Go to content Go to navigation Go to search

Rekolekcje ze św. Janem Vianneyem

March 29th, 2009 by xAndrzej

Kocham takie prezenty od Pana Boga. Miały to być moje kolejne, zwykłe rekolekcje w niewielkiej parafii. Tymczasem okazało się, że prowadzę je między innymi w sanktuarium świętego proboszcza z Ars w Mzykach. Szybko Bóg przemienił porządek, to nie ja głosiłem rekolekcje, ale sam byłem ich uczestnikiem. Zaopatrzony w teksty kazań św. Jana Vianneya zamykałem się w wolnych chwilach w swoim pokoju i pochłaniałem każdą myśl tego świętego. W pierwszą noc, za zgodą proboszcza, pożyczyłem nawet relikwie świętego, żeby spędzić w ich obecności całą noc. Jaka to rozkosz modlić się w takiej szczególnej obecności świętego proboszcza z Ars. Taka noc modlitwy i wpatrywania się w relikwie obudziła we mnie nie tylko tęsknotę za pracą w parafii, ale przede wszystkim przekonanie, że posługa księdza diecezjalnego może być również formą szczególnej duchowości. Często z podziwem myślimy o mądrych Jezuitach, inteligentnych Dominikanach, podziwiamy piękno liturgii u Benedyktynów, zachwyca nas tajemniczość i surowość życia Kartuzów czy Cystersów, ale rzadko z takim podziwem myślimy o wiejskich proboszczach. Niekiedy kojarzą nam się z duchownymi mówiącymi płytkie kazania, wygłaszającymi długie ogłoszenia o remontach i pieniądzach, kojarzymy ich z kapłanami często zaniedbanymi i mającymi nadwagę. Raczej kiepski mamy wizerunek wiejskiego proboszcza. Tymczasem przy świętym Janie Vianneyu traci się wszelkie kompleksy w tym względzie. On udowodnił po pierwsze, że wiejski proboszcz może naprawdę być świętym. Pokazał też, że dzięki swemu radykalizmowi wiary nawet wiejski proboszcz może przyciągać do Boga tłumy ludzi i to często bardzo uczonych.
Wypisywałem sobie podczas tych rekolekcji wiele jego myśli. Jedno jest pewne - on potrafił całkowicie zapomnieć o sobie i we wszystkim pamiętać o Bogu. We wszystkim - w jedzeniu i spaniu, w ubiorze i spotkaniach z ludźmi, na ambonie i we własnym domu. On wszędzie był radykalnie oddany Bogu. Ta jego przeźroczystość sprawiał, że każdy kto go słuchał, spowiadał się u niego, uczestniczył w jego mszach naprawdę widział i czuł Boga. Jak można osiągnąć taką duchowość? Od strony metody to proste, ale od strony wykonania to niezmiernie trudne. Trzeba się po pierwsze modlić kilka godzin dziennie ( nawet gdyby trzeba zarwać noc i spać tylko trzy godziny !) Po drugie trzeba zdecydowanie mniej troszczyć się o ciało, a dużo więcej o duszę ( nawet gdyby trzeba było jeść tylko gotowane kartofle, spać na zwykłym sienniku, nosić jedną, znoszoną sutannę i nie mieć butów na zmianę). Po trzecie - radykalnie pilnować własnej czystości ( nawet gdyby trzeba było o czystość walczyć po nocach z samym diabłem!) Po czwarte - być zawsze do dyspozycji wiernych w parafii w sprawach kapłańskich - siedzieć godzinami w konfesjonale i czekać na penitentów, czytać słowo Boże i prosto je komentować, rozmawiać z biednymi i potrzebującymi wsparcia ( nawet gdyby miało się siedzieć na parafii prawie czterdzieści lat i nigdzie nie wyjeżdżać i nie mieć ani wolnego dnia w tygodniu i miesiąca urlopu w roku). Rady są zadziwiająco proste, jak przystało na skromnego proboszcza z Ars. Tylko kto z nas, księży tak dziś żyje i służy? Może on nie był jakoś szczególnie wybrany, tylko po prostu był radykalnie gorliwy, po uszy zakochany w Bogu i nieprawdopodobnie pracowity na chwałę Bożą. Kto wie, gdybyśmy tak spróbowali spełniać swoje kapłaństwo - może mielibyśmy podobne sukcesy?

Wydarzenia dnia:
od czwartku do niedzieli - Rekolekcje w Gniazdowie i Mzykach. Czas pięknych doświadczeń. Bogu niech będą dzięki!
niedziela - po powrocie koncert naszego chóru i Collegium Cantorum Czenstochowiensis - piękne pasyjne misterium. Po kolacji Gorzkie Żale i wyjście na Apel Jasnogórski.

Cytat dnia: Śmierć to pranie życia. Im bardziej jesteś brudny tym lepiej, żeby solidniej wyprał cię Bóg.

Intencje modlitewne: oczywiÅ›cie za caÅ‚Ä… wspólnotÄ™ seminaryjnÄ…, za wszystkich kleryków ( wciąż udaje mi siÄ™ mówić jednÄ… zdrowaÅ›kÄ™ dziennie za każdego kleryka); o nowe powoÅ‚ania do naszego seminarium, za moich współpracowników i za księży profesorów; za rodziców - o zdrowie i gÅ‚Ä™bokÄ… wiarÄ™; o uzdrowienie dla Piotrka; za chorÄ… mamÄ™ ks. Tomka; za Anie, Grzesia i Dawida; za Kulawików i Szepsów ( jak żaÅ‚ujÄ™, że nie mogÅ‚em z wami być!), za siostrÄ™ AngelikÄ™ - nazaretankÄ™; za moich studentów z DA, za nowego biskupa w Sosnowcu; za tych, do których gÅ‚osiÅ‚em rekolekcje i za moje rekolekcyjne spotkania z pracownikami “Niedzieli”.

