałek Ewangelii o tym, że Chrystus posłał ich po dwóch. I jak tu działać i modlić się samemu?

Uwagi o ludziach:

Ks. Tomek K. - Sursum corda! Właśnie w takich chwilach najbardziej dojrzewa nasza wiara. Tak mi przykro, że musisz przechodzić tę próbę i że w tym doświadczeniu padły niektóre autorytety w twoim życiu. Wierzę, że przez to wszystko, staniesz się jeszcze bardziej człowiekiem wiary.

Ludzie, którzy pracowali dziś w naszym kościele: Bardzo Wam dziękujemy, bez Was nie dalibyśmy rady. Wasza praca ożywia w nas pragnienie współtworzenia Kościoła przez duchownych i świeckich.

Światłość w ciemności świeci

September 26th, 2007 by xAndrzej

Przede mną jeszcze bardzo długa droga. Kiedy czytam św. Teresę i opis jej drogi przez siedem komnat do spotkania z Bogiem, widzę, że jestem dopiero na początku. Dziś rozważałem drugą komnatę, w której dusza zaczyna już trochę słyszeć Boga, ale nie ma siły i nie umie odpowiadać na Jego wewnętrzne natchnienia. Człowiek na tym etapie jest mocno rozdarty. Kiedy jest w świecie i korzysta ze świata, czuje, że bardziej powinien być przy Bogu. Natomiast kiedy trwa na modlitwie, ogarniają go światowe rozproszenia i myślenie o tysiącach spraw. W takim rozdarciu człowiek musi ciągle podejmować trud wybierania Boga i to trud, który jest wyborem obietnicy światła wtedy, gdy jest ciemno. Chyba na tym właśnie polega wiara. Wierzę, że Bóg jest świałem, choć może teraz tkwię w ciemnościach. Boże światło w ciemności świeci. I choć jestem naprawdę bardzo daleko od siódmego pokoju to najbardziej cieszę się tym, że odkrywam czasem ile radości może dać Bóg. Kiedy czytam św. Pawła i innych świętych, którzy wyznają, że ziemia ich nie cieszy, zaczynam ich rozumieć. Ziemia ich nie cieszy nie dlatego, że jest zła, czy grzeszna, ale dlatego, że radość i szczęście od Boga jest niewyobrażalnie większe niż wszystkie radości tego świata razem wzięte. Przed chwilą skończyłem się modlić z jakimś niesamowitym doświadczeniem Bożego światła. Po medytacji, gdy otworzyłem oczy natrafiłem na małą reprodukcję ikony przywiezionej z Taize przedstawiającej Jezusa w geście przyjaźni do swojego ucznia. Poczułem na sobie takie dotknięcie Jezusa, przyjacielskie, radosne. I pomysleć, że kiedyś takie doświadczenia wydawały mi się abstrakcją zarezerwowaną dla wyjątkowych wybrańców, a one są dla takiego szaraczka jak ja i pewnie każdy z Was.
Dziś dużo się działo na budowie, dobrego i trudnego. Roboty trochę się opóźniają, ale ciągle jesteśmy pełni nadziei. Kiedy dziś wieczorem Michał zapalił wszystkie światła w kościele i nasz drewniany sufit zaczął świecić ogarnęła mnie niesamowita radość. Z radości i zachywtu ganialiśmy się z księdzem Markiem po kosciele jak małe dzieciaki. Trudne chwile przeżywamy natomiast z drzwiami. Są piękne, ale nie pasują do ścian i trzeba znowu robić małą demolkę. Ale chwała Panu, bo wszystko będzie naprawdę piękne.
Byłem też dziś na uczelni i spotkałem kilku znajomych z pracy.

Uwagi o ludziach:

Student XYZ - Koniecznie musisz przyjść! To co mi opowiedziałeś wygląda na duży problem duchowy i warto o tym pogadać. Zapraszam jak najszybciej, bo diabeł nie śpi! Dziś trochę się za ciebie pomodliłem.

Włodek - Jesteśmy na finiszu, bracie, i jak to na finiszu bywa tempo jest zawrotne i trud niemały. Trochę się boję o twoją kondycję i tym więcej się za ciebie modlę. Życzę, żebyś spokojnie przespał noc, bo w kościele naprawdę jest pięknie, i bez względu na to, czy wszystko dopieścimy do końca, i tak dokonałeś niemałego wyczynu.

Agnieszka Matka - Przepraszam za tę uszczypliwość. Człowiek sam się czasem nie umie upilnować. Ale może było to potrzebne, bo pociągneło za sobą inne sprawy. Światłość w ciemności świeci!

