Go to content Go to navigation Go to search

Pokolenie przyćmionych pragnień

August 30th, 2007 by xAndrzej

Jednym z ostatnich słów Jezusa na krzyżu byÅ‚o sÅ‚owo “pragnÄ™”. W tak dramatycznym momencie, w bólu i cierpieniu Jezus potwierdza swojÄ… pasjÄ™ jakÄ… jest dla niego czÅ‚owiek. Bóg, zakochany we mnie, pragnie mnie zbawić za wszelkÄ… cenÄ™. To pragnienie Boga jest tak wielkie, że nie może go zniszczyć nawet okrutne cierpienie. Jakie sÄ… nasze pragnienia? Czego one dotyczÄ…, jaka jest ich intensywność? Czasem mi siÄ™ wydaje, że coraz bardziej jesteÅ›my pokoleniem przyćmionych pragnieÅ„, coraz mniej nam siÄ™ chce, mamy coraz mniej życiowych pasji, dla których jesteÅ›my gotowi poÅ›wiÄ™cić wszystko. Niekiedy naszym jedynym pragnieniem jest wygoda, Å›wiÄ™ty spokój, sporo pieniÄ™dzy i rozrywek. Chrystus może nie budowaÅ‚ KoÅ›cioÅ‚a na ówczesnej inteligencji, ale na ludziach z pasjÄ…. Oni byli proÅ›ci i zwykli, ale mieli w sobie jakiÅ› ogieÅ„, jakÄ…Å› fascynacjÄ™ Bogiem. Bez tego ognia nie zapalimy Å›wiata. MuszÄ™ siÄ™ dużo modlić do Ducha ÅšwiÄ™tego o taki ogieÅ„ dla siebie, dla naszej wspólnoty, dla KoÅ›cioÅ‚a i caÅ‚ego Å›wiata.

Dziś mija pierwszy z trzech dni, w które prowadzę wykłady dla księży i katechetów z całej naszej archidiecezji. Mówię na temat pedagogiki powołań i między innymi o przyćmionych pragnieniach młodych. Dobrobyt, szybkie zaspokojanie pragnień dziecka, sprawiają, że dzieci tracą pasję, tracą głębokie i żywe pragnienia. Spotykam coraz więcej młodych, którym jest wszystko jedno i którym mało się chce. A żeby zostać dobrym księdzem, czy dobrym zakonnikiem trzeba mieć to coś, jakąś pasję Boga!
Z domu wyjechałem po 8. Najpierw było spotkanie w Wieluniu potem w Radomsku. Noszę w sobie chyba coraz większą miłość do moich braci kapłanów. Ich szczere uśmiechy, krótkie zwierzenia i dziesiątki zaproszeń to znak wzajemnej solidarności. Ta wzajemna, braterska sympatia zwiększa się zwłaszcza o tych, którzy byli moimi uczniami w seminarium. Dobrze pamiętam najmłodsze roczniki księży i chyba przez wykłady łączy mnie z nimi nieco większa przyjaźń. Spotkałem też kilku bardzo chorych księży. Oni noszą za nas stygmaty cierpienia.
Do domu wróciłem po 18. i odprawiłem Mszę świętą dla grupki studentów. Udało mi się też odpowiedzieć na kilka listów meilowych.
W Polsce zawierucha polityczna i aż nie chce się słuchać, jak ludzie wzajemnie na siebie ujadają i obok nich przechodzą sprawy najważniejsze dla ludzi. Politycy i rządzący zajmują się sobą i serce boli na myśl co może być z Polską. Dziś wieczorem pomodlę się trochę za Ojczyznę, ale przede wszytskim będę się modlił za kapłanów.

Uwagi o ludziach:

Ks. Marian Sz. - dyrektor Wydziału Katechetycznego - Naprawdę podziwiam perfekcyjność w organizacji katechezy w diecezji. Przynajmniej od strony zewnętrznej i formalnej nic ci nie można zarzucić. Dobrze, że jest w naszej Kurii taki ktoś, kto jest konkretny, zorganizowany i sumienny. Zazdroszczę ci tego porządku, bo ja we wszystkim mam bałagan.

Ks. XYZ - DziÄ™kujÄ™ za tak gÅ‚Ä™boki komentarz do mojego wykÅ‚adu. CieszÄ™ siÄ™, że ksiÄ…dz zauważyÅ‚ te wszystkie podteksty dotyczÄ…ce tak naprawdÄ™ już dziaÅ‚ajÄ…cych kapÅ‚anów. To my trochÄ™ jesteÅ›my autystyczni, trochÄ™ jak “PiotruÅ› pan”, to my czÄ™sto motywujemy swoje wybory i pragnienia doboru placówek poziomem materialnym i wygodÄ… życia. Panie, daj swoim kapÅ‚anom ogieÅ„ i pasjÄ™ powoÅ‚ania!

Ks. ABC - Będę się za księdza szczególnie modlił. Ja wiem, że może to zabrzmieć jak slogan i puste pocieszenie, ale i nas kapłanów nie omija udział w cierpieniach Chrystusa. Kolejna dawka chemii, wyniszczenie organizmu i pewnie jesze dużo innego bólu przed księdzem. Kiedyś, kiedy umierał mój kursowy kolega Grześ, zdecydował się na ofiarowanie swojego cierpienia za nas, kapłanów. Proszę też księdza o taki dar, dar swojego cierpienia - nam go bardzo potrzeba, bo jesteśmy tak mało święci i tak mało ewangeliczni.

Jak zostać bogaczem?

August 29th, 2007 by xAndrzej

MedytowaÅ‚em dziÅ› krótki tekst syryjskiego mnicha z IX wieku Filoksenosa. Daje on Å›wietnÄ… receptÄ™ na bycie bogatym. RadÄ™ tÄ™ wkÅ‚ada w usta samego Jezusa, który mówi: “Nie uczyniÄ™ was takimi bogaczami, którzy potrzebujÄ… wielu rzeczy, lecz uczyniÄ™ was takimi bogaczami, którzy nie potrzebujÄ… niczego. Nie ten bowiem, co wiele posiada, jest bogaty, ale ten co nie ma żadnych potrzeb”. Z pewnoÅ›ciÄ… nigdy nie bÄ™dzie tak, żebyÅ›my nie mieli żadnych potrzeb, ale chodzi o to, że czÄ™sto trudzimy siÄ™ i zabiegamy o rzeczy kompletnie niepotrzebne. PrzypomniaÅ‚a mi siÄ™ wizyta naszych znajomych studentów z Bremen. Kiedy zwiedzaliÅ›my Kraków i szliÅ›my miÄ™dzy stoiskami handlowymi w Sukiennicach ich duszpasterz Ks. Urlich powiedziaÅ‚ krótko: “to jest sklep rzeczy niepotrzebnych”. Potrzebujemy czÄ™sto tego co niepotrzebne i to nas bardzo zniewala. Im mniej mamy potrzeb do zaspokojenia tym wiÄ™cej jesteÅ›my wolni. ZrobiÅ‚em dziÅ› renament ze swoich potrzeb i rzeczywiÅ›cie wiele emocji i zabiegów wkÅ‚adam w rzeczy i sprawy praktycznie bez znaczenia dla mojego życia. ChciaÅ‚bym być tak bogaty, żeby majÄ…c maÅ‚o, nie potrzebować wiÄ™cej.

