Go to content Go to navigation Go to search

Ja się przecież ożeniłem z Kościołem!

February 17th, 2007 by xAndrzej

To dziwne, że zazwyczaj świeccy martwią się o mój celibat. Ostatnio znów modna jest dyskusja na ten temat. Zawsze stawiałem na równi skarament małżeństwa i kapłaństwa. Obydwa są pewnego rodzaju małżeństwem. Mężczyzna, który decyduje się na ślub z kobietą, podejmuje decyzję bycia wiernym aż do końca. A znakiem tej wierności ma być oddanie ciała swojej oblubienicy. Moje święcenia kapłańskie też były zaślubinami. Ja się po prostu ożeniłem z Kościołem, a zankiem tego małżeństwa jest oddanie Bogu swojego ciała. Tuż przed decyzją na pójście do seminarium naiwnie myślałem, że celibat jest formą protestu wobec brzydoty seksu. Szybko mi wytłumaczono, że nie będę współżył z kobietą nie dlatego, że seks jest brudny, ale dlatego, że jest on czymś tak dla mnie ważnym, tak bardzo moim i tak pięknym, że jeśli kocham Boga bardziej niż wszystko inne, to właśnie ciało ma być znakiem tej miłości. Mój celibat jest znakiem wyjątkowej miłość do Chrystusa, tak wielkiej miłości, że potrafię dla niej zrezygnować z tego co takie moje i takie ważne. Zanim będziecie krytykować Kościół za celibat, pomyślcie co się stałoby z Kościołem, gdyby nagle zabrakło w nim ludzi, którzy kochają Boga ponad wszystko, nawet ponad swoją własną seksualność. Z pewnością to nie jest proste, ale czy łatwym i prostym jest wymaganie od małżonków wierności małżeńskiej i bycie ze sobą na dobre i na złe? Rezygnacja z celibatu byłaby rezygnacją z najważniejszego znaku sakramentu małżeństwa i kapłaństwa: znaku oddania swojego ciała. Jak bardzo trzeba zakochac się w Chrystusie, żeby dla Niego zrezygnować ze współżycia i posiadania dzieci? Jestem zdecydowanym zwolennikiem celibatu i jako osoba żyjąca w celibacie jestem przekonany, że trud z nim związany jest wielkim darem dla Boga. Jest też wielkim sprawdzianem miłości!
Dzisiejsza sobota, jak prawie każda, upłynęła mi najpierw na sprzątaniu domu. Właściwie to bardziej chodziłem po domu niż pracowałem. Przyszło dzisiaj tylu wspaniałych studentów do pomocy, że sprzątanie poszło sprawnie i zakończyło się wyśmienitym obiadem. (Naleśniki palce lizać i zupa pomidorowa z makaronem - tak samo świetna. Brawo kochane koleżanki gosposie!) W południe odprawiłem mszę św. w kościółu rektorackim. A potem zaplanowałem sobie całe popołudnie i wieczór na studiowanie i modlenie się. Nie wyszło praktycznie ani jedno ani drugie. Grześ przyejchał, żeby naprawić kilka rzeczy i zainstalować nowe sprzęty. Do tego wszystkiego ciągle ktoś wpadał na chwilkę, albo dzwonił z jakimś problemem. (Oczywiście do nikogo z nich nie mam żalu) Z początku mnie to wręcz zirytowało i wyprowadziło z równowagi, ale potem zaczałem obracać to w żart i bardzo pomogło. Jeszcze raz nauczyłem się, że plany Boga a plany człowieka zawsze mogą okazać się inne. Takie zaskakujące sytuacje są poligonem miłości i zaufania. Na szczęście dzień zakończył się wspólną modlitwą brewiarzową z X Markiem i chwilą osobistej medytacji. Bóg jest jednak fantastyczny i zawsze przywraca pokój. Jest lepszy niż tysiące relanium!

Uwagi o ludziach:

Ks. Stanisław B. - chory kapłan - Oj, Stasiu, Stasiu - chyba rzeczywiście najlepiej w życiu wyszły ci włosy. Twoich książek nie czytam, bo nic z nich nie rozumiem. Za ciebie się czasem modlę, żeby Bóg dał ci zdrowie.
Piszę o tobie na blogu, bo chcę sobie uświadomić, że nawet wśród braci kapłanów są chorzy i ubodzy. Cieszę się, że się trochę zatrzymałem z tobą i mogłem posłuchać twoich dziwnych wizji na temat świata.

Pani XYZ - matka zniewolonego chłopaka - Często myślę o pani synu. Zadziwia mnie fakt jak bardzo długo pozwala on sobie na trwanie w zniewoleniu. Wszystko przez to, że jego powroty do Boga są połowiczne. Bóg nie chce ochłapów, albo Mu damy wszystko, albo sami musimy odpowiadać za swoje czyny. Jest pani dzielna, że pani wierzy, ufa i czeka. Święta Monika wierzyła i ufała długie lata i w końcu jej syn Augustyn odnalazł Boga.

Czy chcesz być jak Ja?

February 17th, 2007 by xAndrzej

W 1930 roku Marta Robin usłyszała od Boga pytanie: Czy chcesz być jak Ja? Już wtedy była osobą mocno chorą i przykutą do łóżka. Odpowiedziała pozytywnie. I od tamtej chwili, przez ponad 50 lat, w każdy piątek przeżywała niewyobrażalne męki łącząc się z cierpieniami Chrystusa. Jadła tylko komunię świętą i spała dwie, trzy godziny dziennie. Bez wątpienia, ode mnie Bóg nie żąda takich cierpień, ale pewnie bardzo chce bym był choć trochę taki jak On. Z pewnością i ja bardzo tego chcę i wkurzam się na siebie, że mi to tak kiepsko wychodzi. Nie myślę wcale, żeby kopiować życie Jezusa, żeby przesiąść się z wolsvagena na osła, żeby nosić tunikę i chodzić w sandałach, ale żeby w środku być takim jak On. Zadaję sobie pytanie jak mieć w sobie tyle nieba, skąd czerpać siły, żeby każdego kochać, mieć do każdego mnóstwo cierpliwości i nosić w sobie nieustanny pokój i opanowanie? Może ja mam złe wyobrażenie Jezusa? Nigdy nie zapomnę historii pewnego księdza, który odszedł z kapłaństwa. Na pożegnanie napisał list, w którym podaje powód swojego odejścia: odchodzę, bo całe życie wybierałem funkcje kapłańskie, a nigdy nie wybrałem naśladowania Chrystusa. Na tym etapie mojego kapłaństwa staram się naśladować Chrystusa. Przyznaję, że dotąd, a może jeszcze i teraz, bardziej mi zależało na dobrym pełnieniu funkcji księdza. Może nie rozumiecie tych różnic, ale dla mnie one są istotne, są źródłem moich życiowych priorytetów. Chodzi o to, żeby nie zaszczyty, nie znaczenie, nie to, że mnie szanują i podziwiają było motorem mojego działania, ale by wszystko było ze względu na Chrystusa. Mam jeszcze przed sobą mnóstwo pracy w tej dziedzinie!!!!
DziÅ› robiÅ‚em znowu trochÄ™ za żebraka. CaÅ‚e nasze budowanie jest bardzo kosztowne i uczy mnie pokory. Czasem muszÄ™ po prostu stanąć z koszyczkiem w rÄ™ku pod koÅ›cielnym chórem i zbierać od ludzi pieniÄ…dze. To jest maÅ‚o przyjemne, bo czujÄ™ siÄ™ jak żebrak. Nie zapomnÄ™ mojej żebraniny w Ameryce. StaÅ‚em jak koÅ‚ek, próbowaÅ‚em siÄ™ uÅ›miechać i czuÅ‚em, że wszyscy w koÅ›ciele patrzÄ… na mnie przez pryzmat pieniÄ™dzy. Nawet gdy gÅ‚osiÅ‚em kazania, czuÅ‚em, że ci ludzie myÅ›lÄ… sobie: “wysila siÄ™ na Å‚adne sÅ‚owa, bo chce od nas zgarnąć trochÄ™ dolarów”. Dla amerykanskich proboszczów byÅ‚em jak pasożyt, który żeruje na ich parafianach. MajÄ…c medialny uÅ›miech na twarzy powtarzaÅ‚em sobie wtedy w myÅ›lach: “Panie Boże, to dla studentów, dla zbawienia ich duszy!” Czasem jestem żebrakiem u różnych bogatych ludzi. SÄ… zazwyczaj bardzo życzliwi i pewnie nie majÄ… pojÄ™cia, że czujÄ™ siÄ™ jak żebrak. Może czasem myÅ›lÄ…, że jestem bardzo operatywny. A ja nie umiem siÄ™ poruszać w Å›wiecie ludzi bogatych. Kiedy chodzÄ™ po ich salonach, kiedy jeżdżę ich bogatymi samochodami, kiedy opowiadajÄ… mi o swoich dalekich podróżach noszÄ™ w sercu obraz ludzi ubogich, gÅ‚odujÄ…cych i nagich. JeÅ›li idÄ™ i proszÄ™ o pomoc to tylko ze wzglÄ™du na potrzebujÄ…cych. Nie chciaÅ‚bym czerpać z ich bogactwa tylko dla siebie. JeÅ›li w ogóle potrafiÄ™ być żebrakiem to tylko ze wzglÄ™du na troskÄ™ o zbawienie studentów. Ciężko mi to wychodzi. Å»eby być dobrym żebrakiem trzeba mieć sporo pokory, a ja mam jej widocznie za maÅ‚o. A może wÅ‚aÅ›nie to żebranie czyni mnie podobnym do Jezusa?
W każdym razie dzisiaj wyjechałem, żeby sfinalizować sprawę sponsoringu (to nowoczesna nazwa żebractwa) na materiały elektryczne. No i opłacało się! Znów trochę pieniędzy jesteśmy do przodu i możemy zakładać instalacje elektryczne. Połowę dnia spędziłem więc w drodze między Oświęcimiem, Bielskiem i Katowicami.
Po południu krótka wizyta Kingi i Kamila Turadków. To są właśnie wspólcześni ubodzy, pośród których czuję się najlepiej. Mają gromadkę dzieci, wynajmowane i niespłacone mieszkanie i kiepską pracę, ale wierzą w Boga i bardzo mu ufają.
Dziś piątek, mieliśmy więc noc nikodemową. Dobrze mi się modliło przed Najświętszym Sakramentem, choć czułem się jak leciwy kameduła, który przysypia co chwilę na modlitwie. Dzięki Ci Boże, że jesteś i że pozwalasz mi mieszkać z Tobą pod jednym dachem. Kocham Cię, Boże, miłością jakiej nie mogę nawet wyrazić, a im bardziej Cię kocham tym mniej cieszy mnie ziemia.

