Go to content Go to navigation Go to search

Życie w Madrycie

August 26th, 2011 by xAndrzej

15 sierpnia
Wniebowzięcie NMP

Wyruszam do Madrytu. Właściwie całkiem niespodziewanie. Czuję się, jakby sam Pan Bóg mi to wszystko przygotował. Najpierw upomnienie dawnych studentów, że przecież, mówiłem, że zawsze będę jeździł na Światowe Dni Młodzieży, potem delikatna informacja od Ks. Marka o miejscu w hotelu i na koniec w dwa dni załatwione wszystkie formalności, żeby tylko jechać. To jadę! Nie jestem już młody, ale potrzebuję mocno odmłodzenia ducha. Czuję, że potrzebuję, jakiegoś wyrwania się z kręgu narzekania na rzeczywistość i słabnącej nadziei wobec zalewu laickości. Przecież Jezus żyje, a skoro tak, to żyje Kościół i ciągle jest młody.
Całą drogę myślę o Matce Bożej. Nie mogę być dziś na Jasnej Górze, ale patrząc na chmury z okien samolotu, myślę o niebie, o tym, jak musi być tam cudownie w komunii z Bogiem, w towarzystwie Matki Bożej, aniołów i świętych. Ziemia cieszy mnie o wiele mniej niż perspektywa nieba.
Madryt jest jeszcze spokojny. Młodzi z całej Hiszpanii dotrą tu dopiero późnym wieczorem. Metro wygląda jak opustoszałe miasto. Nic dziwnego, bo jest sjesta, a na dworze upał niemiłosierny. W wielkich halach IFEMA odbieramy pakiety pielgrzyma – plecak, bilet na komunikację miejską, kartki na jedzenie, modlitewniki, przewodniki i wszystko, co niezbędne, aby się dobrze poruszać podczas spotkania.
Docieramy wreszcie do hotelu. No, cóż – to zupełnie inny standard niż ten w jakich spędzałem wszystkie dotychczasowe Światowe Dni Młodzieży. Jest bardzo komfortowo i przyrzekam sobie, że nie będę o tym opowiadał młodym.
Na koniec dnia jeszcze wizyta w polskiej kwaterze na Vicalvaro. Wspaniali, starzy znajomi, młodzi ludzie, którzy Światowym Dniom Młodzieży oddali całe swoje serce. Od kiedy istnieje Krajowe Biuro Organizacyjne ŚDM Polska może się pochwalić jedną z najlepszych koordynacji wyjazdu na spotkanie. Szef kwatery Ks. Grzegorz ma już mocno zmęczone oczy. Witamy się z wielką radością, ale nie ma szans na spokojne pogadanie, bo ciągle dzwoni telefon. Szybko więc się ulatniam, żeby nie przeszkadzać.

16 sierpnia
Z samego rana trochę zwiedzania Madrytu. Tak na wyczucie, z mapą w ręku. Przechodzimy koło ołtarza papieskiego na placu Cibeles, a potem pod muzeum Prado. Dużo ładnych rzeczy. O 13.00 spotkanie z ludźmi z grupy Częstochowskiej. Jest Ks. Marek, Agnieszka, Daria, Piotrek, Ania i inni. Wreszcie czuję się jak za dawnych dobrych lat.
Po południu Msza święta inaugurująca Światowe Dni Młodzieży w Madrycie. Natychmiast czuje się moc Ducha Świętego. Pokornie zajmujemy miejsca w tłumie koncelebransów i odprawiamy Mszę świętą. Już ta chwila wystarczy, żeby mieć pewność, że Kościół żyje, że jest młody. Na telebimach widzimy tłumy młodych ludzi, radosnych, rozmodlonych, wpatrzonych w ołtarz. Urzeczywistnia się prawda, że Duch Święty działa najmocniej w swoim Kościele. Kardynał Madrytu wita nas wszystkich i zaprasza do madryckiej przygody z Bogiem. Łza się wokół kręci kiedy jest mowa o obecności relikwii bł. Jana Pawła II i kiedy wszyscy zaczynają śpiewać Czarną Madonnę. Cały świat młodych katolików niemal z pamięci śpiewa o Matce Bożej z Częstochowy.

