Go to content Go to navigation Go to search

Bóg chce pozyskać moją miłość

June 15th, 2007 by xAndrzej

Dzisiaj uczciliÅ›my Srece Jezusa. W liturgii SÅ‚owa mimo to ani razu nie byÅ‚o mowy wprost o sercu. KoÅ›ciół chce nam powiedzieć, że w tym Å›wiÄ™cie nie chodzi o uczczenie jakiejÅ› części ciaÅ‚a Jezusa, ale o przypomnienie sobie Bożej miÅ‚oÅ›ci. Bóg kocha mnie bardzo indywidualnie, bo każdy z nas jest takÄ… zaginionÄ…, zagubionÄ… owcÄ…. Chrystus umarÅ‚by na krzyżu, gdyby zbawienia potrzebowaÅ‚a jedna jedyna osoba ludzka. Gdybym tylko ja jeden potrzebowaÅ‚ zbawienia - Jezus umarÅ‚by za mnie. Zagubiona owca, którÄ… Bóg obdarza miÅ‚oÅ›ciÄ… odeszÅ‚a z Bożej drogi, a mimo to Bóg jÄ… kocha. Bóg w swojej decyzji na miÅ‚ość nie stawia pytania “dlaczego”. Dlaczego mam ciÄ™ kochać. On kocha i kropka, nie opiera swojej miÅ‚oÅ›ci na wzajemnoÅ›ci, co najwyżej chce pozyskać wzajemność. Bóg chce, abym na Jego olbrzymiÄ… miÅ‚ość odpowiedziaÅ‚ mojÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…. Ów, jak trudno jest tak kochać po Bożemu!

No to do dzieła, czyli do opisu mojego dnia. Rano super medytacja. Właśnie o Bożej miłości. Świetna pożywka dla serca i dla umysłu. Tekst do rozmyślania wziąłem z kazania Hansa Urs von Balthasara.
Potem, niemal całe przedpołudnie poświęciłem na sprawy budowlane. Jeśli was to interesuje, to służę listą spraw, które załatwiałem dziś z samego rana: płace dla pracowników, spotkanie z architektem na temat kanalizacji i stopy betonowej pod krzyż, spotkanie z szefem firmy kanalizacyjnej w sprawie pozwolenia na przebicie się przez jezdnię, telefoniczne uzgadnianie kolejnego transportu cegieł, przygotowanie do wypełnienia zeznania podatkowego dla urzędu miasta, rozmowa w sprawie prac dekarskich, dokonanie przelewów za pobrane materiały budowlane, rozmowa z robotnikami od kanalizacji, no i jeszcze kilka drobniejszych spraw. Fajnie, nie. Jak na księdza to dość abstrakcyjna robota, ale na szczęście z dnia na dzień coraz mniej mnie to niepokoi i jestem w tym coraz sprawniejszy. Między załatwianiem spraw udało mi się jeszcze porozmawiać z Księdzem Sylwkiem, z Marcinem Sz., Tomkiem Sz. i Ulą.
O 12.00 wyjazd do Konopisk z krótką wizytą u tamtejszego proboszcza i wikariusza (to mój kolega kursowy). Bardzo miłe spotkanie ubogacone przez księży z diecezji gliwickiej.
O 14.00 nagranie audycji w radiu.
O 15.30 kolejna wizyta w szpitalu. Piotrek w doskonałej formie psychicznej i bardzo się dziś żywo i miło gadało. Podczas mojej wizyty na OIOM-ie nagle pielęgniarka przyniosła mi słuchawkę telefoniczną z komunikatem, że ktoś mnie szuka z oddziału onkologicznego. Ponad 40.letni mężczyzna błagał mnie, abym do niego podszedł, bo sobie nieradzi ze sobą. Pobiegłem więc szybko na onkologię. Pan miał dziś pierwszą chemię. Dowiedział się parę dni temu o rozległym nowotworze płuc z przerzutami na kręgosłup. Operacja nie wchodzi w grę i właściwie szanse po ludzku są prawie żadne. Pogadaliśmy trochę o śmierci, cierpieniu i woli Bożej. Widziałem, że się uspokoił. Ta interwencja to kolejny dowód jak bardzo w szpitalach potrzeba kapłanów. Zaczynam się martwić o siebie, bo nie udźwignę jeszcze innych chorych, a coraz bardziej zaczynam wrastać w życie szpitala na Parkitce.
Po powrocie ze szpitala przygotowywałem się już do mszy i adoracji. Dziś spowiadałem do 22.00. A myślałem, że nic nie będzie z nocy nikodemowej. Po adoracji jeszcze kilka minut pogaduszek z Ks. Markiem i moje blogowe pisanie. Piszę ten tekst przy dyskotekowych rytmach. W akademiku kolejna noc imprezowa. Nie denerwuje mnie to, ale zachwyca. Nasz ośrodek staje się taką oazą na pustyni, miejscem zamieszkania Boga, posród zagubionych owieczek. TO jest właśnie cała prawda o miłości Bożej. Bóg szuka swoich ukochanych dzieci!

Uwagi o ludziach:

Profesor Andrzej Myśliwski - Gańska Akademia Medyczna - Dziękuję za list i gotowość pomocy. Jest Pan Profesor genialny i nie wiem jak się mogę odwdzięczyć. Obiecuję pamiętać o Panu Profesorze przy grobach apostolskich w Rzymie.

Ewelina Z-B. - Co za niespodzianka! Bardzo się ucieszyłem kontaktem z Tobą i tym, że mogłem sobie nagle przypomnieć czasy Liceum. W mojej filozofii życia nie ma przypadków. Dziś jest święto Serca Jezusa, a ty jako dr kardiolog nawiązałaś ze mną kontakt. Myślę, że sobie jeszcze pogadamy. Jutro coś napiszę znowu.

Andżelika P. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Pamiętaj o wkacyjnym prezencie - wyjazd na spotkanie w Czechach.

Ula i Robert - Dziękuję za zaproszenie na wasz ślub do Zduńskiej Woli. Bardzo Was mile wspominam z czasów akademika. Cieszę się na myśl, że za parę tygodni narodzi sie nowa, wspaniała rodzinka. A jutro jeszcze ślub Pawła R. ! Wszystkiego dobrego młodym parom!

Chcę zarabiać na niebo!

