Go to content Go to navigation Go to search

TrochÄ™ siÄ™ duszÄ™

July 17th, 2007 by xAndrzej

Upały dają się trochę we znaki. I choć trwają zaledwie kilka dni uświadamiają nam, jak ważne jest świeże powietrze. W mojej duszy też zaczynam odczuwać drobne duszności i dlatego jutro zamierzam uciec trochę na górskie, indywidualne rekolekcje. Wybieram się w Tatry i jak się nie odezwę przez kilka dni na blogu to znaczy, że chwytam Pana Boga na górskich szczytach. Muszę, jak to już wiecie, czasem uciekać, żeby pobyć sam na sam z Bogiem i z samym sobą. Myślałem, że wytrzymam bez takiego oddechu cały lipiec, ale zaczynam dostawać tak zwanego świra. Postaram się więc przewietrzyć duszę, żeby lepiej wam słuszyć i mieć dla was więcej miłości. Pomódlcie się za mnie!

Nie piszę co robiłem przez te dwa dni, bo zaczynam myśleć o przyszłości. Pakuję plecak, Biblię ( z książek - tylko Biblię) i wyruszam na szlak.
Hej, Panie Boże, coÅ› wielkim GazdÄ… nad Gazdami …….

Kto jest moim bliźnim?

July 15th, 2007 by xAndrzej

Kapitalna jest ta przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie. Na pytanie uczonego w Prawie o to, kto jest moim bliźnim Jezus daje podwójną odpowiedź: bliźnim jest człowiek poraniony i człowiek, który służy poranionemu. Co z tego wynika? To, że są w nas jakby dwa rodzaje bliźniego: ten, który jest obity, poraniony i słaby i ten, który potrafii nieść pomoc. Jak się połączy te dwie płaszczyny otrzymujemy receptę na życie wieczne. Mimo, że jesteś poraniony, spróbuj służyć innym poranionym, a przez to Bóg uzdrowi Twoje rany. Tak przecież jest z Jezusem. On, niemiłosiernie poraniony, służył nam aż do końca. Opowiadałem dziś historię jaka przydarzyła się Piotrowi. On, leżący na swoim łóżku i unieruchomiony, otrzymał w szpitalu wełniany różnaniec wydziergany przez dziewczynę chorą na raka i zbliżającą się do śmierci. Piotr przyznał, że to nim wstrząsnęło, bo ta dziewczyna, sama mocno poraniona nie myśli o swoich ranach, ale pragnie do końca pomagać innym. To piękny przykład i odpowiedź na pytanie kto jest moim bliźnim.

Minęła kolejna niedziela lata. Sami wiecie, jak było dziś gorąco. Rano pomodliliśmy się razem z Ksiedzem Markiem. Potem była msza święta z całkiem sporą grupką studentów. Po Mszy szybko pojechałem do OLkusza, gdzie ochrzciłem małego Karola Kulawika. Bardzo miło było chrzcić kolejnego duchowego wnuka. Już nawet przestałem liczyć swoje wnuki.
Prosto z Olkusza, żeby zdążyć przed mszą świętą wieczorną, zawiozłem KOmunię świętą Andrzejowi i Piotrowi. Dziś więc służyłem też Jezusowi w Jego pielgrzymce do chorych. W duchu przypowieści o MIłosiernym Samarytaninie przynajmniej z tego względu miałem pokój w sercu, choć przecież mógłbym jeszcze więcej dobrego robić wobec tych wszystkich poranionych.
O 19.15 masza święta w kościółku, a po niej pojechałem na rower. Muszę pilnować moich rowerowych wycieczek, bo rzeczywiście dają mi one chwilę relaksu.
Wieczorem modliłem się trochę sam, a potem wspólnie z Ks. Markiem i klerykiem Błażejem.

Uwagi o ludziach:

Mateusz Herdzik - Cieszę się, że mogliśmy się zobaczyć. Czasem myślę, co tam u ciebie słychać. Teraz już wiem, że remontujesz dom i wkrótce znów wyruszasz do pracy w USA. W miarę możliwości obiecuję wspierać cię modlitewnie, byś mądrze ustawił sobie życie.

Anna i Leszek Cichobłazińscy - Jak dobrze, że nie okazałem się krową. Nasze spotkanie na rowerach, w towarzystwie krów było bardzo sympatyczne. Widzę, że jeżdżąc na rowery można również spotkać wspaniałych ludzi.

Gosia i Jaś Wilkowie - Super zdjęcie rodziny poszerzonej. Chwała Panu za Krzysia.

Proboszcz z Olkusza - Dziękuję za miłe przyjęcie w parafii. Co do rekolekcji to będziemy w kontakcie, bo jestem uwiązany pracą na uczelnii i nie mogę za bardzo brać rekolekcji. W każdym razie dziękuję za zauważenie mojej osoby.

Mariusz - student - Przepraszam, że jutro nie znajdę dla ciebie czasu, ale we wtorek pogadamy na spokojnie. Myślę, że twoje problemy nie są tak pilne, że nie wytrzymasz dwóch dni. Gdyby jednak było źle to dzwoń o każdej porze dnia i nocy, a się spotkamy.

Studentka XYZ - Zaskoczyłaś mnie tymi pytaniami o naszej wspólnocie. Myślę, że w tak bardzo duchowym sensie, o jakim myślisz, nie jesteśmy jeszcze wspólnotą. Może poszukaj gdzieś indziej, bo nie jestem pewien, czy nasza wspólnota odpowie na twoje ambitne i radykalnie duchowe potrzeby. U nas jest chyba więcej wymiaru towarzyskiego niż duchowego. Taki mamy na ten czas klimat.

Zwyciężać mocą Boga

July 14th, 2007 by xAndrzej

CiÄ…gle zastanawiam siÄ™ nad teologicznÄ… stronÄ… relacji sÅ‚aboÅ›ci i mocy. Åšwiat mówi mi, że mam być twardy i mocny. Chrystus staje siÄ™ Barankiem, sÅ‚abym i skazanym na Å›mierć. Jaki mam wiÄ™c być: sÅ‚aby, czy mocny, twardy czy miÄ™kki? RozwiÄ…zaniem tego dylematu sÄ… sÅ‚owa Å›w. PawÅ‚a: “Moc w sÅ‚aboÅ›ci siÄ™ doskonali”. ChrzeÅ›cijaÅ„ska sÅ‚abość nie jest akceptacjÄ… ograniczeÅ„ i jakÄ…Å› formÄ… zgadzania siÄ™ na wszystko. Chodzi o Å›wiadomość mojej sÅ‚aboÅ›ci, która robi miejsce dla mocy Boga. Bóg mnie czasem osÅ‚abia, abym mial wiÄ™cej Jego mocy. Kiedy nie przyjmujÄ™ swoich sÅ‚aboÅ›ci, żyjÄ™ tak jakbym sam miaÅ‚ sobie poradzić. DziÅ› na medytacji miaÅ‚em historiÄ™ Gedeona z KsiÄ™gi SÄ™dziów. Gedeon ze swoim wojskiem miaÅ‚ stawic czoÅ‚a wrogowi. Wróg miaÅ‚ 135 tysiÄ™cy żoÅ‚nierzy, Gedeon 32 tysiÄ…ce. (cztery razy mniej). Bóg każe najpierw Gedeonowi ograniczyć liczbÄ™ wojska do 10 tysiÄ™cy, a potem aż do 300. Czemu taka deczyja Boga? Przecież nie da siÄ™ wygrać wojny w proporcjach 135 tysiÄ™cy na 300 żoÅ‚nierzy! Bóg chce nas czasem osÅ‚abić, żebyÅ›my zrozumieli, że On jest tylko naszÄ… mocÄ…. Oby nigdy mi siÄ™ nie wydawaÅ‚o, że coÅ› osiÄ…gnÄ…Å‚em wÅ‚asnymi siÅ‚ami i bez żadnego udziaÅ‚u Boga!