Uwagi o ludziach:
JRR Tolkien - autor m.in. WÅ‚adcy PierÅ›cieni - Czytam teraz paÅ„skie listy. RzeczywiÅ›cie ten list do syna o miÅ‚oÅ›ci jest przepiÄ™kny. No i to zakoÅ„czenie: “Z mroku mojego życia, tak bardzo zawiÅ‚ego, stawiam przed TobÄ… synu, jednÄ… wielkÄ… rzecz, którÄ… trzeba kochać na ziemi: NajÅ›wiÄ™tszy Sakrament … Tam znajdziesz romantyzm, chwaÅ‚Ä™, honor, wierność, prawdziwÄ… Å›cieżkÄ™ wszystkich swoich miÅ‚oÅ›ci na Å›wiecie i coÅ› wiÄ™cej: Å›mierć”. Cudowny jest caÅ‚y list. (Piotrze, dziÄ™kujÄ™, że jako fascynat Tolkiena nie zostawiÅ‚eÅ› go dla siebie, ale podzieliÅ‚eÅ› siÄ™ nim ze mnÄ…)

Kinga i Kamil - Gratuluję! Choć to dla Was naprawdę trudne wyzwanie, ja się bardzo cieszę. Wierzę, że kiedyś zrozumiecie, że wasza historia życia jest historią świętą, a wasze dzieci są największym błogosławieństwem. Ja też byłem nieplanowanym dzieckiem i widocznie Bóg bierze do kapłaństwa takich z odrzutu. Będziecie kiedyś mocno dziękować Bogu za to co się dzieje w waszym życiu!

PiotruÅ› Pan

February 15th, 2007 by xAndrzej

Coraz częściej sÅ‚yszÄ™, że jakaÅ› grupa ludzi ma syndrom Piotrusia pana. Faceci we WÅ‚oszech wolÄ… siedzieć u mamusi aż do 30. i dopiero potem majÄ… odwagÄ™ zakÅ‚adać rodziny i żyć samodzielnie. KtoÅ› w “Tygodniku Powszechnym” napisaÅ‚, że w seminariach wychowuje siÄ™ chÅ‚opców w sutannach i że polscy klerycy majÄ… syndrom Piotrusia pana. Coraz wiÄ™cej mÅ‚odych ludzi, w tym studentów, zachowuje siÄ™ jak maÅ‚e dzieci, które potrzebujÄ… opieki, szukajÄ… bezpieczeÅ„stwa, kogoÅ› do wyżalania siÄ™ i poszturchiwania. Może coÅ› w tym jest? Może rzeczywiÅ›cie coraz wiÄ™cej w nas syndromu maÅ‚ego, bezradnego dziecka? Taki infantylizm nie ma nic wspólnego z ideÄ… dzieciÄ™ctwa Bożego. FascynowaÅ‚em siÄ™ kiedyÅ› drogÄ… dzieciÄ™ctwa Bożego w doÅ›wiadczeniu Å›w. Teresy od DzieciÄ…tka Jezus. Jej doÅ›wiadczenie byÅ‚o heroicznÄ… samodzielnoÅ›ciÄ… w życiu dochowym i twardym stawianiem czoÅ‚a przeciwnoÅ›ciom. Pewnie w każdym z nas jest takie, maÅ‚e uÅ›pione dziecko, ale nasz dorosÅ‚y czÅ‚owiek musi nad nim zwyciężać. Jako ksiÄ…dz ciÄ…gle jeszcze nie umiem dobrze rozróżniać jak wydobywać z mÅ‚odych dojrzaÅ‚ość i mÄ…drość? Nie chciaÅ‚bym zabić w nich mÅ‚odzieÅ„czego entuzjazmu, a z drugiej strony nie mogÄ™ być kimÅ›, kto nie stawia wymagaÅ„ i nie wyzwala samodzielnoÅ›ci. W moim przypadku chodzi o ksztaÅ‚towanie dojrzaÅ‚oÅ›ci duchowej. Niestety, ciÄ…gle nie umiem dobrze tego robić. CieszÄ™ siÄ™ absolwentami naszego DA, którzy sÄ… dziÅ› poważnymi ludźmi, biorÄ…cymi siÄ™ z życiem za bary, którzy nie sÄ… maÅ‚ymi dziećmi szukajÄ…cymi tylko pÅ‚ytkich doznaÅ„, miÅ‚ych klimacików. Kiedy myÅ›lÄ™ o owocach mojej formacji na szczęście staje przed moim oczami spora grupa ludzi, którzy z Piotrusiów panów wyroÅ›li na dojrzaÅ‚e osoby. Może wiÄ™c nie ma co przesadzać z zamartwianiem siÄ™, tylko trzeba uznać, że ciÄ…gle jako ksiÄ…dz muszÄ™ cierpliwie towarzyszyć rozwojowi mÅ‚odych ludzi. A może ja sam jeszcze zbyt czÄ™sto jestem Piotrusiem panem?

Dzisiejszy dzieÅ„ byÅ‚ zdominowany przez wykÅ‚ady w seminarium. Na V roku rozpoczÄ…Å‚em wykÅ‚ady z pedagogiki specjalnej, na IV wykÅ‚adam w tej chwili psychologiÄ™ grup psychomanipulacyjnych i terapiÄ™ wyjÅ›cia (ciekawe rzeczy o kontroli umysÅ‚u w sektach!), a na III, w ramach podstawowego kursu pedagogiki mówiÅ‚em dziÅ› o antropologii wychowawczej. Same bardzo ważne rzeczy. Prosto z seminarium pojechaÅ‚em na AkademiÄ™ Jana DÅ‚ugosza. Od poniedziaÅ‚ku zaczynam kolejnÄ… seriÄ™ wykÅ‚adów i ćwiczeÅ„. W poniedziaÅ‚ek mam zajÄ™cia ze studentami od 8 do 20.00. Taki sobie maratonik akademicki! Obiad zjadÅ‚em dziÅ› z panem Edkiem. Zamawiam obiady “U Matuli” i przez to nie muszÄ™ gotować. Co za czasy, dzwonisz i za godzinkÄ™ masz już caÅ‚kiem niedrogi i smaczny obiad. Jak tak dalej pójdzie to wyginÄ… gospodynie na plebaniach! Po obiadku narada z inżynierami. OmawialiÅ›my stan prac przy więźbie dachowej, zastanawialiÅ›my siÄ™ nad konstrukcjÄ… okien, zagospodarowaniem podwórka i projektem wnÄ™trza koÅ›cioÅ‚a. Niestety tym razem pogoda nam trochÄ™ nie sprzyja bo pada deszcz, ale i tak nie jest źle. O 18.00 przemiÅ‚a wizyta Agnieszki, Krzysia i maÅ‚ej Marysi Peteckich. To sÄ… ci, którzy w naszym DA bardzo wydoroÅ›leli i już na pewno nie majÄ… syndromu Piotrusia pana. Aha! Znów byÅ‚ dziÅ› u mnie Wojtek. CzujÄ™ jak bardzo potrzebuje rozmowy i czasu. BÄ™dÄ™ musiaÅ‚ coÅ› z tym zrobić, żeby pomóc mu wydobyć siÄ™ z samotnoÅ›ci. O 19.00 Msza Å›wiÄ™ta a po niej piÄ™kna adoracja. W tak zwanej części prorockiej bardzo wyraźnie usÅ‚yszaÅ‚em Boże natchnienie, że Pan nie chce abyÅ›my byli tylko naturalni i ludzccy, bo tacy sÄ… również ci, którzy nie wierzÄ… w BOga, ale chce, żebyÅ›my byli nadprzyrodzeni i bardziej duchowi. Po modlitwach spotaknie organizacyjne. Do maÅ‚ych grup wpisaÅ‚o siÄ™ już dziÅ› ponad 20 osób, a przciez nie ma jeszcze tych, którzy sÄ… na feriach. CieszÄ™, że czwartkowa grupa nie maleje i pogÅ‚Ä™bia siÄ™. Bóg dziaÅ‚a, bo pozwalamy Mu prowadzić caÅ‚kowicie tÄ™ wspólnotÄ™.