June 15th, 2007 by xAndrzej

UsÅ‚yszaÅ‚em wczoraj relacjÄ™ z rozmowy kapelana hospicjum w Krakowie-Prokocimiu z umierajÄ…cym na raka maÅ‚ym chÅ‚opcem. “ProszÄ™ ksiÄ™dza, ja już niedÅ‚ugo bÄ™dÄ™ odchodziÅ‚ do nieba i cieszÄ™ siÄ™, że też tam kiedyÅ› spotkam ksiÄ™dza!” “A skÄ…d wiesz, że ja bÄ™dÄ™ w niebie?” - zapytaÅ‚ kapÅ‚an. “Wiem, bo ksiÄ…dz zarobiÅ‚ na niebo przynoszÄ…c mi codziennie KomuniÄ™ Å›wiÄ™tÄ…!”.
Chciałbym bardzo zarobić na niebo, ale nie tylko dlatego chodzę do dzieciaków na OIOM, bo robię to również ze zwykłego odruchu miłości. Ciągle te szpitalne wizyty są moimi kapłańskimi rekolekcjami. A niebem jestem też żywo zainteresowany, bo bardzo chciałbym już przestać wierzyć w Boga, i zacząć po prostu widzieć i wiedzieć, że On jest obok mnie, a ja jestem z Nim.

Czwartek zacząłem od rozmyślania. W głowie siedzą mi ciągle myśli z kazania Ojca Wojtka. To Bóg bardziej szuka mnie, niż ja szukam Jego. Przecież każada życiowa okoliczność, każda Komunia święta, każdy człowiek, zwłaszcza chory i ubogi, to są konkretne przyjścia Boga do mnie. Tyle, że czasem nie chce i nie umiem tego zauważyć.
Po sprawach budowlanych pracowaÅ‚em w “Niedzieli”. Taka moja cicha “niedzielna” robota, czyli czytanie edycji i pisanie tekstów.
O 12.40 byłem z wizytą u Księdza Arcybiskupa. Pogadaliśmy sobie o życiu, o chorobie i o śmierci. Ksiądz Arcybiskup lubi ze mną rozmawiać o swoich chorobach, bo przecież byłem przy nim podczas poważnej operacji.
Dowiedziałem się też, że umarł Ks. Profesor Pazera, nasz homileta. Modlę się o spokój jego duszy.
Obiad ( super jedzonko!) zjadłem u Państwa Wasilkowskich. To moja częstochowska rodzinka. Wielkie dzięki i przepraszam, że tak rzadko Was odwiedzam.
Od 15.45 byłem w szpitalu u Piotrka. Piotrek dziś się bardzo źle czuł. Pogadałem z jego mamą o studenckich sprawach i o życiu.
W domu kilka koljenych trudnych rozmów o ludzkich problemach. Kiedy czytam, że Jezus bierze na siebie nasze słabości, to czuję, że jako ksiądz też czasem jestem powołany do takiego dźwigania.

O 19. msza święta i adoracja. Kolejna dawka trwania przed żywym Bogiem. My, księża, to jesteśmy szczęśliwi, bo nawet w pracy mówimy, myślimy i jesteśmy z Bogiem.

Uwagi o ludziach:

Ks. Prof Wojciech Pazera - Wszystkich nas zaskoczyła nagła śmierć Księdza Profesora. Kto nam teraz opowie o zagranicznych podróżach, o antropologicznej indukcji i kerygmacie, kto poprowadzi drugą część naszych jasnogórskich czuwań. Niech Ksiądz Profesor odpoczywa w pokoju! A z nami proszę być dzięki świętych obcowaniu.

Max - Wielkie dzięki za pompkę do roweru. Na początku myślałem, że jest to ubijarka do bruku, ale okazało się, że to pompka. W każdym razie straciłem wymówkę, że nie mam pompki i nie mogę jeździć na rowerze.

Trąba Boża

June 14th, 2007 by xAndrzej

Oj tak, to dobre określenie na moje kapłańskie posługiwanie. Jestem narzędziem w rękach Boga i to bardzo często słabym. Nazwanie siebie trąbą, nie tyle jest związane z jakąś głupotą, ale z głoszeniem Bożych dźwięków. W tym sensie bardzo chciałbym być trąbą Bożą.
Skończyła się środa. Dzień zacząłem od Mszy św. u Małych Sióstr Karola de Foucauld. Kochan te ubogie i proste klimaty. W takich chwilach mam wrażenie, że Kościół składa się jakby z dwóch części: Kościoła ubogiego, cichego i prostego i Kościoła strukturalnego, hirerchicznego i widocznego na zewnątrz. Bóg zdecydowanie najbardziej powołuje mnie do tej cichej części Kościoła. Czułem to cały czas jako kapelan arcybiskupa, kiedy wszelkie zaszczyty i zachwyty kościelne po prostu mnie męczyły. KOcham Kościół chorych, słabych i ubogich i w tej części Kościoła czuję się najlepiej. Wiem też, że musi istnieć Kościół strukturalny, zorganizowany i zaangażowany w różne świeckie wymiary tego świata. U Małych Sióstr czułem się dziś bardzo blisko ewangelii. Przy śniadaniu nasze proste rozmowy o świecie i o miłości do najuboższych.
Po modlitwie i spotkaniu u MaÅ‚ych Sióstr praca w “Niedzieli”. PisaÅ‚em tekst o szkole milczenia. To ciekawe, że pierwszy etap tej szkoÅ‚y to chwile kiedy cisza nas przeraża i obnarza wszystkie nasze ciemne strony. Dopiero potem przychodzi Å›wiatÅ‚o. Warto wiÄ™c czekać i wytrwać w milczeniu.
Od 14 konsultacje i ostatnie zajęcia na AJD. To już naprawdę ostatnie chwile tego roku akademickiego dla mnie.
O 15.40 wizyta u Piotrka w szpitalu. Poważnie sobie pogadaliśmy o przebaczeniu i wytrwałości w trudnych okolicznościach. Kiedyś może napiszę z Piotrkiem książkę o tym, jak wspólnie razem odkrywamy mnóstwo ważnych mądrości o życiu. Piotrek ciągle się nie poddaje i cierpliwie czeka na Boże działania. Muszę dorównać mu w wierze!
Od 17 dwa spotkania, jedno z Krzyśkiem, a drugie z Michałem. Trochę trudnych spraw, ale myślę, że do uratowania. Co to znaczy jak ludzie z Bogiem chcą rozwiązywać swoje problemy!
O 19.00 msza św. Po niej, razem z Księdzem Markiem byliśmy u Bpa Antoniego. Miał imieniny i jak zwykle cudownie bawił swoich gości. Ten człowiek jest fascynujący w swoim człowieczeństwie. Śpiewał nam kawałki swojej pieśni o Bogu, którą nagrywa razem z Krzysztofem Krawczykiem.
Od 21.00 cudowne, kameralne czuwanie w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze. Znowu godziny wspaniałej modlitwy.