Sobotę miałem dość miłą. Najpierw modlitwy poranne. Potem dyżur w Instytucie Teologicznym. Byłem też chwilę na Jasnej Górze, najpierw na minutkę modlitwy, a potem na spotkaniu z kustoszem Marianem. W domu w sprzątaniu pomogły nam Marysia i Kasia. Na zakończenie była świetna kawa u Ks. Marka. Jak on sam mówi i pewnie ma rację: nikt nie robi takiej kawy jak on.
O 14.00 zawiozłem KOmunię świętą do chorego Andrzeja. Z nim samym nie da się już rozmawiać, za to pogadaliśmy sobie z jego żoną i córką.
O 16.00 ślub Agaty i Arka. Piękna ceremonia i radość z ich zaślubin. Mamy więc kolejną rodzinkę w naszej wspólnocie. KOchani! Życzymy Wam, żebyście byli każdego dnia jeszcze bardziej szczęśliwi niż dzisiaj.
O 17.30 urodziny u Tomka Jewiarza. Milutkie spotkanie towarzyskie samego aktywu DA.
Od 18.30 składałem wizytę u Grażynki i Tadeusza. Było trochę o naszej budowie i o życiu. W drugiej części spotkania oglądaliśmy mecz siatkówki: Polska - Brazylia. Końcówkę obejrzałem już w naszym domu w mieszkaniu Ks. Marka ( oczywiście w towarzystwie gospodarza).
Wieczorne modlitwy w sporej części wspólne z Ks. Markiem. Ze względu na wakacje zdarza nam się to rzadko, ale dobrze, że są.

Uwagi o ludziach:

Jaś i Małgosia Wilkowie - Ta wiadomość o Krzysiu jest super. Oczywiście, że się modlę, żeby najbliższy poniedziałek stał się ważnym dniem w historii Waszej wspaniałej rodzinki. Bóg czyni cuda i nieźle łapie za słowa! Ale co najważniejsze, wraz z darem daje instrukcje i siły do jego obsługi. Sursum corda!

Św. Ojciec Pio - Dziękuję Ojcze za Twoje wstawiennictwo w polecanych ci sprawach. Dziękuję też za historię z naukowcem, któremu pokazałeś, że nie jego książki są dziełem jego życia, ale wiara i komunia z Bogiem. Siedząc w Instytucie myślałem o tym, co jest dziełem mojego życia.

Marysia i Kasia - Aleście się uwinęły z tym sprzątaniem! Muszę ogłosić na najbliższym spotkaniu DA, że przeszłyście pozytwynie kolejny test jako kandydatki na żony. Chłopaki! Naprawdę polecam!

Kuba Kupczyk - Gratuluję szczerze ostatniego spływu. Z tego co słyszę i co potrafię sobie wyobrazić zrobiłes kawał dobrej i męskiej, admiralskiej roboty w ekstremalnych warunkach. Wyrósł z Ciebie porządny facet! No, co tu dużo gadać - jesteś GOŚĆ!!!!

Tajemnica białej róży: Sprawa tajemniczego kwiatka sprzed kilku dni zaczyna się już objawiać. Cieszę się, bo wróble ćwierkają mając MAXymalnie MOROwe powietrze. Po cichu pomodlę się o dojrzewanie tego co kiełkuje! Tak trzymać!

Wylakierowany chrześcijanin

July 14th, 2007 by xAndrzej

CzytaÅ‚em dziÅ› piÄ™kny tekst francuskiego poety i konwertyty Charles’a Peguy. Przyznaje siÄ™ on, że Boga spotkaÅ‚ w momencie, gdy miaÅ‚ odwagÄ™ przyznać siÄ™ do swoich sÅ‚aboÅ›ci. Kiedy szukaÅ‚ w wierze modelu silnego, odważnego i nieskazitelnego czÅ‚owieka, znajdowaÅ‚ tylko siebie i nie potrafiÅ‚ znaleźć Boga. Bóg przychodzi do tych, którzy majÄ… odwagÄ™ przyznać siÄ™ do swoich sÅ‚aboÅ›ci, którzy nie udajÄ… silnych i samowystarczalnych. Łaska Boga przenika tylko ubogich w duchu, poranionych i sÅ‚abych - bo moc w sÅ‚aboÅ›ci siÄ™ doskonali. Ludzi uważajÄ…cych siÄ™ za doskonaÅ‚ych i majÄ…cych patent na pobożność Peguy nazywa wylakierowanymi chrzeÅ›cijanami. “JeÅ›li na powierzchni jest dużo lakieru - pisze Peguy - to przez niego nie przeniknie woda. Tak samo Å‚aska Boża nie przeniknie przez serce chrzeÅ›cijanina pewnego siebie, zarozumiaÅ‚ego w swej wierze i budujÄ…cego tylko na sobie”. Nie chcÄ™ być wylakierowanym na zewnÄ…trz chrzeÅ›cijaninem! Wiem też jak trudno dotrzeć do serca czÅ‚owieka, który nie chce przyjąć swojej sÅ‚aboÅ›ci, który chce ciÄ…gle budować swojÄ… pozycjÄ™ w Å›wiecie nawet wykorzystujÄ…c do tego BOga.

