Go to content Go to navigation Go to search

Opuścić siebie

February 13th, 2009 by xAndrzej

Nie jest dobrze gdy czÅ‚owiek jest sam. ZamkniÄ™cie siÄ™ w sobie, zatrzymanie siÄ™ na sobie grozi uduszeniem. CzÅ‚owiek dusi siÄ™ w samotnoÅ›ci, bo ze swej natury jest dla drugich. CaÅ‚y czas o tym myÅ›lÄ™, że Å›wiat robi siÄ™ dziÅ› bardzo indywidualistyczny. Coraz częściej liczy siÄ™ w nim moje “ja”, moja koncepcja na życie, na wiarÄ™, na kapÅ‚aÅ„stwo i wreszcie na KoÅ›ciół. I dlatego pewnie Å›wiat siÄ™ dusi. Dusi siÄ™ w sobie caÅ‚e pokolenie mÅ‚odych ludzi wychowanych w Å›wiecie, w którym wszystko byÅ‚o dla nich. Oni czÄ™sto nie potrafiÄ… już być dla drugich. Ostatnio pisaÅ‚em, że tak pojÄ™ta samotność zabija czÅ‚owieka. I nie chodzi tu samotność zewnÄ™trznÄ…, bo można być czÅ‚owiekiem salonów, można być osobÄ… publicznÄ…, cenionÄ…, zasÅ‚użonÄ…, a w Å›rodku ogromnie samotnÄ…. MyÅ›lÄ™ o samotnoÅ›ci, która jest skrajnym indywidualizmem, zapatrzeniem w siebie i samozachwytem nad sobÄ…. Wtedy nawet inni sÄ… jedynie utwierdzeniem mnie w samotnoÅ›ci. PrzyszedÅ‚ do mnie ostatnio jakiÅ› czÅ‚owiek. Pierwszy raz w życiu widziaÅ‚em go na oczy. ZaczÄ…Å‚ mi opowiadać o sobie, ile to rzeczy dokonaÅ‚ w swoim życiu, ile dziaÅ‚aÅ„ spoÅ‚ecznych, w ilu organizacjach braÅ‚ udziaÅ‚. W drugiej części rozmowy zaczÄ…Å‚ krytykować innych, że politycy sÄ… do niczego, szefowie organizacji, w których dziaÅ‚aÅ‚ sÄ… idiotami i do niczego siÄ™ nie nadajÄ… i tak dalej. Ale w trzecim punkcie rozmowy zaczÄ…Å‚ mówić o tym, że nikt go nie rozumie, że jest okropnie samotny i zmÄ™czony życiem. ZewnÄ™trznie to nie byÅ‚ czÅ‚owiek samotny, a jednak od Å›rodka zżeraÅ‚a go samotność. Bo samotność to nie jest kwestia zewnÄ™trznego bycia poÅ›ród ludzi, ale jakaÅ› wewnÄ™trzna izolacja od innych. Nie jest dobrze, gdy czÅ‚owiek siÄ™ izoluje, bo prÄ™dzej czy później zacznie siÄ™ dusić w sobie. To jest odwieczna diabelska gra - napompować czÅ‚owieka ukochaniem siebie. SÄ… ponoć jakieÅ› pajÄ…ki, które wytwarzajÄ… na swojej pajÄ™czynie sÅ‚odki kit do którego lecÄ… muchy i pszczoÅ‚y. PÄ™dzÄ… za tÄ… sÅ‚odkoÅ›ciÄ… i wpadajÄ… w pajÄ™czynÄ™. Niezdrowe ukochanie siebie to taki kit miÅ‚oÅ›ci, w który wpadamy i zaczynamy siÄ™ dusić. Co z tym z robić? Wczoraj, w czytaniu z KsiÄ™gi Rodzaju na sam koniec pada stwierdzenie: dlatego opuÅ›ci czÅ‚owiek swój dom ….. UderzyÅ‚o mnie w tym sÅ‚owo: opuszczenie. Tylko ono leczy nas ze snobizmu i samouwielbienia. MuszÄ™ każdego dnia opuszczać siebie, swoje ambicje, swoje racje, swoje wizje na ludzi i Å›wiat i spojrzeć na to wszystko oczyma Boga. Ludzie skarżą siÄ™ na samotnoÅ›ci i zamykajÄ… siÄ™ w sowich domach. Nie ma nic bardziej paradoksalnego. Lekarstwem na samotność jest opuszczenie swojego domu i bycie dla drugich, takich jakimi sÄ…. A jak jest z mojÄ… samotnoÅ›ciÄ…? Trzeba powiedzieć, że istnieje też odwrotny kierunek - można być zewnÄ™trznie samotnym , w Å›rodku caÅ‚kowicie dla drugich. LubiÄ™ swojÄ… kapÅ‚aÅ„skÄ… samotnoÅ›ci, bo myÅ›lÄ™ w niej o ludziach. LubiÄ™ samotnie siÄ™ modlić, żeby pogadać z Bogiem o tylu moich przyjacioÅ‚ach i bliskich. To niewiarygodne, że Bóg, który wzywa nas na spotkanie z sobÄ… jednoczeÅ›nie otwiera nasze serce dla bliźnich. Kiedy siÄ™ modlÄ™ za was, czujÄ™ jak rozszerza siÄ™ moje serce w miÅ‚oÅ›ci do was. Tak pewnie jest w zakonach kontemplacyjnych. Idzie siÄ™ do nich nie, żeby uciec od Å›wiata, ale żeby być w nich dla Å›wiata. KapÅ‚an żyje samotnie, żeby bardziej być dla drugich. W innym przypadku nasz celibat i samotne życie nie majÄ… najmniejszego sensu i wtedy naprawdÄ™ sÄ… przeciw naturze czÅ‚owieka. JeÅ›li wybraÅ‚em samotne życie, to nie dla jakiejÅ› wewnÄ™trznej samotnoÅ›ci, ale dla jeszcze wiÄ™kszej dyspozycyjnoÅ›ci, żeby być dla innych.

