Go to content Go to navigation Go to search

Nie jestem pewny siebie

November 30th, 2007 by xAndrzej

Brakuje mi często pewności siebie. Niekiedy zazdroszczę ludziom ich zdecydowania i tupetu. Coraz mniej umiem błyszczeć w dyskusjach i wchodzić ludziom w słowo, coraz mniej potrafię być duszą towarzystwa i narzucać innym ton rozmowy. Czasem nawet się wycofuję, żeby innym ustąpić, a samemu zostać na boku. Nie umiem młodym dyktować warunków i nie lubię stawiać siebie i swoich spraw na pierwszym miejscu. Nie chcę przeciągać ludzi na swoją stronę i kupować ich dla swoich interesów. Mógłbym tę listę ciągnąć jeszcze długo, ale wcale nie jest to lista moich kompleksów. Od kiedy przestałem być pewny siebie, Bóg wiele spraw mojego życia wziął w swoje ręce i nieustannie uzupełnia moje braki. Pewność siebie to tak naprawdę pierwszy powód zatwardziałości serca. Jeśli jestem pewny siebie, to nie potrzebuję Boga! Moje serce zaczyna wtedy twardnieć i odwracać się od Zbawiciela. Myślę, że Bóg nie lubi ludzi pewnych siebie, bo tak naprawdę, wszystko co mamy i czym jesteśmy jest niepewne. Jedynie pewny jest tylko Bóg. Nie bądźcie pewni siebie!

I znów jest po północy. MaÅ‚e Siostry Baranka patrzÄ…c dziÅ› na mnie użyÅ‚y francuskiego słówka epuise - co znaczy, że wyglÄ…dam na wyczerpanego. Pewnie kiedyÅ› odpoczne sobie w niebie. Po Å›niadaniu byÅ‚em trochÄ™ w “Niedzieli”, a potem robiÅ‚em imieninowe zakupy. A od obiadu zaczęło siÄ™ imieninowe Å›wiÄ™towanie. PrzyszÅ‚y siostry SÅ‚użebniczki z Domu Biskupiego i KsiÄ…dz Kapelan, potem PaÅ„stwo WysÅ‚occy. OczywiÅ›cie dostaÅ‚em wspaniaÅ‚e ciasta, którymi jutro bÄ™dÄ™ czÄ™stowaÅ‚ goÅ›ci. O 17.30 maÅ‚e zebranko zarzÄ…du KZA. KOnkretne sprawy, konkretny podziaÅ‚ zadaÅ„ i jesteÅ›my coraz sprawniejsi, choć to pewnie dopiero okaże siÄ™ w robocie. Bardzo dobrze mi siÄ™ modliÅ‚o. MOje myÅ›lenie na adoracji caÅ‚kowicie opanowaÅ‚a modlitwa o uzdrowienie Piotrka. Piotrek jutro ma 18. urodziny. Nie wiem czy tak można, ale postanowiÅ‚em , że poproszÄ™ Boga, aby każda modlitwa zaniesiona za mnie z okazji imienin, zostaÅ‚a przekazana na konto Piotrka. Jemu potrzeba wiÄ™cej siÅ‚ i wiÄ™cej mocy ducha. JeÅ›li chcecie mi dać jutro jakiÅ› prezent na imieniny, to pomódlcie siÄ™ o uzdrowienie Piotrka. On urodziÅ‚ siÄ™ w Å›w. Andrzeja i pewnie, ja, Ks. Andrzej, mam też trochÄ™ być jego opiekunem duchowym. Również trud moich imienin ( niektórzy wiedzÄ…, że nie przepadam za dniem imienin) też chcÄ™ ofiarować w tej intencji.
Wieczorem posiedzieliśmy przy imieninowym stole z Siostrami Baranka i z Księdzem Markiem i Księdzem Łukaszem z Radomska.
Od 23 miałem swoją godzinę medytacji. Mimo zmęczenia dobrze mi się modliło. Czytam dalej Ks. Dajczera, zresztą te dzisiejsze myśli o pewności siebie są pod wpływem jego książki. Znów zobaczyłem jak dużo jest we mnie marnotrawnego syna.

Uwagi o ludziach:

Siostra Angelika, nazaretanka - Madziu, dziękuję za życzenia z Nazaretu. Często myślę o Tobie i modlę sie za ciebie. Cieszę się, że jesteś ciągle szczęśliwa w zakonie i że już niedługo złożysz pierwsze śluby. To będzie piękny dzień! Nie ma bowiem nic piękniejszego nad decyzję całkowitego oddania się Bogu.

AdaÅ› Ł. - Ten niesamowity gość z “Niedzieli” - Nie byÅ‚o ciÄ™ dziÅ› na portierni i przypomniaÅ‚em sobie, że jesteÅ› w szpitalu. WestchnÄ…Å‚em do Boga, żeby wszystko byÅ‚o w porzÄ…dku. WyjÄ…Å‚em dziÅ› z szafki tabliczkÄ™ mlecznej czekolady i z dumÄ… popatrzyÅ‚em na niÄ…, bo to jest najwiÄ™kszy prezent jaki dostaÅ‚em na imieniny, prezent od Adasia z portierni! SkÄ…d ty masz tyle prostoty serca! ?

Malina - Dzięki za telefon. Z utęsknieniem czekamy na ciebie w Częstochowie. Już szukam rekwizytów na niedzielę. W kościele umieściliśmy grafik na adorację podczas rekolekcji. Wierzę, że Pan Bóg nie będzie sam.

Bóg pragnie mojej wolności

November 29th, 2007 by xAndrzej

Usłyszałem dziś wiele ważnych rzeczy o Prymasie Tysiąclecia. Coś co mnie uderzyło najbardziej to stwierdzenie, że Ksiądz Prymas zwracał szczególną uwagę na swoją wewnętrzną wolność. Mimo, że przyszło mu działać w niewoli, a nawet być po prostu więzionym, wewnętrznie czuł się wolny. Chodziło oczywiście o wolność związaną z Bogiem i z odpowiedzią na Boże plany. Nie pozwolił na to, aby ktoś zniewolił go wewnętrznie i oddzielił od Boga. Starał się być całkowicie wolnym dla Boga. Szukałem dzisiaj w sobie mojej wolności dla Pana Boga. Czy nie ma w moim życiu czegoś takiego, co mnie zniewala, co czyni, że zostawię Boga, dla tych uzależnień? Bóg pragnie mojej wolności. Chce we mnie czuć się całkowicie wolnym. Mogę Go przecież uwięzić za kratami moich ambicji i mojego egoizmu. Mogę Go wsadzić do więzienia ze strachu, co powiedzą inni i czy przez moje świadectwo wiary nie zaczną ze mnie drwić. Więzieniem dla Pana Boga mogą być też moje ludzkie miłości. Jeśli kogoś pokocham bardziej niż Boga, to zabiorę Bogu Jego wolność we mnie i oddam ją temu kogo kocham. Chcę, aby Bóg był całkowicie wolny we mnie, aby robił co tylko chce z moim życiem. Czy pozwalcie Bogu robić wszystko co chce z waszym życiem? Jeśli nie, to znaczy, że Bóg nie jest w was wolnym!