Uwagi o ludziach:
Kleryk Piotr - V rok WSD - Dzięki za rozmowę na przerwie. Podbudowałeś mnie swoją służbą na rzecz ludzi ubogich i uzależnionych. Rozumiemy się dobrze, że żadna wspólnota kościelna nie będzie ewangeliczna, jeśli nie będzie w niej miejsca dla ludzi chorych, cierpiących i ubogich. Tak trzymaj i nie daj zabić w sobie tych pięknych ideałów. Nikt nie może zabronić nam służyć!

Ks. Remigiusz Lota - ojciec duchowny w seminarium - To olbrzymia dopowiedzialność, przygotowywać ludzi do kapłaństwa. Rozumiem twój trud, bo nie da się tego wszystkiego rozeznać w sposób pewny i oczywisty. Jak bardzo musisz słuchać Boga, żeby nie zniszczyć człowieka. Pamiętam dzisiaj w modlitwie, w wiadomej nam sprawie.

Gosia Pietrucha - Odkryłem twoją cichą posługę i przyjaźń z niepełnosprawną Jolą. Cieszę się, bo wiem, ile można od Joli nauczyć się dobrego. Może byś pomyślała o wolonatariacie niepełnosprawnych? Twoje doświadczenie przydałoby się również innym. Dzięki, że służysz.

Być obecnością Chrystusa w świecie!

February 15th, 2007 by xAndrzej

Dzień zacząłem pięknie, a skończyłem mizernie. Rano modliłem się razem z Małymi Siostrami Karola de Foucaulda. Odprawiłem w ich kaplicy Mszę świętą, wspólnie odmówiliśmy jutrznię, a potem była serdeczna rozmowa. W duchowości małego brata Karola, współczesnego ojca pustyni, odnajduję zawsze przykład wyjątkowej wierności w naśladowaniu Chrystusa. Bł. Karol chciał być przede wszystkim obecnością Chrystusa w świecie, czyli tak żyć między ludźmi, aby nie było w nim nic jego, aby napełnił go całkowicie Chrystus. Często przypominam sobie jego zachwyt nad tym, że w pogoni po pierwsze miejsca Chrystus zawsze jest ostatni. Karol de Foucauld jest dla mnie uosobieniem Kościoła za którym bardzo tęsknię, Kościoła pokornego, całkowicie zdanego na Boga i nie walczącego o swoje miejsce w oczach tego świata. Bardzo się modlę o takiego właśnie ducha dla Kościoła, gdzie największą ważnością jest Chrystus, który wypełnia sobą całą wspólnotę. Sam w sobie ciągle nie umiem być całkowicie dla Boga. Jest we mnie mnóstwo miejsc, w którym żyję ja, a nie żyje we mnie Chrystus. Razem z siostrami modliłem się też za wyznawców islamu. W jakiś profetyczny sposób Karol de Foucauld przewidział, że kiedyś świat stanie wobec trudnego problemu jedności chrześcijan i muzułmanów.
Po modlitwie u sióstr pojechaÅ‚em do “Niedzieli”, żeby wypeÅ‚nić mojÄ… obowiÄ…zkowÄ… lekturÄ™ i wrócić do tematu wkÅ‚adki dla mÅ‚odych. W “Niedzieli”, którÄ… coraz bardziej lubiÄ™ jako wspólnotÄ™ ludzi, niestety nie odnajdujÄ™ już tego ducha KoÅ›cioÅ‚a o którym wspomniaÅ‚em wczeÅ›niej. Już w samych tekstach widać dużo jadu, napaÅ›ci i syndromu KoÅ›cioÅ‚a, który jest obronnÄ… twierdzÄ… i zamiast burzyć mury, buduje jeszcze wiÄ™ksze podziaÅ‚y. Nie chcÄ™ takiego KoÅ›cioÅ‚a, bo nie umiem znaleźć dla niego odpowiednika w Ewangelii.
Po południu trochę czasu spędziłem z naszymi budowlańcami. Więźba dachowa zaczyna już powstawać, choć prace są żmudne i jak na początek trochę skomplikowane. Udało mi się pogadać z moim magistrantem i pchnąć trochę jego pracy magisterskiej. O 17.00 już chyba ostatnia wizyta kolędowa u Kasi Bardzińskiej, naszej zaprzyjaźnionej dyrektorki podstawówki 35. W jej szkole pracują z dziećmi nasi wolontariusze.
Na mszy świętej modliliśmy się o właściwie doświadczenie miłości, dobrych mężów i dobre żony. Bardzo chciałem powiedzieć coś ładnego o miłości i tak mnie zamurowało i zaciemniło, że wyszedł z tego bełkot. Po mszy dawaliśmy sobie prezenty i przemówił do nas nasz wujcio Józek. On naprawdę chyba najbardziej z nas żyje ewangeliczną miłością. Przy swoim lekkim upośledzeniu jego pragnienie miłości jest tak duże, że kocha wręcz bezwarunkwo i dosłownie wszystkich. Może nie zazdroszczę mu choroby, ale zazdroszczę tej prostoty w miłości.
DzieÅ„ zakoÅ„czyÅ‚em mizernie, czyli wizytÄ… w kinie na przereklamowanym filmie “RyÅ›”. Jedyny plus tego czasu to wspólna obecność ze studentami. Sam film zrobiÅ‚ na mnie przytÅ‚aczajÄ…ce wrażenie. Powolna akcja, kiepski dowcip, próba Å›miania siÄ™ z polskich wartoÅ›ci religijnych i narodowych i to w maÅ‚o inteligentnym stylu. Na filmie ani siÄ™ nie uÅ›miaÅ‚em, ani nie odpoczÄ…Å‚em, a już kompletnie nie znalazÅ‚em nic godnego uwagi i gÅ‚Ä™bszego przemyÅ›lenia. MiaÅ‚a być to komedia, a dla mnie byÅ‚ to angielski humor o polskiej rzeczywistoÅ›ci w miernym wydaniu, który zamiast trochÄ™ podnieść na duchu jeszcze bardziej zdoÅ‚owaÅ‚. O tym, że film nie byÅ‚ Å›mieszny Å›wiadczy równiez reakcja ks. Marka. On jest wielkim Å›mieszkiem i nie wiele mu potrzeba, żeby pokÅ‚adaÅ‚ siÄ™ ze Å›miechu. Na “Rysiu” byÅ‚ taki moment, że mój sÄ…siad zasnÄ…Å‚, a nawet jak siÄ™ obudziÅ‚ widziaÅ‚em, że bardzo siÄ™ mÄ™czy. Jak macie coÅ› fajnego do roboty to nie wydawajcie pieniÄ™dzy na “Rysia”, nic nie stracicie. No chyba, że chcecie poddać siÄ™ reklamom i być na fali tego co siÄ™ w nich zachwala.

Uwagi o ludziach:

Profesor Andrzej M. - profesor zwyczajny nauk medycznych, członek PAN - Dziękuję panu profesorowi za tak długi list. Nie spodziewałem się go otrzymać. Dziękuję też za wierne czytanie moich tekstów. Sprawą obsady stanowisk w Kościele oczywiście ani się nie zajmuję, ani nie mam na to najmniejszego wpływu, ale zgadzam się, że przydałoby się w polskim episkopacie więcej pobożnych duszpasterzy, niż mało praktycznych i wrażliwych profesorów. Choć to pewnie jest jakiś zarzut, to mimo wszystko się cieszę, że znajduje pan profesor wielu świętobliwych wiejskich proboszczów, mimo, że mniej tej świętości widzi pan w biskupach.