Nie mam kłopotów z Matką Bożą

June 12th, 2007 by xAndrzej

Wczoraj otrzymaÅ‚em komentarz do mojego dawnego tekstu o Maryi. Autor tego komentarza obawia siÄ™, że mam poważne kÅ‚opoty z MatkÄ… Bożą i że zapewne nie uda mi siÄ™ obronić w oparciu o BibliÄ™ tezy, że Maryja jest “peÅ‚na Å‚aski” i że jest “poÅ›redniczkÄ… do Ojca”.
Nie mam nawet ochoty bawić się w egzegetyczne przepychanki. Po całonocnym czuwaniu na Jasnej Górze, po wielogodzinnym wpatrywaniu się w oblicze Maryi po prostu czuję się tak bardzo napełniony Bogiem, że nie widzę nawet potrzeby udowadniać komukolwiek, że moja modlitwa w obecności Maryi jest przeszkodą i zasłoną w dotarciu do Boga. Przez całe wieki Kościół katolicki czci Maryję i jakoś nie przegrał na tym kulcie, ani nie umniejszył w niczym majestatu Boga. Tak bardzo czuję jak moja maryjność rodzi w moim sercu umiłowanie Jezusa. Nie umiem nawet w małym procencie oddać tego, jak takie modlitwy na Jasnj Górze dodają mi siły, wzmacniają moją wiarę i utwierdzają w miłości do Boga.
Maryjo, dziękuję Ci, że jesteś, że mnie prowadzisz do Jezusa, że jesteś tak bardzo przezroczysta, że patrząc na Twoje oblicze odkrywam Boga.

Relacja z mojego życia. Z niedzieli na poniedziałek modliłem się bardzo długo. To dziwne, że dopiero na tym etapie kapłaństwa odkrywam niepohamowany głód modlitwy. Siedzę w kaplicy i nawet zerkam co jakiś czas na zegarek, ale za każdym razem dodaję sobie kolejne minuty, żeby się tylko modlić.
W poniedziałek miałem maraton zaliczeniowy i sporo studentów do odpytania. Jak zawsze w końcówce okazałem się jednak wyrozumiałym nauczycielem. Po zajęciach i mszy św. w DA pojechałem na czuwanie jasnogórskie. To była moja druga noc modlitwy. Na czuwaniu mieliśmy prymicje. Neoprezbiterzy poprowadzili kapitalne czuwanie, tak, że mimo zmęczenia modliło mi się cudownie. O północy odprawiałem Mszę św. w intencji Piotrka. Znowu wielki krzyk do Boga o uzdrowienie Piotrka. Odczułem, że muszę mieć w tym względzie o wiele więcej cierpliwości. Czasem chcielibyśmy natychmiastowego cudu, a plany Boga są zupełnie inne.
We wtorek już o 7 byÅ‚em na nogach. A wiÄ™c znów mniej niż 5 godzin snu. Ale za to dzieÅ„ miaÅ‚em peÅ‚en radoÅ›ci. Z samego rana zdobyÅ‚em kolejne dwa transporty cegieÅ‚ dla naszej budowy. Brawo, pani Basia - jesteÅ›my już na finiszu tych ceglanych zabiegów. Potem dÅ‚uższe rozmowy z naszymi inżynierami Adasiem i Grzegorzem (architektem) i rozmowy z robotnikami. CieszÄ™ siÄ™, że razem w WÅ‚odkiem mogliÅ›my też pomóc panu Danielowi w jego życiowych kÅ‚opotach. Potem pracowaÅ‚em w “Niedzieli”. Po obiedzie kolejna dawka zaliczeÅ„ i pytania studentów z AJD. W przemiÅ‚ej atmosferze koÅ„czymy te zajÄ™cia i aż zaczynam żaÅ‚ować, że moje kontakty ze studentami znów siÄ™ koÅ„czÄ….
O 16.30 byłem w szpitalu u Piotrka. Byli u niego koledzy z klasy więc tylko udzieliłem mu Komunii świętej i zostawiłem ich samych. Cieszę się, że odwiedzają Piotrka i są dla niego łącznikiem z całą szkołą.
O 18.00 katecheza przed bierzmowaniem, a potem msza św. Po mszy spotkanie ze studentami i kolejny kawałek mojej nocnej modlitwy. Mam dziś jednak szansę pójścia spać przed północą. Muszę to zrobić, bo jutro kolejna noc czuwania na Jasnej Górze.

Uwagi o ludziach:
Kard. Adam KozÅ‚owiecki - emerytowany arcybiskup Lusaki - CzytaÅ‚em dziÅ› z zachwytem wywiad z KsiÄ™dzem KardynaÅ‚em. Podziwiam radość i mÄ…drość, mimo, że nie jest już KsiÄ…dz KardynaÅ‚ “mÅ‚okosem”. 96 lat życia to sporo i to majÄ…c za sobÄ… OÅ›wiÄ™cim i Dachau, budowanie struktur KoÅ›cioÅ‚a w Zambii i misyjnÄ… pracÄ™ w caÅ‚ej Afryce. Fascynuje mnie radość KsiÄ™dza KardynaÅ‚a. Dobrze, że KsiÄ…dz KardynaÅ‚ zauważyÅ‚, że ta “mÅ‚oda królowa Elżbieta II ma już 81 lat”. Może z prespektywy życia KsiÄ™dza KardynaÅ‚a to rzeczywiÅ›cie niewiele? CieszÄ™ siÄ™, że mam kilka listów odrÄ™cznie podpisanych przez KsiÄ™dza KardynaÅ‚a. To bÄ™dÄ… kiedyÅ› relikwie.

Moi kochani studenci z IV roku pedagogiki - Dziękuję Wam za cały semestr spotkań. Pewnie nie jeden raz trochę wam przynudzałem, ale akurat przedmiot, którego uczę nie należy do najciekawszych. Było mi bardzo miło spotykać się z Wami i prowadzić zajęcia. Zapraszam do naszego domu na Kilińskiego już całkiem prywatnie.

KsiÄ…dz XYZ - Ciekawa jest twoja historia zerwania z naÅ‚ogiem palenia papierosów. Ponoć któregoÅ› dnia usÅ‚yszaÅ‚ KsiÄ…dz od maÅ‚ego dziecka nastÄ™pujÄ…ce sÅ‚owa: ” Dlaczego ty sÅ‚uchasz Szatana i palisz papierosy!” Dziecko ponoć byÅ‚o maÅ‚e, ale dowaliÅ‚o z armaty! SwojÄ… drogÄ… aż do wstÄ…pienia do seminarium naiwnie myÅ›laÅ‚em, że księża nie palÄ… papierosów. DziÅ› wiem, że niektórzy palÄ…, ale uważam, że nie powinni.

Największy cud świata!

June 10th, 2007 by xAndrzej

Kapitalne jest to, że Jezus uzdrawia. Widząc cud uzdrowienia człowiek ma milion razy mniej wątpliwości w wierze i widzi, że Bóg jest żywy. Dlatego i dziś Jezus uzdrawia ludzi i trzeba się dużo modlić o dar uzdrawiania. Ale nie uzdrowienia fizyczne zą najważniejsze! Największym cudem jest dla mnie wiara i nawrócenie. Odkrycie Boga i autentyczne wejście na Jego drogi jest chyba największym uzdrowieniem. Kiedy coś zaczyna się rozumieć z Pana Boga wszystko inne staje się mniej ważne. Życzę wam i sobie takiego cudu, jaki przeżył św. Paweł pod Damaszkiem. Spadł ze swojego piedestału, przyjął Jezusa i zaczął całkowicie żyć dla Niego. Wszystko inne zeszło na drugi plan. Mimo, że Paweł przeżywał pełno ludzkich dylematów i słabości wiara w Boga niosła go jako poduszkowiec i pozwalała z radością przeskakiwać największe doły i wyboje.
Panie, daj nam cud żywej wiary!

