Go to content Go to navigation Go to search

I odszedÅ‚ od Niej anioÅ‚ …

December 26th, 2010 by xAndrzej

ModlÄ™ siÄ™ o taki cud, który rÄ…bnÄ…Å‚by nas na ziemiÄ™, jak Å›w. PawÅ‚a pod Damaszkiem, żebyÅ›my zrozumieli kim jest Chrystus i dlaczego tak czÄ™sto Go “przeÅ›ladujemy”. ModlÄ™ siÄ™ o takie cudowne odwiedziny anioÅ‚a Gabriela, jak wtedy, w domu Maryi, żeby nam jasno i konkretnie wyÅ‚ożyÅ‚, że jesteÅ›my bÅ‚ogosÅ‚awieni przez chrzest i przez czÄ™stÄ… KomuniÄ™ Å›wiÄ™tÄ…, że Bóg jest tak blisko nas i że chce w nas naprawdÄ™ żyć! ModlÄ™ siÄ™ o takie cuda dla siebie, dla moich braci kapÅ‚anów i kleryków, dla wszystkich, którzy wierzÄ… i nie wierzÄ…. Tymczasem musi mi wystarczyć wiara. Musi? Lepiej pewnie powiedzieć, że może mi wystarczyć wiara. Wcale nie musi być cudów. Podczas medytacji sceny zwiastowania jakoÅ› inaczej spojrzaÅ‚em na te “cuda” w życiu Maryi. Wszystko dziaÅ‚o siÄ™ tak prosto i intymnie. Nikt nie widziaÅ‚ anioÅ‚a - tylko Ona. Nikt go nie sÅ‚yszaÅ‚ - tylko Ona. Ten cud nie rozegraÅ‚ siÄ™ na Å›rodku Å›wiÄ…tyni, nie byÅ‚o setek gapiów, ani żadnych Å›wiadków, nie byÅ‚o ekscentrycznych zachowaÅ„, czy mistycznych wzlotów. Maryja siÄ™ najzwyczajniej zatrwożyÅ‚a, najzwyczajniej zaczęła pytać, jak siÄ™ to siÄ™ stanie. A na koniec odszedÅ‚ od niej anioÅ‚. Potem nie byÅ‚o już żadnych aniołów, nie byÅ‚o chyba już żadnych widzeÅ„. Nie przyszedÅ‚ anioÅ‚, żeby jÄ… poprzeć wobec Józefa, kiedy tÅ‚umaczyÅ‚a mu, że to DzieciÄ™ poczęło siÄ™ z Ducha ÅšwiÄ™tego. Choć trudno to sobie wyobrazić, szczególnie, że nasze szopki peÅ‚ne sÄ… aniołów, nie byÅ‚o żadnego anioÅ‚a w grocie betlejemskiej. To tylko pasterze ich spotkali, ale w żłóbku nie byÅ‚o już widać tych czystych, anielskich duchów. Maryi musiaÅ‚a wystarczyć wiara. TrzydzieÅ›ci lat Nazaretu i nic nie sÅ‚ychać o żadnym cudzie. Jezus rósÅ‚, brudziÅ‚ siÄ™ i pociÅ‚, Å›miaÅ‚ siÄ™ i pÅ‚akaÅ‚, a ona musiaÅ‚a wierzyć tamtej mistycznej chwili anielskiego orÄ™dzia. ZadziwiaÅ‚ jÄ… mÄ…droÅ›ciÄ… w Å›wiÄ…tyni, ale to byÅ‚ incydent wobec szarej codziennoÅ›ci. MyÅ›lÄ™, że nie jeden raz Maryja zastanawiaÅ‚a siÄ™ czy to prawda, czy to nie byÅ‚ sen - ale zawsze zwyciężaÅ‚a w niej wiara. Wiara Maryi okazaÅ‚a siÄ™ ważniejsza niż wszelkie cuda, nawet te, które potem czyniÅ‚ Jezus. Wszystkie cudowne uzdrowienia, uwolnienia, zatrzymanie burzy i wskrzeszenie Łazarza - to wszystko byÅ‚o tylko dlatego, żeby wzbudzić wiarÄ™, bo najwiÄ™kszym cudem Å›wiata jest wÅ‚aÅ›nie wiara. Tylko tym, którzy uwierzÄ… mogÄ… towarzyszyć znaki. JeÅ›li nie ma w moim życiu cudów, nie muszÄ™ siÄ™ jednak zamartwiać i mieć poczucie winy czy jakiegoÅ› braku, bo od wszelkich cudów wiÄ™ksza jest wiara.
I choć modlę się czasem o cuda, jeszcze bardziej modlę się o wiarę. Bo cudów nie muszę doświadczać, żeby się zbawić. Bez wiary zbawienie jest niemożliwe!
Czekam na Boże Narodzenie, taki dziwny cud, dostępny dla niewielu, cud dokonany na prowincji, w ciszy, z daleka od wielkiego świata, cud, który polega na tym, że Słowo stało się ciałem i zamieszkało w moim codziennym życiu.
Wierzę, Boże, że jesteś tam, gdzie Cię nie widzę, że przychodzisz, wtedy, gdy tego nie słychać, że działasz czasem zwyczajnie, przez drugiego człowieka, że zbawiasz przez codzienność, a nie tylko od święta.

