Go to content Go to navigation Go to search

Gość w dom - Bóg w dom!

June 30th, 2007 by xAndrzej

Brat Roger często podkreślał znaczenie gościnności.To gościnność sprawiła, że do Taize zaczęło przyjeżdżać mnóstwo młodych ludzi, a bracia musieli zrezygnować ze swojego monastycznego stylu życia i zaczęli im służyć. Piszę dziś o gościnności, gdyż bardzo mocno się w niej dzisiaj ćwiczyłem. To były niezaplanowane ćwiczenia, bo mój program dnia miał wyglądać trochę inaczej. Ale dziękuję Bogu, że przyszedł dziś do mnie w ludziach, których spotkałem. Kiedyś mówiło się o Janie Pawle II, że jest bardziej humanistą niż intelektualistą, bo tam gdzie miał wybierać między człowiekiem a pracą naukową, zawsze wybierał człowieka. Człowiek jest drogą Kościoła, ma być też moją drogą, jako księdza i chrześcijanina. Oczywiście, że ta miłość i gościnność wobec ludzi ma swoje ograniczenia, ale otwartość na gości to naprawdę wspaniała okazja do ewangelizacji. Cieszę się też tym, że moje spotkania z ludźmi nie są puste i nijakie i coraz częściej dotyczą poważnych rozmów i refleksji. Przypatrzcie się swoim spotkaniom z ludźmi. Czy one nie są stratą okazji do głoszenia Boga i rozmowy o Nim?
Minęła sobota. Rano, podczas medytacji znów zachwycił mnie fragment listu Jana Pawła II do młodych z 1985r. Odkrywan dopiero teraz w tym liście masę kapitalnych zdań o młodości w relacji do Boga. Dziś na przykład zobaczyłem kawałek o młodzieży cierpiącej. Papież rozumie dramat poszukiwania sensu życia przez młodych naznaczonych cierpieniem.
Od 9.00 rozmowy budowlane. Mało z tego czasem rozumiem, ale coraz bardziej lubię towarzyszyć tym dyskusjom i mieć choćby mglistą orientację o tym co się dzieje na budowie. Włodek wrócił z konferencji historyków Polski z Krakowa. Przez chwilę rozmawialiśmy o tym, jak trudno jest być rzetelnym i uczciwym historykiem. Nawet historię fałszujemy przez własny egoizm i megalomanię.
O 10.00 zawiozłem Komunię świętą Andrzejowi. Jest już w domu, we własnym łóżku i pewnie, po ludzku rzecz biorąc, będzie teraz prowadził dialog ze śmiercią. Medycyna się poddała chorobie. Właściwie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tylko w powietrzu wisiała świadomość bliskości śmierci. Ale tego tematu przynajmniej dzisiaj nie mieliśmy ochoty dotykać.
O 11.15 wziąłem udział w mszy św. odpustowej u Misjonarzy Krwi Chrystusa. Odwykłem od długich celebr, dlatego trochę się męczyłem. Siedziałem w ostatnim rzędzie, za plecami kapłanów i całe kazanie odpustowe po prostu przespałem. Mój sąsiad, ks. Wojtek z całą delikatnością zwrócił mi tylko uwagę, że co chwila przytakiwałem głową.
Od 14. do 15. ekspresowo posprzątałem mieszkanko przed falą wspaniałych gości. Najpierw przyszedł Seweryn z realcją o swoich rekolekcjach. Potem jakis czas rozmawiałem z Tomkiem Krzyszczykiem. Bardzo mu jestem wdzięczny za tę rozmowę. I pomyśleć, że czasem ktoś cichy i skromny może tak bardzo mocno i niedostrzegalnie dojrzewać w wierze. Zawitała też na chwilę Angelika P.
O 17.30 kolejni goście - Tomek Bałdys i jego narzeczona Agnieszka. No to mamy kolejny ślub i kolejne wesele. Chwała Panu!
O 18.30 wyjechałem do parafii św. Antoniego. Tam błogosławiłem ślub Dorotki i Kuby. Bardzo miłe klimaty i pobożna celebra. Bardzo lubię błogosławić pary, które tak świadomie i pobożnie przeżywają ten sakrament.
O 20.30 zmiana planów. Musiałem zrezygnować z wizyty u Agnieszki Matki i podjąć Anię i Pawła, którzy przyjechali aż ze Stalowej Woli. Są wspaniali. Ich praca ewangelizacyjna to taki mały owoc również i mojej pracy formacyjnej. Ania i Paweł prowadzą dużo Bożych dzieł w Stalowej Woli - katolicką księgarnię, kursy przedmałżeńskie, krąg rodzin i wiele innych inicjatyw.
Na koniec dnia znów miałem okazję do dwugodzinnej modlitwy. Nawet nie wiem, kiedy ten czas mi upływa. Im więcej się będziecie modlić, tym bardziej modlitwa będzie wam smakować. Jak się rzadko modlicie, to nie dziwcie się, że nic z niej nie rozumiecie i że modlitwa was męczy.

Uwagi o ludziach:

Dorota i Kuba - dzisiejsi nowożeńcy - Naprawdę się za Was modlę i wierzę, że uda się Wam zbudować wspaniały dom. Dawno już nie widziałem tak wpatrzonej w siebie pary młodej. W waszych oczach było tyle ognia i radości, że miłość stała się widoczna.

Ks. Prałat Kochanowski - Miło sie było spotkać. Jest Ksiądz dla mnie symbolem kapłaństwa jakby z tamtej epoki - kapłaństwa posłusznego, zakochanego w Kościele i oddanego niemal we wszystkim.

Wojtek - To miła wiadomość, że złożyłeś papiery do naszego seminarium duchownego. Cieszę się i wierzę, że będzie z ciebie porządny ksiądz. Oczywiście, że zapraszam na pogadanie sobie.

Studentka XYZ - Nie bÄ…dź “uczciwa inaczej”. Kompletnie nie umiem zrozumieć, że w twoim sumieniu nie ma żadnego zgrzytu. Przychodzisz i mówisz, że jesteÅ› osobÄ… wierzÄ…cÄ… i mocno praktykujÄ…cÄ… (”chodzÄ™ nawet codziennie na mszÄ™ Å›w. “) a potem chcesz, żebym ci wypisaÅ‚ faÅ‚szywe zaÅ›wiadczenie. Czy naprawdÄ™ nie widzisz nic zÅ‚ego w takim postÄ™powaniu? My katolicy zamiast rozliczać innych z nieuczciwoÅ›ci może bardziej powinniÅ›my zacząć od siebie! Chyba, że jesteÅ›my “uczciwi inaczej”.

Quo vadis Domine?