Kasia Bardzińska - dyrketorka SP 35 - Cieszę się, że spotykam nauczycieli, którzy kochają swoją pracę i dzieci z którymi pracują. To ważne, zwłaszcza, że szkoła w której pracujesz jest w bardzo trudnej dzielnicy. Dziękuję też za naszych studentów, że mogą w twojej szkole służyć dzieciakom. Dobrze, że chociaż ten wolontariat u nas rozwija się dość fajnie. Przy okazji - Brawo Ania Filipczak!

Dostałem dziś walentynki - piękne kartki z kwiatami i życzeniami. Dziękuję szczególnie anonimowym nadawcom. Może jeszcze coś zostało we mnie z tej dawnej, prostej i dziecięcej miłości do ludzi?

Jezus jest mojÄ… ArkÄ…!

February 14th, 2007 by xAndrzej

Kiedy się modlę lubię sobie wyobrażać, że staje przed Bogiem i zastanawiam się jakie zdanie ma o mnie Bóg. Czy Bóg jest ze mnie zadowolony? W dzisiejszym czytaniu mszalnym jest mowa o grzechach ludzi i o smutku Boga. Bóg był smutny aż do tego stopnia, że zaczął żałować, że stworzył człowieka. Te słowa stawiają mnie na baczność. Nie chciałbym w życiu odczuć, że Bóg mógłby żałować, że mnie stworzył. Pan kazał Noemu wybudować arkę i wprowadzić tam swoją rodzinę i zwierzęta. Warunek był jeden: wszyscy musieli być czyści. Nawet zwierzaki musiały być czyste. O, kurcze - nie dostałbym się do arki, bo nie jestem do końca czysty. Na początku mnie to przeraziło. Poczułem się jak człowiek skazany na zatopienie, bo nie jestem bez grzechu, a do arki wchodzą czyści. Nagle zerknąłem na krzyż w naszej kaplicy i zobaczyłem rozpięte na nim ciało Jezusa. Przecież Jezus jest moją arką, jego krzyż jest arką nowego przymierza. A co jest na krzyżu? Tam są moje grzechy. Nowa Arka, którą jest Jezus, zabiera na swój pokład również takich grzeszników jak ja. To jest źródło mojej codziennej radości, powód dla którego mogę pokochać Boga i siebie, mogę ciągle dźwigać się z moich grzechów i iść do przodu - bo Jezus jest moją arką i zabiera na pokład ludzi ubrudzonych, dokładnie takich jak ja. Tylko jeden warunek: mieć odwagę każdego dnia wchodzić na pokład Arki Pana. Jeśli czujesz się brudny, jeśli wiesz, że znów upadłeś w grzech nie czekaj na potop, ale właź do Arki Pana!

ZaczÄ…Å‚em dziÅ› dzieÅ„ od zakupów na Promenadzie. KupowaÅ‚em kieÅ‚basÄ™, pasztet, szynkÄ™, chleb, masÅ‚o - wszystko ze wzglÄ™du na przyjazd naszego speca od konstrukcji dachu. Ma u nas mieszkać, a my mamy zamienić siÄ™ w gospodynie domowe. No wiÄ™c lataÅ‚em z samego rana po sklepikach i mocno siÄ™ zdziwiÅ‚em kiedy kilka razy usÅ‚yszaÅ‚em jakieÅ› gÅ‚osy skierowane w mojÄ… stronÄ™: “O, szczęść Boże, to ksiÄ…dz po kieÅ‚baskÄ™? Polecam podwawelskÄ…, a najlepiej siÄ™ opÅ‚aca kupić pasztet dziadziunia i kabanoski z Aleksandrii”. Taka byÅ‚a dzisiaj moja pierwsza modlitwa do Pana. UÅ›miechaÅ‚em siÄ™ i pobożnie odpowiadaÅ‚em szczęść Boże. Po 7.00 przyjechaÅ‚ nasz pan cieÅ›la z Beskidów. To też byÅ‚ budujÄ…cy dialog na powitanie: “Witam KsiÄ™dza, jestem Edek! PrzywiozÅ‚em w bagażniku 500 litrów narzÄ™dzi.” Edek, a zwÅ‚aszcza te litry trochÄ™ mnie zbiÅ‚y z tropu ( u mnie tylko pÅ‚yny mierzy siÄ™ w litrach, wiÄ™c zadrżaÅ‚em, że Edek potrzebuje aż tyle pÅ‚ynów!), ale pan okazaÅ‚ siÄ™ bardzo sympatyczny i szybko wziÄ…Å‚ siÄ™ do pracy.
Kilka minut po 8.00 wyjechaliśmy z Księdzem Markiem na narty do Zwardonia. Po drodze zabraliśmy też Anię z gór, bo jechała do domu do Istebnej. Śnieg najwyraźniej się już kończy więc kto wie, czy to nie było ostatnie nasze szusowanie. W każdym razie jeździło się wyśmienicie. I pomyśleć, że po czterdziestce tak mi się fajnie zjeżdża z górek.
Po powrocie do domu zachowywałem się jak Napoleon. Robiłem kilka rzeczy na raz. Parę minut uczyłem się ze studentami angielskiego, potem ustalałem intencje mszalne i w końcu spotkałem się z ludźmi od gazetki studenckiej. Tuż przed mszą studenci uświadomili mi, że Ks. Marek ma dziś urodziny. I znowu faux pas na całej linii. Nie wiedzieć, że mój największy przyjaciel, sąsiad zza ściany, najcudowniejszy współpracownik, dygnitarz Kościoła Częstochowskiego ma dziś urodziny - to po prostu skandal. Marku kochany, mam nadzieję, że mnie znasz na tyle, że wybaczysz to zapomnienie, a to, że życzę ci wszystkiego co najlepsze i modlę się za Ciebie niech będzie moim podziękowaniem i prezentem. Jak to dobrze, że zdążyłem odprawić w twojej intencji Mszę świętą. I znowu, ja człowiek zawaliłem, a Pan Bóg naprawił wszystko.
Po mszy urodzinowej spotkanie u Ks. Marka. Przed 22 przyszedł do mnie jeszcze Michał i się zaczęły nasze nocne dyskusje dogmatyczne. Zaczęliśmy od poprawności dogmatycznej na kazaniach, a skończyliśmy na problemie księży homoseksualistów. Dyskusje potrwały bardzo długo i mogłem się zacząć modlić dopiero przed północą. Dołączył nawet do mnie dzisiejszy jubilat więc cały dzień zakończył się braterską modlitwą.

Uwagi o ludziach:

Janusz PlewiÅ„ski - mój niepeÅ‚nosprawny przyjaciel z Radomska - DziÄ™kujÄ™ bardzo za list i zdjÄ™cia. Ho, ho ho… Ty to dziaÅ‚asz. Ten pan koÅ‚o ciebie to chyba niejaki WiÅ›niewski, znany piosenkarz. Podziwiam twoje zaangażowanie na rzecz integracji z osobami niepeÅ‚nosprawnymi. PrzyjmujÄ™ zaproszenie do Radomska, ale też zapraszam do nas na KiliÅ„skiego. Bardzo potrzebujÄ™ porozmawiać o sprawach osób niepeÅ‚nosprawnych. U nas umiera wolontariat przyjaźni studentów z niepeÅ‚nosprawnymi. Dla mnie to tak jakby ktoÅ› odcinaÅ‚ mnie od korzeni.

Studentka XYZ - Pytasz mnie, czy możesz przyjść do naszego duszpasterstwa bez lÄ™ku przed odrzuceniem. Tak, w jakimÅ› sensie jesteÅ›my hermetycznÄ… klikÄ…, ale po prostu Å‚Ä…czy nas wiele wspólnych przeżyć. Zacznij po prostu z nami przeżywać życie i spotkania z Bogiem, a szybko zobaczysz, że tÄ™ “klikÄ™” da siÄ™ bardzo Å‚atwo przeniknąć. Nie bÄ…dź maÅ‚Ä… dziewczynkÄ…, którÄ… pani z przedszkola musi wszÄ™dzie poprowadzić za rÄ…czkÄ™ i przedstawić innym dzieciom. Po prostu przyjdź i bÄ…dź, a reszta sama szybko siÄ™ poustawia…

Pani XYZ - Telefoniczna prośba o włączenie do naszej wspólnoty jakiejś osoby z depresją - Przepraszam bardzo, ale nasza wspólnota nie potrafii profesjonalnie pomagać takim osobom. Do tego na dziś, jesteśmy za słabi, żeby pomóc. Proponuję naprawdę nie bać się dobrego psychologa. Pan Bóg czasem uzdrawia i działa przez psychologów i mają oni naturalne narzędzia i środki pomocy. Przez nasze głaskanie i uprzejmość nie pomożemy tej osobie dać sobie radę z psychologicznymi problemami. Jeśli psycholog zaleci udział we wspólnocie to możemy dalej rozmawiać.