UpÅ‚ywa Å›roda. Za chwilÄ™ idÄ™ na moje nocne oficjum do kaplicy. RobiÄ™ ten wpis wczeÅ›niej, żeby wczeÅ›niej pójść spać. Na porannych modlitwach znów zachwycaÅ‚em siÄ™ listami PawÅ‚a. Åšw. PaweÅ‚ staje siÄ™ moim idolem w wierze. PO modlitwach porcja spraw budowlanych, spotkanie z Adasiem i Grzesiem, zalatwianie różnych spraw i chodzenie po budowie. KoÅ›ciół coraz bardziej nas cieszy. Åšciana od strony akademika nabraÅ‚a dziÅ› nawet ostatecznej kolorystyki. O 10.00 spotkanie w “Niedzieli” z Ks. Redaktorem. WyjÄ…tkowo miÅ‚a i serdeczna rozmowa. W redakcji pogadaÅ‚em też z jednÄ… z redaktorek żalÄ…c siÄ™ trochÄ™ na tematy poruszane w “Niedzieli”. CiÄ…gle brakuje w nich dynamiki i życia i sprawiajÄ… wrażenie, jakby dotyczyÅ‚y wÄ…skiej grupy ludzi.
W kurii spotkanie z Księdzem Andrzejem KUliberdą i siostrą Agnieszką. Było bardzo miło.
O 15.00 odwiedziłem Piotrka. Zaniosłem mu Komunię świętą i trochę pogadaliśmy. Czuję, że moje wizyty u niego muszą się stać dłuższe i głębsze. Znów trzeba pogadać o zasadniczych sprawach, bo choroba zaczyna mu coraz bardziej dokuczać. Módlcie się dalej za niego o uzdrowienie i siły do pełnienia woli Boga!
O 16 byÅ‚em u dentysty, ale to Å›rednio ciekawe zajÄ™cie. O 17.30 wizyta Basi i Jacques’a z Francji. Basia jest absolwentkÄ… DA. Przyjechali na naszÄ… budowÄ™ razem z Ks. Redaktorem, ich dawnym duszpasterzem akademikim. Zwiedzili nasz oÅ›rodek, a potem pogadaliÅ›my o współpracy z Francuzami.
O 19.00 Msza święta, a po niej, w małym gronie młodych zrobiliśmy sobie wspólną jajecznicę. Wspólną o tyle, że panowie jedli, a panie się patrzyły. Kobiety po prostu zrezygnowały z poczęstunku.

Uwagi o ludziach:

Grzegorz B. - nasz architekt - Żeby być dobrym architektem trzeba mieć sporą wyobraźnie. Śledziłem dziś z jaką dokładnością wyłapujesz szczegóły. Ja zobaczył bym je dopiero wtedy, gdy po wykończeniu pojawiłaby się dziura w kościele. Bardzo dziękujemy za wkład pracy i zaangażowanie w naszą budowę. Miło się też rozmawiało o życiu.

Piotrek - Wiem, że choroba jest czasem jak wiÄ™zienie. CzÅ‚owiek chciaÅ‚by z niej wyjść, zostawić jÄ… na chwilÄ™ i nie może. Musi siedzieć w celi swojego cierpienia. Tak bardzo współcierpiÄ™ duchowo z TobÄ…, bo wiem, że w żaden sposób, ja, zdrowy czÅ‚owiek, nie zrozumiem twojego “wiÄ™zienia”.

Basia i Jacques - PodobaÅ‚o mi siÄ™ dziÅ› stwierdzenie Jacques’a, że nasz koÅ›ciół bÄ™dzie wyjÄ…tkowy także dlatego, że jest jednym z nielicznych koÅ›ciołów na który wierni bÄ™dÄ… mogli patrzeć z góry. KoÅ›ciół nie powinien siÄ™ wywyższać, ale być tak nisko, żeby sÅ‚użyć i nie zastawiać sobÄ… Chrystusa. Druga wasza uwaga to temat ewangelizacji na dachach. Nasz dach bÄ™dzie również wielkÄ… przestrzeniÄ… do ewangelizacji. SpeÅ‚nia siÄ™ proroctwo Å›w. PawÅ‚a i Jana PawÅ‚a II.

Święta, która nie czuła Boga

August 28th, 2007 by xAndrzej

Dopiero dziÅ› dotarÅ‚a do mnie wiadomość o książce, która ma siÄ™ wkrótce ukazać, a która jest zbiorem listów Matki Teresy z Kalkuty. Matka Teresa przyznaje siÄ™ w nich, że przez parÄ™ dobrych latach nie czuÅ‚a Boga i nie czuÅ‚a Jego obecnoÅ›ci w Eucharystii. Na pierwszy rzut oka to wstrzÄ…sajÄ…ce. KoÅ›ciół wyniósÅ‚ jÄ… tak szybko na oÅ‚tarze, a teraz ukazuje prawdÄ™ o jej trudnoÅ›ciach w wierze. A jednak w niczym nie umniejsza to jej Å›wiÄ™toÅ›ci, bo mimo tej “nocy duszy” modliÅ‚a siÄ™ dÅ‚ugie godziny każdego dnia i adorowaÅ‚a Jezusa. Wyobrażacie sobie, jakÄ… próbÄ™ musiaÅ‚a przejść jej wiara? Wyobrażacie sobie, jak musiaÅ‚a cierpieć duchowo idÄ…c do kaplicy z brakiem odczucia, że w biaÅ‚ej Hostii jest naprawdÄ™ On? Kiedy dziÅ› warunkujemy swojÄ… wiarÄ™ w Boga, od tego, czy Go czujemy, czy nie - przypadek Matki Teresy z Kalkuty staje siÄ™ tym bardziej heroiczny. Nie muszÄ™ czuć Boga, aby w Niego wierzyć!
Marzy mi się taki poziom wiary, aby się modlic i trwać przed Bogiem, nawet wtedy gdy nic z Niego nie czuję. Dziś w nocy, w kaplicy, poczułem się tak bardzo rozpieszczony przez Boga, bo On mi daje tak często i tak mocno odczuć swoją obecność. Czy starczy mi wiary, gdy ustąpią te odczucia i Bóg poprowadzi mnie do mojej nocy duszy? Lepiej o tym nie myśleć, bo Bóg sam zna miarę doświadczania człowieka. Pewnie wiedział, że Matka Teresa jest tak silna, że przetrwa swoją noc zmysłów! Ja jestem ciągle zbyt karłowaty i chwiejny w wierze, że pewnie jeszcze mógłbym się przwrócić przy takich próbach. Bądź wola Twoja Panie!
“ChoćbyÅ› mnie zabiÅ‚ i tak bÄ™dÄ™ w Ciebie wierzyć!” - Å›w. Siostra Faustyna

