Go to content Go to navigation Go to search

Chore i zdrowe drzewa

July 12th, 2010 by xAndrzej

Znów siÄ™ naczytaÅ‚em różnych wieÅ›ci w internecie. Już od wielu lat nie mam telewizora, zostaje mi wiÄ™c internet, żeby czegoÅ› dowiadywać siÄ™ o Å›wiecie. Zadziwia mnie jednak ten wyjÄ…tkowo jednorodny Å›wiat interpretacji rzeczywistoÅ›ci. Czasem mam wrażenie, że to czysta propaganda zÅ‚a. Jeden ze współczesnych twórców satanizmu mówiÅ‚ wyraźnie, że trzeba ludziom pokazywać dużo zÅ‚a, żeby uwierzyli, że jego jest wiÄ™cej, że ono jest silniejsze i zwycięża. A przecież tak nie jest. ZÅ‚o ma jedynie lepszÄ… propagandÄ™. Chore drzewa w lesie robiÄ… dużo haÅ‚asu, skrzypiÄ…, szeleszczÄ…, Å‚amiÄ… swe gaÅ‚Ä™zie z wielkim hukiem. A przecież to nie chore drzewa stanowiÄ… najwiÄ™kszÄ… wartość lasu. Zdrowe drzewa rosnÄ… cicho. Ich zielone liÅ›cie nie sÄ… jeszcze suche i nie wydajÄ… szeleszczÄ…cych dźwiÄ™ków znamionujÄ…cych opadanie. Zdrowe gaÅ‚Ä™zie drzew cichutko wznoszÄ… siÄ™ ku niebu tworzÄ…c nowe pÄ™dy i wydajÄ…c nowe liÅ›cie. Zdecydowanie bardziej gÅ‚oÅ›ne sÄ… chore drzewa. One z definicji potrzebujÄ… krzyku jak zapowiedzi swojego upadku. OczywiÅ›cie to wcale nie zaprzecza istnieniu chorych drzew w lesie, ale one nie sÄ… najwiÄ™kszym jego skarbem i nie decydujÄ… o kondycji lasu. Dobry leÅ›nik musi dbać o zdrowy las. A taki naprawdÄ™ istnieje w naszej rzeczywistoÅ›ci. Spotykam wokół siebie mnóstwo wspaniaÅ‚ych ludzi, zaangażowanych, radykalnie oddanych Bogu, którzy dziaÅ‚ajÄ… cicho, bez rozgÅ‚osu i pewnie żaden dziennikarz nie zrobi z nimi jakiegoÅ› dokumentu. Również w moim kapÅ‚aÅ„skim Å›wiecie widzÄ™ zdecydowanÄ… wiÄ™kszość wspaniaÅ‚ych ludzi, którzy codziennie swoje życie oddajÄ… kapÅ‚aÅ„skiej sÅ‚użbie. PamiÄ™tam czasy pracy w sekretariacie biskupa, gdzie zwykle dotykaÅ‚o siÄ™ trudnych kapÅ‚aÅ„skich spraw. Może po tygodniu zaczęła mnie nÄ™kać myÅ›l, że chyba wszyscy jesteÅ›my zepsuci. Ale usiadÅ‚em w kaplicy żalÄ…c siÄ™ Panu Bogu, że toleruje takie zepsucie kapÅ‚anów. I nagle zobaczyÅ‚em, że w mojej diecezji jest gÅ‚oÅ›no o upadku może czterech moich współbraci, a ponad szeÅ›ciuset pracuje, jeÅ›li nie gorliwie to przynajmniej uczciwie i zwyczajnie. W zdrowym lesie wystarczÄ… cztery chore drzewa, żeby siÄ™ wydawaÅ‚o, że choruje caÅ‚y las. Znam naprawdÄ™ niewielu pogubionych księży. OczywiÅ›cie, że i tacy sÄ…! Ale znam i to “od kuchni” wielu wspaniaÅ‚ych ludzi, którzy mi imponujÄ… kapÅ‚aÅ„skim oddaniem i Å›wiÄ™toÅ›ciÄ…. I wcale nie myÅ›lÄ™, o tych już nieżyjÄ…cych i wyniesionych na oÅ‚tarze, ale o tych mi współczesnych, którzy mimo antyklerykalnej propagandy zÅ‚a budujÄ… zdrowy KoÅ›ciół Jezusa Chrystusa. PisaÅ‚bym pewnie dÅ‚ugÄ… listÄ™ tych moich współbraci, ale o kilku wspomnÄ™, bo pewnie nikt o nich nie napiszÄ™ w czoÅ‚owych, Å›wieckich gazetach.
Znam kapłana z 75 letnim kapłańskim stażem, który kocha samotność i cały jest jednym uśmiechem kiedy się modli. Wzruszył mnie ostatnio, gdy powiedział, że sobie nie wykupi drogich leków, bo musi pomóc jakiejś biednej rodzinie. Podziwiam już od lat mojego współbrata, który cichutko i gorliwie pełni służbę w szpitalu. Odpowiadali mi ludzie, że dla nich był ważniejszy niż lekarz, kiedy leżeli w szpitalu. Znam też księży aktywistów, którzy cały swój czas poświęcają organizowaniu pomocy dla ubogich i zanim w miejscu katastrofy pojawią się VIP-y, oni już mają konkretną propozycję pomocy. Imponuje mi mój znajomy współbrat, który jak proboszcz z Ars całymi godzinami siedzi w konfesjonale i jest na każde zawołanie. Znam młodego prałata, który całe wakacje jeździ z dzieciakami na kolonie. Jakoś nikt o nim nie pisze, a dzięki niemu ponad tysiąc biednych dzieciaków ma wakacje i kawałek domu. Mój kolega proboszcz, uruchomił w dużym mieście stołówkę dla ubogich, a w małej , starej kaplicy urządził całodzienną adorację Najświętszego Sakramentu i sam spędza tam kilka godzin dziennie.
Nawet wśród naszych kleryków jest mnóstwo takich dobrych, zdrowych drzew. Wczoraj rozmawiałem przy furcie z człowiekiem, który wyszedł z więzienia. Dziękował mi za dwóch kleryków, którzy pokonali więzienną biurokrację i złożyli mu parę wizyt za kratkami. Dziękował, bo ich odwiedziny były dla niego dowodem na istnienie Boga i dobrych ludzi. Całe sztafety naszych diakonów odwiedzaj chorych i niosą im Pana Jezusa. Pewnie, że mogliby więcej, ale nie można powiedzieć, że nikt tego nie robi. Wzruszyło mnie kiedyś proste i ciche wyznanie naszego kleryka, że musi się dobrze uczyć, żeby mieć pieniądze ze stypendium naukowego na pomoc dla dzieciaków ze świetlicy.
I mógłbym naprawdę pisać jeszcze długo o takich moich braciach w kapłaństwie, którzy cicho służą Bogu i ludziom i pewnie żadne media tego nie będą widziały, bo tam nie ma huku i krzyku, jest za to dużo dobra i zdrowia.
Jak przeczytasz ten kawałek mojego blogu to powiedz swoim znajomym, że nie wszyscy kapłani są źli, nieczyści, niemoralni. Mam jakoś zupełnie inne doświadczenie. Może mało wiem i mało widziałem, ale jakoś mam nieodparte wrażenie, że w naszym kapłańskim lesie są oczywiście chore drzewa, które robią dużo hałasu, ale jest o wiele większy i piękniejszy, zdrowy kapłański las. Bogu dziękuję za tych cudownych świadków Chrystusa.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.