Go to content Go to navigation Go to search

W stronÄ™ poranka

July 4th, 2012 by xAndrzej

Wiem, że jesteÅ›my w drodze i cel jest ciÄ…gle przed nami. Nie mogÄ™ wiÄ™c oczekiwać już teraz speÅ‚nienia siÄ™ wszystkich planów, oddechu po skoÅ„czonej drodze, czy też luksusu z dobrze speÅ‚nionego zadania. Droga jest ciÄ…gle przede mnÄ…. I to różna droga. Czasem krÄ™ta i zawiÅ‚a, niekiedy nudnie prosta, raz pod górkÄ™, innym razem ekspresowo w dół. Wydaje mi siÄ™, że moje najważniejsze zadanie na teraz to nie zgubić kierunku drogi, nie dać siÄ™ zwieść mirażom moich wÅ‚asnych wyobrażeÅ„. A kierunek jest jeden - w stronÄ™ Å›wiatÅ‚a. PamiÄ™tam, jak przed laty Jan PaweÅ‚ II wzywaÅ‚ mÅ‚odych by byli stróżami poranka. To dziwne, że trzeba pilnować, żeby iść w kierunku poranka i nie zawrócić w stronÄ™ nocy. W liturgii, w budownictwie sakralnym pilnowaÅ‚o siÄ™ kiedyÅ› skrupulatnie, żeby wszystkie Å›wiÄ™te czynnoÅ›ci zwrócone byÅ‚y ku wschodowi. WÅ‚aÅ›nie dlatego, żeby nie zgubić kierunku, żeby nie ugrzÄ™znąć w nocy i nie zawracać w stronÄ™ jeszcze wiÄ™kszej ciemnoÅ›ci. PamiÄ™tam rozważanie Tomasza Halika, które rozpoczynaÅ‚o siÄ™ od chasydzkiej opowieÅ›ci. Rabin Pinchas postawiÅ‚ swoim uczniom pytanie: jak można poznać tÄ™ chwilÄ™, gdy koÅ„czy siÄ™ noc, a zaczyna siÄ™ ranek? Jeden z uczniów zaproponowaÅ‚: “Jest to ten moment, gdy na tyle siÄ™ rozwidniÅ‚o, że możemy na odlegÅ‚ość rozpoznać psa od owcy”. “Wcale nie!” - odpowiedziaÅ‚ rabin. “Jest wiÄ™c to ta chwila, w której już rozpoznajemy palmÄ™ od drzewa figowego?” - zapytaÅ‚ drugi uczeÅ„. “Także nie” - odpowiedziaÅ‚ rabin. “To kiedy w takim razie nastaje poranek?” - zapytali uczniowie. “Dzieje siÄ™ to wtedy, gdy spojrzymy w twarz jakiegokolwiek czÅ‚owieka i rozpoznamy w nim swojego brata i siostrÄ™” - odpowiedziaÅ‚ rabin Pinchas. “Dopóki tego nie potrafimy, jeszcze ciÄ…gle jest noc”. Dość daleko jest wiÄ™c nam do poranka, bo tak trudno we wszystkich widzieć siostry i braci. Kiedy tego nie dostrzegam - tkwiÄ™ mocno w nocy. Kiedy nie próbujÄ™ zobaczyć w innych braci idÄ™ w stronÄ™ ciemnoÅ›ci. Bardzo siÄ™ trzeba pilnować, żeby nie zgubić tego kierunku. Kiedy zaczynam krytykować i oceniać braci zaczyna siÄ™ olbrzymi mrok. Kiedy nie widzÄ™ w innych Bożego Å›wiatÅ‚a odwracam siÄ™ plecami od poranka. Być może wydaje siÄ™ to być tylko piÄ™knÄ… poezjÄ… i zbitkÄ… wzniosÅ‚ych zdaÅ„, ale czÄ™sto czujÄ™ jak ogrania nas ciemność i nie idziemy w stronÄ™ Å›wiatÅ‚a. Nawet wtedy, gdy szukamy racji i peÅ‚nej sprawiedliwoÅ›ci, a nie widzimy w drugich braci nie ma jeszcze Å›wiatÅ‚a dnia i jesteÅ›my w ciemnoÅ›ciach. Wspomniane rozważanie Tomasz Halik zakoÅ„czyÅ‚ stwierdzeniem: “Gdyby wszyscy kierowali siÄ™ zasadÄ… “oko za oko”, caÅ‚y Å›wiat byÅ‚by szybko Å›lepy.(…) Do uzdrowienia naszego wspólnego Å›wiata nie wystarczy już logika “jak ty mnie, tak ja tobie” - musimy uczyć siÄ™ logiki “jak Bóg mnie tak ja tobie”.
Muszę w wakacje dużo więcej się modlić, bo kiedy się modlę jakoś cały zwracam się w stronę światła i czuję wyraźnie jak Bóg kieruje to światło we wszystkie miejsca mojego życia, gdzie jest jeszcze noc, we wszystkie moje myśli, według których ludzie nie są jeszcze siostrami i braćmi, we wszystkie zakątki mojego serca, w których zamiast miłości jest jeszcze zazdrość, zemsta i złość. Jak łatwo jest przespać poranek i znów zatracić zdolność rozpoznawania w każdym człowieku brata i siostry.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.