Już dawno minął piątek. Na porannym rozmyślaniu czytałem o konieczności całkowitego zdania się na Bogu. W modlitewnym poruszeniu serca dziękowałem Jezusowi, że jest dla mnie największą pewnością i stałością mojego życia. Ludzie przychodzą i odchodzą, ja zbliżam się do ludzi i oddalam - a Bóg jest ze mną zawsze i ja mogę być zawsze z Nim. Dlatego nie ma nic pewniejszego jak postawić wszystko na Jezusie.
Potwornie bolała mnie dziś głowa. Tak mocno, że wsiadłem w samochód i pojechałem do apteki po jakieś lekarstwa. Pół dnia siedziałem na tekstami do opracowywanego kalendrza. Nie lubię takiej roboty i mimo, że chodziło o wybranie dwunastu papieskich tekstów zajęło mi to prawie pół dnia.
O 15.00 odwiedziny u Piotrka. Lubię tego gościa, a wizyty przy jego łóżku to dla mnie ogromna porcja siły! Ludzie, zacznijcie kiedyś odwiedzać chorych, być dłużej przy nich, a zobaczycie ile z ich cierpienia bije siły i mocy. Bóg z cudzego cierpienia wylewa tyle łask jak z największej fontanny na świecie, jak z najzdrowszego żródła wody. Jest tyle cierpienia niezagospodarowanego. Tylu ludzi nieodwiedzonych i samotnych, a przecież Bóg włożył w ich rany samego siebie. Chcesz jeszcze pełniej spotkac się z Bogiem - spotkaj się z cierpieniem.
O 17.00 wizyta i ciekawa rozmowa z Markiem J. Znów kolejny człowiek, który chce nam pomagać w budowie. Od spraw budwlanych ważniejsza była nasza rozmowa o Janie Pawle II. Marek wie o nim wiele szczegółów. Opowiadał mi między innymi, jak Jan Paweł II poprosił pracowników watykańskich, aby nie grali w golfa, bo to sport dla bogatych, aby troszczyli się o sprawność fizyczną, ale nie sprowadzali swojej formacji do ćwiczeń sportowych, bo mają być przede wszystkim świadkami ćwiczeń i siły duchowej. Ciekawe, że Papież, który tak lubił sport przestrzegał, aby ze sportu nie uczynić bożka.
O 18.00 odwiedziny Jacka Sz. i jego narzeczonej. Za tydzień mają ślub. Jackowi zawdzięczam bardzo dużo. On pewnie nawet o tym nie wie, że był i jest takim dobrym duchem miejsc w których się modlę i odprawiam Mszę świętą. Lubię jego konkretność i zainteresowanie Bogiem. Kochani, wszystkiego dobrego w budowaniu domu na skale.
O 19.00 Msza święta. Były nawet śpiewy i dobry klimat do modlenia się. Po mszy mieliśmy jeszcze krótkie spotkanie ze studentami. Kasia, Marysia, dwa Wróble, Max, Madzia z Wrocławia i Seweryn. Opowiadali o spływie. Zaczepili między innymi temat oceny spływu zamieszczonego przez Roberta na jego stronie internetowej. Robert dość mocno ocenia spływ jako czas bez Boga, przynajmniej bez Boga we wspólnocie. Zapewne deszcz popsuł wszelkie plany na formację duchową. W każdym razie dla mnie te rozmowy są cenne, bo ciągle sobie uświadamiam, że mam być pasterzem wspólnoty i nie mogę czekać jak owce same coś zadecydują, ale proponować i inicjować, oczywiście z ich udziałem. Choćby sie chciało, żeby owce znały już drogę, ale wtedy do czego potrzebny byłby im pasterz?
O 21.00 historyczny moment w budowie naszego kościoła. Po raz pierwszy w kościele zabłysło światło. To była oczywiście próba światła, ale w moim sercu zapaliło sie tyle radości i wdzięczności. Drewniany sufit zaświecił swoim pięknem i ciepłem. Całe wnętrze pokazało swój klimat i to taki o jakim marzyłem, ciepły i skłaniający do modlitwy. Chwała Bogu za wszystkich ludzi, których posyła Bóg do budowania domu dla Niego!

Na koniec dnia jeszcze krótkie rozmowy z Sewerynem i Grzesiem M. no i wspaniała nocna modlitwa, w wielkim zmęczeniu, ale i w pokoju i radości.

Uwagi o ludziach:

KOCHAM WAS! NIE PĘKAJCIE!
(To wprawdzie cytat z wujka Józka, ale odczucia moje)

Bądź wola Twoja, Panie!

July 12th, 2007 by xAndrzej

Na rozmyślaniach czytam ciągle książkę Księdza Dajczera. Dziś poruszyło mnie przypomnienie sytuacji Kościoła z III w. Podczas prześladowań za czasów Decjusza wytworzyły sie trzy grupy chrześcijan: martyres - czyli ci, którzy przeżyli okrutne tortury i dali świadectwo wierze; fideles - czyli wierzący, którzy uciekli gdziś za granicę przed prześladowaniami i lapsi, czyli upadli - ci którzy zdradzili Boga. Kiedy prześladowania ustąpiły i trzeba było scalać Kościół okazało się, że najwięcej kłopotów nie sprawiali upadli, ani fideles, ale męczennicy. Przyznacie, że to zaskakujące! Tym właśnie grozi duchowa pycha, poczucie, że jest się ważnym, oddanym Bogu i najlepszym w pobożności. Może się czasem okazać, że ci co upadli kiedyś uratują Kościół. Ta historia na pewno nie jest przeciwko męczennikom, ale jest przestrogą, że można grać hojraka w wierze, bohatera wszelkich akcji kościelnych i szybko stać się problemem Kościoła. Bo dojrzała wiara nie jest krzykliwą demonstracją swojej pobożności, nie jest doskonałym marketingiem, ale jest pełnieniem woli Boga.

Minionej nocy czuwałem na Jasnej Górze. Świetnie mi się modliło pod wodzą sióstr Nazaretanek. Mszę odprawiłem w intencji moich rodziców, zwłaszcza mojej mamy. Modliłem się też za wszystkich studentów i moich chorych przyjaciół .
Dziś, mimo zarawanej nocy, wstałem kilka minut przed siódmą. Najpierw modlitwy, potem sprawy budowlane. O 9.00 przyszła Ania i Mateusz do pracy. Pracowali prawie przez cały dzień i zrobili kawałek dobrej roboty. W naszych szafkach w kuchni nigdy nie było takiego porządku. Brawo Ania i Mateusz!
Po 9.00 naszą budowę odwiedził Ksiądz Arcybiskup. Można było go zapytać o kilka rozwiązań związanych z prezbiterium i ołtarzami. Teraz już na wszystko mamy jego zgodę.
O 10.00 byÅ‚em w “Niedzieli”. UdaÅ‚o mi siÄ™ chwilÄ™ porozmawiać z KsiÄ™dzem InfuÅ‚atem Skubisiem. To byÅ‚a sympatyczna i peÅ‚na nadziei rozmowa. O 12.00 spotkanie z Ks. Sylwestrem. O 13.00 odwiedziÅ‚ mnie jeden z czÄ™stochowskich biznesmenów. PokazaÅ‚em mu nasz budowany oÅ›rodek i opowiedziaÅ‚em o jego przeznaczeniu. Być może uda nam siÄ™ uzyskać od niego jakÄ…Å› pomoc.
O 14.00 sympatyczna rozmowa z Anią i Mateuszem. O 15.00 wizyta w naszym domu prorektora Akademii Jana Długosza. Pogadaliśmy o sytuacji szkolnictwa wyższego, o studentach, o naszej parafii, o habilitacji oraz kilku innych istotnych sprawach.
O 16.00 odwiedziłem Piotrka. Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo się ucieszyłem tą wizytą. To było jak spotkanie dobrych starych znajomych. Piotr jest już w domu, leży na łóżku i ciągle oddycha przez respirator. Ale w domu wygląda to zupełnie inaczej niż na OIOM-ie. Po rodzinnej rozmowie zostaliśmy trochę sami no i pogadaliśmy jak za dawnych dni. Tematem były granice wiary w cud, jak długo trzeba wierzyć w uzdrowienie, a kiedy się poddać i zaakceptować cierpienie. Ustaliliśmy, że naszą duchową drogą będzie modlitwa Jezusa z Ogrójca: Panie, jeśli możesz, chcę żebyć oddalił ode mnie ten kielich, ale jeśli trzeba, chcę wypełnić twoją wolę. Będziemy też szczególnie prosic o wstawiennictwo Prymasa Tysiąclecia Kardynała Wyszyńskiego.
O 18.00 zawiozłem Komunię Andrzejowi. Niestety nie mógł już samodzielnie przyjąć Chrystusa. Zrobiła to w jego imieniu żona.
Mam więc dwóch chorych przyjaciół do opieki. Muszę więc ze swojego planu dnia wykreślić jakiekolwiek drzemki poobiednie, no i telewiozorki i mało ważne książki. Strata będzie więc prawie żadna, a zysk wielki.