Kończy się niedziela. Przede mną jeszcze nocne modlitwy i spanko. Znów zamierzam modlić się w obecności doczesnych relikwii Bł. Karoliny. Patrząc na te relikwie zaczynam rozumieć do czego potrzebni mi są święci. Żebym nie czuł sie samotny na modlitwie.

Zacząłem dzień krótką medytacją a po niej wspólną modlitwą brewiarzową z Ks. Markiem.
O 9.30 Msza św. z udzieleniem pierwszej KOmunii świętej dla Marysi. Za zgodą biskupa przyjęła dzis tak zwaną wczesną KOmunię świętą. To dziwne, ale niemal natychmiast w sercach wielu innych dzieci Bóg obudził pragnienie KOmunii.
Po tej mszy wyjechałem do Olsztyna na kurs przedmałżeński. Znów radość z nawróceń pewnych osób z kursu. To są najpiękniejsze owoce tych spotkań - powroty ludzi do Pana Boga.
O 14.30 szybki obiad u Matki, a potem wizyta w szpitalu. Zaniosłem Piotrkowi Pana Jezusa. Odczytałem mu niemal całą niedzielną liturgię Słowa. POtem przeszedłem na oddział wewnętrzny dla dorosłych i przez krótką chwilę odwiedziłem Jean-Francois - francuskiego studenta, o którym kiedyś wspominałem. Niestety, ubiegłej nocy został pobity i skopany przez jakiś młodych Polaków. To smutne, że właśnie w POlsce musi doświadczać tak przykrych wydarzeń.
O 18. 40 Nabożeństwo czerwcowe i msza św. w kościółku. Mówiłem dziś bardzo smutne kazanie. Aż mi wstyd, że tak się zacząłem wyżalać, zamiast głosić to, że Bóg może nas uzdrawiać. Jakoś po wizycie w szpitalu nie mogłem zatamować w sobie duchowego żalu nad światem.
Pewnie mam z tym kłopoty jeszcze teraz. Studenci wrócili do akademików i w tej chwili z ich mieszkań wydobywa się wielki krzyk i sporo przekleństw. Oczywiście, że to krzyk dużej mniejszości, ale to bardzo boli i niepokoi serce. Muszę ich takich kochać i modlić się za nich o cud największy - o nawrócenie. No, to biegnę do kaplicy.

Uwagi o ludziach:

Jean- Francois - Jak dobrze, że potrafisz ten przykry incydent przyjąć z radością i że nie rozciągasz tego wydarzenia na wszystkich Polaków. Dobrze, że na swojej drodze spotkałeś też takich, którzy cię teraz odwiedzają w szpitalu. Cóż, świat trochę się zmienia, a na naszych ulicach staje się bardzo niebezpiecznie. Wracaj do zdrowia.

Z komentarza internetowego - Dziękuję za komentarz w sprawie czystości przedmałżenskiej. Oczywiście, że najlepiej jest nie ryzykować i nie popełniać grzechów w tej materii. Czystość jest niesamowitym darem dla drugiej osoby i środowiskiem najlepszego rozeznania prawdziwej miłości.

Ewa i Darek Glińscy- Dziękuję za wspaniale przeprowadzony kurs przedmałżeński. Najważniejsze, że nie jesteście tylko nauczycielami, ale o wiele bardziej świadkami Chrystusa. Dziś bardziej potrzeba świadków niż nauczycieli.

Jezus jest dżentelmenem!

June 9th, 2007 by xAndrzej

Często to sobie uświadamiam, że w odróżnieniu od Złego Jezus jest dżentelmenem. Puka do naszych drzwi i cierpliwie czeka, aż Mu otworzymy. Bóg nie wpycha się na siłę do naszego życia. Trudno to sobie jakoś wyobrazić, że Ten, który ma moc w jednej chwili zmienić oblicze ziemi, traktuje nas z takim szacunkiem i miłością. Pamiętam jak mistrz Eckhart podpowiadał, że Bóg nie zaproszony nie wchodzi w nasze sprawy i czeka, aż zrozumiemy, jak bardzo Go potrzebujemy. Właściwie każdego dnia na nowo zapraszam Jezusa do mojego życia. Próbuję usuwać się w cień, żeby On kierował całym moim życiem. Nie chodzi oczywiście o jakieś płytkie gesty czy słowa bez pokrycia, ale o konkretne i szerokie otwarcie drzwi Jezusowi. Wbrew pozorom nie jest to takie proste, bo Jezus, który przychodzi do mnie ciągle pokazuje mi, jak mało jest we mnie ewangelicznego człowieka i ile oporu jest we mnie przed całkowitym naśladowaniem Jezusa.
Dzisiejszą sobotę rozpocząłem parę minut przed siódmą. Najpierw była modlitwa i rozmyślanie. Dziś na medytacji miałem początek tekstu o pasterzach. Nie umiem do końca być pasterzem, bo nie lubię rządzić i kierować. Misja pasterska wymaga jednak mądrego przewodnictwa. Cóż, to za pasterz, który nie ma odwagi kierować owcami? Wierzę, że jezusowy wzór pasterzowania jest jednak przede wszystkim oparty nie na sile, ale na wewnętrznym autorytecie, dlatego zamiast wybierać się na siłownie i ćwiczyć sporty zdecydowanie bardziej wolę kaplicę i ćwiczenia duchowe.
Po modlitwie rozmowy z robotnikami i dłuższa rozmowa z Włodkiem. Włodek znowu napełnił mnie olbrzymim optymizmem i wiarą w ludzi.
Przed południem miałem sprzątać, ale cały mój wolny czas zdominowali wspaniali i niespodziewani goście. Najpierw przyszedł Arek i Ola z dziećmi. Mała Marysia jutro przyjmie u nas wczesną Komunię świętą. Mimo, że nie ma jeszcze odpowiedniego wieku, biskup polecił mi udzielić jej Komunii świętej. To dziecko ma w sobie olbrzymie pragnienie Boga i potrafi płakać z tęsknoty za Eucharystią. Wyspowiadałem ją i krótko przygotowałem do jutrzejszego święta. Obyśmy byli jak dzieci i tak jak one pragnęli iść do Komunii świętej!
Potem odwiedzili mnie Kulawikowie. Pierwszy raz widziaÅ‚em mojego kolejnego “wnuka” Karola. Synkowie Grzesia i Kasi sÄ… wspaniali. Bardzo siÄ™ cieszÄ™ naszymi rodzinkami i tym jak żyjÄ….
Kolejna wizyta to odwiedziny rodziny Wysłockich w pełnym komplecie. Mogłem poznać Błażeja, który za jakiś czas wejdzie do rodzinki. Króciótko posiedzieliśmy przy soczku i zwiedziliśmy naszą budowę.
O 15.00 wizyta w szpitalu u Piotrka. Tak mu się zagubiła świadomośc czasu, że nawet zapomniał, że wczoraj u niego nie byłem. Gadaliśmy długo o niebie, o życiu, cierpieniu, ale też o rododendronach i żabach. Jutro włączam kolejny bieg w sztafecie modlitwy za Piotrka. Nie poddaje się, zwłaszcza, że jutrzejsze pierwsze czytanie mówi o dziecku, które straciło oddech, a Pan go uzdrowił. Jutro pomóżcie mi jeszcze modlić się o uzdrowienie Piotrka. Nie poddaje się, choćby nie wiem co!
17.30 Kurs przedmałżeński. Podczas Mszy świętej błogosławiłem narzeczonych. Kolejny raz z obcych sobie ludzi powstaje wspólnota. Ewa i Darek w swoim zapale bardzo ich podprowadzili do Jezusa. Miałem już kilka rozmów o konieczności zmiany życia i powrocie do Jezusa. Jutro następne rozmowy. Z ciekawością rozmawiałem też z Gothier, który pragnie mieszkać w Polsce i tu robić doktorat z geografii.
O 21.40 wróciłem do domu. W kaplicy mała niespodzianka - na ołtarzu relikwiarz z relikwiami Błogosławionej Karoliny Kózkówny. Ks. Marek przywiózł je prosto z Zabawy, miejscowości w której żyła i zginęła w obronie czystości bł. Karolina. Pędzę za chwilę, żeby się modlić do Boga. Poproszę też Bł. Karolinę, żeby wyprosiła cud uzdrowienia dla Piotrka.
Bł. Karolino, proszę Cię, módl się tej nocy ze mną do Jezusa, aby Bóg uzdrowił Piotrka!

