Go to content Go to navigation Go to search

Nawet Papież musi być malutki

July 15th, 2009 by xAndrzej

Nawet Papież musi być malutki

Ojciec niebieski objawi wszystko tym, którzy odważą się być malutcy i prości. Boże sprawy są zakryte przed mądrymi i roztropnymi. Małości jednak nie mierzy się tytułami naukowymi, kościelnymi funkcjami czy dystynkcjami. Małość mierzy się prostotą i otwartością serca. Nawet Papież, żeby coś zrozumieć z Boga, musi się przed Nim uniżyć, stać się małym. Kiedy św. Piotr wyznaje, że Jezus jest Synem Bożymi i oczekiwanym Mesjaszem, wtedy Pan Jezus przypomina mu, że nie wie tego na podstawie swojej własnej, naturalnej mądrości, ale dzięki objawieniu, jakie otrzymał od Ojca. Zapewne i wielcy teologowie muszą odłożyć często swoje przemądrzałe dywagacje, żeby w prostocie serca dać się Bogu zaskoczyć i poprowadzić. To tak jak św. Paweł, któremu na początku się wydawało, że jest uczony i mądry, że jest gorliwy i pobożny, ale pod Damaszkiem doświadczył olbrzymiej swojej małości i pozwolił się całkowicie poprowadzić Bogu. Małość i prostota skłaniają człowieka do uległości wobec Boga i uzdalniają go do życia Bogiem w każdych okolicznościach. Ta postawa maluczkich dotyczy życia i modlitwy. W życiu chodzi o gotowość do robienia rzeczy małych. Patron dzisiejszego dnia, św. Bonawentura, wielki filozof i teolog, dowiedział się ponoć o swoje nominacji na biskupa i kardynała podczas mycia naczyń w zakonnej kuchni. Przyjął tę wiadomość spokojnie i ze spokojem dokończył mycie garów. Wierzę, że nasz kapłański powrót do naśladowania Jezusa musi się rozpocząć od rezygnacji z piedestału wielebnych, czcigodnych duchownych i stać się epoką barci i ojców. Pamiętam jak cieszyłem się z sugestii synodu biskupów, aby stawali się oni bardziej braćmi, a mniej ekscelencjami. Mój dyżur w seminarium spędzam razem z małymi grupkami kleryków, którzy mają tutaj swój roboczy dyżur. Ile o człowieku może powiedzieć jego gotowość do wykonywania prostych czynności i zwykłe fizyczne utrudzenie. Tomasz Merton tyle razy wspominał, że prawdziwą wartość duchowego rozwoju mnicha można poznać po jego radości w wypełnianiu najprostszych zajęć. Taka małość i prostota dotyczy również życia duchowego. Inaczej niż w rozwoju ekonomicznym i gospodarczym, rozwój życia duchowego charakteryzuje się coraz większym zanikiem emocji, duchowych zjawisk, natchnień i uniesień. Szczytem góry Karmel jest wyłączne spotkanie człowieka z Bogiem w całkowitym ogołoceniu z emocji i wzruszeń, ze zmysłowych doznań i mistycznych objawień. Szczytem duchowego życia jest bycie sam na sam z Bogiem przy całkowitym braku wszelkich ludzkich podpórek. Prostota życia duchowego to spotykanie się z Bogiem w ciszy swojego serca, w swojej samotności i ukryciu. Kilka dni temu odwiedził mnie pogubiony, młody człowiek. Przed laty był aktywnym członkiem grupy charyzmatycznej, modlił się językami, prorokował, świetnie animował modlitwy równoczesne i był duszą wspólnych spotkań modlitewnych. W poszukiwaniu jeszcze większych doznań odszedł do jakiejś grupy protestanckiej, a na koniec tak się pogubił, że rzucił wszystko nie mogąc nigdzie się odnaleźć. „ Muszę się księdzu przyznać, że ja tak naprawdę nigdy się nie modliłem w samotności. Całe moje życie duchowe to była wspólnota i spotkania modlitewne. Wtedy byłem wyjątkowo aktywny. Dziś wiem, że zabrakło mi prostego pacierza, samotnego czytania Biblii i choćby chwili namiotu spotkania, gdy mnie nikt ni widzi i nikogo nie ma koło mnie. Poczułem się w pewnej chwili aktorem i kompletnie zgubiłem w swoim sercu Boga”. Być małym i prostym w życiu duchowy to nie gardzić zwykłymi, codziennymi modlitwami, to zgodzić się spotykać z Bogiem w ciszy w swojego serca. Taka małość i prostota zawsze zaowocuje Bożym objawieniem. Nawet Papież musi stać się małym, żeby coś usłyszeć od Boga! W życiu duchowym największe owoce osiąga się najprostszymi narzędziami: modlitwą i pracą nad sobą.

Wydarzenia dnia:
Przykładnie siedzę w seminarium i nawet nie czuję, że na zewnątrz jest tak ciepło. Wczoraj zrywałem razem z klerykami porzeczki, a dziś musiałem popchnąć trochę prac administracyjnych. W seminarium mamy też trochę gości, ale ten wakacyjny spokój pozwala mi poczuć się trochę jak w zamkniętym zakonie. Znów się zastanawiałem, dlaczego ciągle Pan Bóg upiera się, że mam być księdzem diecezjalnym, skoro dał mi taką tęsknotę za życiem w mniszym zakonie. To jeszcze jeden dowód, że powołanie to nie jest tylko osobiste upodobanie, ale suwerenny projekt Boga na nasze życie.

Intencje modlitewne: Trwam w wytrwałej modlitwie o nowe powołania, dziękuję Bogu za tych, którzy już się zgłosili i pokonuję swoją małą ufność głęboką wiarą, że Jezus przyśle jeszcze do naszego seminarium młodych ludzi, którzy mniej myśląc o sobie, zechcą poświęcić swoje życie Bogu; modlę się za naszych alumnów, aby wzrastali w wierze i na wakacjach dali świadectwo o miłości do Jezusa, pamiętam o wszystkich tych dobrych ludziach, którzy codziennie modlą się o powołania; za moich rodziców i rodzinkę, za Piotrka o zdrowie dla niego i za wszystkich chorych i cierpiących; za Anię i Magdę, które walczą o życie swoich dzieci, za wszystkie rodzinki z moich czasów w DA, za Włodka w dniu jego imienin, za wszystkich moich przyjaciół kapłanów.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.