Go to content Go to navigation Go to search

Świąteczne podkręcanie norm

December 18th, 2007 by xAndrzej

Przyznaję, że wczoraj zwolniłem się z wpisu na blogu. Po prostu padłem w nocy ze zmęczenia, bo ostatnia osoba wyszła od nas około północy i do tego cały dzień coś się dzieje. O, to oczywiście nie jest uskarżanie się, a co najwyżej tłumaczenie dlaczego mnie wczoraj nie było na blogu. Przy okazji warto jest więcej czuwać w takim czasie jak ten. Przedświąteczna gorączka może nas bardzo zmęczyć. Generalnie jest to najlepszy zabieg diabła: nie dać człowiekowi czasu dla siebie i dla Pana Boga. Podczas niewoli egipskiej faraon, żeby zakłócić Izraelitom ich wspólne gromadzenie się na modlitwie po prostu podkręcił normy wyrobu cegieł i do tego nie dał im więcej produktów do ich wyrobu. Kiedy człowiek ma mniej środków a większe normy do wykonania wtedy nie ma czasu myśleć o Bogu, zaczyna kombinować i być rozdrażniony. Spiętrzenie się zajęć przed świętami też może być niezłym pomysłem diabła, bo wtedy paradoksalnie na święta Bożego Narodzenia nie ma się czasu dla Boga, który się rodzi. Mamy mocno podkręcone normy, bo do normalnej pracy dochodzą porządki, zakupy, gotowanie, ubieranie choinek, spotkania opłatkowe, korki na ulicach, podsumowywanie roku itd. Uważajmy więc, żeby nie zgubić BOga. Zamierzam na przykład jeszcze przed świętami zrobić sobie dzień skupienia. Nie wiem czy mi się to uda, ale mocno liczę, że przynajmniej przez kilka godzin, ucieknę od ludzi, żeby zrobić więcej miejsca dla BOga. W końcu BÓg nie narodził się w wysprzątanej stajence, to może i w moim mieszkaniu się narodzi jeśli nie zdąże z wszystkimi porządkami?

Bardzo dużo w te dni spowiadam. CieszÄ™ siÄ™ tym zwÅ‚aszcza, że przychodzÄ… do nas ludzie przeżywajÄ…cy prawdziwe nawrócenia, czasem po wielu latach bez spowiedzi i komunii Å›wiÄ™tej. JakoÅ› koÅ›ciół akademicki kojarzy im siÄ™ ze sprzyjajÄ…cym miejscem na powroty do Boga. DziÅ› znów byÅ‚em Å›wiadkiem kilku takich cudów. A tak od rana to caÅ‚y dzieÅ„ minÄ…Å‚ mi wÅ‚aÅ›nie na pracach przygotowawczych. W domu pojawiÅ‚o siÄ™ kilka ekpi do prac ( mamy już ogrodzenie od strony akademika, poprawione drzwi w zakrystii i w domu, posprzÄ…tany kawaÅ‚ek podwórka). Po poÅ‚udniu sporo spowiadaÅ‚em, a po mszy aż do 23 mieliÅ›y istne szaleÅ„stwo w oÅ›rodku. Część ludzi sprzÄ…taÅ‚a, część robiÅ‚a próby do jutrzejszego przedstawienia i jeszcze inni odbywali swoje spotkania w maÅ‚ych grupach. Moje starzenie siÄ™ widać po tym, że tak po godz. 22 usiadÅ‚em z tyÅ‚u koÅ›cioÅ‚a, wziÄ…Å‚em brewiarz i trochÄ™ siÄ™ modliÅ‚em, a trochÄ™ patrzyÅ‚em jak ludzie sprzÄ…tajÄ…. GdzieÅ› ulatujÄ… mi siÅ‚y z dawnych lat! W koÅ„cu jutro bÄ™dzie to moja 10 wigilia akademicka. Tak przynajmniej wyliczyÅ‚a mi nasza Agnieszka Matka, a ona jest w tym wyjÄ…tkowo precyzyjna. PomyÅ›laÅ‚em wiÄ™c sobie, że trzeba już trochÄ™ lÄ…dować z tÄ… pracÄ… u studentów i rozglÄ…dać siÄ™ za jakÄ…Å› ciekawÄ… pracÄ… na parafii. Ale to takie sobie tam myÅ›lenie ….

Uwagi o ludziach:

Kasia K. - Ciekawe jak sie sprawdziłem w roli towarzysza do robienia zakupów? Nie cierpię robić zakupy w supermarketach. Dzisiejszy wypad potraktowałem jako umartwienie adwentowe, ale myślę, że pewnie Bóg nie przyjął takiego umartwienia, bo było szybko, owocnie i sympatycznie.

