Go to content Go to navigation Go to search

Blogowa zapaść

July 24th, 2009 by xAndrzej

Byłem dziś krok od kolejnej rezygnacji z pisania tego blogowego dziennika duszy. Zdaje sobie sprawę, że stanowi on ogromne zagrożenie dla mojej pychy i duchowego ekshibicjonizmu. Jest chyba słuszne, że nasze duchowe przeżycia powinny rozgrywać się w ukryciu i w cichej komunii między człowiekiem a Bogiem. Ale z drugiej strony wszystko co napisali mistrzowie życia duchowego trzeba by nazwać duchowym ekshibicjonizmem. Wychowałem się przecież na Mertonie, a jego najważniejsze książki to pamiętniki i duchowe zapiski. Bylibyśmy biedni, gdyby święty Paweł nie poddał się Duchowi Świętemu i nie pisał tego co czuł w swojej apostolskiej drodze życia. A przecież w listach Pawła jest tyle uwag o jego stanie duszy, najgłębszych przeżyciach i doznaniach. Na rozmyślaniu znów czytam św. Jana od Krzyża. Ile tam jest opisów najintymniejszych refleksji o Bogu i o ludzkim doświadczeniu Jego obecności. A przecież trudno imputować Janowi od Krzyża jakąkolwiek chęć pisania pod publiczność. Wirtualny świat to przecież dzisiaj jedna z najważniejszych ambon, z której koniecznie musimy dawać świadectwo o Bogu. Dziękuję tym wszystkim, którzy ostatnio tyle dobrych słów napisali do mnie w reakcji na blogowe zapiski. Danka, która pewnie teraz jest już na wakacjach, wiem, że modli się za mnie, a do tego wszystkiego kazała mi postawić lody klerykom. Kilku księży napisało mi ostatnio, że często czują tak samo i trochę im pomagam ponazywać coś nieponazywanego. Dostałem kiedyś też upomnienie od braci ewangelików, za kiepską znajomość Pisma, ale też dobre słowo o niezłym warsztacie literackim. A dla mnie, najważniejsze z tego listu było to, że blog stał się małą przestrzenią braterskiej komunikacji. Jakaś siostra zakonna wyznała, że któryś tekst pomógł jej odnaleźć sens zakonnego życia i poświęcenia się Bogu. Wiecie, że nie zbieram komentarzy, nie odpowiadam na listy ale już tych kilka uwag dodało mi odwagi, żeby jeszcze trochę popisać. Nie wiem czy to widać na blogu, ale ja nie zachwycam się sobą, jestem tuzinkowym i zupełnie zwyczajnym księdzem. Ale do jednego zachwytu chcę się przyznać i będę go zawsze promował we wszystkich tekstach – to jest zachwyt nad Bogiem. Chciałbym, żeby wszystko co piszę, miało jeden wspólny mianownik – piękno i miłość Boga. Zachwyca mnie wszystko co dostałem od Boga, co On czyni w moim życiu, do czego mnie powołał i jak mnie prowadzi. Pisząc o tym, nie mogę czasem nie pisać o sobie, bo Bóg działa we mnie, tak jak działa w każdym człowieku. On się przybił do każdego z nas ze swoją wiernością i miłością. Przyjrzyjcie się sobie dokładnie, a spotkacie Boga, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych. Cała moja duchowa praca, długie modlitwy i rozmyślania służą temu, żebym odnalazł Boga w moim życiu. Jego jest w nim bardzo dużo! Tyle samo co w każdym człowieku, bo ukochał nas jednakowo i za każdego z nas umarł na krzyżu. Kiedy uda się człowiekowi odnaleźć Boga w sobie to osiągnie największy z możliwych pokój w sercu i nieprawdopodobną radość. A przecież wszyscy tego pragniemy i tego szukamy! Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że każde nasze poszukiwanie miłości, szczęścia, przyjemności czy spełnienia tak naprawdę jest poszukiwaniem Boga, bo w Nim to wszystko jest w stopniu najwyższym.

Migawki z mijajÄ…cego tygodnia:
Poniedziałek: pochowałem maleńkiego Alberta. Miał zaledwie pięć miesięcy i nie doczekał ani normalnych narodzin, ani normalnego chrztu. Z dumą prowadziłem kondukt z maleńką białą trumienką, chcąc przekonać wszystkich, że umarł człowiek, a nie płód. To nic, że za trumną szli tylko rodzice i kilku najbliższych. Albert dołączył do zbawionych i narodził się do życia wiecznego.

Wtorek: odwiedziłem znajome rodzinki i posłuchałem o ich życiu i świadectwie jakie dają w swoich środowiskach pracy. Znów zobaczyłem, że pracuję i świadczę o Bogu mniej niż oni. A przecież jestem księdzem i mówiąc brutalnie, nawet mi za to płacą.

Środa: Trochę dziś pospowiadałem. Jest taka prawidłowość w życiu księdza, że tak jak sam się spowiada tak wygląda jego spowiadanie innych. I co do ilości i co do jakości. Jak się spowiadam rzadko to mniej mi się chce służyć w konfesjonale i mam mniej penitentów, jak się spowiadam często to nie mogę się obrobić z chętnymi do spowiedzi.

Czwartek: Zacząłem dzień od modlitwy z Małymi Siostrami Baranka. W ich pustelni odkryłem kolejny raz, że bez komunii z Bogiem rozwalę wszelkie inne komunie w moim życiu, te we wspólnocie i te z innymi ludźmi.

Piątek: Z samego rana pojechałem na giełdę, żeby zrobić zakupy do seminaryjnej kuchni. Na giełdzie małe poruszenie wśród sprzedawców. Jeden z nich opowiadał innym, że nakrył zakonnicę na kradzieży ciastek. Jak to jest prawda, to rzeczywiście zbliża się już koniec świata.

Intencje modlitewne:
Najpierw modlę się za ludzi ubogich, cierpiących i samotnych. Tak mało im poświęcam teraz czasu, więc muszę się za nich dużo modlić; o uzdrowienie dla Piotrka i zdrowie dla moich rodziców; za wszystkich kapłanów naszej diecezji, a szczególnie za tych, którym trudno; za naszych kochanych kleryków, aby umieli zachwycić się Bogiem; o nowe powołania kapłańskie i zakonne – ciągle modlę się za tych, którzy już się zgłosili i tych którzy z pewnością jeszcze się zgłoszą do naszego seminarium; za XY, który przyszedł by mi powiedzieć, że przestał wierzyć; za studentów z DA – moich wychowanków; za Kingę i Kubę, za wszystkie Anie i wszystkich Krzyśków.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.