Wtorek minął mi bardzo owocnie, zwłaszcza pod względem duchowym. Poniedziałkowy dołek się wyniósł z mojego podwórka i mogłem dziś normalnie funkcjonować. Rano odwiedzili nas Państwo Wysłoccy i znów powiało w naszym domu rodzinną atmosferą. Udało mi się też załatwić sporo spraw budowlanych (płytki, ołtarz, krzyż) a nawet troche postudiować. Siedziałem dziś nad zagadnieniem wychowania emocjonalnego. To nowy temat, który wprowdzam do moich wykładów z pedagogiki systematycznej. Czytałem więc o kontakcie z emocjami, o rozeznawaniu emocji i sposobach ich artykułowania. Wieczorem kilka z tych rzeczy omówiłem ze studentami i chyba się okazało, że temat się sprawdził i jest realnym problemem młodych. Dyskusja o radzeniu sobie z emocjami była bardzo interesująca i pewnie każdy ma z tym problemy.
Godzinę Miłosierdzia odprawiłem dzisiaj znowu przy łóżku umierającego Andrzeja. Mówienie Koronki do Bożego Miłosierdzia o godz. 15. przy łóżku osoby tak mocno cierpiącej pozwala mi złączyć się z cierpieniem Jezusa i bardzo konkretnie przeżyć prawdę o miłości Boga.
Nasz dom wysprzątały dziś dziewczyny z rodziny Gawdów. Wielkie dzięki za niespodziewany prezent!
Po południu wizyta naszego dawnego studenta, który teraz pracuje w Brnie. Dałem mu adres do tamtejszego duszpasterstwa. Przyszedł, żeby powiedzieć o swoim ślubie, no i zaprosić na ten ślub!
Przed Mszą trochę spowiadałem, a po Mszy świętej wspomniana dyskusja z młodymi o radzeniu sobie z emocjami. Oj, przydałyby nam się takie wspólne warsztaty z tej dziedziny!

Uwagi o ludziach:

Św. Augustyn - Chcę o nim wspomnieć też w blogu, bo w liturgii wspominaliśmy go obowiązkowo. Dzięki, św. Augustynie, za twoje skomplikowane życie, za nawrócenie, za cztery lata na pustyni, żeby zacząć potem robić Bożą karierę w Kościele. Gdybyśmy, my księża, przeżyli takie cztery lata na zupełnej pustyni, pewnie też więcej rozmumielibyśmy z Pana Boga.

Janeczka Gawda - To nie mógł być przypadek. Kiedy przyszłyście sprzątać nasz dom, ja pojechałem do auli przy świętym Wojciechu. Robiłem tam przez chwilę porządki i między innymi przeglądałem wnętrze tabernakulum. Znalazłem tam karteczkę z twoim imieniem i nazwiskiem. Długo się tobą zajmował Pan Bóg. Niech ci więc błogosławi!

Ks. Jacek M. - DziÄ™kujÄ™ za zaproszenie na obiad. Nawet nie byÅ‚o mielonych, które tak mocno ciÄ™ trzymajÄ… w pracy redakcyjnej. Rozwoju strony gratulujÄ™, choć pewnie jeszcze masz dużo pomysłów. Nie trać zapaÅ‚u, bo “Niedziela” potrzebuje zdolnych szaleÅ„ców.

Agnieszka Matka - No,no,no - gratulujemy Pani Wychowawczyni. Teraz to dopiero trzeba będzie pracować nad emocjami i uśmiechać się miło do rodziców. Wpraszamy się jako króliki doświadczalne do symulacji wywiadówek.

Iza z domu Flis - GratulujÄ™ drugiego dzieciÄ…tka! - dziadek z DA “Emaus”

Dobrze, że rycerze, tylko szkoda, że z bajki

August 27th, 2007 by xAndrzej

Po wieczornej mszy świętej mieliśmy kolejną porcję dyskusji o feminizacji świata. Ciagle zadaję sobie pytanie dlaczego faceci, coraz częściej ( na szczęście nie zawsze!!!) oddają swoje męskie pola kobietom. U nas rządzą dziwczyny, nawet na Politechnice ( typowo męskiej uczelni) samorządem rządzą kobiety. Spotykam coraz więcej małżeństw, w których faceci jakoś nie potrafią stanąć w roli głowy rodziny. To prawda, że czasy jakby sprzyjają kobietom, ale czemu ze swych męskich ról wycofujemy się my, faceci? Dziś wyczytałem znowu u Mertona, że mężczyźni wprawdzie chcą być rycerzami, ale coraz częściej w bajce. Dziś nie ma już polowań i nie ma walk rycerskich, a prawdziwym poligonem męskości staje się życie. Mężczyźni coraz częściej wolą jednak być rycerzami z bajki, wolą bawić się w męskość, mówić o męskości, udawać męskość, a w życiu nie potrafią wziąć stałej odpowiedzialności za wiele podstawowych spraw. Merton chyba ma rację, że męskość to wytrwałość i konsekwencja, to odpowiedzialność za życie i za ludzi, męskość to nie zabawa w rycerza z bajki, ale branie się z życiem za bary. Jak to jest w przypadku mojego kapłaństwa? Pewnie mógłbym udawać supermena, kupić sobie markowe adidasy, motor z najwyższej półki, ubrać się w skórzany kombinezon i wyjeżdżać co wieczór z parafii, żeby używać życia. A tymczasem Kościół każe mi się ubierać w sukienkę, żeby zaznaczyć, że moja męskość, nie jest w moim stroju, ale w postawie serca, każe mi trwać długie godziny na modlitwie, aby składać ofiarę za ludzi, każe mi pilnować owczarni i nie opuszaczać jej, aby nauczyć się odpowiedzialności.
Jezu, najbardziej męski z kapłanów, broń mnie przed zabawą w Kościół, broń mnie przed używaniem kapłaństwa dla własnej samorealizacji, broń mnie przed duszpasterstwem zabawowo-kawowym, broń mnie przed opowiadaniem bajek wzamian za głoszenie Ewangelii, broń mnie przed lekkim traktowaniem kapłaństwa i przed pojedyńczymi zrywami, które nie mają korzenia w Tobie.

Chyba dołącze do tych, którzy nie lubią poniedziałków. Miałem dziś trudne przedpołudnie. Nie ma Włodka i z całą budową zostałem trochę sam. Znów przytłoczyła mnie masa spraw, z którymi sam musiałem się wziąć za bary. Do tego jeszcze trochę zaległości z tekstami i konieczność dopracowania wykładu. Dziś chciało mi się zwiać byle gdzie, zaszyć się w zapadłej dziurze i tylko się modlić. Ale przecież Jezus jest najbardziej męski z kapłanów, i przypomniał mi dziś, że mam być rycerzem nie z bajki, ale w życiu.
Na to wszystko przyszła siostra Ola, służka z Mariówki. Dobrze się z nią gadało o Bogu, bo Ona ma w sobie jakąś radykalność, jakieś totalne myślenie o Bogu. Lubię takie klimaty i takich ludzi! Szkoda, że wyjechała z Częstochowy.
Po południu odwiedziłem Państwa Wysłockich. Pan Profesor miał ostatnio imieniny. Niespodziewanie spotkałem też Jurków i miałem przez to chwilę rodzinnego oddechu. Bóg zawsze daje oazy, kiedy zaczyna się robić pustynia. O 17.00 przyszli chłopcy z Politechniki z informacją o ciężkiej chorobie jednego ze studentów, podczas wakacyjnej pracy w USA. Chłopak dostał rozległego wylewu, ale na szczęście został uratowany. Niestety operacja i leczenie w USA są tak drogie, że zastanwialiśmy się gdzie szukac jakiegoś wsparacia dla jego rodziny. Wypisaliśmy kilka możliwych dróg. Oni zaczynają działać, ja się zaczynam modlić.