Grzech doskonałości

March 23rd, 2009 by xAndrzej

To prawda, że coraz bardziej świadomie pragnę dążyć do świętości. Wychodzi mi to różnie, najczęściej bardzo słabo, ale coraz częściej przekonuję się, że świętość człowieka nie jest doskonałością. Tylko Bóg jest święty w sposób doskonały. Ja, choćbym bardzo się starał zawsze pozostanę grzesznikiem. Ta świadomość bardzo mocno otwiera mnie na Boga. Coraz większe poczucie słabości i grzeszności staje się bramą dla Boga do mojego serca. Bóg nie wchodzi w serce człowieka pysznego, bo on jest pełen samego siebie. Pyszny człowiek uważa, że wszystko robi dobrze. Nie ma więc w nim miejsca na Boga, nawet gdyby człowiek ten robił wszystko dla Boga. Poczucie, że jest się doskonałym jest grzechem, bo tylko Bóg jest doskonały. I nie chodzi mi wcale o jakieś chore kompleksy niższości, o sztuczne uniżanie się, czy użalanie nad sobą, ale o realną prawdę o mnie. Bo chyba każdy z nas jeśli stanie w prawdzie przed Bogiem to szybko odkryje swoją słabość i swoją grzeszność. Widzę ją wszędzie, w moich emocjach, które ciągle mają jakiś ludzi na uwięzi, w moich słowach, które mniej lub więcej zawsze kogoś zranią, w moich czynach, które albo zaniedbuję albo wykonuję dla swej własnej chwały. Nie rozumiem ludzi, którzy uważają, że wszystko robią najlepiej, nie rozumiem ludzi, którzy wszelkie swoje czyny uważają za perfekcyjne. Tacy ludzi chyba zawsze będą się stawiać wyżej nad innych, a co gorsza, będą się zawsze denerwować, gdy ktoś inny okaże się lepszy, świętszy, mądrzejszy. Wiem, że nie ma we mnie czystych aktów, prawie każdy z nich jest zanieczyszczony moją pychą, ale w każdym momencie moje upokorzenia przed Panem pozwalają mi odkryć właściwe proporcje rzeczy. Moje dążenie do świętości nie jest więc tak naprawdę dążeniem do osiągnięcia doskonałości, ale dążeniem do komunii z Bogiem. Skoro On jest doskonały, a ja jestem tylko grzesznikiem, to tylko komunia z Bogiem może dać mi szansę otarcia się o doskonałość. Ale to nigdy nie będzie moja doskonałość, tylko doskonałość Boga. Czytam znowu testy św. Proboszcza z Ars - Jana Marii Vianneya. Wróciłem do nich gdy usłyszałem, że Benedykt XVI ogłosił Rok Kapłański w związku ze 150 leciem śmierci tego świętego kapłana. To dziwne, ale ten prosty ksiądz odkrył największą tajemnicę kapłańskiego sukcesu: kapłan nie może być pewny siebie, ale ma zapominać o sobie. Jeśli stając na ambonie zapomnę o sobie, a z mocą będę głosił Chrystusa, to spełnię najlepiej swoje kapłańskie posłannictwo. My, kapłani mamy niestety taką słabość, że trudno nam zapomnieć o sobie i głosząc Chrystusa często zapominamy, że jeśli ludzie coś nam zawdzięczają, że jeśli kimś dla nich jesteśmy, coś dla nich znaczymy to tylko ze względu na Boga.
Jezu, naucz mnie zapominać o sobie, tak mnie skrusz, złam, zasłoń, abyś został tylko TY!!!!!!

Wydarzenia dnia:
niedziela: rano jutrznia i rozmyślanie, potem kilka rozmów z klerykami i msza święta w seminarium. Po obiedzie trochę odpocząłem po wczorajszym, forsownym dniu. O 17 Gorzkie Żale, a o 18. wizyta Karoliny, Matki i Marcinka. Cieszę się ich wizytą i tym, że mogę się przy nich poczuć trochę ojcem. O 21 Apel Jasnogórski - wytrzeszczałem oczy w stronę Matki Bożej, żeby Ją znowu prosić za kleryków, żeby byli święci.
poniedziałek: wstałem bardzo wcześnie, obudzony cudownym pragnieniem modlitwy. rozmyślanie, msza św. z klerykami. Po śniadaniu kilka spraw administracyjnych. Od 10 dwa wykłady. W przerwie wizyta Janusza Siadlaka w sprawie niedzielnego koncertu w seminarium (jak jesteście z Częstochowy to radzę nie przegapić - piękne misterium pasyjne w rocznicę śmierci Jana Pawła II - w niedzielę 29 III w kościele seminaryjnym o 17.00). O 12 spotkanie z Księdzem Profesorem Janem. Po obiedzie znów trochę rozmów z klerykami i trochę czytania duchownego. Po kolacji zebranie zespołu Duszpasterstwa Powołań. Od 20.00 godzina patrzenia na Jezusa podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Przypomniałem sobie stare greckie słowo - fotografowanie - wpatrywałem się w Jezusa, aby moja dusza dokładnie Go sfotografowała i stała się zdjęciem Boga.

Cytat dnia: Cudem jest wierzyć bez cudów! Wierzyć w proste gesty i w Słowo Jezusa, a nie szukać spektakularnych zjawisk, bo w nich więcej jest nas niż Boga. Bóg jest prosty i konkretny. Jak coś zaczynam komplikować w wierze, to Bóg zaczyna się wyprowadzać z takiej wiary, bo mój rozum i moje emocje zajmują Jego miejsce i zamykają mnie na Jego działanie.

Intencje modlitewne:
za nasze seminarium, za wszystkich kleryków o dojrzewanie w powoÅ‚aniu, za diakonów, którzy dziÅ› na korytarzu z takim entuzjazmem mówili o swoich pierwszych doÅ›wiadczeniach na parafii - aby nigdy nie stracili tego entuzjazmu; za wychowawców i profesorów; za moich studentów z DA - za MatkÄ™, KarolinÄ™ i Marcina w podziÄ™ce za odwiedziny; za MariolkÄ™, która znowu zaprasza mnie na herbatÄ™ do akademika, za Tomka J., który dziÅ› modliÅ‚ siÄ™ za mnie w koÅ›ciele Å›w. Ireneusza w Lyonie, za Andrzeja, MadziÄ™ i ich dziewczyny; za księży od oazy za pomoc w formowaniu kleryków; o wiarÄ™ i zdrowie dla moich rodziców i rodziny; o uzdrowienie dla Piotrka; o nowe powoÅ‚ania kapÅ‚aÅ„skie, za parafiÄ™ w Gniazdowie i wszystkich pracowników “Niedzieli” - gdzie bÄ™dÄ™ prowadziÅ‚ jeszcze rekolekcje.

Zaryzykuj skok w to co ostateczne

March 21st, 2009 by xAndrzej

Znów nie pójdÄ™ wczeÅ›niej spać, mimo, że zrobiÅ‚em dziÅ› blisko 500 kilometrów i miaÅ‚em zapeÅ‚niony caÅ‚y dzieÅ„. Nie zasnÄ™, bo nie mogÄ™ oderwać siÄ™ od myÅ›li i wrażeÅ„ ze spotkania Benedykta XVI z mÅ‚odzieżą w Angoli. OczywiÅ›cie, że tam nie byÅ‚em i te 500 kilometrów to wcale nie byÅ‚a moja podróż do Afryki. SÅ‚uchaÅ‚em za to relacji z tego spotkania i kapitalnych słów Ojca ÅšwiÄ™tego. PróbowaÅ‚em sobie wyobrazić mÅ‚odych AfrykaÅ„czyków, ubogich, doÅ›wiadczonych przez nieustanne wojny domowe, okaleczonych przez miny. Oni zadali pytanie Ojcu ÅšwiÄ™tu, na które sam Papież udzielaÅ‚ odpowiedzi. “Widzisz czego doÅ›wiadczyliÅ›my, widzisz jaki jest nasz Å›wiat, widzisz Å›lady naszych cierpieÅ„. A my nie widzimy, tego o czym nam mówisz - nie widzimy Boga, nie widzimy Jego miÅ‚oÅ›ci, żyjemy przecież w ciÄ…gÅ‚ym strachu i nienawiÅ›ci!”. OdpowiedziÄ… Papieża byÅ‚y sÅ‚owa o ziarnie, które musi obumrzeć, aby wydać życie. Tym ziarnem jest każdy z nas, każdy z nas może być poczÄ…tkiem nowej cywilizacji miÅ‚oÅ›ci, może być tamÄ… dla nienawiÅ›ci i wojny. Trzeba tylko jednego -podjÄ™cia ostatecznej decyzji na caÅ‚kowite oddanie siÄ™ Bogu. Bez tej decyzji ciÄ…gle bÄ™dziemy niewolnikami grzechu, zakÅ‚adnikami naszych uzależnieÅ„ i kompromisów z diabÅ‚em. “Nie lÄ™kajcie siÄ™ podjąć decyzji definitywnych! Zaryzykujcie ów skok w to co ostateczne!” - woÅ‚aÅ‚ Ojciec ÅšwiÄ™ty do mÅ‚odych w Angoli. PrzypomniaÅ‚ jednoczeÅ›nie, że kiedy mÅ‚ody czÅ‚owiek nie podejmuje decyzji, na zawsze może pozostać dzieckiem. A my siÄ™ tak boimy ostatecznej decyzji na radykalizm wiary, boimy siÄ™ umrzeć z miÅ‚oÅ›ci, aby stać siÄ™ zaczynem odnowy Å›wiata. Jutro bÄ™dÄ™ czytaÅ‚ kawaÅ‚ek ewangelii o Nikodemie. On przyszedÅ‚ do Jezusa nocÄ…. ByÅ‚, jeÅ›li nie tchórzem, to przynajmniej mocno bojÄ…cym siÄ™ opinii innych. BaÅ‚ siÄ™ stanąć zdecydowanie po stronie Jezusa. Ale gdy już Go zapytaÅ‚ co ma robić, aby mieć życie wieczne, usÅ‚yszaÅ‚, że ma siÄ™ ponownie narodzić. Ponowne narodzenie jest możliwe, gdy czÅ‚owiek odważy siÄ™ umrzeć dla starego życia, by narodzić siÄ™ nowym. Jezus chce zmieniać Å›wiat i KoÅ›ciół przez radykalne i peÅ‚ne narodziny w nas. Na moim kapÅ‚aÅ„skim podwórku doskonale rozumiem to wezwanie. MuszÄ™ być Å›wiÄ™tym ksiÄ™dzem, muszÄ™ każdego dnia ryzykować skok w ostateczność, nie lÄ™kać siÄ™ umierać dla Chrystusa! Tylko wtedy stanÄ™ siÄ™ przyczynÄ… odnowy KoÅ›cioÅ‚a. Odnowa KoÅ›cioÅ‚a nie przyjdzie przez mojÄ… krytykÄ™ biskupów i braci kapÅ‚anów, przez usprawnienie struktur i administracji koÅ›cielnej, ona nie stanie siÄ™ dziÄ™ki najcudowniejszym nawet akcjom duszpasterskim - Bóg chce odnowić KoÅ›ciół najpierw we mnie, przez mojÄ… radykalnÄ… i ostatecznÄ… decyzjÄ™ na oddanie życia Jezusowi.