17 sierpnia

Pierwszy dzień katechez. Dziś rozmyślamy o naszej wierze, o mocy tej wiary. Spotykam już całą grupę z Częstochowy, a w niej wielu starych znajomych. Nas też połączyła wspólna wiara w Jezusa. Nic tak nie łączy jak wiara! Katechezę głosi Ks. Bp Marek Jędraszewski. Jako filozof próbuje dać bardzo racjonalne uzasadnienie sensu wiary. Sięga do przykładu Alberta Einsteina i Błażeja Pascala. Może dobrze, że zanim sięgniemy do Biblii, możemy sobie uświadomić, że już ze swej natury otwarci jesteśmy na Boga, że wiara to nie jest tylko jakiś dodatek, ale istotny element naszej natury.
Po południu dołączam się do małej grupki, w której jest dwóch kleryków naszego seminarium. Jestem z nich dumny, bo świetnie służą młodym i z mądrością posługują się obcymi językami. Mają doskonałą próbę bycia przewodnikami młodych w obcym świecie. Jako kapłani będę to przecież robić niejako z istoty powołania. Zwiedzamy madryckie kościoły. Najpiękniejszy jest ten Michała Archanioła. Tuż obok jest nuncjatura, w której od jutra zamieszka Ojciec Święty Benedykt XVI. Szepcze słówko do Michała Archanioła, żeby bronił Ojca Świętego przed wszelkim działaniami szatana. W końcu to archanioł Michał jest od tego!
Idziemy też do parku Retiro. Głównie, żeby zerknąć na strefę pojednania i festiwal powołaniowy. Nie mogę oderwać oczy i ukryć zachwytu. Najpierw nad dziesiątkami konfesjonałów, przy których spowiadają się młodzi. Osobiste i najważniejsze dotknięcie przez Boga naszych ludzkich słabości. Od tego zaczyna się zawsze nawrócenie.
Oglądamy też dziesiątki stanowisk powołaniowych. Wystawy i prezentacje wspólnot zakonnych. Czego tu nie ma? Siostry od Matki Teresy z Kalkuty, Legion Maryi, Kartuzi i Cystersi i wiele wiele innych wspólnot. Nie chodzi wcale o to, kto i jak się prezentuje, ale o odkrycie piękna Kościoła, w którym jest tyle miejsca dla różnych duchowości i charyzmatów.
Wieczorem, już w telewizji, oglądamy manifestacje przeciwko wizycie Papieża. Właściwie nie wiem o co tym ludziom chodzi? Przecież te tysiące młodych pielgrzymów niesie z sobą tyle dobra i pokoju, nikomu nie zabierają pieniędzy, ani z nikim nie walczą! Już teraz wyraźnie widzę, jak świat ukazywany w mediach w niebywale zakłamany sposób odwraca proporcje. Mało kto pokazuje prawie milionową grupę młodych ludzi niosących orędzie pokoju i nadziei, a największą sensację robi się z grupki ludzi, którzy krzyczą, szarpią się i tak naprawdę sami wywołują więcej zamieszania i mają w sobie tyle nienawiści. Mądrość młodych polega jednak na spokoju. Pielgrzymi idą dalej, dalej się modlą, również i za tych, którzy nie mogą znieść ich wiary i miłości do Jezusa.
Dziś zacząłem odprawiać nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej o nowe powołania i za naszych kleryków.
18 sierpnia
Na prywatnym rozmyślaniu uderzyły mnie mocno słowa św. Pawła, żebym nieustannie sprawdzał, czy całą ufność pokładam w Panu, czy w sobie? Cierpienia i problemy są po to, abyś nauczył się pokładać ufność w Panu. Na jednej z książeczek w pakiecie pielgrzyma wyczytałem słowa: „Może w Madrycie usłyszysz Pana!”. I chyba usłyszałem. Te słowa będą mi towarzyszyć przez cały pobyt w Hiszpanii. Czy pokładam ufność w swoich możliwościach i kompetencjach, czy też całkowicie zdaję się na Pana?
Dzisiejszą katechezę głosi Ks. kardynał Józef Glemp. Mówi o mądrym budowaniu domu. Kazanie głosi Ks. kardynał Kazimierz Nycz. Mszę świętą odprawiam w intencji powołań do naszego seminarium i w intencji kleryków.
Po katechezie udajemy się na stadion Realu Madryt. Tym razem z grupą najmłodszym pielgrzymów. Są wielkimi kibicami i dla nich to ważne, żeby być na tym stadionie. Rzeczywiście było na co popatrzeć. Z ks. Markiem jesteśmy jednak zgodni, że dzisiejszy świat bardziej troszczy się o igrzyska i stadiony niż o Boga i ludzi. Czyżby powtórka z historii?
Wieczorem jest już z nami Benedykt XVI. Stoimy pod wielkim telebimem i znów doświadczamy piękna Kościoła, który Chrystus postanowił zbudować na Piotrze. Setki tysięcy młodych ludzi doskonale to rozumie. Wierzę, że skandowanie na cześć Ojca Świętego nie jest tylko zbiorową manifestacją, ale wyczuciem prawdy, że tam gdzie jest Piotr tam jest Chrystus. Oni wiwatując na cześć Papieża, robią to dla Chrystusa. Ojciec Święty przeprowadza grupę młodych przez reprezentacyjną bramę Madrytu. Taka jest jego duchowa rola – przeprowadzać ludzi przez bramy do królestwa Bożego. Benedykt XVI od początku nawiązuje do tajemnicy Kościoła, do przezwyciężenia naszych indywidualizmów. Czuję się szczególnym adresatem tych słów. My, księża, chyba w wyjątkowy sposób jesteśmy indywidualistami.

