Go to content Go to navigation Go to search

Zniewolony umysł

April 18th, 2007 by xAndrzej

Św. Jan od Krzyża bardzo bał się nadzywczajnych doświadczeń mistycznych. Miewał ich ponoć sporo, ale rzadko kiedy o nich mówił i był wobec nich niesłychanie ostrożny. Sądził, że nie ma do ich rozeznawania pewnych narzędzi i wolał wybierać drogę zwykłej i normalnej pobożności. W mistyce bowiem jest jednocześnie piękno i tajemnica, coś co pociąga i daje niesamowite przeżycia, ale też cos co może łatwo wykrzywić w nas diabeł. Lubię tę świętą ostrożność św. Jana. Jest w niej sporo pokory. Pewien student napisał dzisiaj do mnie prośbę o duchowe wsparcie, bo właśnie będzie się poddawał modlitwie z mocnymi egzorcyzmami. Jakoś boję się takiego mówienia o egzorcyzmach i takiego rozgłaszania tego faktu. Takie rzeczy powinny się odbywać w wielkiej cichości i pokorze, bo diabeł najbardziej boi się pokory. Lubi natomiast zainteresowanie swoją osobą i nieustanne gadanie o nim, nawet pod pozorem zdecydowanej walki z nim. Będę się oczywiście bardzo modlił za tego chłopca i wierzę w jego uzdrowienie.
Kolejna ważnÄ… cechÄ… obok pokory jest pokój w sercu i poczucie wolnoÅ›ci. Każdy niepokój i zamÄ™t nie pochodzi od Boga. ZmartwychwstaÅ‚y Chrystus wyraźnie to pokazuje w wielokrotnie wypowiadanych sÅ‚owach : Pokój wam! Bóg chce i szanuje naszÄ… wolność, dlatego nasz umysÅ‚ musi być wolny. WstrzÄ…sajÄ…ce i nadzywczajne doÅ›wiadczenia zniewalajÄ… nasz umysÅ‚, sÄ… zbyt mocne, żeby można wobec nich przejść obojÄ™tnie. Nawet bardzo mocne doÅ›wiadczenia religijne mogÄ… zniewolic umysÅ‚ czÅ‚owieka. StÄ…d wiara bardziej sprawdza siÄ™ w zwyczajnych sytuacjach i niż przy okazji nadzwyczajnych doÅ›wiadczeÅ„. CzÄ™sto pytam charyzamtyków czy równie mocno wierzÄ…, gdy Bóg nie daje charyzmatycznych darów, gdy nie dokonuje cudów uzdrowienia, czy też ich wiara już jest tak mocno uzależniona od “fajerwerków”, że gdy ich brakuje czujÄ… siÄ™ tak, jaby w tym nie byÅ‚o Boga. Pierwszym sygnaÅ‚em zniewolonego umysÅ‚u jest sytuacja, w której komuÅ› sie zaczyna wydawać, że on wierzy bardziej, kocha mocniej, jest wyjÄ…tkowy i najbardziej skuteczny, jest najbliższy Bogu i jedynie wypeÅ‚nia Jego wolÄ™. Wszystko inne to już gorsza grupa katolików.

Środa przechodzi już do przeszłości. Dziś zacząłem dzień od modlitwy. Potem miałem mocne spięcie w środoku, bo znów zawalił się mój misternie opracowany grafik zajęć.
Z samego rana sprawy budowlane. Towarzyszyłem naszej ekipie inżynierskiej w planowaniu grzejników, łazienek i różnych innych instalacji. Teraz wszystko pójdzie jak burza! Już dziś murarze uciekali przed elektrykiem, a elektryk przed hydraulikami. Robota goni robotę. Jedyny kłopot jakiego nie przeskoczyłem to nasze cegły z Paczkowa. Rozgrywa się o nie niesłychana wojna i trzeba czekać bardzo długo.
Prosto z budowy pojechaÅ‚ do Liceum Katolickiego. DziÄ™ki Bogu nowa pani dyrektor zgodziÅ‚a siÄ™ dać schronienie studentom z Martyrii podczas pielgrzymki akademickiej. Potem pracowaÅ‚em trochÄ™ w “Niedzieli”. NapisaÅ‚em miÄ™dzy innymi kolejny odcinek niedzielnej szkoÅ‚y modlitwy. Tym razem na podstawie kapitalnego tektsu Orygenesa o postawach ciaÅ‚a na modlitwie. To byÅ‚o tak dawno, a ten czÅ‚owiek pisze o dzisiejszych sprawach. Na modlitwie masz mieć takÄ… postawÄ™, po której bÄ™dzie widać, że rozmawiasz z kimÅ› najwazniejszym, oraz takÄ…, która pomoże ci skoncentrować siÄ™ na Bogu , a nie na kolanach czy nogach.
Po obiedzie zajęcia na AJD. Studenci z wychowania fizycznego cały czas zachłyśnięci dzisiejszą decyzją o przyznaniu Polsce i Ukrainie organizacji Euro 2012. Z zajęć pojechałem na krótką wizytę do Kingi, żeby ucieszyć się cudem uzdrowienia. No rzeczywiście niesłychane. POtem miałem wizytę u dentysty. Dobrze mieć taka wspaniałą dentystkę jak Agnieszka. Aż chce się leczyć zęby!
O 19.00 msza św., a po niej jeszcze dwa spotkania. Pierwsze to spotkanie dyskusyjne o uczciwości w małżeństwie, drugie to zebranie zarządu KZA w sprawie różnych inicjatyw na najbliższy czas. Udało mi się też trochę pogadać z Ks. Markiem. Na koniec jeszcze parę westchnień do Boga w naszej domowej kaplicy.

Uwagi o ludziach:

Mariusz Książek - domowa ksywa: Marcel - Wielkie dzięki za pomoc w sprawie cegieł no i w ogóle za wiele innych spraw. Jesteś kolejnym dowodem na to, że Kościół nie mógłby istnieć bez ludzi świeckich, tak mocno oddanych Bożej sprawie. Pozdrowienia dla żonki! Ukłony dla twojego taty. Dobrze, że skończyła się zima to nasz tatuś już nie będzie miał skojarzeń z nartami i księdzem profesorem.

Grześ - Grzesion - brat Agnieszki - Gratuluje egzaminu magisterskiego i powiększenia grona magistrów. Ciągle pamiętam o tobie i modlę się o właściwe rozeznanie dla ciebie. Może wyjazd na Alaskę w czymś ci pomoże. W każdym razie naprawdę miło było się spotkac przy dentystycznym fotelu.

Justyna Wyszyńska - Rauk - Dziękuję za pozdrowienia. Matka jest perfekcyjna w przekazywaniu pozdrowień. To nie to co ja - zawsze pozdrawiam ogólnie. Cieszę się, że zaglądasz na strony tego blogu. Jesteś przecież pionierką naszej wspólnoty. Ach, jak miło wspomnieć to brzmienie gitary w twoich rękach i no i tę słynna wyprawę do Wadowic na koncert papieski. Czułem sie jak Papież podczas pierwszego rajdu- ja sam i cztery czy pięć kobiet.