Minął piękny dzień. Tuż przed Mszą poranną przeczytałem kawałek rozważania Ks. Dajczera o Eucharystii. Mocno mnie to pobudziło do wspaniałego przeżycia mszy świętej, a na dodatek, wieczorem też odprawiałem mszę, tak jakby Bóg chciał mnie podtrzymać w tym zachywcie nad Eucharystią. O 10 wziąłem udział w konferencji naukowej w Instytucie Prymasowskim. Miałem tam wykład o autorytecie nauczyciela we współczesnej rzeczywistości edukacyjnej. Spotkałem tam wielu wspaniałych ludzi i dużo się nauczyłem. Najmilsze było spotkanie z Ks. Biskupem Józefem Zawitkowskim. Czuliśmy się jak dwa prawdziwe łowiczaki. Nawet w wykładach zwracaliśmy się do siebie jak ziomale. Najwyraźniej biskup cieszył się, że urodziłem się w Łowiczu i że mamy te same korzenie. Po wykładzie trochę wyszło ze mnie powietrze, bo jakoś dziwnie byłem mocno stremowany przed tym wystąpieniem. Byłem przecież chyba najniższym rangą z prelegentów więc miałem się prawo czuć trochę jak Kopciuszek. Po południu trochę sprzątałem dom, przeprowadziłem katechezę dla dwóch studentek, które przygtowują się do bierzmowania, pogdałem z Sebastianem i Marcinkiem, no i pomogłem trochę w przygotowaniu spotkania księży z KSM-u, których do naszego ośrdoka zaprosił Ks. Marek. To było dla mnie spotkanie, jak powrót do źródeł. Spotkałem kilku księży z dawnej ekipy, gdy jeszcze ja zajmowałem się KSM-em. Odwiedziło nas dwóch biskupów ( Bp Tomasik i Bp Szal) i ponad dwudziestu księży. Cieszę się, że Ks. Marek pokazał im nasz ośrodek. Znów zrobiliśmy małą promocję dla św. Ireneusza.
Przepiękny był też wieczór twórczości akademickiej. Było ponad 50 osób i bardzo różnorodny repertuar. Uśmiałem się do bólu, a i też trochę wzruszyłem. Tomek zaśpiewał moją ulubioną piosenkę o św. Franciszku, studenci odegrali komicznie scenki z kabaretu i posłuchałem trochę studenckich wierszy. Generalnie lubię poezję i lubię słuchać jak swoje wiersze czytają młodzi. Poprzez wiersze mówią oni bardzo dużo o sobie. Od 23 do północy adorowałem Chrystusa. Oddaję Ci Boże moją wolność. Rób ze mną co chcesz i czuj się w tym całkowicie wolny!

Uwagi o ludziach:

Ks. Bp Józef Zawitkowski - To byÅ‚o jak spotkanie po latach. Nawet nie sÄ…dziÅ‚em, że tyle wspomnieÅ„ obudzi we mnie Ks. Biskup. Przecież to byÅ‚y pierwociny mojej drogi do kapÅ‚aÅ„stwa. PamiÄ™ta KsiÄ…dz Biskup tego kleryczka, który chciaÅ‚ oszukać Boga i przyszedÅ‚ z nierozpalonÄ… kadzielnicÄ… myÅ›lÄ…c, że KsiÄ…dz Biskup pomacha i uda, że jest ogieÅ„. Nie zapomnÄ™ tych słów: “dziecko kochane, idź z tym do zakrystii i nie oszukuj Pana Boga!” Od tamtej pory staram siÄ™ nie oszukiwać Boga.

Kochani studenci! Dziękuje za wspaniały wieczór poezji! Czemu wy nie robicie takich rzeczy częściej! Przecież macie tyle talentów, tyle radości w sobie i czemu to budzi się w was tak rzadko. Byliście świetni i mimo, że może nie był to poziom godny Nobla, ale było tak przyjacielsko i miło. Jak ja lubię, gdy robicie takie rzeczy, gdy dajecie coś z siebie innym! To co, może pomyślimy o Jasełkach? Araba i Księdza już mamy, rodzinkę z kolędy też i do tego trochę śpiewaków i blondynek i jest niezła akademicka szopka!

W każdym są jakieś znaki zapytania

November 27th, 2007 by xAndrzej

OdwiedziÅ‚ mnie dziÅ› wujek Józek. On zawsze miÄ™dzy swoimi opowieÅ›ciami przemyci jakÄ…Å› życiowÄ… mÄ…drość. ZapytaÅ‚ mnie dziÅ›, czy księża siÄ™ spowiadajÄ…, a kiedy mu odpowiedziaÅ‚em, że tak i to dość czÄ™sto, Jóźko siÄ™ zadumaÅ‚ i powiedziaÅ‚: “W każdym, nawet w ksiÄ™dzu sÄ… zawsze jakieÅ› znaki zapytania!” Jak na Józka to naprawdÄ™ zÅ‚ota myÅ›l. Sami dla siebie jesteÅ›my nieustannÄ… tajemnicÄ…, ale jest w tym wÅ‚aÅ›nie nasze piÄ™kno. Kocham odkrwyać w ludziach ich tajemniczość! A z drugiej strony, przypomina nam to o tym, że musimy na siebie uważać, bo nie znamy siebie do koÅ„ca. DziÅ› w czytaniach byÅ‚o o Å›nie Nabuchodonozora. PrzyÅ›niÅ‚ mu siÄ™ posÄ…g olbrzyma, który staÅ‚ na glinianych nogach. Wszystko inne, to co najbardziej widoczne, byÅ‚o z najlepszych kruszców, tylko nogi byÅ‚y gliniane. To gÅ‚Ä™boki sen, który mi dzisiaj przypomniaÅ‚, że bez gÅ‚Ä™bokich funadmentów nie jestem w stanie utrzymać caÅ‚ej ciężkoÅ›ci mojego życia. To co robiÄ™ na pokaz, caÅ‚e zÅ‚oto którym Å›wiecÄ™, może w jednym momencie caÅ‚kowicie siÄ™ rozbić o brak fundamentów, o zwykÅ‚e, gliniane nogi.