Wydarzenia dnia: piÄ…tek - rano modlitwy i msza Å›wiÄ™ta z klerykami, po Å›niadaniu zebranie wychowawców, potem wizyta w “Niedzieli” i w Kurii. Po poÅ‚udniu w seminarium byÅ‚ KsiÄ…dz Arcybiskup i rozmawiaÅ‚ z klerykami. Wieczorem piÄ™kna Droga Krzyżowa prowadzona przez alumnów III roku. To dobry pomysÅ‚, aby oni przygotowywali rozważania. CzuÅ‚o siÄ™ Å›wieżość ich myÅ›li i zaangażowanie. Sam dużo wiÄ™cej zrozumiaÅ‚em dziÄ™ki tym tekstom.
sobota: rano szybki brewiarz i od 6 podróż do Kielc. Tam poprowadziłem dzień skupienia dla nauczycieli. Z Kielc przejechałem do Łodzi na 18. urodziny Mateusza - mojego siostrzeńca. Miłe spotkanie z rodziną i nasze wspólne zadziwienie, jak szybko leci czas.

Cytat dnia: Kościół z biegiem czasu staje się coraz młodszy, bo coraz bliżej jest chwili spełnienia się obietnicy Królestwa Bożego. Również człowiek wierzący, choć z każdym dniem starzeje się dla tego świata, to równocześnie z każdym dniem jest młodszy, bo jest bliżej nieba.

Intencje modlitewne: za Mateusza z okazji jego 18. urodzin; za wszystkich kleryków i wychowawców seminaryjnych, o nowe powołania kapłańskie i zakonne, za Arka z Lubienia ( cieszę się, że się odezwał), za wszystkich Józefów, których znam; za nauczycieli i siostry Nazaretanki; za młodych ludzi, którzy poszukują Boga; za małżeństwa, które błogosławiłem i za dzieci, którym udzielałem chrztu świętego, za moich wspaniałych przyjaciół, którzy pomagali mi budować kościół św. Ireneusza ( zawsze kiedy wspominam tamte czasy modlę się za tych wspaniałych świeckich ludzi, którzy swój czas i pieniądze oddali temu dziełu - będę zawsze Waszym dłużnikiem w modlitwie!)

Człowiek, który był ojcem Boga

March 19th, 2009 by xAndrzej

Z okazji uroczystości św. Józefa czytaliśmy dziś fragment ewangelii o odnalezieniu Jezusa w świątyni. To jedyny tekst w Biblii w którym św. Józef nazwany jest ojcem Jezusa. Zastanawiałem się dziś nad tym, czy w ogóle człowiek może być ojcem Boga? Z pewnością nie może nim być w sensie dosłownym, nie ma mowy o naturalnym ojcostwie - w takim znaczeniu jedynym ojcem Jezusa jest Bóg Ojciec. Święty Józef jest jedynie, albo aż, opiekunem, przybranym ojcem Syna Bożego. Ale i to ma swoją głęboką wymowę. Największe jego zasługi są związane z dzieciństwem Jezusa. Bóg oddał Józefowi swojego Syna i powierzył mu opiekę nad Nim. Józef ma się troszczyć o Boga. Każdy z nas ma się troszczyć o rozwój Boga w swoim życiu. Pamiętam moje pierwsze doświadczenie w rozdawaniu Komunii świętej. Wydawało mi się, że odczuję w swoich dłoniach jakąś moc Boga, że sam Bóg obecny w Eucharystii poprowadzi moje ręce w stronę ludzi. Nagle doświadczyłem pozornej słabości Boga. To moje ręce mogły zrobić z Nim wszystko. Ja mogłem Go uczcić w swoich dłoniach i mogłem sprofanować. Bóg powierzył siebie mojej trosce tak jak powierzył Jezusa trosce Józefa. Taki jest pierwszy wymiar ojcostwa Józefa. On się ma opiekować Bogiem, dla Niego żyć, dla Niego pracować, dla Niego wstawać w nocy, zostawiać swoją pracę i udawać się w męczącą podróż do Egiptu. Na tym polega troska każdej matki i każdego ojca. Bez tego trudno sobie wyobrazić dobre i bezpieczne wychowanie dziecka. Ale Józef musi też doświadczyć, że ten poddany mu Bóg nie jest jego własnością, On jest poddany całkowicie woli Ojca, który jet w niebie. Mam się troszczyć o wiarę, o Boga, ale zawsze pamiętać, że ta troska przekształca się w całkowite posłuszeństwo Bogu. Tak jak dobry ojciec wychowuje syna, może nawet marzy kim syn będzie, ale zawsze musi się liczyć z wolnością swojego dziecka. Mimo, że Bóg oddaje siebie w mojej ręce, to nie jest moim Bogiem, tylko ja przez to bardziej staję się Jego. Nie Bóg ma się kręcić wokół mnie, ale to ja mam się kręcić wokół Boga.

