Go to content Go to navigation Go to search

Najprawdziwsza radość - bo bez nagłośnienia!

December 27th, 2008 by xAndrzej

Zachwyca mnie cisza Bożego Narodzenia. Od kiedy jestem księdzem i święta tylko w części są dla mnie okazją do goszczenia się i spotkań z przyjaciółmi, najbardziej doświadczam radości w ciszy betlejemskiej groty. Pewnie dla okolicznych pasterzy ta noc pozostała niezapomniana i miała w sobie dużo eksplozji, bo przecież zastępy anielskie chwaliły Pana, gwiazda świeciła jaśniej niż zwykle, to jednak było w niej dużo pokoju i ciszy. Inaczej fajerwerki ściągnęłyby do żłóbka całe, tłumne wtedy, Betlejem. Niebo cieszy się inaczej niż ludzie. Radość aniołów nie potrzebuje sztucznego nagłośnienia, bo jest to radość wewnętrzna. Trochę inaczej niż u nas, ludzi. My poszukujemy radości głośnej, takiej podawanej przez wzmacniacze, rozhulanej na zewnątrz. Taką sztucznie nagłośnioną radością próbujemy czasem zabandażować nasze smutki. Z pewnością życie nas wtedy przez chwilę mniej boli. Ale to nie wystarcza! Bóg przynosi nam radość o wiele głębszą, radość nie związaną tylko z zewnętrznymi okolicznościami, ale radość bez względu na okoliczności. Coraz częściej doświadczam takiej radości, Bóg daje mi łaskę wewnętrznej radości, która nie koniecznie potrzebuje towarzystwa, rzeczy, okoliczności. Bóg jest radością! Ksiądz Jan Twardowski mówił kiedyś, że są tak naprawdę cztery cnoty boskie: wiara, nadzieja, miłość i radość. Wczoraj ktoś mnie zapytał o kapłańską samotność, o to co ja robię w takie chwile jak święta, kiedy nie mam żony, dzieci, kiedy muszę czasem siedzieć na plebanii i być dla wszystkich, a tak do końca jakby dla nikogo? Nie mam gotowej odpowiedzi. Mogę tylko opowiedzieć, co zrobiłem wczoraj, kiedy rano obudziłem się w pustym seminarium i miałem całkowicie dla siebie całe przedpołudnie. Najpierw z obowiązku poszedłem mówić brewiarz w kościele, przy żłobku. A potem już sam Bóg mnie poprowadził, wlał w moje serce olbrzymi pokój, a na moje wewnętrzne pytania o to, co ja tu powinienem robić, odpowiedział wewnętrznym przekonaniem o swojej wierności. Bez ludzi, w seminaryjnej kaplicy poczułem się ogromnie kochany przez Boga, poczułem niewystarczalność ludzkich przyjaźni i miłości, tymczasowość największych nawet znajomości, poczułem, że bliskość z ludźmi i tak zawsze jest dystansem, największe nawet braterstwo z innymi jest związane z poranieniem. I na to wszystko dar Bożej miłości. Jeśli można powiedzieć, że coś usłyszałem od Boga to z pewnością było to kolejne zapewnienia, że nie ma większej miłości i przyjaźni od tej, którą proponuje mi Bóg. Jestem przekonany, że ta chwila modlitwy była dla mnie najczystszym Bożym Narodzeniem w te święta. To z niej wybuchła potem radość ze spotkania z ludźmi, radość odwiedzin i kolędowania. Ja, ksiądz, muszę być najpierw dla Boga i z Bogiem, a potem dopiero mogę być dla ludzi. Bo tylko wtedy jestem kapłanem, kiedy Bóg najpierw rodzi się we mnie, a potem zanoszę Go innym. Czy było u Was, w te święta, jakieś małe Boże Narodzenie? Jakaś chwila ciszy prze Panem, jakieś drobne poruszenie serca w Jego kierunku, jakaś prawdziwa radość, że znowu przypomniał nam o sobie? Pan już przyszedł! Jak dobrze, że między ludzkimi spotkaniami, doświadczyłem w te święta spotkania z Bogiem!

Wydarzenia dnia:
Mijają święta Bożego Narodzenia. Byłem u siebie w rodzinnym domu, powspominałem swoje lata dziecięce. Odprawiłem Pasterkę w parafialnym kościele i pomodliłem się przy chrzcielnicy, gdzie kiedyś pierwszy raz narodził się we mnie Bóg. Udało się też odwiedzić wielu znajomych i przyjaciół. Najważniejsze były odwiedziny u obłożnie chorej cioci i choć mnie już nie poznała, modliłem się za nią wiedząc, że pewnie bliżej jest spotkania z Bogiem, niż wielu z nas. W drugie święta niemal całe przedpołudnie spędziłem na wyciszeniu i modlitwie. Po obiedzie msza święta u św. Rocha, a po niej wspaniałe kolędowanie wśród moich znajomych rodzin. Adaś grał na organach, Max na gitarze, Ola na skrzypcach, Ks. Robert dyrygował, wszyscy inni śpiewali kolędy i w tak radosnej atmosferze spędziłem prawie dwie godziny. Potem jeszcze tradycyjne spotkanie w rodzinie Tomka. To już 10 lat jak się spotykamy w drugi dzień świąt.
Dzisiaj wspominaliśmy św. Jana Apostoła. Oczywiście dzień zaczęliśmy od wizyty u naszego Księdza Biskupa Jana, dzisiejszego solenizanta. Teraz zamierzam się pakować na jutrzejszy wyjazd. Jutro jadę do Brukseli na Europejskie Spotkania Młodych. Nie mogę się nadziwić skąd mam tyle radości w związku z tym wyjazdem. Przecież opuściłem już kilka takich spotkań i ostatnio wybierałem się na nie bez większego entuzjazmu. Czuję, że bardzo tęsknię za włóczęgą z młodymi ludźmi, za byciem pośród nich i wpatrywaniem się w ich twarze, gdy się modlą, cieszą i chwalą Pana.
Będę o Was pamiętał w Brukseli, zwłaszcza w sylwestrową noc. Chcę się bardzo modlić o pokój dla świata, bo coraz więcej jest takich miejsc, w których ludzie zabijają ludzi.