June 29th, 2007 by xAndrzej

Ostatnio znów przeżyÅ‚em mocno odwiedziny w maÅ‚ym koÅ›ciółku Quo vadis w Rzymie. Porusza mnie mocno ten sienkiewiczowski dialog Å›w. Piotra z Jezusem. Piotr ucieka z zakrawawionego krwiÄ… mÄ™czenników miasta. Pewnie nawet dorabia sobie ideologiÄ™, żeby tylko nie stracić życia. I wtedy wÅ‚aÅ›nie spotyka Jezusa. “DokÄ…d idziesz, Panie?” - pyta. “IdÄ™ do Rzymu, skoro ty nie chcesz umierać, muszÄ™ to zrobić za ciebie.” CzÄ™sto czujÄ™ na sobie to pytanie: Quo vadis Domine? Panie, przepraszam, że tyle razy uciekam od radykalizmu wiary, od ewangelicznego stylu życia, że Ty, Bóg ciÄ…gle musisz za mnie umierać. Bóg umiera, kiedy ja nie chcÄ™ Go gÅ‚osić innym. A może trzeba powiedzieć coÅ› wiÄ™cej: Bóg umiera w innym czÅ‚owieku, jeÅ›li mu nie gÅ‚oszÄ™ Chrystusa.
Wierzę w Kościół apostolski! Bóg nie ma innych rąk, innych ust, innych nóg - tylko nasze!
Przypomniałem sobie też dzisiaj doświadczenie Karola Wojtyły, który przy pierwszej wizycie w bazylice św. Piotra zastanawiał się co to znaczy, że Piotr jest skałą. Przypomniał sobie wtedy swoje wędrówki górskie i nagle odkrył, że być skałą, to znaczy dać się podeptać, podłożyć się pod kogoś, żeby ten ktoś mógł dostać się na szczyt. Apostoł musi się czasem podłożyć, dać się podeptać, żeby inni mogli pójść w stronę nieba. Pycha i wyniosłość apostołów, czyni z nich bezużyteczną skałę, która bardziej przeszkadza niż pomaga wspinać się w górę. Broń mnie Boże przed pychą w kapłanskiej posłudze, pozwól mi się podłożyć jak skały w górach, aby po mnie ludzie szli do nieba!

MinÄ…Å‚ wÅ‚aÅ›nie dzieÅ„ Piotra i PawÅ‚a, apostołów. Rano siÄ™ pomodliÅ‚em i to caÅ‚kiem porzÄ…dnie. Potem kilka spraw i rozmów na budowie i o 9.30 praca w “Niedzieli”. Szybko uporaÅ‚em siÄ™ z tekstami z Ojców KoÅ›cioÅ‚a do naszego kalendarza. Najbardziej uderzyÅ‚ mnie tekst Tertuliana o walce z rozpaczÄ…. Szatan wpycha nas w rozpacz. Ona nie pochodzi od BOga i czÅ‚owiek wierzÄ…cy, nawet w najbardziej ekstremalnej chwili nie może poddać siÄ™ rozpaczy.
Prosto z “Niedzieli” pojechaÅ‚em nagrywać audycjÄ™ w radio “Fiat”. Przy okazji zÅ‚ożyÅ‚em imieninowÄ… wizytÄ™ Ks. Piotrowi. WÅ›ród jego goÅ›ci byÅ‚ prezydent miasta - pan Tadeusz Wrona. Ciekawa rozmowa o Polsce w oczach innych narodowoÅ›ci. Dochodzimy do smutnego wniosku, że POlacy potrafiÄ… czasem bardzo mocno opluć i skrytykować swojÄ… ojczyznÄ™ na forum miÄ™dzynarodowym. To smutne, że nawet siebie samych krytykujemy i obmawiamy.
Obiad zjadłem dziś u Księdza Arcybiskupa. Nie dało się osobiście porozmawiać, bo na obiedzie byli goście. Za to byłem uczestnikiem kolejnej ciekawej rozmowy, tym razem o nieznanych detalach z życia Jana Pawła II.
O 15.00 spowiedź Brejnaków. Mam coraz więcej rodzin, które spowiadają sie u mnie. Ciekaw jestem jakie owoce przynosi w budowaniu jedności małżeńskiej fakt, że małżonkowie spowiadają się u tego samo spowiednika? W każdym razie ich Mateusz rośnie jak na drożdżach. Za dwa tygodnie będzie miał u nas chrzest św. . To mój kolejny duchowy wnuk!
O 17.00 wizyta w parafii Å›w. Floriana. Krótka rozmowa z nowymi duszpasterzami tej wspólnoty, a potem msza Å›w. w intencji Pana Piotra (dziadka “Matki”) - ma już 90 lat, a na mszy Å›wiÄ™tej Å›piewaÅ‚ mocnym, mÄ™skim gÅ‚osem. Jeszcze 100 lat - Panie Piotrze!
O 19.00 msza św. w DA , a po niej małe spotkanko z okazji zdanego egzaminu magisterskiego naszych dwóch Tomków. Brawo panowie mgr!
O 21. 00 godzinka na rowerze. Jeździł dziś ze mną jeden z nowych magistrów - Tomek Krzyszczyk. Pogadaliśmy sobie troszeczkę o dialogu międzyreligijnym.
Na koniec dnia osobista modlitwa. Prawie godzinę czytałem teksty św. Pawła. On jest gość! Między kapitalnymi teologicznymi zdaniami widziałem Pawła pełnego utrudzenia i bardzo ludzkich dylematów. W nich odkryłem też siebie samego i wiele moich duszpasterkich pytań.

Uwagi o ludziach:

Piotr Jaruga - Wszystkiego najlepszego z okazji imienin! Cieszę się, że mogłem wspomnieć o Tobie Panu Bogu podczas mszy świętej. Masz kapitalnego patrona. Życzę ci wielkiej pasji głoszenia Jezusa - nawet po angielsku. Dziękuję za życzliwość i wszelką pomoc w DA.

mgr Tomasz Jewiarz; mgr Tomasz Krzyszczyk - Drodzy Panowie! Tak naprawdę tym tytułem zakończyliście beztroski czas studiów i po paru oddechach trzeba wejść w nowe, dorosłe życie. Tytuły zobowiązują. Pokażcie klasę! Bardzo, bardzo Wam dziękuję za waszą obecność i zaangażowanie w naszej wspólnocie. Bez was bylibyśmy biedni. Odsyłam Was do Marcinka w celu dokładnego przetłumaczenia skrótu mgr.

Lee Jampolsy - Czytam wreszcie pana książkę o leczeniu uzależnionego umysłu. Ciekawa rzecz, choć z punktu antropologii chrześcijańskiej trudna do zaakceptowania. W każdym razie dziękuję za kapitalną definicję uzależnienia. Jeśli uzależniam realizację swojego szczęścia od czegoś co jest poza mną to znaczy, że jestem od tego czegoś uzależniony. Szczęście jest we mnie i to ja jestem jego głównym sprawcą.

Ania i Paweł Szczepańscy - Przyjeżdżajcie, bo bardzo tęsknię. Cieszę się na myśl o waszej wizycie w Częstochowie i odkładam dla was wszystko, żeby tylko być do waszej dyspozycji.

Ireneusz to ten, który niesie pokój

June 28th, 2007 by xAndrzej

Dziś wspominaliśmy św. Ireneusza patrona naszej parafii akademickiej. Przyznaję, że na początku nie mogłem się do niego przekonać, zwłaszcza, że byłem po uszy zakochany w św. Edycie Stein. Czytając jednak trochę pism św. Ireneusza wpadam w nieustanne zachwyty wobec jego osoby. Ten człowiek miał olbrzymią wiedzę i wiarę, kochał Kościół i czytał Słowo Boże. Chciałbym mieć taką pasję głoszenia Bożego słowa jak św. Ireneusz. Starał się też opierać wiarę nie na ludzkiej mądrości, czy ludzkich emocjach, ale na Ewangelii.