Komentarze do komentarzy - Ostatnio dostaję sporo komentarzy do blogu. Dziękuję wam za nie z całego serca. Jedne są pozytywne inne krytyczne, ale wszystkie są dla mnie jednakowo ważne i wszystkich traktuję jako moich blogowych barci i siostry. Z dzisiejszej poczty dziękuję za komentarz do św. Teresy. Ponadto dziękuję za uwagę o tym, czy koniecznie muszę opisywać co robię. Mam świadomość, że moje działania mało kogo interesują, ale ciagle mam w pamięci prośbę jednego studenta, abym pisał co robią księża ( na swoim przykładzie) , bo wielu ludzi uważa, że księża mają dużo wolnego czasu, robią co chcą, i używają życia. Śmiało więc można opuszczać rejestr wydarzeń z minionego dnia. Też uważam je za najmniej ciekawe dla innych. Nie zrozumiałem komentarza dotyczącego wpływu spowiedzi na traktowanie ludzi. Może to jakoś działa nieświadomie, ale zaręczam, że od mojej strony ciągle nie mogę się nadziwić, że po spowiedzi wszystko jakby spływa ze mnie w niepamięć.

Superwizja duszy

September 25th, 2007 by xAndrzej

Św. Teresa z Avili, od której uczę się od kilku dni życia wewnętrznego, każe zaczynać drogę w stronę komunii z Bogiem od poznania siebie. Bez stawania w prawdzie o sobie nie można zrobić ani kroku do przodu w drodze do wewnętrznej dojrzałości. Chodzi oczywiście o rzetelne poznanie siebie, bez retuszu, zakłamania, owijania w bawełnę. Według Teresy, żeby poznać siebie trzeba przyjąć właściwą metodę. W Twierdzy wewnętrznej, gdy Teresa pisze o pierwszej komnacie, przyrównuje poznawanie siebie do pracy pszczoły. Pszczoła musi wylecieć z ula, z góry okrążyć ul, nazbierać nektaru i wrócić do ula. Przypomina mi to swego rodzaju superwizję siebie. Trzeba czasem wyjść z siebie i spojrzeć na swój ul z góry, oczyma Boga. Pomyśl, jak widzi Ciebie i twoje postępowanie Pan Bóg! KOntemplując Boga i to jaki On jest, zestaw ten obraz z sobą i swoim życiem. Jak bardzo nie podobni jesteśmy do Boga! Od prawdy o sobie zaczyna się droga ku niebu. Kiedy przychodzi do mnie jakiś młody człowiek, zawsze proszę go by mówił prawdę, nawet jeśli jest ona bluźnierstwem wobec Boga. Lepsza jest naga prawda niż ładnie podane kłamstwo. Jezus daje mi wyraźne wskazanie: Prawda was wyzwoli! Jak trudno jest spojrzeć na siebie w prawdzie, tak jak patrzy na mnie Bóg!

Ktoś wyraził w komentarzu, że jest zawiedziony, gdy w jakiś dzień nie ma nowego tekstu na moim blogu. Dziękuję za motywację i przepraszam za wczoraj, ale już nie miałem w nocy siły by pisać. Mam więc zdać relację z dwóch dni.
W poniedziałek zapisały mi się w pamięci dwa ważne wydarzenia. Odwiedziny Księdza Biskupa Jana w naszym domu i spotkanie księży, którzy chcą zając się duszpasterstwem studentów w diecezji. Biskup Jan odwiedził nasz ośrodek około 12. Sporo czasu spędziliśmy na wspólnej rozmowie, a potem pokazałem mu nasz ośrodek. Dostaliśmy piękny krzyż do auli. To cudowne, jak wielu ludzi dzieli się z nami tym co mogą nam ofiarować.
Wieczorem odbyło się spotkanie księży, którzy zamierzają podjąć próbę założenia parafialnej grupy akademickiej. Z całej diecezji przyjechało 12 księży.Byłoby cudownie, gdyby powstało dwanaście nowych punktów DA! Szkoda, że niektóre parafie Częstochowy nie widzą takiej potrzeby, bo przecież w każdej parafii w mieście jest bardzo dużo studentów!
Teraz właśnie skończył się wtorek. Wykorzystałem ten dzień, aby odwiedzić rodziców. Mama wczoraj czuła się fatalnie, więc dziś szybko wsiadłem w samochód i pojechałem z wizytą. Na szczęście stan się ustablilizował, ale za to mogłem spędzić z rodzicami kilka godzin. To dla nich bardzo ważne i mocno biję się w piersi, że tak rzadko ich odwiedzam. Na koniec dnia pomodliłem się trochę i dostałem cudowne słowo od Boga z listu do Tesaloniczan. Pan utoruje mi sam drogę do siebie i daje mi obietnicę, że pomnoży liczbę naszą. Prosiłem o to słowo w związku z nowym rokiem akademickim stąd jest ono dla mnie takie ważne.