O 19.00 msza święta ze wspomnienia św. Moniki. Ona nie tylko wyprosiła nawrócenie dla swojego syna, ale też dla męża, który udawał wprawdzie rycerza, ale był arogancki, chamski i nie radził sobie z życiem.
Po mszy wspomniane rozmowy ze studentami, a potem osobista rozmowa z Sewerynem. Dobrze, że się odnalazł i to w całkiem niezłej kondycji. Modlę się ciagle za niego, o to, aby odczytał i dobrze wypełnił wolę Bożą.
Blisko półtorej godziny się modliłem, między innymi za chorego Tomusia Kinkela. A za chwilę muszę dalej pisać teksty i tak mi pewnie zejdzie do drugiej w nocy, ale mam już lepszy nastrój, bo kończy się poniedziałek, ja jestem po modlitwie, a jutro już o jeden dzień będę bliżej Boga.

Uwagi o ludziach:

Prof. Bolesław Wysłocki - Też mi trochę głupio, że tak dawno nie odwiedziłem Waszego domu. Ale zawsze pamiętam i jeśli myślę o nauczycielach akademickich najbliższych mojemu sercu, to na pierwszym miejscu wymieniam Pana Profesora. Wszystkiego najlepszego!

Tomcio Jewiarz - Dziękuję za pomoc w przygotowaniu prezentacji. Teraz już mogę stanąć z wykładem jak najnowocześniejszy wykładowca. Dziękuję za pomoc i liczę na nią również w ramach naszej strony www. Pomóż nam przynajmniej przez jakiś czas, dopóki nie znajdzie się godny ciebie następca.

Przedziały mojego życia

August 26th, 2007 by xAndrzej

W maju 1957 roku tÅ‚umy CzÄ™stochowian odprowadziÅ‚y w procesji z Jasnej Góry na dworzec kopiÄ™ Ikony Matki Bożej Jasnogórskiej. Obraz miaÅ‚ jechać kolejÄ… do Rzymu, aby tam zostaÅ‚ poÅ›wiÄ™cony przez Papieża, a nastÄ™pnie, żeby wÄ™drowaÅ‚ w peregrynacji po POlsce. PociÄ…giem z Warszawy jechaÅ‚ Prymas TysiÄ…clecia. Kiedy wkÅ‚adano obraz do pociÄ…gu, a kardynaÅ‚ Prymas wyszedÅ‚ na peron, jakiÅ› mężczyzna zawoÅ‚aÅ‚ gÅ‚oÅ›no: “Księże Prymasie, w którym przedziale pojedzie Maryja?” ” Jak to, w którym, oczywiÅ›cie, że w pierwszym, bo przecież to Maryja prowadzi nas do Boga!” - odpowiedziaÅ‚ KsiÄ…dz KardynaÅ‚.
Tę historię przypomniał dziś na Jasnej Górze nasz Ksiądz Arcybiskup. Podobała mi się ta prościutka historia i całe nabożeństwo rozmyślałem o różnych przedziałach mojego życia i o miejscu Boga w moim pociągu. Tak bardzo bym chciał, żeby Bóg, a z NIm Jego Matka, jechali zawsze w pierwszym przedziale. Ale z tym przecież jest różnie. Muszę przejrzeć przedziały mojego życia i mądrze je poustawiać!

Minął świąteczny dzień Matki Boskiej Częstochowskiej, odpust dla całego naszego miasta. Rano siedziałem w domu i porządnie się pomodliłem. Podczas rozpakowywania plecaka nagle odkryłem przyczynę kontuzji moich stóp podczas pielgrzymki - zabrałem górskie buty, ale bez wkładek. Nic więc dziwnego, że moje stopy całe aż rozpaliły się od wewnątrz. W każdym razie dziś już jest lepiej.
Śniadanie miałem dziś na wysokim intelektualnym poziomie. Jadłem je z klerykiem Szymkiem i prowadziliśmy poważne dysputy teologiczne. Potem dużo czytałem. Przez radio słuchałem też transmisji z Jasnej Góry.
O 15. swoją godzinę miłosierdzia odprawiłem w domu Andrzeja. Razem z jego żoną i córką odmówiliśmy Koronkę do Bożego MIłosierdzia i pogadaliśmy o umieraniu. Nawet umiera się niekiedy bardzo długo i trudno. Podczas tej modlitwy czułem wielkie Boże ciepło i przypominałem sobie obietnice dane siostrze Faustynie, o tym, jak wielką moc ma ta modlitwa dla umierających.

O 16. wizyta Księdza Sylwka i całkiem ciekawe rozmowy przeplatane śmiesznymi historiami. Około 17. wizyta Księdza Infułata Skubisia i sióstr z Rzymu na budowie. Dobrze, że Ksiądz Infułat jest zadowolony z tego co robimy na naszej budowie.
Ksiądz Kapelan pozwolił mi dziś jechać na Jasną Górę i zastąpił mnie w kościółku. Zakończyłem więc dzień odpustowy Mszą świętą na Jasnej Górze. Odprawiłem ją w intencji naszego duszpasterstwa, wszystkich studentów i nauczycieli akademickich.
Po powrocie do domu miaÅ‚em jeszcze godzinnÄ… medytacjÄ™. Znów książka Mertona i znów olbrzymi pokój jaki przynoszÄ… mi jego teksty. Merton nawiÄ…zuje do dramatu Ionesco “Nosorożec” . Ludzie stajÄ… siÄ™ nosorożcami, sÄ… zagonieni, majÄ… instynkt stadny i nie potrafiÄ… siÄ™ zatrzymać. PrawdÄ™ o czÅ‚owieku, może zachować tylko ten, kto zgodzi siÄ™ na samotność. JeÅ›li nie chcÄ™ być nosorożcem, muszÄ™ czÄ™sto doÅ›wiadczać samotnoÅ›ci i organizować sobie maÅ‚e, życiowe pustynie. Merton przypomina też, że wiÄ™kszość wielkich ludzi KoÅ›cioÅ‚a, to ludzie samotni. Ci, którzy chcieli być na fali, którzy chcieli zjednywać i kupować sobie wszystkich, nic gÅ‚Ä™bokiego nie wnieÅ›li do KoÅ›cioÅ‚a.

Uwagi o ludziach:

O. Kamil Szustak - Dawno Cię nie widziałem i nie słyszałem. Odbiłem to sobie dzisiaj na Jasnej Górze. Miło było się spotkać, mimo, że nie było wielkich szans na rozmowę. Zapraszam na naszą budowę.

