Go to content Go to navigation Go to search

Spacery po raju

November 24th, 2008 by xAndrzej

Lubię sobie czasem wyobrazić jak było w raju zanim przyszedł grzech. Tam wszystko było inne, ale najważniejszym działaniem pierwszych ludzi było spacerowanie z Bogiem. Sama świadomość, że Bóg przechadza się po raju dawała im poczucie bezpieczeństwa, największe z możliwych doświadczenie radości. I praca była wtedy radością, i nagość nie rodziła brudnych myśli, inny sposób patrzenia na świat nie ranił i nie przynosił konfliktów. Wszystko dzięki komunii z Bogiem. I wystarczył głupi grzech, żeby ziemia wyleciała z orbity, żeby się pogubiła i zerwała kontakt z Bogiem. Żeby to wszystko odbudować potrzeba znowu komunii z Bogiem, takiego spacerowania z Nim po ziemi. Dlatego boję się każdego dnia, w którym się nie modlę, w którym biegam za tysiącem spraw, a nie potrafię znaleźć czasu na spacer z Panem Bogiem. Nic dziwnego, że właśnie wtedy wszystko mnie drażni, denerwuje, złości. Muszę się nauczyć słuchać Boga! Nie mogę powiedzieć, że Go nie słyszę. Ja Go po prostu nie słucham! Przecież słyszę tyle Bożych słów, a one czasem przechodzą obok. Tak jakby mój spacer był zupełnie w inną stronę. Bóg mówi, a ja robię swoje. Przypomina mi często, żebym Go odwiedził w kościele, a ja przechodzę obok, czasem nawet ze zwykłego niedbalstwa. Wzywa mnie do spowiedzi, każdym poruszeniem sumienia, a ja to odkładam na jutro i sprawiam, że słabnie moje słyszenie Boga. Mówi mi wyraźnie kogo mam odwiedzić, gdzie pójść, a ja układam swój program na życie. Chciałbym, tu na ziemi, ciągle spacerować z Bogiem, jak nasi pierwsi rodzice w raju i mieć taką żywą i aktualną świadomość Jego obecności. Coraz częściej ją mam, coraz częściej cieszy mnie na ziemi wszystko co jest związane z Bogiem i nie mam prawie żadnej radości z ludzkich sukcesów. Martwię się tylko jak do tego przekonać ludzi, jak im powiedzieć, że Bóg jest miłością, żeby nie wyglądało to na slogan i pobożne zdanko. Mogę się tylko modlić, wierząc, że każdemu z nas Bóg sam się objawi, w czasie najbardziej dla nas odpowiednim. Lubie samotnie spacerować po ulicach, patrzeć się w sklepowe witryny i uśmiechać się w przekonaniu, że wobec Boga to i tak wszystko jest marnością. Może dlatego nie umiem sobie nic kupować, nie lubię chodzić po sklepach - bo wszystko wydaje mi się tak mało piękne i tak mało ważne.

Wydarzenia dnia: zapomniałem dziś o gimnastyce i nie zdążyłem. czułem się tak jakbym nie dotrzymał słowa. Rano msza u sióstr. Świętowaliśmy imieniny siostry Celiny. Uzmysłowiłem sobie, że w naszym domu głównie siostry mogły wczoraj ze spokojem czytać ewangelię: bo byłem głodny a nakarmiliście mnie. Potem spotkanie z moją magistrantką i sfinalizowanie pracy. Od 10-tej trzy godziny wykładów. Mówiłem całkiem ciekawe rzeczy. Na IV roku o różnicy między życiem religijnym a duchowym u dzieci (uwaga! niewłaściwe życie religijne może zabić u dzieci duchowość!) ; na III - o niektórych współczesnych prądach w pedagogice, a na V - o nieprzystosowaniu społecznym i resocjalizacji. Po obiedzie chwilka oddechu a potem wizyta u lekarza. (Też muszę trochę pocierpieć!) Mogłem po niej pospacerować godzinkę po mieście i odczuć jak piękne musiały być spacery w raju, w porównaniu z tymi po ulicy miasta. Po kolacji pojechałem poświęcić mieszkanie u Andrzeja i Madzi. Zdążyłem też jeszcze na zebranie w sprawie mistrzostw w tenisie. I tak mija kolejny dzień.

Cytat dnia: Miarą ofiarności nie jest to ile dajemy, ale ile sobie zostawiamy.

Intencje modlitewne: za naszą wspólnotę seminaryjną, za każdego kleryka o świętość i wytrwałość, za księży biskupów, którzy rozpoczęli swoje rekolekcje na Jasnej Górze, za moich rodziców i rodzeństwo, za księży, z którymi dzisiaj się spotkałem i którzy napisali mi tyle ciepłych słów, za Sławkę i Patrycję, które potrącił samochód i leżą teraz w szpitalu, za nasze siostry Honoratki i wszystkich świeckich pracowników seminarium.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.