Musiałem dziś wstać bardzo wcześnie by popracować nad jutrzejszym wykładem. O 7 30 trochę się pomodliłem. O 9.00 byłem już ze śniadaniową wizytą u Kuźników. Miło się z nimi gada, zwłaszcza, że bardzo mnie poruszają kwestie wiary, psychologii i życia rodzinnego. Z wizyty wyciągnąłem ważny wniosek: za dużo gadam o starzeniu się. Śmialiśmy się, że zaczynam się sam wpisywać na półkę staruszków. Żarty, żartami, ale nie mogę się kokietować starzeniem się. Jak Bóg pozowli, mam jeszcze bardzo dużo do zrobienia, a starość przyjdzie sama. Pilnujcie mnie, abym więcej mówił o młodości duchem niż o starzeniu się ciała!
Po tej miłej wizycie cały czas pracowałem nad wykładem. Mam jutro dość ważny wykład o autorytecie nauczyciela we współczesnej rzeczywistości edukacyjnej. Miała to być skromna impreza, a tu okazuje się, że już dawno zamknięto listę z powodu nadmiaru chętnych, a do tego ma być biskupio-profesorskie towarzystwo. Złapała mnie więc trema, co jest ponoć objawem młodości. Tylko starzy wykładowcy nie mają tremy!
W trakcie dnia soro wizyt studentów. Nasz dom tak się rozbujał, że czasem trudno złapać chwilę samotności. Ale przecież właśnie w tym realizuje się moje marzenie o domu dla studentów!
Po mszy świętej mieliśmy spotkanie heretyków. Dziś było o kulcie obrazów. Właściwie nikt nie był przeciw, a jedynie zwracaliśmy uwagę, żeby nie przesadzać z obrazkami w naszej pobożności.
A teraz idę się modlić. Poszli już studenci, jest 23. i mogę wreszcie w ciszy spotkać się z Bogiem. Bez tych spotkań będę księdzem na glinianych nogach!

Uwagi o ludziach:

Paweł - Zapomniałem ci podziękować za krzesła dla naszego kościoła. Wielkie dzięki! Siedzi się wygodnie i bardzo nam służą. Pamiętam w modlitwie o Alicji.

Prof. Andrzej Chwalba - Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do nas z wykładem. MIło było wymienić sobie życzenia imieninowe. Wszystkiego najlepszego! Niech święty Andrzej prowadzi!

Wujek Józek - Tak, tak, tak wszyscy cię bardzo kochamy. Trzymaj się i nie pękaj!

Dziękuję Panie, że dałeś mi życie

November 27th, 2007 by xAndrzej

Stuknęło mi dzisiaj ( a właściwie wczoraj, bo jest już po północy) 43 lata. Sam nie wiem czy to dużo, czy mało. Pewnie dla naszych studentów to ponad połowa ich życia i już nie tylko w sensie duchowym, ale i biologicznym, mógłbym być ich ojcem. Jeśli wliczyć do tego liczbę duchowych wnuków to robi się już pokaźna rodzinka. W dniu urodzin zawsze zastanawiam się nad upływem czasu i nad procesem starzenia się, bo bez względu na to ile mamy lat, wszyscy się starzejemy. Starzenie się dla nas, uczniów Chrystusa, to najbardziej optymistyczna wiadomość, bo wprawdzie upływa życie na ziemi, ale zbliża się niebo! Dla Ojców Kościoła starzec to był ktoś w rodzaju guru. Tylko ktoś kto przeżył kawał życia mógł coś o życiu powiedzieć i coś z życia rozumieć. To dopiero czasy współczesne wprowdziły ten brutalny podział na wiek produkcyjny i poprodukcyjny, jakby produkcja była miernikiem naszej przydatności i sensu życia. Nie czuje sie jeszcze staruszkiem, ale kiedy mija mi kolejny rok życia, napełniam się olbrzymim szacunkiem dla ludzi starszych. Chciałbym dziś ucałować ręce moim rodzicom za dra życia, za trud wychowania, za świadectwo wiary i człowieczeństwa. Chciałbym dziś być całym sercem ze starszymi kapłanami, którzy więcej wiedzą o doświadczeniu wiary niż my. Bo wiary uczy sie człowiek nie z książek i nie z mądrych rozmyślań, ale z wierności Bogu dzień po dniu. Dziękuję Panie, że dałeś mi życie. I jeśli mogę sobie czegoś życzyć na urodziny, to tylko jednego: aby moje ziemskie życie było tylko maleńkim zadatkiem do życia pełnego w twoim królestwie.

Minął już poniedziałek. Bardzo się dziś kiepsko czułem i to nie tyle psychicznie co fizycznie. Rano aż dwie msze święta, jedna po drugiej. Najpierw w DA a potem u Marie-Lise. Ta francuska była dziś bardzo mistyczna. Jakoś dziwnie, dzięki francuskim słowom, wszystko nabierało nowego znaczenia. Potem miałem wykłady w seminarium. Na IV roku pokazywałem jak robi się profil ucznia trudnego, na III mówiłem o współczesnych nurtach pedagogicznych, a na V o środowiskach wychowawczych. Po obiedzie wspólne zakupy z panią Elą na Promenadzie. Lubię, kiedy jako ksiądz chodzę między straganami i przyglądam się ludziom. Z jaką precyzją robią oni zakupy!
Wiczorem spotkanie sekcji duszpasterskiej Rady Kapłańskiej naszej Archidiecezji. Nie wiem czy wam coś mówi, ale należę do Rady Kapłańskiej i KOlegium KOnsultorów i czasem muszę brać udział w zebraniach i spotkaniach. To dzisiejsze było bardzo sympatyczne i właściwie było luźną rozmową o ważnych sprawach. Doszliśmy do wniosku, że właściwie duszpasterstwo powinno się zaczynać od duszpasterstwa duszpasterzy. Na koniec dnia posiedzieliśmy trochę przy urodzinowym stole ze studentami, a potem z Ks. Markiem. Dobrze jest spędzać urodziny mając przy sobie tak wspaniałych ludzi!

Uwagi o ludziach:

Agnieszka ( ps. Matka) - Bardzo Ci dziękuję, że właściwie przypomniałaś mi o moich urodzinach. Rano, na modlitwie zupełnie o tym zapomniałem. Dziękuję za życzenia i za prezenty od Ciebie i Twojej Mamy. Zawsze mówiłem, że co jak co, ale na matkę mozna zawsze liczyć.

Wszystkim, którzy pamiętali dziś o mnie serdecznie dziękuję za modlitwy i życzenia. Sami wiecie, że nie za bardzo lubię celebrować moje święta, dlatego jeszcze bardziej dziękuję tym, którzy byli ze mną w cichej pamięci i osobistej modlitwie.

Króluj nam Chryste!

November 26th, 2007 by xAndrzej

Właściwie jestem na blogu dzięki Marcinowi. Przyniósł mi swojego laptopa i mam wreszcie dostęp do internetu. Niestety, czasem technika sprawia, że człowiek traci kontakt ze światem. Na rekolekcjach w Zakopanem myślałem trochę o moim pisaniu blogu i nawet przyszła mi myśl, żeby w rocznicę blogowania zakończyć już moje pisanie. Sam nie wiem co z tym zrobić, ale może właśnie awaria komputera będzie dla mnie znakiem tego, że czas już może kończyć z blogowaniem!

