Go to content Go to navigation Go to search

Miłość śmieje się z końca świata

October 28th, 2008 by xAndrzej

Prędzej czy później wszystko się skończy, prędzej czy później świat zapomni o mnie, a jego historia potoczy się dalej. Jestem tylko pyłkiem na pyłku historii zbawienia i absurdem jest jeśli mi się czasem wydaje, że jestem ważny i ode mnie zależy bieg historii. Mam swoje pięć minut na tym świecie, ale to jest tylko pięć minut, które kompletnie nic nie znaczą wobec wieczności. Prędzej czy później świat się skończy, pochłonie go albo wielki kryzys gospodarczy, albo wybuch bomby, zaleją go wody gdy roztopią się lodowce, albo sami, pogrążeni w grzechu zniszczymy się nawzajem. Świat i ja będziemy mieć swój historyczny koniec i staniemy na progu spotkania z wiecznością. Jedyną wartością, która jest w stanie przeciągnąć nas w wieczność będzie miłość, bo miłość jest drzwiami do wieczności. Książki, które napiszę, kościoły, które zbuduję, ludzie, których nawrócę zostaną na ziemi i nie przeprowadzą mnie ku wieczności. Na drugą stronę przeprowadzi mnie tyko miłość, a tak naprawdę Ten, który jest miłością. Ten, kto kocha Boga i jest z Bogiem już stoi w przedsionku wieczności i może się śmiać się z końca świata. Miłość spokojnie patrzy na koniec świata, na kataklizmy i wybuchy bomb, na finansowy kryzys i cierpienia, na śmierć ciała i poniżenia. Miłość śmieje się z walki o zaszczyty i pierwsze miejsca, śmieje się z moich tytułów w nauce i w Kościele. Nie ignoruje ich, ale doskonale wie, że one są niczym na progu wieczności. Tylko miłość nie panikuje, ale śmieje się z końca świata i z końca człowieka, bo jak kocham naprawdę, to nawet nie będę czuł, że świat płonie, bo nie będę wiedział o niczym poza miłością. To tak jak para zakochanych w sobie ludzi, która nie widzi świata poza sobą. Nie widzi się nic poza miłością, jeśli się prawdziwie kocha. Może dlatego święci umieli z takim pokojem przyjmować cierpienia, iść na śmierć, znosić prześladowania, bo zakochani w Bogu, już nic innego nie czuli poza miłością Bożą. Muszę wszystko postawić na miłość, bo tylko miłość śmieje się z końca świata.

Wydarzenia dnia: Rano msza święta dla wspólnoty, a wcześniej medytacja. Apostołowie zrodzili się z modlitwy Jezusa. O tym była dzisiejsza Ewangelia. Jeśli chcę być apostołem to muszę pamiętać, że staję się nim tylko dzięki modlitwie Jezusa i mojej. Przed południem wykłady i kilka spotkań. Po południu dalsza część rozmów z II rokiem. Potem konferencja rektorska i modlitwy.

Cytat dnia: Moje serce jest miejscem, w którym mieszka Bóg. Powinienem o tym ciągle pamiętać, dokładnie tak, jakby Bóg fizycznie mieszkał w moim domu i doskonale widział o czym mówię, jak żyję i jak się zachowuję. Czy mieszkając we mnie, Bóg może zobaczyć, że prawdziwie jestem jego uczniem?

Intencje modlitewne: za całą naszą wspólnotę seminaryjną, o mocny głos Ducha Świętego i przynaglenie do miłości, o wyzwolenie z lęku przed miłością, o zdrowie dla moich rodziców i Piotrka, w intencji Tadeusza z okazji jego imienin, o jedność i współpracę między kapłanami, o nieustanne przekonanie, że Bóg jest z nami i chce nam pomagać, za moich zmarłych dziadków i za zmarłego Tomka - o radość nieba.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.