Uwagi o ludziach:

Siostra Maksymiliana - nazaretanka z Olsztyna - Moja kochana Mateczko, z radoÅ›ciÄ… przyjÄ…Å‚em zaproszenie na jubileusz 50. lecia życia zakonnego. OczywiÅ›cie, że bÄ™dÄ™. MiÅ‚o byÅ‚o sÅ‚yszeć te sÅ‚owa siostry: “Nigdy w życiu nie żaÅ‚owaÅ‚am, że zostaÅ‚am zakonnicÄ… i wiem, że nie zmarnowaÅ‚am życia!” Oj, nie zmarnowaÅ‚a siostra, nie zmarnowaÅ‚a …

Narzeczeni XYZ - Nie martwcie się tym co za wami. Jezus zainteresowany jest przede wszystkim waszą przyszłością. Nie dajcie się zagrzebać w poczuciu winy i w pamięci o grzechach. Bóg jest większy niż nasz grzech! Jeśli zaprosicie Go do siebie On dokona cudów. Dla Jezusa nie ma nic niemożliwego. Nawet dziwictwo i czystość w sensie duchowym są odnawialne!

Lepiej czasem pragnąć, niż mieć!

June 8th, 2007 by xAndrzej

Wiara tak naprawdÄ™ jest wielkim, niespeÅ‚nionym pragnieniem. CiÄ…gle bardzo pragnÄ™ być Å›wiÄ™tym i jednoczeÅ›nie okrutnie daleko mi do Å›wiÄ™toÅ›ci. Bardzo pragnÄ™ odczuwać Boga na swoich modlitwach, a proporcje miÄ™dzy odczuciem Boga a zwykÅ‚ym siedzeniem i czekaniem, aż Bóg pozwoli siÄ™ odczuć sÄ… jak 1 do 1000. SiÅ‚Ä… napÄ™dowÄ… mojej wiary jest mimo wszystko pragnienie. Kiedy wygasnÄ… pragnienia zostaje pustka. Zawsze zadziwia mnie to krótkie sÅ‚owo Jezusa, tuż przed Jego Å›mierciÄ…: “PragnÄ™!”. To olbrzymie pragnienie wyzwolenia nas z grzechów staÅ‚o siÄ™ siÅ‚Ä… napedowÄ… dla Jezusa. NiebezpieczeÅ„stwem dla pragnieÅ„, czasem wrÄ™cz Å›mierciÄ… dla nich jest uznanie, że już coÅ› mam i nie muszÄ™ już pragnąć. DziÅ› uczestniczyÅ‚em w odpuÅ›cie seminaryjnym poÅ‚Ä…czonym z pożegnaniem neoprezbiterów. Z jednej strony byli klerycy, którzy pragnÄ… być księżmi, a z drugiej nowi kapÅ‚ani, którzy już osiÄ…gnÄ™li kapÅ‚aÅ„stwo. PomyÅ›laÅ‚em sobie, że duchowo w lepszej sytuacji sÄ… ci, którzy pragnÄ…, choć jeszcze nie majÄ…, bo pragnienie mobilizuje ich do wysiÅ‚ku, do pracy nad sobÄ…. Posiadanie gasi pragnienie. Dla kapÅ‚aÅ„stwa może być to niebezpieczne. JeÅ›li uznaÅ‚bym, że jestem kapÅ‚anem i koniec, to marne miaÅ‚bym szanse by siÄ™ dalej rozwinąć. Każdego dnia muszÄ™ pragnąć realizować swoje kapÅ‚aÅ„stwo jeszcze peÅ‚niej. Nie dostaÅ‚em kapÅ‚aÅ„stwa jak gotowego produktu, muszÄ™ pragnąć je rozwijać w sobie. To samo dotyczy wiary, życia w małżeÅ„stwie i każdego innego powoÅ‚ania.
Panie, daj mi w chwilach najtrudniejszych powtarzać za TobÄ… sÅ‚owo: “PRAGNĘ!”

