Go to content Go to navigation Go to search

Nie pragnÄ™ daru, lecz pragnÄ™ owocu

November 9th, 2012 by xAndrzej

Jestem pod wrażeniem katechezy Ojca Świętego o pragnieniach. Kiedy Benedykt XVI w ostatnią środę powiedział, że potrzeba napisać pedagogikę pragnień, natychmiast miałem ochotę siąść i pisać. Tak dużo zależy od naszych pragnień, a nasze pragnienia zależą od tego jak do nich podchodzimy. Czuję jak wiele niskich pragnień uzależnia mnie i koncentruje na tym, co jest tego kompletnie niewarte.
Jedno z ostatnich słów Jezusa na krzyżu to przecież wÅ‚aÅ›nie to sÅ‚owo: “PragnÄ™!”. Jak musi On mocno pragnąć zjednoczenia z Ojcem i naszego zbawienia, że nawet krzyż nie potrafi Go zniechÄ™cić i sprowokować do zejÅ›cia z obranej z drogi. Kierunek naszych pragnieÅ„ jest kierunkiem naszej życiowej drogi. Idziemy za tym czego pragniemy.
Wychowani do przyziemnych pragnień nie umiemy pragnąć rzeczy wielkich i Bożych. Stąd też ciągle czujemy się niezaspokojeni, bo nie istnieją takie rzeczy na ziemi, które zaspokoiłyby nas do końca.
Mimo, że mam sporo lat życia ciągle uczę się właściwych pragnień. Najpierw przez zasmakowanie prawdziwych radości. Do tego człowiek dorasta bardzo długo, szczególnie, jeśli w życiu nigdy nie doświadczył biedy i prawdziwego braku. Ciągle zaspokajani w swoich niskich pragnieniach jesteśmy od nich uzależnieni, zamknięci na boskie smaki. Może dlatego bogatym tak trudno pragnąć Boga. Może dlatego nasze dość wygodne, kapłańskie życia zabija w nas lub wycisza pragnienie życia duchowego. Bo jak mamy pragnąć Boga jak codziennie jesteśmy zaspokajani tysiącem różnych rzeczy i codziennie pragniemy ich jeszcze więcej?

ChodzÄ… mi po duszy sÅ‚owa Å›w. PawÅ‚a: “Nie pragnÄ™ daru, lecz pragnÄ™ owocu” ( Flp 4, ). PawÅ‚owi nie zależy na sobie, ale na Jezusie. On nie myÅ›li co zrobi dla niego Bóg, ale co Bóg może zrobić przez niego. Nie chce być obdarowany dla samego siebie, ale po to, żeby przynosić owoc w sercach ludzi.
Chciałbym tak ukształtować swoje pragnienia, żeby niczego nie pragnąć dla siebie i ze względu na siebie, ale żeby Bóg mógł przeze mnie zbawiać innych. Nie chcę darów i prezentów, pragnę owoców. Myślę że jest to też główna tajemnica mojego kapłańskiego powołania. Nie ustanowił mnie Bóg kapłanem dla mnie samego, ale żeby przeze mnie zbawiać świat. Ja sam nie muszę być obdarowany, ale bardzo pragnę być użytecznym dla Boga, żeby przeze mnie mógł obdarowywać innych.
Bardzo często myślę o moich wychowankach i przyjaciołach z Duszpasterstwa Akademickiego. Modlę się za nich dużo i cieszę się, że moje spotkania z nimi przynoszą owoce, nie dla mnie, ale dla ich osobistego i rodzinnego życia. Nie chcę darów, ale owoców.
Klęczę z wdzięcznością przed Panem za każdego młodego księdza, który wychodzi z naszego seminarium. Kiedy widzę jak służą ludziom, jak kochają Boga i dają z siebie tak dużo czuję jak spełniają się moje pragnienia, pragnienia owoców, a nie darów.
Nie oczekuję od tych, którym służyłem żadnych darów ani oznak wdzięczności, cieszę się owocami ich pracy. Nie pragnę bowiem darów lecz owoców.
Pragnienie darów zatrzymywałoby mnie ciągle na sobie, skupiało na nieustannym oczekiwaniu cudzej wdzięczności i fałszywym poczuciu moich wielkich zasług. A przecież to wszystko jest zasługą Boga, my jesteśmy tylko Jego narzędziami.
Pragnienie owoców skupia mnie na innych. Wystarczy, że oni wzrastają. Radością dobrego nauczyciela są mądre dzieciaki, które osiągają w życiu sukcesy. Radością księdza są ludzie, którzy żyją dla Boga. Nie muszą żyć dla mnie, nawet nie zawsze muszą o mnie pamiętać, najważniejsze, żeby dzięki mojej posłudze pamiętały o Bogu.
Nie pragnę daru ale owoców.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.