Rano się oczywiście pomodliłem. Potem szybko pojechałem do redakcji na mszę św. Odprawiłem ją w intencji Ks. Redaktora Ireneusza z racji jego imienin. Modliłem się o siły i mądrość dla niego, a także o takiego ewangelicznego ducha jakiego posiadał św. Ireneusz.
Potem było trochę pracy redakcyjnej. O 13.00 obiad imienionowy Księdza Redaktora. Mnóstwo gości. Zabrałem też głos, aby opowiedzieć zebranym o naszej parafii i o naszej budowie. W takich chwilach uświadamiam sobie, że robimy naprawdę bardzo ważną rzecz i nasza parafia akademicka staje się duszpasterskim unikatem na skalę całej Polski.
Po obiedzie razem z Księdzem Markiem pojechaliśmy na grób jego mamy do Drobnic. Mocno to przeżyłem, bo ciągle pamiętam o pani Janeczce i wiem, że to nikt inny tylko ona wymadla dla nas jedność kapłańską. Wzruszyłem się tymi odwiedzinami i muszę jeszcze w tym roku odwiedzić grób brata Roger. To są dla mnie osoby, które zawsze proszę o wstawiennictwo do Boga w sparwach jedności i pojednania.
O 19.00 mieliśmy mszę św. w naszej kaplicy, taki nasz mały odpust ku czci św. Ireneusza. Dużo podczas tej modlitwy myślałem o naszym ośrodku. Widzę, jak Bóg nam błogosławi w naszym budowaniu. Jedyną słabość jaką odkryłem to to, że nie udało mi się wzbudzić w studentach zaangażowania w naszą budowę. Na stronce zamieściłem między innymi prośbę o pomoc w pracach przy budowie i niestety, nie zgłosiła się ani jedna osoba do pomocy. Szkoda, bo przecież młodzi chyba coraz chętniej przebywają w naszym ośrodku i z niego korzystają, spotykają się i zawsze staramy się miec dla nich otwarte drzwi. Marzyłem zawsze, by nie tylko z tego domu korzystali, ale by również go budowali i tworzyli. Muszę się modlić o młodych ludzi, którzy nie tylko potrafią brać i korzystać z gotowego, ale dużo dają z siebie.

Po mszy świętej miałem krótkie spotkanie z Małymi Siostrami Baranka. Pogadaliśmy o duchu ewangelicznej prostoty i służby. Wieczór spędziliśmy razem z Księdzem Markiem, najpierw na pogaduszkach, a później na modlitwie. Jak dobrze mieć brata w kapłaństwie, z którym można w każdej chwili szczerze pogadać.

Uwagi o ludziach:

Ks. InfuÅ‚at Ireneusz SkubiÅ› - MysÅ‚aÅ‚em dziÅ› dużo o szefie! Podziwiam zawsze kondycjÄ™ i pracowitość. UÅ›wiadomiÅ‚em sobie jak przez szefa piÄ™knie swojÄ… robotÄ™ robi Pan Bóg. Ireneusz na chrzcie Å›wiÄ™tym, duszpasterz akademicki, redaktor “Niedzieli” i wreszcie wielki protektor naszej parafii pw. Å›w. Ireneusza. KoÅ‚o siÄ™ zamyka. Bóg pisze prosto po liniach naszego życia. DziÄ™kujÄ™ za Ireneusza, za niewyobrażalnÄ… dla nas pomoc. Wszystkiego najlepszego!

Adam Dz. i Adam S. - Z wielkim zainteresowaniem słuchałem o tym, że dostaliście status poszkodowanych i mogliście przeczytać swoje teczki z okresu komunizmu. Jak dużo wtedy kosztowało należenie do DA. Ciągłe straszenie, wizyty na komisariacie, namawianie do współpracy. Na pewno skorzystam z zaproszenia, żeby zobaczyć pełną dokumentację. Musimy coś z tym zrobić, żeby opowiedzieć o tym współczesnym studentom.

Dr Leszek C. - Cieszę się za zainteresowanie sprawą Piotrka. Pewnie jeszcze musimy trochę poczekać, żeby móc więcej pomagać. Podziwiam jednak wielką gotowość niesienia pomocy. Bóg pewnie dopuszcza cierpienie, bo ono wyzwala niesamowitą ilość ludzkiego dobra.

Mgr Gosia Jałocha - Dzięki za ten drobizag z życzeniami i dobrym słowem o nas. Będzie nam ciebie brakować. Gratuluję tytułu magistra i bardzo dziękuję za twoją cichość, subtelność, prostotę i pokorę. Lubię takie kobiety! Nie zmieniaj się Gocha!

Strzeżcie się fałszywych proroków!

June 27th, 2007 by xAndrzej

Dzisiaj Pan Jezus przestrzega nas przed faÅ‚szywymi prorokami. Mówi, że autentyczność proroka można poznac po jego owocach. Dlatego nie można nikogo za wczasu uznać za swój najwyższy autorytet. Trzeba trochÄ™ poczekać, trzeba nie tyle przysÅ‚uchać siÄ™ sÅ‚owom, co konkretnym osiÄ…gnieciom i czynom. MyÅ›lÄ™, że w czasach epoki mediów czÄ™sto o tym zapominamy. Łatwo dajemy siÄ™ zÅ‚apać na przechwaÅ‚ki i tanie propozycje. A owoce z tego kiepskie. PróbowaÅ‚em dziÅ› odczytać ten tekst tak dla siebie, od strony ksiÄ™dza. Czy ja mogÄ™ stać siÄ™ faÅ‚szywym prorokiem? PrzyznajÄ™ wam szczerze, że pojawia siÄ™ nawet w czÅ‚owieku taka pokusa faÅ‚szywki. ChciaÅ‚oby siÄ™ pomijać pewne strony Ewangelii, chciaÅ‚oby siÄ™ ludziom tylko “sÅ‚odzić”, żeby ich kupić. CzytaÅ‚em ostatnio jakÄ…Å› informacjÄ™ prasowÄ… o katehecie ze Szczecina, który za wszelkÄ… cenÄ™ chaciaÅ‚ kupić mÅ‚odzież swoim sÅ‚ownictwem typu: Jezus jest zajebisty! Komentarze mÅ‚odych byÅ‚y w wiÄ™kszoÅ›ci trafne. Ten katecheta jest tak pÅ‚ytki, że musi szokować przekleÅ„stwami - podsumowywaÅ‚a jakaÅ› licealistka. NaprawdÄ™ można bÄ™dÄ…c ksiÄ™dzem mieć pokuse faÅ‚szywego proroka i mówić to co ludzie chcÄ…, a nie to co naprawdÄ™ mówi Bóg.

