Go to content Go to navigation Go to search

Sucha ziemia

January 23rd, 2014 by xAndrzej

Nie chce mi wylecieć z głowy wczorajsza historia o uzdrowieniu człowieka z uschłą ręką. Choć Jezus uzdrawia wiele osób z być może jeszcze cięższych chorób, to jakoś wbił mi się w pamięć ten człowiek, a właściwie jego choroba. Ewangelista więcej uwagi zwraca na jego chorobę niż na niego samego. Jego ręka usycha, nie może nią ruszać ani wykonywać różnych czynności. Usychanie to pewnie jakiś powolny i ukryty proces obumierania. Można usychać bezboleśnie, cicho i niewidocznie. To nie jest natychmiastowe złamanie, ani widoczna rana. Choroba jest ukryta i związana z powolnym zanikiem aktywności. Dopiero na koniec człowieka ogarnia panika, że usechł i nie ma siły się poruszać. Jezus jak prawdziwy lekarz stosuje uzdrowienie adekwatne do choroby. Ten człowiek musi wyjść na środek synagogi, musi pokazać swoją uschłą rękę. Jezus każe mu również ją wyciągnąć przed siebie, a to pewnie największy trud. Wyjść na środek, włożyć maksymalny wysiłek, żeby zacząć ruszać swoją uschniętą częścią - to polecenia Jezusa, które musi wykonać chory człowiek. Reszta należy do Boga. Uzdrowienie, choć jest w całości dziełem Boga wymaga jakiejś dyspozycji człowieka. Mamy takie pragnienie łatwych uzdrowień, bez żadnego ruchu z naszej strony.

Uschnięta ręka to tylko symbol głębszego usychania. Czasem życie nam usycha, wiara traci swoją moc, a miłość się wypala, jakby traciła ogień. Można też usychać w swoim powołaniu, być jak ziemia, która straciła wodę i zaczyna przypominać popiół. Nic na niej nie urośnie, nie będzie żadnych owoców i kwiatów. Przed chrztem byliśmy jak pustynia - wyschnięta ziemia bez szans na zielone ogrody. Bóg otworzył w nas strumień wody i przez chrzest dał nam nowe życie. Jako chrześcijanie jesteśmy więc blisko źródła, ale i ono nie wystarczy, jeśli człowiek nie schyli się, żeby pić. Naprawdę można uschnąć przy źródle! Można mieć wiedzę o wodzie życia, można być blisko najczystszych źródeł i być suchą ziemią. Wszystko przez brak ruchu, przez nieposłuszeństwo wobec rad Boga, żeby wejść do świątyni i wyciągnąć rękę do Pana! Tylko tyle i aż tyle, żeby mieć urodzajne życie. Diabeł odciąga nas od świątyni na różne sposoby, żebyśmy tylko byli możliwie najdalej od źródła. Bo woda zawsze wypływa spod świątyni. Diabeł przez pychę usztywnia nam ręce, żebyśmy nie wyciągali ich w stronę Boga. Bo ręce w pokorze wyciągnięte ku Bogu otrzymują nowe życie, życie z wysoka.

Byłem dziś w Ognisku Rekolekcyjnym Sióstr Zawierzanek. U nich w kaplicy przez cały czas wystawiony jest Najświętszy Sakrament. Było tam sporo ludzi, którzy korzystając z zimowych ferii przyjechali na indywidualne rekolekcje w ciszy. Początkowo pomyślałem o nich, że są chyba wyjątkowo pobożni skoro potrafią swój urlop poświęcić dla Pana Boga. Ciężko mi się dziś modliło. Co chwila zasypiałem i gdybym był sam w kaplicy pewnie przespałbym te dwie godziny. Próbowałem łapać kontakt z Bogiem odmawiając różaniec, czytając Biblię, ucinając myśli, które uciekały mi do świata. To była trudna modlitwa, bez żadnego ciepełka, bez emocji, bez najmniejszego odczucia Boga. Patrzyłem w białą Hostię z drobnymi pretensjami do Boga, czemu do mnie nie mówi, czemu nie porusza mojego znudzonego umysłu? Wtedy znów wrócił mi obraz człowieka z uschłą ręką. Pomógł mi on o tyle, żeby zrozumieć, że to wszystko nie z winy Boga, bo On jest - żywy i prawdziwy - ale z mojej winy, z tego powodu, że ja sam jestem jak wyschnięta ziemia, na której nie może się rozwinąć żadne ziarno rzucone przez Pana. Znów spojrzałem na tych wszystkich ludzi w kaplicy. Tym razem nie wydawali mi się tak zwyczajnie pobożni, a ich pobyt na rekolekcjach nabrał dla mnie wyjątkowego sensu. Oni bronią się przed wyschnięciem, stają długo w tej świątyni przed samym Jezusem i walczą, żeby to co uschłe pokazać Jezusowi. Uschniemy bez rekolekcji. Czasem naprawdę już nie wystarczy codzienny paciorek i niedzielna msza, nie wystarczy drobne podlewanie wiary bez całkowitego zanurzenia. Trzeba, jak usychające drzewo przesadzić się nad płynące rzeki, żeby na nowo nabrać życia. Im bardziej człowiek czuje się wyschnięty tym więcej potrzebuje czasu, żeby czerpać ożywiającej wody. Z pewnością dlatego, ci ludzie cały tydzień są na rekolekcjach - nie z pobożności, ale żeby nie uschnąć!

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.