Uwagi o ludziach:

Bp Jan - Wielkie dziÄ™ki za niespodziewanÄ… wizytÄ™ i wspaniaÅ‚y dar. Bardzo miÅ‚o mi siÄ™ rozmawiaÅ‚o. ZapamiÄ™taÅ‚em mocno jedno ważne stwierdzenia KsiÄ™dza Biskupa: “Wydaje mi siÄ™ czasem, że na Zachodzie księży jest wprawdzie mniej, ale sÄ… uczciwsi. Nas, w POlsce, jest jeszcze dużo, ale coraz częściej prowadzimy podwójne życie i zarabiamy na kapÅ‚aÅ„stwie”. Po naszej rozmowie zdecydowaÅ‚em mocno modlić siÄ™ za kapÅ‚anów. TrochÄ™ żaÅ‚ujÄ™, że nie mogÄ™ i nie umiaÅ‚bym nosić wÅ‚osiennicy i biczować swoje ciaÅ‚o. Wobec grzechu Å›wiata ( w tym również kapÅ‚anów) taka pokuta może byÅ‚aby jakimÅ› zadośćuczynieniem?

Kapłani, którzy przyjechali na spotkanie - Cieszę się, że chcecie założyć w swoich parafiach DA. Nie zrażajcie się tym, że nie będzie masy ludzi. Jeśli przyjdą dwie, lub trzy osoby zajmijcie się nimi z miłością, a oni przyprowadzą następnych. Dziękuję za chęć współpracy!

C.S. Lewis - Oj, świetna jest ta książka o smutku. Ten fragment o tym, kim była dla Lewisa jego żona jest fascynujący. KObiety, przeczytajcie tę książkę, żeby zobaczyć jaką pustkę ma mężczyzna, gdy straci swoją żonę.

Student XYZ - Dziękuję za ten zestaw komplementów. Może mi się to przyda, bo niekiedy mi się zaczyna wydawać, że staję się zbyt poważny dla studentów i że za bardzo chcę podnieść duchową poprzeczkę. Podobało mi sie to stwierdzenie, że nie szukasz księży normalnych, ale zakochanych w Bogu. Wierzę mocno, że Bóg sam utoruje sobie drogę, a ja nie muszę zgrywac pajaca i próbować rozerwać młodzież. Wolę, żeby mi zarzucono, że za bardzo chcę wszystkich uduchawiać, niż to, że wieje u nas pustką.

Rektor AJD - Miło było usłyszeć po wakacjach głos Pana Rektora. Dzięki za zaproszenie na inauguracje i wiele miłych słów. Zapraszam też do naszego ośrodka.

Pozwól się namalować Bogu

September 23rd, 2007 by xAndrzej

Czytałem dziś św. Jana od Krzyża. Lubię czasem sięgać do jego doświadczeń. To dla mnie taki twardziel życia duchowego, który niezbyt łatwo daje się ponieść ekstazom, a swoje mistyczne doświadczenia umie przyjmować z pokorą wiedząc, że nie zawsze umie je dobrze rozeznać. Dziś zachwyciło mnie jego pouczenie o progu, jaki człowiek musi przejść w swoim życiu duchowym. Święty Jan nawiązuje do tego, że jesteśmy obrazem Boga. Tyle tylko, że zazwyczaj upieramy się, abyśmy sami siebie malowali. Chcemy koniecznie namalować swoje życie według własnej opinii i odczuć. I najczęściej malujemy bohomazy, karykatury człowieka. Pewnie chcemy malować siebie pięknie, tylko, że mamy ciągle w ręku palety grzesznych barw. Progiem w wierze jest pozwolenie na to, aby to Bóg nas malował. Taka przemiana ma się dokonywać zwłaszcza na naszej modlitwie. Najpierw to my sami i po swojemu się modlimy. Produkujemy litanie, brewiarze, odklepujemy różańce. Wszystko to pięknie ale za mało! Musimy często siadać przed Bogiem, jak przed malarzem, w bezruchu i w milczeniu, aby pozwolić Mu malować siebie. Model, który ciągle się wierci, który jest w ciągłym ruchu i zabieganiu, nie pozwoli Malarzowi dobrze namalować siebie. Dlatego w naszym życiu z Bogiem potrzebna jest adoracja, zatrzymanie się, kontemplacja.

