Go to content Go to navigation Go to search

Życie musi rodzić życie

December 10th, 2007 by xAndrzej

Już dawno przestałem się dziwić, że studenci zwracają się do mnie mówiąc ojcze. Kiedyś, jakiś prostestant, mocno się skrzywił i zacytował mi fragment ewangelii, w którym Jezus mówi, żebyśmy nikogo nie nazywali ojcem, bo jeden jest tylko Ojciec w niebie. Nie mam zamiaru konkurować z ojcostwem Boga, ani w żaden sposób nie roszcze sobie pretensji do tego by moje ojcowanie dało się porównywać z boskim. Ale pewnie tak jak trudno jest powiedzieć dzieciom, żeby swojego taty nie nazywały ojcem, tak pewnie trudno mi krzywić się na studentów, że mówią mi per ojciec. Przeciwnie, jest w tym jakaś wielka prawda, że każdy, kto na ziemi chce nazywać sie ojcem musi mieć świadomość olbrzymiej odpowiedzialność przed jedynym Ojcem - Bogiem. Myślę, że dla nas kapłanów,wcale nie współżycie z kobietą jest największym wyrzeczeniem, ale pewnie rezygnacja z fizycznego ojcostwa. Bo każde życie, jeśli ma być owocne, musi rodzić życie. Kapłaństwo też jest rodzeniem życia, może nie w sensie fizycznym, ale duchowym. Kapłan musi promieniować ojcostwem, musi być prawdziwym ojcem dla młodych. To bardzo trudna sztuka, ale konieczna. Konieczna dla młodych, aby czuli się dobrze i bezpiecznie z księdzem oraz dla kapłana, aby ten z kolei czuł się potrzebny i kochany. Lubię swoich wychowanków nazywać synkami i córkami, lubię mówić o ich dzieciach, że są to moje wnuki. Marzy mi się już czasem zostać proboszczem jakiejś parafii i być nim ze trzydzieści lat, aby wzrastać z ludźmi, towarzyszyć ich radościom i smutkom. To też jest piękny wymiar kapłaństwa, który odkrywam. Być ojcem, rodzić do wiary coraz to nowych ludzi. Muszę bardzo się pilnować, żeby to ojcostwo w sobie pielęgnować, żeby żadne struktury kościelne, żadne tytuły, prace naukowe, zajęcia nie przesłoniły mi najwazniejszego mojego zadania - promieniowania ojcostwa. Moje kapłańskie życie musi bowiem nieustannie rodzić życie.

Rano odprawiłem mszę świętą u Marie-Lise. Zdałem sobie sprawę, że właściwie przestałem pracować nad językiem francuskim i ciągle kręce się wokół tych samych słówek. Dzisiaj rozmawiałem z Marie Lise tak jak rozmawiają POlacy w Chicago, mieszając obce słówka z polskimi. Od 10 miałem wykłady w seminarium. Po obiedzie troszkę się obijałem. Nie wiem czy macie czasem takie dni, że markujecie robotę, ale tak naprawdę nic porządnego nie robicie. To głupia sytuacja, bo lepiej pewnie byłoby się położyć i wyspać niż udawać, że się pracuje. No więc, ja dzisiaj oszukiwałem siebie i zczynając wiele rzeczy nie zrobiłem nic. Na szczęście to trwało tylko cztery godziny, ale rozśmieszyła mnie ta sytuacja. Że też człowiek potrafi udawać nawet przed samym sobą? O 19. odprawiłem mszę świętą, a po niej w ekspresowym tempie pojechałem do Blachowni. Tam mieliśmy piękne nabożeństwo z odnowieniem Chrztu Świętego. Kościół był pełny ludzi i prawie wszyscy mieli świece. Mówiłem o tym, co to znaczy mieć żywą wiarę. A potem wszyscy szliśmy do naczyń z poświęconą wodą i odnawialiśmy własny chrzest.
Po powrocie jeszcze krótkie spotkanie ze studentami, którzy ćwiczyli śpiewy w kaplicy. A teraz znikam się modlić. Cześć, moje kochane dzieciaki!

Uwagi o ludziach:

Kleryk XYZ - To dobrze, że w twoim kleryckim życiu jest różnie. Gdyby było ciągle tak samo, to znaczyłoby, że się nie rozwijasz, nic nie przeżywasz, nic się z tobą nie dzieje. Wiem, wiem, chciałeś ponarzekać, ale to jest zupełnie niepotrzebne, bo właśnie, kiedy nam trochę gorzej bardziej dojrzewamy. Roślina nie zakorzenia się gdy jest ciepło i świeci słońce. Jej korzenie się umacniają podczas wichury i burzy. Musisz być facetem i trwać. Jak więcej wieje to masz cudowną szansę na zakorzenienie. TYlko nie ulegaj pokusie, żeby się przesadzić w inne miejsce, bo wyrwiesz zupełnie swoje korzenie. Nie szukaj też ludzi do wypłakania się, bo musisz się nauczyć radzić sobie samemu. Kiedyś w kapłaństwie będziesz musiał sam przezwyciężyć niejedną burzę.

Sroczki z Warszawy - Dziękuje za newsy o waszej rodzince. Cieszę się, że jakoś służy wam stolica. Zaglądajcie jednak do nas na prowincję!

Paweł - Ewelina prosiła mnie o modlitwę za ciebie, więc przez cały wieczór o tobie pamiętam. Znów cie złapało stare życie. To pewnie jest twój krzyż, więc modlę się do Boga, aby ci wzmocnił plecy.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.