Wydarzenia dnia:
od niedzieli do środy: rekolekcje w Myszkowie - Mijaczowie. Dzięki wam wielkie za modlitewne wsparcie. Czułem, że Bóg niesie łaskę waszej modlitwy w serca ludzi. Te rekolekcje bardziej chyba były potrzebne mnie niż tym do których je głosiłem. Pooddychałem żywą parafią, utwierdziłem się, że wielu ludzi oczekuje na solidne duszpasterstwo i chętnie się w nie angażuje. Jeszcze raz zobaczyłem, że najbardziej naturalnym miejscem dla księdza diecezjalnego jest parafia. Tęsknię za parafią i nie mogę się doczekać kiedy znowu zostanę proboszczem. Pomarzyłem trochę nawet o małej wiejskiej parafii z ludźmi, których życie stanie się bez reszty moim życiem.
czwartek: dziś uroczystość świętego Józefa. Akurat dzisiaj otworzyłem pocztę, a w niej paczkę z przesyłką od Ojca Bronisława Mokrzyckiego i cudowny prezent: jego nowa książka o św. Józefie. Taki mały prezent od świętego Józefa! Rano modlitwy z klerykami. Po śniadaniu kilka spotkań. O 11 msza święta u Karmelitanek. Po mszy świętej, w ramach rekreacji pośmialiśmy się z siostrami i pogadaliśmy o wspólnych sprawach. Było bardzo miło mimo, że między mną a nimi była krata karmelitańskiego domu. Obiad zjadłem u św. Wojciecha z okazji imienin Księdza Prałata Józefa. To naprawdę cudowny i zasłużony człowiek. Widziałem jak cierpi z powodu zbliżającej się starości. Najbardziej przeżywa to, że tak trudno mu się mówi, a kiedyś to była jego mocna strona. Starość rzeczywiście polega na oddawaniu bez reszty. Najpierw swoich funkcji, potem swoich talentów, aż wreszcie podstawowych swoich umiejętności. Wieczorem nasza seminaryjna pielgrzymka do sanktuarium św. Józefa na Rakowie. Celebrowałem mszę św. i mówiłem kazanie.

Cytat dnia: Święty Józef też miał swoje Triduum Sacrum. Wielki Czwartek - święto Paschy. Wielki Piątek - ból w sercu z powodu zgubienia Boga. Wielka Sobota - poszukiwanie Jezusa. Wielkanoc - odnalezienie Jezusa w świątyni.

Intencje modlitewne: o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za całą naszą seminaryjną wspólnotę - za kleryków ( hurra! udaje mi się za nich odmawiać 96 zdrowasiek dziennie!) i wychowawców. Za moich rodziców i rodzeństwo, za Mateusza, który w tych dniach kończy 18 lat; O uzdrowienie dla Piotra; za księży i wiernych z parafii w Myszkowie Mijaczowie, za nauczycieli z Kielc do których jadę z wykładem, za parafię w Gniazdowie gdzie mam swoje drugie rekolekcje wielkopostne. Za wszystkie dzieciaki świata, zwłaszcza za te z Mijaczowa, które w czasie rekolekcji odgrywały Mękę Pańską i machały białymi chusteczkami od chrztu świętego na znak, że chcą być czyste i święte.

Poprowadźcie ze mną rekolekcje!

March 14th, 2009 by xAndrzej

Jutro wyruszam do Myszkowa. Od niedzieli do środy będę prowadził rekolekcje w parafii Narodzenia Matki Bożej. Serdecznie Was proszę o modlitwę za mnie, za tych, którzy przyjdą na te rekolekcje i o to, aby jak najwięcej wiernych tej parafii przystąpiło do spowiedzi. Poprowadźcie ze mną te rekolekcje! Jak wrócę to napiszę, czy czułem waszą modlitwę. Z góry za nią dziękuję i też wspomnę o was przed Bogiem.

Czy masz swojego Łazarza?

March 12th, 2009 by xAndrzej

Wiara nieodłącznie kojarzy się z pomocą ubogim. Święci, którzy wchodzili w coraz bliższą komunię z Bogiem, coraz więcej robili dla ubogich. Domy miłosierdzia, szpitale, przytuliska, ogrzewalnie, dzielenie się z ubogimi ostatnim ubraniem czy jedzeniem - to wszystko nieodłącznie kojarzy nam się ze świętymi. Dlaczego wiara ma się przekładać na służbę ubogim? Bo pomagając im, praktycznie nic materialnego i wymiernego nie możemy od nich otrzymać. Jedyne co mogą nam dać to dobro duchowe. Dając więc ubogim kierujemy się wiarą, że w zamian otrzymamy nagrodę od Boga. Tyle, że my często chcielibyśmy być nagradzani już na ziemi. Do tego wszystkiego służba ubogim naraża mnie na stratę. Kiedy idę do biednych muszę oddać im swój czas, który przecież mógłbym spędzić oddając się przyjemnościom i to wcale nie grzesznym! Ubodzy mogą potrzebować moich pieniędzy i rzeczy, a przecież wolę je wydać na ozdoby do moich własnych ubrań, na wzbogacenie mojej własnej garderoby. I to nic, że kolejne buty czy swetry są mi naprawdę zbyteczne, jak je mam to mogę się czuć ważny i elegancki w świecie ludzi eleganckich. Wiara jest poręką tych dóbr, których nie widzimy. Podobnie pomoc ubogim, ona jest obietnicą tych łask, których po ludzku jeszcze nie widzimy, dlatego nie ma w nas ciągle aktualnego przynaglenia do pomocy ubogim. Tymczasem każdy z nas powinien mieć w swoim życiu choć jednego Łazarza, takiego kogoś, kogo zauważy w potrzebie, za kogo weźmie się większą odpowiedzialność niż tylko pojedynczy gest czy dar. Od samego początku kapłaństwa staram się mieć jakiegoś swojego Łazarza i czuję, że on jest dla mnie źródłem największych łask. Kiedyś, gdy umrę, wierzę, że wyjdą mi naprzeciw Łazarze mojego życia, ludzie których odwiedziłem w potrzebie, z którymi podzieliłem się moimi ubraniami, pieniędzmi, jedzeniem, moim czasem, dla których zostawiłem chwile na na odpoczynek, oszczędności na zagraniczne wyjazdy, którym oddałem drobną przysługę i którym systematycznie zanoszę Jezusa. Wiem, że bardzo wielu księży ma swoich Łazarzy. Czasem się tylko martwię, że mam ich coraz mniej, że coraz mniej mam dla nich siły. Czy macie swojego Łazarza, chociaż jednego? Jak nie macie, to znaczy, że sami jesteś Łazarzami ducha!

Wydarzenia dnia:
środa: cały nabity dzień. rano rozmyślanie i msza dla kleryków. Po śniadaniu seria spotkań z kapłanami. Po obiedzie trochę pospowiadałem i odprawiłem mszę św. u św. Rocha. W drodze powrotnej odwiedziłem nowy dom rekolekcyjny sióstr Zawierzanek przy ul. Wyszyńskiego. To będzie cudowne miejsce wieczystej adoracji Jezusa. Poczułem, że w Częstochowie wytrysnęło kolejne źródło wody życia! O 20 adoracja z grupą modlitewną. O 21. nocne czuwanie na Jasnej Górze.
czwartek: spałem tylko 3 godziny, ale jakoś udało mi się żywo zacząć dzień od rozmyślania i mszy świętej dla wspólnoty. Potem seria załatwiania spraw na mieście. Nie lubię takiego załatwiania, ale i z tego składa się życie. Spotkanie z Księdzem Abp. Po południu pisałem teksty. O 20. cudowna godzina adoracji w ciszy.

Cytat dnia: Ite ad Joseph!

Intencje modlitewne: za Ojca Świętego Benedykta XVI w podzięce za dzisiejszy list do biskupów, za naszych kleryków (przez dwa dni odmówiłem mój klerycki różaniec przed Najświętszym Sakramentem), o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za moich rodziców, za wszystkich chorych i ubogich, których spotkałem w swoim życiu, a szczególnie za tych, którym nie pomogłem, pomogłem za mało, albo po prostu zawiodłem, o owoce akademickich rekolekcji, za wspólnoty, w których będę głosił rekolekcje, za moich wspaniałych współpracowników z seminarium i wszystkich księży profesorów, za Tomka i jego sprawy, za małżeństwa, którym błogosławiłem ślub i za dzieci, które chrzciłem.

