Go to content Go to navigation Go to search

Wędrówka duszy

July 19th, 2012 by xAndrzej

Skoro w wakacje ciało ma prawo do wędrowania pomyślałem też i o wędrówce duszy. Co prawda, jeśli ciało przeżyje wielką dawkę zachwytów nad pięknem stworzonego świata to pewnie i dusza drgnie w zachwycie. Po raz kolejny próbuję przebrnąć przez siedem pokoi w duchowym doświadczeniu św. Teresy z Avila. Ciągle ta wędrówka duszy przez siedem komnat pałacu Boga jest dla mnie nowym odkrywaniem mistycznego świata. To naprawdę może być fascynujące, żeby nagle zobaczyć jak nasz duchowy świat potrafi się zmieniać i wędrować w stronę coraz większej komunii z Bogiem.
Święta Teresa opisuje tę wędrówkę jak wytrawny podróżnik, bo obok zawiłości każdej z siedmiu komnat, w każdej z nich czekają nas niespodzianki. Na drodze do Boga można spotkać jadowite węże i zwinne jaszczurki, oszukańcze lustra i fałszywe bramy. W każdym z pokoi lepiej poznajemy siebie, raz boleśnie odkrywamy nasze zakłamanie, innym razem Bóg pokazuje nam światło w najciemniejszych skrawkach naszego życia. Najważniejsze, że jak w dobrym filmie odkrywamy ciągle coś nowego. Droga do pokoju, w którym mieszka Bóg, jest naprawdę najciekawszą wędrówką człowieka, choć zewnętrznie może wyglądać na coś stabilnego i nudnego. Po drodze do Boga doskonale poznajemy siebie. Myślę nawet czasem, że Bóg każe nam iść za Sobą, żebyśmy lepiej poznali siebie, bo Jego i tak nigdy w całości nie pojmiemy.
Przestrzenią wędrówki duszy jest modlitwa. Każdy kto w nią wejdzie i poświęci jej swój czas i niekiedy olbrzymi wysiłek, poczuje jak Bóg bierze Go sam w swoje ręce i zaczyna prowadzić po swoich komnatach. Najważniejsze to wejść w modlitwę. Właściwie progiem każdej komnaty jest modlitwa. Już na pierwszym progu natychmiast pojawiają się drapieżne zwierzęta, żeby tylko przegonić nas z tego spotkania z Bogiem. Jadowite, wielkie węże chcą nas koniecznie sprowokować do patrzenia tylko w ziemię. Właśnie dlatego węże pojawiają się natychmiast po decyzji człowieka, który chce patrzeć w niebo. Wąż to takie zwierze, którego można śledzić tylko głową w dół. Za wężami, w pierwszej komnacie podążają zwinne jaszczurki, tak szybkie, żeby ludzki wzrok ciągle się rozpraszał, nie miał nawet siły skupić się na jednej myśli, na jednym obrazie.
Czy nie macie tak, kiedy próbujecie się modlić? Czy właśnie wtedy w pamięci nie pojawia się mnóstwo ziemskich spraw i problemów? Czy to nie dlatego modlitwa jest tak trudna, że nagle setki myśli, jak jaszczurki, pędzą po głowie, żeby tylko nie skupić się na Jezusie? Pomyślcie czasem o swojej modlitwie jak o wyjeździe na safari, gdzie trzeba stanąć oko w oko z dzikimi zwierzętami, gdzie trzeba czasem torować sobie drogę, wycinając przeszkody i rozproszenia. Skoro dla ciała może to być wielka przygoda, to dlaczego duszy nie zafundować takiego duchowego safari, gdzie trzeba twardo pilnować się modlitwy odważnie walcząc ze swoimi zniechęceniami, rozproszeniami i lenistwem? W wędrówce duszy poznajemy szybko kłamstwo o sobie, bo przecież kiedy na zewnątrz udajemy twardzieli i ludzi wyjątkowo zaradnych, okazuje się, że wewnętrznie jesteśmy tak słabi, że nie wytrzymujemy nawet kilkunastu minut na modlitwie, że poddajemy się byle jakim okolicznościom, które stają przed nami na drodze do Boga. W życiu zewnętrznym stać nas na wyjątkowy spryt i zaradność, a w życiu duchowym jesteśmy jak sparaliżowani i żądzą nami nasze namiętności. Dusza, która zdobędzie się na przygodę wędrówki przez siedem pokoi odkrywa pełną prawdę o sobie, czasem trudną prawdę, bo obnażającą naszą prawdziwą słabość.
Ta wędrówka duszy jest może szczególnie potrzebna duszy księdza, bo to na drodze kapłana stawia diabeł wyjątkowo dużo kuszących węży i całą chmarę przebiegłych jaszczurek. Oczywiście zawsze po to, żeby dusza księdza nie tylko nie zbliżyła się do mieszkania Boga, ale ciągle się od niego oddalała. Dusza księdza często też zagrożona jest złudzeniem wielkości i siły. Czujemy się czasem zbyt pewni siebie, zbyt mądrzy i pozornie tak blisko Boga, że nam się wydaje, że nie musimy się wysilać na jakąś wędrówkę duszy. I wtedy właśnie nasza dusza staje się jak kamień - twarda, nieprzemakalna i nie do ruszenia. Tyle wystarczy, żeby pogubić się w kapłaństwie, żeby to pozorne poczucie mocy zostało obnażone coraz częstszym brakiem modlitwy w życiu, brakiem adoracji i gorliwości w kapłańskiej służbie. Pozornie jesteśmy aktywni i ruchliwi, a wewnętrznie coraz częściej jesteśmy ciężcy i twardzi jak kamień.
Dusza musi być ciągle w stanie wędrówki za Panem, bo inaczej zastygnie jak żona Lota, wpatrzona w grzeszną Sodomę. Fascynuje mnie ten wewnętrzny świat wędrowania i choć tak trudno mi jest przebić się nawet do drugiego pokoju, to głęboko wierzę, że jeśli mocno będę pragnął dostać się do siódmego pokoju, a zabranie mi sił i czasu, to sam Jezus weźmie mnie na ręce i zaprowadzi do domu Ojca.
Wakacje to dobry czas nie tylko na wÄ™drówki ciaÅ‚a, ale może jeszcze bardziej na ruszenie duszy i wejÅ›cie do paÅ‚acu Boga, gdzie sÄ… cudowne diamentowe komnaty, a na koÅ„cu, w tej siódmej, mieszka Bóg, i jeÅ›li starczy nam siÅ‚ i cierpliwoÅ›ci to On sam nam pomoże tam dotrzeć. Å»ebyÅ›my tylko bardzo tego chcieli ….

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.