O 19.00 mieliśmy mszę świętą w małym gronie. Potem pojechałem trochę na rower. Rzeczywiście ruch bardzo regeneruje psychicznie. Radzę wam się ruszać, mówię to ja, który do ruchu fizycznego nigdy nie byłem chętny. Za chwilę idę się pomodlić. Także i tym razem za was, moi blogowi przyjaciele.

Uwagi o ludziach:

Piotrek - Dobrze, że już jesteÅ›. Po raz kolejny w życiu widzÄ™ ile chorzy potrafiÄ… nam dać. JesteÅ› niesamowity. To jak rozmawia siÄ™ z TobÄ… o życiu, cierpieniu i Panu Bogu bardzo rzadko siÄ™ zdarza. DziÄ™kujÄ™, że, ja ksiÄ…dz mogÄ™ siÄ™ tyle nauczyć, od twojego cierpienia “z talentem”.

Pan XYZ - Ja nie potrzebuję niczego dla siebie. Jeśli o coś proszę, to tylko i wyłącznie dla Kościoła i domu Bożego. Nie potrzebuję, żeby fundował mi pan jakieś rozrywki dla mnie, albo jakieś nowoczesne rzeczy, dla mojego osobistego użytku. Chcę trochę jak święty Paweł, zapracować na siebie, a od innych chcę tylko dla Bożych dzieł. Dziękuję za to zrozumienie i za deklarację pomocy dla Bożych dzieł.

Ania, Mateusz, Kuba, Seweryn, Monika, Daria - Miło było się razem modlić i razem rozmawiać. Fajnie, że nawet w wakacje zaglądacie do nas. Dario, trzymaj się na tej emigracji!

Na tropach mamony

July 10th, 2007 by xAndrzej

Każdy z nas ma jakÄ…Å› swojÄ… mamonÄ™, coÅ› takiego, co absorbuje uwagÄ™, serce, umysÅ‚, a najgorsze, że przez to odwraca nas od Boga. DziÅ› na porannym rozmyÅ›laniu podjÄ…Å‚em sie zadania odszukania w moim duchowym życiu tego wszystkiego co jest mojÄ… mamonÄ…. Jezus mówi wyraźnie i zdecydowanie, że nie można sÅ‚użyć Bogu i Mamonie. Mamona to jakiÅ› inny kyrios (pan) mojego życia, taki, który nie jest Bogiem. Pewnie mam takich “panów”, którzy panujÄ… nade mnÄ… i nie sÄ… Bogiem. PróbujÄ™ czasem podzielić siebie miÄ™dzy te mamony i jeszcze w tym wszystkim znaleźć miejsce dla BOga. Czasem sÄ… to procenty w stylu: 20% Bóg; 80% inne życiowe sprawy. Nawet przy takim ukÅ‚adzie te 80% mojej aktywnoÅ›ci odwraca mnie od Boga, nawet jeÅ›li te wszystkie aktywnoÅ›ci robie pozornie dla Niego. Jak wytropić mamony swojego życia? Mnie wystarczy uważnie przyjrzeć siÄ™ sobie na modlitwie, albo na Mszy Å›wiÄ™tej. Usiąćcie spokojnie do modlitwy, odmawiajcie różaniec i przyjrzyjcie siÄ™ sobie, temu o czym tak naprawdÄ™ myÅ›licie w czasie tej modlitwy. Te rozpraszacze to sÄ… wÅ‚aÅ›nie wasze mamony. Stoicie pobożnie w koÅ›ciele z zamiarem uczestnictwa we Mszy Å›wiÄ™tej - przypatrzcie siÄ™ o czym myÅ›licie w czasie czytaÅ„, w czasie Konsekracji - wasze myÅ›li kierujÄ… siÄ™ w stronÄ™ mamony. To nie chodzi o to, że nie mamy poÅ›wiÄ™cać siÄ™ pracy, czy innym dobrym rzeczom, ale o to na ile one absorbujÄ… mnie bardziej niż Bóg, na ile bardziej i chÄ™tniej o nich myÅ›lÄ™ niż o Bogu.
Oj, wytropiłem dziś w sobie sporo takich mamon, kyriosów (panów) mojego życia i dlatego ciągle jeszcze nie jestem na 100% uczniem Chrystusa.

Jak minął mi wtorek? Bardzo ciekawie. Rano (7.15) msza św. po francusku z udziałem nie tylko Marie -Lise, ale również Ani i Roberta oraz ich mamy. Ania jest w nowicjacie wspólnoty sióstr Franciszka Ksawerego, a Robert jest diakonem w zakonie jezuitów ( studiuje filozofię). Obydwoje świetnie mówią po francusku.
Po mszy świętej zjadłem z nimi śniadanie i omówiłem mój krótki udział w obozie polsko-francuskim.
O 8.30 krótkie spotkanie w sprawie budowy. O 9.15 lekcja angielskiego. Znów mam do nauczenia sporo słówek. O 10.30 wezwanie do Kurii w celu przedyktowania i korekty kazaÅ„ KsiÄ™dza Arcybiskupa. Jestem jednym z wÄ…skiej liczby ludzi, którzy potrafiÄ… odszyfrować odrÄ™czne pismo Ksiedza Arcybiskupa. Sprawa byÅ‚a pilna bo kazania majÄ… być gotowe na jego pielgrzymkÄ™ do grobu Å›w. Marii Magdaleny we Francji. OczywiÅ›cie kazania w caÅ‚oÅ›ci napisaÅ‚ KsiÄ…dz Arcybiskup. Zadanie to zajęło mi 2 godziny. Potem praca w “Niedzieli” - dziÅ› prawie do 15.00.
Od 15.30 kolejna dawka spraw budwolanych i przemiłe spotkanie z maturzystami. Okazało się , że czwórka maturzystów wyczytała na naszej stronie, że potrzebna jest pomoc przy budowie. Postanowili przyjśc i popracować. Wzruszyłem się nimi, bo są pierwszymi wolontariuszami i to jakby zupełnie z zewnątrz. To cudowne, że są w Częstochowie tak wspniali młodzi ludzie. Aż szkoda, że wyjeżdżają na studia do innych miast.
O 16.30 zawiozłem Komunię świetą do Andrzeja. Andrzej przyjął całkiem świadomie Pana Jezusa, ale już prawie nic nie mówi. Porozmawiałem więc trochę z całą rodzinką. Jako kapłan jestem również i im potrzebny w tych trudnych chwilach. Po powrocie modliłem sie jakiś czas w kaplicy za moich chorych przyjaciół, za Andrzeja, no i oczywiście cały czas za Piotrka.
o 19.00 msza święta juz z liczniejszym udziałem. Wrócili nasi najwierniejsi studenci ze spływu. Jak cudownie, że wróciliście. Nie wiem, czy uwierzycie, ale bardzo tęskniłem! Po mszy posłuchałem kilku spływowych wspomnień.
O 20.00 ważne spotkanie strategiczne z Tadeuszem i Włodkiem. Rozmawialiśmy o przyszłości naszej budowy i dalszych etapach pracy. Znów podział jest klarowny: ja się mam modlić oni będą rozmawiać i szukać pomocy. Boże, dziękuję ci za tak wspaniałych, świeckich ludzi zaangażowanych w Kościół!
O 21. 30 porzÄ…dnie siÄ™ pomodliÅ‚em. Za Was też! Mam czÄ™sto takÄ… intencjÄ™ modlitewnÄ…: Boże MiÅ‚osierny, proszÄ™ CiÄ™ o wszelkie potrzebne Å‚aski i Twoje bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo dla moich blogowych przyjaciół!”