Słudzy miłosierdzia czy wspólnicy grzechu?

March 10th, 2009 by xAndrzej

Jezus przyszedÅ‚, aby nas, grzeszników pojednać z Bogiem. On, który nie miaÅ‚ grzechu, wziÄ…Å‚ na siebie nasze sÅ‚aboÅ›ci, aby wraz z nim umarÅ‚y na krzyżu. ZastanawiaÅ‚em siÄ™ dziÅ› co to wszystko znaczy dla mnie? Jak mam naÅ›ladować Jezusa w moim “braniu na siebie grzechów innych ludzi”? Jako ksiÄ…dz mam być sÅ‚ugÄ… miÅ‚osierdzia, czyli przyprowadzać grzeszników do Jezusa, aby On uzdrawiaÅ‚ ich swojÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…. Mój grzech i grzech moich braci rani Boga. JeÅ›li naprawdÄ™ kocham Boga to nad wszystko pragnÄ™, aby Jezus mógÅ‚ nam przebaczać grzechy. Czy jestem sÅ‚ugÄ… miÅ‚osierdzia wobec moich braci i sióstr? RobiÄ™ to oczywiÅ›cie zawsze, gdy spowiadam, ale mogÄ™ to robić zawsze wtedy gdy z miÅ‚oÅ›ciÄ…, ale odważnie reagujÄ™ na cudze grzechy. MogÄ™ bowiem być sÅ‚ugÄ… miÅ‚osierdzia, ale mogÄ™ też stać siÄ™ wspólnikiem grzechu. JeÅ›li tolerujÄ™ cudzy grzech, jeÅ›li lÄ™kliwie przymykam oczy na cudze cwaniactwo stajÄ™ siÄ™ wspólnikiem grzechu. Jeszcze gorzej gdy zaczynam bawić siÄ™ grzechem, chodzić do grzeszników by wziąć udziaÅ‚ w ich grzesznych zabawach, by w nagrodÄ™ za milczenie korzystać z ich darów, gorzej gdy Å›miejÄ™ siÄ™ z nimi z grzechu i gdy poklepujÄ™ ich po plecach mówiÄ…c kÅ‚amliwie, że nic wielkiego siÄ™ nie dzieje, bo takie jest życie. Jezus siada z grzesznikami i celnikami, ale po to, aby doprowadzić ich do nawrócenia i gÅ‚osić im prawdÄ™ o Królestwie Bożym. Przebacza jawnogrzesznicy, ale natychmiast dodaje: idź i nie grzesz wiÄ™cej. Obok swoich grzechów mogÄ™ być wspólnikiem grzechów cudzych. A przecież najpiÄ™kniejszÄ… misjÄ… ucznia Chrystusa jest doprowadzić braci do nawrócenia. To jet misja wobec Boga - bo On pragnie przebaczać i uzdrawiać, i misja wobec braci - bo wyprowadza siÄ™ ich z niewoli grzechu. JeÅ›li zobojÄ™tniaÅ‚em na cudze grzechy to znaczy, że przestaÅ‚em coÅ› istotnego rozumieć z Bożego miÅ‚osierdzia. MiÅ‚osierdzie to zwyciÄ™stwo miÅ‚oÅ›ci na zranieniem. JeÅ›li obojÄ™tnie patrzÄ™ jak inni raniÄ… Boga to nie ma we mnie miÅ‚oÅ›ci do Niego, nie ma we mnie prawdziwego miÅ‚osierdzia. JeÅ›li obojÄ™tnie patrzÄ™ jak grzeszÄ… moi bracia, to nie ma we mnie prawdziwej miÅ‚oÅ›ci do nich.
Nie dopuść Panie, abym pozwalał Cię ranić, a jeszcze bardziej nie dopuść, aby Ci przeszkadzał uzdrawiać ludzi w ogniu Twojej Miłości. Pomóż mi, Panie, być sługą Twojego miłosierdzia i nigdy nie stać się wspólnikiem cudzego grzechu.

Wydarzenia dnia:
niedziela: odprawiłem dziś aż trzy msze święte; dwie na cmentarzu i jedną w seminarium, dla kleryków. Na koniec dnia Apel na Jasnej Górze, a po nim spotkanie z maturzystami z Zakopanego. Mówiłem im konferencje i prawie do północy spowiadałem. Ze smutkiem przyjąłem od nich informację, że właśnie dziś umarła Jola. Rok temu była maturzystką, też słuchała mojej konferencji, a potem okazało się, że ma raka mózgu. Odwiedziłem ją w szpitalu w Zakopanem. Dziś, akurat w dzień pielgrzymki maturzystów, odeszła do Pana. Wierzę, że zdała już swoją maturę, bo ten rok, był jej najważniejszym egzaminem dojrzałości. Dostałem za posługę maturzystom cztery wielkie oscypki!
poniedziaÅ‚ek: po krótkiej nocy już o 6.15 byÅ‚em na rozmyÅ›laniu, potem odprawiÅ‚em mszÄ™ Å›w. dla kleryków. Przed poÅ‚udniem wykÅ‚ady dla kleryków. Po obiedzie kilka spotkaÅ„, a o 19.00 poszliÅ›my caÅ‚ym seminarium do kina na film “PopieÅ‚uszko” OglÄ…daÅ‚em go drugi raz, ale w kinie rzeczywiÅ›cie oglÄ…da siÄ™ o wiele lepiej. Po filmie dÅ‚ugo modliÅ‚em siÄ™ za PolskÄ™, za kapÅ‚anów, za ludzi pracy, żebyÅ›my nie zmarnowali krwi KsiÄ™dza Jerzego!
wtorek: Prawie cały dzień spędziłem z diakonami w placówkach Caritas. Szczerze mówiąc wcale nie musiałem z nimi chodzić, ale zawsze ciągnie mnie do tego świata ludzi biednych. Przypomniałem sobie moje pierwsze lata kapłaństwa, kiedy zaglądałem do przytuliska na Srebrnej, kiedy chodziłem do bezdomnych na Krakowską, czy też, gdy wynosiłem jedzenie z domu biskupiego i biegłem ukradkiem na dworce, żeby się spotykać z bezdomnymi. Prawie dwie godziny spędziłem dziś w przytulisku dla mężczyzn. To dziwny świat ludzi, którzy w większości sami sobie wybrali ten los. Mimo to w ich zapijaczonych twarzach jakoś zawsze wyraźnie widzę Jezusa. Tak bardzo się dziś cieszyłem, że diakoni mogą choć przez chwilę pooddychać stęchlizną przytuliska, podać rękę pijaczkom z ogrzewalni i trochę się pouśmiechać i pochwalić Boga do ludzi, którzy nic im nie mogą za to dać. Dlaczego nas tam nie ma pośród nich? Przecież żyje tam 150 mężczyzn, do których Jezus pragnie częściej przychodzić nie tylko z zupą, ale może jeszcze bardziej z Ewangelią i Eucharystią?

Cytat dnia: Choćby dwustu aniołów chciaÅ‚o ciÄ™ wyspowiadać to i tak nie mogÄ… ci dać rozgrzeszenia. To może zrobić tylko kapÅ‚an, któremu Jezus pozwala mówić na twoimi grzechami: “Ja odpuszczam ci grzechy!”.

