Go to content Go to navigation Go to search

Miłość Serca Jezusowego

May 28th, 2010 by xAndrzej

W życiu duchowym, jak mawiała św. Teresa z Avila, trzeba umieć czekać i przebijać się przez wiele trudów, żeby kiedyś doświadczyć krótkiej chwili Bożego smaku. Smak Boży to coś zupełnie innego niż pociecha. Pociechy są bardziej nasze. Są naszą radością z ilości odprawionych modlitw, naszą dumą z moralnych zwycięstw. Bohaterami pociech jesteśmy my, a Bóg co najwyżej pozwala nam ich doświadczyć. Smaki są całkowicie Boże, bo nie pochodzą od nas, pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach, często pośród wewnętrznego bałaganu i ciemnej nocy. Pociechy można wypracować, a na smaki trzeba cierpliwie czekać. W pociechach jest niebezpieczeństwo pychy, jakaś zakamuflowana możliwość bycia czystym i pobożnym jak anioł, a pysznym jak diabeł. W smakach nie ma takiego ryzyka. Przez to, że są całkowicie nieprzewidywalne i całkowicie nie nasze uczą nas pokory.
Jak w każdy piątek odprawiałem dziś Krzyżową Drogę. Zacząłem to robić właściwie z obowiązku, z jakiegoś przymusu, który miał mi dać pociechę, że jednak zwyciężyłem i przemogłem siebie. To miało być czysto moje zwycięstwo nad lenistwem, wygodą, zmęczeniem. I szło mi bardzo ciężko. Przy każdym przystanku nie myślałem o Jezusie, ale o swoich aktualnych sprawach. Dopiero jedenasta stacja przyniosła mały Boży smak. Zobaczyłem rozpiętego na krzyżu Jezusa i gwoździe wbijane do jego rąk. Poczułem jakąś wewnętrzną zgodę Boga na przybicie do krzyża i zaproszenie dla mnie, żebym też się odważył podłożyć ręce i dać je sobie przybić. Ciągle przecież z czymś uciekam od Boga, ciągle moje życie rozchodzi się z Jego Ewangelią! Jest we mnie jakaś bezsilność wobec słabości i pokus, wobec propozycji świata i mojego ja. Sposobem na tę bezsilność jest przybicie do krzyża. Skoro ciągle coś ucieka, coś się odrywa i odkleja to nie ma innej rady, jak tylko użyć gwoździ.
Wobec tej perspektywy nie odczułem żadnego strachu, ale uczucie ulgi. Tak jakbym znalazł drogę po latach błądzenia po manowcach. Tylko przybity do krzyża człowiek może usłyszeć bicie Bożego Serca. Pamiętam swój pierwszy pobyt w San Giovanni Rotondo w sanktuarium Ojca Pio. Został mi w pamięci dziwny obraz z tamtejszej kalwarii. Chyba właśnie przy jedenastej stacji grupa ludzi przykleiła swoje uszy do ołtarza twierdząc, że można tam wyraźnie usłyszeć bicie serca. Tylko wtedy gdy się człowiek da przybić do Jezusowego krzyża ma szansę usłyszeć jak bije Serce Boga. Ile razy od tego krzyża uciekam, ile razy ten krzyż zostawiam, ile razy o tym krzyżu zapominam wtedy przestaję słyszeć głos Miłości Ukrzyżowanej i znowu całe moje kapłańskie życie rozłazi się z życiem Boga. Tylko przybity całkowicie do krzyża mogę zrozumieć na czym polega miłość Serca Jezusowego, a przecież moje kapłaństwo ma być miłością Serca Jezusowego. Nie pozwól, Panie, bym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Jezusa Chrystusa!

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.