Uwagi o ludziach:

Ania R. i inni maturzyści- Bardzo Wam dziękuję za chęć pomocy. I choć dzisiaj nie wyszło z tą pracą, ale przez Wasz gest zrobiliście dla mnie bardzo dużo. Nawet księdzu czasem potrzebne są takie dowody na to, że to co robi to nie jest tylko jego sprawa. Wielkie dzięki, że jesteście gotowi zaangażować się w budowę naszego kościoła i że was to po prostu interesuje. Nie każdego stać za darmochę pracować przy kościele!

Tomek Jewiarz - Gratuluję zbliżenia się do Królestwa Niebieskiego. Masz dziś urodziny i modlę się za Ciebie wzdychając do Boga w duchu wdzięczności za dar twojej osoby. Żyj sto lat, miej wspaniałą rodzinę, zrób karierę, osiągnij sukcesy w biznesie i miej dużo pieniędzy, a nade wszystko i tak pamiętaj, że kiedyś będą twoje ostatnie urodziny na ziemi i zacznie się wieczność. Żyj i zarabiaj na wieczność!

Marcinek, Natalia, Marysia, Max, Moniczka, Tomek - Fajnie się dziś z wami modliło. Dzięki za przyjście na Mszę św.. Od razu bardziej chciało mi się modlić. Przepraszam, że po mszy miałem dla was tak mało czasu, ale sami wiecie, sprawy budowlane! Zaintrygowała mnie ta przepiękna biała róża. W końcu nie odkryłem od kogo i dla kogo ten piękny kwiat. Czyżby był to znak owocowania spływu kajakowego? Zawsze po spływach jakieś miłosne fluidy wznosiły się na naszym DA.

Nie mieć talentów to też talent

July 9th, 2007 by xAndrzej

PisaÅ‚em niedawno, że wszystko jest Å‚askÄ…. W pewnym sensie również wszystko jest talentem. Każda sytuacja, każde spotkanie, każda okoliczność jest nam zadana do zagospodarowania. PrzyzwyczailiÅ›my siÄ™ myÅ›leć o talencie w sensie pewnej umiejÄ™tnoÅ›ci, czy sprawnoÅ›ci, tymczasem talentem może być brak talentu, brak jakiejÅ› sprawnoÅ›ci, czy umiejÄ™tnoÅ›ci. Na przykÅ‚ad choroba jest sytuacjÄ…, dziÄ™ki której możemy pomnożyć dobro i dać Å›wiadectwo o Bogu. Choroba jest talentem do pomnożenia. Spotykam ostatnio ludzi, którzy z wielkim “talentem” przyjmujÄ… cierpienie. Warto spojrzeć na swoje niepowodzenia, braki, problemy jak na ewangeliczne talenty. JeÅ›li od nich ucieknÄ™, zdenerwuje siÄ™ na nie - to mogÄ™ je zakopać i nie wyprowadzić z nich dobra. MyÅ›lÄ…c o talentach przyjrzyj siÄ™ nie tylko swoim uzdolnieniom i sprawnoÅ›ciom, ale również swoim sÅ‚aboÅ›ciom i brakom, bo może one sÄ… wiÄ™kszym talentem od tego co uważasz za swojÄ… zaletÄ™.
Dziś podczas rozmyślania czytałem szokującą modlitwę św. Bernardety (tej z Lourdes). Ta święta dziewczyna dziękuje w modlitwie Bogu, za to, że jest taka niezdarna, że usłyszała tyle cierpkich słów od swoich przełożonych, że była prześladowana i że jej nie chcieli uwierzyć w to, że widziała Maryję. Jak mało dziękuję Bogu za swoje niepowodzenia!

Rano przeżyłem piękną i bardzo spokojną modlitwę, z takim głębokim i zapadającym w serce rozmyślaniem. Potem przez całe przedpołudnie zajmowałem się sprawami budowy. Roboty idą szybko i widząc ich postęp zamartwiam się oczywiście najbardziej finansami. Czy starczy nam na wykończenie? To dla mnie obecnie duża próba wiary. W każdym razie zaczynamy ocieplać kościół, szykujemy się do położenia posadzki i planujemy już naprawdę typowo wykończeniowe rzeczy. Ten kościół jeśli zaistnieje w październiku będzie kolejnym cudem świata, a przede wszystkim dowodem na istnienie Boga i świętych obcowania. Ciągle wierzę, że inwestorem tej budowy i ważnym jej opiekunem jest Jan Paweł II.
Od poÅ‚udnia pisaÅ‚em teksty do “Niedzieli”. MiaÅ‚em jechać do redakcji, ale uznaÅ‚em, że wiÄ™cej zrobiÄ™ w domu. O 14.00 pojechaÅ‚em odebrac plakaty i ulotki. Pani Zosia DziewiÄ…tkowska znów okazaÅ‚a siÄ™ naszÄ… dobrodziejkÄ… i przygotowaÅ‚a dla nas te materiaÅ‚y zupeÅ‚nie gratisowo. CzujÄ™ siÄ™ trochÄ™ zażenowany kolejnym gestem jej dobroci. MuszÄ™ wynagrodzić jej dobro mojÄ… modlitwÄ… za caÅ‚Ä… jej rodzinÄ™.
Miałem też dzisiaj kilka miłych wizyt. Był Ks. Honorat Nowak, proboszcz z Dąbrowy Zielonej; Marcin, który przyjechał na egzamin magisterski i został dziś magistrem zarządzania, i nasz wypróbowany przyjaciel Marcinek. Z Marcinkiem razem modliliśmy się podczas Mszy świętej.
Oglądałem dziś trochę telewizji. Jakoś wciągnęły mnie dzisiaj zawirowania w polityce i sprawa Ojca Rydzyka. Trzeba nam wszystkim się nawracać i żyć prawdziwym duchem Ewangelii. Tak mało czasem w naszym Kościele ewangelicznego ducha pokory, miłości i prostoty. My czasem nie wierzymy w miłość i dlatego zaczynamy walczyć o władze i wpływy. A przecież miłość silniejsza jest niż wszystko.
Wieczór spędziłem na modlitwie. Ale spać jeszcze nie idę bo o 1.00 wybieram się na dworzec odebrać spływowiczów. Skrócili swój pobyt o jeden dzień ze względu na pogodę. To mądra decyzja. W każdym razie będziemy ich witać jak zdobywców koła podbiegunowego, bo zapewne będą wymarznięci i zmoczeni.