Wesołych Świąt! I choć może będą podobne do innych, uwierzcie, że Bóg się narodził i jest blisko! A kiedy po świętach wrócicie do swojego świata, w którym na zewnątrz może wszystko będzie takie samo, to uwierzcie, że wszystko jest inne, bo na zapleczu Waszego świata Bóg się narodził!

Witaj, Oblubienico Dziewicza!

December 8th, 2010 by xAndrzej

KtoÅ› kto wymyÅ›liÅ‚ Akatyst musiaÅ‚ być pod caÅ‚kowitym dziaÅ‚aniem Ducha ÅšwiÄ™tego. Å»aden czÅ‚owiek sam z siebie nie umiaÅ‚by przeniknąć tak gÅ‚Ä™boko tajemnicy Maryi. Kiedy siÄ™ sÅ‚yszy to nieustanne “Witaj!”, a potem w każdym zdaniu rozważa siÄ™ kawaÅ‚ek historii zbawienia, nie ma siÄ™ żadnych wÄ…tpliwoÅ›ci, że Bóg sam wybraÅ‚ MaryjÄ™, sam jÄ… wpisaÅ‚ w swojÄ… misjÄ™ zbawienia Å›wiata. Ona w żaden sposób nie przeszkadza Bogu, a wrÄ™cz przeciwnie - niesie Go Å›wiatu, rodzi Go dla Å›wiata, odsÅ‚ania Go przed tymi, którzy wÄ…tpiÄ…. Cześć dla Maryi nie jest najpierw potrzebÄ… ludzi, jest najpierw najczystszÄ… wolÄ… Boga. To Bóg wysyÅ‚a anioÅ‚a Gabriela, żeby przekazaÅ‚ BoskÄ… propozycjÄ™ narodzin Jezusa z Dziewicy z Nazaretu. Ten wysÅ‚aniec Boga, dziaÅ‚ajÄ…cy w Jego imieniu, nazywa MaryjÄ™ bÅ‚ogosÅ‚awionÄ…. A potem Elżbieta, też nie sama z siebie, ale natchniona Duchem, woÅ‚a do Matki Pana, że jest “bÅ‚ogosÅ‚awionÄ… miÄ™dzy niewiastami, bo bÅ‚ogosÅ‚awiony jest owoc Jej żywota!”. To anioÅ‚owie i ludzie Biblii bÅ‚ogosÅ‚awiÄ… MaryjÄ™! Aż wreszcie sam Jezus, w najważniejszej dla siebie chwili, na krzyżu, tuż przed Å›mierciÄ…, kiedy wydaje siÄ™ najważniejsze dyspozycje, oddaje MaryjÄ™ Janowi. “Oto Matka twoja”. A mÄ…dry i najlepiej rozumiejÄ…cy pragnienia Mistrza Jan bierze MaryjÄ™ do siebie.
Byłbym głupcem, gdybym doszukiwał się w miłości do Maryi jakichkolwiek niebezpieczeństw. Byłbym szaleńcem, gdybym bał się miłości do Niej, bo przez tę miłość najlepiej człowiek uczy się kochać Jezusa. Byłbym łatwym kąskiem dla demonów, gdybym nie wziął za swoją tarczę i orędowniczkę - Niewiasty walczącej ze smokiem. Byłbym najbardziej pysznym człowiekiem na świecie, gdybym odrzucił Tę, która cała jest pokorą.
Maryjo, Niepokalana Matko Pana, proszę Cię, módl się za mną grzesznikiem, żeby moja pycha, powaliła mnie do końca, do dna, w którym poczuję dobroć Boga i pozwolę Mu bez reszty wypełnić całe moje życie. Tylko z Tobą jest to możliwe, Niepokalana!

Intencje modlitewne:
Za kleryków - o ich miłość do Maryi.