Pan Jacek Pulikowski - DziÄ™kujÄ™ za to Å›wiadectwo i uwagi ważne dla mÅ‚odych księży i nauczycieli, aby nie zbyt Å‚atwo przechodzili na “ty” z mÅ‚odzieżą. OpowiedziaÅ‚ pan tÄ™ historiÄ™ ze studentami, z którymi przeszedÅ‚ pan na “ty”, a oni przyszli na zaliczenie i powiedzieli: “No, Jacek, przecież nie bÄ™dziesz siÄ™ wygÅ‚upiaÅ‚, nie po to przeszliÅ›my na “ty”, żebyÅ› nas teraz pytaÅ‚”. RzeczywiÅ›cie w relacji mistrz -uczeÅ„, mistrz musi pamiÄ™tać, że ma być mimo wszystko trochÄ™ mistrzem, a nie kumplem.

Sprawy OIOM-u:

Posługa modlitewna: dołączyły do nas kolejne osoby, które się modlą za chorych. Wielkie dzięki.
Nowi pacjenci: To dobrze, że na naszą listę OIOM-owej modlitwy zgłosiliście dwójkę małych dzieci. W okresie Bożego Narodzenia powinniśmy szczególnie pamiętać o nich w modlitwie. Poproszono nas o modlitwę za małą Justynkę i małego Karolka obydwoje mają bardzo poważną wadę serca. Ludzie, pomódlmy się za te dzieci, bo to tak, jakbyśmy pokłon oddawali Dzięciątku Jezus.

Różnica między Krupówkami a Zawratem

December 17th, 2007 by xAndrzej

Mówiłem dziś kazania o radości. Człowiek ze swej natury chce być radosny i wszędzie szuka źródeł radości. Niestety, jeśli nie znajduje jej w Bogu, w naturze, w sobie, w pogoni za radością szuka dopalaczy, tanich i czasem szkodliwych rozrywek, żeby tylko być przez chwilę radosnym. Ale to jest sztuczna radość, sztucznie podtrzymywana i dlatego nie jest życiodajna. To tak jak podtrzymuje się dziś sztucznie jakiegoś chorego i żyje on tylko dzięki maszynom. Tak jest ze sztuczną radością - ona jest tylko wtedy gdy są dopalacze i cały biznes rozrywkowy. Do tego trzeba szukać ciągle nowych dopalaczy, bo stare się wypalają i nudzą. Pamiętam obrazki z naszych wyjazdów w góry. Byli z nami niekiedy tacy studenci, dla których dotąd Zakopane kojarzyło sie z Krupówkami i tamtejszymi pubami. Ale kiedy weszli na szczyt i zobaczyli piękno gór, robili taki wielki oddech z zachwytu i odkrywali, że można osiągać radość w zupełnie inny sposób. Warto pomyśleć przed świetami o źródłach radości, żeby czasem nie zapić, nie przejeść Bożego Narodzenia. Czy potraficie się cieszyć w życiu bez żadnych sztucznych dopalaczy? Jeśli tak, to jesteście blisko Bożej radości!

Zakończyłem dziś serię adwentowych rekolecji. Odetchnąłem z ulgą i mogę już bardziej myśleć o świętach. Przez cały dzień głosiłem dziś nauki u św. Franciszka. Po wszystkim udało mi sie jeszcze pojechac do Piotrka z Komunią Świętą. Tuż przed mszą świętą o 20.00 włączyłem się w próbę naszego małego przedstawienia na środową wigilię akademicką. Jeśli jesteście z Częstochowy to przyjdźcie do nas koniecznie w środę o 19 na wigilijne spotkanie. Będzie już bardzo świątecznie.

Uwagi o ludziach:
Monika i Mariusz K. - Gratulacje z okazji narodzin córeczki! Bardzo się cieszę i kiedy po 1 w nocy otrzymałem wiadomość to z radości nie mogłem o niczym innym myśleć tylko o was. Wszystkiego dobrego, kochani rodzice!

Małżeństwo XYZ - Kto wam nagadał, że jako małżeństwo niesakramentalne jesteście odrzuceni przez Pana Boga i KOściół! Ktoś chyba nie doczytał Ewangelii i nie zna nauczania Kościoła! Wasza droga rzeczywiście jest inna, naznaczona pewnie tęsknotą i głodem Eucharsytii, ale to nie znaczy jeszcze, że jesteście odrzuceni przez Kościół. Jesteście ważni dla Chrystusa i kochani przez Niego! Dlatego nie tylko nie odsuwajcie się od KOścioła, ale korzystajcie z tego wszystkiego, z czego korzystać w Kościele możecie.