Kończy się niedziela. Rano pomodliliśmy się razem z Ks. Markiem jak przystało w kapłańskiej wspólnocie, a potem mieliśmy msze w naszym DA. Żegnamy się już trochę z naszą aulą przy św. Wojciechu. Aż żal będzie tego miejsca. Przecież tam się nawracałem i odkrywałem swoje powołanie. Ale Bóg każe mi iść dalej, bo powołanie jest drogą, a nie stabilizacją. Po południu poejchałem na zaplanowany wypad do Olsztyna. Pogadałem z Sewrynem i nazbierałem trochę grzybów. Nie mówiąc już o tym, że dostałem kilka słoiczków marynowanych grzybów od siostry Maksymiliany.
O 18 pojechałem do Piotra z Komunią świętą. Czasem ogarnia mnie lekka złość na Pana Boga, że ten młody, mądry i głęboki chłopak musi tak cierpieć. Wierzę, że to wszystko jest po coś, ale współcierpię z Piotrkiem bardzo mocno i muszę jeszcze więcej modlić się do Boga. Za szybko się zmęczyłem modlitwą o jego uzdrowienie! Moja obecność wśród chorych ciągle przypomina mi priorytety Ewangelii. Jeszcze stanowczo za mało pamiętamy w Kościele o ludziach chorych.
O 19.15 msza święta w kościółku, a potem już pracowity wieczór w domu. Niestety pisałem teksty, to tak jakbym pracował w niedzielę.
Idę się teraz porządnie pomodlić.

Wrócić do Nazaretu

September 22nd, 2007 by xAndrzej

Sobota minęła mi w klimacie Nazaretu. UÅ›wiadomiÅ‚em to sobie na Jasnej Górze podczas mszy w intencji sióstr Nazaretanek. W czytanej Ewangeli uderzyÅ‚o mnie stwierdzenie, że Jezus wróciÅ‚ do Nazaretu i byÅ‚ poddany swoim ziemskim rodzicom, po to, aby wzrastać w mÄ…droÅ›ci i Å‚asce. ZaÅ›wieciÅ‚o mi mocno to stwierdzenie: wrócić do Nazaretu, nie szarpać siÄ™ na eksponowane stanowiska, nie tÄ™sknić za wielkim Å›wiatem i mocno wierzyć, że rzeczy najbardziej Boże dziejÄ… siÄ™ “na zapleczu”. Przecież Jezus nie urodziÅ‚ siÄ™ w Rzymie, a na dalekiej prowincji, nie urodziÅ‚ siÄ™ w paÅ‚acu, ale w ubogiej grocie. Również proporcje Jego aktywnego życia sÄ… 30 do 3. Prawie trzydzieÅ›ci lat Nazaretu, żeby móc dziaÅ‚ać publicznie przez 3 lata! Jezus niemal na każdym kroku broniÅ‚ siÄ™, żeby nie być potraktowanym jak wpÅ‚ywowy polityk, przyszÅ‚y prezydent. Boimy siÄ™ i nie chcemy być na zapleczach. W oczach Å›wiata istniejemy, gdy coraz nas wiÄ™cej na pierwszych stronach gazet. Do tego wszystkiego Nazaret wymaga cierpliwoÅ›ci, stabilnoÅ›ci i cichej, pokornej sÅ‚użby. Nie lubiÄ™ i nie czujÄ™ KoÅ›cioÅ‚a, który brata siÄ™ z “tronem” i zamartwia siÄ™ o swoje znaczenie w Å›wiecie, zamiast pokornie żyć życiem swojego Mistrza z Nazaretu. Bóg nie rodzi siÄ™ w Å›wiatÅ‚ach jupiterów i na oczach dziennikarzy, rodzi siÄ™ w ciszy betlejemskiej nocy, wÅ›ród najbardziej prostych ludzi Å›wiata.