Odwaga prawdziwej radości

December 6th, 2010 by xAndrzej

GÅ‚oÅ›no byÅ‚o niedawno o tym, że trzeba mieć dużo odwagi, żeby zostać Å›wiÄ™tym. ÅšwiÄ™tość nie jest dla tchórzy, ona siÄ™ staje w nas za cenÄ™ trwania przy Bogu pomimo trudnych okolicznoÅ›ci. Z pewnoÅ›ciÄ… trzeba być dziÅ› odważnym, żeby nie zrezygnować z ideałów, nie dać siÄ™ Å›ciÄ…gnąć w dół. CzytajÄ…c adwentowe teksty proroka Izajasza można odkryć jeszcze jedno wezwanie do odwagi - tym razem odwagi w radoÅ›ci. Strasznie to dziwne, bo wydaje siÄ™ na pierwszy rzut oka, że radość jest spontaniczna, że co jak co, ale radość wcale nie wymaga żadnej odwagi. A jednak Izajasz pisze: “Niech siÄ™ rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech siÄ™ raduje step i niech rozkwitnie! (…) Odwagi! Nie bójcie siÄ™! Oto wasz Bóg.” Od razu widać, że prorokowi nie chodzi o radość jakÄ…kolwiek, takÄ… wyzwolonÄ… przez niskie potrzeby i ludzkie wygÅ‚upy. Pewnie do takiej radoÅ›ci odwagi nie trzeba. Ale ucieszyć siÄ™ tak do szpiku koÅ›ci bliskoÅ›ciÄ… Boga? Rozweselić siÄ™ możliwoÅ›ciÄ… komunii z Nim!? Podskakiwać w koÅ›cielnej Å‚awce z sercem peÅ‚nym modlitewnej radoÅ›ci! Do tego trzeba już wiÄ™cej odwagi, żeby przeÅ‚amać schematy, poczuć siÄ™ dzieckiem przed Bogiem, porzucić swoje Å›wiatowe zabezpieczenia i odstawić na bok swój wÅ‚asny wizerunek nieskazitelnoÅ›ci. To pierwszy krok w stronÄ™ prawdziwej radoÅ›ci. Wcale nie tak Å‚atwo go zrobić, bo trzeba zostawić radoÅ›ci tego Å›wiata. Bóg nigdy nie stanie siÄ™ naszÄ… radoÅ›ciÄ… jeÅ›li nie bÄ™dziemy mieć odwagi postawić Go wyżej niż radoÅ›ci tego Å›wiata.
Jeszcze wiÄ™cej odwagi wymaga od nas radość na pustyni, kiedy serce nas piecze, a ziemia wydaje siÄ™ bezkresnym stepem. Na pustyni nie ma rzeczy, nie liczy siÄ™ wÅ‚adza, nie doÅ›wiadcza siÄ™ przyjemnoÅ›ci, nie ma nic materialnego, co mogÅ‚oby zaspokoić, nie ma ludzi, z którymi można by nawiÄ…zać przyjaźń. Jest tylko piach, spiekota, nieznajomość drogi i ogromne niezaspokojone pragnienie. A Izajasz każe nam siÄ™ wÅ‚aÅ›nie wtedy rozradować! To jest możliwe tylko w jednym wypadku - kiedy siÄ™ naprawdÄ™ wierzy, że Bóg nadchodzi, że jest blisko. Z okazji Å›wiÄ™tego MikoÅ‚aja trafiÅ‚em na odziaÅ‚ dzieciÄ™cy naszego szpitala. Ordynator zaprowadziÅ‚ mnie do sali, na której w maÅ‚ych łóżeczkach leżaÅ‚a trójka dzieci. CaÅ‚a trójka porzucona przez rodziców, taka niczyja. Do tego wszystkie te dzieciÄ…tka beznadziejnie chore, po ludzku patrzÄ…c czekajÄ… na odejÅ›cie. “Czasem nie rozumiem życia. Czemu ono jest takie niesprawiedliwe?” - zapytaÅ‚ mnie nagle lekarz - Tutaj nawet księża nie zaglÄ…dajÄ…”. Nic nie odpowiedziaÅ‚em. PochyliÅ‚em siÄ™ nad maÅ‚ym chÅ‚opczykiem z gÅ‚owÄ… peÅ‚nÄ… wody i spojrzaÅ‚em w jego duże oczy. To nie byÅ‚y oczy dziecka. To byÅ‚y oczy baranka, takiej maÅ‚ej owieczki zabÅ‚Ä…kanej i zupeÅ‚nie bezradnej. To dziwne odczucie nagle obudziÅ‚o we mnie nadziejÄ™, silne przekonanie, że wÅ‚aÅ›nie ta maÅ‚a zabÅ‚Ä…kana owieczka jest najwiÄ™kszÄ… radoÅ›ciÄ… Jezusa. To dla tego chÅ‚opaka Jezus zostawia setki zdrowych owiec, żeby być z nim. Kiedy w sÄ…siednich salach Å›wiÄ™ty MikoÅ‚aj rozdawaÅ‚ innym dzieciom prezenty, sÅ‚odycze, pluszowe misie, drogie zabawki - temu maÅ‚emu chÅ‚opcu mogÅ‚em tylko zrobić krzyżyk na czole i pomodlić siÄ™ za niego. Dla Å›wiata tamte obdarowane prezentami dzieci miaÅ‚y pewnie wiÄ™cej powodów do radoÅ›ci, ale mocno w to wierzÄ™, że ten zabÅ‚Ä…kany, bezbronny maÅ‚y baranek jest o wiele bliżej radoÅ›ci doskonaÅ‚ej. W swoim cierpieniu on już bardzo upodobniÅ‚ siÄ™ do Baranka Bożego. “Odwagi! Nie bójcie siÄ™! Oto wasz Bóg! Niech siÄ™ rozraduje pustynia i spieczona ziemia, niech siÄ™ raduje step i niech rozkwitnie!” “Nie jest wolÄ… Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych maÅ‚ych”.