Ks. Marek B. - PowiaÅ‚o mi nowÄ… nadziejÄ…. CiÄ…gle liczÄ™, że coÅ› zrobimy dla Pana Boga na tej naszej nienormalnej parafii. Musimy tylko przetrwać tem czas “rodzenia” murów z cegieÅ‚ i czas burzenia murów w gÅ‚owie i sercu.

Idźcie i głoście!

April 17th, 2007 by xAndrzej

W naszym DA Å›wiÄ™towaliÅ›my dziÅ› wyjazd Alberta na misje. Pojutrze wyjeżdża do Stanów, aby tam siÄ™ przygotować do swojej docelowej sÅ‚użby wÅ›ród ubogich w Azji lub Ameryce PoÅ‚udniowej. W zwiÄ…zku z tym byÅ‚o dużo wzruszeÅ„. CieszÄ™ siÄ™ z jego Å›wiadectwa. Jest Å›wieckim czÅ‚owiekiem poruszonym ludzkÄ… biedÄ… do tego stopnia, że pragnie poÅ›wiÄ™cić kawaÅ‚ek swoje życia ubogim. DaÅ‚ nam dzisiaj wspaniaÅ‚e Å›wiadectwo. OpowiadaÅ‚ miÄ™dzy innymi o swoim dwuletnim pobycie na Filipinach. To byÅ‚y jego pierwsze misyjne doÅ›wiadczenia. “Tam zobaczyÅ‚em co to znaczy bieda - opowiadaÅ‚ - ZobaczyÅ‚em ludzi mieszkajÄ…cych na Å›mietniku, w tekturowych pudeÅ‚kach, poÅ›ród szczurów, robaków i smrodu. I to nie byÅ‚o ubóstwo z wyboru, jakiego dużo jest w Polsce. Tam bieda dotyczy najbardziej dzieci. Nigdy nie zapomnÄ™ tych oczu maÅ‚ych dziewczynek, którym kupiÅ‚em trochÄ™ jedzenia. Nie zapomnÄ™ wielkiej gromady dzieci, którym rozdawaÅ‚em po jednym cukierku.” Albert wyrusza po raz kolejny na misyjne szlaki sÅ‚użby. Jak to dobrze, że Bóg wzbudza w swoim KoÅ›ciele takie powoÅ‚ania i to powoÅ‚ania ludzi Å›wieckich. One sÄ… może nawet bardziej czytelne niż misyjna dziaÅ‚alność duchownych. W Å›wiecie, w którym wszyscy chcÄ… siÄ™ dorobić, żyć wygodnie i dostatnio, taki mÅ‚ody chÅ‚opak, który idzie do ubogich, aby dzielić z nimi ubóstwo jest szczególnym znakiem. CieszÄ™ siÄ™, że byÅ‚ z nami przez te wszystkie miesiÄ…ce formacji.
A jak minÄ…Å‚ mi dzieÅ„? CaÅ‚kiem spokojnie. Od rana do 14.30 praca w “Niedzieli”. Po poÅ‚udniu od 15.30 ćwiczenia z grupÄ… studentów. Wieczorem Msza Å›w., pożegnalne spotkanie Alberta, i na koniec cudowne chwile modlitwy. PoczuÅ‚em dziÅ› tchnienie Ducha ÅšwiÄ™tego, takie wewnÄ™trzne zapotrzebowanie na Jego obecność. Niewiadomo kim jest, skÄ…d przychodzi, ale zawsze przynosi moc i kieruje wszystkie myÅ›li czÅ‚owieka w stronÄ™ Boga.

Uwagi o ludziach:

Kinga i Kamil Turadkowie - Dołączam się do waszego wychwalania Pana za wielkie cuda jakie działa. Wy najlepiej czujecie tę radość z cudu uzdrowienia. Bóg i dzisiaj uzdrawia! Wy i my nie możemy już mieć co do tego żadnych wątpliwości.

Pani Maria Michałowska - Dziękuję za pomoc w sprawie mojego taty. Udało mi się nawiązać kontakt z kliniką i umówić spotkanie z profesorem. Wzruszyłem się Pani ofiarnością i troską. Jak to cudownie, że są ludzie, którzy aż tryskają chęcią pomocy innym.

Kasia Bardzińska - Po raz kolejny wielkie dzięki za życzliwość. I nawet nie wzrusza mnie to ile od Ciebie dostajemy, ale to w jaki sposób jesteśmy obdarowani. Bo czasem nie ważne jest ile się dostaje, ale w jaki sposób się to coś otrzymuje. U Ciebie wystarczy jeden telefon, a ty nie tylko z uśmiechem starasz się pomóc, ale nawet uprzedzasz i proponujesz coś, co nam jeszcze bardziej pomaga.

Kochani studenci z dzisiejszego wieczorku pożegnalnego! ObiecaÅ‚em, że o was wspomnÄ™ na blogu. Jak dobrze, że byliÅ›cie i tak licznie pokazaliÅ›cie swojÄ… solidarność z Albertem. Mamy z czego siÄ™ cieszyć! To byÅ‚o gÅ‚Ä™bokie spotkanie. MusiaÅ‚em chyba mocno siÄ™ wzruszyć, bo wujek Józek zaoferowaÅ‚ mi nawem chusteczkÄ™ do otarcia Å‚ez. Oj, ten wujcio Jóźko i te życzenia dla Alberta: aby siÄ™ dorobiÅ‚ limuzyny, aby siÄ™ nie zadawaÅ‚ z murzynami i żeby nie zostaÅ‚ zabity jak franciszkanie. Jóźko to potrafi pocieszać! I jak tu “nie pÄ™kać!”