Wczoraj skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ niedziela Chrystusa Króla. CaÅ‚y czas zastanawiaÅ‚em siÄ™, czy sam o sobie mogÄ™ powiedzieć, że “panuje” we mnie Chrystus. Tyle rzeczy stawiam czÄ™sto przed Chrystusa, dla tylu spraw potrafiÄ™ bardziej zmobilizować siÅ‚y niż dla spraw wiary. Mam tylko wielkÄ… nadziejÄ™, że dzieÅ„ po dniu, maÅ‚ymi kroczkami bÄ™dÄ™ zbliżaÅ‚ siÄ™ do Królestwa Bożego. WierzÄ™ też, że moje sÅ‚aboÅ›ci nie oddalÄ… mnie od tej drogi, ale jeszcze bardziej potwierdzÄ…, jak bardzo potrzebujÄ™ Chrystusa Króla.
Przez cały weekend odbywał się u nas w domu kurs dla zkochanych. Maciek z Beatą oraz ich pomocnicy, Piotrek z Matyldą znów zrobili wspaniałą robotę dla Pana Boga. Co to znaczy, gdy świeccy głoszą Chrystusa! Ich świadectwo wydaje się być autentyczniejsze i bardziej bezinteresowne niż nasze kapłańskie.
Niedzielę miałem dość zawieszoną. Na pierwszej mszy świętej popełniałem pełno gaf i tylko się pilnowałem, żeby dobrze wypełnić to co należy do istoty Eucharystii. Największe szczęście, że ciągle w niedzielę przybywa młodych na mszy świętej. Bardzo się modlę, aby nasz ośrodek był otwarty dla wszystkich.
Po południu zaniosłem Piotrkowi Komunię świętą. Muszę nie ustawać w modlitwie o cud uzdrowienia. Jak my nie potrafimy modlić się wytrwale! Przecież to dopiero kilka miesięcy jego choroby, a ja czasem już zapominam o modlitwie za niego. Wieczorem odwiedziny Ani i Pawła ze Stalowej Woli. Co za niespodzianka! Bardzo się cieszę ich wizytą.
Stanowczo, jak na niedzielę, za mało się modliłem. Oj, uważaj Przybylsiu, bo wyznanie, że Chrystus jest twoim Królem, może stać się pustym gadaniem!

Uwagi o ludziach:

Marcinek S. - Bardzo ci dziękuję za pożyczenie komputera. JUż nie chodzi o blog, ale o wiele innych rzeczy. Bez komputera poczułem się jak bez ręki. Chyba to nie jest znak uzależnienia, tylko wielkiej potrzeby tego narzędzia w mojej codziennej pracy!

Ks.Ryszard - Miło się było spotkac w Zakopanem i jeszcze milej otrzymać takie serdeczne podziękowania i pozdrowienia. Pozdrawiam równie serdecznie i zapraszam do Częstochowy.

Ania i Tomek N. - Hurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrra! I znowu zostałem dziadkiem! Te wasze dzieci już się chyba nie pomieszczą w siódmym pokoju. Musimy myśleć o ósmy pokoju, takim gdzie są dzieci i anioły.

Sursum corda - zakopiańskie rekolekcje dla kapłanów

November 22nd, 2007 by xAndrzej

Zakopiańskie rekolekcje – Księżówka, 19-22 listopada 2007 roku

Dzień I – Kapłan i Baranek

Do „Księżówki” dojechałem już ok. 14.00. Najpierw miłe powitanie przez dyrektora domu i piorunująca informacja, że na rekolekcjach ma być ponad 150 księży. Niby to nie ma znaczenia, bo konferencje i modlitwy są takie same, ale jakoś wystraszyłem się tą liczbą i zaczęła ogarniać mnie trema. Po obiedzie poszedłem trochę w góry. W Tatrach pełno śniegu i nie da się chodzić wysoko. Po drodze długo modliłem się w pustelni brata Alberta. Poprosiłem go, aby modlił się za mnie w czasie tych rekolekcji.

Na początek naszych kapłańskich ćwiczeń była wspólna kolacja. Bardzo głupio się czułem zasiadając przy stole prezydialnym i słuchając moich tytułów podczas prezentacji rekolekcjonisty. Nie cierpię takich sytuacji, ale może na starość trzeba się tym przestać przejmować. Rekolekcje zaczęliśmy od Mszy świętej. Mówiłem kazanie o metodzie naszych ćwiczeń rekolekcyjnych. Podczas każdej Eucharystii Chrystus występuje w dwóch rolach, jest zawsze jednocześnie Kapłanem i Barankiem, Pasterzem i Owcą. On te dwie role łączy w sposób perfekcyjny. My niestety już tego nie umiemy i albo jesteśmy tylko potulnymi barankami, albo tylko chcemy rządzić. My księża przeginamy w tym, że przyzwyczajamy się do roli pasterzy i wszędzie chcemy nimi być. Poprosiłem dziś kapłanów, aby na czas rekolekcji poczuli się jak owce, poczuli się jedną ze swoich owieczek z parafii i zaczęli z tej pozycji oceniać swoje pasterzowanie. Kazałem im sobie wyobrazić, że oto siadają w ławce w swoim parafialnym kościele i słuchają swoich kazań, swoich ogłoszeń, swojego odnoszenia się do ludzi i traktowania ich. Mamy na czas rekolekcji opuścić nasze ambony, ołtarze, katedry, trony, podwyższenia, dostojne siedziska i wczuć się w sytuacje owcy, która siada w świątyni i próbuje się wsłuchać w głos swoich pasterzy.
Wieczorem poszedłem wcześnie spać. Dla siebie, na te rekolekcje mam również zadanie, aby chodzić spać o 22 i bez stresu odpoczywać.

Dzień II – Żywa wiara

Dzień zaczęliśmy jutrznią podczas której mówiłem konferencję. Cały dzień zamierzam mówić o wierze kapłana. W pierwszej konferencji pytałem o to, czy nasza wiara jest żywa, czy nie umiera. Żywa wiara jest wtedy, gdy Chrystus jest ciągle największą wartością mojego życia, gdy wiara jest sposobem myślenia i decydowania, gdy nie przestaję ufać, że Bóg jest Panem świata, historii, Kościoła, mojej wspólnoty czy parafii.
O 9.30 modlitwy w ciągu dnia. Drugą konferencję mówiłem o tym, że żywa wiara sprawdza się w tym co mam na zapleczu. Chrystus rodzi się na zapleczu, aby nam pokazać, że wiara również żyje przez to co mamy na zapleczu, czyli tam gdzie nikt nie wchodzi, gdy jestem sam na sam z Bogiem. Jako kapłan mam przekazywać wiarę, sprzedawać wiarę, ale co się stanie, gdy jej nie ma na moim zapleczu?

W przerwie spotkaliśmy się z kapłanami naszej archidiecezji u mnie w pokoju. Pogadaliśmy o naszych wspólnych sprawach kościelnych.
O 11.15 Msza święta. W homilii rozmawiam z kapłanami o wierze w Kościół. Czy jako kapłan nie jestem problemem Kościoła? Wielu ludzi mówi dziś: Chrystus – Tak, Kościół – Nie. A może i w moim kapłaństwie mówię nie Kościołowi? Pytałem też dziś o naszą wiarę w duchową rzeczywistość Kościoła. Czy nie ograniczam mojego bycia w Kościele do struktur, administracji, budowania, finansów, organizacji?