Intencje modlitewne:
Cały dzień modlę się za tę trójkę małych dzieci; pamiętam też mocno o Asii Bibi z Pakistanu, która nie bała się wyznać wiary w Chrystusa, a teraz chcą ją za to zabić. Wszyscy chrześcijanie powinniśmy szturmować niebo w jej intencji!

Moc kruszenia kamieni

December 5th, 2010 by xAndrzej

Prowadzi nas przez Adwent Å›w. Jan Chrzciciel. Wszystko jest w nim imponujÄ…ce. Jego twardość życia i odwaga, jego zachwyt nad Jezusem i ogromna wiara. Moc tej wiary chyba najbardziej widać w przekonaniu o tym, że Bóg może przemienić najbardziej zatwardziaÅ‚e serca. Kiedy stajÄ… przed nim ludzie szczególnie trudnego gatunku, czyli faryzeusze i saduceusze, Å›w. Jan Chrzciciel wierzy mocno, że “Bóg nawet z kamieni może wzbudzić dzieci Abrahamowi”. CzÄ™sto zastanawiamy siÄ™ nad dziaÅ‚aniem Jezusa wobec ubogich, poranionych, cierpiÄ…cych, sÅ‚abych i grzesznych. Ale może paradoksalnie do ich serc Å‚atwiej dotrzeć niż do pewnych siebie i zafiksowanych serc faryzeuszów. Trzeba mieć o wiele wiÄ™cej wiary w to, że Bóg może przemienić serce uczonych w PiÅ›mie niż w to, że może On nawrócić jawnogrzesznice i celników. Z kamieni wzbudzić dzieci to znaczy tyle co z zatwardziaÅ‚ego, sztywnego i nadÄ™tego serca wypuÅ›cić zÅ‚e powietrze i dać Å‚askÄ™ dzieciÄ™ctwa i prostoty. KtoÅ› kto żyje wÅ›ród faryzeuszów doskonale rozumie ile trzeba mieć wiary w Boga, żeby uwierzyć w Jego moc kruszenia skamieniaÅ‚ych serc. To piÄ™kne u Å›wiÄ™tego Jana, że staje siÄ™ on prorokiem dla wszystkich, że jednakowo wierzy w nawrócenie prostych ludzi jak i w tych uczonych i posiadajÄ…cych wÅ‚adzÄ™. Bóg ma moc zmieniać każdego z nas, w każdej chwili i w każdej sytuacji. TÄ… mocÄ… Boga jest chrzest w Duchu ÅšwiÄ™tym. My, którzy “narodziliÅ›my siÄ™ z wody” każdego dnia potrzebujemy ognia Ducha ÅšwiÄ™tego. W tym ogniu wszystko da siÄ™ oczyÅ›cić, trzeba tylko w niego wejść. PoczÄ…tkowo ten ogieÅ„ wypala i parzy, ale tylko po to, żeby zniszczyć każde zÅ‚o i każdy grzech. ZstÄ…p Duchu ÅšwiÄ™ty, wypal w nas zwÄ…tpienie w to, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Daj nam wiarÄ™ Å›w. Jana Chrzciciela, który przed nikim nie zamyka szans na nawrócenie.

