Kaliskie przystanki
October 24th, 2014 by xAndrzej
Podczas wyprawy do Kalisza miałem dziś trzy ważne stacje.
Pierwsza była w tamtejszym seminarium. Obok zwykłej inauguracji roku byłem świadkiem poświęcenia pomnika św. Jana Pawła II. Przy tej ilości pomników Papieża, pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie świadectwo głównego fundatora tego dzieła. Ten mężczyzna opowiedział po prostu o tym, jak doświadczył cudu za wstawiennictwem Jana Pawła II. Jakiś czas temu zdiagnozowano u niego złośliwego i już aktywnego czerniaka. W klinice nakazano mu szybką operację. Poprosił jednak lekarzy, aby dali mu jeszcze tydzień, żeby mógł spełnić życzenie żony i pojechać z nią do Rzymu i Wenecji. W Rzymie przyklęknął przy grobie Jana Pawła II. Zaczął mu dziękować za dotychczasowe życie i szczerze wyznać, że jest jeszcze młody i chciałby jeszcze trochę pożyć i coś dobrego zrobić dla ludzi. W pewnej chwili ogarnęło go ciepło i czuł, że leje się po nim pot. Skończył modlitwę i wybrali się dalej na wycieczkę po Rzymie. Po powrocie do hotelu odczuł ból w miejscu, gdzie miał czerniaka. Przed spaniem zauważył, że ten guz zrobił się jakiś inny. Nad ranem ból ustąpił. Pojechali do Wenecji, aby świętować urodziny żony. Rano kiedy wszedł do łazienki i zdjął piżamę nagle zobaczył, że guz znikł z jego ciała zupełnie. Zaczął wołać żonę, żeby potwierdziła to co zobaczył. Wrócili szybko do Polski, do kliniki w Poznaniu. Ku zdziwieniu lekarzy badania nie wykazały tym razem obecności złośliwego czerniaka. Po prostu Bóg uczynił cud dzięki wstawiennictwu Ojca Świętego. Uwielbiałem dziś Boga, za Jego wielkie dzieła.
Drugą stację miałem oczywiście u świętego Józefa. Trudno być w Kaliszu i nie nawiedzić tego sanktuarium. Zamiast jakiś formułek wzięło mnie na duchową medytację. Dawno już tak na serio nie wczuwałem się w osobę i życie św. Józefa. Dziś poruszyło mnie jego odważne pokonywanie wyzwań. On ciągle musiał stawiać czoła rzeczom nieprzewidywalnym, gdzie natura miesza się z łaską, gdzie trzeba Boga postawić wyżej niż własny, ziemski rozsądek. Byłem zdumiony myśląc o rozterkach Józefa na wiadomość o stanie błogosławionym Maryi, o jego zakłopotaniu w Betlejem i konieczności ucieczki do Egiptu. Tam ludzkie racje ciągle musiały ustępować woli Bożej. Zawierzyłem Józefowi całe nasze Seminarium. Wręcz nalegałem, żeby ta nasza formacja owocowała wychowaniem mocnych kapłanów, którzy schowają swoje osobiste racje i po męsku będą pełnić wolę Boga. Prosiłem go też za siebie, żebym z małych rzeczy nie robił wielkich problemów i żebym nie uciekał od woli Bożej, ale posłusznie jak on robił wszystko, czego zechce Bóg.
Mój trzeci przystanek, już tradycyjnie miaÅ‚em w klasztorze KameduÅ‚ek w ZÅ‚oczewie. Chowam siÄ™ w ich biaÅ‚ej kaplicy, żeby zatÄ™sknić za kawaÅ‚kiem pustyni, za ciszÄ… klauzury, zza której rzeczy i troski widać zupeÅ‚nie inaczej. Przed domem siostra zbieraÅ‚a jabÅ‚ka zachwycajÄ…c siÄ™ tegorocznym urodzajem. A wewnÄ…trz panowaÅ‚a taka cisza, jakby siÄ™ wszyscy wyprowadzili z tego klasztoru. LubiÄ™ ich biaÅ‚Ä… kaplicÄ™, bo w kontekÅ›cie ich surowej reguÅ‚y, nie kojarzy siÄ™ ona z cierpiÄ™tnictwem, ale z jasnoÅ›ciÄ… Boga i nieba, dla których przecież te mniszki zostawiÅ‚y Å›wiat i pokutujÄ… każdego dnia, żeby czerpać radość gÅ‚Ä™bszÄ… niż daje ziemia. ZasypiaÅ‚em podczas modlitwy psalmami. W ciszy wychodzi czÄ™sto zmÄ™czenie. PrzypomniaÅ‚em sobie krakowskie Bielany i starych Kamedułów czasem też zasypiajÄ…cych na modlitwie. KiedyÅ› jeden z nich mnie uspokajaÅ‚ cytatem z PieÅ›ni nad pieÅ›niami: “ja Å›piÄ™, a moje serce czuwa”. Chyba jest coÅ› w tym! LubiÄ™ takie pobożne zasypianie w rytmie sÅ‚owa Bożego, taki pokój otrzÄ…sania siÄ™ ze snu, kiedy do Å›wiadomoÅ›ci dociera prawda, że jest siÄ™ tak blisko Boga.
- Posted in Inne