Boże Narodzenie powinno być codziennie

December 22nd, 2008 by xAndrzej

Matka Teresa z Kalkuty napisaÅ‚a kiedyÅ› piÄ™kny tekst o tym, że Boże Narodzenie może być codziennie. JeÅ›li czyniÄ™ dobro, jeÅ›li uÅ›miecham siÄ™ do drugiego czÅ‚owieka, jeÅ›li kierujÄ™ siÄ™ miÅ‚oÅ›ciÄ… i przestajÄ™ myÅ›leć tylko o sobie zawsze wtedy jest Boże Narodzenie. Kiedy wsÅ‚ucham siÄ™ w gÅ‚os serca i idÄ™ za nim, kiedy uprzedzam wszystkich w miÅ‚oÅ›ci i kiedy bardziej pragnÄ™ sÅ‚użyć niż być obsÅ‚ugiwanym - wtedy zawsze jest Boże Narodzenie. W moim przypadku miaÅ‚bym ochotÄ™ trochÄ™ zmienić te sÅ‚owa, ubrać je bardziej w życzenie, czy powinność: codziennie powinno być Boże Narodzenie, bo w tej chwili już tylko zależy to od nas. Bóg w swojej dobroci już przyszedÅ‚, tylko my, mamy teraz dokonywać dzieÅ‚a “wcielania” Boga w życie. Sobie i Wam życzÄ™ na te Å›wiÄ™ta Bożego Narodzenia codziennie!!!
ByÅ‚em dziÅ› na Apelu Jasnogórskim, żeby pomodlić siÄ™ za wszystkich czytelników mojego wirtualnego pamiÄ™tnika. Ostatnio lubiÄ™ uprzedzać modlitwÄ… moje spotkania z ludźmi. Przyjmijcie ode mnie na Å›wiÄ™ta tÄ™ maÅ‚Ä… czÄ…stkÄ™ modlitwy do DzieciÄ…tka Jezus trzymanego przez MaryjÄ™ w obrazie Jasnogórskim. “Nie bój siÄ™, Maryjo, oddać nam swojego Syna! Nie bój siÄ™, powierzyć Go nam, choć jesteÅ›my sÅ‚abi i kompletnie nieprzygotowani na tak ogromnÄ… Å‚askÄ™. Nie bój siÄ™, Maryjo, nie zrobimy Mu krzywdy, ale przyjmiemy Go do naszego życia, aby mógÅ‚ w nas wzrastać”.

Wydarzenia dnia:
czwartek-piątek- sobota: rekolekcje adwentowe w Zawierciu. Pooddychałem trochę parafią, która jest chyba najcudowniejszym miejscem realizacji kapłańskiego powołania. Tęsknię już trochę za taką pracą, gdzie człowiek czuje się tak bardzo potrzebny w konfesjonale, przy ołtarzu, podczas sakramentów świętych czy głoszeniu Słowa Bożego. W tym czasie miałem okazję spotkać wielu księży. Środowisko kapłanów zaczyna być coraz bardziej moim światem. Cieszę się, że spotykam tylu wspaniałych kapłanów. Zatęskniłem też trochę za klerykami. Trzy dni poza seminarium i już mi ich zaczęło brakować. Poczułem, że mocno już wrosłem w ten mój nowy świat.

niedziela: o 15 wróciłem z rekolekcji. Wracałem do seminarium jak do domu, z radością, że jest się wśród swoich i u siebie. To dobry znak. O 18 msza święta pod przewodnictwem Księdza Arcybiskupa z ceremonią przyjęcia kandydatów do święceń diakonatu i prezbiteratu. 18 kleryków jakby zaręczyło się z Kościołem. Weszli już na drogę bezpośredniego i oficjalnego przygotowania do święceń. Trochę się wzruszyłem, a co to będzie przy święceniach? Po mszy świętej mieliśmy wieczerzę wigilijną ze śpiewami kolęd. Zawody w znajomości kolęd wygrał oczywiście Ksiądz Arcybiskup. Nawet nasi kantorzy nie znali niektórych kolęd.

poniedziaÅ‚ek: rano msza Å›wiÄ™ta dla kleryków i kilka słów posÅ‚ania. Po Å›niadaniu wszyscy wyruszyli do swoich domów. Po ich wyjeździe mogÅ‚em siÄ™ wreszcie wziąć za siebie. Najpierw sam poszedÅ‚em do spowiedzi, żeby oczyÅ›cić siÄ™ z grzechów i z czystym sercem przeżywać Boże Narodzenie. TrochÄ™ też pospowiadaÅ‚em innych. Kilka godzin sprzÄ…taÅ‚em swoje mieszkanie. LubiÄ™ taki zapach wysprzÄ…tanego domu. On przypomina, że coÅ› ważnego siÄ™ zbliża. UstawiÅ‚em też u siebie maÅ‚Ä… szopkÄ™ z glinianych figurek od MaÅ‚ych Sióstr Jezusa, a na koniec dnia poszedÅ‚em na JasnÄ… GórÄ™, poprosić by Maryja “zaprosiÅ‚a” Jezusa do mojego domu. Jutro wyjeżdżam do rodziców i pewnie nie bÄ™dzie mnie na blogu, ale i wy zapewne nie bÄ™dziecie mieć czasu na czytanie.

Błogosławionych Świąt! I nich Boże Narodzenie będzie u Was codziennie!

Pan Bóg nas lubi!

December 22nd, 2008 by xAndrzej

U nas już po wigilii. Klerycy rozjechali siÄ™ do domu i nasze wielkie seminarium staÅ‚o siÄ™ cichym Betlejem. BÄ™dzie można w tej ciszy Å‚atwiej zauważyć narodzenie Chrystusa. Marzy mi siÄ™, żeby spÄ™dzić wigilijnÄ… noc tak jak pasterze, poÅ›ród samotnoÅ›ci nocy i w pokornym oczekiwaniu. Bóg lubi zaskakiwać tych, którzy trwajÄ… w ciszy serca, a chowa siÄ™ przed tymi, którzy tworzÄ… zgieÅ‚k i organizujÄ… mnóstwo akcji na Jego cześć. Wczoraj, na naszej seminaryjnej wigilii, KsiÄ…dz Arcybiskup przypomniaÅ‚ treść anielskiego zwiastowania podczas narodzenia Boga: “ChwaÅ‚a na wysokoÅ›ci Bogu, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”. Bóg ma upodobanie w ludziach. AnioÅ‚owie takimi sÅ‚owami prezentujÄ… Chrystusa - rodzi siÄ™ Ten, który ma upodobanie w czÅ‚owieku. Jednym sÅ‚owem, Bogu siÄ™ podobamy, Bóg nas lubi! Nawet wtedy, gdy nie wszystko jest u nas gotowe i idealne. MiÅ‚o jest sobie o tym przypomnieć!
Wróciłem z rekolekcji w Zawierciu. Głosząc je innym, sam potraktowałem je jako własne rekolekcje. Sporo się modliłem, a każde kazanie próbowałem uczynić pouczeniem dla samego siebie. Nie wiem, czy głosiliście sobie kazania? Jeśli nie, to spróbujcie!

