Go to content Go to navigation Go to search

Grypa szaleje za furtÄ…

January 31st, 2009 by xAndrzej

Jalu Kurek napisaÅ‚ kiedyÅ› książkÄ™ pt. “Grypa szaleje w Naprawie”. Mam ochotÄ™ napisać podobnÄ… o szalejÄ…cej grypie za naszÄ… seminaryjnÄ… furtÄ…. ZaatakowaÅ‚ nas wirus i z każdym dniem zaczęło przybywać chorych. Wczoraj, zgodnie z sugestiÄ… lekarza, przerwaliÅ›my sesjÄ™ i klerycy rozjechali siÄ™ do domów, żeby tam siÄ™ porzÄ…dnie wykurować. Mam wiÄ™c niespodziewanÄ… zmianÄ™ planów. Na szczęście jakoÅ› wirus omija rektorskie pokoje i póki co caÅ‚kiem zdrowo siÄ™ trzymam. Akurat ten wirus ponoć nie jest groźny i nie ma powodów do paniki. Spokojnie wiÄ™c ustawiam sobie czas, który jest mi dany na nadrabianie wielu zalegÅ‚oÅ›ci. Mam też kawaÅ‚ek duchowej pustyni. Dzisiaj z samego rana odprawiÅ‚em porzÄ…dne rozmyÅ›lanie z medytacjÄ…. Najpierw kilka myÅ›li z Mertona, o tym, że wiara tak naprawdÄ™ jest sprawÄ… woli. Musisz chcieć uwierzyć, musisz chcieć przyjąć na poczÄ…tku prawdy Ewangelii i nimi żyć, żeby dopiero po czasie przekonać siÄ™ o ich sÅ‚usznoÅ›ci. JeÅ›li czekasz, aż twoje myÅ›li i serce bÄ™dÄ… miaÅ‚y stu procentowÄ… pewność co do prawd wiary, nigdy nie wejdziesz w Å›wiat doÅ›wiadczeÅ„ duchowych, bo one zawsze zaczynajÄ… siÄ™ od obÅ‚oku niewiedzy. Wiara jest siostrÄ… zaufania i wymaga ufnoÅ›ci w Boże obietnice bez natychmiastowego widzenia owoców. Królestwo Boże zaczyna siÄ™ od ziarna, po którym trudno poznać jakie wyda owoce. Ale jak nie przyjmiesz ziarna, nie doczekasz siÄ™ owoców. WierzÄ™ siÅ‚Ä… mojego chcenia, wierzÄ™, czÄ™sto mimo tego, że nie rozumiem. PragnÄ™ Boga i to pragnienie musi mi wystarczyć zanim Bóg odkryje przede mnÄ… skrawek swoich tajemnic. W tym jest też caÅ‚e piÄ™kno wiary, piÄ™kno odkrywania Boga dzieÅ„ po dniu, piÄ™kno widzenia Jego obecnoÅ›ci w najmniej spodziewanych okolicznoÅ›ciach i osobach. Kocham Boga za to, że jest inny ode mnie, za to, że nie chce zgodzić siÄ™ z moimi myÅ›lami i ciÄ…gle mnie zaskakuje. To sÄ… dla mnie dowody na Jego istnienie. Gdyby Bóg speÅ‚niaÅ‚ wszystkie moje oczekiwania, wszystkie moje sÄ…dy o Nim, nie byÅ‚ by Bogiem, byÅ‚yby tylko moim osobistym wyobrażeniem.
Zastanawiałem się też nad naszą odpornością na słabości. Jakiś chory kleryk zapytał mnie, co ja robię, że swobodnie chodzę po infirmerii, spotykam się z chorymi i nie łapie mnie wirus. Odpowiedziałem mu pospiesznie, że to sprawa duchoterapii. Sam nie wiem, czy to na pewno tak jest, ale ponoć w każdej fizycznej chorobie jest kawałek naszej duchowości. Ja po prostu nie poddaję się słabości, próbuję nie zgadzać się na wszelkie formy osłabienia. Oczywiście dopóki mnie nie zwyciężą! Ktoś napisał, że diabeł jest jak rekin w wodzie, który na odległość wyczuje krew. Diabeł na odległości wyczuwa nasze słabości, biadolenia, rezygnacje, narzekania i pędzi za nami, jak za zranioną i osłabioną ofiarą. Kiedy poddajemy się słabościom jesteśmy dla niego łatwym łupem. Dlatego nawet w chorobie musimy walczyć. W największym załamaniu musimy się podnosić i nie tracić nadziei. Diabeł najchętniej uderza tam gdzie widzi rezygnację z miłości, służby, ofiarności. Utrata nadziei jest najlepszym polem do działania diabła. A przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych! Przecież każdego dnia mówię Bogu, że jest Panem i Zbawicielem, jest Zwycięzcą śmierci i szatana! Kiedy nie mam już swoich ludzkich sił, zrzucam ciężary na Boga i proszę, aby walczył we mnie! Nie mogę się poddać zwątpieniu, nie mogę nawet przestać wierzyć, że wszystko mogę w tym, który mnie umacnia. Mam mnóstwo słabości, mam mnóstwo chwil, w których kuszony jestem do kapitulacji, do rezygnacji z ideałów i miłości, ale wiara nie pozwala mi się poddać!
Panie, daj wiarę wszystkim, którzy poddali się swoim słabościom. Każdy zły wirus czepia się najpierw tych, którzy poddają się swoim słabościom!

