Go to content Go to navigation Go to search

Wakacje ze świętymi

July 28th, 2012 by xAndrzej

Bez żadnego planu dałem się w te wakacje ponieść świętym. To całkiem niezła przygoda poświęcić trochę wolnego czasu na obcowanie ze świętymi. Wierzę w świętych obcowanie, we wspomagającą moc ludzi, którzy tak skutecznie podjęli łaskę świętości i doprowadzili ją aż do pełnej komunii z Bogiem. Święci nie przeszkadzają mi w bezpośrednim kontakcie z Bogiem, ale uczą mnie jak ten kontakt złapać, jak go podtrzymać i pogłębiać. O nic więcej ich nie proszę i niczego więcej nie chcę się od nich nauczyć, jak tylko sposobu na głębszą komunię z Bogiem. Była w tym wielka mądrość prostych ludzi wiary, którzy dawniej rozczytywali się w żywotach świętych. To najlepszy sposób żeby nie zwątpić, czy świętość jest możliwa i jak ją osiągnąć. Blisko dwa tygodnie wędrowałem szlakiem wyznaczonym przez św. Teresę z Avila. Jak może pamiętacie wędrowałem po siedmiu pokojach, po których dusza musi przejść, żeby spotkać Boga w siódmym pokoju. Od kilku dni towarzyszy mi święta siostra Faustyna. W dobie nowoczesności, ktoś wpadł na kapitalny pomysł, żeby nagrać cały tekst Dzienniczka. Wystarczy włożyć płytę i już jest się w samym środku duchowych zmagań Faustyny i jej cudownych dialogów z miłosiernym Jezusem. Słucham więc Dzienniczka w domu i w samochodzie, słucham jako lektury duchowej i jako tła do sprzątania, kierowania autem, prasowania. Wczoraj w tym klimacie miłosierdzia zawędrowałem nawet do sióstr Służebnic Miłosierdzia w Rybnie. Siostry w czerwonych welonach z apostolską gorliwością głosiły miłosierdzie Boże wszystkim swoim gościom w ich biednym i maleńkim domu. Mnie tym razem zupełnie wystarczyła adoracja Najświętszego Sakramentu, bo przecież mam pełną głowę myśli z Dzienniczka siostry Faustyny.
Co mi dają takie wakacje ze świętymi? Po pierwsze - brutalną świadomość tego, jak daleko mi do świętości, jak bardzo mało zagospodarowuję ten ogrom szans, które daje mi Bóg właśnie na świętość. Po drugie - odkrywam po raz kolejny, że w tym wszystkim nie chodzi o jakiś oryginalny pomysł na siebie i swoją pobożność, ale o pokorne, pokorne, pokorne zaufanie Panu we wszystkim. Sam Bóg pisze nasz osobisty scenariusz na świętość tylko my nie chcemy go realizować, albo realizujemy tylko na mały procent. Heroizm świętości to po prostu realizowanie Ewangelii w szczegółach naszego życia i w nich odnajdywanie Bożych natchnień. U Teresy i u Faustyny widzę ogromne zaufanie do obecności Boga w małych rzeczach od których zaczyna się dopiero budować wielkie uobecnianie się świętości. Zawstydza mnie duchowa matematyka siostry Faustyny, która z wielką dokładnością potrafi policzyć sobie wszystkie swoje duchowe sukcesy i upadki i to takie najprostsze: złe słowo o kimś, słabe przyłożenie się do mycia klasztornej podłogi, dodatkowe picie wody w celi, przerwanie milczenia, oddanie się próżnemu mówieniu o innych, lęk przed wypełnieniem się woli Bożej, brak miłości do siostry, która mnie upokarza; leniwa postawa na modlitwie, rozkładanie się w ławce i brak umartwienia przy różańcu; wątpliwość w całkowite posłuszeństwo wobec przełożonych. Można by tę listę ciągnąć w nieskończoność. Ona jest prostym wypełnieniem miłości w drobiazgach. Moje wakacje ze świętymi, może wbrew pozorom, sprowadzą mnie bardziej na ziemię i zobaczę Boga, tuż obok mnie, dokładnie w tych okolicznościach, w których teraz jestem.

Chyba to rzeczywiście ważne, abym pisał o mojej modlitwie za Was! Bo kiedy zdobywam się na odwagę, żeby pisać publicznie o moim doświadczeniu wiary, to przecież chodzi mi o jakąś wirtualną wspólnotę w wierze i o duchowe zapewnienie, że każdy, kto włącza się w to indywidualne doświadczenie jest też zapisany w moich modlitwach. Pomodliłem się dziś porządnie i bardzo świadomie za Ciebie! Tak, tak - właśnie za Ciebie - bez względu na to, w jakim nastroju i w jakiej intencji przeczytałeś ten wpis. Nie prowadzę żadnych komentarzy do tego blogu, bo nie jest on forum dyskusyjnym, ale prostym świadectwem. Jedyną rzeczą jaką zawsze się dzielę z czytelnikami jest modlitwa. Ja się po prostu modlę za Was! I jeśli wolno pokornie o coś poprosić to nie o głos w dyskusji, czy ocenę myśli, ale o wspólnotę modlitwy. Pomódlcie się też za mnie! Księża, jak doskonale wiecie, opierają swoje kapłaństwo na waszej modlitwie!

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.