Intencje modlitewne:
Za kapłanów i kleryków; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za chorych i cierpiących, za dzieciaki ze szpitali i domów dziecka; za pogubionych i załamanych młodych ludzi; za tych, którzy nie mają dachu nad głową i może teraz okrutnie marzną; za wszystkich, którzy jutro będą świętymi Mikołajami, żeby przynieśli światu nie tylko mnóstwo prezentów, ale nową wiarę w dobroć ludzi; za czytelników tego wpisu.

CzujÄ™ siÄ™ jak palec

December 4th, 2010 by xAndrzej

Z seminaryjnych lat zapamiętałem bardzo wyraźnie mądrą naukę o tym, że jak się pokazuje palcem niebo to nie można się patrzeć na palec, ale na niebo. Nawet jeśli ten palec jest krzywy i słaby to jeśli pokazuje niebo, jego zewnętrzna estetyka i budowa nie mają większego znaczenia. Jako ksiądz często czuję się takim palcem, który ma pokazywać niebo. Sam nie mam jakiś wielkich talentów, ani nawet osobistego uroku a sensem mojego powołania jest wskazywać na Jezusa. Dużo się modlę o to, żeby ludzie nie koncentrowali się na mnie, ale na Bogu. Tylko wtedy mogę się spełnić jako ksiądz. Jezus, który przychodzi, aby pełnić wolę Ojca nie mógł wybrać innej drogi do spełnienia swej misji, jak właśnie droga ubóstwa i olbrzymiej pokory.Chrystus nie chce koncentrować na sobie, ale pragnie byśmy widząc Jego widzieli Ojca. Chciałbym być niewidoczny, tak cichy, żeby nie zakrzyczeć Boga, tak subtelny, żeby się nie wepchnąć na miejsce Jezusa, tak ubogi, żebym swoim bogactwem nie rozproszył tych, którzy chcą odnaleźć Chrystusa. Jestem tylko palcem wskazującym niebo i zarówno mój brud jak i mój przepych mogą zatrzymać wzrok ludzi na mnie i oderwać ich od patrzenia w niebo. Chciałby żeby wszystko we mnie wskazywało na Jezusa. Pewnie sam też muszę się nauczyć tej trudnej sztuki, żeby patrzeć wytrwale w niebo i nie zatrzymywać się na tym, co doczesne. Mam często taką pokusę, żeby medytować mój pot zamiast cieszyć się z owoców, które dzięki niemu osiągnąłem. Nie powinienem z ludźmi dzielić się swoim potem, ale owocami swojego trudu. Nie powinienem koncentrować się na bólu, ale na jego owocach. Kiedy całą uwagę skupiam na moim bólu on staje się nie do zniesienia, ale kiedy wiem, jakie mogą być owoce mojego cierpienia, ono staje się lekkie i nabiera sensu. Nie koncentruj się na bólu, ale uwierz w jego sens, w to, że jest błogosławiony i najbardziej owocny w twoim życiu. Kiedy ogrodnik zbiera z drzew dojrzałe owoce, pot jego pracy nagle staje się słodki i sensowny. Jeśli wcześniej pocił się, żeby uprawiać swój sad, to robił to z nadzieją i koncentracją na owocach. Nie rozmyślaj o swoim trudzie, cierpieniu, poświęceniu ale myśl i patrz na owoce, które pragniesz wyhodować. Nie mogę ciągle wyliczać Bogu ile mnie kosztuje kapłańska służba, nie mogę myśleć bezustannie, jak dużo zostawiłem, jak bardzo się poświęciłem, jak wiele oddałem. To jest nie ważne jeśli się to wszystko robi dla Boga, jeśli się patrzy w niebo. Dobrze więc czasem poczuć się jak palec, który jest tylko po to, żeby ludziom pokazać niebo.

Migawki z życia:
Nasi goście już wyjechali. Myślę, że wszyscy byli bardzo szczęśliwi z tej wielkiej dawki modlitwy w Domu Maryi. Wczoraj mieliśmy w seminarium uroczysty obiad z biskupami i kapłanami z całej niemal Europy. Czuło się namacalnie powszechność Kościoła. Udało mi się też trochę porozmawiać z Kardynałem Cordesem, dawnym przewodniczącym Rady Cor Unum. Najbardziej interesowało mnie jednak jego zaangażowanie w Odnowę w Duchu Świętym i ruchy charyzmatyczne. Sam nie wiem czym bardziej się cieszę: udanymi rekolekcjami czy powrotem kleryków. Lubię kiedy wszyscy jesteśmy w domu i kiedy w naszym seminaryjnym domu jest zwyczajnie.