Radosne oczekiwanie

December 17th, 2008 by xAndrzej

Z radością czekam na przyjście Pana! I wcale nie chodzi mi tylko o Boże Narodzenie. Święta nie są dla mnie jakąś wielką atrakcją. Najbardziej czekam na spotkanie z Nim! Kiedy zaczynam się modlić czekam na Jego poruszenia, na jakieś boskie światło, które pozwala mi lepiej rozumieć Boga. Przychodzący Bóg jest niesłychanie dyskretny, dlatego trzeba mieć dużo pokoju w sobie i dużo ciszy, żeby usłyszeć Jego kroki. Bóg przestał być dla mnie abstrakcją, jest Kimś żywym, kto pozwala mi odczuwać swoją obecność. Musiałem chodzić za nim długie lata, żeby tego doświadczyć. Grzech bardzo nam zagłuszył Boga! Nasza koncentracja na otaczającym nas świecie mocno oderwała nas od Niego. Nawrócenie jest więc olbrzymią walką o utrzymanie kontaktu z Bogiem. To co kiedyś było normalne, stało się nienormalnością, co kiedyś było najbardziej realnym faktem, dziś dla wielu jest abstrakcją. Zwykle więc szukamy radości, tam gdzie jej nie ma. Św. Grzegorz z Nyssy pisał wieki temu, że jesteśmy jak dzieci, które budują zamki z piasku. Cieszą się tak właściwie samym budowaniem, bo ledwie zbudują, zamek się rozpływa. Nie wiem, czy nie szukamy radości w samym tylko działaniu? Dla wielu z nas najważniejsze, żeby się coś działo, mniejsza o to, czy jest to dobre działanie. A przecież prawdziwą radość poznaje się po owocach. Nie ma nic gorszego jak cieszyć się jakimś działaniem, a potem odkryć, że owoce naszych wysiłków nie tylko są bez sensu, ale służą złu! Bóg zaczyna być moją największą radością. Kiedy przyłączam się do śpiewu o tym, że Bóg sam wystarcza, to zaczynam to wreszcie rozumieć. Najcudowniejsze jest to, że w tym odczuciu pojawia się radość z szybko biegnącego czasu, radość z przybywających lat. Przecież starzejąc się jestem bliżej nieba! Z każdym następnym dniem mojego życia Pan jest bliżej! Jeśli Bóg jest moim największym skarbem to jednocześnie największą moją radością jest to, że z każdą godziną zbliżam się do odkrycia tego skarbu. Tylko w wierze upływ czasu staje się źródłem radości. Ja naprawdę się cieszę, że czas biegnie szybko!

Wydarzenia dnia:
poniedziałek: z samego rana wykłady dla kleryków, po obiedzie kogoś wyspowiadałem, odbyłem kilka spotkań, wieczorkiem msze święte na cmentarzu. Po kolacji spotkanie z duktorami. Od 20 wspaniała adoracja Najświętszego Sakramentu - w zupełnej ciszy.
wtorek: z samego rana dwie msze święte - jedna dla sióstr, a druga po francusku na Lisińcu. Za głowę się złapałem jak szybko zmienił się rytm mojego dnia. Dziś o 8.30 rano byłem już po dwóch mszach świętych, rozmyślaniu, zdążyłem zmówić brewiarz i zjeść śniadanie. Ile człowiek może zrobić kiedy wstaje rano! Od 14 prawie przez pełne sześć godzin rozmowy indywidualne z klerykami. Na koniec dnia sympatyczna wizyta Ks. Piotra. Miło się gadało do późna w nocy!

środa: po rannych modlitwach wyjazd do Kurii, potem jedno ważne spotkanie w seminarium i udział w spotkaniu wigilijnym na Politechnice Częstochowskiej (choć udział był niezaplanowany to miło się było spotkać w gronie dawnych przyjaciół!), po obiedzie znów ważna rozmowa, a potem msza św. na cmentarzu. Od 18.00 wieczór modlitw u Małych Sióstr Jezusa z udziałem przyjaciół z dawnej wspólnoty Maranatha ( porcja żywej modlitwy i adoracji!) W seminarium zerknąłem trochę na mecz Lecha Poznań.

Cytat dnia: Nie wystarczy, że pojedynczy ludzie w Kościele oddają się ewangelizacji! To cały Kościół musi zacząć ewangelizować. Choćby tak jak robił to Jan Paweł II. On nawet jedząc posiłki, zapraszał ludzi, żeby mówić im o Jezusie.

Intencje modlitewne: za wszystkich kleryków i całą naszą wspólnotę seminaryjną; za wychowawców i profesorów, o zdrowie i szczęśliwy przebieg operacji dla Kacpra; o uzdrowienie dla Piotrka; za moich rodziców; za wspaniałych przyjaciół z Politechniki; o duchowe i trwałe owoce rekolekcji adwentowych w DA; o wielkie i Boże sukcesy duszpasterskie dla Księdza Marka; za Księdza Piotrka K. o wytrwałość i dojrzałość duchową; o rozwiązanie rodzinnych problemów w rodzinie Włodka; za wspólnotę z którą się dziś modliłem i za Małe Siostry od Jezusa; o nowe powołania do kapłaństwa w naszej archidiecezji; za Księdza Arcybiskupa o siły, zdrowie i mądrość; za rekolekcje, które od jutra będę prowadził w Zawierciu.

Rzemyki i sandały

December 14th, 2008 by xAndrzej

W tym pokornym wyznaniu Å›w. Jana Chrzciciela chodzi o coÅ› wiÄ™cej niż tylko wyznanie maÅ‚oÅ›ci czÅ‚owieka wobec Boga. Kiedy Jan wyznaje, że nie jest godzien zawiÄ…zać Jezusowi rzemyka u sandaÅ‚a, chce również powiedzieć o gotowoÅ›ci do bezgranicznej sÅ‚użby Bogu. WiÄ…zać rzemyki u sandałów, myć komuÅ› brudne nogi to czynność zarezerwowana dla najniżej postawionego niewolnika - sÅ‚ugi. SÅ‚użba jest jeszcze jednym, ważnym wskaźnikiem bliskoÅ›ci z Bogiem. Każdy, kto naprawdÄ™ zbliży siÄ™ do Jezusa nosi w sobie jakiÅ› wewnÄ™trzny imperatyw sÅ‚użby. Kiedy w Å‚onie Maryi poczÄ…Å‚ siÄ™ Bóg, ona natychmiast wyznaÅ‚a, że jest “niewolnicÄ…” Pana i przeÅ‚ożyÅ‚a to przekonanie na konkretny sÅ‚użebny czyn wobec Elżbiety. Tak wielu Å›wiÄ™tych, po przeżyciu wyjÄ…tkowo gÅ‚Ä™bokich relacji z Bogiem, natychmiast podejmowaÅ‚o siÄ™ dzieÅ‚ miÅ‚osierdzia. Tak byÅ‚o ze Å›w. Franciszkiem z Asyżu, z Ojcem Pio, z MatkÄ… TeresÄ… z Kalkuty i wielu innymi. Moja gotowość do sÅ‚użby jest termometrem mojej bliskoÅ›ci z Bogiem. Kiedy pojawia siÄ™ zmÄ™czenie sÅ‚użbÄ…, niechęć i rezygnacja z niej, zawsze oznacza to rozluźnienie komunii z Bogiem. Nie można być blisko Boga i nie sÅ‚użyć! Nie można mówić, że siÄ™ kocha Boga i nie mieć ochoty na spalanie siÄ™ dla innych. SÅ‚użba jest bowiem wyrazem mojej rezygnacji z siebie i otwarciem drzwi dla Boga. Wspólnoty chrzeÅ›cijaÅ„skie, które spotykajÄ… siÄ™ dla samych siebie, a nie sÅ‚użą drugim, nie majÄ… nic wspólnego z Bogiem. CzÅ‚owiek, który chce korzystać z KoÅ›cioÅ‚a, a nie chce w nim sÅ‚użyć, tak naprawdÄ™ jest w KoÅ›ciele dla siebie samego, a nie dla Jezusa. ChcÄ™ siÄ™ spalać dla Jezusa, chcÄ™ być nawet w tym naiwny i dać siÄ™ wykorzystać, jak najgorszy niewolnik, który nie jest godzien wiÄ…zać rzemyka u sandałów swojemu Bogu. Nie czujÄ™ siÄ™ godzien, a jednoczeÅ›nie gotów jest to robić w każdej chwili. Oto ja, Twój sÅ‚uga Panie! Przepraszam, że nie umiem Ci sÅ‚użyć do koÅ„ca, że szukam Å‚atwych rozwiÄ…zaÅ„ i dróg na skróty, że siÄ™ denerwujÄ™ każdym nowym obowiÄ…zkiem i każdÄ… rzeczÄ…, która niszczy mój Å›wiÄ™ty spokój. Nie patrz, Boże, na moje zniechÄ™cenia i choć nie jeden raz bÄ™dÄ™ marudziÅ‚ i wzbraniaÅ‚ siÄ™ przed sÅ‚użbÄ…, pragnÄ™ być Twoim niewolnikiem, nawet tym od mycia brudnych nóg i wiÄ…zania rzemyka u sandaÅ‚a.