Kleryk Szymon - Chyba znalazłem dziś odpowiedź na nasze wątpliwości. Oczywiście znalazłem tę odpowiedź u Mertona. On też uważa, że w wierze, nie może być wszystko jednoznacznie określone i zdogmatyzowane - odebralibyśmy Bogu szansę na twórcze miłosierdzie. Może więc i teksty biblijne są tak skonstruowane, aby za każdym razem mówiły nam co innego?

Tomasz Merton - Ojcze Ludwiku, po raz kolejny dziÄ™kujÄ™ za korektÄ™ do mojego życia. Mam już bardzo zaawansowany tekst książki, której już od lat nadaÅ‚em tytuÅ‚ : “Åšladami siedmiopiÄ™trowej góry”. ChcÄ™, żeby książka byÅ‚a próbÄ… naÅ›ladowania dziennika Ojca Ludwika z czasów konwersji.

Życie to nie pielgrzymka

August 26th, 2007 by xAndrzej

Sobota, 25 sierpnia

Wczoraj wróciÅ‚em z pielgrzymki pieszej z Radomska do CzÄ™stochowy. W porównaniu z pielgrzmkami z GdaÅ„ska, EÅ‚ku, czy nawet z Warszawy to niewielki trud. A mimo to wróciÅ‚em z obolaÅ‚ymi nogami, a nawet jednym porzÄ…dnym pÄ™cherzem. Dawniej mówiÅ‚o siÄ™, że taki pÄ™cherz to znak grzechu, mam wiÄ™c powód do solidnego rachunku sumienia. Na samym szlaku byÅ‚o bardzo sympatycznie, trochÄ™ modlitwy, trochÄ™ Å›piewu, a także sporo wspaniaÅ‚ych spotkaÅ„ z ludźmi. SpotkaÅ‚em siÄ™ z EwÄ… i Januszem, z DorotÄ…, poznaÅ‚em Mariusza z Łodzi i przemszerowaÅ‚em część trasy z naszymi klerykami. WÅ‚aÅ›ciwie to dziÄ™ki klerykom nie miaÅ‚em odwagi nawet marudzić na moje nogi, bo jako ich nauczyciel chciaÅ‚em pokazać, że nie “wymiÄ™kam”. Gdyby życie miaÅ‚o być takie jak pielgrzymka z Radomska, to nie byÅ‚oby tak źle. NajwiÄ™kszÄ… ofiarÄ… tego mojego chodzenia staÅ‚y siÄ™ wiÄ™c moje obolaÅ‚e nogi i za to muszÄ™ być BOgu wdziÄ™czny, bo być może w ten sposób daÅ‚ mi znać, że przyjÄ…Å‚ wszystkie intecje tego pielgrzymowania.
Z Radomska wyszliśmy około 6 a na Jasną Górę dotarliśmy już o 18.15. Po powrocie musiałem się jeszcze zmobilizować na spotkanie z kapłanami Michałem, Sylwkiem i Piotrkiem. Razem zjedliśmy porządną kolację i pośmialiśmy się trochę z naszego przeżywania śmiesznych sytuacji w kapłaństwie.

W sobotę chodziłem jak na szczudłach. Nawet podczas operacji wylewania betonu na nasze podwórko spoglądałem z balkonu na przebieg prac. Prawie jak inwalida wojenny. Dzięki kontuzji popielgrzymkowej udało mi się przeczytać jedno opracowanie o pedagogice A. Cenciniego i dwa kapitalne artykuły Tomasa Halika. Halik jest kontrowersyjny bo mówi niekiedy o tym, do czego boimy się przyznać, albo o co walczymy z powodów naszych ambicji. Dziś wyczytałem na przykład, że chrześcijaństwo przestało być religią Europy i jest to może z niekorzyścią dla Europy, ale z korzyścią dla chrześcijaństwa, bo Chrystus nie chce być Chrystusem politycznym, nie tworzy systemu politycznego, ale pragnie być wyznawany i czczony w sercu każdego z nas. Dzisiejsze czasy wymagają naszej osobistej decyzji na wiarę, a nie tłumnego przyznawania się do Chrystusa. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nawet obolałe nogi mogą się przyczynić do rozwoju głowy.
O 16. pojechałem na ślub Sylwi i Michała. Było bardzo miło. Modliło mi się za nich cudownie również i dlatego, że ślub odbywał się w pokartuskim kościele w Gidlach. Kiedyś marzyłem, żeby zostać kartuzem i wrócić do Gidel, żeby odnowić polską rodzinę kartuzów. Ale Bóg widocznie miał co do tego inne zdanie.
Wieczorem przemiłe spotkanie popielgrzymkowe w naszym domu. Odwiedzili mnie Ewa i Janusz z Radomska i Dorota i Darek z Kanady. Pogadaliśmy i powspominaliśmy dobre, studenckie czasy. Starzejemy się, bo co chwila wracaliśmy do mówienia o chorobach ( depresje itp.) i o odwiedzinach cmentarzy. Cieszę się ich wizytą, bo to taki powrót do korzeni.
Wieczorem jeszcze z niemałym trudem się pomodliłem. Nogi mnie ciągle piekły jak ogień. Modliłem się dziś modlitwą obolałych nóg.

Uwagi o ludziach:

Mariusz - sędzia z Łodzi - Miło było cię poznać na pielgrzymce. Czasem spotyka się ludzi i od razu czuje się do nich ogromną sympatię. Nie pogadaliśmy za dużo, ale ja poczułem się, jakbym znał cię bardzo długo. Głupio wyszło, żeśmy się pogubili na Jasnej Górze i nie wymieniliśmy adresów. Ale - dobry Pan Bóg!

Ewa i Janusz - Fajnie, że się spotykamy i to ostatnio w takich pobożnych klimatach. Gratuluję pokonania trasy pielgrzymki. Ja narzekam na swoje nogi, ale co ma powiedzieć Janusz na swoim wózku inwalidzkim !

Dorota i Darek - Dobrze, że znależliście też czas dla mnie. Zdaję sobie sprawę, że jak się jest w rodzinnym kraju raz na parę lat to trudno wszystkich odwiedzić. Dlatego tym więcej się cieszę z tych odwiedzin. Pamiętam o Was i często myślę. Cieszę się, że będę mógł na spokojnie zobaczyć i posłuchać dokonań waszego zespołu polskiego z Kanady. Chętnie słuchałem o waszej pracy nauczycieli religii w Kanadzie. Życzę dobrego powrotu do Kanady.

Tomek i cała nasza brygada budowlana - Mieliście dziś super ciężkie dwie godziny na budowie. Ta wasza gonitwa z taczkami pełnymi betonu, to było mistrzostwo świata. Za komuny pokonalibyście wszystkich przodowników pracy.