Wydarzenia dnia:
środa: prawie cały dzień świętowaliśmy wspomnienie św. Tomasza z Akwinu. Po śniadaniu spotkanie z chłopakami z rekolekcji. Odpowiadałem na ich pytania. Nie było tych pytań za wiele, ale dotyczyły trudnych rzeczy. Szkoda, że ludzie najpierw pytają o in vitro, eutanazję, antykoncepcję, a dopiero potem o Pana Boga! O 17.00 rozpoczął się wykład a o 18.00 msza święta ku czci św. Tomasza. Na koniec dnia razem z panem doktorem podsumowaliśmy stan chorych w naszym seminarium.
czwartek: rano rozmyślanie i msza święta, potem wyjazd na pogrzeb taty naszego rocznikowego kolegi Ks. Zbyszka. Wyprawa do Lututowa.Potwornie zmarzłem i czułem, że w tym stanie nie potrzebuję nawet wirusa, żeby się rozłożyć. Po południu jeszcze msza święta dla wspólnoty charyzmatycznej u Małych Sióstr. Mówiłem o walce duchowej. Na koniec dnia znowu krzątanie się przy chorych. Pan doktor Włodek radzi przerwać sesję i wysłać kleryków do domu. Wirus wprawdzie nie jest groźny, ale żyjąc razem w jednym domu nie zdołamy go zahamować. Ponoć najgroźniejsze są powikłania z jego powodu. Postanawiamy więc wspólnie przesunąć sesję egzaminacyjną.
piątek: rano msza święta, a po śniadaniu wyjazd kleryków do domu; o 8.30 zebranie przełożonych, o 11. zebranie w kurii. Po obiedzie delektowałem się ciszą i trochę się modliłem. O 20.30 półfinał w piłce ręcznej i okazja do wspólnotowego spotkania. Rzeczywiście nawet księży, jak prawdziwych facetów, bardzo łączą emocje sportowe.

Cytat dnia: To dobrze, jeśli żyjesz w ciągłym poczuciu, że masz jeszcze coś do zrobienia. Bezczynność to jeden z największych wrogów życia duchowego.

Intencje modlitewne: za całą wspólnotę seminaryjną ( rozkazywałem dziś diabłu, aby opuścił każdego kleryka i uwolnił go z uzależnień i grzechów! Muszę walczyć o świętość ich duszy!); za wszystkich księży naszej archidiecezji o jedność i pokorę, szczególnie modlę się za braci kapłanów mocno pogubionych w swoim powołaniu; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; o zdrowie dla moich rodziców, dla Piotrka, dla mamy diakona Łukasza; o szczęśliwe rozwiązanie dla Agnieszki (Kozicy), za kuzyna Ani o Boże Miłosierdzie dla niego i za samą Anię, aby miała siłę naprawdę uwierzyć; za wszystkie sprawy Bartka i jego żony; za wspólnotę czwartkową; o życie wieczne dla zmarłego taty ks. Zbyszka; o zdrowie dla dziadka Agnieszki-Matki, który leży w szpitalu po sąsiedzku, za pana doktora Włodka z wielką wdzięcznością za jego lekarską posługę w naszej wspólnocie.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.