Go to content Go to navigation Go to search

Aż do pnia …

March 9th, 2013 by xAndrzej

Prowadzi mnie przez ten Wielki Post prorok Izajasz. ChcÄ™, żeby tak jak do ludzi swojej epoki, także i do mnie mówiÅ‚ Bóg przez niego. W koÅ„cu prawdziwy prorok nie mówi słów na chwilÄ™, bo sÅ‚owa Boga sÄ… na wieki, nie tracÄ… aktualnoÅ›ci. Izajasz nie próbuje być delikatny. WstrzÄ…sa moim sumieniem jego proroctwo o tym, że tam gdzie grzech siÄ™ już zakorzeniÅ‚ musi nastÄ…pić klÄ™ska. Nie da siÄ™ nieustannie Å›cinać grzechów jak trawy i cieszyć siÄ™, że na chwilÄ™ przestaÅ‚o je być widać. I tak znowu wyrosnÄ… i co gorsza, przez to nieustanne, powierzchowne Å›cinanie jeszcze bardziej wzmacniajÄ… siÄ™ korzenie grzechu. MÄ™czy mnie takie spowiadanie siÄ™, które jest tylko drobnÄ… kosmetykÄ… duszy, jakbym to robiÅ‚, żeby siÄ™ ludziom podobać, a nie Bogu. UzmysÅ‚owiÅ‚em sobie bardzo mocno, że spowiedź “po Å‚ebkach” jest przede wszystkim oszukiwaniem siebie, udawaniem, że czegoÅ› nie ma i brakiem wiary, że Bóg tego może nie widzieć i nie mieć możliwoÅ›ci i mocy, żeby to we mnie zmienić. To trochÄ™ tak, jak chory, który wie, że ma raka, ale próbuje sobie wmówić, że to tylko drobna wysypka. Izajasz każe wycinać aż do pnia, bez troski o liÅ›cie i kwiatki. WyniosÅ‚e cedry libanu, które udajÄ… zdrowie i siÅ‚Ä™, a w Å›rodku sÄ… puste i chore trzeba wyciąć aż do pnia. NajwiÄ™kszÄ… chorobÄ… tych rozÅ‚ożystych cedrów jest pycha. Ona jest jak propaganda sukcesu, która wmawia nam, że wszystko jest cudownie, choć w Å›rodku zionie pustkÄ… i gangrenÄ… grzechu. Tam gdzie grzech siÄ™ już zakorzeniÅ‚ trzeba zgodzić siÄ™ na klÄ™skÄ™, po prostu siÄ™ poddać i skapitulować, przestać siÄ™ Å‚udzić, że da siÄ™ wyrwać te korzenie o wÅ‚asnych siÅ‚ach. Å»eby jednak przyznać siÄ™ do klÄ™ski trzeba wielkiej pokory. Można bowiem usychać przy źródle, udawać, że siÄ™ kwitnie, choć siÄ™ jest już dawno Å›ciÄ™tym kwiatem, wsadzonym do wazonu i skazanym na szybkie zgnicie.
Wycinanie aż do pnia wydaje się być sromotną klęską, ale tylko wtedy może narodzić się nowe życie. Klęska dopuszczona przez Boga i przyjęta przez nas tam, gdzie grzech się zakorzenił, staje się ostatecznie zwycięstwem Boga.
“WyroÅ›nie różdżka z pnia Jessego” - przepowiada Izajasz. To tak jak życie wytrysnęło z drzewa krzyża, tak jak zbawienie przyszÅ‚o na nas z ludzkiej klÄ™ski Syna Bożego. Tak, czasem trzeba skapitulować, żeby zwyciężyć, przegrać jakÄ…Å› bitwÄ™, żeby zwyciężyć caÅ‚Ä… wojnÄ™. DiabeÅ‚ nie umie przegrywać, choć z góry skazany jest na przegranie. Bóg wydaje siÄ™ czasem być przegranym, ale tak na prawdÄ™ zawsze zwycięża.
Znam dużo klÄ™sk, które staÅ‚y siÄ™ źródÅ‚em nowego życia, wiele kapitulacji, które doprowadziÅ‚y do zwyciÄ™stwa. PamiÄ™tam Å›wiadectwo kobiety, która wiele lat nosiÅ‚a w sobie nienawiść do męża, za to, że jÄ… zostawiÅ‚, zdradziÅ‚, sponiewieraÅ‚. Chyba po trzydziestu latach stanęła wreszcie przed Bogiem i siÄ™ poddaÅ‚a, zdecydowaÅ‚a siÄ™ na przebaczenie mężowi. Jest dziÅ› zupeÅ‚nie innÄ… kobietÄ…. Choć ciÄ…gle sama, to jednak wewnÄ™trznie wolna, radosna, bez dźwigania nieustannego gniewu i szukania odwetu. KiedyÅ› odwiedzaÅ‚em Adasia, którego choroba przykuÅ‚a do wózka inwalidzkiego. DÅ‚ugo walczyÅ‚. Raz siÄ™ wÅ›ciekaÅ‚ peÅ‚en pretensji do Boga, a innym razem kazaÅ‚ siÄ™ wozić na modlitwy o uzdrowienie i na każde zawoÅ‚anie, żeby wstaÅ‚ z wózka, siÅ‚Ä… rÄ…k jakoÅ› siÄ™ zbieraÅ‚, ale zawsze koÅ„czyÅ‚o siÄ™ upadkiem na ziemiÄ™ i wewnÄ™trznym rozczarowaniem. W koÅ„cu siÄ™ poddaÅ‚ i paradoksalnie postanowiÅ‚ siÄ™ zaprzyjaźnić ze swoim kalectwem. Wiem, że dziÅ› jest wsparciem dla wielu swoich niepeÅ‚nosprawnych rówieÅ›ników i mówi im ze Å›miechem, że życie jest piÄ™kne. CzÄ™sto wspominam paniÄ… ZosiÄ™, emerytowanÄ… nauczycielkÄ™, której dom byÅ‚ zawsze peÅ‚en mÅ‚odych ludzi, choć pani Zosia do koÅ„ca życia pozostaÅ‚a starÄ… pannÄ…. Zawsze nam mówiÅ‚a, że chyba do czterdziestki byÅ‚a obrażona na Boga, że jej nikt nie chce i że jest sama. Aż w koÅ„cu powiedziaÅ‚a Bogu dosadnie: “jeÅ›li Ciebie to nie obchodzi, że jestem sama i nie mogÄ™ sobie znaleźć męża to i ja, od tej chwili zaczynam mieć to w nosie”. No i zaczęła. PrzestaÅ‚a na siÅ‚Ä™ kogoÅ› szukać i caÅ‚a oddaÅ‚a siÄ™ swoim uczniom w szkole, nie tylko uczÄ…c ich polskiego, ale bÄ™dÄ… dla nich jak ktoÅ› wyjÄ…tkowo bliski i ważny.
Trzeba się czasem dać wyciąć aż do pnia, w swoim zakorzenionym grzechu i w swojej niepokonanej słabości, trzeb się czasem poddać, żeby Bóg mógł działać.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.