Intencje modlitewne: za caÅ‚Ä… naszÄ… wspólnotÄ™ ( znów kłóciÅ‚em siÄ™ z Bogiem i prosiÅ‚em GO aby wypaliÅ‚ wszelki grzech z serc naszych kleryków!); o nowe powoÅ‚ania kapÅ‚aÅ„skie i zakonne; za ludzi ubogich, bezdomnych, za tych z przytulisk i noclegowni oraz za tych wszystkich, którzy im posÅ‚ugujÄ…; za moich rodziców i rodzeÅ„stwo, o uzdrowienie dla Piotra; o wielkie duchowe owoce rekolekcji akademickich; za wspólnotÄ™ parafii w Myszkowie i Gniazdowie, gdzie bÄ™dÄ™ gÅ‚osiÅ‚ rekolekcje, życie wieczne dla Joli z Zakopanego, o moje osobiste nawrócenie, bo poÅ›ród grzeszników czujÄ™, że jestem w czołówce ….

Sprzeczności Boga

March 7th, 2009 by xAndrzej

Bóg czasem daje, żeby zabrać. Kiedy dostajemy coÅ› od Boga, wydaje nam siÄ™, że to jest już naszÄ… wÅ‚asnoÅ›ciÄ… i tak siÄ™ przyzwyczajamy do tej myÅ›li, że przestajemy rozumieć Boga, który nam odbiera swoje dary. Odczuwamy to jako Bożą sprzeczność. Najpierw Bóg obiecuje i ofiarowuje, a potem odbiera. Tak byÅ‚o z Abrahamem. W cudowny sposób doczekaÅ‚ siÄ™ pierworodnego syna, cieszyÅ‚ siÄ™ nim i kochaÅ‚ nad wszystko. A potem przychodzi taki niepojÄ™ty moment wielkiej próby - musisz oddać to co kochasz i to co dostaÅ‚eÅ› od Boga. Rozumiemy kiedy trzeba dla Boga zrezygnować z grzechów, z rzeczy, które nie pochodzÄ… od Niego. Buntujemy siÄ™ natomiast gdy Bóg żąda od nas tego co nam daÅ‚. DoÅ›wiadczamy tego bardzo czÄ™sto. DostaliÅ›my od Boga życie i chcielibyÅ›my je rozegrać po swojemu, a nie oddawać je Bogu. Dostajemy Å‚askÄ™ wiary i chcielibyÅ›my jÄ… uprawiać na swój sposób, a tymczasem Bóg ogaÅ‚aca nas i daje oschÅ‚oÅ›ci w wierze. Wpadam niekiedy w mistyczne uniesienie, wydaje mi siÄ™, że Bóg jest tak blisko, że wrÄ™cz daje mi siebie i nagle tracÄ™ wszelkie poczucie obecnoÅ›ci Boga. SiedzÄ™ w kaplicy i myÅ›lÄ™ przewrotnie, czy to możliwe, że Bóg jest w tym biaÅ‚ym “ciasteczku”? Bóg daje doÅ›wiadczenie siebie i czasem natychmiast je odbiera. Znam trud małżeÅ„stw, które z wielkÄ… tÄ™sknotÄ… oczekujÄ… na dziecko, dostajÄ… dar życia, a potem nagle ono umiera w Å‚onie matki. Bóg daÅ‚ i nagle zabiera. ChciaÅ‚oby siÄ™ wtedy zapytać Boga, to po co daje? Znam zapaÅ‚ wielu kapÅ‚anów, którzy pragnÄ™li tyle zrobić dla Boga i nagle wszystko w nich siÄ™ wypaliÅ‚o, wygasÅ‚o, zgorzkniaÅ‚o - czemu Pan Bóg odebraÅ‚ im ich gorliwość, czemu pozwoliÅ‚ na ich wypalenie? Znam kleryków, którzy przecież nie pchali siÄ™ do seminarium na siÅ‚Ä™, otrzymali jakiÅ› dar powoÅ‚ania i nagle to wszystko im zostaje odebrane, okazuje siÄ™, że to nie ta droga, że nie można pokonać wÅ‚asnych sÅ‚aboÅ›ci. Czemu Bóg ich zawoÅ‚aÅ‚, a potem nagle odwoÅ‚aÅ‚? PeÅ‚no jest takich sprzecznoÅ›ci Boga. Abraham też pewnie tego wszystkiego nie rozumiaÅ‚. Może po prostu stwierdziÅ‚, że Bóg jest Bogiem i czÅ‚owiek nie może z Nim dyskutować? Pozostaje jedynie Å›lepe posÅ‚uszeÅ„stwo Bogu. I nagle na to wszystko przychodzi doÅ›wiadczenie Taboru. Tam, na górze mogli przez chwilÄ™ zobaczyć rozwiÄ…zanie tych sprzecznoÅ›ci, ale nie zrozumieli. ZaczÄ™li bać siÄ™ i pleść gÅ‚upstwa. Najpierw, że rozbijÄ… tam sobie namioty, potem, że zostanÄ… na staÅ‚e na tej górze i już nie zejdÄ… na ziemiÄ™. Ale na pewno doÅ›wiadczyli piÄ™kna Boga, mogli przez chwilÄ™ zrozumieć, że Jezus jet prawdziwym Synem Bożym. To byÅ‚o preludium do MÄ™ki. Podczas Drogi Krzyżowej uczniowie weszli w najwiÄ™kszÄ… sprzeczność Boga: Ojciec daÅ‚ nam swojego Syna, żebyÅ›my Go zabili. Bóg poszedÅ‚ dalej niż Abraham. To już nie byÅ‚a próba, to siÄ™ speÅ‚niÅ‚o. Najważniejsze jednak, że ta Å›mierć skoÅ„czy siÄ™ zmartwychwstaniem. Bóg jakby wszedÅ‚ w sprzeczność z samym sobÄ…: On Pan życia - umarÅ‚. On, który zawsze zwycięża - pozornie przegraÅ‚. Å»eby nas odkupić Bóg musiaÅ‚ opuÅ›cić niebo, stać siÄ™ czÅ‚owiekiem, umrzeć i dopiero zmartwychwstać. To wszystko sÄ… sprzecznoÅ›ci, które dyktuje MiÅ‚ość, jako darowanie wszystkiego. Boża MiÅ‚ość dlatego jest życiodajna, bo jest gotowa oddać wszystko! Trudne to po ludzku, ale pozwala mi rozumieć, że sprzecznoÅ›ci dziaÅ‚ania Boga w moim życiu sÄ… zawsze szkoÅ‚Ä… oddania Mu wszystkiego, bo tylko w tym jest Zmartwychwstanie.
Czy umiem Bogu oddać to co kocham? Czy umiem Bogu oddać nawet to co cudownie dostałem od Niego? Bardzo często nie potrafię, nie rozumiem, buntuję się, ale się zgadzam i oddaję wierząc mocno, że od mojej strony wygląda to na sprzeczność, a od strony Boga jest umieraniem ku Życiu.

Wydarzenia dnia:
piątek: rano modlitwy, przed 8 zebranie przełożonych, o 9.30 nauka i msza święta rekolekcyjna dla młodzieży, o 12. spotkanie z księdzem Arcybiskupem, o 14 imieninowe spotkanie z Księdzem Rektorem Kazimierzem z Warszawy; potem miła wizyta Marysi i Andrzeja ( ich Matylda musi być już duża, jaka szkoda, że przyszli bez niej!), o 18. konferencja rektorska, o 19.00 Droga Krzyżowa dla młodzieży u św. Wojciecha i spotkanie z siostrami i kapłanami z tamtej wspólnoty.
sobota: o 6.30 msza święta dla sióstr, potem 3 godziny wykładów w Instytucie i seminarium magisterskie, od 17.30 dzień skupienia dla rodziców kleryków II roku ( odprawiłem dla nich mszę św., powiedziałem konferencję i byliśmy razem na Apelu Jasnogórskim)

Cytat dnia: Bóg zażądał od Abrahama naśladowania Jego własnych zamiarów. Sprzeczność, której doświadczył Abraham była sprzecznością Boga - bo to On w Jezusie Chrystusie ofiaruje swojego ukochanego Syna i pozwoli Go zabić.

