Go to content Go to navigation Go to search

Nieświęta świętość

July 3rd, 2012 by xAndrzej

Wakacje zaczęły siÄ™ dla nas wyjÄ…tkowo piÄ™knie. Razem z diakonami naszego seminarium byliÅ›my przez tydzieÅ„ w Rzymie z okazji nadania naszemu arcybiskupowi paliusza. UczyliÅ›my siÄ™ tam KoÅ›cioÅ‚a i miÅ‚oÅ›ci do niego. Po ludzku to dziwny pomysÅ‚ Boga, żeby najÅ›wiÄ™tsze rzeczy ukryć w nieÅ›wiÄ™toÅ›ci ludzi. Może wÅ‚aÅ›nie dlatego KoÅ›ciół nie jest tylko ludzki, nie jest jeszcze jednÄ… partiÄ…, grupÄ… religijnÄ… czy stowarzyszeniem. W caÅ‚ej rzymskiej historii KoÅ›cioÅ‚a ciÄ…gle czuje siÄ™ wzajemne przenikanie mocy Bożej z ogromnÄ… sÅ‚aboÅ›ciÄ… czÅ‚owieka. Podczas tego pobytu mogÅ‚em dotknąć i zamienić kilka słów z Ojcem Ã…Å¡wiÄ™tym Benedyktem XVI. To znów byÅ‚a Å‚aska i wielki prezent od Boga. CzuÅ‚em siÄ™ jak przed laty, kiedy pierwszy raz miaÅ‚em okazjÄ™ stanąć w osobistej bibliotece Jana PawÅ‚a II. Prowadzili nas wtedy przez masÄ™ korytarzy i wyniosÅ‚ych komnat. I kiedy doszliÅ›my już do miejsca spotkania wydawaÅ‚o mi siÄ™, że teraz wyjdzie potężny król, wÅ‚adca wielkiego ziemskiego imperium. Tymczasem Jana PawÅ‚a II przywieziono do biblioteki na wózku inwalidzkim. ByÅ‚ już wtedy bardzo sÅ‚aby i chory. NastÄ™pca Å›w. Piotra, wikariusz Chrystusa okazaÅ‚ siÄ™ nie tylko zwykÅ‚ym, ale bardzo sÅ‚abym czÅ‚owiekiem, a przy tym peÅ‚nym Bożej mocy. Moc Boża w sÅ‚aboÅ›ci siÄ™ doskonali. I w ostatniÄ… sobotÄ™ czuÅ‚em siÄ™ tak samo. StanÄ…Å‚em przed Benedyktem XVI i zobaczyÅ‚em przed sobÄ… skromnego, uÅ›miechniÄ™tego starszego czÅ‚owieka. Znów - od ludzkiej strony - żadnego wyrazu mocy czy dostojeÅ„stwa, a jednak byÅ‚a w nim jakaÅ› wyjÄ…tkowa siÅ‚a Bożej obecnoÅ›ci. Na tym chyba polegać ma wiara w KoÅ›ciół, który po ludzku jest czÄ™sto sÅ‚aby, chory i nieÅ›wiÄ™ty, ale w tym co ludzkie w KoÅ›ciele umieÅ›ciÅ‚ Bóg samego siebie. Kochać KoÅ›ciół to nie zatrzymać siÄ™ na tym co ludzkie i nieÅ›wiÄ™te, ale przedzierać siÄ™ w gÅ‚Ä…b, żeby dotrzeć do spotkania z Panem. MiÅ‚ość do KoÅ›cioÅ‚a to jedna z najtrudniejszych miÅ‚oÅ›ci, bo trzeba pokochać coÅ› co ma czasem zewnÄ™trzne oblicze nierzÄ…dnicy, a w Å›rodku najszlachetniejsze i najczulsze serce. W Å›rodku KoÅ›cioÅ‚a sÄ… Å›wiÄ™ci, a po jego zewnÄ™trznej stronie najwiÄ™ksi grzesznicy. To ludzkie grzechy ukrywajÄ… piÄ™kno KoÅ›cioÅ‚a i tylko ten, kto zdobÄ™dzie siÄ™ na odwagÄ™ przedarcia siÄ™ przez ludzkÄ… brzydotÄ™ dotrze do najszlachetniejszego piÄ™kna. Chrystus pierwszy zrobiÅ‚ to dla nas. WszedÅ‚ w brzydotÄ™ Å›wiata, żeby jÄ… obmyć i rozÅ›wietlić blaskiem swojej boskoÅ›ci. Robi to ciÄ…gle wÅ‚aÅ›nie w KoÅ›ciele - wchodzi w jego brzydotÄ™, żeby uczynić go Å›wiÄ™tym. Ã…Å¡wiÄ™tość KoÅ›cioÅ‚a nie jest Å›wiÄ™toÅ›ciÄ… ludzi, ale samego Boga. KtoÅ› kto nie wierzy w Boga nigdy nie zobaczy piÄ™kna KoÅ›cioÅ‚a. KtoÅ› kto zgubi Jezusa natychmiast zmÄ™czy siÄ™ i rozczaruje KoÅ›cioÅ‚em. KtoÅ› kto nie jest skoncentrowany na Bogu natychmiast skoncentruje siÄ™ na tym co ludzkie w KoÅ›ciele. W sercu KoÅ›cioÅ‚a, w jego najÅ›wiÄ™tszym centrum jest Bóg i dlatego potrzeba nam być w KoÅ›ciele, bo spodobaÅ‚o siÄ™ Bogu, żeby w nim zamieszkać. Kocham KoÅ›ciół, bo Bóg pierwszy go ukochaÅ‚. Powtarzam to sobie jak refren, zwÅ‚aszcza wtedy gdy Å›wiat próbuje mi obrzydzać KoÅ›ciół, czymÅ› co przecież nie jest brudem Boga, ale naszym, ludzkim brudem. I wÅ‚aÅ›nie wtedy nie mogÄ™ siÄ™ nadziwić, że Bóg kocha KoÅ›ciół miÅ‚oÅ›ciÄ… “pomimo” - zraniony czÄ™sto w KoÅ›ciele - nigdy nie przestaje go kochać!

DzielÄ™ siÄ™ z Wami “dotykiem” Piotra, jego ludzkim uÅ›miechem i zwykÅ‚oÅ›ciÄ…, w którÄ… Bóg wÅ‚ożyÅ‚ siebie, żeby nam bÅ‚ogosÅ‚awić i przeprawiać przez wzburzone morze Å›wiata.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.