Intencje modlitewne:
Za cały Kościół święty, którego nawet moce piekielne nigdy nie przemogą; za pasterzy Kościoła o Ducha Świętego dla nich i o mądrość; za kapłanów naszej archidiecezji - szczególnie za najmłodszych księży, za księży neoprezbiterów, aby się nie zniechęcali i nie rezygnowali z gorliwość i ideałów; za księży diakonów - którzy mają ciężką noc przed przygotowaniem Mikołaja, żeby Duch Święty tak ich natchnął, żeby rozbawili nas do łez, a nikogo nie zranili; za wszystkich alumnów - jestem przekonany, że zwycięża w nich dobroć; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za chorych i cierpiących, żeby nie koncentrowali się na swoim bólu ale uwierzyli, że on je po coś; za misje ewangelizacyjne w Białej; za przyjaciół z DA; za dzieci, które ochrzciłem, małżeństwa, które pobłogosławiłem; za czytelników tego wpisu

Miłość i zdrada

December 2nd, 2010 by xAndrzej

“Jestem prostytutkÄ…! Tak, ja siostra zakonna jestem prostytutkÄ…, bo Å›lubowaÅ‚am mojemu Panu wyÅ‚Ä…cznÄ… miÅ‚ość, bo mówiÅ‚am Mu w dniu Å›lubów, że jest kimÅ› najważniejszym w moim życiu. A tymczasem zdradzam Go niemal każdego dnia, mijajÄ…c siÄ™ z Jego wolÄ…, wybierajÄ…c jakieÅ› swoje zajÄ™cia i swoje przyjemnoÅ›ci. Zdradzam Go tak czÄ™sto wtedy gdy nie mam dla Niego czasu i kiedy idÄ™ na kompromisy z grzechem” - to kawaÅ‚ek z nauczania Matki Teresy, opatki cysterek, która gÅ‚osi na Jasnej Górze rekolekcje zorganizowane przez PapieskÄ… RadÄ™ Cor Unum dla kardynałów, biskupów, księży i osób Å›wieckich zajmujÄ…cych siÄ™ nauczaniem i konkretnym dziaÅ‚aniem na rzecz miÅ‚osierdzia. Na ile mogÄ™ biegam na JasnÄ… GórÄ™, żeby sÅ‚uchać tych gÅ‚Ä™bokich nauk. To Å›wietny pomysÅ‚, aby siostra zakonna gÅ‚osiÅ‚a konferencje biskupom i kapÅ‚anom. Potrzebujemy jakiegoÅ› innego patrzenia na siebie, a przede wszystkim na Pana Boga. Jej sÅ‚owa sÄ… bardzo proste, ale czuje siÄ™, że idzie za nimi gÅ‚Ä™bokie doÅ›wiadczenie życia duchowego. PrzypomniaÅ‚em sobie dziÅ› bardzo oczywiste prawdy, że nie mogÄ™ nikomu dać miÅ‚oÅ›ci jeÅ›li jej najpierw sam nie otrzymam. Nie można dać czegoÅ›, czego siÄ™ samemu nie ma. Bóg chce mi codziennie dawać swojÄ… miÅ‚ość i muszÄ™ siÄ™ tylko postarać, żeby czerpać, żeby brać caÅ‚ymi garÅ›ciami Bożą miÅ‚ość. Wiąże siÄ™ z tym wielkie przynaglenie do modlitwy. Przecież to wÅ‚aÅ›nie modlitwa jest jedynym sposobem brania miÅ‚oÅ›ci od Boga. Nic wiÄ™c dziwnego, że ksiÄ…dz, który siÄ™ nie modli traci siÅ‚y i ogieÅ„, staje siÄ™ kompletnie niezdolny do przekazywania ludziom wiary. On próbuje im coÅ› dać, ale jego serce jest puste i wszelkie nawet najbardziej aktywne dziaÅ‚ania stajÄ… siÄ™ zupeÅ‚nie bezowocne. Bóg bowiem powoÅ‚aÅ‚ nas głównie do tego, byÅ›my przekazywali innym miÅ‚ość Boga. Musimy wiÄ™c żebrać o niÄ… najpierw sami, w dÅ‚ugich modlitwach i adoracji przed Panem. Zmagamy siÄ™ ciÄ…gle z jakimÅ› naszym irracjonalnym zamkniÄ™ciem na miÅ‚ość. Jest w nas jakaÅ› sprzeczność, bo z jednej strony krzyczymy o miÅ‚ość, a kiedy Bóg chce nam jÄ… dać uciekamy i boimy siÄ™ jÄ… przyjąć. Matka Teresa mówiÅ‚a o tej sprzecznoÅ›ci na przykÅ‚adzie ciszy w naszym życiu. Cisza jest miejscem otwierania siÄ™ na miÅ‚ość, wchodzenia Bożej miÅ‚ość w nasze serce. Kiedy praktykujemy ciszÄ™ stajemy siÄ™ ubodzy, gotowi na przyjÄ™cie miÅ‚oÅ›ci od Pana. Ale miÅ‚ość Boga jest tak ogromna, że uciekamy od niej, bo kiedy ona zaczyna wchodzić do naszego serca zmiata wszystko co zÅ‚e i grzeszne. StÄ…d wariujemy gdy jest cisza, robimy wszystko, żeby zagÅ‚uszyć ciszÄ™, uciec w aktywność. Nawet jeÅ›li nasze usta milczÄ…, szukamy jakiÅ› zajęć, chcemy nagle robić dużo innych rzeczy, żeby tylko nie trwać w ciszy. Czasem nawet i modlitwa może być krzykiem, aktywnoÅ›ciÄ…, ucieczkÄ… przed ciszÄ…. Doskonale widzÄ™ jak trudno jest naszym klerykom wejść w Å›wiat Å›wiÄ™tej ciszy, zrozumieć, że nie chodzi tylko o jakiÅ› przepis czy sposób seminaryjnego porzÄ…dku, ale wÅ‚aÅ›nie o otwarcie siÄ™ na przyjÄ™cie Bożej miÅ‚oÅ›ci. Pewnie nie starcza dziÅ› nawet sześć lat seminaryjnego życia, żeby odciÄ…gnąć tych mÅ‚odych ludzi od haÅ‚asu, szczególnie tego zwiÄ…zanego z telewizjÄ…, muzykÄ…, komputerem. A co mówić o wielu mÅ‚odych ludziach, którzy nie potrafiÄ… już wytrwać nawet w chwili ciszy, których cisza przeraża i muszÄ… nieustannie czegoÅ› sÅ‚uchać, coÅ› oglÄ…dać, czegoÅ› doÅ›wiadczać. To jest dopiero cudzoÅ‚ożenie Bogu! MiÅ‚ość do Boga wymaga adoracji. CzÅ‚owiek zakochany chce patrzeć w ciszy na swojÄ… oblubienicÄ™, nie potrzebne mu sÅ‚owa, zapewnienia, argumenty - wystarczy obecność. MiÅ‚ość jest obecnoÅ›ciÄ… w ciszy. Pierwszym sygnaÅ‚em zdrady Boga jest ucieczka od ciszy. Z pewnoÅ›ciÄ… i ja powinienem siÄ™ poczuć jak prostytutka, bo też w dniu Å›wiÄ™ceÅ„ tyle ważnych rzeczy obiecywaÅ‚em Panu Bogu. ÅšlubowaÅ‚em Mu miÅ‚ość, posÅ‚uszeÅ„stwo, wierność, codziennÄ… modlitwÄ™, czystość i skromne życie. Tymczasem niemal każdego dnia Go zdradzam, nie dochowujÄ™ tego wszystkiego co Å›lubowaÅ‚em. ZacznÄ™ swoje odbudowywanie miÅ‚oÅ›ci od adoracji NajÅ›wiÄ™tszego Sakramentu w caÅ‚kowitej ciszy. Maranatha! Przyjdź, Panie Jezu! Å»ebrzÄ™ o TwojÄ… miÅ‚ość, Panie!

