Go to content Go to navigation Go to search

Utracone życie

October 15th, 2014 by xAndrzej

Z okazji dnia dziecka utraconego modliłem się dziś za wcześnie zmarłe dzieci. W sumie czułem, że bardziej chyba trzeba modlić się za ich żyjących rodziców. Wierzę przecież mocno, że te dzieci znalazły swoje miejsce w domu Ojca i radują się w gronie aniołów. Natomiast ich rodzice muszą leczyć rany po stracie swych dzieci. Kiedy myślałem nad kazaniem nagle przypomniałem sobie tyle sytuacji, w których uczestniczyłem, a które związane były z odejściem dzieci nienarodzonych lub zmarłych bardzo wcześnie.
Przypomniałem sobie wiele matek z kręgu naszego duszpasterstwa, których dzieci umarły zanim się urodziły. Odprawiłem też kilka takich pogrzebów.
Pomyślałem o małym Piotrku, który umierał na białaczkę. Do dziś pamiętam twarz jego ojca przy trumnie syna. Przypominał Abrahama, który składał na całopalenie swojego ukochanego Izaaka.
Przypomniała mi się też historia Lucyny, która w zaawansowanej ciąży cierpiała na sepsę. Nigdy nie zapomnę, jak tuż po spowiedzi i namaszczeniu chorych przeszła operację usunięcia swojego dziecka, a potem zapadła na kilka dni śpiączki. Gdy się obudziła, nikt jej praktycznie nie musiał mówić, że straciła dziecko. Wyznała, że przez te kilka dni śpiączki czuła się jak w ciągu jednej nocy i że we śnie widziała małe dziecko z dzwonkiem w ręku. Szło ciemną drogą dzwoniąc delikatnie i dając znać, w jakim kierunku idzie. Kiedy doszło do wielkiego światła, umilkł dzwonek, a ona wybudziła się ze śpiączki. Utraciła swoje dziecko, ale była spokojna, że jest ono teraz w jakiejś niepojętej światłości.
W pamięci pojawiły mi się długie rozmowy z rodzicami nastolatka, który odebrał sobie życie. Jak trudno było mi ich przekonać, że to wcale nie musiała być ich wina i że muszą sobie umieć wszystko przebaczyć.
Każda utrata jest bolesna, ale jak bardzo musi boleć utrata swojego dziecka. To niewyobrażalna rana, którÄ… może uzdrowić tylko Bóg. Po dzisiejszej modlitwie podeszÅ‚a do mnie kobieta, caÅ‚a zalana Å‚zami. Kilka dni temu umarÅ‚ jej syn. “Gdyby nie Bóg i codzienna adoracja, chyba bym zwariowaÅ‚a, proszÄ™ ksiÄ™dza.” - wyznaÅ‚a przez Å‚zy.
Po tych wszystkich wspomnieniach inaczej dziś spojrzałem na Boga. Nagle stanął przede mną miłujący Ojciec, który doświadczył cierpienia i śmierci swojego jednorodzonego Syna. Na modlitwie nie umiałem sobie wyobrazić, jak Bóg Ojciec mógł uzdrowić w sobie tę ranę i ból. Przecież nie mógł nie cierpieć, bo wtedy nie byłby Miłością i Czułością. Jedyne słowo, które przyszło mi na myśl to miłosierdzie, rozumiane jako zdolność do miłości pomimo zranień. Zraniony Bóg nie przestał kochać i przez to wyrwał zwycięstwo szatanowi. Próbowałem o tym powiedzieć dziś tym ludziom zgromadzonym na cmentarzu przy pomniku dziecka utraconego. Wśród nich byli rodzice, którzy stracili swoje dzieci. Modliłem się za nich i umiałem ich tylko poprosić, aby poranieni nie przestali kochać, bo tylko miłość pomimo straty potrafi uzdrowić najgłębsze nawet rany.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.