Przemieniony ból

April 17th, 2007 by xAndrzej

Ciągle myślę o niewiernym Tomaszu. Do czego było mu potrzebne grzebanie się w ranach? To mało sympatyczne dotykać poranionych rąk, nóg i boku. Pewnie Tomasz chciał zobaczyć, czy to ten sam Jezus, którego widział poranionego na krzyżu. Było w tym geście jeszcze coś więcej. Tomasz chciał sie upewnić, czy w ranach może być zmartwychwstanie, czy człowiek poraniony może zmartwychwstać. Oszalał chyba ze szczęścia gdy dotknął i uwierzył, że to możliwe. Bolejące rany przemienione w radość. Nie ma chyba głębszej radości jak przemieniony ból. Może dlatego Pan Bóg dopuszcza, by nas bolało? Gorzej, gdy tego bólu nie potrafimy przemienić, gdy ciągle rozdrapujemy rany, zamiast przemienić je w perły.
No i mamy już 2.00 w nocy. Znowu zawalam noc. Przed chwilą skończyłem pisanie. Mam jakieś zadatki na naukowca, bo jak mnie weźmie to mogę pracować długie godziny. Poniedziałek, który był wczoraj, miał ciekawą końcówkę. Od 8.00 rano do 19.00 ciurkiem prowadziłem zajęcia na pedagogice. Temat dość suchy i nudny: reformy systemów edukacyjnych. Wracałem zmartwiony tym, co ja wam napiszę na blogu skoro nie mam żadnych duchowych doświadczeń. Bóg chyba wysłuchał mojego zmartwienia i zatroszczył się o olbrzymią dawkę duchowych przeżyć na cały wieczór i noc. Najpierw zaproszenie na kolację do Księdza Arcybiskupa. Kolacja to nic, ale to co dostałem od Księdza Arcybiskupa to dar z nieba - relikwie Edyty Stein. (Może dlatego tak dobrze mi się dziś pracowało naukowo?) To tak, jakby Bóg chciał mi powiedzieć, że moje uczenie na uczelni przyjmuje tez jako modlitwę i w nagrodę daje mi świadectwo kobiety, która też była nauczycielem akademickim. Edyto, módl sie za mnie! Na razie zatrzymam cię w moim pokoju i postawię koło figury św. Tereski. Mam u siebie coraz więcej kobiet! I to świętych kobiet!
A potem drugi cud. Bałem się o tym pisać, ale dziś mogę. Wczoraj sparaliżowała mnie informacja o dużym guzie w narządach kobiecych u naszej Kingi (razem z Kamilem są animatorami jednego z kregów). Kinga jest w ciąży więc było to nasze podwójne zmartwienie. USG w Częstochowie wyraźnie wykazało istnienie 9 cm. guza. Modliliśmy się wczoraj wszyscy, a dziś w klinice w Łodzi okazało się, że guza nie ma. Nie ma po nim śladu! Albo fatalna pomyłka, albo po prostu cud! Tak czy inaczej mamy prawdziwą radość z przemienionego bólu. Oj, Tomaszu - ty się znasz na rzeczy. Ile radości jest wtedy, gdy po bólu przychodzi uzdrowienie! Najgłębsza radośc jest z przemienionego bólu!
Ponad godzinę adorowałem w kaplicy rany Jezusa. Czułem w sercu mocne poruszenie, a mój umysł w wyjątkowy sposób pomagał mi wyobrazić sobie poranionego Boga. Umarł i zmartwychwstał - ten poraniony naprawdę żyje. Radość przemienionego bólu. Miałem szkło w oczach. To taka moja nocna modlitwa łez, łez radości, że dla BOga nie ma już takich ran, aby nie umiał przemienić ich w radość.
Nie chciało mi się wyjść z kaplicy. Nic więc dziwnego, że już tak późno, bo przecież znowu musiałem nadrobić zaległe prace. Pokój wam!

Kochani ludzie, nie mam dziś żadnych uwag. Przepraszam was za zadane rany. Czuję się dziś głęboko szczęśliwy, bo nie ma takich ran, których nie dałoby się teraz przemienić w ranach Zbawiciela. To jest ta największa i najgłębsza radość- radość przemienionego bólu.

Boję się być blisko, żeby nie być dalej!

April 15th, 2007 by xAndrzej

Lubię to zdanie z wiersza Księdza Twardowskiego. Boję się często być blisko, żeby nie być dalej. Dzisiaj jeden chłopak tłumaczył mi, że boi się całkowicie zmienić swoje życie, bo dzięki grzechom i słabościom, czuje sie trochę bliżej Boga. To fałszywa myśl, wynikająca z lęku przed bliskością z Bogiem, a może z niechęci i niemocy wobec zmiany samego siebie.
Myślę, że częściej mamy z tym kłopoty w relacjach z ludźmi. Sam muszę przyznać, że często uciekam jak dzikus od ludzi, bo nie chciałbym, żeby w ogóle odeszli. To głupie, że wolę dystans niż bliskość, bo dystans daje choćby namiastkę bycia z ludźmi. Ryzyko bliskości może sprawić, że ci ludzie odejdą.
Ks. Jan Twardowski piÄ™knie o tym pisze. “BojÄ™ siÄ™ być blisko, żeby nie być dalej” WolÄ™ czasem to dalej, które jest, niż przesunÄ…c siÄ™ bliżej i zniszczyć wszystko. Jakie to gÅ‚upie! Bo przecież czÅ‚owiek pragnie przyjaźni, ale ciagle trzyma siÄ™ na dystans. ProszÄ™ Boga, aby mnie uczyÅ‚ nie bać siÄ™ bliskoÅ›ci, zwÅ‚aszcza w relacji do Niego, ale również w relacjach z ludźmi.

Dzisiaj zgrzeszyłem pracą. Mija niedziela, a ja musiałem pracować. Przygotowywałem jutrzejsze zajęcia, poprawiałem magisterki, pisałem artykuły do gazety. Liczę na Boże miłosierdzie, bo odsunięcie tych prac na jutro znaczyłoby po prostu ich niewykonanie. I to wszystko w nocy. Znów będę siedział do drugiej.
Ale niedziela była piękna. Na mszy rodzinnej przepiękne klimaty. Agnieszka przygotowała zajęcia z dziećmi. Na kazaniu było o wiele ciszej, a w procesji z darami dzieciaczki niosły namalowane serca. Fascynują mnie coraz bardziej rodziny i praca z nimi. Cieszę się, że mamy już komplet na wakacyjny turnus rekolekcyjny dla rodzin.
Na mszach mówiłem kazanie o miłości miłosiernej Boga. Jak bardzo się ona różni od tej naszej, naturalnej i ludzkiej. My kochamy za coś, Bóg kocha zawsze!

W południe mieliśmy spotkanie wielkanocne. Duszą i inicjatorką była nasza Matka. Włożyła w to serce, bo mimo obfitości jedzenia w tym okresie, ciasto było fantastyczne, a żurek - palce lizać. Atmosfera była serdeczna i prosta. Dobrze, że nie sililiśmy się na jakiś program i inne sztuczności.
Prosto z wielkanocnego posiÅ‚ku pojechaÅ‚em do Blachowni na spotkanie krÄ™gu rodzin. Przez pół godziny bawiÅ‚em siÄ™ z piÄ™cioletnim Jasiem. Najpierw walczyliÅ›my na miecze, potem strzelaliÅ›my z pistoletów. Kiedy chciaÅ‚em Jasiowi wytÅ‚umaczyć, że zabijanie nie jest zgodne z moim Å›wiatopoglÄ…dem, JaÅ› spojrzaÅ‚ na mnie i powiedziaÅ‚ wprost: “Ja jestem chÅ‚opczykiem, a ty kim jesteÅ›?”. Od razu zrozumiaÅ‚em. ChÅ‚opcy stworzeni sÄ… do walki, a ja chciaÅ‚em z niego i z siebie zrobić babÄ™.

Tuż przed mszą krótkie spotkanie z Księdzem Markiem. Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że już wrócił, i aż mnie niosło, żeby iść pogadać i posłuchać co widział, co przeżył. Niestety miał gości i nie chciałem przeszkadzać. (Może to znowu ten cholerny syndrom: boje się być bliżej, żeby nie byc dalej?) W każdym razie trochę się wieczorem pomodliłem w samotności, no i wziąłem się znów do pracy.
Miej miłosierdzie dla nas i całego świata!

Uwagi o ludziach:

Mariusz S. - Muszę przestać opisywać swoje zajęcia, bo wyjdzie na to, że jestem tak zajęty, że już nikt nie będzie chciał ze mną gadać. Jak wrócicie z Niemiec to koniecznie wpraszam się do Was. Dziękuję za opis tego, co dzieje się w Kościele w Niemczech. To smutne, że sprzedaje się katolickie świątynie.

Agnieszka i Michał Rudnikowie - Jesteście darem z nieba. To nie tylko wy znaleźliście swoje miejsce w Kościele, ale też Kościół znalazł Was. Wielkie dzięki za zaangażowanie i tego nowego ducha służby podczas mszy świętych dla rodzin.