Uwagi o ludziach:

Kard. G. Cottier - Czytałem dziś artykuł Księdza Kardynała o Żydach mesjanistycznych. Podoba mi się spokój i obiektywizm w jaki podchodzi Ksiądz Kardynał do tego problemu. Bo przecież najważniejsza jest prawda, a nie nasze nastawienia i emocje. Potrzeba w polskim Kościele takiego ducha dążenia do prawdy poprzez wsłuchanie się i szacunek do racji, jaką ma druga strona dialogu.

Marcinek - Dziękuję za naukę pompowania kół w samochodzie. Teraz to już jestem gość, mogę odważnie podjechać na stację i podpompować koła. Swoją drogą ta historia to piękny i prosty przykład, że wszyscy wzajemnie się od siebie czegoś uczymy, młodsi od starszych, starsi od młodszych, księża od świeckich , świeccy od księży itd.

Ks. Jarek Sroka - Przepraszam za zmianÄ™ planów. MiaÅ‚ być rekreacyjny wieczór w Toporowie a ja musiaÅ‚em zostać w CzÄ™stochowie. Niestety, Marcin mnie dziÅ› uwiÄ™ziÅ‚ w naszym domu, bo przeciÄ…gnÄ…Å‚ sie egzamin magisterski. Nie mogÅ‚em go zostawić na ulicy i skazać na dÅ‚ugie czekanie. “Co czÅ‚owiek w gÅ‚owie uradzi do skutku nie doprowadzi.”

Ks. Proboszcz z Dąbrowy Zielonej - Nie przyznałem się dzisiaj do czegoś Księdzu Proboszczowi. Z taką mocą mówiłeś, że każdy młody ksiądz powinien natychmiast pojechać do Ziemi Świętej, bo inaczej mało co zrozumie z chrześcijaństwa. Ja nie byłem w Ziemi Świętej i nie jestem już wcale młodym księdzem. Może twój głos zmobilizuje mnie do szybkiego wybrania się na tę pielgrzymkę !

Robotników mało

July 8th, 2007 by xAndrzej

OtrzymaliÅ›my dziÅ› konkretne zaproszenie od Jezusa. Mamy gÅ‚osić Królestwo Boże. Zaczyna siÄ™ nowy tydzieÅ„,a wiÄ™c warto pomyÅ›leć o naszej pasji gÅ‚oszenia innym Ewangelii. Sam stanowczo za maÅ‚o gÅ‚oszÄ™ Jezusa. Chodzi przecież o zwykÅ‚e Å›wiadectwo miÅ‚oÅ›ci do Boga. Nie muszÄ™ i nie mogÄ™ nikogo nawracać na siÅ‚e, ale zawsze powinienem dzielić siÄ™ tym kim dla mnie jest Chrystus. Bo my, ludzie, tak naprawdÄ™ najbardziej potrzebujemy Jezusa. Czasem boimy siÄ™ Go gÅ‚osić wÅ‚aÅ›nie ze wzglÄ™du na torbÄ™ i trzos - żeby ktoÅ› nam nie zamknÄ…Å‚ drogi do wiÄ™kszego posiadania itd. ZadziwiajÄ…ce jest również posÅ‚anie “jak owce miÄ™dzy wilki”. MuszÄ™ siÄ™ z tym liczyć, że mam Å‚agodnie gÅ‚osić Boga i to miÄ™dzy szalejÄ…cymi i wyjÄ…cymi wilkami. Sam Jezus przychodzi na ziemiÄ™ jak Baranek i ja nie moge inaczej gÅ‚osić Boga, jak tylko naÅ›ladujÄ…c Chrystusa.

Dzisiejsza niedziela był bardzo radosna i miła. Po pierwsze naprawdę się dziś wyspałem. Po drugie cały dom był dziś pełen ludzi ze względu na chrzest małego Mateuszka Brejnaka. Nie tylko odprawiliśmy Mszę świętą z udzielniem sakramentu chrztu, ale potem cała rodzinka w naszych pomieszczeniach na dole miała posiłek i rodzinne spotkania. Bardzo miło było im w tym wszystkich towarzyszyć. Odprawiłem więc dzisiaj dwie msze święte, byłem u chorego Andrzeja z KOmunią świętą, oraz przez prawie godzinkę posiedziałem z naszymi rodzinakami z kręgów rodzin na rekreacyjnym spotkaniu na Latosówce.
Dzień był więc mocno pod znakiem duszpasterstwa rodzin. Coraz lepiej czuję się wśród rodzin i uczę się od nich bardzo wielu rzeczy.
W Częstochowie odbywała się pielgrzymka Radia Maryja. Próbowałem trochę śledzić to wydarzenie. Nie jest ono dla mnie jednoznaczne. Bardzo się wzruszałem słuchając pieśni, rozważań i modlitw. To było piekne uwielbienie Boga. Tę atmosferę, w moim odbiorze, mocno zakłociły wątki polityczne. A miało być wyłącznie modlitewnie i pielgrzymkowo. Boję się takiego łączenia ołtarza z tronem i załtwiania wspólnych interesów. Warto jednak z dystansem ale i z wielką ufnością patrzeć na to zjawisko w polskim Kościele. Jeśli jest od Boga to się utrzyma i zrobi dobrą robotę, jeśli jest tylko od ludzi to się rozpadnie.

Uwagi o ludziach:

Wujek Józek - Ale pojadłeś wujcio na chrzcinach! Pewnie starczy ci tego na bite dwa tygodnie. Trochę przesadzałeś z komentarzami, ale dobrze, że inni obrócili to w żarty. I tak cię kochamy, nie pękaj!

Nasza niedzielna “Rada Parafialna” - Jak dobrze, że udaÅ‚o nam siÄ™ spotkać mimo wakacji. Ciekawa byÅ‚a druga część naszych rozmów - ta o cudach. DoÅ›wiadczamy w życiu wielu cudów, tylko ich nie widzimy. Prawie wszyscy mogliÅ›my przecież opowiedzieć o cudownych doÅ›wiadczeniach w naszym życiu.