Wydarzenia dnia:

sobota: całe przedpołudnie programowo poświęciłem na dzień osobistej pustyni, wyłączyłem telefony, zamknąłem się we własnym mieszkaniu i trochę pomyślałem nad sobą; po obiedzie seminarium magisterskie, potem wizyta Alberta i jego ciekawe opowieści ze służy misyjnej w Indiach. O 18.00 udział we mszy świętej z obrzędem ustanowienia lektorów. Prawie dwustu chłopaków zostało ustanowionych lektorami. Przepiękna uroczystość. Modliłem się do Boga, aby w sercach wielu z nich wzbudził pragnienie kapłaństwa. Na koniec spotkania miałem nawet okazję pomodlić się z nimi o powołania. Po tych uroczystościach spotkanie z kapłanami, duszpasterzami Służby Liturgicznej. Muszę bardziej z nimi współpracować, bo przecież najwięcej powołań rodzi się wśród tych, którzy służą przy ołtarzu.

niedziela: mimo, że się dziś napracowałem, to cieszę się, że była to właściwie nieustanna modlitwa. Z samego rana wspólne modlitwy z rodzicami alumnów V roku. Potem msza święta i adoracja przed Najświętszym Sakramentem. Dla kapłana nasze rodziny to tak naprawdę, jedyne naturalne rodziny z którymi jesteśmy i będziemy związani. Nigdy przecież nie założymy własnych rodzin. Dlatego było nam dziś tak miło, że udało się zbudować taką kapłańską rodzinę rodzin. Bezpośrednio po obiedzie poprowadziłem dzień skupienia dla Instytutu Prymasowskiego. Znów konferencja, adoracja, msza święta. W części skupienia uczestniczyła Maria Okońska, założycielka Instytutu i bliska współpracownica Kardynała Wyszyńskiego. Z wielkim zainteresowaniem rozmawiałem potem z Marysią o Prymasie Tysiąclecia. To były fascynujące historie o ukrytym życiu Prymasa. Na koniec dnia Apel Maryjny na Jasnej Górze. Patrzyłem w oczy Maryi i kolejny raz modliłem się za wszystkich kleryków i prosiłem Ją, by modliła się też o nowe powołania.

Cytat dnia: Nie bój się Maryjo powierzyć nam Jezusa. Nie zrobimy Mu krzywdy, ale przyjmiemy Go z największą radością. Będzie to również Jego radość, jeśli zamieszka w naszych sercach.

Intencje modlitewne: za seminarium i wszystkich alumnów, o prawdziwą dojrzałość i ducha służby; za rodziców kapłanów i kleryków, by nas wspierały duchowo i psychicznie; za moich rodziców o zdrowie i radość życia; o uzdrowienie chorej mamy Łukasza i o uzdrowienie dla Piotrka ( znów odwiedzili go nasi diakoni i zanieśli mu Boga!); za Anię, Grzesia i Dawida, za rodzinkę Ociepów; za Alberta aby odnalazła kawałek swojego miejsca na tym świecie; za Asię i Jacka Wronów i ich wspaniałą rodzinkę z wielką radością za wydanie książki; o nowe powołania kapłańskie; za Ks. Sebastiana i wszystkich kapłanów pracujących z ministrantami; za Marysię Okońską z okazji jej urodzin i za całą wspólnotę Instytutu; o nawrócenia dla mnie, żebym wreszcie wyprostował drogi dla Pana.

Zasypywanie dołów

December 13th, 2008 by xAndrzej

Moja droga do Boga może być krzywa przez moje grzechy i nieposÅ‚uszeÅ„stwa. Zawsze, gdy odchodzÄ™ od drogi ewangelii gubiÄ™ kierunki, a czasem nawet Å‚adujÄ™ siÄ™ w Å›lepe uliczki. Na drodze, kolejnym utrudnieniem, mogÄ… być doÅ‚y i wzniesienia. Trudna jest droga peÅ‚na dziur i peÅ‚na wzniesieÅ„! Izajasz poucza mnie w Adwencie, o przygotowaniu drogi dla Jezusa przez zasypywanie dołów i wyrównanie pagórków. RzeczywiÅ›cie, moje “doÅ‚y” bardzo czÄ™sto odbierajÄ… mi ochotÄ™ do kroczenia za Panem. To mogÄ… być “doÅ‚ki” jednorazowe, takie moje zÅ‚e nastroje, humorki, poruszenia. Nosimy w sobie peÅ‚no takich psychicznych much, które przeszkadzajÄ… nam kochać, przebaczać, widzieć drugiego. “DoÅ‚ki” koncentrujÄ… nas na sobie, a nie na celu podróży, odbierajÄ… nam zdolność kontemplacji otaczajÄ…cego piÄ™kna i skupiajÄ… na sobie. Przez takie zÅ‚e humory nie potrafiÄ™ czÄ™sto zobaczyć piÄ™kna w innych, ich starania siÄ™ i dobrych dziaÅ‚aÅ„. Im wiÄ™cej mam w sobie dołów tym mniej umiem doceniać innych ludzi i bardziej siÄ™ skupiam na sobie. SÄ… też “doÅ‚y” poważniejsze, trwalsze. MogÄ… być nimi nasze kompleksy i brak poczucia wartoÅ›ci, zawyżony lÄ™k i poziom zawstydzenia, jakieÅ› stare, niezasypane rany, które powodujÄ…, że wycofujemy siÄ™ z dobra i miÅ‚oÅ›ci, że boimy siÄ™ żyć ewangelicznie. Trudno jest zasypywać takie doÅ‚y, ale ufność w Panu może wszystko. “Ci, którzy zaufali Panu, otrzymujÄ… skrzydÅ‚a jak orÅ‚y”. Izajasz każe nam też wyrównywać wzniesienia. Kiedy jedziesz górskÄ… drogÄ…, wjeżdżajÄ…c pod górÄ™ nie widzisz przed sobÄ… żadnych widoków, nie masz pojÄ™cia, co czeka ciÄ™ za wniesieniem. Tym zÅ‚ym “wzniesieniem” jest pycha. Ona sprawia, że widzÄ™ tylko siebie, że z góry patrzÄ™ na innych, a w tym wszystkim przestajÄ™ widzieć Boga.
Maranatha! Przyjdź, Panie Jezu! Poślij do mnie swojego Ducha, aby mi pomógł zasypać wszystkie moje doły i wyrównać wzniesienia mojej pychy!