Student XYZ - Tak trzymać! Czeka cię wielka i długa walka. Z nawróceniem zazwyczaj jest trudno. Pamiętaj o jednym: jak wyrzucisz grzech to musisz w to miejsce wprowadzić coś nowego. Diabeł krąży i szuka pustych miejsc i znowu je atakuje. Napełniaj swoje myślenie i serce Bożymi myślami.

Gosia Porada - Karmelitanka świecka - Dziękuję, że czytasz mój blog i że czasem pozwala Ci iść do przodu w życiu duchowym. Pomódl się za mnie, żebym miał pokój w sercu i radość z samego Boga!

Cras, cras et semper cras

April 15th, 2007 by xAndrzej

Cras, cras et semper cras - jutro, jutro, zawsze jutro!
Podobno św. Ekspedyt usłyszał natrętnego kruka, który ciągle latał koło niego i krakał: kra, kra, kra. Ekspedyt znał łacinę i od razu zrozumiał o co chodzi. Cras - to znaczy jutro. On ciągle odkładał na jutro swoje nawrócenie. Oj, ja bardzo dużo rzeczy odkładam na jutro. Niestety również te najistotniejsze. Przydałby mi się taki natrętny ptak, który nie dawałby mi spokoju i mobilizował do załatwienia wszystkiego dziś, bez odkładania na jutro.
Owo dziÅ› ma jeszcze gÅ‚Ä™bsze znaczenie. Chodzi o zaufanie Bogu co do przyszÅ‚oÅ›ci i realizowanie swojej Å›wiÄ™toÅ›ci tu i teraz. PamiÄ™tam podczas mojego pobytu w Taize, jak jeden z braci zapytaÅ‚ brata Roger, jak widzi przyszÅ‚ość wspólnoty, co majÄ… zrobić z mÅ‚odzieżą i ze spotkaniami. Brat Roger zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ chwilÄ™ i zaczÄ…Å‚ mówić pozornie bez żadnego zwiÄ…zku z pytaniem. “Dzisiaj widziaÅ‚em na modlitwie poÅ‚udniowej, że w naszym koÅ›ciele jest duża szpara przy suficie. Trzeba to koniecznie naprawić, bo mÅ‚odym może byc zimno podczas modlitwy”. Brat Roger interesowaÅ‚ siÄ™ tym co jest dziÅ›, żeby dziÅ› dobrze modliÅ‚o siÄ™ mÅ‚odym w Taize. A to, co bÄ™dzie w przyszÅ‚oÅ›ci, zanurzaÅ‚ w caÅ‚kowitym zaufaniu Bogu.
To jakieś drugie ważne znaczenie tego słowa cras - nie martw się co będzie jutro, ale zrób wszystko, żebyś dzisiaj był pełen miłości i wiary.
Staram się więc nie zastanawiać co będzie za tydzień czy za miesiąc. W naszym kręgu zaczyna się gadanie o zmianach placówek i co rusz, ktoś próbuje mnie wciągac w rozmowy kto pójdzie na jaką parafię lub do jakiejś nowej pracy. Sam czasem jestem nominowany na różne stanowiska. Nie rusza mnie to. Jestem całkowicie do dyspozycji Kościoła. Teraz pracuję wśród studentów i staram się tak pracować, jakby to miało trwać wieki. Gdyby za chwilę zadzwonił telefon i ksiądz biskup kazałby mi spakować walizki i jechać na inną placówkę, z radością bym się zaczął pakować.
“Cras, cras et semper cras et sic dilabitur aetas”

I już minęła sobota. Rano odprawiałem mszę św. u Sióstr Służebniczek. Potem była poranna modlitwa i maleńkie sprzątanie domu, a właściwie mojego mieszkanka. Do sprzątania domu przyszła dziś Kasia i Andrzej. Takie nasze dwie skrajoności - Kasia najwyższa z dziewczyn, Andrzej - chyba najmniejszy z chłopaków. Ale byli wspaniali i dzielni. Dziękuję Wam, bo dzięki waszej pracy zaoszczędziłem pewnie z cztery godziny.
MiaÅ‚em dziÅ› wyprawÄ™ do Łodzi. Marta, moja siostrzenica i “chrzeÅ›nica” miaÅ‚a 18.te urodziny. Jak ten czas leci! Przy okazji rozpoczÄ…Å‚em procedury zaÅ‚atwiania kliniki i operacji dla taty. Znów niezawodna okazaÅ‚a siÄ™ pani MariaMichaÅ‚owska i Profesor Omulecki. Obiecali, że zaÅ‚atwiÄ… wszystko jak najlepiej siÄ™ da. OczywiÅ›cie bez żadnej Å‚apówki. Nie dajÄ™ Å‚apówek!
Po przyjeździe do Częstochowy wspaniała wizyta Marii KIngi - małej siostry Jezusa od Karola de Foucault. Kinga zmienia placówkę. Po wielu latach pracy w Szwajcarii zaczyna posługę w Polsce. Pracowała w więzieniu i w fabryce szwajcarskich zegarków - nawet jeden dostałem w prezencie. Będzie szukała pracy w Szczecinie wśród robotników. Małe siostry, mimo, że mają czasem wyższe wykształcenie wybierają najprostsze prace i staraja się pośród zwykłych ludzi być obecnością Chrystusa w świecie. Miło nam sie gadało o Panu Bogu, Kościele i duchowych sprawach. Kinga czyta akurat jakąś książkę o żywej obecności Boga tu i teraz. (Coś a propos cras, cras)
Po jej wyjściu zdążyłem przygotowac wykład i ćwiczenia na poniedziałkowe zajęcia i nawet napisać kilka stron artykułu. Tuż przed pólnocą poszedłem jeszcze na godzinną adorację w kaplicy. I znów pewnie położę się po 1.00 w nocy.

Uwagi o ludziach:

Siostra Zofia, SÅ‚użebniczka NMP - ZapytaÅ‚a mnie siostra jak mi siÄ™ pracuje wÅ›ród studentów. OdpowiedziaÅ‚em bez wiÄ™kszego zastanowienia, że bardzo dobrze. Siostra zareagowaÅ‚a na to sÅ‚owami: “To za co ksiÄ…dz pójdzie do nieba!”. To prawda, trzeba mieć w życiu trochÄ™ cierpienia i trudu, żeby mieć za co pójść do nieba. Na szczęście mam dużo okazji do ofiar.

Student XYZ - Hurra, chyba po raz pierwszy zaczynasz dłużej walczyć o Boga. Czekam na ciebie jutro ze spowiedzią. I pomyśleć, że całe życie spowiadałeś się najwyżej raz w roku. To było stanowczo za mało, żeby zbliżyć się do Boga, zwłaszcza, gdy się dźwiga tak wielkie problemy. Dziwię się ludziom, gdy narzekają, że nie mają już siły, a nie przystępują do komunii świetej. Jak można mieć siły do życia, gdy się nie dokarmia duszy! Ona umiera, bo wielu ludzi cierpi na duchową anoreksję.

ms Maria Kinga - Z wielkÄ… uwagÄ… sÅ‚uchaÅ‚em twoich opowieÅ›ci o miesiÄ…cu milczenia u sióstr Cystersek we Fryburgu. Znów usÅ‚yszaÅ‚em wewnÄ™trzny gÅ‚os: “A kiedy ty, Przybylski?” Czy ja w ogóle umiaÅ‚bym milczeć miesiÄ…c?

