Go to content Go to navigation Go to search

Gość w dom - Bóg w dom!

June 30th, 2007 by xAndrzej

Brat Roger często podkreślał znaczenie gościnności.To gościnność sprawiła, że do Taize zaczęło przyjeżdżać mnóstwo młodych ludzi, a bracia musieli zrezygnować ze swojego monastycznego stylu życia i zaczęli im służyć. Piszę dziś o gościnności, gdyż bardzo mocno się w niej dzisiaj ćwiczyłem. To były niezaplanowane ćwiczenia, bo mój program dnia miał wyglądać trochę inaczej. Ale dziękuję Bogu, że przyszedł dziś do mnie w ludziach, których spotkałem. Kiedyś mówiło się o Janie Pawle II, że jest bardziej humanistą niż intelektualistą, bo tam gdzie miał wybierać między człowiekiem a pracą naukową, zawsze wybierał człowieka. Człowiek jest drogą Kościoła, ma być też moją drogą, jako księdza i chrześcijanina. Oczywiście, że ta miłość i gościnność wobec ludzi ma swoje ograniczenia, ale otwartość na gości to naprawdę wspaniała okazja do ewangelizacji. Cieszę się też tym, że moje spotkania z ludźmi nie są puste i nijakie i coraz częściej dotyczą poważnych rozmów i refleksji. Przypatrzcie się swoim spotkaniom z ludźmi. Czy one nie są stratą okazji do głoszenia Boga i rozmowy o Nim?
Minęła sobota. Rano, podczas medytacji znów zachwycił mnie fragment listu Jana Pawła II do młodych z 1985r. Odkrywan dopiero teraz w tym liście masę kapitalnych zdań o młodości w relacji do Boga. Dziś na przykład zobaczyłem kawałek o młodzieży cierpiącej. Papież rozumie dramat poszukiwania sensu życia przez młodych naznaczonych cierpieniem.
Od 9.00 rozmowy budowlane. Mało z tego czasem rozumiem, ale coraz bardziej lubię towarzyszyć tym dyskusjom i mieć choćby mglistą orientację o tym co się dzieje na budowie. Włodek wrócił z konferencji historyków Polski z Krakowa. Przez chwilę rozmawialiśmy o tym, jak trudno jest być rzetelnym i uczciwym historykiem. Nawet historię fałszujemy przez własny egoizm i megalomanię.
O 10.00 zawiozłem Komunię świętą Andrzejowi. Jest już w domu, we własnym łóżku i pewnie, po ludzku rzecz biorąc, będzie teraz prowadził dialog ze śmiercią. Medycyna się poddała chorobie. Właściwie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tylko w powietrzu wisiała świadomość bliskości śmierci. Ale tego tematu przynajmniej dzisiaj nie mieliśmy ochoty dotykać.
O 11.15 wziąłem udział w mszy św. odpustowej u Misjonarzy Krwi Chrystusa. Odwykłem od długich celebr, dlatego trochę się męczyłem. Siedziałem w ostatnim rzędzie, za plecami kapłanów i całe kazanie odpustowe po prostu przespałem. Mój sąsiad, ks. Wojtek z całą delikatnością zwrócił mi tylko uwagę, że co chwila przytakiwałem głową.
Od 14. do 15. ekspresowo posprzątałem mieszkanko przed falą wspaniałych gości. Najpierw przyszedł Seweryn z realcją o swoich rekolekcjach. Potem jakis czas rozmawiałem z Tomkiem Krzyszczykiem. Bardzo mu jestem wdzięczny za tę rozmowę. I pomyśleć, że czasem ktoś cichy i skromny może tak bardzo mocno i niedostrzegalnie dojrzewać w wierze. Zawitała też na chwilę Angelika P.
O 17.30 kolejni goście - Tomek Bałdys i jego narzeczona Agnieszka. No to mamy kolejny ślub i kolejne wesele. Chwała Panu!
O 18.30 wyjechałem do parafii św. Antoniego. Tam błogosławiłem ślub Dorotki i Kuby. Bardzo miłe klimaty i pobożna celebra. Bardzo lubię błogosławić pary, które tak świadomie i pobożnie przeżywają ten sakrament.
O 20.30 zmiana planów. Musiałem zrezygnować z wizyty u Agnieszki Matki i podjąć Anię i Pawła, którzy przyjechali aż ze Stalowej Woli. Są wspaniali. Ich praca ewangelizacyjna to taki mały owoc również i mojej pracy formacyjnej. Ania i Paweł prowadzą dużo Bożych dzieł w Stalowej Woli - katolicką księgarnię, kursy przedmałżeńskie, krąg rodzin i wiele innych inicjatyw.
Na koniec dnia znów miałem okazję do dwugodzinnej modlitwy. Nawet nie wiem, kiedy ten czas mi upływa. Im więcej się będziecie modlić, tym bardziej modlitwa będzie wam smakować. Jak się rzadko modlicie, to nie dziwcie się, że nic z niej nie rozumiecie i że modlitwa was męczy.

Uwagi o ludziach:

Dorota i Kuba - dzisiejsi nowożeńcy - Naprawdę się za Was modlę i wierzę, że uda się Wam zbudować wspaniały dom. Dawno już nie widziałem tak wpatrzonej w siebie pary młodej. W waszych oczach było tyle ognia i radości, że miłość stała się widoczna.

Ks. Prałat Kochanowski - Miło sie było spotkać. Jest Ksiądz dla mnie symbolem kapłaństwa jakby z tamtej epoki - kapłaństwa posłusznego, zakochanego w Kościele i oddanego niemal we wszystkim.

Wojtek - To miła wiadomość, że złożyłeś papiery do naszego seminarium duchownego. Cieszę się i wierzę, że będzie z ciebie porządny ksiądz. Oczywiście, że zapraszam na pogadanie sobie.

Studentka XYZ - Nie bÄ…dź “uczciwa inaczej”. Kompletnie nie umiem zrozumieć, że w twoim sumieniu nie ma żadnego zgrzytu. Przychodzisz i mówisz, że jesteÅ› osobÄ… wierzÄ…cÄ… i mocno praktykujÄ…cÄ… (”chodzÄ™ nawet codziennie na mszÄ™ Å›w. “) a potem chcesz, żebym ci wypisaÅ‚ faÅ‚szywe zaÅ›wiadczenie. Czy naprawdÄ™ nie widzisz nic zÅ‚ego w takim postÄ™powaniu? My katolicy zamiast rozliczać innych z nieuczciwoÅ›ci może bardziej powinniÅ›my zacząć od siebie! Chyba, że jesteÅ›my “uczciwi inaczej”.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.