Go to content Go to navigation Go to search

Strach przed arkÄ…

September 16th, 2010 by xAndrzej

Chodzi za mną ostatnio obraz z jakiejś kaznodziejskiej historyjki. Rzecz dotyczy czasów Noego. Na świecie szykuje się potop, za chwilę wszystko zostanie zalane i zniszczone. Jedyną szansą na przeżycie będzie arka, którą Bóg każe zbudować Noemu i do której ma on wprowadzić zwierzęta. Wyobraźcie sobie ten moment, kiedy Noe zagania do arki ptaki: gołębie, orły, jastrzębie. Kiedy próbuje do wnętrza tej ponurej łodzi wgonić antylopy, jelenie, węże czy opasłe słonie. Przecież wszystkie te zwierzęta buntują się wobec pomysłu Noego. Nie wierzą w potop, a za to mocno sobie cenią wolność latania po błękitnym niebie, biegania po zielonych łąkach. Biedny Noe ma je przekonać, żeby weszły do arki! Gania za tą oporną zwierzyną i zniechęcony prosi w końcu Boga, żeby go nauczył mówić językami wszystkich poszczególnych gatunków zwierząt, żeby je w końcu przekonać, że nie tylko warto, ale trzeba wejść do arki, żeby przeżyć potop.
Czuję się czasem jak Noe, odrzucony i niezrozumiały w swoich zabiegach o wprowadzenie ludzi do komunii z Bogiem. Wielu z nich woli wolność, przyjemność nie widząc żadnego zagrożenia potopem. Jak mówić ludziom, żeby zrozumieli, że Bóg jest ich jedynym ratunkiem? Co zrobić, żeby zaufali, że warto dać się zagonić do pozornie ciemnej arki, ale będącej jedynym ratunkiem przed powodzią? Tym sposobem jest Chrystus, który będąc Bogiem stał się człowiekiem, zaczął mówić ludzkim językiem, żyć jak człowiek, żeby nam powiedzieć o drodze do nieba. To prawda, że Jezus zaprasza nas do wejścia w wąską bramę, w ciasną drogę swojego krzyża, ale jest to jedyna droga do przetrwania - dla mnie, dla świata, dla Kościoła. Inaczej zaleje nas potop, w najprzyjemniejszym czasie zachłyśnięcia się własną wolnością, w nonszalanckim i pysznym odrzuceniu Boga. Chrystus jest naszą arką i jeśli w Niego nie wejdziemy, wielkie wody zatopią w nas życie.

Migawki z życia:
Nie pisałem już bardzo długo. Jeśli acedia, czyli obojętność i oschłość mogą dotyczyć chęci pisania, to takie coś zaczęło mi towarzyszyć. Do tego cała masa trudnych spraw, odciąga mnie każdego wieczoru od wejścia w to okienko mojego komputerowego świata. Ale może wyrwę się już niedługo z blogowego milczenia, bo tak jakoś mam, że im więcej zajęć tym więcej mobilizacji do pisania.

Intencje modlitewne: za kleryków, za kleryków, za kleryków, za kleryków, za kleryków, za kleryków, za kleryków, za kleryków i jeszcze raz za kleryków……

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.