Migawki z życia:
Mam teraz ciekawy czas. Służba przeplata się ze słuchaniem rekolekcyjnych nauk. Nawet nie przypuszczałem, że przy okazji rekolekcji innych, sam wezmę w nich udział. Patrzę, słucham i uczę się Boga przez świadectwo innych. Właściwie tak powinno wyglądać całe nasze życie, w którym jest dużo modlitwy i dużo służby. Patrząc na kapłanów, a nawet na biskupów z innych krajów widzę jak kończy się epoka nadętych księży, skupionych na obronie własnej pozycji i szacunku dla swojego powołania, a zaczyna się epoka kapłanów służebnych i bardzo pokornych, zakochanych w Bożym słowie i myślących ewangelicznie. Może w krajach, gdzie katolicy są w dużej mniejszości łatwiej o taką pokorę i ducha służby?

Intencje modlitewne:
Za kleryków - dziś uświadomiłem sobie znowu, że bardzo są dla mnie ważni i kiedy ich nie ma tęsknię i oczekuję na ich powrót - modliłem się dziś o przemianę ich serc, o to, aby pozwolili się poprowadzić Panu Bogu; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za kapłanów, szczególnie tych zagubionych i wypalonych; za misje ewangelizacyjne w naszej diecezji, a szczególnie za misje w parafii Biała; o owoce peregrynacji krzyża w naszej archidiecezji; za chorych i cierpiących; o zdrowie dla moich rodziców i rodzeństwa; za naszych pracowników, którzy ciężko pracują służąc gościom; za tych, którzy mieszkają teraz w naszym seminarium, bo przez ich gościnę przyszedł do nas Jezus; za przyjaciół z DA; za czytających ten wpis na blogu

Moje życie jest wolą Pana!