Rodzinki Akademickie “Emaus” - JesteÅ›cie coraz fajniejsi. MyÅ›lÄ™, że jak tak razem bÄ™dziemy siÄ™ rozwijać uda nam siÄ™ zrobić kawaÅ‚ dobrej roboty dla Jezusa. DziÄ™kujÄ™ wszystkim: Feliksowi za miÅ‚e przyjÄ™cie, Babiczom, Turadkom i Szepsom za animatorstwo w minionym roku, Kulawikom za przyjechanie aż z dalekiego Olkusza, Mostowskim, Rudnikom, Ociepom za podjÄ™cie trudu animowania naszych krÄ™gów, Kleciom, Fornalikom, Kaniom, Furmankom, MaciÄ…gom, LeÅ›niewskim, Peteckim, Doboszom, Brejnakom, Gusiewom, Jadczykom i innym za trwanie we wspólnocie.

Wiara na dystans

July 7th, 2007 by xAndrzej

Kiedy zbliżam siÄ™ do Boga nabieram dystansu do rzeczy, do posiadania, do kariery i ważnoÅ›ci. Kiedy jestem daleko od Niego dobra tego Å›wiata zaczynajÄ… anektować mojÄ… uwagÄ™, moje pragnienia i potrzeby. Wiara jest skracaniem dystansu do Boga i zwiÄ™kszniem go wobec dóbr tego Å›wiata. Jutro w ewangelii Jezus zobowiąże nas, swoich uczniów, do wielkiego dystansu wobec “sandałów, trzosa, laski”. Ten dystans nie zakÅ‚ada ignoracji wobec aktywnoÅ›ci na tym Å›wiecie, ale zabezpiecza wÅ‚aÅ›ciwÄ… oddelgÅ‚ość wobec dóbr tej ziemi. Sam wiem najlepiej jak w historii KoÅ›cioÅ‚a i w dzisiejszym jego funkcjonowaniu trzos potrafii oddzielić od Boga. Jeszcze gorszÄ… formÄ… jest zarabianie na Bogu. To trudny problem w KoÅ›ciele, aby nie chcieć zrobić dobrego interesu na Jezusie. Przecież dziÄ™ki Niemu mam co jeść, gdzie mieszkać, za co wypoczywać. MyÅ›lÄ™, że w ekstremalnych sytuacjach kapÅ‚aÅ„stwo mogÅ‚oby być niezÅ‚Ä… propozycjÄ… na życie. Jezus o tym wie, i dlatego z takÄ… mocÄ… przestrzega uczniów, że nie wolno im podczas swojej misji pokÅ‚adać ufnoÅ›ci w pieniÄ…dzach i wygodach. To dla mnie ważna uwaga duszapsterska, bo ostatnio zbyt czÄ™sto tÅ‚umaczÄ™ swojÄ… powolność, czy nawet gnuÅ›noÅ›c duszpasterkÄ… brakiem pieniÄ™dzy. A przecież nie od nich zależy sukces ewangelizacji…

Dzisiejsza sobota minęła mi tak naprawdę na sprzątaniu domu. Gdyby nie Ewa z Markiem to sprzątałbym naszą kamieniczkę samiuteńki. A to są cztery kondygnacje i to porządnie upaćkane przez robotników w czasie tygodnia budowy. Wielkie więc ukłony w stronę Ewy i Marka, że tak dzielnie zastąpili dziś studentów. Sprzątałem więc od 10.00 do 17.00 - czyli siedem godzin ze ściereczką i wiadrem. Udało mi się po tym wszystkim zawieść komunię świętą Andrzejowi i załatwić firmę, która założy nam podłogi w pokojach na górze.
Z rzeczy duchowych oczywiście najważniejsza była msza święta i modlitwy. Mało czytałem. Kilka stron Dajczera, trochę Balthasara ( o wolności w ewangelizacji) i całe motu proprio Bendykta XVI w sprawie liturgii posoborowej i trydenckiej. Ten ostatni dokument zrobił dziś furorę w mediach, bo to ważny głos w sprawie pojednania z tradycjonalistami. Wierzę, że Papież zna lepiej sytuację i taki ukłon w sprawie mszy św. w starym rycie przysłuży się jedności Kościoła. Osobiście jestem zakochany w posobrowej Mszy świętej. Pamiętam jak kilka razy uczestniczyłem w mszy według straszego rytu. Nie rozumiałem łaciny, denerwowało mnie, że ksiądz jest tyłem do ludzi, bo jakoś nie umiałem sobie wyobrazić Jezusa odwróconego od uczniów i w skrytosci przed nimi odprawiajacego Mszę świętą. Oczywiście szanuję tych, dla których taka liturgia jest większą pomocą w spotkaniu z Bogiem. Myślę jednak, że ciągle musimy odkrywać piękno mszy świętej posoborowej.
Wieczorem trochę pogadaliśmy z Sewerynem a następnie trochę się przyglądałem przygotowaniem domu do jutrzejszego chrztu Mateuszka.

Uwagi o ludziach:

Ks. Marek i załoga spływowa - Cieszę się, że mimo fatalnej pogody macie dobry humor. Kiedy dziś o was myślałem, akurat otworzył mi się fragment w książce Dajczera o radości nawet wtedy gdy pada deszcz i człowiek zmoczony jest całkowicie. No więc dedykuję wam ten fragment: Wszystko jest łaską, nawet brzydka pogoda i deszcz!

Ewa i Marek Włodarczykowie - Staliście się moja deską ratunku. Gdyby nie wy, pewnie zamiast pisać blog zmywałbym teraz schody. Dziękuję za pomoc, a jeszcze bardziej za serce i ducha z jakimi tę pomoc świadczycie. Niech wam Bóg błogosławi.

Ks. Marek S. - obecnie ze Szwajcarii - To miło, że przejąłeś się naszą kiepską kondycją finansową. Wiem, że tobie samemu pewnie nie jest łatwo pod tym względem. Ale bardzo dziękuję za wrażliwość i zaintersowanie, bo czasem nie doświadczamy ich nawet u kapłanów mieszkających blisko naszego DA.

Wszystko jest Å‚askÄ…

July 6th, 2007 by xAndrzej

JeÅ›li wierzÄ™ w Boga, to konsekwencjÄ… tego jest wiara w Jego Obecność. Bóg jest ze mnÄ…, ze Å›wiatem, z KoÅ›cioÅ‚em. Czasem zachowujemy siÄ™ jakby Boga nie byÅ‚o, nawet my, wierzÄ…cy, zapominamy o Jego permanentnym istnieniu. Ta obecność Boga jest szczególnego rodzaju. To jest obecność miÅ‚ujÄ…ca. O ile prosto jest w to uwierzyć, gdy wszystko idzie nam dobrze, gdy realizujÄ… siÄ™ nasze plany, gdy jesteÅ›my zdrowi, najedzeni, wyspani. Ale On jest nawet wtedy gdy Å›wiat grzeszy i cierpi, jest w moim cierpieniu i moich problemach. Bóg jest, a wobec tego wszystko co On dopuszcza w moim życiu jest Å‚askÄ…. WÅ‚aÅ›nie zapaliÅ‚em Å›wieczkÄ™ przy figurce Å›w. Tereski i przypomniaÅ‚em sobie jej przekonanie o Bogu: “Wszystko jest Å‚askÄ…!”. Terenia wszystko przyjmowaÅ‚a jako Å‚askÄ™ od Boga. Panie, przyjmuje moje życie, moje dziÅ›, moje radoÅ›ci i moje problemy z wielkÄ… wiarÄ…, że one sÄ… po coÅ›! Bo wszystko jest Å‚askÄ…!