Mamy coÅ› w sobie z cara i komunisty

August 23rd, 2007 by xAndrzej

ZdobyÅ‚em dziÅ› w Krakowie nowÄ… książkÄ™ Mertona - “W natarciu na niewypowiadalne”. Tak dużo już przeczytaÅ‚em jego książek, a do tej jakoÅ› nigdy nie udaÅ‚o mi siÄ™ dotrzeć. Mam wiÄ™c na kilka dni z gÅ‚owy fascynacje innymi sprawami. ZdążyÅ‚em dziÅ› przeczytać zaledwie kilka stron i już mnie mocno poruszyÅ‚y. Merton przypomina historiÄ™ Bierdiajewa, który cztery razy byÅ‚ narażony na Å›mierć: dwa razy przez cara, dwa razy przez komunistów. Wszystko dlatego, że Bierdiajew chciaÅ‚ gÅ‚osić prawdÄ™ i docierać do gÅ‚Ä™bi rzeczy. Merton zauważa, że wprawdzie nie ma dziÅ› carów i trochÄ™ osÅ‚abÅ‚a ranga komunistów to jednak w każdym z nas siedzi taki ktoÅ›, kto lubi rzÄ…dzić, rozkazywać, narzucać swoje zdanie, nie liczÄ…c siÄ™ z drugimi, kto jest arogancki i traktuje wszystkich z góry. Dla Mertona taki kawaÅ‚ek cara w nas jest dowodem pÅ‚ytkoÅ›ci naszego życia. CzÅ‚owiek gÅ‚Ä™bokiej mÄ…droÅ›ci i prawdy nie musi niczego nikomu narzucać siÅ‚Ä…, nie musi udawać twardziela i nie musi krzykiem i rozkazami zakrywać swojej pustki. CzÅ‚owiek gÅ‚Ä™boki przekonany jest o sile Prawdy i MIÅ‚oÅ›ci. Merton twierdzi, że wÅ‚aÅ›nie przez takich “carów” rodzÄ… siÄ™ totalitaryzmy, wÅ‚adze absolutne. Chrystus nie miaÅ‚ w sobie nic z cara, niczego nie narzucaÅ‚ i nie traktowaÅ‚ ludzi z góry. Nie musiaÅ‚ siÅ‚Ä… swojego gÅ‚osu i straszeniem egzekwować miÅ‚oÅ›ci. KoÅ›ciół ma być realizacjÄ… chrystusowej Ewangelii, a nie wspólnotÄ… carów.

Jak już wiecie, byłem dziś w Krakowie. Pojechałem do wydawnictwa, aby dowiedzieć się o losie mojej książki o pedagogice Edyty Stein. Została na szczęście oddana do druku i moja rola już się skończyła. Mogę więc śmiało myśleć o pisaniu czegoś innego. Przy okazji odwiedziłem seminarium sosnowieckie i udało mi się pogadać z Ks. Włodkiem - rektorem, i Ks. Krzysztofem - prefektem. Obydwaj martwią się o nowe powołania. Na pierwszy rok papiery złożyło tylko 4 kandydatów i 4 innych dowiadywało się o taką możliwość. W najlepszym wypadku spodziewają się 8 kleryków. To najgorszy wynik od kilku lat. Musimy bardzo modlić się o powołania kapłańskie.
Od 17, zaraz po powrocie, spowiadałem umówione osoby. Na mszy świętej przeżywaliśmy 3. rocznicę ślubu Agnieszki i Krzysia Peteckich. Miło było modlić się za nich i spotakć się z całą ich rodzinką. Wieczorkiem pogadałem jeszcze z Marcinkiem, potem zmówiliśmy brewiarz z Ks. Markiem i zaraz idę spać. Jest szansa, że pierwszy raz od niewiadomego czasu położę się o 23. A to dlatego, że jutro wyruszam na pieszą pielgrzymkę z Radomska. Chcę potraktować ją bardzo pokutnie. Wprawdzie to tylko jeden dzień i tylko 40 kilometrów, ale czuję potrzebę takiej modlitwy. Głównie chcę Bogu ofiarować ten trud za studentów, za nowy rok akademicki i nowy kościół. Przed nami trudniejsze budowanie ośrodka - budowanie duchowe i praca z ludźmi. Chcę się modlić za całą naszą wspólnotę, za dobrą współpracę z Księdzem Markiem i za nowe, Boże pomysły i gorliwość duszpasterską.
Będę też pamiętał o moich chorych przyjaciołach, i o Was, czytelnikach mojego blogu!

Uwagi o ludziach:

Ks. Włodek Skoczny - rektor WSD w Sosnowcu - Podzielam mocno twoją wielką troskę o powołania. Wyczułem, jakie to wielkie zmartwienie dla Ciebie. Myślę, że nawet twój udział w pieszej pielgrzymce sosnowieckiej był trochę w intencji powołań.

Ks. Krzyś Bendkowski - Jako osoba odpowiedzialna za formację kapłanów w diecezji trochę się znasz na naszych kapłańskich problemach. Zgadzam się z tobą, że najbardziej nas rozkłada nieumiejętność współpracy. Zachowujemy się jak konie, które ciągną wóz każdy w swoją stronę i każdy uważa, że jego kierunek jest jedynie słuszny. Nie potrafimy ciągnąć KOścioła w jednym kierunku, bo każdy z nas za bardzo wpatrzony jest w siebie, a za mało w Chrystusa.

Agnieszka i KrzyÅ› Peteccy - Kochani! DziÄ™ki, że jesteÅ›cie, i że jesteÅ›cie ciÄ…gle jakby tacy sami. ModliÅ‚em siÄ™ dzisiaj za Was nie tylko na Mszy Å›wiÄ™tej. LubiÄ™ Was i tyle…

Natalka spod Żywca - Trochę głupio wyszło, że się minęliśmy. Ja pojechałem do Krakowa, ty zdaje się do Częstochowy. Ze spowiedzi nici, ale pomodliłem się za Ciebie, żeby Bóg przewrócił Twoje życie i nadał mu sens.

Nie dowierzajcie każdemu duchowi

August 22nd, 2007 by xAndrzej

Nie wszystko co wygląda na bardzo duchowe pochodzi od Boga. Zapominamy czasem, że diabeł też jest duchem. Nie jest Bogiem, ale jest duchem i umie pięknie fałszować wszystko co ma znamiona ducha. Św. Jan przestrzegł mnie dziś przed tym, aby nie być łatwowiernym wszelkim natchnieniom. Mam być do tego stopnia ostrożnym, aby niedowierzać każdemu duchowi. Mam rozeznawać duchy! Jeszcze ważniejsze jest kryterium, jakie proponuje św. Jan w tym rozeznawaniu. Jest to wiara w to, że Chrzytus Syn Boży przyjął ciało. Zastanawiałem się dziś na rozmyślaniu co to może znaczyć. Duchowe rozeznanie przez cielesność Chrystusa. Przyszło mi do głowy, że najlepszym rozeznawaniem Bożego ducha jest konkretność wiary, konkretność miłości, konkretność służby. Duch jest enigmatyczny, a ciało jest widzialne i konkretne. Bóg chce być konkretnie obecny w moim zyciu, nie tylko przez mistyczne doznania, czy nadzywczajne charyzmaty, ale przez codzienną pokorną służbę, zwykłą, szarą modlitwę i miłość do bliźnich. Nie mogę więc zbytnio fruwać w wierze, bo Bóg, który jest Duchem przyjął Ciało i stał się człowiekiem. To był dla Niego najlepszy sposób zbawiania świata.