MiaÅ‚em dziÅ› odpustowy dzieÅ„, ale od poczÄ…tku…
Wcale nie zacząłem dzisiejszego dnia od modlitwy tylko od cegieł. O 7 rano byłem już na placu i czekałem na samochód z naszymi cegłami. Na szczęście transport był punktualny, a pan kierowca szalenie miły. Mogłem więc szybko wrócić do domu i zmówić poranną porcję modlitwy.
Potem uzupeÅ‚nienie pracy w “Niedzieli”. PrzeczytaÅ‚em kilka edycji diecezjalnych i przesÅ‚aÅ‚em nowy odcinek szkoÅ‚y modlitwy.
O 10.30 uczestniczyÅ‚em w odpuÅ›cie seminaryjnym. BraÅ‚em udziaÅ‚ w koncelebrze. PrzyznajÄ™ bez bicia, że przespaÅ‚em poÅ‚owÄ™ kazania! (Księżom też siÄ™ czasem zdarza przysnąć na kazaniu, ale raczej nie na wÅ‚asnym…) Potem byÅ‚a akademia pożegnalna dla neoprezbiterów. Kilka ciepÅ‚ych słów, dyplom mgr w rÄ™kÄ™ i jak to KsiÄ…dz Arcybiskup mówiÅ‚: Kupa roboty, maÅ‚o pieniÄ™dzy! Ale, chwaÅ‚a Panu za nowych księży!
I teraz was zaskoczę. Prosto z seminarium pojechaliśmy z Ks. Markiem oglądać rododendrony. W samym środku lasu, niedaleko Kochcic, na początku dwudziestego wieku, dawni właściciele miejscowych włości mieli w lesie szkółkę egzotycznych roślin. Zostało z niej aż do dziś duże pole rododendronów. Zdążyliśmy w ostatniej chwili, żeby zobaczyć pięknie kwitnące drzewa, po prostu chmura fioletowych kwiatów. Piękna sprawa! Do tego akompaniament rechoczących żab z pobliskich bagien. Niestety rododendrony przekwitają i trzeba będzie czekać na następne kwitnięcie cały rok. Nawet rododendrony mają tylko raz w roku swoje pięć minut!
O 16.30 byłem już w Olsztynie na inauguracji kolejnej sesji kursu przedmałżeńskiego. Mamy tym razem 11 par i to z całej Polski. Jest nawet Gothier - Francuz spod Paryża, który żeni się z sympatyczną Anią z Polski. Cieszę się, że jutro będę z nimi całe popołudnie i wieczór.
O 19.00 dołączyłem do uroczystości odpustowych i jubileuszowych w parafii św. Jadwigi Królowej. Dostojna uroczystość, dużo blichtru i pompatyczności, ale w sumie ładnie i godnie. Myślę, że wielu ludziom odpowiada ten sposób wyrażania pobożności.
Na koniec dnia jeszcze tylko przyjacielska wizyta u Ojca Przeora na Jasnej Górze. Wreszcie mogliśmy razem z Ks. Markiem złożyć O. Bogdanowi długo zapowiadaną wizytę.
Bądźcie spokojni, dzień zakończyłem modlitwą, a nie cegłami!

Uwagi o ludziach:

O. Bogdan - przeor Jasnej Góry - Dziękujemy za miłe spotkanie i pogaduszki. Dzięki też za wielkie zainteresowanie naszą parafią i pracą z młodzieżą. Dobrze jest wiedzieć, że są ludzie, którym bardzo zależy na młodym pokoleniu chrześcijan.

Ks. Łukasz D. - neoprezbiter - Zapraszamy do nas na akademickie prymicje. Wierzę, że się uda. Zapraszamy 17 czerwca na 11.15. Dziękuję ci za komentarz do blogu. Myślę, że nie musisz korzystać z pomocy kaznodziejskich. Znając Ciebie dasz sobie radę. Chyba najważniejsze, żeby każdy ksiądz mówił to co sam myśli i przeżywa.

Sandra - PomodliÅ‚em siÄ™ za Ciebie, mogÄ™ tylko tyle i aż tyle…

Alex - Dziękuję za komentarz do wczorajszego wpisu i za miłe słowa. Próbowałem wejść na twoją stronę, ale mój komputer wyżalił się, że nie może otworzyć tej stronki. Jeszcze spróbuję.

“A” - PamiÄ™tam też o Tobie. Dobrze, że udaÅ‚o ci sie wyrwać z Kazimierza. ZdajÄ™ sobie sprawÄ™, że trzeba czasu, aby siÄ™ wszystko ustawiÅ‚o na nowo. Bóg leczy nie takie rany…

Mogę ci pokazać tylko plecy Boga

June 7th, 2007 by xAndrzej

CaÅ‚a historia zbawienia to wielkie poszukiwanie Boga. Po grzechu pierworodnym tak bardzo odwróciliÅ›my siÄ™ od Niego, że wciąż musimy Go szukać. To nie Bóg gra z nami w chowanego, ale to my odwróciliÅ›my siÄ™ od Niego i tak trudno Go nam teraz zobaczyć. Mojżesz byÅ‚ już bardzo blisko. WydawaÅ‚o siÄ™, że zobaczy BOga twarzÄ… w twarz. Prosi Boga: Spraw, abym ujrzaÅ‚ TwojÄ… chwaÅ‚Ä™! A Bóg odpowiada: “Ujrzysz mnie z tyÅ‚u, lecz oblicza mojego nie ukarzÄ™ tobie!”. Mojżesz widzi tylko plecy Boga. Choćbym nie wiem jak siÄ™ staraÅ‚, jako czÅ‚owiek, mogÄ™ wam pokazać tylko plecy Boga. CaÅ‚Ä… prawdÄ™ o Bogu może odsÅ‚onić przed nami tylko Jezus. Dlatego jako ksiÄ…dz mogÄ™ was tylko podprowadzić do Jezusa, a caÅ‚a reszta zeleży od waszego osobistego kontaktu z Nim. JeÅ›li nie zbudujecie swojej osobistej relacji z Jezusem nie poznacie i nie poczujecie Boga i ciÄ…gle bÄ™dzie siÄ™ wam wydawaÅ‚o, że Bóg pokazuje wam tylko plecy. Å»aden czÅ‚owiek na ziemie nie pokaże wam Boga, to może zrobic tylko Jezus i to pod warunkiem, że zatroszczymy siÄ™ o gÅ‚Ä™bokÄ… relacjÄ™ miÅ‚oÅ›ci z Nim.

Mija Boże Ciało. Modliłem się dziś na dwóch procesjach. Tej centralnej, w Alejach Najświętszej Maryi Panny oraz w parafii Bożego Ciała. Lubię procesje Bożego Ciała. Jest w nich wielka prawda o Bogu, który nie chce mieszkać w tabernakulum jak w szafie, ale pragnie wychodzić w miejsca gdzie żyją i poruszają się ludzie. Chodziłem więc dziś z Jezusem prawie sześć godzin po ulicach naszego miasta.
Swoją prywatną procesję Bożego Ciała odprawiłem w drodze do szpitala. Może nie była to taka procesja jak te wspaniałe procesje w polskich parafiach. Pana Jezusa miałem schowanego w kieszeni sutanny, tuż pod sercem, a za mną nie szły tłumy wiernych. Nikt też nie trzymał nade mną baldachimu i nie sypano kwiatków. Moim ołtarzem wystawienia i modlitwy był OIOM dziecięcy i łóżko Piotrka. Pomodliliśmy się trochę dłużej i udzieliłem Piotrkowi komunii świętej. Dzisiaj jakoś bardziej odczułem moc tego co robię, mojego codziennego chodzenia do szpitala. Tak naprawdę, to jest istota i sens mojego kpałaństwa - zanosić Chrystusa potrzebującym i chorym.