Pani Helenka z Łodzi - Lubię słuchać, że są tak prości i pobożni ludzie jak pani. Z jaką pokorą i prostotą mówiła mi dzisiaj pani o swoim życiu, że wstaje pani codziennie o 4.30, żeby zacząć dzień od Drogi Krzyżowej. I chodzi pani po swoim pokoiku do czterech krzyży na czterech ścianach, aby rozważać mękę Jezusa. Najbardziej mnie ujęło to pani mówienie, tak jakby nie było to nic wielkiego. Może nawet pani nie zauważyła, że na mnie zrobiło to wielkie wrażenie. Mój Boże, czy ja potrafiłbym wstawać dla ciebie codziennie o 4.30?

Zawsze pierwszy w wyścigu pokory

April 13th, 2007 by xAndrzej

Jestem jednak bardziej humanistą niż intelektualistą. Jeśli mam wybierać między spotkaniem z ludźmi, a czytaniem książek wybieram zawsze człowieka. Jeszcze bardziej niż humanistą jestem dzieckiem Boga, bo lubię często zostawiać ludzi i uciekać na spotkanie z Panem. Nie wystarcza mi czysty humanizm, nie wystarcza mi miłe spotkanie z ludźmi, dobra kawka i śmieszne kawały - potrzebuję Boga, jak łania wody, jak ptak powietrza. Udało mi się dzisiaj popatrzeć długo na Jezusa. Rano, w czasie prywatnych modlitw, podczas dwóch mszy świętych i wieczorem, dzięki nocy nikodemowej. Rozmyślałem dużo o pokorze Boga. Umarł za nas, cierpiał okrutnie i po tym wszystkim dla nas zmartwychwstał i zamiast eksplozji radości, spotyka się z niedowierzaniem. Teksty, które czytamy w Oktawie Wielkanocy są zadziwające. Jezus musi ciągle udowadniać uczniom, że żyje, że to jest naprawdę On. W tych objawieniach jest tyle miłości i zrozumienia, że nasze oczy są na uwięzi, że spodziewaliśmy się czegoś innego, a On - Jzeus, znów pokornie staje przy nas i wszystko od nowa tłumaczy. Scena z niewiernym Tomaszem jest równie zadziwiająca. Chrystus staje przy tym niedowiarku i spokojnie pozwala się dotykać i sprawdzać. Nigdy nie dowrównam w pokorze Bogu, choć uczę się od niego kochac tych co nie wierzą, rozumieć tych co wątpią, być blisko tych, którzy się buntują.
Ciagle trwa Wielkanoc. Właśnie mija piątek. Rano miałem msze świętą po francusku i trochę pogadałem z Marie-Lise. Ona zaczyna już trochę rozumieć polskie realia. Potem spotkania na budowie. Zaczyna się robić gorąco. Pełno dziś było wiercenia, zakładania kabli i tynkowania. A to ponoć dopiero cisza przed burzą przyszłego tygodnia.
Z domu pojechałem do Kurii. Oddałem tackę z Wielkiego Piątku. To nasz dar na miejsca kultu w Ziemi Świetej. Porozmawiałem również z Księdzem Kanclerzem trochę o diecezji, trochę o ideałach księży (a może bardziej o ich braku!)
Po 12 miaÅ‚em nagrania w radiu, a po drodze zdążyÅ‚em jeszcze oddać artykuÅ‚ do “Niedzieli”. SkoÅ„czyÅ‚em wreszcie tekst o rewolucji seksualnej Karola WojtyÅ‚y. Po poÅ‚udniu wspomniany humanistyczny czas. Dużo rozmów i odwiedzin. ByÅ‚ Ks. Sylwester, potem Ania, Madzia, Andrzej z rodzinkÄ… i wreszcie Wojtek. Dla Wojtka miaÅ‚em dziÅ› sporo czasu. Wiem, że bardzo potrzebuje pogadać. Przy okazji odnowiÅ‚ mój rower i przygotowaÅ‚ do jazdy. Na poprawkowy egzamin dotarÅ‚ też brat WiesÅ‚aw, albertyn. WÅ‚aÅ›ciwie wcale go nie pytaÅ‚em. OpowiedziaÅ‚ mi o swojej pracy z bezdomnymi. MajÄ… gospodarstwo pod Bielskiem i uczÄ… tych ludzi pracy, życia i modlitwy. “Nie wystarczy dać im pracÄ™ - mówiÅ‚ mi brat Wiesiu - trzeba nauczyć ich radzić sobie w chwilach wolnych, bo inaczej jak nie pracujÄ… to pijÄ…!” PostawiÅ‚em mu piÄ…tkÄ™, nie za wiedzÄ™, ale za to c o robi. (I znowu wylazÅ‚ ze mnie humanista!)
O 19.00 mieliśmy mszę św. Na kazaniu mówiłem o św. Ludwiku i jego nabożenstwie do Maryi. Potem była noc nikodemowa. Porządnie się pomodliłem i wyspowiadałem chyba 10 osób. Chwała Panu! On naprawdę żyje i działa!

Uwagi o ludziach:

Ksiądz Kanclerz Marian - Wreszcie trochę pogadaliśmy. I pomyśleć, że kiedyś to była nasza bardzo częsta praktyka. Odleciałem trochę od kurialnych klimatów dlatego jestem tak rzadko. Co do ideałów księży, to wierzę, że jeszcze sporo ich mają. Może troszkę gorzej z ideałami dotyczącymi troski o całą diecezję. Każdy swoje ideały chce realizować na swoim podwórku i tym martwię się bardziej.

Ks. Jasiu Mucha - Przeleciał ksiądz obok mnie w tak szybkim tempie, że już rozumiem skąd u księdza to nazwisko. Jasiu! Dzięki za tych kilka miłych słów i zapraszam na rekolekcje księżowskie, które prowadzę w Zakopanym. Tak jak mówiliśmy - dopiero w listopadzie!

Wojtek R. - Rower jest jak nowy. Od jutra już nie mam wymówki i muszę zacząć jeździć. Dziękuję za pomoc. Bardziej jednak cieszę się z tej szczerej rozmowy. Powinieneś częściej opowiadać o sobie i swojej rodzinie. Od tego jestem, żeby słuchać i starać się rozumieć. Wiem z tajnych źródeł, że może wreszcie wyjdzie coś z pracą dla ciebie.

Marlena XYZ - Modlę się za Ciebie i błagam, abyś nie zabijała swojego dziecka. To nic, że nie masz ponoć nawet 17 lat i że ta ciąża to zwykły przypadek. Ale to zycie, które poczęło się w tobie, to prawdziwy człowiek kochany przez Boga. Pozwól mu się urodzić i nie martw się ludzkimi względami. Jak sama nie dasz rady wychować znajdą się tacy, którzy ci pomogą. Może twoja sprawa to znów sygnał o moim adoptowanym miesiąc temu dzieciątku? Modlę się za ciebie i za twoje dziecko. Przyłączam się do tego łańcuszka modlitwy i wszystkich, którzy czytają ten blog proszę: Małoletnia Marlena chce dziś zabić swoje nienarodzone dziecko. Decyzję już podjęła. Potrzebny cud. Prośba o modlitwę. Podaj dalej!