No to zaczynam mojÄ… codziennÄ… “spowiedź”. Minęła Å›roda. PomodliÅ‚em siÄ™ rano caÅ‚kiem pożądnie. DziÅ› odkurzyÅ‚e list Jana PawÅ‚a II do mÅ‚odych z 1985 r. Czytam go po to, aby jeszcze bardziej zrozumieć mÅ‚odych. Ojciec ÅšwiÄ™ty w tym liÅ›cie kapitalnie analizuje życie mÅ‚odego czÅ‚owieka. Zaraz po modlitwach poranna dawka spraw budowlanych. Kiedy jest WÅ‚odek czujÄ™ siÄ™ w tych sprawach bardzo bezpiecznie. Tak wiÄ™c byÅ‚o dziÅ› głównie o elektrycznoÅ›ci.
O 9.30 parca w “Niedzieli”. Trudno siÄ™ dziÅ› pracowaÅ‚o, bo w redakcji już mamy atmosferÄ™ Å›wiÄ…tecznÄ…, czyli imieniny szefa. MusiaÅ‚em jednak uporać sie z tekstami do dodatku liturgicznego i “TÄ™czy”. UrwaÅ‚em siÄ™ nawet na uczelniÄ™, żeby oddać protokoÅ‚y zaliczeÅ„. Znowu wstawiÅ‚em parÄ™ dwój. Nie lubiÄ™ tego, ale czasem studenci nie dajÄ… nam, nauczycielom najmniejszych szans na zaliczenie. Potem wróciÅ‚em do “Niedzieli” na pierwszÄ… turÄ™ imienin szefa.
O 15.30 wizyta w szpitalu. Nie ma Piotrka, ale ciągle w agoni jest Andrzej. Nie było juz dziś z nim kontaktu, choć ponoć ma jeszcze przebłyski świadomość. Rak mózgu przejmuje już całą jego głowę i prowadzi, zdaniem lekarzy, do szybkiej już śmierci. Komunię świętą dzielę więc na dwie części. Jedną wkładam w usta Andrzeja, a drugą część przyjmuje jego żona. To piękna symbolika wierności małżeńskiej aż do śmierci. Dzielą się nawet Chrystusem!
Od 17.00 dwie pary narzeczeńskie. Omawiamy ceremonię zaślubin. Dorota i Kuba będą sobie ślubowali już w sobotę. Janek z Dorotą w pierwszą niedzielę sierpnia.
O 18.0o wyspowiadałem kilka osób, a potem była msza św. Mówiłem na niej kazanie o przymierzu Boga z ludźmi. Przymierze zakłada dwie strony, dlatego nie wystarczy zachwycić się, że Bóg mnie kocha, ale trzeba dać konkretną odpowiedź na tę miłość.
Po mszy zjedliśmy tort urodzinowy Sławka i posiedzieliśmy razem ze studentami. Na godzinę udało mi się też wyskoczyć na rower. Upociłem się mocno, bo narzuciłem sobie solidne tempo.
Wieczorne modlitwy w całości odprawiłem w intencji Księdza Arcybiskupa. Modlę się o siły dla niego i zdrowie. W trakcie modlitwy nie wytrzymałem i zadzwoniłem do Ks. Janusza. Na szczęście wszystko jest w porządku. Chwała Najwyższemu Panu! Ale dalej się modlę w tej intencji.

Uwagi o ludziach:

Prof. Andrzej Myśliwski - Dziękuję za pomoc dla mojego brata. Życzę dobrego wypoczynku. Niech Pan Profesor dalej pcha ten wielki dorobek pracy naukowej. Może się kiedyś zarażę od Pana Profesora taką wspaniałą dyscypliną pracy naukowej.

Ks. Marek S. - Jak się cieszę, że napisałeś. Zaginąłeś mi bez wieści i czasem się nawet zastanawiałem, czy po tylu doświadczeniach nie zmęczyłeś się tym wszystkim. Pomodliłem się za ciebie i sam się uspokoiłem, że jesteś, że działasz i że masz dla siebie jakiś nowy plan. Niech ci Bóg błogosławi.

Åšw. Tereska od DzieciÄ…tka Jezus - Tereniu! Przepraszam, że nie Å›wieciÅ‚em ci juz tak dawno Å›wiateÅ‚ka. Wczoraj, gdy zapaliÅ‚em przed tobÄ… Å›wieczkÄ™ przypomniaÅ‚em sobie jednÄ… z twoich ostatnich próśb: “Tylko siÄ™ nie módlcie o wieczny odpoczynek dla mnie, bo ja w niebie nie chcÄ™ odpoczywać. ChcÄ™ siÄ™ wstawiać za grzesznikami!”. Wstawiaj siÄ™ też za mnie, bo wielki ze mnie grzesznik!

Siostra Janina WiÄ™cek - SÅ‚użebniczka, Sekretarka KsiÄ™dza Arcybiskupa - Jak dobrze, że wreszcie trafiÅ‚em na imieniny. 24 byÅ‚em w Rzymie i tam pamiÄ™taÅ‚em o siostrze. Nie bez powodu mówiÄ™ czasem do siostry “mamo”, bo byÅ‚a i jest siostra dla mnie wspaniaÅ‚Ä… wychowawczyniÄ… wiary, sÅ‚użby i miÅ‚oÅ›ci. ChciaÅ‚bym, żeby siostra żyÅ‚a jeszcze dwieÅ›cie lat i żebym zawsze byÅ‚ pewny, że siostra jest blisko. DziÄ™kujÄ™ za wzór czÅ‚owieczeÅ„stwa i sÅ‚użby Bogu o jaki dzisiaj bardzo trudno. Plurimos annos!

Źródła duchowego wesela

June 26th, 2007 by xAndrzej

Zaczynam znowu miec trochÄ™ czasu na dobrÄ… lekturÄ™. WróciÅ‚em dziÅ› do maÅ‚ej książeczki bÅ‚. Jana van Ruysbroecka pt. “Ozdoba duchowego wesela”. Zastanawia mnie bowiem myÅ›l, jak prowadzić swoje życie duchowe, aby byÅ‚o radykalnie zanurzone w Bogu i jednoczeÅ›nie peÅ‚ne prostoty i radoÅ›ci. To trudna sztuka, bo naÅ‚ożenie na siebie zdecydowanych wymagaÅ„ ewangelicznych może czasem przytÅ‚oczyć czÅ‚owieka. BÅ‚. Jan podpowiada najpierw o tym, że trzeba pracować nad swoim integralnym rozwojem. Po grzechu pierworodnym zawsze przeginamy w którÄ…Å› stronÄ™. Albo jesteÅ›my za bardzo cieleÅ›ni, albo przesadnie duchowi, albo znów za bardzo emocjonalni. To wszystko trzeba prowadzić razem. Serce, duch, ciaÅ‚o to nie sÄ… konie, które prowadzÄ… mnie każdy w innÄ… stronÄ™. Trzeba, żeby ten zaprzÄ™g poprowadziÅ‚ mnie w stronÄ™ Boga. Ruysbroeck podkreÅ›la też, że do duchowego wesela potrzebne sÄ… trzy rzeczy: Å‚aska Boża, osobiste pragnienie radoÅ›ci oraz czystość. Ta ostatnia najczęściej odbiera duszy radość. Mój brud nie pozwala mi cieszyć siÄ™ Bogiem, bo Boga mi zasÅ‚ania.

