Kompleks tożsamości
July 19th, 2013 by xAndrzej
ZÅ‚oszczÄ™ siÄ™ na siebie kiedy ogarnia mnie skrÄ™powanie wobec rzeczy i postaw peÅ‚nych pobożnoÅ›ci. Wielu ludzi afiszuje siÄ™ wrÄ™cz ze swoimi poglÄ…dami. Dla podkreÅ›lenia stylu swojego życia i swoich poglÄ…dów potrafiÄ… gÅ‚upio siÄ™ ubierać, kaleczyć ciaÅ‚o, żeby zawiesić na nim swoje propagandowe ozdoby, tatuować duże poÅ‚acie swojej skóry, żeby na zawsze wypisać swoje życiowe „credoâ€. A ja usprawiedliwiam siÄ™ czasem, ze przeżegnanie siÄ™ przed posiÅ‚kiem w restauracji albo noszenie koloratki w supermarkecie to lekki „obciachâ€. SkÄ…d siÄ™ w nas bierze taki kompleks pobożnoÅ›ci? CzujÄ™, że jest to wciąż znak tego, że wiara jest za maÅ‚o moim życiem, że nie jest jeszcze rozlana na wszystko co stanowi mojÄ… codzienność. Wciąż coÅ› chcÄ™ zostawić dla siebie, jakiÅ› kawaÅ‚em prywatnoÅ›ci, maleÅ„kÄ… przestrzeÅ„ na Å›wieckość. I nie chodzi tu wcale o jakiÅ› zewnÄ™trzny pomysÅ‚ na pobożnoÅ›ciowy wizerunek siebie, ale o takÄ… wolność, która wÅ‚aÅ›nie wzbudzi we mnie przekonanie, że to normalne być pobożnym i oznaczać tÄ™ pobożność na zewnÄ…trz.
Słyszałem ostatnio jak młody ksiądz tłumaczył klerykowi, że taki biały, plastikowy listek pod szyją nie czyni go księdzem. I pewnie miał rację, ale najwyraźniej chciał zachęcić swojego młodszego współbrata do rezygnacji z noszenia stroju duchownego. Tylko po co? Czy wolność tego młodego księdza słusznie objawia się w zaniku zewnętrznego przyznawania się do tego kim się jest? Czy do takiej wolności mam wychowywać w seminarium przyszłych księży? Pytam często Boga, jak wychowywać do takiej wolności, która nie zmusza, ale jest wewnętrznym pragnieniem, jakąś wewnętrzną ambicją i dumą, żeby nie wstydzić się bycia księdzem, nie ukrywać swojego kapłaństwa.
We wtorek odprawiaÅ‚em MszÄ™ Å›wiÄ™tÄ… u Sióstr Karmelitanek w naszym czÄ™stochowskim Karmelu. ByÅ‚o akurat wspomnienie Matki Bożej Szkaplerznej. Podczas Mszy kilkudziesiÄ™ciu ludzi przyjęło szkaplerz – dwa brÄ…zowe kawaÅ‚ki materiaÅ‚u z wizerunkiem Serca Jezusowego i Matki Boskiej. Po nabożeÅ„stwa jakaÅ› mÅ‚oda, elegancka kobieta zapytaÅ‚a, czy może swój szkaplerz wymienić na nowy, bo ten stary mocno siÄ™ już zniszczyÅ‚. Kiedy podawaÅ‚em jej nowiusieÅ„ki szkaplerz z dumÄ… zawiesiÅ‚a go sobie na szyi mówiÄ…c: „To moja najcenniejsza biżuteria!â€. „A nie tÄ™skni pani czasem za jakimÅ› naszyjnikiem z pereÅ‚, albo przynajmniej za zÅ‚otym Å‚aÅ„cuszkiem?†– zapytaÅ‚em zaczepnie. „Pewnie byÅ‚oby mnie stać, bo Pan Bóg bÅ‚ogosÅ‚awi i dobrze mi siÄ™ w życiu powodzi, ale bez tego szkaplerza po prostu nie byÅ‚abym sobÄ…!†– odpowiedziaÅ‚a spokojnie i bez żadnej egzaltacji. A mnie dÅ‚ugo jeszcze dźwiÄ™czaÅ‚y w uszach jej sÅ‚owa: „Nie byÅ‚abym sobÄ…!â€. Dla tej kobiety ten znak wiary jest też znakiem jej tożsamoÅ›ci, jej bycia sobÄ… i dlatego nosi go dzieÅ„ i noc, żeby zawsze być sobÄ….
Może to zwykłe przyzwyczajenie, ale po dwudziestu latach kapłaństwa też nie czuję się sobą, kiedy muszę ubrać się w świeckie, modne ubrania i iść w takie miejsca gdzie mój strój duchowny zwyczajnie nie pasuje. Mam przekonanie, że te miejsca po prostu nie są dla mnie, bo ja nie mogę w nich być sobą. Kiedy jestem w nich to narzuca mi się samo to pytanie: kim ty właściwie jesteś, skoro nie wypada ci pokazać, że jesteś księdzem?
Kartka z wakacji:
Jesteśmy już po pierwszej turze przyjęć kandydatów do seminarium. Gratulujemy i cieszymy się tymi, którzy już podjęli decyzję o wejściu na drogę ku kapłaństwu. Codziennie modlę się, żeby Pan Bóg dodał odwagi, tym których powołał.
Wróciłem z rodzinnego domu. Przy okazji odprawiłem Mszę świętą w moim kościele parafialnym i odmówiłem wyznanie wiary przy chrzcielnicy. W Roku Wiary uzyskuje się odpusty za modlitwę i wyznanie wiary w miejscu swojego chrztu. Jakoś mocno mnie to poruszyło, kiedy dotykałem chrzcielnicy. Bogu niech będą dzięki, że zanim przyszła mi jakakolwiek świadomość już Bóg mnie adoptował za swoje dziecko.
Od ubiegłej niedzieli biegam trochę po szpitalach. Mieliśmy kilku chorych i mnie samego też trochę połamało. I pomyśleć, że w ubiegłą niedzielę była ewangelia do Dobrym Samarytaninie. Kończyła się ona konkretnymi słowami: „Idź i ty czyń podobnie!†Rozglądałem się w niedzielę, gdzie może leżeć jakiś obity człowiek i po południu Pan Bóg dał kilku takich ludzi pod opiekę. Ewangelia jest zdumiewającą konkretna! Tylko trzeba ją dosłownie potraktować.
Dziewczyny z Rio piszą mi co jakiś czas sprawozdania z pobytu. Tęsknie za byciem z młodymi. Musi mi już wystarczyć miłość, modlitwa, tęsknota i solidarność z młodymi. Choć i tak ciągle czuję, że jeszcze przyjdzie czas kiedy Bóg mnie wśród nich postawi.
Serdecznie pozdrawiam z wakacji, które spędzam we własnym domu. Dobrze może czasem spojrzeć na swój dom w wakacyjnej atmosferze.
Wszystkim Czytelnikom, Przyjaciołom i naszym Klerykom ofiaruję swoje modlitewne czuwanie przed Panem.
- Posted in Inne