Go to content Go to navigation Go to search

Bliżej nieba

July 11th, 2014 by xAndrzej

Bliżej nieba
Niedziela, 6 lipca 2014r.
No i na tydzień wylądowałem w Zakopanem. Zamierzam chodzić po górach, niewiele czytać, a więcej się modlić. Nie umiem określić tego rodzaju modlitwy. Jest ona przede wszystkim zachwytem nad Stwórcą. Już od Nowego Targu, kiedy za szybą samochodu ukazały się szczyty Tatr poczułem się bliżej nieba. I pomyśleć, że jeszcze rano, na Mszy świętej w mojej rodzinnej parafii ( na kompletnej mazowieckiej równinie) mówiłem o rodzajach radości, w tym również i o radości z zachwytu na przyrodą. Czy ludzie potrafią się dziś zachwycić i czerpać radość z przyglądania się naturze? Czy technika nie wykradła z nas tego podziwu nad pięknem przyrody? Muszę zdobyć wysokie szczyty, żeby z nich wołać do Boga w intencji świata, Kościoła i tylu konkretnych spraw, które przeżywają bliscy mi ludzie. Choć pewnie jestem mocno oszczędny w składaniu ludziom wizyt i wyrazów pamięci to jednak noszę ich wszystkich w sercu i rozmawiam o nich z Bogiem. Będę też szturmował niebo w intencji powołań, żeby ci, którzy ciągle boją się powiedzieć Bogu tak – nabrali odwagi.
Towarzyszem moich wędrówek będzie Duch Święty. Czuję Go w każdym tchnieniu wiatru, tam, gdzie wśród gołych skalnych wierchów jest tylko wiatr. Na szczycie gór nie można się ukryć przed wiatrem, a do tego wszystkiego widok ze szczytu zapiera dech w piersiach i daje pełne doświadczenie prawdy, że nad ziemią unosi się Duch. Potrzebuję więcej Ducha, dużo więcej! Ostatnio wpadło mi do ucha kilka myśli Małej Arabki, właśnie o Duchu Świętym, który pragnie być codziennie czczony przez nas, a w zamian za to daje nam nieprawdopodobną odwagę i moc. Przyjdź, Duchu Święty! Przyjdź do moich zmagań z fizyczną słabością, do moich myśli, aby w całości zamieszkały w Sercu Jezusa, do mojej woli, aby z pokorą i w bezwarunkowym posłuszeństwie weszła w komunię z wolą Boga.

Nie dać się chmurom
Poniedziałek, 7 lipca 2014r.

Zwykle na rozpoczęcie górskich wędrówek wybieram Czerwone Wierchy. Po rocznej przerwie one stają się testem mojej kondycji i możliwości. Muszę przecież zmierzać się z upływającym czasem, którego miernikiem jest również i to, że nie da się wejść na tak wysokie szczyty, po których chodziło się za młodu. Proces dorastania, a może bardziej starzenia polega na umiejętności oddawania i rezygnowania z szans, które jeszcze niedawno były w zasięgu możliwości. Ale nie jest jeszcze tak źle! Bez większych trudności wszedłem na Kopę Kondracką a z niej, szczytami gór aż na Kasprowy Wierch i z powrotem do Kuźnic. Przez te kilka godzin marszu za plecami miałem czarne chmury i porykujące grzmoty burzy. Co chwila trzeba było decydować czy iść dalej, czy zawracać. W Biblii Izraelici szli za obłokiem, ale te dzisiejsze chmury nie były znakiem prowadzenia przez Pana, ale bardziej prowokacją do rezygnacji. Postanowiłem nie dać się chmurom. Choć co chwila pogoda straszyła kroplami deszczu to ani przez chwilę nie przemieniła się w ulewę, a burza mimo pojedynczych błysków szła gdzieś bokami. Kiedy chodzę po górach wszystko staje się dla mnie materiałem do refleksji. Dzisiejsze chmury też … Myślałem o naszych rezygnacjach i ucieczkach w chwilach pojawiającego się zagrożenia. Gotowi jesteśmy spełniać życzenia Boga, kiedy mają one w sobie jasność i pogodę. Gorzej, kiedy nad nami kłębią się czarne chmury, które wzbudzają w nas lęk. Ile to razy uciekałem, albo chciałem uciekać? Ile razy rezygnowałem i marudziłem, że okoliczności nie są sprzyjające, żeby iść za Panem? Nie wolno poddać się czarnym chmurom naszych lęków czy humorów, bo Pan przeprowadza nas przez największe burze i uspokaja błyskawice i wichury. Prosiłem dziś Ducha Świętego o Jego światło, kiedy zaczyna brakować światła słonecznego. Duch Święty świeci światłem Bożym, a nie naturalnym i dlatego zawsze jest Orędownikiem w chodzeniu w ciemnościach.