Coraz bardziej lubię swój Nazaret przy Kilińskiego. Kiedy chłopaki szlifowali dziś krzyż, to przypomniał mi się warsztat świętego Józefa. Potem przyglądałem się kamieniarzom i prowadziłem z nimi krótkie rozmowy. Strasznie miło się gadało. Do sprzątania przyszła Asia i aż bałem się, czy ze swoją skromną figurą da radę sprzątnąć całą kaplicę. Ale w Nazarecie najchętniej służą ludzie skromni i prości. O 12. pojechałem na Mszę świętą, a po niej na spotkanie w domu sióstr Nazaretanek. Najbardziej cieszyłem się naszą Magdą, a dziś siostrą Angeliką. Nie pogadaliśmy, bo Magda obsługiwała stoły, ale co można innego robić w Nazarecie? W każdym razie ucieszłem się nawet kilkoma wymienionymi słowami.
O 15 sprzÄ…taÅ‚em trochÄ™ na budowie, a potem poczytaÅ‚em superciekawÄ… książkÄ™ C.S. Lewisa pt. “Smutek”. To jego kawaÅ‚ek wspomnieÅ„ po Å›mierci żony. PrzepiÄ™kna i gÅ‚Ä™boka analiza siebie, swojej rozpaczy, smutku po Å›mierci kogoÅ› najbliższego. I w tym wszystkim poszukiwanie miejsca dla Boga. Lewis fascynuje mnie szczeroÅ›ciÄ… wyznaÅ„, kłóceniem siÄ™ z Bogiem, a w koÅ„cu odkryciem, że w tych ranach i smutkach można także znaleźć Boga.
Od 17 spowiadałem. W ciszy naszej kaplicy znowu dokonało się wielkie nawrócenie. Nie ważne czy potrwa dzień, czy rok, ważne, że Bóg miał dziś upodobanie w przebaczaniu i to jeszcze jakim! Kiedy spowiadam i rozmawiam z penitentem szeptem, to wydaje mi się, że ta cisza konfesjonału jest najważniejszym miejscem na świecie. Nazaret to cisza, ale cisza, która jest głębsza i ważniejsza od zgiełku i krzyku świata.
Wieczór spÄ™dziÅ‚em na przygotowaniu tekstów do “Niedzieli”, programów i ogÅ‚oszeÅ„ na nowy rok akademicki. ObiecujÄ™ sobie, że jutro po poÅ‚udniu zostawie wszelkie moje pisania i zalegÅ‚e teksty i choćby na parÄ™ godzin wyruszÄ™ gdzieÅ› w Å›wiat, gdzieÅ› w przestrzeÅ„ lasu, wsi, pól. WrócÄ™ tylko na mszÄ™ i do Piotrka.
O wieczornej modlitwie mogę powiedzieć tylko tyle, że od kilku już dni wystawiam sobie na ołtarzu relikwie bł. Karoliny Kózkówny i zapraszam ją, aby się ze mną modliła, bo modlitwa wspólna, jest wielkim pragnieniem Boga.

Uwagi o ludziach:

Siostry Nazaretanki - Dziękuję za zaproszenie na dzisiejsze wasze święto. Okazało się, że mam w waszej wspólnocie wiele przyjaźni. Nawet nie sądziłem, że tak dużo. Tyle wspaniałych sióstr, z którymi spotykałem się na rekolekcjach, dniach skupienia, w parafiach i kurii. Tak bardzo bym chciał, żeby siostry wzięły również opiekę nad studentkami w naszym DA!

Pan Prezydent Tadeusz W. - To wspaniała informacja, choć spodziewałem się innej. Na razie nie będę o tym pisał, żeby 18 października mógł Pan Prezydent zrobić prawdziwą niespodziankę. To miło, że pamięta Pan o nas i naszej wspólnocie.

KsiÄ…dz XYZ - Za rozmowÄ™ dziÄ™kujÄ™ i za zaskakujÄ…cÄ… propozycjÄ™ współpracy. To dziwne, kiedy martwiÄ™ siÄ™, czy damy sobie radÄ™ we dwóch w nowej rzeczywistoÅ›ci naszej parafii akademickiej pojawia siÄ™ kolejna oferta współpracy. Najbardziej siÄ™ cieszÄ™, że niechciane kiedyÅ› duszpasterstwo staje siÄ™ nawet atrakcyjne dla tak wspaniaÅ‚ych i wartoÅ›ciowych księży. PrzemodlÄ™ to wszystko i jak to mówiÄ… “trochÄ™ siÄ™ z tym przeÅ›piÄ™”.