Prawie cały dzień minął mi więc na procesjach i modlitwach. Po uroczystościach wieczornych mieliśmy jeszcze krótkie spotkanie w gronie studentów. Takie sobie, miłe gadanie. Moją wieczorną modlitwę poprzedziła kapliczna rozmowa z księdzem Markiem. Kiedy tak z nim gadam, zerkam czasem na nasze tabernakulum. Jest na nim przedstawienie seceny uczniów z Eamus. Dwaj uczniowie siedzą i wpatrują się w siebie, a Chrystus jest po środku nich. Tak się czasem czuję, kiedy w kaplicy gadamy sobie razem z Ks. Markiem. Czuję się jak ci dwaj uczniowie z Emaus.

Uwagi o ludziach:

Ks. Adam Rudnicki - misjonarz z Argentyny - Miło cię było spotkać Adasiu! Pamiętam jak szaleliśmy, kiedy musiałeś wyjeżdżać z Białorusi. Szybkie zameldowanie w kurii i kłopoty z samochodem. Przypomniałeś mi też nasze spotkanie z Janem Pawłem II w Skoczowie, jak dźwigaliśmy kamień węgielny pod budowę kościoła w Skidlu i załapaliśmy się do grona biskupów. Jak dobrze, że wtedy nikt nie odkrył, że nimi nie jesteśmy!

Osoba o kryptonimie “a” - OczywiÅ›cie, że bÄ™dÄ™ siÄ™ modlić za te dziewczyny z Kazimierza od sióstr Betanek. WidzÄ™ z twojego listu, że wiesz wiÄ™cej niż ja o tej sprawie. MuszÄ™ siÄ™ dużo modlić za wszystkie te dziewczyny, ale może masz racjÄ™, że najwiÄ™cej trzeba siÄ™ modlić za te, które nie sÄ… tam z wÅ‚asnej woli, ale paraliżuje je strach i kilka innych rzeczy. Fajnie, że tez czytasz mój blog. Dobrze mieć jeszcze jednego blogowego przyjaciela.

Siostra Angelika - nazaretanka - dawniej po prostu Magda B. - Niech się już wreszcie skończy ten twój rok kanonicznego nowicjatu. Tęsknimy za tobą w DA. Dobrze Cię było spotkać choć przez chwilę. Mam nadzieję, że nie odbije się na twojej zakonnej opinii to, że dwóch księży rzuciło się dziś na ciebie z taka czułością. Módl się za nas ciągle.

U mnie na wsi był Papież!

June 6th, 2007 by xAndrzej

Podczas ostatniego pobytu w mojej rodzinnej miejscowoÅ›ci od moich nauczycieli z podstawówki dostaÅ‚em książkÄ™ o historii naszych wiosek pt. “MiÄ™dzy piÄ…tkiem a sobotÄ…”. Tak, musicie wiedzieć, że pochodzÄ™ z Walewic, które znajdujÄ… siÄ™ miÄ™dzy PiÄ…tkiem a SobotÄ…. W książce zobaczyÅ‚em zdjÄ™cie Achillesa Ratti podczas jego pobytu w Walewicach w 1918 roku. Dawny nuncjusz apostolski kilka lat później zostaÅ‚ papieżem Piusem XI. Wiecie jaka to frajda dowiedzieć siÄ™, że u mnie na wsi byÅ‚ Papież! WierzÄ™ w jakiegoÅ› ducha miejsca, wierzÄ™ również w to, że taki papieski pobyt pozostawiÅ‚ jakieÅ› dobro duchowe. Może moje pwoÅ‚anie jest też posiewem tej obecnoÅ›ci? To pytanie jest o tyle dla mnie bliskie, bo jestem pedagogiem w wykszataÅ‚cenia, a Pius XI to autor najsÅ‚ynniejszej encykliki o wychowaniu. ZastanawialiÅ›cie siÄ™ nad duchem miejsca z którego pochodzicie? Może jakieÅ› wasze wewnÄ™trzne problemy rodzÄ… siÄ™ z zasianego w waszym domu, albo w waszej miejscowoÅ›ci zÅ‚ego ducha? PamiÄ™tacie, że niedawno Å›wiÄ™ciÅ‚em dom, bo egzorcysta odczuÅ‚, że zniewolenie mÅ‚odego czÅ‚owieka może być wynikiem jakiegoÅ› zÅ‚ego ducha znajdujÄ…cego siÄ™ w tym domu. U mnie na wsi byÅ‚ Papież! Ufam, że jego obecność zasiaÅ‚a choćby to ziarno powoÅ‚ania, które zakieÅ‚kowaÅ‚o w moim sercu.

A teraz lekkie podsumowanie dnia. Minęła środa, 6 czerwca. Rano modlitwy z medytacją. Dziś znów kilka stron z Benedykta XVI. Zdziwicie się, ale rozmyślałem dziś na modlitwie o winie. Wino jako znak świętowania ludu Izraela, bo ono rozwesela serce człowieka. Wino jest wyrazem świętowania. Uświadomiłem sobie, że mam ostatnio duże kłopoty ze świętowaniem, z takim radosnym odpoczynkiem bez obciążeń i myślenia co trzeba zrobić jutro. Czekam na kogoś kto podpowie mi albo zaproponuje jakąś formę dobrego świętowania!
Po modlitwie rozmowa z Włodkiem i Adasiem o budowie. Mały kłopot z p. Danielem. Musiałem robić za ojca duchownego i psychologa. Kto wie, może czasem i na budwoie przydałby się stały kapelan. Szukamy ludzi poranionych daleko, a oni mogą być bardzo blisko nas.
O 9.00 zaczęły się egzaminy magisterskie w Instytucie Teologicznym. Najpierw było śniadanie całej komisji egzaminacyjnej z udziałem Księdza Dziekana Wydziału Teologicznego PAT. Potem zaczęło się przepytywanie. Mój magistrant odpowiadał dopiero o 15.00 Poszło mu całkiem dobrze, ale najbardziej byłem dumny z recenzji pracy. Została oceniona na ocenę celującą, a profesor recenzujący napisał, że praca jest na poziomie licencjatu i może za taką zostać zaliczona. (Licencjat w uczelniach katolickich to wyższy stopień niż magister!) Mam więc już pierwszego magistra i najważniejsze, że nie musiałem się wstydzić naszego wspólnego dzieła, czyli parcy magisterskiej.
W przerwie między śniadaniem a egzaminowaniem magistrantów, miałem jeszcze egzamin z diakonami. Z jedną grupą egzamin z dwóch przedmiotów. Tak więc już naprawdę kończy się moje dydaktyczne działanie w tym roku akademickim.
O 17.30 odbył się obiad magisterski i szybko przejechałem do DA na mszę świętą. PO niej podbnie szybko wybrałem się do szpitala do Piotrka. Udało mi się jeszcze wejść na OIOM i udzielić mu KOmunii świetej. Najważniejsze, że dotrzymałem wczorajszej obietnicy, że jednak będę!!!
A za chwilę idę do kaplicy by już dziś dziękować Bogu za dar Eucharystii. Powiedziałem dziś Piotrowi, że jutro robię na OIOM-ie procesję do czterech kątów w sali szpitalnej.