Bóg do wynajęcia!

April 12th, 2007 by xAndrzej

Nie chciałbym, aby ktoś wziął ode mnie to co tylko możliwe, a potem mnie zostawił i miał mnie w nosie. Czułbym się wtedy potraktowany jak rzecz, a nawet mniej ważny niż one. Jezus nie chciał być Panem rzeczy i wszystko co zrobił, zrobił z czystej miłości do nas. To my interesujemy Boga w sposób wyłączny, a nie nasze rzeczy, modlitwy, dary, czy dobre uczynki. Nie chciałbym być dobrym wujkiem, który jest potrzebny do dawania prezentów, a kiedy już je da, mógłby nie istnieć.
Niestety tak czasem traktujemy Boga. To stara historia. Najpierw zbuntował się anioł. Przywłaszczył sobie mądrość, którą od Niego dostał i powiedział, że teraz to będzie słuchał tylko siebie. Potem zgrzeszyli ludzie. Nabraliśmy od Boga mnóstwo darów, a potem odwróciliśmy się od Niego i powiedzieliśmy, że my lepiej wiemy jak to sobie zagospodarować. Cała moc przemiany u apostołów po zmartwychwstaniu polegała na jakościowej zmianie wiary. Wreszcie uwierzyli, że wszystko co mają jest w Chrystusie. Bez Chrystusa jakiekolwiek dary nie mają już znaczenia i mocy. Jeśli żyjemy to tylko dlatego, że On żyje. Jeśli zmartwychwstaniemy i pokonamy śmierć to tylko dlatego, że On zmarwtychwstał. Bez Niego jego dary są puste i bezwartościowe. Jezus jest największą wartością! Obym nigdy nie oddzielił Chrystusa od Jego darów, obym nigdy nie przywłaszczył sobie darów, a Boga miał w nosie!

GubiÄ™ rachubÄ™ czasu. WydawaÅ‚o mi siÄ™, że jest Å›roda, a tu mija już czwartek. Rano trochÄ™ siÄ™ pomodliÅ‚em, ale bez wiÄ™kszych wzruszeÅ„. Potem byÅ‚a dÅ‚uższa dyskusja o sprawach budowlanych. W przyszÅ‚ym tygodniu zapowiada siÄ™ zalew firm i olbrzymi front prac budowlanych. Potem pracowaÅ‚em trochÄ™ w “Niedzieli”. Głównie czytaÅ‚em edycje i przygotowywaÅ‚em materiaÅ‚ do artykuÅ‚u o rewolucji seksualnej Karola WojtyÅ‚y. PostanowiÅ‚em napisac ten artykuÅ‚ w formie listu do mÅ‚odej dziewczyny. Potem znów trochÄ™ spraw budowlanych i praca przy biurku w domu. KoÅ„czÄ™ już sprawdzanie pracy mojego pierwszego magistranta, zabieram siÄ™ też po woli za korektÄ™ książki. Jak Bóg da to może pchnÄ™ to do przyszÅ‚ego tygodnia. Po poÅ‚udniu konsultacje i wyjazd na spotkanie modlitewne w auli przy Å›w. Wojciechu. Bardzo mi siÄ™ dziÅ› dobrze modliÅ‚o. Po powrocie zjadÅ‚em kolacjÄ™ z chÅ‚opakami ze “Skrzata” i znów zabraÅ‚em siÄ™ do pisania.
Z książek, które dziś czytałem prawie wszystkie dotyczyły pedagogiki. Wyjątek to książka o modlitwie ojca Delifieux.

Uwagi o ludziach:

Pani Dziekan Wydziału Zarządzania - Miło było spotkać i porozmawiać. Dziękuję za bardzo życzliwe słowa wsparcia naszych inicjatyw i wszystkiego co robimy. Bardzo potrzeba młodym takiego jawnego wsparcia od nauczycieli akademickich. Cieszę się, że mogłem się dziś pomodlić za mamę. Niech odpoczywa w pokoju!

Adrian Dorosiński - Czułem przez słuchawkę atmosferę Krakowa. Dzięki za telefon i pozdrowienia. To super, że wybierasz się w Bieszczady. Będzie okazja szczerze pogadać. Tak naprawdę to z całego DA jesteś moim najstarszym znajomym - znamy się przecież jeszcze z Grabówki. I pomyśleć, że ten chudy dzieciak jest dziś już studentem UJ?

Andrzej i Sławek - Wierzę, że kolacja wam nie zaszkodziła. Ja czuję się jak dotąd bardzo dobrze. Wprawdzie wczoraj Kuba bał się wziąć tę kiełbasę dla swojego psa, ale myślę, że nasze żołądki są mocniejsze niż jakiegoś tam owczarka niemieckiego. Cóż, niech to grzeszne ciało pęknie, żeby się tylko dary Boże nie zmarnowały. Zapraszam w czwartek 26 kwietnia. Mamy dostać w prezencie 500 (słownie pięćset) kilo kiełbasy. Smacznego!

Brawo Ksiądz Ksawery! - Gratuluje zwycięstwa nad chorobą i pokonania rozległego zawału. Cieszymy się wszyscy z powrotu do pracy. Cóż tam baza danych. Najlepszą bazę ma ksiądz prałat w głowie!

Ks. Darek Kuśmierek - Jesteś gość! Podziwiam twój zapał pracy z młodzieżą. Cieszę się, że prawdziwi duszpasterze młodzieży jeszcze nie wyginęli. Szkoda, że w najbliższą sobotę nie mogę ci pomóc, ale na przyszłość jestem do usług. Rozmowa z Tobą podtrzymała mnie na duch, bo juz zacząłem się bać, że nie ma księży, którzy bez reszty oddają się młodym. A jednak są!