Zazdrość zabija!

February 12th, 2007 by xAndrzej

Kain zabił Abla z zazdrości. Zazdrość prędzej czy później zabija. Czym jest zazdrość? To smutek z powodu czyjegoś dobra, sukcesu, powodzenia. Dlatego zazdrość najpierw zabija radość w człowieku. Człowiek nie umie się cieszyć z cudzego szczęścia i wpada w olbrzymią gorycz i dół. Smutek jest pierwszym sygnałem o zwycięstwie zazdrości we mnie. Po zabójstwie poczucia radości, następuje zabicie relacji do drugich. Zazdrość zabija przyjaźń, a nawet miłość. W skrajnych przypadkach zazdrość prowadzi do zabicia drugiego człowieka. O, nie, wcale nie zawsze do morderstwa, ale do powolnego zabijania drugiego, niszczenia go, zniesławiania w swoich i cudzych oczach. Ale tak w ostateczności zazdrość zabija mnie. Tyle razy bronię się przed zazdrością, mam nawet w tym zakresie pewne sukcesy, ale nie mogę powiedzieć, że jestem wolny od zazdrości. Ona jest jak wirus, który dopada człowieka niewiadomo skąd i dlaczego? Czasem po prostu łapię się na tym, że zaczynam zazdrościć. Staram się wtedy dobrze zagospodarować to odczucie, nie tyle udać, że go nie ma, co nadać mu jakiś twórczy kierunek. Nie walczę z samą zazdrością, ale walczę z tym, żeby ona dawała życie, a nie zabijała. Kiedy komuś zazdroszczę mądrości, to staram się więcej czytać i uczyć. Kiedy komuś zazdroszczę szczęścia w miłości, to staram się jeszcze więcej kochać. Kiedy zadroszczę komuś jakiś rzeczy, to rozglądam się wokół siebie i cieszę się z tego bogactwa, które posiadam. Nie tyle więc walczę z samą zazdrością, co z tym, żeby ona nie zabijała. Bo niekiedy zazdrość pobudza mnie do działania. Kiedyś jakiś młody żonkoś mówił mi, że jest tak zdrowo zazdrosny o swoją żonę, że bardziej jeszcze pielęgnuje miłość i troszczy się o swoją lubą.

Dziś dla mnie dzień wielkiego szczęścia i duchowej odnowy. Powodem jest moja spowiedź. Nie muszę Wam tłumaczyć, że my, księża też się spowiadamy. Mam wspaniałego, stałego spowiednika. Spowiadam się u niego, z kilkoma przerwami już od 15 lat. Dziś uświadomiłem sobie, że to dość długo, ale wcale tego nie czuję. Mimo, że wszystko trwało dziś około dwóch godzin. Spowiedź u stałego spowiednika rodzi olbrzymi pokój i daje szansę dobrego obserwowania własnego, duchowego rozwoju. Namawiam was do poszukania sobie stałego spowiednika. Nie ma wtedy kilku niespójnych propozycji kierownictwa duchowego. Stały spowiednik pomaga mi zakorzeniać się w Bogu i zapewnia stabilność drogi, którą idę w stronę nieba. W każdym razie spowiedź to dziś najważniejszy moment całego dnia. Wszystko inne było tak mało ważne wobec tego sakramentu, że nawet nie będę o tym wspominał. Hej, ludki Boże, jestem znowu dzieckiem Bożym! Mimo swoich rzadkich włosów i sporej nadwagi czuję się dziś jak nowonarodzony! Dziwię się Wam, jeśli się nie spowiadacie, lub spowiadacie się rzadko - po co dźwigać tyle ciężarów? Ludzie, nie bądźcie duchowymi masochistami i zrzucajcie jak najczęściej swoje grzechy! Nie rozumiem, po co godzić się na to, aby truły wam życie?

Uwagi o ludziach:

Ks. Grzegorz Ślęzak - ojciec duchownych wszystkich kapłanów w diecezji - Cieszę się, że tak doskonale się rozumiemy i podziwiam, że mając już sporo lat kapłaństwa, umie ojciec patrzeć na rzeczywistość z taką świeżością i możliwie najbardziej obiektywnie. Dziękuję, za kształtowanie we mnie duchowości, w której jest dużo racjonalnego zamysłu i prostego zaufania do Boga.

Kleryk XYZ - spotkany na Jasnej Górze - “Czemu jesteÅ› taki smunty? “- zapytaÅ‚em. “Bo wróciÅ‚em znowu do seminarium! “- otrzymaÅ‚em odpowiedź. Pozostawiam to bez komentarza.

Maks i Kuba - dzisiejsi ministranci - Widzę, że teologiczna dyskusja o płci Boga bardzo was poruszyła. Oj, macie rację, gdyby Bóg był kobietą, to nieźle by się nam dostało, za nasz kapłański celibat. Ale zapewniam, że celibat nie jest dowodem na to, że Bóg mimo wszystko jest mężczyzną. Powtarzam raz jeszcze: Bóg jest Bogiem i kropka.

Marcin S. - Oj, podpadÅ‚eÅ› Marcinku, podpadÅ‚eÅ›. Krytykować silnik polo to lekka przesada, a do tego wszystkiego pakować go do trabanta to już niemal zbrodnia. Twoja wina zostaje ci darowana, bo ponoć zaÅ‚atwiÅ‚eÅ› rezerwacjÄ™ do kina na “Rysia”.

Błogosławieni to ci co zaufali Panu!

February 12th, 2007 by xAndrzej

Im bardziej ufam Bogu tym wiÄ™cej od Niego otrzymujÄ™. Czasem zwalam na Boga mnóstwo spraw, a On je cierpliwie podejmuje i realizuje. Proporcje miÄ™dzy dziaÅ‚aniem Boga a moim sÄ… mniej wiÄ™cej 99 do 1. MiÄ™dzy bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwem a przekleÅ„stwem jest różnica wÅ‚aÅ›nie w ufnoÅ›ci. BÅ‚ogosÅ‚awieni to ci, którzy zaufali Panu, a przeklÄ™ci sÄ… ci, którzy ufajÄ… tylko sobie. Nie ufam sobie! Zawsze gorzej na tym wychodziÅ‚em, gdy ufaÅ‚em sobie. Ufność wobec Boga jest o tyle trudna, że trzeba zagrać va banque, trzeba wejść w “czarnÄ… dziurÄ™” i wierzyć, że Bóg naprawdÄ™ zadziaÅ‚a. Ewolucja mojego życia z Bogiem jest dla mnie zaskakujÄ…ca - coraz mniej jest mojego dziaÅ‚ania, a coraz wiÄ™cej Bożego. CzujÄ™ siÄ™ z tym niekiedy bardzo gÅ‚upio, bo to wyglÄ…da trochÄ™ tak, jakbym zwalaÅ‚ na Boga caÅ‚Ä… robotÄ™, a sam zwalniaÅ‚ siÄ™ ze wszystkiego. Ale co mam zrobić, gdy oddanie wszystkiego Bogu przynosi lepsze owoce, niż moje dziaÅ‚ania?
Muszę już kończyć ten wpis bo niebawem wybije 2 w nocy. Przed chwilą wróciłem z nocnego czuwania na Jasnej Górze. To było piękne czuwanie. Modliłem się w otoczeniu ludzi upośledzonych i niepełnosprawnych. Onieśmielał mnie ich ciągły uśmiech i radość. Trzeba chyba tak bardzo uprościć swoje myślenie, aby wzrosło serce. Jestem stanowczo za bardzo skomplikowany. Przez całą mszę świętą do lewego ucha bełkotał mi swoje modlitwy jakiś upośledzony chłopiec. Z prawej strony miałem natomiast innego, który ciągle śpiewał. Fałszował okrutnie, ale chwalił Pana. Dorwał mnie wreszcie Kuba i tak serdecznie rzucił mi się w ramiona, że nie mogłem go odkleić od siebie. Ten świat ludzi upośledzonych zawsze mnie urzeka swoją prostotą i otwartością. Ich mądrością jest miłość, nie mają innej, więc pozostaje im tylko kochać.
Wczorajsza niedziela była jednocześnie dniem chorych. Od samego rana pamiętałem o całym świecie ludzi cierpiących. Ta intencja towarzyszyła mi na wszystkich Mszach świętych.
O 13.00 urodzinowy obiad Księdza Prałata Józefa Słomiana. Ma już 80 lat i życzyłbym sobie takiej energii i mądrości. Podczas życzeń i toastów zabrałem głos, w którym wyraziłem podziękowanie za to, że przez tyle lat Ksiądz Prałat udzielał schronienia naszemu DA w murach św. Wojciecha. Chyba się starzeję, skoro mam już odwagę występować publicznie na kapłańskich spotkaniach.
O 15 odprawiłem sobie Godzinę Miłosierdzia. Już nie pamiętam kiedy o tej godzinie miałem okazję tak porządnie się pomodlić. O 16.00 pisałem odpowiedź na kolejne pytanie do niedzielnego gadu-gadu. Tym razem jakaś dziewczyna zapytuje mnie, dlaczego Pan Bóg nie jest kobietą? Proponuje nawet, żeby do Boga zwracać się per: Pani Bóg! No cóż, mają ludzie problemy! A Kościół uczy od wieków, że Bóg nie jest ani kobietą, ani mężczyzną - jest po prostu Bogiem.
O 17.45 wizyta u Joli Szymańskiej. Pojechałem do niej ze spowiedzią i komunią świętą. Jola jest osobą niepełnosprawną. Miałem więc znowu okazję spotkać się z cierpieniem i chorobą. Było to bardzo miłe i radosne spotkanie.
O 19.15 msza św. w kościółku. Na kazaniu mówiłem właśnie o zaufaniu Bogu. O tym, czy ufam Mu świadczą przynajmniej trzy rzeczy: modlitwa, służba wobec bliźnich i wiara w życie wieczne. Po Mszy czas spędzony na Jasnej Górze. Oczywiście urwałem się na pół godziny na nocne rozmowy do Ojca Kamila. Tym razem nie było obgadywania tylko głęboka refleksja nad naszym kapłańskim życiem. Razem stwierdziliśmy zgodnie, że jeśli my, kapłani, nie będziemy święci, to nie pomogą nam żadne, najlepsze nawet programy pastoralne.
A potem było czuwanie i tak niedzielę kończę o 2 w nocy.