Wydarzenia dnia:
czwartek: rano modlitwy, potem kolejna porcja biegania wokół mistrzostw seminariów w tenisie stoÅ‚owym, kilku kapÅ‚anów-goÅ›ci, po obiedzie oglÄ…daÅ‚em mecz pokazowy klerycy kontra “Jadzia” - studentka z Chin. MÅ‚oda Chinka ze spokojem wygrywaÅ‚a każdego seta z naszymi mistrzami, a wszystko wyglÄ…daÅ‚o tak, jakby byÅ‚a na prostej rozgrzewce. O 18.00 msza Å›wiÄ™ta na zakoÅ„czenie mistrzostw pod przewodnictwem KsiÄ™dza Arcybiskupa, po niej kolacja i rozdawanie medali. Pierwszy raz byÅ‚em w roli rozdajÄ…cego medale i puchary. Od 21 noc czuwania na Jasnej Górze. Znów wspaniaÅ‚a okazja do wpatrywania siÄ™ w obraz Matki Bożej i oddania przez NiÄ… Bogu caÅ‚ego seminarium.
piątek: mimo nocnego czuwania, musiałem być już na nogach o 5.45. Na początek medytacja i msza św. dla wspólnoty kleryków. Po śniadaniu zebranie przełożonych i kilka spraw do załatwienia w kurii. Po obiedzie znów porcja spotkań, głównie z kapłanami. O 18.00 konferencja rektorska. Mówiłem dziś o pięknie charyzmatu księdza diecezjalnego. Nie należymy do drugiej ligi powołanych, tylko od nas zależy, czy swoją duchowością i pracą duszpasterską damy świadectwo tego piękna. Po kolacji udział w kręgu biblijnym. Wszyscy wychowawcy czujemy mocno, że to dzielenie Słowem Bożym jest też wielkim doświadczeniem wiary dla nas. Nie idziemy na kręgi, żeby sprawdzać i kontrolować kleryków, ale żeby się z nimi modlić. Udało mi się też, mimo zmęczenia, odprawić Drogę Krzyżową.

Cytat dnia: Nie możemy być jak dzieci, którymi miotają fale. Małe dziecko patrzy na świat głównie przez pryzmat własnego samozadowolenia, człowiek dorosły potrafi mniej myśleć o sobie i rozumieć, że w sytuacji mało przyjemnej może być czasem najwięcej dobra.

Intencje modlitewne: oczywiÅ›cie za kleryków, ciÄ…gle siÄ™ za nich modlÄ™ i jak umiem wymieniam ich imiona przed Bogiem, wierzÄ™, że przez to Bóg uzupeÅ‚ni moje braki w formacji; za kapÅ‚anów z którymi współpracujÄ™ trwajÄ…c w ciÄ…gÅ‚ym dziÄ™kczynieniu za dar wspólnoty z nimi, coraz wiÄ™kszego zrozumienia i radoÅ›ci; za kapÅ‚anów z którymi udaÅ‚o siÄ™ ostatnio spotkać i poważnie pogadać, za ich pracÄ™ i dążenie do Å›wiÄ™toÅ›ci, o uzdrowienie dla mamy diakona Łukasza, o zdrowie dla Piotrka; za moich rodziców; za rodzinÄ™ Marka, który odszedÅ‚ do Pana i zostawiÅ‚ żonÄ™ i dzieci; za tych, dla których wciąż nie mam czasu i którzy czekajÄ… na odpowiedź na listy, o nowe powoÅ‚ania kapÅ‚aÅ„skie i zakonne; za AniÄ™, Grzesia i Dawida, za Marcinka i KarolinÄ™, z Peciów i Kulawików, za AgnieszkÄ™ (”MatkÄ™” - żeby dla Pana Boga byÅ‚o jasne o kogo chodzi!), za wspaniaÅ‚e rodzinki, które noszÄ™ w sercu jako maÅ‚y owoc mojego duszpasterzowania i za wszystkich moich przyjaciół z “dawnych” lat.

Książe pokoju

December 10th, 2008 by xAndrzej

KontemplowaÅ‚em dziÅ› tÄ™ znanÄ… scenÄ™ ze Starego Testamentu, w której prorok Eliasz nasÅ‚uchiwaÅ‚ przyjÅ›cia Pana. Najpierw przyszedÅ‚ deszcz, ale Pana nie byÅ‚o w deszczu. Potem przyszÅ‚a wichura i burze, ale Pana w nich nie byÅ‚o. Bóg przyszedÅ‚ w lekkim powiewie, a tÅ‚umaczÄ…c dosÅ‚ownie - przyszedÅ‚ w “cichym gÅ‚osie”. Å»eby usÅ‚yszeć ten subtelny gÅ‚os Boga potrzeba ciszy i pokoju serca. Boga nie usÅ‚yszymy w chwili gdy nasze serce jest peÅ‚ne niepokoju, gniewu, zÅ‚oÅ›ci, podniecenia czy emocji. Nawet haÅ‚as euforii i zachwytów może być za gÅ‚oÅ›ny by posÅ‚yszeć gÅ‚os Pana. Nawet religijne i pobożne przeżycia mogÄ… być zbyt udramatyzowane, że Pana można w nich zgubić. Dlatego mam tyle upodobania w pokoju serca, dlatego tak bardzo lubiÄ™ prostotÄ™ i codzienne szare życie. WierzÄ™, że Bóg przychodzi w cichym gÅ‚osie, a nie w wichurze mojego życia. GÅ‚upio mi o tym pisać, bo przecież moje życie jest wielkÄ… gonitwÄ… z czasem, jest zÅ‚ożone z tysiÄ…ca nakÅ‚adajÄ…cych siÄ™ na siebie spraw i aktywnoÅ›ci. Nawet teraz, gdy robiÄ™ ten wpis padam z nóg, po ciężkim dniu. Ale Bóg potrafi nawet w nich znaleźć przestrzeÅ„ dla lekkiego powiewu. Za to chyba jestem Bogu najbardziej wdziÄ™czny, że pod powierzchniÄ… zewnÄ™trznej aktywnoÅ›ci daje pokój serca. Czasem aż siÄ™ zadziwiam, skÄ…d on siÄ™ we mnie bierze, dlaczego nie ma we mnie jakiÅ› dramatycznych poruszeÅ„? Czasem nawet siÄ™ zÅ‚oszczÄ™ na siebie, że mam w sobie tak maÅ‚o szaleÅ„stwa i energii, ale zawsze wtedy Pan daje mi odczuć, że On wtedy dziaÅ‚a we mnie. Chrystus jest KsiÄ™ciem Pokoju! Wiem to na pewno, czujÄ™ to, jak przychodzi w pokoju mojego serca. OdnalazÅ‚em jakiÅ› czas temu sÅ‚odycz tego pokoju i pilnujÄ™ go jak ognia w nocy, strzegÄ™ przed wygaÅ›niÄ™ciem i zawieruchÄ…. Nie bójcie siÄ™ ciszy, nie uciekajcie w aktywność, nie szukajcie poruszeÅ„ i burz, bo może mniej wtedy osiÄ…gniecie w oczach Å›wiata, ale na pewno usÅ‚yszycie wtedy Boga, który przychodzi w cichym gÅ‚osie lekkiego powiewu.