Mój przyjaciel blog

April 12th, 2007 by xAndrzej

Lubiłem zawsze czytać pamiętniki. Pamiętam z jaką pasją czytałem na przykład pamiętniki Mirce Eliade, znanego religioznawcy. W którymś dniu zapisał on, że właściwie to pamiętnik zaczyna pisać jego osobę, że pamiętnik stał się jego największym przyjacielem. Daleko mi bardzo do tego, aby mój blog stał się moim najwiekszym przyjacielem, bo mam wspanialszych przyjaciół wśród ludzi żywych. Mimo to, warto pisać pamiętniki. Robiłem to przez całe seminarium i zawsze pamiętnik byl dla mnie rachunkiem sumienia, renamentem z porzuconych ideałów, albo chlubą z tego, że coś jednak poszło do przodu.
Wczoraj trochę pomarudziłem i nawet przez moment miałem ochotę wymazać ten zapis, ale przecież robiąc takie rzeczy byłbym nieszczery. Cóż, nie jestem twardzielem i mam czasem gorsze dni. Dziękuję wszystkim, którzy się tym trochę przejęli i nawet pisali do mnie SMS-y i maile.
O tym, że wraca mi energia może świdczyć i to, że piszę tę notatkę tuż przed 2 w nocy. Właśnie wróciłem z czuwania na Jasnej Górze. Odwiozłem po drodze Księdza Arcybiskupa do domu, i wróciłem z wielką ochotą popisania w moim blogu. Godziny modlitwy, zwłaszcza przed cudowną ikoną Maryi odnawiają w sposób bardzo widoczny moje siły. Modliłem się za Was. Podczas różańca wymieniałem wiele waszych imion i nazwisk, wiele mniejszych i większych grupek DA. Ksiądz Arcybiskup mówił w konferencji, że kapłan musi za innych składać ofiary. Przyjmijcie moją nocną modlitwę. Chcę ją całkowicie ofiarować wszystkim moim wspaniałym przyjaciołom, mojej najbliższej rodzince, którą stanowią studenci z DA i przyjaciele.
ZaprosiÅ‚em Boga do moich zakrÄ™conych zajęć i czujÄ™, że Pan znów coÅ› rozplÄ…tuje i coÅ› po mnie poprawia. UporaÅ‚em siÄ™ z tygodniowÄ… dawkÄ… artykułów, sporo zrobiÅ‚em z poprawianiem magisterki i w sposób wrÄ™cz cudowny zaÅ‚atwiÅ‚em kolejny transport cegieÅ‚. PaweÅ‚ z łódzkiej “PiÄ…tki” pomaga mi zaÅ‚atwić lekarza dla taty, a Daria z Bristolu napisaÅ‚a mi, że modli siÄ™ za mnie przed NajÅ›wiÄ™tszym Sakramentem. I jak tu Was nie kochać? Dobrze, że czasem czujemy siÄ™ bezradni, bo wtedy prowokujemy innych, aby nam pomogli i pozwalamy sobie pomóc.
Dziś właściwie cały dzień spędziłem na pracy naukowej. Odrabiam wielkie zaległości. Na koniec, kolejna randka z Matką Boga na czuwaniu jasnogórskim. Niestety, jedynym słabym punktem czuwania, były pojawiające się co chwila marzenia, żeby zamknąć się w klasztorze i być mnichem do końca życia. Znowu to samo!

Uwagi o ludziach:

Pan doktor XYZ - Pozwala mi pan odbudować wiarę w lekarzy. To, że wydzwania pan po różnych parafiach, żeby pomóc duchowo swojej pacjentce jest wspaniałe. Zazwyczaj lekarzy interesuje jedynie fragment ludzkiego ciała i to wszystko. Będę się modlił za całą tę sprawę.

Kasia Krywult - Dziękuję za zaufanie i za szturmowanie nieba w trudnych chwilach w twojej rodzince. Cieszę się, że wszystko skończyło sie dobrze. Jestem przekonany, że cały ten incydent był po coś. Ty już najlepiej wiesz po co! Nic nie dzieje się bez powodu.

Ksiądz XYZ - Ma ksiądz rację - jestem osłem. Nie kupuję sobie nowego samochodu, wszystkie pieniądze pakuję w cudze mury, nie korzystam z tytułów i pozwalam się wykorzystywać, rozpuszczam studentów nic na nich nie zarabiając, nie wybieram się w długą podróż za granicę, żeby poszaleć i popływać w superanckich basenach i w ogóle za często tracę czas dla młodych, zwłaszcza wieczorami, bo przecież należy mi się w końcu trochę wolnego. Jestem osłem i pozostaje mi wierzyć, że Bóg na ośle wjechał do Jerozolimy. Może i na mnie trochę pojeździ i będę miał swój mały, ośli wkład w zbawienie ludzi. Wierzę, że do osłów należy niebo, a do operatywnych cwaniaków - ziemia.

Teraz czas na naszÄ… paschÄ™

April 10th, 2007 by xAndrzej

Minęły święta. Zwykle po nich oczekujemy nowych perspektyw, nowej energii, nowego ducha. Pewnie to wszystko jest nowe, ale nie zawsze takie, o jakim marzymy. Bóg nikogo z nas nie wprowadził w błąd. Zapowiedział, że mamy mieć udział w jego paschalnych wydarzeniach. Ale mieć udział znaczy w tym wypadku, mieć udział we wszystkim, a nie tylko w samym finale zmartwychwstania. Doskonale to rozumiał św. Paweł pisząc, że po zmartwychwstaniu nadszedł czas na naszą paschę. Moja pascha już trwa, ale muszę jeszcze przejść kawał drogi, żeby zacząć zmarwtychwstawać w Panu.
KÅ‚adÅ‚em siÄ™ wczoraj spać, ufajÄ…c, że dzisiejszy poranek to bÄ™dzie już poranek prawdzwie wielkanocny. A tu zamiast sÅ‚oÅ„ca - deszcz, zmiast pokoju w sercu - niepokój i lÄ™k, zamiast trochÄ™ oddechu - tak wielki nawaÅ‚ pracy, że pÅ‚akać siÄ™ chce. CaÅ‚a ta mieszanka przywaliÅ‚a mnie dzisiaj trochÄ™ do ziemi. Przez moment pomyÅ›laÅ‚em, że sprzeniewierzyÅ‚em siÄ™ zmartwychwstaniu, ale Bóg szybko mnie poprawiÅ‚, przypominajÄ…c, że teraz jest moja pascha i trzeba jeszcze trochÄ™ podźwigać ciężarów, żeby dokÅ‚adnie we wszystkim naÅ›ladować Jezusa. Na czym wiÄ™c polega nowość tego czasu po wielkanocy? Na tym, że podczas wieczornej modlitwy w kaplicy, kiedy przywalony masÄ… obowiÄ…zków i spraw żaliÅ‚em siÄ™ przed Bogiem, poczuÅ‚em niesÅ‚ychany pokój w sercu. “Pokój wam!” - przecież to sÄ… sÅ‚owa Jezusa. One mi sÄ… potrzebne nie na sÅ‚oneczne dni, ale wÅ‚aÅ›nie na takie jak ten dzisiejszy - pochmurne i smutne!

PrzywaliÅ‚o mnie dziÅ› tyle spraw, że aż bojÄ™ siÄ™ o nich pisać, żeby nie zrobić z siebie “narzekajÄ…cej baby”. Mnóstwo spraw do podjÄ™cia w zwiÄ…zku z budowÄ…, zaÅ‚atwianie cegieÅ‚, niepokój o pieniÄ…dze, brak czasu, żeby pojeździć po fachowacach. W “Niedzieli” znowu mnóstwo nowych inicjatyw, a ja muszÄ™ siedzieć cicho, żeby nie wziąć czegoÅ› nowego na siebie. W kolejce czeka przecież kilka zamówionych artykułów, już dwa tygodnie leży na biurku moja książka przysÅ‚ana z wydawnictwa do szybkiej korekty. W tym tygodniu muszÄ™ skoÅ„czyć poprawianie magisterki i przygotować nowÄ… seriÄ™ wykÅ‚adów i kolokwium. Do tego mnóstwo woÅ‚ania o pomoc: rozwalajÄ…ce siÄ™ małżeÅ„stwo jednej z naszych rodzinek, ciężka choroba Andrzeja, mnóstwo spraw w zwiÄ…zku z pielgrzymkÄ… akademickÄ…, telefony od KsiÄ™dza Biskupa Tomasika, żeby wygÅ‚osić rekolekcje do księży, brud w domu, choroba taty i konieczność szukania lekarza. Na to wszystko jeszcze wieczorem, jakby gwóźdź do trumny, telefon od KsiÄ™dza WÅ‚odka z proÅ›bÄ… o udziaÅ‚ w modlitwie z egzorcyzmami. Tego ostatniego już nie wytrzymaÅ‚em. Nawet nie wiem, czy umiaÅ‚em spokojnie rozmawiać. Ale w takim stanie nie byÅ‚oby ze mnie żadnej pomocy, a diabeÅ‚ chyba by siÄ™ cieszyÅ‚ majÄ…c przed sobÄ… tak wypalonego goÅ›cia.
I w tym wszystkim mam zobaczyć udział w zmartwychwstaniu? Tak, właśnie tak. Czuję, że te kilka krzyży to jest teraz moja pascha.