Uwagi o ludziach:

Dorota Pisarek - katechetka z TZN - Wszystkiego najlepszego z okazji imienin. Byłaś dziś świetna na spotkaniu Rady Parafialnej. Rzeczywiście film o pingwinach wspaniale pasował do filmu o kartuzach! Podziwiam, jak radzisz sobie z katechezą mając przed sobą prawie trzydziestu chłopa. Życzę wytrwałości!

Michał Rudnik - gość z Domowego Kościoła - Dzięki za organizację rodzinnego dnia skupienia. To mi się podoba: konkretna robota, konkretna decyzja i sprawa Boża idzie do przodu. Chyba rzeczywiście niekiedy za bardzo się ze sobą pieścimy. Jak w sprawach tego świata to potrafimy wszystko załatwić, ze sprawami Pana Boga mamy jakoś ciągłe kłopoty. Może przez ten dzień skupienia coś się zmieni?

Ks. PraÅ‚at Jan Niezgoda - proboszcz od Å›w. Jadwigi - Z przemówienia ksiÄ™dza ParÅ‚ata na cześć KsiÄ™dza SÅ‚omiana zapamiÄ™taÅ‚em ważnÄ… rzecz: ksiÄ…dz nie powinien źle mówić o swoim bracie w kapÅ‚aÅ„stwie, nie tylko do Å›wieckich, ale tak w ogóle…

Andrzej Kalinowski - założyciel Betel - Jędruś! Przypomniałem sobie dzisiaj, że byłeś u mnie na prymicjach. To było już tak dawno. I pomyśleć, że wtedy powstawał pierwszy dom dla niepełnosprawnych, a dziś to już wielka federacja wspólnot. Gratuluję i cieszę się, że to wszystko tak się rozwija. Dzięki za dzisiejszą chwilę rozmowy.

Trochę o przyjaźni

February 10th, 2007 by xAndrzej

Jako mnich z zamiłowania i jako człowiek dość zamknięty w sobie jestem obdarowywany przez Boga darem przyjaźni. Choć nie umiem dbać o przyjaciół, nie piszę do nich listów, nie nadaję SMS-ów, nie odpowiadam na maile, nie pamiętam o ich urodzinach i imieninach, nie zwierzam się ze swoich odczuć i raczej jestem mało przeźroczysty to mimo wszystko czuję, że Bóg daje mi doświadczać wielkich przyjaźni. Na początek muszę zaznaczyć, że nie ma na świecie takiej osoby, o której mógłbym powiedzieć, że jest moim nieprzyjacielem. Nie mam nieprzyjaciół!
Przed laty czytałem książkę o warszawskim księdzu Bronku Bozowskim. Ściany jego mieszkanka wyklejone były zdjęciami ludzi, których nazywał po prostu swoimi synkami. Gdyby przyszło mi wyklejać dom ludźmi, którzy obdarowali mnie przyjaźnią, nie starczyłoby ścian w mieszkaniu na Kilińskiego. Życie pokazało mi, że przyjaźń jeśli jest autentyczna, nie musi być ciągle udowadniana. Nie muszę wytwarzać dowodów przyjaźni, nie muszę dawać prezentów, żeby zarobić na przyjaźń. Nie kupujcie nigdy przyjaźni, a nawet więcej, wystawcie ją trochę na próbę, żeby sprawdzić, czy bez darów, bez doznawanych przyjemności i komplementów jesteście przyjaciółmi.
Obok powszechnego doÅ›wiadczania przyjaźni sÄ… też przyjaźnie wyjÄ…tkowe, takie, które stajÄ… siÄ™ braterstwem. SpoÅ›ród wielu przyjaciół, Bóg może dać ci kogoÅ›, kto nie należy do twojej rodziny, a jest ci bliższy niż najbliżsi krewni. Taki przyjaciel jest skarbem wyjÄ…tkowym, a przyjaźń tego typu rodzi siÄ™ i ksztaÅ‚tuje przez wiele lat. Å»yczÄ™ Wam takich przyjaciół, bo wiem co to znaczy, kiedy Bóg stawia na naszej drodze czÅ‚owieka jak brata. PiszÄ™ o przyjaźni, bo sporo czasu spÄ™dziÅ‚em dziÅ› na cmentarzu. Tam jest grób jednego z moich najwiÄ™kszych przyjaciół - Tomka Kaczmarka. PoznaÅ‚em go na studiach. ByÅ‚ trochÄ™ starszy ode mnie. Od urodzenia cierpiaÅ‚ na porażenie mózgowe. Kiedy mieszkaÅ‚em w akademiku przywoziÅ‚em go do siebie na jego inwalidzkim wózku na caÅ‚e weekendy. To on nauczyÅ‚ mnie wierzyć w Boga, choć wierzyÅ‚ normalnie i prosto, to on, powiedziaÅ‚ mi co jest w życiu najważniejsze, bo żyÅ‚ nadziejÄ… wiecznego życia, to wreszcie on pokazaÅ‚ mi jak cieszyć siÄ™ życiem, choć ma siÄ™ w tym życiu same krzyże. Ta przyjaźń trwa po grób. Jak mam problem, albo chcÄ™ pogadać, jadÄ™ na cmentarz, zapalam lampkÄ™ i wcale siÄ™ nie modlÄ™ o życie wieczne dla Tomka, ale gadam z nim i kłócÄ™ siÄ™, żeby znowu mi pomógÅ‚ mÄ…drze poustawiać życie. “Tomek, jesteÅ› już blisko Boga, pomódl siÄ™ za mnie, żebym nie raniÅ‚ ludzi, pogadaj z Panem Bogiem, żeby mi wiÄ™cej pomagaÅ‚ w budowie naszego koÅ›cioÅ‚a! Za życia to ja ciÄ™ dźwigaÅ‚em, teraz twoja kolej! Ty już jesteÅ› peÅ‚nosprawny, a ja odwrotnie, coraz bardziej stajÄ™ siÄ™ kalekÄ… ” - to takie moje cmentarne gadanie z jednym z najwiÄ™kszych przyjaciół mojego życia.

Przez caÅ‚e kapÅ‚aÅ„stwo towarzyszy mi również pytanie dlaczego Bóg posyÅ‚aÅ‚ po dwóch? Jedyna odpowiedź jakÄ… znalazÅ‚em to ta, że Bóg chce, żebyÅ›my najpierw pokazali, że potrafimy siÄ™ przyjaźnić, a potem wspólnie gÅ‚osili Boga, który jest miÅ‚oÅ›ciÄ…. BaÅ‚em siÄ™, że nie doÅ›wiadczÄ™ w kapÅ‚aÅ„stwie diecezjalnym takiego przyjacielskiego posÅ‚ania “po dwóch”. Praca w diecezji jest zazwyczaj pracÄ… w pojedynkÄ™ i trudno budować w niej jedność. A jednak mam takiego swojego brata z którym posyÅ‚a mnie Bóg do studentów. To jest Ks. Marek. Historia tej przyjaźni ma też już wiele swoich etapów. Pracujemy już razem ponad pięć lat i pewnie nie zawsze bÄ™dziemy razem pracować, ale to, czego teraz doÅ›wiadczam jest dowodem na to, że braterstwo w kapÅ‚aÅ„stwie nie musi być sloganem. Mam wiÄ™c za Å›cianÄ… swojego mieszkana nie tylko wspaniaÅ‚ego przyjaciela, ale wypróbowanego brata. Aż mi gÅ‚upio o tym pisać, bo faceci nie lubiÄ… gadać na takie tematy!

