Go to content Go to navigation Go to search

Bóg też jest przeciw dewotkom

July 27th, 2010 by xAndrzej

Wcale się nie dziwię, że świat nie lubi dewocji. Dewotki wypaczają prawdę o życiu chrześcijańskim. Ks. Kudasiewicz napisał kiedyś dosadnie, że to właśnie dewocja ukrzyżowała Jezusa. Dewocja jest bowiem jakimś nieporozumieniem w życiu wewnętrznym, jest wiarą, która nie przekłada się na życie, jest przepaścią między tym, co się głosi i do czego się wzdycha, a tym jak się żyje. Pierwszym krokiem w stronę dewocji jest zamknięcie własnego życia wewnętrznego w sferze rozmyślań i emocji, tymczasem życie wewnętrzne jest integralnie związane z uczynkami miłości. Bez konkretnych czynów miłości nie może być mowy o życiu duchowym. Święta Teresa w swojej koncepcji siedmiu pokoi, już na etapie pierwszego mieszkania podkreślała, że dusza, która chce dążyć do doskonałości musi pamiętać, że życie wewnętrzne to nie ckliwe wzdychanie do Boga, to nie setki egzaltowanych gestów i wzruszeń, ale to czynne praktykowanie cnoty miłości. Dusza, według Teresy, nie postąpi ani kroku ku zjednoczeniu z Bogiem, jeśli przynajmniej raz na miesiąc nie będzie wykonywać uczynku miłości. O czymś podobny tłumaczył Jezus świętej siostrze Faustynie. Czyniąc ją sekretarką Bożego Miłosierdzia, Chrystus podkreślał, że kult miłosierdzia będzie dewocją, jeśli nie będą mu towarzyszyć uczynki miłosierdzia. Stąd w swoim duchowym życiu Faustyna zapisywała postanowienie, że ma każdego dnia zrobić przynajmniej jeden dobry uczynek. Próbuję ostatnio przyglądać się swoim dobrym uczynkom. Liczę je nie dla statystyki, ale dla wglądu w siebie, dla zobaczenia na ile moja wiara w Boga i moje mówienie o Jego Miłosierdziu przekłada się na moje życie. Takie liczenie uczynków jest dla mnie duchowym ćwiczeniem. Nagle okazuje się, że ucieka mi tyle okazji do dobra, że zaniedbuję tyle momentów, w których mógłbym zaświadczyć o Jezusie. To moje przyglądanie się dobrym uczynkom jest jak praca domowa zadana mi przez Boga na modlitwie. I okazuje się, że wcale nie muszę wychodzić na ulicę, że nie muszę jechać do szpitali dla umierających, czy przytułków dla ubogich, bo czyny miłości jakby same pukają do moich drzwi. Przecież wystarczy zwykły uśmiech, czy dobro wobec najbliższych, wystarczy gest przebaczenia czy darowania jakiejś drobnej uszczypliwości, wystarczy serdeczność i odrobina szczerej miłości. Życie wewnętrzne nie jest nigdy bierne i nigdy nie może nas zamknąć w hermetycznej kapsule naszych intymnych spotkań z Bogiem. Chrześcijanin, który pragnie żyć Bożym życiem, musi pamiętać, że Boże życie to właśnie miłość. Najważniejsza cnota, którą wlewa w nas Bóg to miłość. Ale miłość umiera, kiedy jest zamknięta w sobie, bo ona nie jest dla siebie. Miłość żyje i wzrasta, gdy jest praktykowana. Wszystkie najważniejsze cnoty mają tę cechę, że wzrastają, gdy są używane.
W takim znaczeniu sam Bóg jest przeciw dewotkom, przeciw takiej wierze, która może jest rozmodlona, może jest pełna refleksji na temat Boga i pełna teologicznych racji, ale nie ma w niej ani jednego gestu miłości, ani jednego poderwania się do służby.
Włączcie swój licznik dobrych uczynków. Tak przez kilkanaście dni, codziennie i konkretnie policzcie sobie dokładnie te wszystkie gesty miłości, a zobaczycie kawałek ważnej prawdy o swoim chrześcijańskim życiu, czy ono jest dewocją, czy też rzeczywistym udziałem w życiu Boga.

Migawki z życia:
Tęsknię trochę za normalnym życiem seminaryjnym. Gdybym miał się kierować miłością własną, to zarządziłbym już dziś powrót kleryków do seminarium. Oni są życiem tego domu. Wiem jednak, że nie są powołani do życia tutaj, ale do głoszenia Boga w świecie. Ucieszyłem się dziś, że na Przystanku Jezus jest aż 150 kleryków. Dobrze, że wśród nich jest przynajmniej jeden od nas. Rośnie nowe pokolenie odważnych apostołów Jezusa! Wczoraj trochę popracowałem przy porządkowaniu ogrodu. Biedny operator koparki nie rozpoznał we mnie rektora i opowiadał mi, jak to pewnie tutejszy rektor to musi być ważniak, skoro zarządza takim wielkim gmachem. Oj, ważniak ze mnie, szczególnie z grabiami w ręku. Dzisiaj dość długo dyskutowaliśmy z Księdzem Arcybiskupem nad formacją propedeutyczną. Mamy już gotowy program i modlimy się do Ducha Świętego, żebyśmy nie zepsuli Mu roboty, ale byli Jego narzędziami.

Intencje modlitewne:
Za kleryków naszego seminarium, o świetne i święte wakacje; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za ludzi, którzy robią dużo cichego dobra, bez oczekiwania na nagrodę; za chorych i cierpiących; za wszystkich wierzących w Chrystusa, żeby modlili się i czynili dobro!

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.