Wydarzenia dnia:
Oj, dawno nie pisałem i nie chcę was zanudzać moimi zajęciami dlatego zwalniam z czytania tej części bloga mało cierpliwych czytelników.
wtorek: cały dzień na nartach. Piękny dzień. Walcząc ze stokiem i słabymi nogami odpocząłem psychicznie, bo w takiej sytuacji zapomina się o innych sprawach. Bardzo jestem wdzięczny Ks. Andrzejowi, że wyciąga mnie w tym sezonie na narty, bo sam z siebie pewnie bym się nie wyrwał.
środa: nadrabiam straty w tekstach. Do południa dzielnie pisałem artykuły. Po obiedzie trochę pospowiadałem, odprawiłem msze św. w kościele św. Rocha. Byłem też na policji. Ciekawe spotkanie, ale od razu uspokajam, że nie byłem tam w charakterze kryminalisty. O 19.30 spotkanie z Jackiem. Aż mnie zatrzęsło, bo to kolejna młoda osoba, która przyszła mi powiedzieć o rozpadzie swojego małżeństwa. Obliczyłem, że w ostatnim miesiącu to już szósta para z grona moich znajomych. Diabeł w rozpadzie tych młodych małżeństw zbiera owoce indywidualizmu, egoizmu, braku odpowiedzialności za drugich. Długo w nocy modliłem się za te wszystkie pary przed obrazem Matki Bożej na Jasnej Górze. Miałem nie iść dziś na czuwanie, ale nie mogłem uspokoić swojego serca po tych wieściach o rozwalonych rodzinach. Czuje się za nie odpowiedzialny, bo większości z nich błogosławiłem związki małżeńskie. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych! Panie, skrusz serca tych młodych kobiet i mężczyzn, którzy poddając się swoim namiętnościom rozwalają życie swoim mężom, żonom, dzieciom!
czwartek: rano wyjechałem do Choronia - odprawiłem mszę świętą u Małych Sióstr Baranka i trochę pogadaliśmy. U nich można spotkać jakieś inne oblicze Kościoła, mógłbym powiedzieć, że chyba bardziej niż gdzie indziej - ewangeliczne. Rozmawialiśmy o kapłanach, o tym jak sprawić, żeby byli sługami Boga i ludzi, a nie dostojnikami, żeby zachwycili się Bogiem i żyli nim cały czas, a nie ściągali koloratkę przy każdej okazji, żeby upodobnić się do świata. O 13. wyjazd do Blachowni. Potem modlitwy w katedrze z okazji 25.lecia śmierci Biskupa Bareły.
piÄ…tek: Po modlitwach i Å›niadaniu zebranie przeÅ‚ożonych, potem szybkie spotkanie z Ks. Sebastianem o wzajemnej współpracy z duszpasterstwem ministrantów, potem zebranie w kurii. Po obiedzie byÅ‚em w “Niedzieli” i zdaje siÄ™, że ulegÅ‚em namowom na nowÄ… seriÄ™ odcinków “Gadu-gadu z ksiÄ™dzem” i na coÅ› tam jeszcze. Wieczorem odwiedziny u MaÅ‚ych Sióstr Karola de Foucauld. OdprawiÅ‚em mszÄ™ Å›wiÄ™tÄ… i posiedziaÅ‚em z siostrami. ZaÅ‚atwiÅ‚em też z nimi ważny interes, każda z nich dostaÅ‚a imiÄ™ i nazwisko diakona naszego seminarium i obiecaÅ‚a modlić siÄ™ za konkretnego diakona. MuszÄ™ znaleźć ludzi, którym powierzÄ™ modlitwÄ™ za każdego z naszych alumnów. Każdy z nich musi mieć nad sobÄ… chmurÄ™ modlitwy!

Cytat dnia: Chrystus żaliÅ‚ siÄ™ do Å›w. Katarzyny ze Sieny na swoich kapÅ‚anów:”Nie wiedzÄ… co znaczy oficjum brewiarzowe, i jeÅ›li je czasem odmawiajÄ…, czyniÄ… to jÄ™zykiem, serce ich dalekie jest ode Mnie”.

Intencje modlitewne: za kleryków naszego seminarium, za każdego konkretnego kleryka ( zamierzam od jutra mówić każdego dnia różaniec zÅ‚ożony z 96 “zdrowasiek”, żebym miaÅ‚ pewność, że za każdego kleryka zmówiÅ‚em chociaż jednÄ… modlitwÄ™ w ciÄ…gu dnia); za moich współpracowników - ojców duchownych, prefektów, prokuratora w podziÄ™ce za współpracÄ™ przez ten pierwszy semestr i z nadziejÄ… na wydoskonalanie siÄ™ w niej; za księży profesorów, którzy robiÄ… tyle roboty w formacji alumnów; za małżeÅ„stwa, szczególnie za te, którym bÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚em - nie mogÄ™ siÄ™ za nie nie modlić!, za rozbite małżeÅ„stwa o cud zjednoczenia; za Ks. Andrzeja, który wyciÄ…ga mnie na narty; za MaÅ‚e Siostry te od Branka i te od Karola de Foucauld - za ich ducha prostoty i ubogiego życia; za KsiÄ™dza Arcybiskupa o siÅ‚Ä™ i mÄ…drość, o nowe powoÅ‚ania kapÅ‚aÅ„skie i zakonne, za wszelkie inicjatywy powoÅ‚aniowe, które podejmujemy w tym semestrze.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.