Rano mogłem się całkiem spokojnie pomodlić, choć brakło mi czasu na porządne rozmyślanie. Zdrzemnąłem się przy pierwszym zdaniu jakiegoś tekstu duchowego. Potem były rozmowy budowlane. Jest wreszcie Włodek i tempo prac zaczyna znów powracać. Rozmawialiśmy więc długo o ścianie ołtarzowej i podświetleniu krzyża, o układzie kostki brukowej i kanalizacji deszczowej.
O 10.00 rozpoczęła się wizyta młodzieży z USA z Seatle. Kilkunastu licealistów ze swoim charyzmatycznym nauczycielem historii gościło w naszej wspólnocie. Najpierw pokazaliśmy im Jasną Górę, potem było spotkanie z p. Franciszkiem - świadkiem zesłania do Kazachstanu. O 16.00 w naszym domu przyjacielskie rozmowy amerykańsko-polskie.
Mało kto z tych młodych przyznawał się do wiary w Boga, za to żywo interesowali się naszą religijnością. Nie wiem kto ich tak ustawił, ale przyjechali do nas z przekonaniem, że najważniejsze problemy Polski to antysemistyzm i Radio Maryja. Zobaczyli u nas, że tak nie jest i że młodzi myślą zupełnie o innych rzeczach.
Po wyjeździe Amerykanów mieliÅ›my mszÄ™ Å›wiÄ™tÄ…. Po niej napisaÅ‚em tekst do “Niedzieli” i może godzinkÄ™ pojeździÅ‚em na rowerze. Na sam koniec moja ulubia kapliczna modlitwa przed naszym domowym tabernakulum.

Uwagi o ludziach:
David - nauczyciel historii z USA - Od razu widać twojÄ… pedagogicznÄ… pasjÄ™ i talent. Po pierwsze dlatego, że ci siÄ™ chce robić coÅ› dla mÅ‚odych; po drugie - że wychowujesz ich do trudnych warunków i koniecznoÅ›ci samodzielnego radzenia sobie; po trzecie - że masz dla nich bardzo mÄ…dry i konkretny plan; po czwarte - że nie próbujesz dominować nad nimi, ale ich motywować do zaangażowania i kreatywnoÅ›ci. Dobrze byÅ‚o spotkać amerykaÅ„skiego nauczyciela, niemal takiego samego jak ten z filmu “Stowarzyszenie umarÅ‚ych poetów”.

Piotrek, Kinga, Agnieszka, Marysia, Kasia, Asia - Bardzo Wam dziękuję za opiekę nad Amerykanami. Zrobiliście ważną robotę! Było z wami bardzo miło i myślę, że nasi Amerykańscy też są zadowoleni. Dziękuję! Trzeba tylko, żebyśmy przyłożyli się do języków. Natalka, wracaj!

Kasia i MichaÅ‚ - nasi teologowie - DziÄ™kujÄ™ za wizytÄ™ i kolejnÄ… dawkÄ™ nowinek teologicznych. Zapraszam na noc teologów! Przygotujcie kilka ważnych tez dogmatycznych! Ale bÄ™dzie heretycko…..

Czarek R. - Jak dobrze było Cię dziś spotkać na spacerze, bo to znaczy, że wychodzisz z choroby. Tak, tak, po czterdziestce naprawdę już trzeba uważać. Zdrówka! Pamiętam o tobie w modlitwie.

Ks. Łukasz D. - neoprezbiter - Gratuluję nominacji do parafii w Radomsku. Myślę, że będzie dobrze. Zapraszam zgodnie z umową na dłuższe pogaduszku w lipcu.

Jacek J.- Widzę, że masz problemy nie tylko z lodówką. Zadbaj lepiej o naukę, serce i głowę. Chyba, że zostawisz sobie tę lodówkę i poddasz się hibernacji. Ale to raczej ucieczka od problemów niż ich prawdziwe rozwiązanie.

Kochani! Już jestem!

June 25th, 2007 by xAndrzej

No to wróciłem z Rzymu. Mam nadzieję, że przez moją blogową nieobecność nie straciłem waszej przyjaźni, albo dobrych i częstych kontaktów z Wami. Najpierw chcę powiedzieć, że dwa razy podczas mojego pobytu byłem na grobie Jana Pawła II i bardzo się za Was modliłem do Boga. Co tu dużo gadać, bardzo Was polubiłem i czuję, że czytacie moje zapiski. Poza papieskim grobem, odwiedziliśmy jeszcze wiele fantastycznych miejsc. Tym razem udało mi się być w katakumbach. To miejsce jest dla mnie zawsze ważnym świadectwem pierwotnego Kościoła. Nie wiem, czy pisałem, że pojechaliśmy do Rzymu na spotkanie nauczycieli akademickich i kapelanów uniwersyteckich z całej Europy. Było nas ponad dwa tysiące ludzi. Posłuchałem kilku mądrych wykładów, zobaczyłem piękne wnętrza Uniwersytetu na Lateranie i pooddychałem intelektualną atmosferą. Było też spotkanie z Benedyktem XVI, ale nie przeżyłem jakoś szczególniej tego spotkania.
Może będzie jeszcze czas na powroty do rzymskich wspomnień. Teraz już jestem z Wami i znowu chcę się dzielić moimi kapłańskimi myślami i pracami.

MinÄ…Å‚ poniedziaÅ‚ek. ByÅ‚em trochÄ™ w “Niedzieli”. O 10.00 uczestniczyÅ‚em w uroczystoÅ›ciach nadania tytuÅ‚u Doktora Honoris Causa Politechniki CzÄ™stochowskiej profesorowi Winnickiemu. Niestety, to już nie sÄ… takie doktoraty honorowe jak dawniej. Najsmutniejsze jest to, że sala Å›wieci pustkami i raczej maÅ‚o osób jest zainteresowanych spotkaniem z wybitnÄ… osobistoÅ›ciÄ… Å›wiata nauki.
Po południu dłuższa rozmowa z Włodkiem. Jak dobrze, że już jesteś! Bez Ciebie nasza budowa traci tempo. Bardzo się modlę o twoje zdrowie.
O 19.00 msza święta, a po niej rozmowa o jutrzejszej wizycie młodych Amerykanów w naszej wspólnocie.
Byłem też z Ks. Markiem na urodzinach u wujka Jóźka w akademiku.

Uwag o ludziach dzisiaj nie piszÄ™. Jak siÄ™ rozejrzÄ™ na spokojnie i wszystko mi siÄ™ na nowo poustawia, to jeszcze Was obgadam na tym blogu.

Piszcie swoje komentarze, bo naprawdę je czytam, mimo, że często pozostawiam je bez odpowiedzi.