Ksiądz ABC - Rozumiem doskonale twoje poczucie samotności. Pamiętam co to znaczy, gdy plebania nie jest domem, a współbracia żyją, każdy w swoim świecie. NIkt z nas nie zabije w sobie pragnienia przyjaźni i bliskości. Nie szukaj jednak tej bliskości gdzieś poza Kościołem, w zgromadzeniach ludzi nie zawsze żyjących ewangelią. Zapraszam do siebie, mimo, że robię wrażenie zajętego człowieka, zawsze znajdę czas, żeby posłuchać i pogadać. Dzięki za telefon i zaufanie.

W piekle nie ma modlitwy

September 22nd, 2007 by xAndrzej

NajwiÄ™cej w życiu osiÄ…gnÄ…Å‚em wtedy, gdy siÄ™ poddaÅ‚em i caÅ‚Ä… ufność zÅ‚ożyÅ‚em w Bogu. Jest jakaÅ› wielka tajemnica życia, kiedy czÅ‚owiek po prostu oddaje ster Jezusowi - nie zawiesza dziaÅ‚ania, nie ucieka od życia, pracuje, uczy siÄ™ i dalej podejmuje mnóstwo obowiÄ…zków, ale to wszystko staje siÄ™ tÅ‚em wobec żywego kontaktu z Bogiem. Jezus najwiÄ™cej zrobiÅ‚ wtedy, gdy przestaÅ‚ dziaÅ‚ać i umieraÅ‚ dla naszego zbawienia. PytajÄ… mnie czasem ludzie, co jest wedÅ‚ug mnie kluczem do sukcesu czÅ‚owieka, chrzeÅ›cijanina, ksiÄ™dza? Po kilkunastu latach kapÅ‚aÅ„stwa bez wahania odpowiadam, że jest to modlitwa. CzÅ‚owiek, który siÄ™ nie modli nie jest chrzeÅ›cijaninem. ChrzeÅ›cijanin, który siÄ™ nie modli nie jest uczniem Chrystusa. KsiÄ…dz, który siÄ™ nie modli wypeÅ‚nia jedynie zawód ksiÄ™dza i nie ma wiele wspólnego z kapÅ‚aÅ„stwem Chrystusa. Modlitwa nie jest tylko kwestiÄ… wiernoÅ›ci powoÅ‚aniu, ona jest dla mnie konkretnym źródÅ‚em siÅ‚y i sukcesów. Trudność modlitwy polega na tym, że nam siÄ™ wydaje, że modlÄ…c siÄ™ “tarcimy” czas na aktywność, an tworzenie czegoÅ› super ważnego. Najważniejsze i najwiÄ™ksze rzeczy w moim życiu dokonaÅ‚y siÄ™ wtedy, gdy dużo siÄ™ modliÅ‚em. Åšw. Teresa z Avila pisaÅ‚a w swoich dzieÅ‚ach, że jeÅ›li czÅ‚owiek siÄ™ maÅ‚o modli, to diabeÅ‚ nawet nie musi go kusić, bo on sam idzie drogÄ… do piekÅ‚a. W piekle nie ma modlitwy. Moje życie stanie siÄ™ piekÅ‚em, gdy zepchnÄ™ modlitwÄ™ na margines mojego życia, a zwÅ‚aszcza, gdy w ogóle przestanÄ™ siÄ™ modlić.
Oto podsumowanie piątku. Rano modlitwa i sprawy budowlane. Potem wizyta w drukarni w sprawie wydruku ulotek z programem działania DA. O 10.00 wreszcie dłużej posiedziałem u Piotrka. A najważniejsze, że wyspowiadałem go i udzieliłem KOmunii świętej. Piotr dość dobrze się trzyma. Wydało mi się jednak, że ludzie trochę o nim zapominają i przyzwyczili się do jego cierpienia. Sądziłem, że we wrześniu jego dom będzie pełen kolegów z klasy, nauczycieli ze szkoły, księży katechetów i duszpasterzy, a tymczasem chyba jest większa cisza niż na początku jego choroby. Czyżby znowu nasza ludzka wrażliwość kończyła się na paru tygodniach zainteresowania ludzkim cierpieniem?
O 12.00 spotkanie z KsiÄ™dzem Redaktorem w “Niedzieli”. Praktycznie caÅ‚e popoÅ‚udnie zajęła mi praca na budowie i sprzÄ…tanie domu. GrzeÅ›, Tadzio i Marek zajÄ™li siÄ™ krzyżem. Przed mszÄ… trochÄ™ pospowiadaÅ‚em.
PO mszy świętej odbyło się w naszym domu spotkanie młodych kapłanów pracujących z młodzieżą. Spotkanie zainicjował i prowadził Ks. Marek. To chyba jego najaważniejsza inicjatywa w tym roku. Stałem wprawdzie trochę z boku, ale całym sercem cieszyłem się z tej inicjatywy i modliłem się za jej efekty. Przyjechała więcej niż połowa zaproszonych księży, a więc całkiem spora grupa. To dobry zaczyn, aby poruszyć serca księży do pracy z młodzieżą. teraz tylko nie wolno zgasić tego ognia!
Przy okazji spotkania księży miałem spotkanie z Bpem Antonim. Po wszystkim usiedliśmy sobie w jego domu i jak za starych, moich wikariuszowskich lat wyjęliśmy z lodówki co się dało, zrobiliśmy dobrą jajecznicę i pośmialiśmy się wspominając tamte i obecne czasy.
Już naprawdę w nocy udało nam się jeszcze posiedzieć z Ks. Markiem w kaplicy i podsumować cały ten kapłański wieczór. Oby takich wieczorów było więcej, oby księża umieli zostawiać własne ambicje i prywatne sprawy, żeby być razem i razem rozmawiać o wspólnej sprawie troski o młodych.