Gdy Bóg dopuszcza burzę natychmiast daje schronienie
Wtorek, 8 lipca 2014 r.

Dzisiaj dwa razy dościgła mnie burza. Miałem wejść na Orlą Perć, żeby spełnić pragnienie bycia bliżej nieba. Niestety już na Hali Gąsienicowej zaczęło padać a szczyty gór ginęły w kłębach ciemnych chmur. Lekko zmoczony wpadłem do schroniska Murowaniec i zmieszałem się z tłumem ludzi chroniącym się przed deszczem. Jakiś młody człowiek wyciągnął komórkę i odnalazł w niej prognozę pogody. Według internetowych zapowiedzi miało się przejaśnić na dwie godziny, a potem ma dopiero rozpętać się prawdziwa burza. Posłusznie przyjąłem komunikat ratowników górskich, żeby raczej zrezygnować z wypraw na wysokie szczyty i po przeczekaniu największego deszczu zacząłem schodzić w dół. Rzeczywiście wyjrzało na chwilę słońce, a deszcz tylko od czasu do czasu leniwie popadywał. W połowie drogi do Kuźnic przysiadłem się do kilkuosobowej grupy młodych ludzi. Cichutko i skromnie usiadłem na rogu ławki, żeby nie zakłócać ożywionej rozmowy. Okazało się, że temat rozmów tych młodych ludzi jest akurat „pod księdza”. Jedna z nastolatek, jak największą sensację opowiadała całej reszcie, że jej koleżanka z pokoju hotelowego codziennie modli się piętnaście minut przed snem. „Bajerujesz, to niemożliwe!” – komentował tę informację młody chłopak. „Na serio! Kiedy ja leżę już w łóżku, ona klęczy i klęczy i cały czas się modli” – potwierdzała. Ta historia była dla nich czymś wyjątkowo nadzwyczajnym, wręcz niepojętym. Poczułem ze smutkiem, że dla tych młodych ludzi świadectwo modlitwy jest szokujące. W duszy dziękowałem Bogu, że jest taka młoda dziewczyna, która nie wstydzi się na wakacjach dać świadectwo, że modlitwa jest po prostu czymś bardzo naturalnym.
Udało mi się ze zejść do Kuźnic i przejechać do centrum Zakopanego. Pomyślałem sobie, że skoro nie mogę chodzić po górach, przejdę się po Krupówkach i pooglądam rozrywkowych ludzi. Moja pasja odwiedzania kościołów jednak zwyciężyła. Zacząłem od nawiedzenia Najświętszego Sakramentu w kościele Świętej Rodziny. Przez pierwszy kwadrans modliło mi się super, ale potem zacząłem się wiercić i szykować do wyjścia. Nagle przypomniała mi się ta modląca się młoda dziewczyna. „No i co, proszę księdza, a księdzu się już śpieszy po dziesięciu minutach?” – pomyślałem z zawstydzeniem i dalej zostałem w kościele. Nagle na zewnątrz zaczęły bić pioruny i rozpętała się zapowiedziana burza. A ja byłem w najbezpieczniejszym miejscu na ziemi – wpatrzony w żywego Boga. Doświadczyłem wyraźnie, że gdy Bóg dopuszcza w naszym życiu burze, natychmiast daje schronienie. Kiedy wybiła 15 pomyślałem o Bożym Miłosierdziu i siostrze Faustynie. Faustyna w Dzienniczku pisała kilka razy, że kiedy nieprzyjemne emocje kotłowały się w jej wnętrzu, Jezus prosił ją aby schroniła się w Jego Sercu, a tam znajdzie pokój. Najświętszy Sakrament, który adorowałem, znajdował się akurat przy ołtarzu Serca Jezusowego. Na zewnątrz szalała burza, a w środku świątyni panował boski pokój. Czemu, gdy się szarpiemy w środku nie szukamy schronienia w Sercu Jezusa?