OIOM: Do modlitwy na naszym blogowym OIOM-ie ( Oddziale Intensywnej Opieki Modlitewnej) zgłosiły się kolejne osoby: Ania z gór, Agnieszka G., Ewelina T-M., Paweł S., Kasia O., Arek i Agata K. Bardzo Wam dziękuję za modlitewne wsparacie. Kasia pyta mnie, czy mamy jakieś ustalone formy modlitwy. Myślę, że nic nie będziemy ustalać, niech każdy w swoim sercu odkryje ile i jak może sie modlić za pacjentów naszego OIOM -u.
Przypominam, że na OIOM-ie mamy Piotrka i Andrzeja. Jeśli sami macie kogoś w bardzo trudnej sytuacji, kto wymaga intensywnej pomocy modlitewnej to możecie zgłaszać takie osoby. Jest nas już więcej więc się będziemy modlić.

Na mój adres xandrzej@o2.pl możecie zgÅ‚aszać zarówno “pacjentów” OIOM-u, jak i zadeklarować swojÄ… modlitwÄ™ w ich intencjach.

Radość doskonała

December 16th, 2007 by xAndrzej

Zaczyna się właśnie trzecia niedziela Adwentu, zwana niedzielą radości. Przepiękne jest dziś Słowo Boga. Pustynia nabierze życia, rozkwitnie to co zwiędłe, ogrodnik w swojej cierpliwości doczeka się owoców. Tę zmianę nastrojów widać w zmianie sposobu prorokowania między Janem Chrzcicielem a Jezusem. Myślę, że to co ich różni w przepowiadaniu to właśnie radość. Jan Chrzciciel używa prorockiego patosu, nazywa ludzi plmieniem żmijowym, akcentuje w nich bardziej zło i grzech niż dobro i radość. Jezus przychodzi z Dobrą Nowiną, jest łagodny i delikatny, mówi o niebie jak o ojcowskim domu, w którym dla synów marnotrawnych przygotowana jest uczta, tańce i śpiewy, obfite jedzenie i mnóstwo innych radości. Ze względu na tę radość oskarżany jest przez faryzeuszów za to, że jada z celnikami i grzesznikami. Jeśli chcemy być ludźmi Nowego Testamentu to nasze przepowiadanie i cała postawa naszego życia musi być pełna radości. Oczywiście, że nie chodzi tu o radość powierzchowną, płytką, a czasem nawet grzeszną. Od takiej płytkiej radości są dziś producenci sztucznych rozrywek, wyskokowych napojów, i pijackich biesiad. Oni muszą mieć dopalacze, żeby się cieszyć. Radość Chrystusa jest radością doskonałą, czyli taką, która nie przemija nawet w nawiększych trudnościach. Bardzo chcę być podobny do Jezusa. Cenię sobie Jana Chrzciciela i wiem, że miał ogromną rolę do spełnienia, ale Jezusowe przepowiadanię z radością i miłością wydaje mi się znakiem zapowiadanego królestwa Bożego. Kiedy Jezus mówi, że mimo wielkości i wspaniałości Jana i tak najmniejszy w Jezusowym Królestwie będzie większy niż Jan, to myślę sobie, że o tej wielkości decydować będzie właśnie radość. Radość czyni nas większymi niż samo tylko prorockie nawoływanie do walki z grzechem.
Ćwiczyłem się dziś w radości doskonałej. Od samego rana miałem same nieprzewidziane sytuacje, które starały się mnie wyprowadzić z równowagi. Najpierw gdzieś podziały się klucze od przejścia do auli. Tu mam biec na wykłady, a tu nie ma kluczy. Miałem też wcześniej skończyć wykłady w Instytucie, żeby zdążyć na naukę rekolekcyjną dla dzieci, a tu na samą końcówkę zajęć przyszła wizytacja z PAT - u i nie miałem szans wyjść wcześniej i zawaliłem naukę rekolekcyjną. Chyba pierwszy raz w życiu nie stawiłem się na nauce rekolekcyjnej. Napięcie wewnętrzne szarpało mną jak największy sztorm maleńką łódka. Ale się nie dałem. W każdym spotkaniu z ludźmi miałem dużo radości. Również wieczorny maraton rekolekcyjny nie zburzył mojego wewnętrznego spokoju i radości z przepowiadania Ewangelii. Zakończyłem dziś rekolekcje w Blachowni. Bardzo ciekawe doświadczenie i oryginalne rekolekcje. Nie umiem ich ocenić, ale najważniejsze, że powiało jakimś nowym duchem i nową formą przepowiadania. Mam czasem takie pragnienia, żeby oddać się całkowicie głoszeniu Słowa Bożego. Po powrocie do domu przygotowałem jeszcze kościół do jutrzejszych nabożeństw i trochę się pomodliłem. Myślałem, że padnę ze zmęczenia, ale nawet krótka modlitwa bardzo mnie ożywiła.

