Przyjaźń, która nie potrzebuje dowodów
September 13th, 2008 by xAndrzej
Bóg nazwał mnie swoim przyjacielem zanim się nawet narodziłem. Nie zażądał ode mnie żadnego dowodu przyjaźni, zupełnie w ciemno oddał za mnie życie. Uprzedził mnie w swojej przyjaźni i nie wyznaczył dla niej ani czasu, ani żadnych prób. Nie odwołał tego nawet w chwilach, gdy okazałem się niewierny, gdy Go zdradziłem, oszukałem, zaniedbałem. Jest Przyjacielem, kiedy jestem blisko i mam dla Niego czas, ale jest nim również, gdy o Nim zapominam i się od Niego oddalam. Przyjaźń Jezusa do mnie nie potrzebuje dowodów, ja Jemu nie muszę wciąż udowadniać przyjaźni, żeby mógł do mnie powiedzieć: przyjacielu. To po ludzku jest niepojęte! Bo my ludzie wciąż musimy sobie udowadniać przyjaźń, jakbyśmy nie zakładali, że jesteśmy słabi i ograniczeni. Żądamy od innych nieskazitelnych dowodów przyjaźni, gdy tym czasem od Boga otrzymujemy przyjaźń za darmo. Dziś, na medytacji rozważałem przypowieść o nielitościwym dłużniku. Von Balthasar pisze, że jest to najbardziej zniewalająca przypowieść, wobec której nie ma żadnych kontrargumentów. Bóg darował nam wszystko, a my mamy kłopoty z wybaczeniem czasem nawet drobiazgów. Bóg nazwał mnie przyjacielem bez lęku, bez prób, bez dowodów, zakładając wręcz, że pewnie nie będę ideałem przyjaciela. Nie czujecie się czasem zmęczeni nieustannym udowadnianiem przyjaźni? Nie czujecie, że sami stawiacie wobec innych tak wysokie poprzeczki na przyjaźń, że ludzie obok po prostu nie mają siły ich przeskoczyć? Przyjaźń Jezusa jest całkowicie bezwarunkowa i niesłychanie odważna. Nie często nazywam kogoś przyjacielem, ale zawsze wiem, że przyjaźń jest procesem, w którym muszą się znaleźć ciemne dni i sporo tolerancji dla inności i słabości przyjaciół. Im bardziej boimy się nazwać kogoś przyjaciółmi, tym mniej rozumiemy, że Bóg przyjaźni się ze mną nie czekając przez długie lata na dwody przyjaźni.
Wydarzenia dnia: Dziś trochę popracowałem nad zaległą korespondencją. Przed południem rozmowy z dwoma kandydatami na kapłanów. Spotkanie z jednym z młodych księży. Po obiedzie wyjazd do Zawiercia na nabożeństwo fatimskie. Porządnie się pomodliłem myśląc trochę o Papieżu i o Lourdes.
Cytat dnia: Bez przerwy żądamy od naszych bliźnich tego, co według naszego przekonania są nam winni, ani przez chwilę nie myśląc o tym, że Bóg nam samym darowuje cały ogromny dług.
Intencje modlitewne: Za kleryków pierwszego roku i za nasz poniedziałkowy wyjazd w góry, o dobry czas budowania komunii z Bogiem i z ludźmi; za Benedykta XVI, żeby był wyraźnym głosem Ducha Świętego, o powołania kapłańskie, za moich rodziców, za Ks. Marka, którego nie boję się nazywać bratem, za moich byłych studentów, za którymi trochę umieram z tęsknoty, za całą kapłańską wspólnotę naszej diecezji, żebyśmy mieli odwagę żyć autentycznie Ewangelią
- No Comments »
- Posted in Inne