Sobota minęła mi na studiowaniu i odwiedzaniu przyjaciół. Dzięki Ci Panie, za wspaniałych ludzi, których dzisiaj spotkałem.

Uwagi o ludziach:

Ewa zwana Żabą i jej mąż Marcin - dawni KSM-owicze, a teraz emigranci polscy w Anglii - Zaskoczył mnie Wasz telefon. To dowód na to, że przyjaźń nie mija, choć dzielą nas kilometry i długi czas braku kontaktu. Cieszę się, że w tej Anglii udało wam się jakoś zaczepić, że jesteście razem i pamietacie o Bogu. Ale wracajcie do POlski, bo bardzo potrzebujemy takich ludzi jak Wy!

Państwo Szurkowscy z całą rodziną i psem - Dzisiejsze spotkanie to dawka olbrzymiej radości dla mnie. Jak to dobrze, że są takie domy, gdzie jest wielki stół po środku, gdzie cała rodzina (poszerzona o krewnych i znajomych) zasiada przy obiedzie i delektuje się nie mięsem i ziemniakami, ale rozmową i radością. A tematów było bardzo dużo. Cieszę się tym szczególniej, że mogłem poznać bliskich krewnych profesora Stefana Swieżawskiego!

Państwo Mostowscy, a przede wszystkim Dawid - Oj, coś czuję, że już lada miesiąc największym rozmówcą w waszej rodzinie będzie Dawid. Nie dziwcie się, że dziś trochę marudził. Czy wy, nie mielibyście złego humoru, gdyby ktoś bardziej interesował się Małyszem niż Wami. Brawo Dawid, walcz o swoje miejsce w swoim domu! A tak w ogóle dużo zdrówka!

Nie mów, że jesteś tylko człowiekiem!

February 9th, 2007 by xAndrzej

MaÅ‚o dziÅ› czytaÅ‚em. Wieczorem Piotrek przyniósÅ‚ mi listy Tolkiena i o maÅ‚y wÅ‚os nie zrezygnowaÅ‚bym z wpisu do blogu na korzyść tej lektury. Codziennie staram siÄ™ przeczytać jak najwiÄ™cej. Zawsze zasypiam z książkÄ… w rÄ™ku i rano muszÄ™ jej szukać w poÅ›cieli. Cóż, zdrowy mężczyzna ponoć musi z kimÅ› spać - ja Å›piÄ™ zazwyczaj z książkami. Dlatego nie lubiÄ™ książek pożyczonych, lub tych z biblioteki, bo one nie nadajÄ… siÄ™ do łóżka, bo nie sÄ… moje. Czasem czytam kilka książek na raz: coÅ› z teologii (zawsze kawaÅ‚ek Pisma ÅšwiÄ™tego i komentarze) , coÅ› z pedagogiki, trochÄ™ duchowoÅ›ci i trochÄ™ beletrystyki. Prawie zawsze mam pod rÄ™kÄ… jakÄ…Å› powieść Dostojewskiego. Po Duchu ÅšwiÄ™tym, Dostojewski jest chyba dla mnie najbardziej natchnionÄ… osobÄ…. DziÅ› przeczytaÅ‚em maÅ‚o i stÄ…d pewnie ten mój rachunek sumienia z lektury osobistej. PrzeglÄ…daÅ‚em dziÅ› na przykÅ‚ad drugÄ… książeczkÄ™ Matki Angeliki, która odpowiada na pytania swoich telewidzów. Może wiecie, że ta amerykaÅ„ska zakonnica prowadzi w Stanach kanaÅ‚ tv o najwiÄ™kszej oglÄ…dalnoÅ›ci. Książka zaczyna siÄ™ od Å›wiadectw dorosÅ‚ych panów, którzy kupili antenÄ™ satelitarnÄ…, żeby oglÄ…dać filmy erotyczne, ale kiedy przypadkowo natrafili na talk show z siostrÄ… AngelikÄ…, przeżyli prawdziwe nawrócenie. Od tej chwili przestali oglÄ…dać pornografiÄ™! Taka jest siÅ‚a mediów i to również pozytywna siÅ‚a. W każdym razie matka Angelika rozprawia siÄ™ w swojej książce z najczÄ™stszym usprawiedliwianiem siÄ™ z zastosowaniem powiedzenia: “Jestem przecież tylko czÅ‚owiekiem”, “JesteÅ›my tylko ludźmi”. “To tak naprawdÄ™ znaczy: jesteÅ›my zwierzÄ™tami” - odpowiada matka Angelika. Zgadzam siÄ™ z niÄ… trochÄ™, bo sam nie lubiÄ™, kiedy mówiÄ…, że ksiÄ…dz to taki sam czÅ‚owiek, jak każdy inny. Gdybym miaÅ‚ być taki sam to bym siÄ™ nie pchaÅ‚ do seminarium. Mam być inny i jestem inny! To oczywiÅ›cie nie znaczy, że jestem lepszy, czy jakiÅ› wyjÄ…tkowy, nie znaczy, że należy mi siÄ™ jakiÅ› szacunek z samej funkcji kapÅ‚aÅ„skiej, ale jako kapÅ‚an jestem już kimÅ› innym. Po jakie licho byÅ‚bym Wam potrzebny, gdybym byÅ‚ dokÅ‚adnie taki jak inni, gdybym zachowywaÅ‚ siÄ™ jak inni? Moja brewiarzowa gÄ™ba, moje splecione na brzuchu palce, moje kolana, wykrzywione od noszenia sutanny, moje kapÅ‚aÅ„skie ruchy, nawyki, liturgiczne gesty, a nade wszystko moje biblijne i kaznodziejskie gadanie i moje modlenie - to wszystko nawet z zewnÄ…trz czyni mnie innym. WierzÄ™, że jestem Wam potrzebny, wtedy gdy jestem inny, mówiÄ…c jÄ™zykiem Chrystusa, gdy nie jestem z tego Å›wiata. Gdyby byÅ‚o inaczej zostaÅ‚bym waszym kumplem, a nie kapÅ‚anem.
Dzisiaj piÄ…tek i zapomniaÅ‚em o poÅ›cie. O, nie, nie, nie - wcale nie jadÅ‚em miÄ™sa czy kieÅ‚basy, ale zapomniaÅ‚em odmówić sobie sÅ‚odyczy. ObiecujÄ™ w Wielkim PoÅ›cie wydać wielkÄ… bitwÄ™ cukierkom i ciasteczkom. Jestem aż czÅ‚owiekiem i nie mogÄ™ stać siÄ™ niewolnikiem sÅ‚odkoÅ›ci. Po rannej modlitwie odwiedziÅ‚em KsiÄ™dza Łukasza i jego proboszcza ze Å›w. Jadwigi. Potem kilka spotkaÅ„ w Kurii i szybka wizyta w “Niedzieli”. Po poÅ‚udniu sprzÄ…tanie domu. Jutro nie ma robotników i spieszyÅ‚em siÄ™ z porzÄ…dkami, żeby dÅ‚użej delektować siÄ™ czystoÅ›ciÄ… schodów. O 18.00 Msza Å›w. o uzdrowienie Basi z nowotworu. To dodatkowa msza, ale niesÅ‚ychanie istotna. WierzÄ™ mocno w uzdrawiajÄ…cÄ… moc Eucharsytii. Na mszy o 19.00 mówiÅ‚em kazanie o stopniach modlitwy:
modlitwa dobra - gdy modlisz się tylko w drodze do pracy, szkoły, przy zasypianiu lub robieniu jakiś prac
modlitwa lepsza - gdy stać cię na to, by odłożyć zajęcia i odmówić jakieś modlitwy spokojnie i w skupieniu
modlitwa najlepsza - gdy tak jak Maria z Betani umiesz uciec od wszystkiego i usiąść u stóp Jezusa, aby z Nim po prostu być.
Po Mszy św. adoracja. Dzisiejsza noc nikodemowa trwała tylko do 22.45. Studenci są już na feriach więc było nas trochę mniej.