Obiad, a po nim mój samotny spacer po Zakopanem. Wszędzie mijałem księży z rekolekcji. W końcu 150 chłopa jak ruszyło w stronę Krupówek to trudno było zachować anonimowość.
Wieczorną konferencję mówiłem o wierze obecnej w ewangelizacji. Mogę dużo robić w kościele, organizować wiele grup, budować wiele rzeczy i nie mówić o Chrystusie. Efektem takiego działania jest to, że ludzie bardziej cenią drogą monstrancję niż żywego Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie.
PO kolacji odwiedził mnie Rysio A. – proboszcz ze Śremu, mój dobry kolega z którym nie widziałem się kilka lat. Ryszard z pasją opowiada mi o swojej parafii i osiągnięciach duszpasterskich. Miło się było spotkać.
O 20 godzina adoracji prowadzona przez jednego z księży. TO było ciekawe doświadczenie, bo medytacja była oparta na moich konferencjach. Mogłem posłuchać, co dla księży było ważne w tym co mówię. Byłem nawet zadowolony bo wyłapali mnóstwo moich najgłębszych intencji.

Oho, za chwile 22. Idę spać. Jeszcze chwila modlitwy, ząbki do mycia i do łóżeczka.
Mój pokój mieści się blisko apartamentów, w których mieszkał 10 lat temu Jan Paweł II. Mam dostępne klucze do tego mieszkania. Wchodzę tam co chwila, by przyklęknąć na klęczniku przy którym modlił się Jan Paweł II i też się trochę pomodlić. Przyznaję, że to dla mnie wielkie przeżycie. Siedzieć na fotelu i klęczeć dokładnie w tym samym miejscu, w którym modlił się Jan Paweł II.

Dzień III – Miłość to najważniejsza kompetencja kapłana

Od samego rana mówię konferencje o miłości w życiu kapłana. W pierwszej konferencji mówiłem o czystości i celibacie, a przede wszystkim o tym jak sobie z nim radzić. Kartuska szkoła pilnowania serca jest chyba kapitalnym odkryciem. Oto jej zasady:
1. Pamiętaj, że twoje serce nie jest spontanicznie czyste i dlatego musisz nad nim czuwać.
2. W każdych okolicznościach pilnuj serca!
3. ZÅ‚o wchodzi do serca przez oczy, dlatego dbaj o to na co patrzysz, bo takim siÄ™ stajesz na co siÄ™ patrzysz.
4. Kiedy zło wejdzie już do twojej głowy to używaj rozumu i nie kieruj się chorą szlachetnością. Natychmiast powiedz „nie” tym namiętnościom i nie udawaj, że sobie dasz z tym radę. Czasem musisz nawet poranić drugiego człowieka, który jest źródłem twojej namiętności.
5. Gdy namiętność przedostanie się przez oczy i głowę na poziom serca, wtedy nie ma już innej drogi jak wyciąć serce i zastąpić je sercem Jezusa. To zabieg bolesny ale konieczny.
6. Jeśli nie wytniesz serca zakażonego namiętnością, to twoje serce poprowadzi cię w stronę namiętnych czynów i zaczniesz je praktykować. Wtedy już zostanie ci tylko pokuta w odosobnieniu i zamknięciu. Ponieważ cały jesteś w więzieniu namiętności więc musisz je wymienić na więzienie pokuty.

Po śniadaniu posiedzieliśmy sobie wspólnie z Leszkiem ( dyrektorem Księżówki) na miłej pogawędce przy dobrej kawie.
W drugiej konferencji mówiłem o jedności kapłańskiej i o grzechach wobec tej jedności. Przerwę poobiednią spędziłem oczywiście na spacerze w górach. Długo szedłem w stronę Murowańca i chyba pierwszy raz po śniegu i w zupełnej samotności. Na szlaku nie było żywej duszy. Z wielkim zachwytem oddychałem górskim powietrzem i wpatrywałem się w ośnieżone szczyty.
Od 16 mieliśmy spowiedź. Bardzo długo spowiadałem i nie jeden raz łezka zakręciła mi się w oku będąc świadkiem tak wielu kapłańskich nawróceń. Wierzę, że to również dzięki waszej modlitwie za te rekolekcje. To było najgłębsze doświadczenie – tylu księży u spowiedzi i tyle niesamowitych nawróceń! Chwała Panu!
O 20 miałem jeszcze Drogę Krzyżową. PO prostu się modliłem, tak jakbym był sam w kaplicy i udało mi się nawet zapomnieć, że słucha mnie tak duża grupa księży.
Na koniec dnia oddałem się duchowej próżności i część modlitw odmówiłem w apartamentach Jana Pawła II. Klęczałem na jego klęczniku i modliłem się za nasze duszpasterstwo, za moją jedność i współpracę z Ks. Markiem i wszystkimi ludźmi z DA. Sługo Boży, Janie Pawle II, wstawiaj się za nami u Boga!

Dzień IV – Promieniowanie ojcostwa

Rano jutrznia z konferencją. Mówię na temat nadziei i to nie byle jakiej, ale nadziei na zbawienie. Kapłan nie może być tylko optymistą w świeckim tego słowa znaczeniu. On ma być świadkiem wiary w życie wieczne. Kiedy o tym świadczymy? Gdy żyjemy skromnie pokazując, że rzeczy tego świata nie są najważniejsze. Gdy jednakowo traktujemy bogatych i biednych, ważnych i mniej ważnych, pobożnych i grzesznych, bo ich pozycja nie ma znaczenia dla Boga. Jesteśmy świadkami nadziei podczas kapłańskiej choroby – powinniśmy świadczyć, że zdrowie jest ważne, ale nie najważniejsze. Mówiłem też o naszym starzeniu się, że straszy kapłan powinien być dla nas uosobieniem doświadczenia w wierze, a nie człowiekiem w wieku poprodukcyjnym Mówiłem wreszcie o kapłańskiej radości.
Na śniadaniu było dużo śmiechu, może to w związku z tymi uwagami o radości.
O 9.45 Msza święta. Całą homilię mówiłem o duchowym ojcostwie kapłana. Mamy promieniować ojcostwem i rodzić ludzi dla Chrystusa.
Na koniec udzieliłem błogosławieństwa rekolekcyjnego. I tak skończyło się moje kolejne duchowe doświadczenie. Prowadzenie rekolekcji dla kapłanów to dla mnie kolejny znak duchowego dojrzewania, bo przecież zaczynam już dzielić się z moimi braćmi w kapłaństwie swoimi doświadczeniami i przemyśleniami.
Odebrałem dużo podziękowań i świadectw o wewnętrznej przemianie, ale przecież, słudzy nieużyteczni jesteśmy, i jeśli, ktoś tu coś zrobił to przede wszystkim Duch Święty przynaglony waszymi modlitwami. Wielkie dzięki!!!!

Od jutra będę już normalnie na blogu. Hej!