Od jutra przełączam się na inny blog

June 19th, 2007 by xAndrzej

Chrystus będąc bogatym stał się ubogim, aby nas swoim ubóstwem ubogacić. Tak św. Paweł odczytuje decyzje Boga na wcielenie Syna. Chrystus jako prawdziwy Bóg rezygnuje z tego co Mu się należy jako Bogu i staje się człowiekiem, aby nas ubogacić. Trudno jest być biblijnym anawim, czyli ubogim w duchu. Mamy w sobie mnóstwo ukrytych dążeń do ważności. Jeśli chcemy posiadać, nie wiem - dziewiąte spodnie, ósmą koszulę, szóstą parę butów, trzy samochody, to wcale nie dlatego, że jest nam to konieczne do życia. To jest nam potrzebne do tego, aby nas zauważyli i się z nami liczyli. Jezus przez swoje ubóstwo traci ważność w oczach świata, ale tak naprawdę jest bogactwem czegoś głębszego i ważniejszego. Oj, trudno żyć w dzisiejszym świecie duchem ubóstwa.

Miałem dziś szybki dzień. Przed wyjazdem do Rzymu trzeba było załatwić wiele pilnych spraw. Rano modlitwa brewiarzowa, po niej rozmowy o budowie z robotnikami i architektem.
Od 9.00 praca w “Niedzieli”. MiÄ™dzy innymi rozmowa z Ksiedzem Redaktorem Naczelnym i ciekawy pomysÅ‚ na zorganizowanie sesjii o duszpasterstwie akademickim w czasach komunizmu.
12.00 UrzÄ…d Miasta i zaÅ‚atwianie spraw zwiÄ…zanych z podatkiem od “naszych posiadÅ‚oÅ›ci”. ZabraÅ‚o mi to ponad godzinÄ™. Okropnie dużo papierków!
O 14.00 wizyta w szpitalu. Tu spore zaskoczenia. Nie ma Piotrka na OIOM-ie. Na korytarzu spotykam tylko jego rodzinę. Piotr został przewieziony do Warszawy. Tam ma się przygotować do funkcjonowania w swojej sytuacji, ale już w domu. Jego rodzina mówi mi o kilku wspaniałych znakach. Ponoć Piotr zaczął poruszać ramieniem i coś dziwnego zaczyna dziać się z oddechem. Tak jakby troszkę sam oddychał. Bardzo bym chciał, aby to był początek jakiegoś uzdrawiania. Modlę się o to nieustannie.
O 17.00 wizyta Ks. Mariana Dudy - rektora Instytutu Teologicznego. Rozmawiamy o koniecznych zmianach w Instytucie. Z wielką uwagą słuchaałem wspaniałych koncepcji na tę teologiczną uczelnię w naszym mieście.
O 19.00 Msza święta. PO niej spotkanie urodzinowe Mariolki. Wszystkiego najlepszego!

Na koniec dnia już tylko wieczorna modlitwa. Jutro wyruszamy do Rzymu na cztery dni. Nie będzie mnie na blogu. Jeśli chcecie się ze mną połączyć to zapraszam. Będę na bolgu, do którgo nie trzeba komputera. Będę w stałej duchowej łączności z Wami. Wystarczy się trochę pomodlić, a zaczniemy nadawać na tych samych falach.

Uwagi o ludziach:

Pani z UrzÄ™du Miasta - Åšwiat siÄ™ zmienia. MyÅ›lÄ™, że parÄ™ lat temu zostaÅ‚bym odprawiony z kwitkiem. A pani mi tyle pomogÅ‚a, pokazaÅ‚a co mam dokÅ‚adnie zrobić i to jeszcze robiÅ‚a to pani z wielkim uÅ›miechem. Oj, zmienia siÄ™ Å›wiat, zmienia….

Ksiądz XYZ , który odszedł z kapłaństwa - Współczuję księdzu tej dramtycznej drogi życia. Nie można jednak pielęgnować w sobie jadu nienawiści wobec wszystkiego co kościelne. Kościół wymaga mądrego posłuszeństwa i nigdy na tym nie przegrał.

Bóg nie rzuca słów na wiatr!

June 18th, 2007 by xAndrzej

W wigilię Zesłania Ducha Świętego bardzo długo modliłem się w kaplicy. Prosiłem Boga o słowo, które stanie się dla mnie jakimś nowym elementem mojego kapłaństwa i o charyzmat, którym chce mnie Bóg obdarować. Dostałem wtedy słowa mówiące o tym, że Jezus uzdrawiał tłumy. Ucieszyłem się wtedy i byłem pewny, że Bóg chce, abym modlił się za chorych. Myślałem nawet, że otrzymam charyzmat uzdrawiania, ale i na jego temat miałem swoje wyobrażenie. To miało być uzdrawianie niemal w magicznym stylu - modlę się i ludzie wstają z łóżek i wózków. Od tamtej nocy mija już prawie miesiąc. Obserwuję siebie i zadziwam się, jak Bóg wypełnia swoje słowo. Przez ten miesiąc prawie codziennie byłem w szpitalu u chorych i wcale tego ani nie planowałem, ani nie chciałem. A mój charyzmat uzdrawiania jest po prostu tym, co związane jest z kapłaństwem - namaszczam, spowiadam, a przede wszystkim noszę do chorych Jezusa. Bóg nie rzuca słów na wiatr. Zadziwia mnie to bardzo mocno, a jednocześnie pozwala jeszcze raz zobaczyć, że Bóg chce mnie bardzo konkretnie prowadzić przez życie.

Dzisiejszy dzieÅ„ też byÅ‚ naznaczony chorobÄ…, tym razem mojej mamy. Po szóstej rano dostaÅ‚em telefon, że mamÄ™ zabraÅ‚o pogotowie. Olbrzymi niepokój, zwÅ‚aszcza, że u mnie w domu tak jest, że jak choruje mama razem z niÄ… cierpi tata. Ma siÄ™ wtedy na gÅ‚owie dwoje chorych. ZrobiÅ‚em wiÄ™c szybko konieczne teksty do “Niedzieli” i pojechaÅ‚em do szpitala do Łowicza. MamÄ™ zastaÅ‚em na Odziale Intensywnej Opieki Medycznej ( a wiÄ™c kolejny OIOM do kolekcji) , ale na szczęście w nienajgorszym stanie. MiaÅ‚a mocno przyspieszone migotanie przedsionków serca. Dyżurny lekarz uspokoiÅ‚ mnie, że na szczęście to nie byÅ‚ zawaÅ‚ serca, a tempo i rytm u mamy zaczyna siÄ™ normalizować. ZapytaÅ‚em lekarza, czy mogÄ™ tak spokojnie jechać pojutrze na cztery dni do Rzymu i zostawić mamÄ™. KazaÅ‚ mi być spokojnym. Mama też nie chciaÅ‚a sÅ‚yszeć, żebym z jej powodu rezygnowaÅ‚ z wyjazdu. ModliÅ‚em siÄ™ przy niej w ciszy, zwÅ‚aszcza gdy robiono EKG. Badanie wyszÅ‚o caÅ‚kiem dobrze. Bóg dziÄ™ki naszej modlitwie naprawdÄ™ uzdrawia!

