Go to content Go to navigation Go to search

Amnestia w sercu

March 2nd, 2012 by xAndrzej

W pokojach mojego serca muszę znaleźć miejsce dla wszystkich spotkanych ludzi. Niekiedy jest to proste, zwłaszcza wtedy, gdy inni odpłacają za gościnę sympatią, pamięcią, przyjaźnią. Tacy ludzie nie zakłócają pokoju serca, a wręcz są jego radością. W moim sercu mogę jednak zbudować również więzienne cele. Niewolnikami mojego serca mogą stać się ci, którzy mnie poranili swoją słabością, innością, agresją.
Dużo dziś myślałem o Sercu Jezusa. W odróżnieniu od mojego - jest Ono otwarte dla wszystkich w obydwie strony. Mogę zamieszkać w sercu Jezusa i mogę z niego odejść. Czuję, że każdy z nas ma w sercu Boga jednakowe mieszkanie, bez względu na to kim jest i ile ma grzechów na swoim koncie. Przebite serce Jezusa i wypływająca z Niego krew i woda są znakiem jakieś totalnej amnestii Boga dla nas ludzi. Nawet dla tych najgorszych - bluźnierców, oprawców, morderców. Właśnie takie czyste i wolne serce Boga jest dla mnie źródłem duchowego rozeznania. Tam gdzie nie ma miłości, tam nie ma Boga! Tam gdzie jest potępienie i całkowite odrzucenie - tam, tak naprawdę zaczyna się królestwo diabła.
W momencie przebicia włócznią Jezus odkrył się całkowicie. Ostatecznie wypuścił ze swojego serca wszystkich więźniów.
W wielkopostnej pracy nad sobą modlę się do Serca Jezusowego o wolność mojego serca. Chcę pootwierać wszystkie cele, uwolnić wszystkich ludzi, których trzymam za kratkami moich pretensji, oczekiwań, złości i gniewów. Może nie ze wszystkimi uda mi się zewnętrznie poukładać wszystkie sprawy, może na zewnątrz wciąż widać będzie tylko mury, ale bardzo pragnę, żebym mógł stanąć przed Bogiem w wolności serca, z pokojami pootwieranymi dla wszystkich.
Powiedziałem dziś Bogu, że ze względu na Jego miłość i krzyż, ogłaszam całkowitą amnestię w moim sercu! Uwalniam z niego wszystkich niewolników i otwieram na oścież drzwi wszystkich tych pokoi, z których wyprowadzili się ludzie skrzywdzeni przeze mnie. Wierzę, że Bóg uczyni cud całkowitego pokoju serca, że z największych nawet ran wypłynie miłosierdzie.
Bóg przecież właśnie taki post wybiera, żebym rozerwał kajdany zła i grzechu i był gotowy na pojednanie.
Niespokojne jest moje serce, dopóki są w nim cele dla niewolników, dla nie - przyjaciół.
Tylko Bóg może uczynić moje serce otwartym, bo mój osobisty grzech ciągle zamyka w nim jakieś pokoje lub przemienia je w więzienne cele. To tak jakbym pozatykał wszystkie żyły, żeby zablokować dopływ krwi. Robię sobie czasem takie by-passy, ale to starcza tylko na chwilę. Najlepsze wyjście to oddać Jezusowi swoje serce i przyjąć Jego serce.
Często to sobie tak wyobrażam, że Bóg musiał umrzeć, żeby dać mi serce, właśnie takie bez niewolników. On umarł za mnie, bo inaczej nie można podzielić się swoim sercem.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.