Mija piÄ…tek, pierwszy piÄ…tek miesiÄ…ca. MyÅ›laÅ‚em sporo o Sercu Jezusa, a na koniec dnia odmówiÅ‚em LitaniÄ™ do Serca Jezusa. Ale po kolei ….
Rano siÄ™ pomodliÅ‚em. MateriaÅ‚em do medytacji jest teraz dla mnie znana książka Ks. Dajczera “Rozważania o wierze”. Rozważam ja któryÅ› raz, ale ciÄ…gle mnie zachwyca. DziÅ› rozmyÅ›laÅ‚em o wierze. Czy moja wiara sprawia, że patrzÄ™ inaczej na życie, na ludzi. JeÅ›li ona nie zmienia mojego naturalnego patrzenia na Å›wiat to znaczy, że jest jeszcze niedojrzaÅ‚a.
O 8.20 spotkanie z Włodkiem i Grzegorzem, oczywiście w sprawie budowy. O 9.30 wizyta w Kłobucku w Drewbecie. Krótka rzeczowa rozmowa z jednym z prezesów i utargowałem bardzo dobrą cenę na kostkę brukową. Może liczyłem na jakąś darowiznę, ale i tak oferta jest dużą oszczędnością. Trzeba teraz tylko szukac pieniędzy na zapłacenie wszystkich tych wykończeń. Dziś chodziłem z różańcem po naszym przyszłym kościele i pomyślałem, że jeśli nie uda nam się dokończyć tej budowy to będziemy odprawiać po prostu w takich surowych warunkach.
O 11.00 praca w “Niedzieli”. WÅ‚aÅ›ciwie nie praca tylko spotkania z księżmi. Nic dziÅ› nie napisaÅ‚em. Za to poznaÅ‚em i trochÄ™ porozmawiaÅ‚em z Ks. Adamem Wodarczykiem, nowym modretorem oazy w POlsce. Dobrze siÄ™ rozmawiaÅ‚o o sprawie duszpasterstwa mÅ‚odych. PrzyznajÄ™, że nie wyczuÅ‚em jednak jakiegoÅ› ducha Ks. Blachnickiego w tych naszych rozmowach o oazie.
O 13.00 obiad w redakcji a po nim wizyta Ks. Jarka Kwietnia w naszej parafii. Jarek jest rzecznikiem prasowym Biskupa Sosnowieckiego, i jednocześnie dobrym dziennikarzem. Pogadaliśmy trochę o rynku prasy katolickiej w POlsce. Obaj czekamy na czasy, kiedy wszystkie gazety katolickie będą działać naprawdę razem dla sprawy Bożej.
O 17.00 zaniosłem Pana Jezusa Andrzejowi. Zależało mi na tej wizycie, bo dziś jest pierwszy piątek miesiąca i bardzo chaciałem być przy chorym. Andrzej już nic nie mówi. Przyjął jedynie maleńką cząstkę Komunii świetej, a resztę spożyła jego żona. To przepiękny gest małżeński. Ciągle jednak wszyscy, którzy spotykamy się codziennie przy chorym Andrzeju prowadzimy milczący dialog ze śmiercią. To dziwne, że przestaliśmy mówić o uzdrowieniu. Choroba jest wprawdzie według lekarzy absolutnie nie do zatrzymania, ale my jakoś czujemy, że ziemskie dni Andrzeja jakby zmierzają ku końcowi. Oczywiście, że Bóg może wszystko i na to wszystko jesteśmy gotowi, ale przecież i tak największym cudem świata jest przejście do Domu Ojca.
O 18.00 msza św. na Ogrodowej z okazji urodzin Ks. Mariana Dudy. Większość uczestników to Małe Siostry Baranka ze swoimi założycielami: Małą Siostrą Marie i O. Jean- Claude. Jean-Claude mówił kazanie. Pięknie analizował po prostu tekst Ewangelii. LUbię takie kazania w których jest czyściutka refleksja nad słowem Bożym bez jakiś światowych upiększeń.
Potem była uroczysta kolacja i bardzo wesoła atmosfera.
Nie byłem dziś na rowerze za to trochę pobiegałem. Oj, słabą mam kondycję i mocno już czuję, że przekroczyłem czterdziestkę. Miałem też telefon od Ks. Marka ze spływu. Czuję, że pogoda dała im w kość, bo nawet hiper optymizm księdza Marka stał się tylko optymizmem. Wiem, że i tak będą dobrze wspominać te chwile. Trud czasem bardziej integruje niż wygoda.

Uwagi o ludziach:

Ks. Adam Wodarczyk - moderator Ruchu “ÅšwiatÅ‚o- Å»ycie” - Masz racjÄ™ Adasiu, że nie może być w KoÅ›ciele tak, że każdy po swojemu ciÄ…gnie KoÅ›ciół. Musimy to robić razem. CieszÄ™ siÄ™ z twojego otwarcia na współpracÄ™ z róznymi podmiotami duszpasterstwa mÅ‚odych. Å»yczÄ™ ci wielu sukcesów w tej nowej roli. Ciężko chyba bÄ™dzie choćby trochÄ™ dorównać Ojcu Franciszkowi Blachnickiemu?

Ks. Jarek Kwiecień - Przepraszam, że musiałeś cierpliwie znosić te wszystkie utrudnienia w rozmowie. Najpierw przyszedł Monsour potem Marie-Lise i do tego wszyscy gadali po francusku. Ale myślę, że i tak udało nam się uzdrowić trochę KOścioła.

Ania Juroszek - Dziewczyna z gór, która teraz jest w Anglii - Dziękuję za wiadomości. Podziwiam, że zamiast wypoczywać w wakacje ciężko pracujesz w Anglii. Widzę, że jesteś sprzątaczką, opiekunką do dzieci, treserką psów i obsługą wśród koni. To rzeczywiście mnóstwo roboty. Szkoda, że POlacy muszą jeździć do Anglii, żeby zarobić na studia. Jedyna korzyść, że nauczą się języka i szacunku do ciężkiej pracy.

Ks. Rektor Marian Duda - Wszystkiego dobrego z okazji urodzin! Życzę pełni radości we wspólnocie kapłanów Baranka.

Jean-Claude - To prawda, że wszyscy jesteśmy grzsznikami i potrzebujemy nawrócenia. Nasze nawrócenie jednak ma być wewnętrzną przemianą. Dziękuję za zaproszenie do St. Pierre. Może podczas wrześniowej pielgrzymki do LOurdes uda nam się odwiedzić St. Pierre.

« Previous Entries Next Entries »