Po powrocie do Częstochowy miałem jeszcze krótkie spotkanie z Dorotą i Jasiem, którzy biorą ślub na początku sierpnia, wyspowiadałem kilka osób i odprawiłem mszę świętą. Po Mszy świętej luźne, ale bardzo sympatyczne spotkanie ze studentami. Krótko opowiedzieli mi o swoim pobycie u Marysi na działce. Aż mnie zazdrość ogarnęła, że nie mogłem tam z nimi być. Ania z gór opowiadał o swoje pracy w Anglii, o różnych trudnych rodzinach, w których przyszło jej pracować.
Dzień zakończyłem modlitwą. Odprawiłem dziś między innymi Drogę Krzyżową za wszystkich tych moich chorych podopiecznych, no i za studentów. Ostatnio dużo piszę o chorych, ale ciągle w moich modlitwach studenci są na pierwszym miejscu.

Uwagi o ludziach:

Dorota i Jaś - Gratuluję i życzę dobrych przygotowań do ślubu. Przepraszam, że dziś byłem taki sztywny, ale całe to napięcie z chorobą mojej mamy odebrało mi siły do usmiechania się i większej zyczliwości. Czasem człowiek jest taki sztywny, nie dlatego, że jest cyniczny, czy zły, ale dlatego, że jest po prostu zmęczony.

Ewelina Z-B - Jak się nie kontaktowaliśmy od czasów liceum tak teraz piszemy do siebie codziennie. Dziękuję za twoje zainteresowanie moją mamą i wytłumacznie mi tego problemu migotania przedsionków. Jak dobrze mieć przyjaciela lekarza. Co do propozycji z leczniem mamy to pogadamy. Obiecuję modlitwę w Rzymie - czywiście przy Piecie.

Kasia Krywult - O tych mistycznych schodach to było super. Bardzo mnie to zaciekawiło. Na świecie jest wiele takich miejsc naznaczonych cudowną interwencją Boga. Najcudowniejszy jest jednak zawsze człowiek, który pozwala, aby Bóg wypełnił go całego.

Moi sÄ…siedzi studenci - mieszkaÅ„cy “Malucha” - Jest już prawie pierwsza w nocy. Dlaczego tak wyjecie? Rozumiem, że można cieszyć siÄ™ z egzaminów, ale zawsze to siÄ™ wiÄ…zaÅ‚o z jakimiÅ› Å›piewami, nawet gÅ‚oÅ›nymi. Teraz czÄ™sto sÅ‚yszÄ™ po prostu ludzkie wycie! Uważajcie na te stosy butelek zrzucanych z okna! Można nimi nawet zabić czÅ‚owieka!

Ostatnie słowo należy do miłości

June 17th, 2007 by xAndrzej

Mówiłem dziś kazanie o tym, że skoro grzech dotyka każdego z nas to musimy się naczyć mądrze żyć z grzechem własnym i cudzym. Pewnie, że byłoby najlepiej gdybyśmy w ogóle pozbyli się grzechu, ale wszyscy wiemy, że póki co, jest to mało realne. Po prostu jesteśmy grzesznikami i z tego powodu grzeszymy. W dziejszej liturgii ostatnie słowo nie należało do grzechu, tylko do miłości. Grzech rodzi śmierć, ale Jezus tę śmierć zwyciężył swoją miłością. Ja też mam swój i cudzy grzech zwyciężać miłością. Jeśli będę tylko taksował i ważył cudze grzechy nie stanę po stronie miłości. Ja, grzesznik siadam więc często w kaplicy i mówię: nie zważaj na moje grzechy lecz na moją wiarę, bo nie do grzechu należy ostatnie słowo, ale do miłości! KOcham Cię Boże za to, że Ty pierwszy mnie ukochałeś!

O dzisiejszej niedzieli znów boję się pisać, żeby ktoś nie miał argumentu, że skoro księża tyle robią w niedzielę to wszyscy inni mogą spokojnie w ten dzień pracować.
Rano pomodliliśmy się razem z Księdzem Markiem. Ciągle podkreślam tę wspólnotę naszej kapłańskiej modlitwy, bo wiem, że to właśnie ona jest spoiwem i warunkiem budowania jedności w Kościele i marzę, by wielu księży miało taką okazję, żeby modlić się razem.
O 9.30 Msza św. podczas której odbył się chrzest Weroniki. Na koniec Ks. Marek wykonał choreograficzny układ do piosenki o światełku. Dzieciaki były wniebowzięte!
Msza o 11.15 też pełna wrażeń. Jednym z bohaterów kazania Ks. Marka były moje nowe buty. Rzadko mam nowe buty i może dlatego czułem się dziś, jakbym szedł na prymicje.
O 14.00 aż dwie wizyty w szpitalach. Najpierw pojechałem z Komunią świętą do Piotrka. Jednocześnie zostałem poproszony o szybki przyjazd do szpitala na PCK, gdzie w stanie agonalnym jest z kolei Andrzej.
Z Piotrkiem rozmawiało się dziś kapitalnie. Aż szkoda było odchodzić tak szybko. I tak przedłużyłem wizytę do granic możliwości wyrobienia się z innymi rzeczami.
Potem wizyta przy łóżku Andrzeja. Ma ponad 40 lat i umiera na raka mózgu. Towarzyszę jego chorobie, operacjom i chemii już jakiś czas. Dziś wydaje się, że to już końcówka. Modliłem się według obrzędów przygotowania na niebezpieczeństwo śmierci, a więc udzieliłem rozgrzeszenia, odpustu zupełnego, namaszczenia chorych i podałem mu Wiatyk, czyli Komunię świętą przygotowującą do przejścia do domu Ojca. Najważniejsze, że zdążyłem prawie w ostatniej chwili jego względnej świadomości. Zdążyl połknąć maleńką cząstkę Komunii świętej. Potem zapadł już w stan zupełnego braku przytomności.
Ze szpitala pojechałem do Olsztyna na spotkanie oazy rodzin. Cudowne spotkanie z naszymi rodzinkami. Rzucaliśmy się z dzieciakami szyszkami. Jak widać pedagog z doktoratem jest najlepszym materiałem do rozpieszczania dzieci. Nasze kręgi rodzin są coraz bardziej zintegrowane i przede wszystkim mają taką zdrową, małżeńską duchowość. Dzięki Wam wszystkim za cały rok formacji!
O 17.45 krótkie spotkanie z Sylwią i Michałem. Zpraszali mnie na ślub. A więc kolejna para i kolejna wspaniała rodzina.
O 18.45 nabożeństwo czerwcowe. Mówiłem w kazaniu o kształtowaniu serca ludzkiego na wzór serca Bożego. Potrzebne są do tego trzy rzeczy: cichość, pokora i posłuszeństwo.
Po mszy świętej zmobilizowałem się jeszcze na godzinną jazdę na rowerze. Było naprawdę fajnie i zrobiłem nawet niezłą trasę. Okazuje się, że przez godzinę można zjechać kawał Częstochowy.
Dzień zakończyłem modlitwą osobistą. Obok zwykłych modlitw wieczornych, znów prosiłem Boga o uzdrawianie chorych i o mądrość i wiarę dla studentów. Kocham swoje kapłaństwo, z jego obecną misją wśród młodych, wśród rodzin i wśród chorych.