Wydarzenia dnia: 6.15 - medytacja i msza Å›wiÄ™ta, po Å›niadaniu już oficjalne rozpoczÄ™cie Mistrzostw Polski w Tenisie StoÅ‚owym. PrzyjechaÅ‚o do nas 29 reprezentacji seminariów z caÅ‚ej Polski. O 8.30 razem z Ks. Arcybiskupem witaliÅ›my wszystkich przybyÅ‚ych goÅ›ci. Od 11 egzamin magisterki w Instytucie. “UrodziÅ‚em” kolejnego magistra. Potem trochÄ™ popatrzyÅ‚em na zawody i zaÅ‚atwiÅ‚em kilka ważnych spraw. Po obiedzie znów udziaÅ‚ w zawodach. Nasi klerycy oddali caÅ‚e serce organizacji tych zawodów i znów muszÄ™ schylić przed nimi czoÅ‚o za zaangażowanie i poÅ›wiÄ™cenie. O 18.00 wizyta prof. Jarka JagieÅ‚y. Najpierw porozmawialiÅ›my sobie sami, a potem odbyÅ‚o siÄ™ spotkanie z klerykami. PadaÅ‚y fascynujÄ…ce pytania: o relacjÄ™ psychologii i teologii, o granice miÄ™dzy opÄ™taniem a chorobÄ… psychicznÄ…, o kompetencje psychologa i ksiÄ™dza, o różne rodzaje psychoz i syndrom postaborcyjny. MusiaÅ‚em wyjść wczeÅ›niej, żeby wziąć udziaÅ‚ w Apelu Jasnogórskim razem z klerykami z naszych mistrzostw.

Cytat dnia: Ci, którzy zaufali Panu, otrzymują skrzydła jak orły i biegną bez zmęczenia!

Intencje modlitewne: za naszych wspaniałych kleryków i całą wspólnotę, za tych, którym tak dużo się chce i za tych, którym nie chce się nic, o Boże poruszenia i prostowanie dróg; za kleryków z Polski, którzy są dziś razem z nami, za nowych magistrów teologii; o szczęśliwy przebieg operacji i uzdrowienie dla mamy Łukasza; za mojego dobrego kolegę z podstawówki, który wczoraj odebrał sobie życie (Boże, miej miłosierdzie dla jego słabości!); za moich rodziców i rodzeństwo; za wszystkich ludzi zniewolonych i psychicznie chorych o dobrą pomoc dla nich; za Anię i Grzesia i ich małego Dawidka; za wszystkie wspaniałe inicjatywy w DA, zwłaszcza o owoce rekolekcji adwentowych, o nowe powołania kapłańskie i zakonne.

Błogosławieństwo i posłuszeństwo

December 9th, 2008 by xAndrzej

Dlaczego tyle Bożych błogosławieństw nie czyni mnie szczęśliwym i wolnym? Bo Bóg nie działa jak czarnoksiężnik i nie używa żadnych zaklęć. Czasem chciałbym, żeby Boże słowa, znaki i gesty bezwiednie zmieniały moją rzeczywistość, żeby w jakimś sensie ją zaklinały. Tymczasem, gdy błogosławi Bóg to zawsze oczekuje na odpowiedź człowieka. Moją odpowiedzią na Boże błogosławieństwo jest posłuszeństwo. Błogosławić to znaczy dobrze mówić, gdy Bóg mi błogosławi to znaczy, że dobrze mi mówi i powinienem Go słuchać. Chrystus przez swoje posłuszeństwo Ojcu aż do końca, wybawił nas wszystkich. Przez posłuszeństwo!!! Na wczorajszym dniu skupienia Ks. Mirek Cholewa mówił nam o tym, że być posłusznym poleceniom, z którymi się zgadzamy to nie jest jeszcze posłuszeństwo. Ono zaczyna się wtedy gdy godzimy się wypełniać coś, co nie zgadza się z naszymi oczekiwaniami i pragnieniami. Jestem posłuszny Bogu szczególnie wtedy, gdy Jego wola mnie zaskakuje, burzy mój misternie zaplanowany porządek, zmienia taktykę mojego działania. Często się przecież tak dzieje, że Bóg zmienia kierunek mojej drogi i nie daje się nagiąć do mojego scenariusza. A wszystko dlatego, że On widzi więcej i dalej. Życie nie jeden raz pokazało mi, że warto być posłusznym Bogu, szczególnie wtedy, gdy Jego wola nie zgadza się z moją wolą. Na tym polega nawrócenie, że nie słucham tylko siebie, ale przede wszystkich jestem posłuszny Bogu. Dziś, podczas nabożeństwa Słowa Bożego, kiedy udzielałem sobie i innym błogosławieństwa zrodziła się we mnie decyzja na całkowite posłuszeństwo Bogu. Wyrażałem ją wiele razy, ale dziś kolejny raz chciałem przypomnieć Bogu, że może mną rozporządzać jak tylko chce.

Wydarzenia dnia:

poniedziałek- Niepokalane Poczęcie NMP - z samego rana msza św. koncelebrowana razem z Ks. Abpem dla sióstr Służebniczek. Maleńkie grono sióstr i nas dwóch dało okazję do spokojnego i głębokiego wejścia w tajemnicę dzisiejszego dnia. Po śniadaniu trochę pracy kancelaryjnej i udział w dniu skupienia. Prowadził je Ks. Mirek Cholewa, proboszcz z Magdalenki pod Warszawą. Dobrze go się słuchało, a najbardziej fascynowało mnie jego świadectwo o pracy w parafii, którą pragnie uczynić domem dla wszystkich ludzi. Razem z Ks. Mirkiem przyjechał na dzień skupienia pan red. Bogdan Sadowski, który przygotowuje się do święceń diakonat. Będzie trzecim diakonem stałym w Polsce. Ich wizyta była też okazją do ciekawych rozmów. O 17.00 msza święta dla całej wspólnoty. O 19.30 nabożeństwo Akatystu, przepiękna modlitwa pełna wschodnich śpiewów. Przyszli do nas świeccy i wiele sióstr zakonnych, żeby razem się modlić. To była wspaniała chwila kontemplować oblicze Maryi pośród pięknych śpiewów i dymów kadzidła. Na koniec dnia jeszcze wizyta Ks. Jacka, Marcinka i Karoliny. Było bardzo miło, a największą radością byli oczywiście Marcin i Karolina ( z im wiadomych względów!)