Relacja z kończącej się środy. To był jeden z najspokojniejszych dni ostatniego czasu. Przygotowanie wykładu i olbrzymie zagęszczenie poczty i formalności przymusiły mnie dziś do zostania w domu. Przygotowałem się do wykładu, a nawet posłałem Tomkowi materiał do prezentacji. Odpisałem na wiele listów ( choć jeszcze nie na wszystkie) i trochę pozamiatałem dom, bo brud mamy już bardzo duży. No i oczywiście budowa, a działo się u nas bardzo dużo!
O 19 msza święta a po niej miałem wizytę u dentysty. Udało się też trochę pogadać i posiedzieć u mojego sąsiada Księdza Marka. Coś ostatnio, mało mamy czasu, a może i za mało o to dbamy, żeby pogadać. To trochę tak jak w rodzinie, czasem ma się mnóstwo czasu dla obcych, a bardzo mało dla swoich.
Godzinna wieczorna modlitwa połączona była z medytacją na temat rozeznawania duchowych natchnień. Jak wspomniałem, cieszę się, że Bóg prowadzi mnie do duchowych klimatów przez realia tego świata. Bardzo chcę, abym umiał chodzić po ziemi mając niebo w sobie.

Uwagi o ludziach:

Ewa i Marek - Długo o Was dziś myślałem, bo ledwie dwa dni temu otrzymałem od Was SMS - a z Mazur z zachwytami nad żeglowaniem, a wczoraj informacje o nawałnicy i ofiarach śmiertelnych mazurskich sztormów. Dziękuję za wiadomość, że mimo horroru jakiego doświadczyliście, jesteście cali i zdrowi.

Ks. Piotr Pawlukiewicz - Cieszę się, że nasze spotkanie jest aktualne. Jeszcze bardziej się cieszę ze zgody na poprowadzenie rekolekcji na dobry początek w naszym DA. Kochani, w dniach 16-17 października rekolekcyjne nauki w naszym nowym kościele poprowadzi sam Ks. Piotr Pawlukiewicz z Warszawy. Zapraszamy.

WierzÄ™, bo On po prostu JEST!

August 22nd, 2007 by xAndrzej

21 sierpnia - nocne pisanie, które siÄ™ pewnie zakoÅ„czy już nastÄ™pnego dnia….

Uwielbiam takie oświadczenia Boga, jakie otrzymałem dziś podczas wieczornej modlitwy. Bóg mówi prosto i konkretnie: Ja JESTEM! Przecież ja wierzę, bo On jest. Wszystko inne jest tylko opisem Bożej obecności. To cudowne kończyć dzień, mieć w sobie świadomość tego, że nie wszystko dobrze się zrobiło, że nie do końca wszystkich się kochało, że nie było się dość otwartym dla drugich, i na te wszystkie słabości Bóg mówi nagle: Ja JESTEM. Wyobrażacie sobie to niesamowite zapewnienie Boga, gdy po całym dniu, lepiej lub gorzej przeżytym, otwieracie Pismo święte i pierwsze, co mówi do Was Bóg to właśnie zapewnienie, że przecież On jest? Upajałem się tym słowem dobrą godzinę. Przyniosła mi ona mnóstwo radości i pokoju. Przecież najważniejszą rzeczą na świecie jest prawda o istnieniu Boga. Choćbym przestał w Niego wierzyć, przestał Go odczuwać - On i tak Jest. Mnie nie było na świecie, a On Jest. Mnie nie będzie wśród żywych, a On jest!

Ów, rano się nie pomodliłem za długo. O 7.15 przyjechała ekipa transportowo-koparkowa, czyli pan Maryjan i pan Krzysztof i zaczęło się od kawy z nimi. Potem szybki brewiarz i znów sprawy budowlane. Z architektem ostateczne ustalenie projektów ołtarza i ambony, z Adasiem sprawy zaopatrzenia budowy, z Tomkiem rozmowa o kalenadrzau robót. O 9.00 wspólne śniadanie i przemiła rozmowa z Ksiedzem Marianem Dudą - Rektorem Instytutu Teologicznego. Zazdroszczę mu entuzjazmu i zmysłu organizacyjnego, a może przede wszystkim siły przebicia w realizacji swoich projektów. To obecnie w naszej archidieczeji jest najtrudniejsze - uwierzyć, że da się jeszcze bardzo dużo zrobić i nie zrażać się trudnościami.
Po wizycie KsiÄ™dza Rektora ruszyÅ‚em w trasÄ™. Najpierw odwiedziny w “Niedzieli”. StÄ™skniÅ‚em siÄ™ trochÄ™ za tymi ludźmi, toteż z radoÅ›ciÄ… porozmawiaÅ‚em z Mariuszem, Ks. Jackiem i kilkoma innymi osobami. Z redakcji pojechaÅ‚em kolejno do Zakadu Energetycznego, Domexu i firmy “Klinkier”. Zauważcie z jakÄ… lekkoÅ›ciÄ… wymieniam już nazwy firm. Po drodze zajrzaÅ‚em do kurii i natknÄ…Å‚em siÄ™ na KsiÄ™dza Arcybiskupa. DostaÅ‚em wrÄ™cz rozkaz, że mam przyjść na obiad. ZjadÅ‚em wiÄ™c dobry obiad na salonach biskupich. MuszÄ™ siÄ™ modlić za KsiÄ™dza Arcybiskupa, bo z jego zwierzeÅ„ wynika, że nie czuje siÄ™ najlepiej.
Po 15. wizyta u Andrzeja. Guz z wolna zajmuje cały jego mózg i właściwie odbiera mu po kolei wszystkie funkcje życiowe. Nie może się już ruszać, nie ma przytomności i pewnie bardzo cierpi. Razem z jego żoną i córką odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. W życiu i w umieraniu nie jesteśmy dla siebie - jesteśmy dla Pana.
O 18. wizyta Tadzia Jezierskiego. Miało być o sprawach budowlanych, a było o duchowych doświadczeniach i wzrastaniu w wierze.
Na mszy o 19. było bardzo mało wiernych. Wieczorne rozmowy odbyły się w męskim gronie, był Robert (Perła) i Andrzej. Za to rozmowa była naprawdę poważna i głęboka.
Do wieczornych modlitw o 22 została mi nawet godzina na pracę na wykładem, który mam w przyszłym tygodniu do księży i katechetów.
Panie, jak dobrze, że JESTEŚ!

Uwagi o ludziach:

Grześ Kulawik - Wielkie dzięki za list i duchowe dzielenie się. Świetnie, że dla ciebie najważniejszą karierą jest bycie ojcem i mężem. Jestem pewny, że żyjemy w czasach apokaliptycznych i trzeba się liczyć z tym, że im bardziej będzie się zbliżało przyjście Jezusa, tym więcej będzie się wściekał Szatan.