19 sierpnia

W naszym miejscu katechez byli dziś obecni dwaj biskupi z Polski. Katechezę i homilię głosił ks. Bp Andrzej Czaja z Opola. Mówił o ewangelizacji i konieczności dawania świadectwa. Nawiązując do swojego nazwiska stwierdził krótko: „Chrześcijanin nie może się czaić, ale musi odważnie rozmawiać o Jezusie”. Mszę świętą odprawiał ks. Bp Andrzej Dziuba z Łowicza. W jego osobie czułem kawałek swojego rodzinnego domu. Podczas spotkania równie ciekawe były świadectwa młodych, wśród nich świadectwo naszego kleryka Michała. Ks. Adam Wodarczyk, moderator oazy, opowiadał o rekolekcjach dla młodzieży w Chinach. Niesamowita opowieść o młodych chrześcijanach w Chinach, którzy za swoje przyznawanie się do Jezusa muszą liczyć się z bolesnymi konsekwencjami. Ciekawe, ilu polskich chrześcijan zostałoby przy Kościele, gdyby groziło to poważnymi prześladowaniami?
Popołudnie spędzamy w seminarium madryckim. Od rana 16 sierpnia aż do 21 sierpnia trwa tam nieustająca adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji powołań. Niesamowite wydarzenie duchowe. Setki ludzi w dużym kościele seminaryjnym, dzień i noc woła o nowe powołania. Przyłączam się do tego wołania. Proszę Pana żniwa o nowe powołania kapłańskie i zakonne dla całego świata, w tym również, do naszego seminarium. Serce mi krzyczy w stronę Jezusa: „Panie, obiecałeś, więc wysłuchaj wołania swojego ludu i dodaj odwagi, tym, których powołałeś! Żniwo coraz większe, ale robotników mało”.
Wieczorem cudowna Droga Krzyżowa pod przewodnictwem Ojca Świętego Benedykta XVI.

20 sierpnia
Tylko dzięki telewizji udało mi się śledzić spotkanie Ojca Świętego z seminarzystami. Uderzyło mnie najbardziej stwierdzenie Benedykta XVI, abyśmy nie wybierali i nie skupiali się na kontekstach ale na istocie naszego powołania, którą jest Chrystus. Rzeczywiście, nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, w jakich zewnętrznych kontekstach przyjdzie nam realizować nasze kapłaństwo, ale zawsze potrzebne i aktualne będzie nasze zakorzenienie w Bogu.
Przed południem Msza św. na Vicalvaro dla Polaków, takie polskie posłanie na centralne spotkanie z Papieżem. Homilię mówi Ks. Bp Henryk Tomasik. Konkretnie wzywa młodych do zaangażowania w Kościele.
Od 15 tej zaczyna się pielgrzymka na stare lotnisko Czterech Wiatrów. Niezliczony tłum ludzi i okropny upał. Mieszkańcy okolicznych bloków polewają pielgrzymów wodą. Kubły i wiadra wody leją się na nasze głowy. Plac papieski jest rzeczywiście olbrzymi i cały w tumanie kurzu. Odnajdujemy naszych i przyłączamy się do wspólnego czuwania.
Tuż po przyjeździe Ojca Świętego nagle załamuje się pogoda. Zaczyna wiać, pojawiają się czarne deszczowe chmury z piorunami. Wreszcie przychodzi ulewa. Młodzi skandują w niebo: Jan Paweł II! Jan Paweł II. Wzywając najwyraźniej jego wstawiennictwa. Deszcz nie ustaje. Białe parasole próbują chronić Ojca Świętego, ale przez dłuższą chwilę nie da się nic powiedzieć. I w takich warunkach zaczyna się czuwanie i mocne słowa Benedykta XVI: „Nie lękajcie się świata, ani przyszłości, ani swoich słabości”. I młodzi najwyraźniej się nie boją. Klękają na zmoczonej ziemi, żeby adorować Najświętszy Sakrament.
A potem jest już noc w hotelu pod wieloma gwiazdami. Ludzie, jak śledzie, rozłożeni jeden przy drugim. Na szczęście deszcz szybko ustał i przyszła nieoczekiwanie orzeźwiająca noc.

21 sierpnia
Już o 6.30 meldujemy się do odprawiania Mszy świętej. Dostajemy się tuż przed główny ołtarz i oczekujemy na przyjazd Ojca Świętego. Czas biegnie bardzo szybko. Każdy z nas odprawia swoje prywatne kapłańskie modlitwy. Z ogromną radością wsłuchuję się w piękne śpiewy Jutrzni wykonywane przez wspólnotę Małych Sióstr i Braci Baranka. Cieszę się, że widzę wśród nich i Cecile i Faustynę – małe siostry z naszego Choronia.
Ojciec Święty jest najwyraźniej zadowolony i podekscytowany. Tłumu ludzi nie da się zmierzyć pierwszym rzutem oka. Jest nas rzeczywiście ogromnie dużo. I to jest właśnie najpiękniejsze doświadczenie Kościoła, o którym tyle nam powie Benedykt XVI: „Nie można oddzielać Jezusa od Kościoła. Proszę was, abyście kochali Kościół”.
Znów zakochałem się w Kościele, bo w nim żyje Jezus i ma wokół siebie olbrzymią rzeszę młodych przyjaciół!

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.