Intencje modlitewne: za naszą wspólnotę seminaryjną: kleryków (wciąż mówię za każdego z nich przynajmniej jedną zdrowaśkę) wychowawców i profesorów; za rodziców naszych alumnów, za rodziców kapłanów, za moich rodziców, o uzdrowienie dla Piotrka; za Marysię, Andrzeja i ich małą Matyldę; za Tomka, Gosię i ich dziecko ( bardzo się ucieszyłem telefonem od Tomka!), o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za diakonów, którzy są na praktykach, za małżeństwa, którym błogosławiłem, za dzieci, które ochrzciłem; za Anie, Grzesia i Dawidka; za narzeczonych Tomka i Monikę, Marcina i Karolinę, za Agnieszkę Matkę i wspólnotę ludzi pracujących, za wspólnoty w których będę głosił rekolekcje.

“Diabelska” wiara

March 5th, 2009 by xAndrzej

ProwadzÄ™ rekolekcje dla mÅ‚odzieży w parafii Å›w. Wojciecha. DziÅ› poprosiÅ‚em mÅ‚odych, aby podnieÅ›li do góry rÄ™kÄ™ ci, którzy wierzÄ… w Boga. Na szczęście nie namyÅ›lali siÄ™ dÅ‚ugo, bo po chwili miaÅ‚em przed sobÄ… las rÄ…k. OkoÅ‚o dwustu mÅ‚odych ludzi przyznaÅ‚o siÄ™ do wiary. ByÅ‚a to jednak okazja do rozmowy z nimi o wierze. UÅ›wiadomiliÅ›my sobie, że gdyby diabeÅ‚ siedziaÅ‚ w tym momencie w koÅ›ciele - też podniósÅ‚by rÄ™kÄ™. On nie tylko wierzy, ale wie, że Bóg istnieje, ale jego wiara tak naprawdÄ™ nie ma nic wspólnego z Bogiem. On jest przeciwko Bogu, nie chce siÄ™ z Bogiem spotykać, sÅ‚uchać Boga i sÅ‚użyć Mu. Można wiÄ™c mieć coÅ› co nazywamy wiarÄ… i być po stronie diabÅ‚a. Bo wiara w Boga jest tak naprawdÄ™ posÅ‚uszeÅ„stwem i komuniÄ… z Bogiem. Bogu nie chodzi o jakÄ…kolwiek wiarÄ™, Jemu chodzi o wiarÄ™, która jest wzajemnÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ… Boga i czÅ‚owieka. Nie chcÄ™ mieć wiary byle jakiej. Nie chcÄ™ pozostać tylko na etapie stwierdzenia, że Bóg jest i nie mieć z Nim za wiele wspólnego. Taka wiara nikomu z nas nie da radoÅ›ci. To jest “diabelska” wiara. MówiliÅ›my wiÄ™c z mÅ‚odymi, że Bogu bardziej zależy na miÅ‚oÅ›ci i przyjaźni niż na Å›wiatopoglÄ…dzie uznajÄ…cym istnienie Boga. Wiara nie jest Å›wiatopoglÄ…dem, jest miÅ‚ość i relacjÄ… do osobowego Boga. Skoro Bóg nie jest ideÄ… lecz OsobÄ… to jedynym warunkiem poznania Go jest wierne przebywanie z Nim. Mój Wielki Post ma być ciÄ…gÅ‚Ä… walkÄ… o czas dla Boga. O takie namioty spotkania, w których zamknÄ™ siÄ™ przed Å›wiatem, zostawiÄ™ wszystkie pilne sprawy, żeby spotkać siÄ™ z Nim. Od samego poczÄ…tku tego Wielkiego Postu Bóg uÅ›wiadamia mi, że wszelkie moje wielkopostne postanowienia, ograniczenia i ofiary majÄ… mieć jeden zasadniczy cel - żeby jeszcze gÅ‚Ä™biej odkryć oblicze Boże, żeby mocniej doÅ›wiadczyć Bożej miÅ‚oÅ›ci, żeby wejść w jeszcze Å›ciÅ›lejszÄ… komuniÄ™ z Bogiem. Nie chcÄ™, żeby moja wiara zatrzymaÅ‚a siÄ™ na poziomie zgody na istnienie Boga. Ja nie chcÄ™ jedynie wierzyć, że On jest - ja chcÄ™ żyć dla Niego, spalać siÄ™ miÅ‚oÅ›ciÄ… do Niego, chodzić nieustannie w Jego obecnoÅ›ci, uczynić Go jedynym sensem mojego życia i z najwiÄ™kszÄ… radoÅ›ciÄ… speÅ‚niać jego wolÄ™. Wiem, że diabeÅ‚ też wierzy, że Bóg istnieje, ale nie chce mieć z Bogiem nic wspólnego. NajwiÄ™kszym pragnieniem mojego życia jest takie zatopienie siÄ™ w Bogu, aby moje myÅ›li byÅ‚y Jego myÅ›lami, a moja wola Jego wolÄ….
Niech każde wyznanie grzechów jednoczy mnie z Jezusem, niech każda forma postu będzie po to, aby nic mi nie przeszkadzało kochać Boga, a moje drobne gesty jałmużny niech wyzwalają mnie z mojego egoizmu i indywidualizmu i uczynią mnie zdolnym być dla drugich.

Wydarzenia dnia:
wtorek: prawie cały dzień spędzony z diakonami. Najpierw msza święta, potem zajęcia praktyczne w Kurii, a o 14 spotkanie z grupą katechistów z neokatechumenatu. Z wielką uwagą przysłuchiwałem się katechezie o głównych zadaniach drogi neokatechumenalnej. Ci ludzie chyba mają rację, że nasze tradycyjne duszpasterstwo jest przystosowane do ludzi, którzy już mają wiarę. A co z tymi, którzy jeszcze nie wierzą, jeszcze nie są wyznawcami drogi Jezusa? Wieczorkiem sporo spotkań. Na koniec dnia wizyta Tomka i praca na stroną www Apostolstwa Powołań.
środa: po porannych oficjach wyjazd na rekolekcje. Mszę odprawiłem już u św. Wojciecha, żeby przypomnieć sobie moje duszpasterskie lata spędzone w tej parafii. O 9.30 pierwsze spotkanie z młodzieżą. Mówiliśmy o mądrym i głupim życiu, o tym, że świat nazywa czasem mądrością to co jest najbardziej głupie. Byli ze mną klerycy i zespół seminaryjny więc nie brakowało dynamiki. O 14.30 Udział w ascetycznym dniu skupienia dla kapłanów w naszej auli. O 16.00 kolejne rekolekcyjne spotkanie z młodzieżą, tym razem na temat mądrej i głupiej miłości. Na koniec dnia nasza środowa audycja w radiu, czyli wieczory pod koloratką. I tak od 6 do 23 non stop na nogach. Ale cudownie jest uczestniczyć w tylu wspaniałych rzeczach dla Jezusa!
czwartek: znów msza w św. Wojciechu i drugi dzień rekolekcji. Tym razem zaczęliśmy od katechezy o spowiedzi i rozpoczęła się spowiedź dla młodych. O 12.00 msza św. w intencji Ks. Bpa Miłosława w 15. rocznicę jego śmierci. O 15 oczekiwanie na wizytę grupy Francuzów w naszym seminarium. O 16.00 kolejna nauka rekolekcyjna. O 17.15 spotkanie z Ks. Marianem - rektorem Instytutu. O 20.00 Godzina Święta - dziś modliłem się o nowe powołania kapłańskie i zakonne.