Agnieszka Matka - DziÄ™kujÄ™ za pozdrowienia z Londynu i Bristolu. Niniejszym przekazaujÄ™ je wszystkim naszym znajomym. GratulujÄ™ odwagi na samodzielnÄ… podróż na Wyspy. Odwzajemnij pozdrowienia wszystkim naszym polskim “Anglikom” - Darii, Ewelinie, Tomkowi, Patrycji i innym.

Ania z Gór - Też autorka listu i pozdrowień z Anglii - Aniu, to co piszesz o swojej wakacyjnej pracy w Anglii trochę mnie smuci, bo przypomina niewolnictwo w białych rękawiczkach. Jak dobrze, że masz do tego dystans, że potrafisz się modlić, za ludzi, którzy nie są dla ciebie mili, i że wierzysz, że wszystko jest po coś.

Jaś i Małgosia Wilkowie - Przez was spałem wczoraj godzinę krócej. Zdjęcia z chrztu Krzysia wręcz celebrowałem i medytowałem. Dziękuję za nie z całego serca. Co do adopcji to może zostaniemy jednak na poziomie dobrych przyjaciół, bo inaczej się pogubimy, kto jest dla kogo ojcem.

Imponować sercem!

August 20th, 2007 by xAndrzej

Wracam wÅ‚aÅ›nie z kaplicy. Wreszcie ten niepowtarzalny klimat modlitwy w naszej domowej kaplicy, jak to mówiÄ…, “wszÄ™dzie dobrze, ale najlepiej w domu”. DostaÅ‚em dziÅ› sÅ‚owo od Boga, maÅ‚y fragment z drugiego listu do Koryntian. Åšw. PaweÅ‚ przestrzega mnie, abym nie chciaÅ‚ imponować swojÄ… powierzchownoÅ›ciÄ…, ale sercem. Mówi nawet coÅ› wiÄ™cej, mam siÄ™ chlubić sercem, a nie powierzchownoÅ›ciÄ…. Może czasem zapominam o tym, bo serce mam w Å›rodku i ono nie jest widoczne na pierwszy rzut oka. Powierzchowność to to co jest na wierzchu, co widać od razu i co może niemal od razu zachwycić. MogÄ™ zachwycać swoim wyglÄ…dem, strojem, manierami, sposobem bycia, elokwencjÄ…, rzeczami, które posiadam - ale to sÄ… moje powierzchownoÅ›ci, którymi mogÄ™ zachwycić Å›wiat tylko na chwilÄ™. PaweÅ‚ mówi do swoich uczniów, aby starali siÄ™ bardziej imponować sercem, chlubić sie sercem, a nie tym, co powierzchowne. Może dlatego, że serce jest gÅ‚Ä™biej, to co ono przynosi jest gÅ‚Ä™bsze, a przez to trwalsze. Jako ksiÄ…dz jestem szczególnie do tego powoÅ‚any, aby nie chlubić siÄ™ powierzchownoÅ›ciami, ale tym, co niewidoczne dla oczu!

Dzisiejszy poniedziałek zdominowały sprawy budowlane. Tak od 8. 00 do 16.00 myślałem i działałem na rzecz naszej budowy. Na szczęście przez większość czasu towarzyszył mi Włodek. On jutro wyjeżdża i trzeba było dopiąć dużo spraw. Co nam się udało dziś załatwić? Między innymi popchnęliśmy kilka płatności, faktur i zobowiązań, omówiliśmy sprawę prezbiterium i jeszcze raz posprawdzaliśy wymiary przyszłego ołtarza i ambonki, pojechaliśmy wybierać płytki do łazienek ( no i trochę żebrać o promocyjne ceny), odbyliśmy spotkanie z kolejnymi osobami, które chcą nam pomóc w sprawie drzwi garażowych i fundacji ołtarza, dogadaliśmy mnóstwo innych rzeczy. Załatwiłem też ostatnie transporty cegieł i dogadałem sprawy transportu kostki brukowej. Założyli nam też kolejną część okien, więc kościół zaczyna robić się coraz piękniejszy. Razem z Włodkiem mamy wielką nadzieję, że 15 września zaczniemy odprawiać w górnym kościele, a w październiku będziemy mogli spotykać się ze studentami w salkach na dole. Chwała Panu!
Po poÅ‚udniu telefonicznie pogadaÅ‚em z OlÄ…, córkÄ… Andrzeja. BaÅ‚em siÄ™, że Andrzej może odejść podczas mojej nieobecnoÅ›ci. ZapowiedziaÅ‚em sie u nich na jutro. UdaÅ‚o mi siÄ™ też napisać parÄ™ tekstów do “Niedzieli”.
O 18.00 przemiła wizyta państwa Mostowskich. Dawid już chodzi prawie samodzielnie i nie można go utrzymać w jednej pozycji. Wykapany tatuś! O 19.00 msza święta z okazji 1 rocznicy ślubu Gosi i Tomka Jarugów. Przypomniałem sobie ich wspaniały ślub. Oczekują dzieciątka, a więc trzeba się znowu przygotować do bycia dziadkiem.
Po mszy świętej spotkanie z jubilatami i grupą studentów. Dziewczyny przygotowały mały pokaz zdjęć z naszego pobytu w Czechach.
A potem już siÄ™ tylko modliÅ‚em, modliÅ‚em, modliÅ‚em….

Uwagi o ludziach:

Jacek Szemryk - Dziękuję za pozdrowienia i za maleńką wzmiankę o podróży poślubnej. Świeżo upieczona żonka, pewnie pięknie się opaliła w ciepłych, nadmorskich klimatach. Miło było odebrać od ciebie te zapewnienia o pamięci i modlitwie. Postaram się odwzajemnić i zapraszam do Częstochowy.

Siostra Ola Nowak - Służka z Mariówki - Olu, czy ty naprawdę złożyłaś już śluby wieczyste? Dla mnie jesteś ciągle młodą dziewczyną na początku zakonnej drogi. Cieszę się, że się na zawsze ożeniłaś z Kościołem. Pomódl się za mnie, a jak już z tego Rzymu przyjedziesz do Częstochowy to wiesz gdzie zapukać, żeby pogadać o dawnych i nowych czasach.

Ojciec Bernard - ojciec duchowny WSD - Wszystkiego najlepszego z okazji imienin! CieszÄ™ siÄ™, że mogÅ‚em siÄ™ u ciebie napić “citronety” i pogadać o kapÅ‚aÅ„skich problemach. Jakie to ważne, żeby patrzeć na rzeczywistość bez osobistych uprzedzeÅ„ i nastawieÅ„. Pewnie dlatego Jezus mówi, że nia ma wzglÄ™du na osoby.

Jiri Dubec - Znów piszę o Tobie, bo twój e-mail bardzo mnie wzruszył. Dziękujemy za Waszą troskę o naszą grupkę i tyle zaintersowania, tym czy nam się podobało, czy wróciliśmy szczęśliwie, czy możemy z wami współpracować. Pozdrów waszego kapelana Ks. Józka i obiecuję, że jutro na pewno do niego napiszę. Trzymajcie się kochani akademicy z Brna!

« Previous Entries