wtorek: rano medytacja i msza św. dla wspólnoty seminaryjnej ( bardzo bolało mnie gardło i ledwo co mogłem mówić), po śniadaniu msza św. po francusku u Marie-Lise. O 10. tej krótkie spotkanie z Ks. Piotrem H. O 11 wyprawa do Ręczna. Po powrocie rozmowy z klerykami. O 19.00 rozpoczęcie Mistrzostw Polski w Tenisie Stołowym WSD. Zdążyłem tylko powitać wszystkich uczestników, bo zaraz czekało mnie Nabożeństwo Słowa. Znów wieczór z tekstami św. Pawła. Chcemy w ten sposób przeżywać rok św. Pawła. PO modlitwach jeszcze krótkie odwiedziny Bartka i Kasi. Już w styczniu mają ślub. Zarwę dziś trochę nocy, żeby pogadać z Bogiem.

Cytat dnia: Ksiądz, który się oszczędza w kapłaństwie i dba o to, aby nie brać na siebie za dużo, będzie nieszczęśliwym księdzem. Ten zaś, który w kapłaństwo chodzi całkowicie, odkryje szybko piękno tego powołania.

Intencje modlitewne: za wszystkich naszych kleryków, zwłaszcza za tych, którzy wzięli na siebie organizacje mistrzostw w tenisie i mają przed sobą mnóstwo roboty; za kleryków Piotra, Pawła, Wojtka i Arka o dobre decyzje dla nich, za Ks. Mirosława z Magdalenki i pana Bogdana ( o dobre przygotowanie do diakonatu!); za naszych gości z całej Polski, za Marcinka i Karolinę i ich nowy etap drogi, za Bartka i Kasię o poważne przygotowanie do małżeństwo, o bogate i duchowe owoce rekolekcji w DA, za Ks. Jacka i Ks. Marka, za kapłanów, którzy mnie dziś odwiedzili, o uzdrowienie dla mamy Łukasza i Kamila, o uzdrowienie dla Piotrka, za moich rodziców; o nawrócenie dla mnie.

Warunki adwentowej gotowości

December 7th, 2008 by xAndrzej

Zastanawiałem się dziś od rana, jakie są najważniejsze kryteria mojej gotowości na przyjście Boga. Na pewno nie są to tylko jakieś zewnętrzne gesty i formalne czynności. Św. Jan Chrzciciel mówi o wewnętrznej gotowości. Z dzisiejszej ewangelii wynotowałem sobie, aż pięć takich warunków.
1. Pustynia. To dziwne, że ten największy prorok osiąga swoje największe sukcesy gdy wychodzi na pustynię. Bo tylko na pustyni można spotkać Boga. Jeśli w moim życiu zabraknie już chwil pustyni nie spotkam się z przychodzącym Jezusem. Tą pustynią są moje osobiste modlitwy, adoracje, dni skupienia, rekolekcje.
2. Gotowość do nawrócenia. I to nieustająca gotowość. Przez całe życie będę upadał i popełniał grzechy, ale jeśli będę się z nich nawracał, będę je wyznawał, to spotkam Jezusa. Każdy grzech przechowywany i nie wyznany w konfesjonale jest przeszkodą w mojej komunii z Bogiem.
3. Asceza. Mogę się nawrócić, ale potem nic z tym nie zrobić, nie walczyć o czystość i bezgrzeszność. Św. Jan Chrzciciel to człowiek wielkiej pracy nad sobą, to asceta w ubiorze i w jedzeniu. Jeśli nie będzie we mnie zdolności wyrzeczenia to wszystkie przyjemności i zachcianki przesłonią mi Boga.
4. Absolutne pierwszeństwo Boga. Jan wyznaje zdecydowanie, że godzien jest co najwyżej zawiązać rzemyki u sandałów Baranka. On jest niewolnikiem od wiązania butów, Jezus jest absolutnym Panem jego życia.
6. Duch Święty. Moją gotowość na spotkanie z Bogiem zawsze i wyłącznie zawdzięczam Duchowi Świętemu. Tylko w Nim mogę powiedzieć, że Panem jest Jezus, tylko w Duchu Świętym, Bóg mówi mi co mam robić. Bez życia w Duchu nigdy nie znajdę sposobu na spotkanie z Bogiem.

Wydarzenia dnia:
sobota: rano modlitwy poranne, potem prawie cały dzień poświęcony wspomnieniu 100 lecia urodzin Bpa Zdzisława Golińskiego. Z inicjatywy Instytutu Teologicznego odbywała się u nas sesja naukowa z tej okazji. Dużo ciekawych wiadomości i kawałek ważnej historii diecezji. Wieczorem msza św. u sióstr Honoratek. Mówiłem o przygotowaniu serca dla Boga. O 19.30 nabożeństwo różańcowe w naszym kościele.
niedziela: dziś cały dzień był świętem mikołajkowym. Diakoni zamienili nasze seminarium w symboliczną wioskę. Ja zostałem mianowany sołtysem, korytarze stały się ulicami, dużo było dekoracji przypominających wioskę. Rano jutrznia z II niedzieli Adwentu. O 11.30 msza święta z bogatą asystą kleryków z VI roku. W czasie obiadu przemiłe odwiedziny dawnej rady parafialnej z duszpasterstwa. Miło się było spotkać po kilku miesiącach, szczególnie, że spotykaliśmy się w DA prawie dziesięć lat. Po obiedzie centralny punkt programu, czyli przedstawienie mikołajowe. Dawno się tak mocno nie uśmiałem! Bite trzy godziny śmiechu, momentami aż do łez. Ciekawe było i to, że można było zobaczyć kawałek siebie w odbiorze kleryków. Nie poczułem się w żadnym momencie urażony i cały czas podziwiałem kreatywność i talenty kleryków. To są takie ważne informacje zwrotne, choć jak każda karykatura są w wielu momentach przesadzone. Wieczór był w całości bardzo radosny. Wszyscy dostali czapki mikołajkowe i wracaliśmy w nich z Apelu. Wierzę, że taka radość mocno buduje wspólnotę, choć pewnie trzeba by szukać takiej radości, która nie koniecznie musi budzić niepokój i obawy, czy ktoś nie przesadzi w krytyce. Myślę, że w tym roku było naprawdę dobrze.

Cytat dnia: Dobry kierownik duchowy nie może być zaborczy wobec swoich penitentów. W każdym momencie muszą się oni czuć wolni, bo inaczej uformują się na ludzi całkowicie niesamodzielnych.