Uwagi o ludziach:

Ks. Łukasz D. - Dzięki za wizytę i przepraszam, że nie udało się jakoś osobiście pogadać. Ale sam widzisz, że przy wujku Józku nie ma szans na rozmowę. Wujek Józek uczy nas pokory bo przy nim nie można myśleć o sobie, bo on całą uwagę słuchaczy kieruje na siebie.

Coraz bliżej nieba

September 20th, 2007 by xAndrzej

Jestem coraz bliżej nieba i wcale nie dlatego, że jestem lepszy, doskonalszy, Å›wiÄ™tszy, ale dlatego, że siÄ™ starzejÄ™. W Biblii starość jest oznakÄ… wielkiej mÄ…droÅ›ci i dojrzaÅ‚oÅ›ci w wierze, bo czÅ‚owiek starszy zna już dobrze życie i coraz bardziej zwraca siÄ™ ku niebu. Odkrywam częściej niż dawniej, że dla czÅ‚owieka wierzÄ…cego upÅ‚yw czasu jest najbardziej optymistycznÄ… wiadomoÅ›ciÄ…. Ja naprawdÄ™ wstajÄ™ czasem rano i mówiÄ™ Bogu, że bardzo siÄ™ cieszÄ™, że znów o jeden dzieÅ„ jestem bliżej spotkania z Nim. ProszÄ™ Go też, abym ten dzieÅ„ tak przeżyÅ‚, żeby rzeczywiÅ›cie zapracować na niebo i nie zmarnować szansy na zbawienie. W tej perspektywie również samo starzenie siÄ™ staje siÄ™ radoÅ›ciÄ… i nie mieÅ›ci siÄ™ w powiedzeniu ludzi, że “Panu Bogu najbardziej nie udaÅ‚a siÄ™ starość!”. Mam nadziejÄ™, że nie czytacie tego tekstu, tak jakby pisaÅ‚ go staruszek. CzujÄ™ siÄ™ bardzo mÅ‚odo, ale mocno fascynujÄ™ siÄ™ tym, że wraz z dojrzewaniem w wierze i w kapÅ‚aÅ„stwie coraz wiÄ™cej rozumiem z Boga i coraz bardziej Go kocham.
W blogowej “spowiedzi” mam dwa dni zalegÅ‚oÅ›ci. Wczoraj, tzn. w Å›rodÄ™ zaczÄ…Å‚em nowe życie po wakacjach. TrochÄ™ zebraÅ‚em siÄ™ w sobie, poustawiaÅ‚em na nowo parÄ™ spraw, odwiedziÅ‚em Piotrka, pobyÅ‚em i popracowaÅ‚em w “Niedzieli”, już o 7. rano bardzo sympatycznie i gÅ‚Ä™boko pogadaÅ‚em z WÅ‚odkiem, a wieczorem przeżyÅ‚em cud uzdrowienia i umocnienia w braterskiej, kapÅ‚aÅ„skiej jednoÅ›ci.
Dzisiaj było już bardzo stabilnie. Rano modlitwa i budowa. Śniadanie zjadłem na plebanii u św. Wojciecha, gdzie miło i serdecznie pogadało się z tamtymi księżmi. Potem odwiedziłem Księdza Arcybiskupa i mogłem złożyć mu zaległe imieninowe życzenia. Przydałem się też trochę podczas imieninowego spotkania Księży Biskupów. Robiłem to co lubię, czyli podawałem do stołu i zapraszałem do spożywania obiadu. Gdybym był trochę zgrabniejszy, mógłbym być nawet niezłym kelnerem! Po obiedzie oddałem się całkowicie sprawom budowlanym. Nie tylko pochodziłem po budowie ( w towrzystwie Tomka, Włodka, Tadzia J. i innych) ale nawet trochę popracowałem z miotłą w ręku.
Od 17.30 spowiadałem sporo ludzi. Robi się znowu zagęszczenie i kolejka w spowiadaniu. To znaczy, że ludzie wracają z wakacji i też porządkują sobie swoje duchowe życie. Dobrze, że myślą o spowiedzi!
O 19. msza Å›wiÄ™ta w DA na której zjawia siÄ™ coraz wiÄ™cej ludzi. Po niej kolejne, dość twórcze spotkanie ze studentami. Odczuwam, że nasza staÅ‚a ekipa studentów zaczyna naprawdÄ™ dojrzewać i angażować siÄ™ w dziaÅ‚anie oÅ›rodka. CieszÄ™ siÄ™ też z tego, że Marek z Tadziem przyszli, żeby odnowić krzyż, kopie krzyża Åšwiatowych Dni MÅ‚odzieży. Chcemy go umieÅ›cić w głównym oÅ‚tarzu, aby w ten sposób nawiÄ…zać do idei VI ÅšDM. Za chwilÄ™ idÄ™ siÄ™ modlić i obiecujÄ™ Wam, że pomodlÄ™ siÄ™ za każdego, kto teraz czyta mój blog. CiÄ…gle Wam to przypominam, że przez fakt czytania moich zwierzeÅ„, zaczynam Was traktować jak przyjaciół i biorÄ™ na siebie obowiÄ…zek modlenia siÄ™ za Was. JesteÅ›cie częściÄ… mojej parafii, taki “blogowy” oddziaÅ‚ parafialny od Å›w. Ireneusza i Å›w. Edyty Stein. No, to biegnÄ™ siÄ™ modlić!