Góry – przykryjcie nas !
Åšroda, 9 lipca 2014r.

W górach bardzo realnie brzmi wezwanie proroka Ozeasza, aby góry nas przykryły. Bo góry niesamowicie uczą pokory. Wobec wysokich szczytów człowiek odkrywa swoją małość. I to nie tylko w proporcjach długości, choćby takich jak wzrost człowieka i wysokość Rysów, ale również w doświadczeniu ludzkiej słabości. Góry wymagają od człowieka olbrzymiego wysiłku, ale też niekiedy całkowitego poddania się. Akurat dziś trzeba się było poddać górom. W całych Tatrach panowały wielkie ulewy. Trzeba było odłożyć na potem ambicje zdobywania szczytów. Góry nas przykryły i stały się dziś dla nas mało osiągalne. Z wysokości gór spłynęły mgły i deszcze – dosłownie jak u Ozeasza, góry przykryły wszystkich nas. To one decydowały dziś o sposobie spędzania czasu, rodzajach wyjść i wypraw. Na tym polega ta górska szkoły pokory. Nie jesteśmy panami gór tak jak nie jesteśmy nimi w naszym życiu. Jedynym Panem jest Bóg.

Aż tyle otrzymujemy za darmo!
Czwartek, 10 lipca 2014r.

Dziś kapłański dzień. Duchowo i dosłownie zaczynam szturmować niebo w intencji kapłanów i powołań kapłańskich. Msza święta i każda modlitwa miała tę intencję. Rano, w kaplicy w Księżówce, Mszy św. przewodniczył Bp Andrzej z Opola. Na samym początku zapowiedział tę intencję i wezwał nas do wspólnej modlitwy za kapłanów. W krótkiej homilii poprosił abyśmy próbowali dziś uświadamiać sobie, ile otrzymujemy od Boga, i to za darmo! Zanim zaczniemy cokolwiek dawać, powinniśmy widzieć jak bardzo jesteśmy obdarowani. Chyba pierwszy raz tak wyraźnie sobie uświadomiłem, że Bóg nie posyła nas z niczym. Nawet jeśli nic nie każe uczniom brać na drogę, to jednak oni nie idą z niczym – idą z najważniejszym darem samego Boga. A to naprawdę wystarczy! Pan sam wystarczy!
Dosłownie, szturmowanie nieba zacząłem po śniadaniu. Ruszyłem w długą trasę. Księża dowieźli mnie do Bukowiny, dalej busem podjechałem do trasy na Morskie Oko. Stąd, cudowną doliną Roztoki wszedłem do Doliny Pięciu Stawów. Wodospad Siklawa i górskie jeziora zachwycały swoim pięknem. Duża ilość deszczu w ostatnim czasie sprawiły, że Siklawa tętniła mocą spadającej wody, a wszystkie inne jej dopływy szumiały pośród gór piękną muzyką źródeł. Do tego ciemne chmury leniwie wznosiły się ku górze odsłaniając od czasu do czasu szczyty gór. Z Doliny Pięciu Stawów przeszedłem kawałek Orlej Perci aż do Krzyżnego. Tu nie było żadnych widoków, tylko mgła, mżawka i wąskie przesmyki skalne. Z Krzyżnego schodziłem długą drogą do Hali Gąsienicowej. Po drodze minąłem może ze cztery osoby. Cudowna cisza i długi czas marszu w wąwozie skalnym. Im niżej tym jaśniej i więcej widoków. Schodząc, pomimo zmęczenia, czułem się jak dziecko, o którym mówił dziś Bóg w księdze proroka Ozeasza. Czułem się kochanym dzieckiem Boga, a serce wypełniała mi wdzięczność wobec Pana, który opiekuje się nami, kocha nas i uczy nas chodzić. Łączy nas ze sobą niesamowitymi więziami miłości. W górach aż tyle dostaje się za darmo! Nie ma tu sklepów, techniki, bogatych sprzętów, komputerów i telewizorów, a otrzymuje się tyle bogactw - za darmo! Nie zarabia się tu srebra ani złota, nie napełnia się portfeli ani kont bankowych, nie potrzebne są markowe ciuchy i najlepsze ubrania – a Bóg w górach uzdrawia człowieka, wskrzesza w nim podziw dla piękna i mądrości Stwórcy, wypędza złe duchy brzydoty i kłamstwa. Aż tyle otrzymujemy za darmo!

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.