Litera zabija, a duch ożywia

November 19th, 2007 by xAndrzej

LubiÄ™ KoÅ›ciół katolicki również i za to, że Å‚Ä…czy sÅ‚owa Pisma ÅšwiÄ™tego z TradycjÄ…. Pewnie takÄ… intencjÄ™ miaÅ‚ też Jezus, który przecież nie spisaÅ‚ Ewangelii tylko przekazaÅ‚ jÄ… swoim uczniom. A mógÅ‚ ja spisać osobiÅ›cie, bo jak wiemy, choćby ze sceny w Å›wiÄ…tyni, umiaÅ‚ czytać Å›wiÄ™te teksty i pewnie też umiaÅ‚ pisać. Gdyby chodziÅ‚o Mu tylko o litery Ewangelii pewnie spisaÅ‚by je sam, ale Jemu chodzi o to, aby Ewangelia byÅ‚a w naszych sercach, byÅ›my pisali jÄ… przez ludzkie serca oÅ›wiecone Duchem Bożym. Jezus daÅ‚ EwangeliÄ™ ludziom, a dopiero oni spisali jÄ… ubierajÄ…c w literki i sÅ‚owa. Bo nie literki sÄ… najważniejsze, ale Duch. Litera bowiem zabija, a duch ożywia i nawet SÅ‚owo Boże należy interpretować nie dosÅ‚ownie, ale aplikujÄ…c je w duchu do przeróżnych żciowych sytuacji. DziÅ› doÅ›wiadczyÅ‚em tego, że gdyby Ewangelia miaÅ‚aby być speÅ‚niana co do litery nie ożywiaÅ‚aby, ale zabijaÅ‚a. ByÅ‚em u Piotrka z KomuniÄ… Å›wiÄ™tÄ… i chciaÅ‚em mu przeczytać kawaÅ‚em dzisiejszej liturgii sÅ‚owa. I wybraźcie sobie, że stojÄ…c nad łóżkiem chorego Piotrka zczynam czytać kawaÅ‚ek listu Å›w. PawÅ‚a: “Kto nie pracuje niech też nie je”. Piotrek przecież nie może ruszyć ani rÄ™kÄ… ani nogÄ… i trudno, żeby pracowaÅ‚, a jest ukochanym dzieckiem Boga. Nie mogÅ‚em wiÄ™c przyjąć tych słów dosÅ‚ownie, musiaÅ‚em je odczytać duchowo. Potem mieliÅ›my spotkanie krÄ™gu rodzin. I znów podczas dzielenia siÄ™ EwangeliÄ…, w gronie cudownych, szczęśliwych, mÅ‚odych małżeÅ„stw otrzymujemy tekst: “Kto nie ma w nienawiÅ›ci matki, męża, żony dzieci ten nie jest Mnie godzien”. Jeden z uczestników naszego spotkania zaczÄ…Å‚ siÄ™ wrÄ™cz modlić, żeby Bóg nie stawiaÅ‚ go nigdy wobec takiej próby, nienawiÅ›ci wobec dzieci i żony. Trzeba i w tym przypadku czytac EwangeliÄ™ nie wedÅ‚ug litery, ale wedÅ‚ug ducha.

Jest już pierwsza w nocy. ZaczÄ…Å‚ siÄ™ poniedziaÅ‚ek, a ja myÅ›lÄ™ o niedzieli. Rano pomodliliÅ›my siÄ™ wspólnie z Markiem, potem byÅ‚a nasza normalna, niedzielna posÅ‚uga w parafii akademickiej. Msza dla rodzin, potem dla studentów. Znów byÅ‚o wiÄ™cej mÅ‚odych ludzi na Eucharystii. Serce siÄ™ raduje, kiedy nasz koÅ›ciół jest wypeÅ‚niony mÅ‚odymi ludźmi! Nie zdążyÅ‚em dziÅ› zjeść obiadu i do wieczora żyÅ‚em na drobnym Å›niadanku i ciastkach. Zaraz po spotkaniu “rady parafialnej” pobiegÅ‚em z KomuniÄ… do Piotra, a potem pojechaÅ‚em na spotkanie z rodzinami w RÄ™kszowicach. Spotkanie byÅ‚o u Agnieszki i MichaÅ‚a w ich nowym domu. Najpierw siÄ™ pomodliliÅ›my, a potem poÅ›wiÄ™ciÅ‚em ich dom. CieszÄ™ siÄ™ ich sukcesami, ale najbardziej podziwiam ich zapaÅ‚ dla sÅ‚użby w koÅ›ciele. Mamy u nas coraz wiÄ™cej ludzi, którzy nas fascynujÄ… oddaniem dla KoÅ›cioÅ‚a. Wieczorem pisaÅ‚em jeszcze teksty do “Niedzieli” a w przerwach szedÅ‚em na modlitwÄ™.
Kochani, dzisiaj wyjeżdżam na rekolekcje do Zakopanego. Niestety, nie jestem ich uczestnikiem, ale je prowadzę. Mam niezłą tremę, bo ma być na nich ponoć ponad 100 księży z całej Polski. ( Jeden z zakonników powiedział mi niedawno, że nawrócić księdza jest tak trudno jakby człowiek chciał świni wyprostować ogon. Mój Boże, a tam będzie ponad 100 kapłanów! ) Módlcie się w tym czasie za mnie i za te rekolekcje. Będę wam bardzo wdzięczny za modlitwę.

Uwagi o ludziach:

Agnieszka i Michał - Dziękuję Wam za to spotkanie i za wasze oddanie Bogu. Tak jak inni macie pracę, dziecko, dom do prowadzenia i jakoś nie narzekacie, że nie ma czasu dla BOga i KOścioła. Jak się kocha Boga, to się wszystko da ustawić dla tej miłości. Niech Wam sie dobrze mieszka pośród pól, lasów i zwierzyny.

Bartymeusz - bernardyn z Kalwarii - Dziękuję za pozdrowienia i za to, że mnie znalazłeś na skrzynce. Cieszę się, że tak miło i tak żywo wspominasz nasze sobotnie warsztaty. Jeśli dały ci coś do myślenia to tym bardziej jestem zadowolony. Pomódl się za mnie w Kalwarii u Matki Bożej.

Pan Profesor XYZ - Miło było dziś pana spotkać w naszym kościele. Cieszę się bardzo każdym nauczycielem akademickim, który przychodzi do naszej wspólnoty, a jak jest to jeszcze dziekan ważnego wydziału, to cieszę się podwójnie, bo też i świadectwo pana profesora wobec studentów jest szczególnie ważne. Zapraszam co tydzień. Aha, kazania głoszę co dwa tygodnie!