Uwagi o ludziach:
Ks. Prof Jan Szczurek - dziekan Wydz. Teologicznego PAT - DziÄ™ki za życzliwość i miÅ‚Ä… atmosferÄ™ na egzaminie. Nie jestem na razie zainteresowany pracÄ… w Krakowie, bo mam po uszy roboty w CzÄ™stochowie. Ale dziÄ™kujÄ™ ….

mgr Bogdan O. - Gratuluję dzisiejszej obrony. Cieszę się, że masz już z głowy. Warto było przysiąść i mieć teraz dużo satysfakcji. Praca została zaliczona jako licencjacka to może warto to wykorzystać i popracować jeszcze dalej?

Pudło zamiast duszy

June 5th, 2007 by xAndrzej

ByÅ‚em dziÅ› u siebie na wsi. Jak zawsze miaÅ‚em kilka szybkich spotkaÅ„ z rodzinÄ…. OdwiedziÅ‚em miÄ™dzy innymi bardzo chorÄ… ciociÄ™. Jej mąż ma w sobie dużo Bożego myÅ›lenia. Na nasze narzekanie na starość i zdrowie, odpowiedziaÅ‚ krótko: “I tak diabeÅ‚ ma gorzej, bo on nie ma duszy”. Nie wiem do koÅ„ca jak to jest z duszÄ… diabÅ‚a, ale może rzeczywiÅ›cie zamiast duszy zostaÅ‚o w nim już tylko puste pudÅ‚o. Dusza bowiem to szczególne miejsce zmieszaknia Boga we mnie. Co siÄ™ dzieje, gdy tam nie ma Boga? Jest pusto. W teologii duchowoÅ›ci dużo pisaÅ‚o siÄ™ kiedyÅ› o diable pustki. ZÅ‚e duchy nie czekajÄ… na zaproszenie, wÅ‚ażą wszÄ™dzie tam gdzie wyje pustka. Wystarczy byÅ› byÅ‚ pusty, byÅ› nie angazowaÅ‚ siÄ™ w żadne Boże sprawy, byÅ› zajmowaÅ‚ siÄ™ sobÄ… i Å›wiatem - taka pustka to najlepsze pole do popisu dla diabÅ‚a. Nie oddawaj w gÅ‚upi sposób miejsca diabÅ‚u! PrzestaÅ„ być pusty!

Dzień zacząłem od mszy świętej. Odprawiałem ją w ciszy naszej domowej kaplicy. Pisałem już kiedyś, że bardzo lubię takie msze, bo nie ważne są wtedy zewnętrzne ruchy i gesty i całkowicie mogę zjednoczyć się z Bogiem.
Przed poÅ‚udniem byÅ‚em w “Niedzieli”. Najpierw uczestniczyÅ‚em w Å›niadaniu na które byli zaproszeni neoprezbiterzy. Aż pachniaÅ‚o Å›wieżymi, Å›wiÄ™tymi olejami. Boże daj im Å‚askÄ™ Å›wiÄ™toÅ›ci!
O 12.00 wyprawa do rodzinnego domu. Zrobiłem sporo kilometrów, ale wreszcie udało mi się ruszyć sprawę chorych oczu mojego taty. Byliśmy z wizytą u profesora w Łodzi, rzecz została zdiagnozowana i wyznaczona operacja oka. Pozostaje więc tylko cierpliwie czekać.
Do Częstochowy wróciłem około 23.00. Prawie przez godzinę modliliśmy się i rozmawialiśmy z Markiem Malinowskim. Lubię jednak bardzo takiego zakonnego ducha i cieszę się, gdy mogę modlić się z kimś we wspólnocie. Może kiedyś, gdy zamieszkają z nami studenci uda się wspólnie odmawiać przynajmniej niektóre godziny brewiarzowe?

Uwagi o ludziach:

Prof. Omulecki z Łodzi - Po raz drugi dziÄ™kujÄ™ za życzliwość i pomoc. ImponujÄ… mi ludzie tak kompetentni i konkretni. Niewiele w tym wszystkim “Oh” i “Ah” - ale jest konkretna pomoc i konkretne dziaÅ‚anie. CieszÄ™ siÄ™ też i z tego, że można wiele spraw zaÅ‚atwić bez żadnej Å‚apówki. Pan profesor pozwala mi znów uwierzyć, że nie za wszytko trzeba pÅ‚acić Å‚apówkami.

Marek M. - Dzięki za wspólną, wieczorną modlitwę. Nawet nie spodziewałem się takiego prezentu. I do tego dostały mi się jeszcze pozdrowienia od Joli. Nie umiem ci odpowiedzieć, czy szatan i aniołowie znają nasze myśli i czy ich patrzenie na nas jest teraźniejsze, czy też ma trzy wymiary czasu: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Michał P. - Ratunku! Jak czytasz ten blog to poszukaj odpowiedzi na te pytania!

Piotrek R. - NIe byłem dziś u ciebie. To mój pierwszy dzień od trzech tygodni, kiedy nie zaniosłem ci Pana Jezusa na OIOM. Oczywiście, że wszystko wczoraj omówiliśmy i nawet zapewniłeś mnie, że będziesz się modlił za mojego tatę. Piszę o tobie, bo chce ci powiedzieć, że ciągle myślałem dziś o tobie. To taki mały dowód dla mnie, że mam w tobie dobrego przyjaciela. Jutro posiedzę z tobą dłużej! Obiecuję!

Studentka XYZ - DziÄ™kujÄ™ za dÅ‚ugi list. Masz 21 lat i cieszÄ™ siÄ™, że pokazujesz mi, że sÄ… mÅ‚odzi ludzie, którzy nie chcÄ… rozmytego chrzeÅ›cijaÅ„stwa. PrzyznajÄ™ ci szczerze, że moje doÅ›wiadczenie kapÅ‚aÅ„skie uczy mnie dokÅ‚adnie tego o czym piszesz: albo zimni, albo gorÄ…cy. Letni sami siÄ™ wyplujÄ… z wiary. Zapraszam do współpracy i do współtworzenia wspólnoty, o której marzysz, i która, jak piszesz “nie traci energii na organizowanie Å›wieckich rzeczy i to w kiepskim stylu, ale caÅ‚kowicie dziaÅ‚a dla Chrystusa”.

« Previous Entries Next Entries »