Intencje modlitewne: za caÅ‚Ä… wspólnotÄ™ seminaryjnÄ…, za wszystkich kleryków o gÅ‚Ä™bokÄ… wiarÄ™, wewnÄ™trznÄ… gotowość do spotkania z Bogiem i zdrowÄ… radość, za wychowawców seminaryjnych i profesorów, o zdrowie dla chorujÄ…cych rodziców naszych kleryków, o uzdrowienie dla Piotrka, za moich wspaniaÅ‚ych przyjaciół z “rady parafialnej”, za studentów z DA i Ks. Marka ( o dary Ducha na czas gÅ‚oszenia rekolekcji!), o powoÅ‚ania kapÅ‚aÅ„skie i zakonne

PS: Jutro w naszym seminarium piękne nabożeństwo ku czci Matki Bożej - Akatyst. Zapraszam tych którzy mogą przyjść na 19.30 do naszego kościoła.

Kiedy będę gotowy?

December 5th, 2008 by xAndrzej

Wciąż siÄ™ do czegoÅ› przygotowujÄ™ i wciąż nie jestem dość gotowy. Adwent ma mi przypomnieć o koniecznoÅ›ci bycia gotowym na spotkanie z Bogiem, ale ta gotowość ciÄ…gle jest przede mnÄ…. W jakimÅ› sensie nigdy nie bÄ™dÄ™ gotowy. Bóg zawsze mnie zaskoczy, bo On jest tak po ludzku nieprzewidywalny. Nie mogÄ™ wiÄ™c przygotować zewnÄ™trznych okolicznoÅ›ci Jego przyjÅ›cia, mogÄ™ jedynie po prostu Go oczekiwać. Nie wiem, w którym momencie przyjdzie, nie wiem, jak bÄ™dzie wyglÄ…daÅ‚ i czy Go rozpoznam, ale jeÅ›li Go bÄ™dÄ™ oczekiwaÅ‚ to On sam mi siÄ™ objawi. Czekam wiÄ™c na Niego wytrwale, czekam z niebywaÅ‚Ä… nadziejÄ… i radoÅ›ciÄ…! Moje czekanie nie ma w sobie zewnÄ™trznie nic nadzwyczajnego. WstajÄ™ rano, sporo siÄ™ modlÄ™, wchodzÄ™ w okolicznoÅ›ci, które stawia przede mnÄ… życie i zaczynam kochać normalność. WierzÄ™, że jest to jeden ze znaków duchowego dojrzewania. JeÅ›li kochasz swojÄ… normalność, swoje zewnÄ™trzne obowiÄ…zki i odpowiedzialnoÅ›ci i odkrywasz w nich samego Boga, to znaczy, że On zaczÄ…Å‚ wreszcie przenikać twoje życie. Kiedy czujesz Boga tylko w niezwykÅ‚ych klimatach, w zjawiskach peÅ‚nych nadzwyczajnoÅ›ci i egzaltacji to znaczy, że jeszcze masz sporo do przejÅ›cia w duchowym życiu. Bo to wcale nie egzaltowane poruszenia sÄ… termometrem naszego ducha, ale duch, który zaczyna ciÄ™ poruszać w rzeczach codziennych. CzÅ‚owiek może wtedy wykonywać swoje codzienne zadania i chodzić w obecnoÅ›ci Boga. CoÅ› podobnego wyczytaÅ‚em u Å›w. Jana od Krzyża. Merton nazywaÅ‚ Å›w. Jana “najbezpieczniejszym mistykiem”. W jego duchowość byÅ‚a aż przesadzona ostrożność wobec doÅ›wiadczeÅ„ nadzwyczajnych i wielka praca w odkrywaniu Boga w codziennych obowiÄ…zkach. PiszÄ™ o tym, bo to duchowe odkrycie sprawiÅ‚o, że zaczynam jeszcze bardziej kochać to co robiÄ™! Od kiedy Boga zaczÄ…Å‚em szukać w codziennoÅ›ci, On mi siÄ™ w niej objawiÅ‚ i uczyniÅ‚ jÄ… sÅ‚odkÄ… i lekkÄ…. Kiedy Boga szukaÅ‚em w nadzwyczajnych klimatach - codzienność mnie mÄ™czyÅ‚a i denerwowaÅ‚a. Pokochaj to co robisz tu i teraz. Nie uciekaj do miejsc i spraw, które chciaÅ‚byÅ› robić w przyszÅ‚ość, bo Bóg jest tu, gdzie jesteÅ›, a nie tam, gdzie chciaÅ‚byÅ› być.

Wydarzenia dnia:
czwartek: rano medytacja, potem odwiedziny i modlitwa u Marie-Lise. Stamtąd przejechałem do Kurii na spotkanie z Ks. Abpem. Potem odpust u św. Barbary, w naszej miejscowej parafii. Dobrze mi się tam modliło, a potem z wielką radością spotkaliśmy się z kapłanami przy stole. Po obiedzie kilka ważnych spotkań i msza św. na św. Rocha. Wieczorkiem krótka wizyta u Ks. Proboszcza na Północy. O 20.00 godzina święta - cudowna chwila pokornego trwania przed Bogiem. Dostałem dziś kuszące zaproszenie na sympozjum do Orchard Lake w sprawie formacji seminaryjnej. Ciągle też myślę o wprowadzeniu w życie projektu pracy nad powołaniami.
piątek: 5.30 porządna gimnastyka z klerykami. 6.15 - medytacja i msza św. dla pierwszego roku. Po śniadaniu zebranie księży przełożonych, a potem zebranie w Kurii. Po obiedzie przygotowania do jutrzejszej sesji o Bpie Golińskim. O 18.00 konferencja rektorska. Po kolacji spotkanie w sprawie mistrzostw w tenisa. O 19.30 kręgi biblijne. Byłem dziś we wspólnocie IV roku. Po 21. odprawiłem Drogę Krzyżową. A za chwilę będę się upajał kolejną książką O. Piotra Rostworowskiego.

Cytat dnia: Ślepota i wiara są ze sobą ściśle związane. Wszyscy jesteśmy niewidomi i dlatego musimy komuś uwierzyć. Tylko wiara uzdrawia nas ze ślepoty.

Intencje modlitewne: za caÅ‚Ä… kleryckÄ… wspólnotÄ™ i zespół wychowawców, o uzdrowienie mamy Łukasza, moich rodziców, Piotrka, o Boże bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo dla Ks. Maćka z Chicago i dla Janusza D. (dziÄ™ki za wizytÄ™ i cierpliwość!), za dzieci opuszczone i samotne, o Å›wiatÅ‚o Ducha dla naszych seminaryjnych decyzji, za wspaniaÅ‚ych wychowanków z DA, którzy tak czÄ™sto dajÄ… mi znaki pamiÄ™ci, za wszystkie Basie, które znam, za AniÄ™ i Grzesia o siÅ‚y i radość dla nich, za ich maÅ‚ego Dawidka i wszystkie dzieciaki, które chrzciÅ‚em i dla których jestem duchowym dziadkiem, za Ks. Bpa Antoniego, o który jakieÅ› dziecko powiedziaÅ‚o ostatnio, że jest taki “dziecinny”.

« Previous Entries