Klerofil

November 18th, 2007 by xAndrzej

Czy można grać z Bogiem? W jakimś stopniu całe nasze życie jest grą, bo mamy je dobrze rozegrać, aby wygrac zbawienie. Gra kojarzy nam się dość nieuczciwie, ale każdy z nas jakoś tam gra oczekując zwycięstwa. Kiedy głoszę kazania też próbuję tak to wszystko powiedzieć, żeby zwyciężyć obojętność, zmęczenie i zamknięcie słuchaczy. Gorzej jest gdy gramy nieuczciwie i dla złej zapłaty. Istnieją również gry religijne, czyli takie, gdy ktoś próbuje znaleźć haka na Pana Boga, albo sam używa różnych forteli, aby jak najbardziej wykorzystać bycie we wspólnocie religijnej. Za gry nie można nikogo potępiac do czasu, gdy gracz nie uświadamia sobie, że w ogóle gra. Warto jednak poznać w co gramy z Panem Bogiem , o co nam w tej grze chodzi i do czego zmierzamy. Lubię poznawać ludzkie gry religijne nie po to, żeby ludzi oceniać, ale żeby umieć z nimi pracować. Piszę dużo o grach, bo dziś prowadziłem na ten temat warsztaty dla grupy terapeutów i osób związanych z pracą z młodzieżą trudną i uzależnioną. Przez trzy godziny odgrywaliśmy gry religijne i solidnie analizowaliśy sposoby radzenia sobie z takimi grami. Najbardziej chyba podobał się model gry nazwany przeze mnie terminem klerofil. Rozmawialiśmy przy tej okazji o stawianiu granic w relacji między człowiekiem uzależnionym a kapłanem. Dużo uwagi też poświęciliśmy dyskusji na temat relacji kapłan i kobieta. Usłyszeliśmy świdectwo kobiety, która nigdy nie wyszła za mąż, z powodu zauroczniami klerykami. Przychodzili oni z posługą do jej niepełnosprawnej mamy. Wtedy była młodą dziewczyną i ci młodzi ksieża stali się ucieleśnieniem wrażliwości i męskości, po prostu ideałem mężczyzny. Nigdy nie potrafiła się z tego wyzwolić i nosiła w sobie nieustanne pragnienie kontaktu z kapłanami. W gronie psychologów i osób zajmujących się na codzień terapią to spotkanie było szczególnie cenne.
A tak poza tym miałem jeszcze kilka wykładów, trochę dołożyłem się do sprzątania kościoła. Niestety dziś znów były tylko cztery osoby do sprzątania. Szkoda, że niektórzy młodzi chętnie biorą i korzystają z naszego domu, ale nie czują za niego odpowiedzialności. To trochę taka postawa bracza, który korzysta, ale mało daje z siebie. Szkoda, że dziś musieli sprzątać absolwenci i nie było żadnego studenta. Ale dosyc biadolenia, tylko trzeba ciągle cierpliwie czekać i budzić w młodych ducha służby. Oczywiście obejrzałem dziś mecz Polska Belgia i z radością przyjąłem zywcięstwo polskich piłkarzy. Dusza się raduje i podskakuje z dumy narodowej!

Uwagi o ludziach:
Grześ - terapeuta pracujący z alkoholikami - Krowa nie musi leczyć krowy, alkoholika nie musi leczyć alkoholik, tak jak ślepego nie może prowadzić ślepy. Nie przejmuj się, że alkoholicy mówią ci czasem, że nic nie rozumiesz z ich nałogu. Gdyby oni rozumieli, to pewnie przestali by pić. Pracuj dalej i bądź wytrwały.

Marcinek, Jola, Agnieszka i Marek - DziÄ™kujÄ™ wam za sprzÄ…tanie domu i koÅ›cioÅ‚a, tym wiÄ™cej wam dziÄ™kujÄ™, bo jesteÅ›cie absolwentami i wÅ‚aÅ›ciwie mogliÅ›cie uznać, że moja proÅ›ba o pomoc nie jest skierowana pod wasz adres. Wielkie, wielkie dziÄ™ki…

Klerycy franciszkańscy - Wprowadziliście w nasze warsztaty doskonałą atmosferę. Żałuję tylko, że to spotkanie odkryło przed wami jak w naszych seminariach i zakonach mało uczy się stawania w prawdzie. Ze strachu przed przełożonymi trzeba ukrywac swoje słabości. W takim koszarowym życiu bardzo szybko ludzie uczą się grać.

Edi Smolarek - Gratuluję dwóch bramek w meczu z Belgią. Myślę, że to wlewa jakiegoś nowego ducha w serca wielu ludzi. Ludzie lubią się czuć zwycięscami, bo to nie tylko piłkarze wygrali, ale Polska wygrała.

Noc nikodemowa

November 17th, 2007 by xAndrzej

Właśnie wróciłem z naszego kościoła. Do samej północy byli dziś ludzie na adoracji. Mimo, że ani przez chwilę nie było tłumów, zawsze ktoś się modlił, a nawet sporą grupę osób wyspowiadałem. Nasza noc nikodemowa! Mamy ją w każdy piątek i w każdy piątek wierzę mocno w niewidzialne i pokorne działanie Boga. Przecież to nie my nawracamy tylko On, nie my uzdrawiamy tylko On, nie my przekazujemy wiarę, tylko On ją daje tym, którzy chcą się powtórnie narodzić. Wierzę bardzo mocno w tę ukrytą siłę Boga! Wszystko postawiłem na Nim, całe nasze duszpasterstwo, nasze programy pastoralne i pomysły na ludzi. Chcę, aby naszym jedynym programem był Chrystus. Chciałbym umieć głosić Chrystusa w sposób całkowicie przeźroczysty. Ze wzruszeniem czytam od jakiegoś czasu na zakónczenie piątkowej adoracji fragment o Nikodemie i zawsze czuję jak ta historia mnie powala na nogi. Trzeba nam się na nowo narodzić!

Piątek był dość intensywny. Przed południem sporo ważnych wizyt i to na wysokich szczeblach. Ksiądz Arcybiskup wrócił z Ziemi Świętej i mogłem z nim trochę porozmawiać. U Ks. Biskupa Antoniego omówiliśmy program moich jutrzejszych warsztatów dla kapłanów pracujących z narkomanami. Przemiła i bardzo bogata w treści była też nasza wizyta u Bogusi. Pobiadoliliśmy trochę na młodzież, że nie garnie się do pomocy niepełnosprawnym. W południe poświęciłem mieszkanie Jagody i Daniela. Fajna z nich para, a jaeszcze fajniejszy jest ich mały synek. Jako dziadek trochę się z nim pobawiłem.
Pod wieczór odbyło się spotkanie zarządu KZA. Dużo konkretów, ale od środka czulem jakiś brak jedności i zapału u młodych. Im pewnie też nie jest łatwo znaleźć sposób na swoich rówieśników, aby ich zapalić do pracy dla Pana Boga. Czasem chcemy, żeby młodzi ewangelizowali świat, a zapominamy, że i oni natrafiają czasem na twardość serca innych. W każdym razie bardzo jestem wdzięczny naszym liderom za wkład pracy i uczenie sie, czasem trudnych doświadczeń w pracy z ludźmi. O nocy nikodemowej już wspomniałem, dodam tylko, że porządnie się pomodliłem.