Uwagi o ludziach:

Ks. Biskup Henryk Tomasik- Miło było dziś słyszeć głos Księdza Biskupa. Bardzo sobie cenię dawną współpracę. Żałuję, że chyba nic nie wyjdzie z tych rekolekcji, ale czuję się zaszczycony, że w takim gąszczu księży zostałem gdzieś zauważony.

Rodzina XYZ - Nie śpię przez was już drugą noc. Czy naprawdę nie możecie usiąść normalnie i pogadać jak ludzie. Rozumiem, że już tak się poraniliście, że nie widzicie żadnego światła przed sobą. Módlcie się więc o cud i uwierzcie, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Ks. Włodek i Mateusz K. - Cała ta dzisiejsza sytuacja jest bardzo dziwna. Wasze natrętne telefony były chyba w najgorszym z możliwych czasie. Przybity perspektywą nieprzespanych nocy jeszcze otrzymałem od was zaproszenie, które wywołało we mnie strach, że teraz to już wszystko mi się zawali. Swoją drogą, nie czuję żadnego niepokoju, że nie podjąlem tego wołania o pomoc. Wewnętrznie jestem przekonany, że nie był to czas dla mnie na taką posługę.

Prawdziwie zmartwychwstał!

April 7th, 2007 by xAndrzej

Doszliśmy do granicznego momentu historii Jezusa. Dotąd można było dotknąć, posłuchać, popatrzeć, doświadczyć. Nawet ci, którzy w Niego nie wierzą mogli na swoje ciekawskie oczy zobaczyć Jego cierpienie i śmierć, mogli przypatrywać się złożeniu Jego ciała do grobu. Do tego wystarczyło być i patrzeć. Teraz trzeba pokonać najważniejszy próg - próg wiary. Zmartwychwstanie dokonało się bez świadków. Ono wymagało od uczniów wiary. To samo dotyczy nas. Nie możemy być już sympatykami historii Jezusa, ale musimy stać się ludźmi wiary w autentyczność i konkret zmartwychwstania. Nie wystarczy już być i patrzeć, trzeba mocno uwierzyć. Uwierzyć nie byle jak, ale na całego! A co to znaczy uwierzyć na całego? Po pierwsze przyjąć prawdę, że ON żyje! Przecież my czasem zachowujemy się tak, jakby Jezus był martwy! Po drugie, zrzucić z siebie stary kwas, starego człowieka z jego grzechami. Bo grzech zabija Boga w nas. Jeśli nic nie zrobisz ze swoimi grzechami to Bóg w tobie nie zmartwychwstanie. I to nie chodzi o wyłuskiwanie każdego grzechu po kolei. Chodzi o odcięcie korzenia grzechu, czyli decyzję na całkowitą zmianę życia.
Apostołowie widzieli Zmartwychwstałego. Inaczej nie dałoby się uzasadnić ich przemiany. Przecież oni z tych zalęknionych i asekurujących się sympatyków Jezusa, stali się szaleńcami tej Drogi. Widzieli Zmartwychwstałego i od tej pory gotowi byli na wszystko: na utrapienia i wyśmianie, na kamienie i okrutne męki, na pożarcie przez dzikie zwierzęta i na okrutną śmierć.
Po czym można poznać swoją wiarę w zmartwychwstanie? Właśnie po takim radykalnym powrocie do życia z żywym Jezusem.

Trwa cisza Wielkiej Soboty. ZaczÄ…Å‚em dzieÅ„ od osobistej modlitwy, a potem pojechaliÅ›my na wspólne modlitwy w archikatedrze. PrzepiÄ™kna jet LIturgia Godzin Wielkiej Soboty. Jest to wÅ‚aÅ›ciwie jedyne oficium jakie sprawuje dziÅ› KOÅ›ciół. Nie ma dziÅ› mszy Å›w., ani nie udziela siÄ™ sakramentów. W Godzinie CzytaÅ„ przepiÄ™kny tekst starożytnej homilii paschalnej. CiÄ…gle wracajÄ… w niej sÅ‚owa jak rozkaz: “Obudź siÄ™ o Å›piÄ…cy! PowstaÅ„my i chodźmy stÄ…d, bo Pan nasz zmartwychwstaÅ‚”. WstrzÄ…snęły mnÄ… te nawoÅ‚ywania, bo ciÄ…gle trzymam siÄ™ starego życia i spania, zamiast Å›miaÅ‚o ruszyć za ZmartwychwstaÅ‚ym.
O 11.00 mieliśmy życzenia u Ksiedza Arcybiskupa. Najpierw ze środowiskiem akademickim, a potem z księżmi. Cieszę się, że byli rektorzy naszych uczelni i dziekani. Mogliśmy sobie złożyć życzenia i pomyśleć o właściwym sensie zmartwychwstania.
Potem pojechałem na cmentarz do Tomka. Znowu sobie pogadaliśmy. Ja po tej stronie, a Tomek po tamtej. Takie rozmowy nie byłyby możliwe, gdyby nie było zmartwychwstania. Jeśli Jezus żyje, to w NIm żyje i Tomek, i mogę odwiedzać jego grób i rozmawiać jak z kimś żywym.

Za chwilę jadę do naszej kaplicy na wigilię paschalną. W nocy mam zamiar dotrzeć do mojej rodzinnej parafii, żeby wziąć udział w porannej rezurekcji. Ostatni raz na rezurekcji w mojej rodzinnej parafi byłem już prawie 20 lat temu. Z radościa posłucham odgłosu bębnów zwiastujących prawdę, że Chrystus prawdziwie zmartwychwstał.

Uwagi do wszystkich ludzi:

Kochani! Chciałbym Wam złożyć najlepsze życzenia na Wielkanoc. Niech Chrystus stanie się jeszcze bardziej Waszą mocą i nadzieją, niech odrodzi w Was pragnienie życia w miłości, radości i prawdzie. Niech ta Wielkanoc sprawi, aby w każdym z Was umarł stary człowiek, a narodził się nowy, ten, który swoje życie zanurza całkowicie w zmartwychwstaniu Jezusa. Wesołego ALLELUJA!!!
JEZUS ŻYJE!!!!

Przy tej okazji dziękuję Wam za czytanie tych moich refleksji i za dużo dobrych słów. Wielu z Was znam, ale wielu nigdy nie spotkałem w swoim życiu. O wszystkich Was myślę, za Was się modlę i Wam chcę służyć jak potrafię. Proszę Was o modlitwę za mnie, bo nie da się być dobrym księdzem, jeśli nie ma się zaplecza ludzi modlących się i wspierających kapłana w jego misji.

« Previous Entries Next Entries »