December 1st, 2010 by xAndrzej

Często się zastanawiam nad tym, czego chce ode mnie Bóg i jaka jest Jego wola? Szukam jakiejś niezawodnej metody rozeznania Bożego planu dla mojego życia. Przy okazji modlitw Benedykta XVI i całego Kościoła w intencji świętości życia wyraźnie zrozumiałem najoczywistszą rzecz na świecie: wolą Boga jest moje życie! Tak, po prostu moje życie. Bóg chciał i chce mojego życia i nie wolno mi go niszczyć, zabijać, marnować. Chce mojego życia takiego, jakim ono jest. Każde ludzkie życie jest wolą Boga, nawet to najbardziej cierpiące i najmniej produktywne, nawet to dopiero co poczęte i to bardzo stare, zmęczone i chore. Dopóki jest w nas tchnienie życia, jest w nas Bóg. Zabić życie znaczy dosłownie zabić Boga. Nie chcieć żyć znaczy tyle samo co nie godzić się na pełnienie woli Bożej. Tam gdzie jest wiara, gdzie człowiek jest w wielkiej komunii z Bogiem, tam jest wielkie pragnienie życia i szacunek dla życia. Życie i śmierć to podstawowe kryterium rozróżnienia woli Bożej od zdrady wobec Boga. Bóg zawsze jest po stronie życia, bo jest dawcą życia. Te wielkie i bardzo ogólne słowa są dla mnie źródłem chęci do życia a może nawet jeszcze czegoś więcej - pragnienia rozegrania tego życia w sposób święty. No bo, co to znaczy nie zmarnować, czy nie zniszczyć życia? Świętość jest komunią woli człowieka z wolą Boga i jeśli Bóg chce, żebym żył to znaczy że chce mi przypomnieć, że już samo moje życie jest źródłem świętości. Spotykam coraz więcej ludzi zmęczonych życiem, bez radości życia i to chyba główny symptom ich małej wiary. Wiara daje zawsze olbrzymie pragnienie życia! Moje życie jest wolą Pana i jeśli naprawdę chcę pełnić Jego wolę muszę pragnąć dobrze i radośnie żyć!

Migawki z życia:
Od dnia świętego Andrzeja mamy niezłą zimę. Całe seminarium zasypane śniegiem a nasi goście mają wielką rekolekcyjną pokutę w wędrówce na Jasną Górę po wielkim śniegu i w dużym mrozie. Gościmy uczestników rekolekcji zorganizowanych przez Papieską Radę Cor Unum. W sumie mieszka u nas kilkunastu biskupów, kilkudziesięciu księży i kilka osób świeckich. Starsi klerycy odpoczywają w domu, a my z młodszymi służymy gościom. Generalnie bardzo lubię taką służbę, też i dlatego, że daje ona możliwość poznania wielu ciekawych postaci Kościoła i wielu różnych sytuacji chrześcijan w świecie. Mogłem się dowiedzieć z pierwszej ręki co słychać w Kościele na Białorusi, Słowacji, Czechach czy na Węgrzech. W sumie więc taka służba daje więcej korzyści niż przyjemny wypoczynek. Stąd pewnie Jezus namawia nas do służby, gdyż ona niesłychanie rozwija, otwiera na innych i poszerza horyzonty. Wygoda może jest wygodna, ale na dłuższą metę wpycha człowieka w ubogi świat samego siebie, w towarzystwo wzajemnej adoracji, którego głównym zajęciem jest krytykowanie tych, którym chce się coś robić. Cieszę się więc każdą możliwością służby.

Intencje modlitewne:
Za naszych kleryków - i tych co są w domu i tych co ciężko pracują w seminarium służąc gościom i walcząc ze śniegiem - o ducha służby i świętości; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za kapłanów - szczególnie tych zmęczonych, wypalonych, zniewolonych grzechem, uzależnionych; za naszych gości z całej Europy - a zwłaszcza za pasterzy Kościołów ubogich i prześladowanych; za chorych i cierpiących, za bezdomnych, którzy w te mrozy nie mają ciepłego i bezpiecznego kąta; za wszystkich którzy służą ubogim; za przyjaciół z DA; za wszystkich, którzy w tych andrzejowych dniach modlili się za mnie; za czytelników tego blogu.