Go to content Go to navigation Go to search

Nowa czy lepsza ewangelizacja?

July 14th, 2014 by xAndrzej

Nie wszystko co nowe jest dobre. Może bardziej nam powinno zależeć na lepszym życiu niż na nowym życiu? Miewam czasem pokusę, że w nowym miejscu, z nowymi ludźmi, w nowych okolicznościach wszystko będę robił lepiej i nie widzę, że tyle dobra mogę zrobić tu, gdzie teraz jestem. Jest chyba coś takiego jak pokusa nowości? Dziś zresztą, mało jest rzeczy, które naprawiamy. Wyrzucamy zwykle stare i kupujemy nowe. Ogarnia nas mania nowości. W technicznym świecie wszystko szybko się starzeje. I pewnie dlatego przeraża nas starość. Ale człowiek nie jest rzeczą i jego wartości nie wolno mierzyć nowością czy starością. W Biblii nowy człowiek to nie jakiś oryginał, który zerwał z tradycją i zaczął tworzyć nową kulturę, ale człowiek, który zerwał z grzechem i stał się przyjacielem Chrystusa. To człowiek na tyle nowy, na ile stał się lepszy. Dlatego Kościół traktuje w ścisłej łączności Stary i Nowy Testament i uczy, że ten Nowy zawiera się w Starym, a Stary można tylko zrozumieć z perspektywy Nowego.
Nowoczesny ksiądz to nie ten bez koloratki i ubrany całkowicie po świecku, ale ten, który mocno wierzy, że ta stara Ewangelia, którą głosił Jezus ponad dwa tysiące lat temu mam moc i daje życie również dzisiaj. Nowy ksiądz, to niekoniecznie ten jeżdżący najnowszym modelem samochodu i posługujący się nowoczesnym sprzętem komputerowym, ale ten, który jeśli ma nowe rzeczy to tylko po to, żeby skorzystać z nich do głoszenia Jezusa. Nowoczesny duszpasterz to nie zawsze ten, który jest świetnym menadżerem i który potrafi świetnie zorganizować masową imprezę, ale ten, który i dzisiaj potrafi na kolanach wpatrywać się w Najświętszy Sakrament, żeby usłyszeć co na dziś mówi Duch Święty do Kościoła i który wierzy, że i dziś Słowo Boże ma taką moc, że samo wystarczy i nie potrzebuje bogatych środków, żeby głosić Ewangelię - wystarczy mu proste, ale głębokie spotkanie z ludźmi na dzieleniu się Słowem Bożym. Nowoczesny ksiądz to wcale nie ten, który sili się na własną teologię, żeby nie być posądzonym o zbytnią lojalność wobec Kościoła, ale ten, który w dzisiejszym zamęcie poglądów potrafi nauczać z przekonaniem, że jemu się nie wydaje, ale że jest pewny, że Jezus jest Panem i Zbawicielem wszystkich ludzi. To nic, że świat będzie mówił o księdzu, że jest staroświecki, bo siedzi w konfesjonale, pobożnie odprawia Mszę święta, wierzy w wielkie znaczenie celibatu, kieruje się Dekalogiem, jest posłuszny papieżowi i nie nadąża za modą i postępem w świecie. Ksiądz nie musi być postępowy, bo postępowy może być też paraliż.
To samo myślę sobie o nowej ewangelizacji. Czy ona zawsze i za wszelką cenę musi być nowa? A może po prostu chodzi o to, żeby była lepsza? Żebyśmy nie wszystko robili w Kościele od nowa, ale to co jest dobre, robili lepiej.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.