Go to content Go to navigation Go to search

Uzdrowienie i grzech

July 1st, 2010 by xAndrzej

Naszym największym paraliżem jest nasza grzeszność. Choć wydaje się, że jest akurat odwrotnie. Wydaje nam się, że udane cwaniactwo, dobrze ukryte kłamstwo, czy zakamuflowana nieczystość jest wyrazem naszej przedsiębiorczości i sukcesu. Życie mi nieustannie pokazuje, że diabeł magazynuje nasze grzechy i czeka na odpowiednią chwilę, żeby je wykorzystać. Rana grzechu zaczyna czasem krwawić dopiero po wielu latach, kiedy już wszystko się uspokoiło i mamy nadzieję, że udało nam się grzeszyć bez żadnych konsekwencji. Nic więc dziwnego, że Jezus widząc sparaliżowanego człowieka stwierdza wyraźnie, że największym cudem nie jest fizyczne uzdrowienie, ale wyrwanie z uzależnienia od grzechu. Bóg ma przede wszystkim moc uwalniać mnie od grzechu i tym jest najbardziej zainteresowany. Bo po co komuś zdrowe ciało, kiedy zatruwa je grzech?
Myślę, że wakacje to dobry czas, żeby doznać cudu uzdrowienia z grzechu, żeby odbyć jakąś wyjątkową i dogłębną spowiedź. Cieszę się, że tak wielu ludzi korzysta w wakacje z rekolekcji i wyjazdów związanych z wiarą i modlitwą. Czy może być lepsza rehabilitacja, lepsze wzmocnienie siebie i lepsze nabranie sił niż poświęcenie wolnego czasu na pełniejszy kontakt z Bogiem? Zadzwonił dziś do mnie brat Marek z Taize z zaproszeniem na tydzień ciszy. Nagle zatęskniłem mocno za takimi dniami spędzonymi sam na sam z Panem Bogiem. Uczę się tymczasem odkrywać Pana Boga w codzienności, pośród wielu seminaryjnych obowiązków. Dziś, w ramach przerwy obiadowej przeczytałem jednym tchem Małą Regułę Wspólnoty Bożego Ojcostwa i najdłużej zatrzymałem się właśnie na praktyce chodzenia w obecności Boga w każdych okolicznościach. Chcę, żeby Bóg mógł przeniknąć wszystko w moim życiu, żeby nie było we mnie nic takiego, co nie byłoby oddane Bogu. W końcu jestem jakoś konsekrowany i zgodziłem się, aby ofiarować Bogu całe swoje życie - również te najbardziej kiepskie okoliczności mojego życia. Tak jak św. Terenia chciałbym być miłością w sercu Kościoła, a dziś Kościół bardzo potrzebuje, tych którzy miłują Jezusa, których bez reszty wypełnia miłość do Zbawiciela.
Bóg ma moc uzdrawiać mnie z moich osobistych grzechów! Ale jaka musi być wielka moc Boga, skoro potrafi On uzdrawiać cały swój Kościół z grzechów. Ja po prostu mocno w to wierzę, że nawet w największych słabościach swojego Kościoła, Bóg jest w nim zawsze Miłością. Bóg ma moc uzdrawiać swój Kościół i robi to najchętniej nie przez tych, którzy Kościół krytykują, obrażają się na niego, czy wręcz wypisują się z Kościoła, ale przez tych, którzy w każdym momencie historii są miłością w sercu Kościoła.

Migawki z życia:
Cieszę się każdym nowym kandydatem do naszego seminarium i za każdego dziękuję Panu Bogu. Dziś zastukało do nas kolejnych dwóch młodych ludzi, którzy pragną służyć Bogu w kapłaństwie. Znów się przekonuję, jak Bóg ochrania swoją żywą i zdrową wodą, tych młodych ludzi, którym przecież przyszło żyć w brudnej rzece świata. Po pracowitym dniu udałem się z Ks. Andrzejem na olsztyńskie skałki. Trochę połaziliśmy i pogadaliśmy. Jak dobrze, żeby w tym wszystkim tak dużo miłości do Kościoła.

Intencje modlitewne:
Za Kościół Częstochowski, który dał mi wszystko, co w moim życiu najcenniejsze, za jego pasterzy i owce, o jego świętość i oddanie Bogu, za jego mądrość i sprawność, za to, żeby ten mój Kościół był najpierw i przede wszystkim prawdziwym Kościołem Chrystusa; za ludzi chorych i cierpiących; za Polskę i Polaków, żeby w niedzielnych wyborach kierowali się nie telewizyjnymi gustami, ale zasadami swojej wiary i moralności; za wszystkich kleryków o święte, wakacyjne życie dla nich; o nowe powołania kapłańskie i zakonne; za moich studentów i przyjaciół z DA

Next Entries »