Uwagi o ludziach:
Ola B. - córka chorego Andrzeja - Olu, jestem z Wami całym swoim sercem. Wiem co to może znaczyć dla córki patrzeć, jak tato odchodzi do Pana. Jestem pewny, że starczy ci na to wszystko wiary i nie wstydź się płakać. Bóg daje dar łez, żeby było lżej.

Jej serce jest niepokalane!

June 16th, 2007 by xAndrzej

Zacząłem dzisiejszą sobotę od wielkiego aktu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu Maryi. Ta tajemnica wiary mnie zachwyca. Wiem, że dla naszych braci protestantów cała ta katolicka historia z Maryją i Jej niepokalanym poczęciem brzmi jak abstrakcja. Kto jednak długo modli się i oddaje cześć Matce Boże, może zrozumieć tajemnicę Jej serca. Bóg ochronił jej serce przed jakimkolwiek pokalaniem. Nie znaczy to, że uczynił Ją nieludzką boginią. Maryja jest człowiekiem, choć niezywkłym, ale człowiekiem. Tajemnica Jej serca to tajemnica całkowitego otwarcia się na Boga, całkowitego oddania się woli Bożej. Pewnie dlatego modlitwa do Niepokalanego Serca Maryi ma taką moc, bo w Jej sercu jest pełnia Boga. Muszę pamiętać o pierwszych sobotach miesiąca, żeby oddawać cześć Niepokalanemu Sercu Maryi.
A sobotÄ™ miaÅ‚em bardzo spokojnÄ… i w miarÄ™ wolnÄ… od gonitwy. Rano sprzÄ…tanie i to z udziaÅ‚em wielu studentów. Bardziej wiÄ™c robiÅ‚em herbatki i kawki niż sprzÄ…taÅ‚em. Potem napisaÅ‚em kilka tekstów, również do “Niedzieli”. W ramach rubryki “gadu-gadu” odpowiadaÅ‚em na pytanie jakiejÅ› pani o miÅ‚ość do zwierzÄ…t i o udziale zwierzÄ…t we Mszy Å›wiÄ™tej. Okazuje siÄ™, że my ludzie bardzo lubimy przeginać. Jedni maltretujÄ… zwierzÄ™ta, a inni bardziej walczÄ… o ich życie niż o życie ludzi. W ramach szkoÅ‚y modlitwy pisaÅ‚em dziÅ› tekst o tak zwanej modlitwie odpocznienia wedÅ‚ug Å›w. Teresy z Avila.
Po poÅ‚udniu niespodziewana wizyta Radka, naszego Å›wieżo upieczonego policjanta. Radek koÅ„czy szkoÅ‚Ä™ policyjnÄ… i niebawem zasili czÄ™stochowskÄ… policjÄ™. Tak wiÄ™c, wiernie realizuje swoje powoÅ‚anie do “bycia paÅ‚Ä…” - jak sam to kiedyÅ› nazwaÅ‚.
U Piotrka w szpitalu byłem dziś parę minut po 15. Trochę się z Piotrkiem spieraliśmy o to, czy Częstochowa powinna być województwem, czy mamy jako miasto dobre szanse rozwoju. Kiedy tak rozmawialiśmy o tych sprawach zupełnie zapomnieliśmy, że nasza dyskusja toczy się na szpitalnym oddziale, a Piotr jest ciągle unieruchomiony. Mocno przeżywam takie dialogi z nim, w którym opowiada czym chce być, co studiować i jak ma zamiar działać aktywnie w życiu. Boże, nie tylko pozwól mu o tym marzyć, ale uczyń cud, aby mógł to zrealizować!
Po powrocie ze szpitala odprawiłem mszę świętą i trochę się pomodliłem, a potem miałem nawet chwilę czasu na studiowanie i opracowanie schematu książki, którą chciałbym zacząć pisać w wakacje.
Uwaga! Od 20 przez całą godzinkę jeździłem na rowerze. To skutek nabycia tej legendarnej pompki. Miałem więc wielką frajdę i myślę, że wreszcie zacznie się systematyczne jeżdżenie.
Dzień zakończyłem modlitwą w kaplicy. Najpierw była to modlitwa osobista, a potem modliliśmy się razem z Markiem. Bogu niech będą dzięki.

Uwagi o ludziach:

Ks. Wojtek Pelczarski - proboszcz od świętej Faustyny - Miło było odwiedzić twoją parafię i pogadać. Ze wzruszeniem przypomniałem sobie twoje prymicje w Sieniawie, kazanie Ksiedza Włodka Skocznego i banderię z koni. Ah, cóż to było za góralskie tańcowanie! Buduj Boże MIłosierdzie!

Ks. Wiesio Sochański - proboszcz z Wilkowiecka - Dziękuję za telefon i za zaprosznie na odpust. Jakoś ostatnio wszystkie odpustowe zaproszenia przechodzą mi koło nosa. I tobie niestety nie mogę pomóc, bo w najbliższą niedzielę jestem w Rzymie. Ale wpraszam się następnym razem.

Ks. Jan Widera - proboszcz mojej rodzinnej parafii - Zapraszam jutro do siebie. Wreszcie bÄ™dÄ™ mógÅ‚ pokazać naszÄ… budowÄ™. Podziwiam ksiÄ™dza zapaÅ‚ bo wiem jak trudna jest nasza parafia. Jak to napisali o nas w “GoÅ›ciu” - trzeba jak Feniks wszystko podnosić z popiołów.

Kuba Kupczyk - admirał tegorocznego spływu - Głowa do góry! Jesteś gość! Takie to już są uroki organizowania wyjazdów. Ludzie się zapisują, a potem rezygnują, a organizator musi potem łatać dziury. Cieszę się, że mimo to działasz. Czuję, że tegoroczny spływ to będzie największy wakacyjny hit. W ekipie z Księdzem Markiem przeżyjecie pewnie najradośniejsze chwile.

Ekipa sprzątająca ( Ewelina, Agnieszka, Ania, Mariolka, Seweryn, Marcinek, Sławek i inni) - Dzięki wam za dzisiejszą pomoc. Jak jest nas więcej to wszystko trwa bardzo krótko i do tego jest bardzo radośnie. Co to znaczy wspólnota ludzi!

BogumiÅ‚a W. - DziÄ™kujÄ™ za telefon. Kiedy modliÅ‚em siÄ™ w kaplicy i podsumowywaÅ‚em dzieÅ„ zatrzymaÅ‚em siÄ™ nad sytuacjÄ… Piotrka. Ogarnęła mnie chwila wÄ…tpliwoÅ›ci. ZadawaÅ‚em sobie pytania: “a co siÄ™ stanie, gdy Piotr bÄ™dzie tak cierpiaÅ‚ dÅ‚ugie lata?” I na te wÄ…tpliwoÅ›ci przyszedÅ‚ twój telefon i twoje sÅ‚owa. Wiem, że jako osoba niepeÅ‚nosprawna milion razy lepiej to wszystko rozumiesz. DziÄ™kujÄ™ za ten telefon. A za mamÄ™ już teraz siÄ™ modlÄ™, bo jest po północy.

« Previous Entries