Uwagi o ludziach:

Państwo Wasilkowscy - Wiem, że teraz wracacie ze Szwajcarii i Niemiec i towarzyszę wam swoją modlitwą. Niech św. Krzysztof wyprasza wam szczęśliwą podróż i powrót do domu.

Bogdan O. - Fajnie się było spotkac i pogadać o studenckich czasach. To dziwne, że mieszkamy tak blisko, a tak rzadko się odwiedzamy. Zobaczyłem dziś, że cały mój świat ograniczył się do studentów. Ale przecież chciałem i chcę być cały dla nich.

Jesteśmy krewnymi Boga

November 16th, 2007 by xAndrzej

Zawsze w czwartki w naszej wspólnocie udzielamy Komunii świetej pod dwiema postaciami. Kiedy było nas mniej każdy brał kielich do ręki i spożywał Krew Pańską. Ale nawet teraz, gdy spożywamy ją przez zanurzenie, spożycie Krwi Jezusa staje się niesamowitym znakiem. Kiedy piję Krew Zbawiciela zawsze uświadamiam sobie, że staję się krewnym Boga. Jego Krew zaczyna płynąć w mojej krwi! Wtedy staję się kimś więcej niż wierzącym w Chrystusa, niż Jego uczniem, sługą, a nawet przyjacielem - staje się Jego krewnym, członkiem Jego rodziny. Nie może być bliższej i bardziej intymnej relacji, a wszystko dzięki temu, że Chrystus zgodził się dokonać tej świętej trnsfuzji Krwi. On musiał cierpieć i umierać na krzyżu by dać nam swoje Ciało i Krew. Nigdy chyba dostatecznie mocno nie zrozumiemy tej tajemnicy, ale nawet rozumiejąc tylko tyle, zaczynamy rozumieć czym jest udział w Mszy świętej. Do tego wszystkiego, my sami stajemy się dla siebie krwnymi, czyli braćmi i siostrami. Ktoś, kto chodzi na Mszę świętą i świadomie przyjmuje Komunię musi być człowiekiem jedności i pojednania. Inaczej nic nie rozumie z ofiary Ciała i Krwi Jezusa. O tę jedność musimy więc walczyć w naszych wspólnotach, między kapłanami, między świeckimi i w każdej innej relacji.

DzieÅ„ dziÅ› byÅ‚ ponury, a z mgÅ‚y i szaroÅ›ci wydobyÅ‚ siÄ™ biaÅ‚y Å›nieg. Znów Bóg skróciÅ‚ jesieÅ„ i zaczyna siÄ™ zima. Może to i lepiej, bo nie lubiÄ™ jesieni, zwÅ‚aszcza gdy pada i skacze ciÅ›nienie. Przed poÅ‚udniem spÄ™dziÅ‚em dwie godziny na fotelu dentystycznym. Na szczęście mam znów spokój na jakiÅ› czas. Potem szybkie wizyty i zaÅ‚atwianie spraw w “Niedzieli” w seminarium duchownym i w radiu “Jasna Góra”. Kolejny raz zostaÅ‚em poproszony o prowadzenie cyklicznych audycji w tamtejszym radiu. PróbowaÅ‚em siÄ™ wymówić, ale ostatecznie wyszedÅ‚em z obietnicÄ…, że caÅ‚Ä… tÄ™ sprawÄ™ przemodlÄ™ i przemyÅ›lÄ™. Po poÅ‚udniu seria spotkaÅ„ ze studentami. Zebranie zespoÅ‚u redakcyjnego naszej gazety studenckiej, potem dyskusja z MIchaÅ‚em i Łukaszem. Bardzo dobrze mi siÄ™ dziÅ› modliÅ‚o na adoracji, pewnie to dlatego, że wiÄ™cej byÅ‚o modlitwy uwielbienia. Módlcie siÄ™ dużo modlitwÄ… uwielbienia, bo ona jest wyjÄ…tkowo ożywiajÄ…ca i uzdrawiajÄ…ca. MiaÅ‚em też dzis maÅ‚e natchnienie w czasie modlitwy i wyraźnie poczuÅ‚em, że Duch ÅšwiÄ™ty upominaÅ‚ siÄ™ o czystość naszych ciaÅ‚ i naszych myÅ›li.
Po spotkaniu modlitewnym zasiedliÅ›my razem ze studentami przy stole i byÅ‚o bardzo miÅ‚o i rodzinnie. DzieÅ„ zakoÅ„czyÅ‚em modlitwÄ… z porzÄ…dnÄ… medytacjÄ…. Znów czytaÅ‚em i medytowaÅ‚em listy PawÅ‚a. DziÅ› zobaczyÅ‚em ile w Pawle ( zwÅ‚aszcza “starym Pawle”) jest miÅ‚oÅ›ci. W LiÅ›cie do Filemona PaweÅ‚ ciÄ…gle mówi o zrodzeniu w miÅ‚oÅ›ci, nie boi siÄ™ nazywać swoich uczuć i swojego przywiÄ…zania do uczniów, a jednoczeÅ›nie jest w tej miÅ‚oÅ›ci do tego stopnia wolny, że odsyÅ‚a swego ukochanego ucznia Onezyma i nie próbuje go zatrzymywać przy sobie i zniewalać sobÄ….

Uwagi o ludziach:

Kasia - Wszystkiego dobrego z okazji urodzin! Tort był bardzo dobry i znów na jutro odłożyłem moją wstrzemięźliwość wobec słodyczy. Jak fajnie, że mogliśmy ci zaśpiewać i że było przy tym tyle radości. Dobrze, że jesteś!

Ks. Profesor Bagrowicz - Przepraszam, że jutro nie dojedziemy do Torunia, ale miło było pogadać i usłyszeć Księdza Profesora. Wierzę, że szybko nadrobimy te nieudane plany.

Ksiądz XYZ - Cieszę się z tego krótkiego spotkania. Często myślę o tobie i twojej obecnej sytuacji. Wierzę mocno, że dla Boga nie ma rzeczczy niemożliwych i że wszystkie twoje zakręty się wyprostują.

Komentarze do komentarzy:
Pomodliłem się dzis za tych, którzy w swoich komentarzach do mojego blogu prosili mnie o modlitwę. Dobrze, że jestem czasem dla was pogotowiem modlitewnym. Dziękuję też za wiele uwag i zwierzeń, czasem bardzo osobistych i bolesnych. Zapewniam, że czytam każdy komentarz, choć w zasadzie nie odpisuję na nie. Przepraszam za to, ale nie chcę, żeby ten blog stał się jakmś małym forum dyskusyjnym i miejscem udzielania duchowych porad. Jak kiedyś wytrwam i będę już na emeryturze, to może założę taką internetową parafię i wtedy sobie pogadamy. Dziś muszę pilnować swojego czasu i przeznaczyć go dla tych którzy przychodzą do naszej wspólnoty. Ale, jeśli mimo to chcecie się dzielić swoimi problemami, to piszcie, bo wszystko czytam i na wszystko reaguję moja modlitwą. Czasem bardzo konkretnie mówię o Was i waszych sprawach Panu Bogu.

« Previous Entries