Go to content Go to navigation Go to search

Pozwól się namalować Bogu

September 23rd, 2007 by xAndrzej

Czytałem dziś św. Jana od Krzyża. Lubię czasem sięgać do jego doświadczeń. To dla mnie taki twardziel życia duchowego, który niezbyt łatwo daje się ponieść ekstazom, a swoje mistyczne doświadczenia umie przyjmować z pokorą wiedząc, że nie zawsze umie je dobrze rozeznać. Dziś zachwyciło mnie jego pouczenie o progu, jaki człowiek musi przejść w swoim życiu duchowym. Święty Jan nawiązuje do tego, że jesteśmy obrazem Boga. Tyle tylko, że zazwyczaj upieramy się, abyśmy sami siebie malowali. Chcemy koniecznie namalować swoje życie według własnej opinii i odczuć. I najczęściej malujemy bohomazy, karykatury człowieka. Pewnie chcemy malować siebie pięknie, tylko, że mamy ciągle w ręku palety grzesznych barw. Progiem w wierze jest pozwolenie na to, aby to Bóg nas malował. Taka przemiana ma się dokonywać zwłaszcza na naszej modlitwie. Najpierw to my sami i po swojemu się modlimy. Produkujemy litanie, brewiarze, odklepujemy różańce. Wszystko to pięknie ale za mało! Musimy często siadać przed Bogiem, jak przed malarzem, w bezruchu i w milczeniu, aby pozwolić Mu malować siebie. Model, który ciągle się wierci, który jest w ciągłym ruchu i zabieganiu, nie pozwoli Malarzowi dobrze namalować siebie. Dlatego w naszym życiu z Bogiem potrzebna jest adoracja, zatrzymanie się, kontemplacja.

Kończy się niedziela. Rano pomodliliśmy się razem z Ks. Markiem jak przystało w kapłańskiej wspólnocie, a potem mieliśmy msze w naszym DA. Żegnamy się już trochę z naszą aulą przy św. Wojciechu. Aż żal będzie tego miejsca. Przecież tam się nawracałem i odkrywałem swoje powołanie. Ale Bóg każe mi iść dalej, bo powołanie jest drogą, a nie stabilizacją. Po południu poejchałem na zaplanowany wypad do Olsztyna. Pogadałem z Sewrynem i nazbierałem trochę grzybów. Nie mówiąc już o tym, że dostałem kilka słoiczków marynowanych grzybów od siostry Maksymiliany.
O 18 pojechałem do Piotra z Komunią świętą. Czasem ogarnia mnie lekka złość na Pana Boga, że ten młody, mądry i głęboki chłopak musi tak cierpieć. Wierzę, że to wszystko jest po coś, ale współcierpię z Piotrkiem bardzo mocno i muszę jeszcze więcej modlić się do Boga. Za szybko się zmęczyłem modlitwą o jego uzdrowienie! Moja obecność wśród chorych ciągle przypomina mi priorytety Ewangelii. Jeszcze stanowczo za mało pamiętamy w Kościele o ludziach chorych.
O 19.15 msza święta w kościółku, a potem już pracowity wieczór w domu. Niestety pisałem teksty, to tak jakbym pracował w niedzielę.
Idę się teraz porządnie pomodlić.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.