Uwagi o ludziach:
Bp Adam - biskup pomocniczy z Radomia - RzeczywiÅ›cie nawet nie pomyÅ›laÅ‚em, że mogÅ‚em odwiedzić ksiÄ™dza biskupa w czasie mojej wizyty w Radomiu. JakoÅ› nie pomyÅ›laÅ‚em, że ja, zwykÅ‚y ksiÄ…dz mógÅ‚bym przeszkadzać zapracowanemu biskupowi. MiÅ‚o mi byÅ‚o, że ksiÄ…dz biskup tak serdecznie zaprasza mnie do siebie i że czyta moje “Gadu-gadu” w “Niedzieli”.

Marek i Tadziu - DziÄ™kujÄ™ za renowacjÄ™ krzyża. CieszÄ™ siÄ™, że “Rada Parafialna” bÄ™dzie miaÅ‚a swój wkÅ‚ad w budowÄ™ naszego koÅ›cioÅ‚a. PomyÅ›lcie, jak miÅ‚o Wam bÄ™dzie siedzieć na mszy i wiedzieć, że ten krzyż w głównym oÅ‚tarzu zostaÅ‚ oczyszczony dziÄ™ki Wam. PrzypomniaÅ‚a mi siÄ™ historia z życia Å›w. Jana od Krzyża. On też kiedyÅ› oczyÅ›ciÅ‚ jakis stary krzyż i umieÅ›ciÅ‚ go na honorowym miejscu w kaplicy. Potem ten krzyż staÅ‚ siÄ™ miejscem jego najbardziej mistycznych spotkaÅ„ z Jezusem.

Studentka XYZ - Nic mnie tak nie denerwuje jak “zaÅ‚atwianie sakramentów”. Wybacz mi to lekkie poddenerwowanie, ale jak usÅ‚yszaÅ‚em, że masz w miesiÄ…c zaÅ‚atwić sobie bierzmowanie, bo musisz być chrzestnÄ… to dostaÅ‚em gÄ™siej skórki. Sakramenty to nie sprawa do zaÅ‚tawienia i to jeszcze głównie po to, żeby zdobyć jakiÅ› Å›wistek. Zapraszam do przygotowania siÄ™ do tego sakramentu, ale na warunkach jakie ustala KoÅ›ciół, czyli z porzÄ…dnym przygotowaniem i katechezÄ… oraz ze zgodÄ… twojego miejscowego proboszcza.

« Previous Entries