Uwagi o ludziach:
Agnieszka Skoczek - nasza studentka i dziewczyna Grzesia - Gratuluję jubileuszu! Życzę Bożego błogosławieństwa i wszelkiej pomyślności. Byłaś dziś cudowna chodząc po kaplicy i w czasie adoracji częstując urodzinowymi cukierkami. Panu Jezusowi było dziś wyjątkowo słodko, bo prawie wszyscy modlili się z cukierkami w ustach. Kocham takie nadzwyczajne modlitwy i jestem przekonany, że Pan Bóg zna się na dobrym humorze i cieszy się z ludzi, którzy jedzą cukierki. (Ale nie tak dużo, jak ja!)

Ewelina Rybka - Oczywiście, że modliłem się za twojego tatę. Wspieraj go modlitwą, a jak jest trochę trudniej to szturmuj niebo zapraszając do modlitwy wszystkich znajomych. Modlitwa czyni cuda.

Olek Przybylski - mój rodzony tatuś (to znaczy on mnie zrodził, a nie ja jego) - Mam najcudowniejszego ojca na świecie! Dzwoniłem dziś do domu. Cieszę sie, że jesteście zdrowi i obiecuję, że w końcu przyjadę do domu. Niestety ciągle się spowiadam z niedopełnienia czwartego przykazania, ale każdego dnia modlę się za was kilka razy dziennie ( zawsze przy brewiarzu).

Toksyczny egoizm

February 9th, 2007 by xAndrzej

CaÅ‚y dzieÅ„ myÅ›lÄ™ o wywiadzie z twórcÄ… filmu o kartuzach Philipem Groningiem. Film nosi tytuÅ‚ “Wielka cisza” i jest dokumentem pokazujÄ…cym od wewnÄ…trz życie jednego z najsurowszych zakonów kontemplacyjnych w Wielkiej Kartuzji w Alpach Francuskich. PrzeczytaÅ‚em aż dwa wywiady z twórcÄ… tego filmu (w Gazecie Wyborczej i w France Catholique). Pewnie już wiecie, że bycie mnichem byÅ‚o i jest moim wielkim, niespeÅ‚nionym marzeniem. Każda taka informacja wzbudza we mnie fascynacjÄ™ tym Å›wiatem i tÄ™sknotÄ™ za nim. Groning pokazuje miÄ™dzy innymi, że najwiÄ™kszÄ… i najcięższÄ… pracÄ™ nad sobÄ…, jakÄ… wykonujÄ… mnisi, jest praca nad wÅ‚asnym egoizmem. “Å»ycie bez egoizmu nie jest takie proste - można nagle kogoÅ› znielubić, bo źle Å›piewa lub Å›mierdzi. Można komuÅ› zazdroÅ›cić lepszej pracy albo celi, można chcieć zostać przeorem, a tu czÅ‚owieka nie wybierajÄ…. To może stać siÄ™ toksyczne. Głównym problemem jest to, że żyjÄ…c z tymi konfliktami, traci siÄ™ kontakt z Bogiem, co w klasztorze jest rzeczÄ… strasznÄ…”. Toksyczny egoizm zatruwa nie tylko mnichów, ale jeszcze bardziej nas, ludzi ze Å›wiata. CzÄ™sto siÄ™ na siebie wkurzam za mój nieokieÅ‚znany egoizm. Jest go zawsze i wszÄ™dzie peÅ‚no. To on utrudnia mi komuniÄ™ z Bogiem, to on wyzwala we mnie zazdrość i chęć niezdrowej rywalizacji. Nawet jak tego nie widać na zewnÄ…trz, mój egoizm zżera mnie od Å›rodka. MiaÅ‚bym wiÄ™cej pokoju w sercu, gdybym umiaÅ‚ ciszyć siÄ™ życiem i kochać braci, zamiast myÅ›leć o sobie i tworzyć kolejne mity o wÅ‚asnej wielkoÅ›ci i znaczeniu. NaprawdÄ™ nie ma w tym zafaÅ‚szowanej pokory, bo czujÄ™ siÄ™ mocno atakowany przez egoizm i wezwany do radykalnej pracy nad nim. BÄ™dzie to chyba robota na caÅ‚e życie! GÅ‚owa do góry, JÄ™druÅ›! Z Bożą pomocÄ… uda ci siÄ™ wziąć za lejce ten toksyczny egoizm! Walcz wiÄ™c z nim cierpliwie, szukajÄ…c dla siebie zawsze ostatniego miejsca. Pozwól siÄ™ czÄ™sto skrytykować, obnażyć i upokorzyć, oÅ›mieszyć, zepchnąć na margines, ustawić w szeregu ludzi, z którymi siÄ™ nikt już nie liczy, pozwól siÄ™ wyprzedzić w rankingu obsadzanych koÅ›cielnych stoÅ‚ków i wbij sobie do gÅ‚owy, że po tobie też bÄ™dÄ… ludzie, którzy zrobiÄ… pewne rzeczy sto razy lepiej niż ty - bÄ™dzie to najlepszy poligon odtrucia siÄ™ z egoizmu.

DzieÅ„ minÄ…Å‚ szybciutko. Od rana “czytanki” w Niedzieli. Potem odwiedziny u kochanych PaÅ„stwa Wasilkowskich. Zaraz po tym kilka umówionych osób do spowiadania i Msza Å›w. wieczorna poÅ‚Ä…czona z adoracjÄ…. Na koniec wizyta Asi i Jacka Wronów. Stali siÄ™ ostatnio bohaterami wielu polskich mediów. Narodziny ich córeczki Glorii i caÅ‚e jej życie to wielkie Å›wiadectwo wstawiennictwa u Boga SÅ‚ugi Bożego Jana PawÅ‚a II. WydawaÅ‚o sie po ludzku, że Gloria ani siÄ™ nie powinna urodzić, ani żyć, tymczasem biegaÅ‚a dziÅ› po naszym domu z takÄ… energiÄ…, że aż trudno uwierzyć, że gdy siÄ™ urodziÅ‚a ważyÅ‚a 870 gram. Asia i Jacek martwiÄ… siÄ™ tym medialnym szumem. Ale może warto nawet w nienajpobożniejszych mediach Å›wiadczyć o takich cudach. Å»eby byÅ‚o maÅ‚o, dowiedziaÅ‚em siÄ™ też, że majÄ…c trzy rodzone córki podjÄ™li kroki, aby adoptować jeszcze dziewczynkÄ™ z porażeniem mózgowym. Ludzie, jak szukacie Å›wiÄ™tych, to chcÄ™ Wam powiedzieć, że oni nie sÄ… bohaterami Å›redniowiecza, ale sÄ… zwyczajnymi ludźmi, którzy żyjÄ… dzisiaj obok nas.
Aha! Jeszcze udało nam sie odbyć wizytę kolędową u Oli i Marcina Stępniów. Było bardzo sympatycznie.

Uwagi o ludziach:

Philip Groning - wspomniany autor “Wielkiej ciszy” - GratulujÄ™ nie tyle pomysÅ‚u co osobistego nawrócenia. Sam uważam, że jeÅ›li ktoÅ› szuka możliwie prawdziwego oblicza KoÅ›cioÅ‚a i kontaktu z Bogiem powinien udać siÄ™ do zakonu kontemplacyjnego. Przecież Bóg musi istnieć, skoro tylku mÅ‚odych, mÄ…drych i utalentowanych ludzi zostawia wszystko, żeby tylko być blisko Niego.

Asia i Jacek Wrona - Można dążyć do świętość ze skwaszoną miną, albo być tak nawiedzonym, żeby wszędzie widzieć diabła i co chwila upadać w Panu, ale można tak jak wy, pracować w policji, ocierać się o świat korupcji i zbrodni i do tego wszystkiego kochać Boga, życie i ludzi. Nauczcie mnie świętości zwyczajnej, wykuwanej przez codzienność naznaczoną uśmiechem nawet w najtrudniejszych chwilach, świętości, którą wszyscy czują, a tylko wy, którzy do niej dążycie, nie macie pojęcia, że ona jest blisko.

Dr Marcin Stępień - nauczyciel akademicki z PCz - Podziwiam twoją energię i zorganizowanie, ale o wolnym dniu pomyśl za wszelką cenę. Nie tylko, żeby odpocząć, ale żeby trochę wzmocnić duszę. Dzięki za wzruszające opowieści o towarzyszeniu przy odchodzeniu do Pana waszego taty. Jak to dobrze, że są dzieci, które potrafią służyć swoim rodzicom, aż do końca i jeszcze dalej. Twój teść na pewno o tobie pamięta, kiedy jeździsz co tydzień do Warszawy.

Bogumiła Wasilkowska i jej rodzice - U Was zawsze czuję się jak w domu. Szkoda, że znowu zapomniałem tę serię dowcipów. Mógłbym o Was zapisać cały blog, bo tyle rzeczy już się od Was nauczyłem. Dziękuję za otwarcie mi serca na świat osób niepełnosprawnych i za opowieści o zesłaniu na Sybir. Wszystko to bardzo mocno noszę w swoim sercu.

« Previous Entries Next Entries »