Cytat dnia: Witaj Krzyży - jedyna nadziejo! Ave crux - spes unica!

Intencje modlitewne: Oczywiście w pierwszy czwartek miesiąca przede wszystkim o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za naszych kleryków ( udaje mi się codzienne kończyć dzień odmawiając za każdego zdrowaśkę); za kapłanów i ich posługę wielkopostną, za moich rodziców i całą rodzinę, za ludzi, którym głosić będę rekolekcje, za diakonów, którzy są już na praktykach; za Ks. Daniela pustelnika i Brata Jerzego; za Tomka, który pomaga nam tworzyć stronę, za Monikę, która projektuje materiały powołaniowe; za tych wspaniałych młodych ludzi, którzy dziś przyznali się do Pana Boga; za czytelników mojego bloga, a szczególnie za tych, którzy dają mi ostatnio sygnał, że stali się jego nowymi czytelnikami ( dzięki szczególne księdzu z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej - na pewno pomodlę się o za twój trud uczenia katechezy)

Niepojęta i aż porażająca dobroć Boga

March 2nd, 2009 by xAndrzej

Ks. PaweÅ‚ przyniósÅ‚ mi swojÄ… nowÄ… książkÄ™ o objawieniach brytyjskiej mistyczki i pustelnicy Juliany z Norwich. PamiÄ™taÅ‚em tylko, że Tomasz Merton siÄ™ niÄ… zachwycaÅ‚ mówiÄ…c, że jest to najlepsza mistyczka pochodzÄ…ca z Wysp. RzeczywiÅ›cie, zachwyciÅ‚y mnie jej objawienia. Nade wszystko jej odkrywanie niepojÄ™tej dobroci Boga. Dobroć jest w Bogu tak wielka, że aż czasem wyzwala jakiÅ› lÄ™k wobec Boga. Czy można mieć opór wobec dobra? Przecież wszyscy chcemy spotykać samych dobrych ludzi. Juliana pisze wyraźnie, że my, ludzie mimo wszystko buntujemy siÄ™ przeciwko radykalnemu dobru. Sam w swoim życiu sÅ‚yszÄ™, że czasem jetem za dobry, sam bojÄ™ siÄ™, czy ta dobroć we mnie nie jest jakÄ…Å› miÄ™kkoÅ›ciÄ…, naiwnoÅ›ciÄ…. PamiÄ™tam, że w swojej biografii Jan PaweÅ‚ II zastanawiaÅ‚ siÄ™, czy czasem nie byÅ‚ zbyt dobry w sytuacjach trudnych i skomplikowanych. Boimy siÄ™ być radykalnie dobrzy w obawie, że ktoÅ› wykorzysta mojÄ… dobroć, oszuka mnie i porani. “Czy na to zÅ‚ym okiem patrzysz, że jestem dobry?”- pyta Bóg. Czy mi nie wolno być radykalnie dobrym? Czy wolno Bogu być aż tak bardzo dobrym, bezwarunkowo dobrym? Bóg Juliany z Norwich to Bóg nieprawdopodobnej dobroci. Ona pisze, że w swoich mistycznych spotkaniach z Bogiem doÅ›wiadczyÅ‚a Jego dobroci, poznaÅ‚a, że Bogu obca jest rozpacz i gniew. NajwiÄ™kszym szczęściem Boga jest szczęście ludzi, najwiÄ™kszÄ… radoÅ›ciÄ… Boga jest radość ludzi. Dobroć w Nim jest tak ogromna, że nas onieÅ›miela, wrÄ™cz boimy siÄ™ aż tak wielkiej dobroci. Juliana doÅ›wiadczyÅ‚a, że ogrom dobroci Boga nas oÅ›lepia i paraliżuje dlatego Bóg przyjÄ…Å‚ ludzkÄ… sÅ‚abość. Najpierw staÅ‚ siÄ™ dzieckiem, a potem przyjÄ…Å‚ cierpienie - maÅ‚ość i cierpienie wyzwalajÄ… w drugim czÅ‚owieku dobroć. Bóg w swojej dobroci staÅ‚ siÄ™ Dzieckiem, aby na nie onieÅ›mielić. PrzyjÄ…Å‚ cierpienie - żebyÅ›my Jego dobroci nie przyjÄ™li jako perfekcjonizmu, niedostÄ™pnego ideaÅ‚u dobra. ChciaÅ‚bym być czÅ‚owiekiem dobroci, a może bardziej, chciaÅ‚bym nie bać siÄ™ dobra i wierzyć w jego skuteczność. Może dlatego lubiÄ™ Mertona, bo on wierzyÅ‚, że najlepszym sposobem gÅ‚oszenia Boga jest pokój i dobro. Może dlatego podobajÄ… mi siÄ™ objawienia Juliany z Norwich, bo ona jest apostoÅ‚kÄ… dobroci. “Ludzie sÄ… źli, bo nikt im nie powiedziaÅ‚, że sÄ… dobrzy!” - napisaÅ‚ Dostojewski. Wszelkie zÅ‚o Å›wiata mam zwyciężać dobrem! DziÄ™kujÄ™ Ci, Boże, za umiÅ‚owanie Twojej dobroci! TY nie boisz siÄ™ być dobrym, i swoim dobrem zwyciężasz zÅ‚o. Udzieli mi odwagi do bycia dobrym!

Wydarzenia dnia:
niedziela: przed południem siedziałem w seminarium i pisałem teksty i jednym tchem przeczytałem od deski do deski książkę o objawienia Juliany z Norwich. To było takie moje programowe odpoczywanie po nocnej adoracji. Od 15 dzień skupienia w Instytucie Prymasowskim. Na koniec dnia Apel Jasnogórski i trochę osobistej modlitwy ( oczywiście głównie za kleryków)

poniedziałek: 5.30 gimnastyka, potem modlitwy i rozmyślanie. Po śniadaniu przygotowanie wykładów i załatwianie kilku bieżących spraw. Od 10 trzy wykłady. Po obiedzie msze św. na Rocha. Wieczorem modlitwy i pisanie tekstów.

Cytat dnia: “Ja uczyniÄ™ wszystkie rzeczy dobrymi - I will make all things well” - mówi Bóg do Juliany.

Intencje modlitewne:
Za mojÄ… mamÄ™, która obchodzi dziÅ› swoje imieniny; za tatÄ™ o zdrowie i wszelkie Å‚aski, za wszystkich alumnów o oczyszczanie swoich motywacji w drodze za Jezusem ( jak zawsze odmówiÄ™ dziÅ› 96 zdrowasiek - po jednej za każdego z nich); o nowe powoÅ‚ania kapÅ‚aÅ„skie i zakonne; za Roberta i Adriana - mÅ‚odych ludzi nÄ™kanych przez zÅ‚ego ducha, za ich rodziców i rodziny, aby to “dziwne” doÅ›wiadczenie nie zachwiaÅ‚o ich wiary; za kapÅ‚anów egzorcystów i modlÄ…cych siÄ™ o uwolnienie z opÄ™tania - o moc ducha, wytrwaÅ‚ość i pokorÄ™; w intencji rekolekcji mÅ‚odzieżowych, które rozpoczynajÄ… siÄ™ już za dwa dni; o moje wÅ‚asne nawrócenie.

« Previous Entries