Go to content Go to navigation Go to search

Dojrzewanie do ojcostwa

June 7th, 2011 by xAndrzej

Dokładnie w osiemnastą rocznicę moich kapłańskich święceń cały dzień spędziłem przy szpitalnym łóżku mojego umierającego ojca. Patrzyłem jak dogasa jego życie i cały czas myślałem o jego niesamowitym i wyjątkowo ewangelicznym promieniowaniu ojcostwa. Był taki moment, w którym tato złapał mnie mocno za ramię i ściskał tak jak ojciec ściska swojego syna przed jakimś wielkim i ważnym zadaniem. Jakby wysyłał mnie w dorosłość i samodzielność, jakby dopiero teraz przekazywał mi tajemnicę swojego spełnionego ojcostwa.

Dokładnie w osiemnastą rocznicę moich prymicji odbył się pogrzeb mojego Taty. W naszej tradycji osiemnastoletni chłopak dostaje dowód osobisty i staje się kimś kto we wszystkim zaczyna odpowiadać za siebie. Tak się poczułem jako kapłan. Mój ziemski ojciec wszedł już do domu niebieskiego Ojca, a ja bardziej niż kiedykolwiek muszę teraz zdawać egzamin z ojcostwa.

Nigdy nie miałem wątpliwości, że ojcostwo duchowe to największa sztuka bycia kapłanem. Miałem to szczęście żyć, wychowywać się, dorastać w blasku człowieka, który był ojcem niesamowitym i wyjątkowo podobnym do tego, który jest w niebie.

Mój Tato mało uczył mnie modlitwy, czy katechizmu, rzadko kiedy strofował nas za opuszczone Msze święte, ale Boga nauczył nas w jakiś wyjątkowy sposób. To, jakim był ojcem zawsze sprawiało, że nazywanie Boga tym imieniem dawało nam największą przyjemność. Dzięki niemu słowo ojciec kojarzyło się najpiękniej, najmilej, najbezpieczniej ze wszystkim możliwych słów. Kiedy człowiek na ziemi ma taką łaskę doświadczania ojcostwa bez trudności potrafi się zachwycić ojcostwem Boga.

W moim ojcu było też jakieś męskie rozumienie miłości. Pokazał nam, że miłość wystarczy, żeby dobrze wychować dzieci. Nasz tato prawie w ogóle nas nie bił, chyba nawet nie umiał na nas krzyczeć, a zawsze nam było głupio za wszystkie chwile nieodwzajemnionej czy zranionej ojcowskiej miłości. Jego miłość wyrażała się w ciężkiej pracy dla swoich dzieci, bez większych czułości czy wyznań. Jego miłość była po prostu najgłębszym pragnieniem dobra dla drugich. Kiedy czuje się, że ktoś naprawdę kocha, człowiek zrobi wszystko, żeby nie zawieść tej miłości. Wierzę, że i w tym mój tato był odblaskiem nieskończonej miłości Boga, miłości, która kocha pomimo wszystko.

W osiemnastą rocznicę moich kapłańskich święceń, mój ziemski ojciec zastukał do niebieskiego domu jedynego Ojca, który jest w niebie. Wierzę mocno, że zdał egzamin ze swojego ojcostwa. Pora teraz na mnie, żeby bardziej i mądrzej stawać się ojcem. Bo nawet dla księdza nie ma nic ważniejszego niż promieniować na innych ojcostwem Boga.

Ojcze, który jesteś w niebie, dziękuję Ci za jeden z największych skarbów mojego życia, za ziemskiego ojca, dzięki któremu, mogę więcej zrozumieć co to znaczy, że Ty jesteś Ojcem.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.