Go to content Go to navigation Go to search

List we Å‚zach

June 23rd, 2011 by xAndrzej

Święty Paweł napisał ponoć trzy listy do Koryntian. Ten trzeci nazywany jest listem we łzach. Jedni twierdzą, że list ten całkowicie zaginął, inni, że jest on włączony w drugi list do Koryntian, począwszy od rozdziału 10. Tak czy inaczej Paweł przeżył duży kryzys swojej apostolskiej działalności. Jego ukochana wspólnota w Koryncie przestała uznawać go za autorytet i zaczęła fascynować się nowymi nauczycielami, którzy fascynowali nadzwyczajnymi formami działalności. Nowi nauczyciele szokowali wszystkich ekstatycznymi modlitwami pełnymi uniesień, proroctw i uzdrowień. Wobec tej emocjonalnej i pełnej ekspresji duchowości propozycja Pawła wydała się być słaba i bez mocy. Paweł ze swoją normalnością, ze swoim pokornym głoszeniem Ewangelii, z dobrocią i szanowaniem cudzej wolności, z postawą służby i szacunku do każdego wydawał się być jakby bez mocy wobec nauczycieli, którzy byli pewni siebie, i dokonywali nadzwyczajnych rzeczy w majestacie Boga. Wielu Koryntian odchodziło od Pawła na stronę nadzwyczajnych proroków. Pawłowa wierność apostołom, których nazywał filarami wiary wydała się ciasna i ograniczająca. Paweł przyznaje się więc do swoich mistycznych doświadczeń, do tego, że Bóg pozwolił mu oglądać trzecie niebo i słyszeć takie tajemnice, o których aż boi się mówić innym. Za każdym jednak razem Paweł jakby podkreśla, że zostawia te nadzwyczajne doświadczenia na boku, bo nie ma pewności czy one są od Boga czy też nie. Boi się ulec pokusie, jakiej ulegli ludzie z raju, kiedy diabeł obiecywał im, że będą nadzwyczajni. Święty Paweł zaczyna więc swoją naukę o słabości, w której jest moc i pewność obecności Pana. W rzeczach nadzwyczajnych i po ludzku mocnych może przebiegle ukryć się diabeł. Paweł woli szukać Boga w swoich słabościach. Pisze list we łzach, bo bardzo cierpi, kiedy Koryntianie w pogoni za duchowymi sensacjami zostawiają najczystszą obecność Boga w rzeczach pokornych i zwyczajnych.
Szedłem dziś w procesji Bożego Ciała. Było mnóstwo ludzi, ale udało mi się cichutko iść tuż za Jezusem. Umęczony arcybiskup dźwigał złotą monstrancję z Najświętszym Sakramentem, a setki ludzi w rozmodleniu szły za Jezusem. Pokorna i prosta droga za Jezusem. Patrzyłem z zachwytem na cichość i zwyczajność białej Hostii, pewny, że tu jest prawdziwy Bóg. Jego obecność wydoskonaliła się w słabości i cichości. Pewnie wielu uzdrowił, ale tego nie było widać. Pewnie wielu umocnił, ale bez rozgłosu. Pewnie wypędził wiele złych duchów, ale bez żadnej demonstracji. Jego moc objawiła się w Jego słabości, a każdy kto jej doświadczył nie miał wątpliwości, że było to czyste dzieło Boga, bez żadnej domieszki ludzkiej pychy.

Migawki z życia:
Seminarium opustoszało. Po uroczystych Nieszporach, wieczorem, klerycy rozjechali się do domów. Poczułem się jak pasterz bez owiec. A może bardziej powinienem myśleć o tym w kategoriach jakiejś próby, kiedy ojciec pozwala swoim synom opuścić dom, żeby dojrzeli, wydorośleli i stali się duchowo bardziej samodzielni. W każdym razie nie przestaję się za nich modlić, a może nawet w każdy wakacyjny dzień muszę modlić się za nich więcej.
Pobiegłem dziś na Apel i przypomniałem sobie, że mamy też dziś dzień ojca. Mój zmarły Tato codziennie, z uchem przy radiu słuchał Apelu. Myślałem dziś o nim przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej, ale ze spokojem, z jakąś wielką nadzieją, że on modli się z nami w tajemnicy świętych obcowania.

Intencje modlitewne:
Za naszych alumnów o wytrwanie w powołaniu i porządny odpoczynek; o nowe powołania kapłańskie i zakonne ( proszę Was o pomoc w modlitwie o powołania do naszego Seminarium); za ubogich, chorych, bezdomnych; za moją mamę i całą rodzinę; za przyjaciół z DA; za księży neoprezbiterów o dobry start w kapłaństwo, za jutrzejszych solenizantów - Janów i Danuty; za czytelników tego wpisu.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.