Uwagi o ludziach:

Ks. Prof. Taduesz B. - przewodniczączy dzisiejszej wizytacji w IT - Dziękuję za wizytę na moim wykładzie. Było sympatycznie zwłaszcza podczas króciótkiej rozmowy na przerwie. Łączy nas przecież wspólne duszpasterzowanie wśród studentów.

Ks. Proboszcz z Blachowni - Wielkie dzięki za wspaniałą atmosferę w parafii podczas rekolekcji. Porządny z księdza ksiądz. Bardzo się dużo nauczyłem i bardzo dużo podpatrzyłem. Ja też miałem więc swoje małe rekolekcje adwentowe!

Krzyś P. - Mam dzięki tobie naprawiony komputer. Bardzo dziękuję! Nie ma to jak stara brygada, na którą mozna liczyć w każdej chwili. Miło mi było trochę pogadać. Bardzo mi pomogłeś i zawsze pomagasz. Pozdrowienia dla całej rodzinki. Ciągle liczę na pomoc dla Piotrka.

Mój OIOM: Modlitwę w OIOM-ie za chorych zadeklarowała dziś Marta i Bogusia.
Na OIOM-ie mamy ciągle Piotrka i Andrzeja. Jeśli macie kogoś w bardzo ciężkim stanie, komu natychmiast potrzebne jest pogotowie modlitewne to piszcie. Jest nas jeszcze mało do modlenia, ale z pewnością inni też dołączą. Czasem jak już nie możemy odwiedzać chorych, to przynajmniej się za nich pomódlmy. Może Bóg chce, żebyśmy mieli taki wolontariat modlitwy za chorych?

Cielesność chrześcijaństwa

December 15th, 2007 by xAndrzej

Chrześcijaństwo to chyba najbardziej cielesna religia. Cały czas celebrujemy Ciało Chrystusa. W Boże Narodzenie widzimy ciało Boskiego Dzieciątka, na krzyżu rozważamy umęczone Ciało Chrystusa,w każdej mszy świętej ofiaruje swoje Ciało Syn Boży, a komunia, którą przyjmujemy to Ciało Chrystusa. Czy ktoś może mieć jeszcze wątpliwości, że KOściół jest przeciwnikiem ludzkiego ciała? Nikt i nigdzie nie zostało tak uwielbione Ciało jak w Jezusie Chrystusie. I może dlatego diabeł tak mocno uderza w naszą cielesność? Uderzając w nasze ciało uderza w Boga. Chyba za mało w Kościele mówimy o pracy nad ciałem, zwłaszcza, że każdy z nas ma największe kłopoty właśnie ze swoją cielesnością. Często modlę się o czystość mojego ciała, o właściwe podejście do niego i umiejętne kierowanie jego pożądliwościami. W tej pracy nad ciałem nigdy sami nie zwyciężymy, stąd Bóg karmi nas swoim ciałem. Przed Bożym Narodzeniem musimy zrobić wszystko, aby w naszym ciele znalazło się Ciało Boga.

Jest już 1.00 w nocy. Przed chwilÄ… skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ noc nikodemowa i skoÅ„czyÅ‚ siÄ™ mój bogaty w wydarzenia dzieÅ„. Rano odprawiaÅ‚em roraty, potem spowiadaÅ‚em i gÅ‚osiÅ‚em naukÄ™ rekolekcyjnÄ… na Grabówce. MówiÅ‚em o duchowej przemianie podczas modlitwy. Można siÄ™ modlić caÅ‚e lata i nie doczekać siÄ™ owocowania modlitwy, jeÅ›li ona jest tylko formalnoÅ›ciÄ…, a nie umieraniem Adama i narodzinami Chrystusa. Od 11 do 12 byÅ‚em w “Niedzieli”. Po 12 miaÅ‚em ważne spotkanie z PawÅ‚em, a potem z MarysiÄ…, naszÄ… szacownÄ… paniÄ… prezes. O 14.30 wizyta u ciężko chorego Andrzeja. RzeczywiÅ›cie stan jest bardzo ciężki. Znów musiaÅ‚em stanąć po Å›rodku cierpienia i wszystko oddać Bogu. On ma dopiero 27 lat i mnóstwo marzeÅ„. Nie umiaÅ‚em mu ich odbierać, choć wiem, że wiele z nich nie da siÄ™ zrealizować. ModlÄ™ siÄ™ wiÄ™c znów o cud dla kolejnego podopiecznego z mojego duchowego OIOM-u.
O 17 znów spowiadałem u św. Franciszka, a w czasie Mszy mówiłem konferencje właśnie na temat teologii ciała. Z Grabówki szybki przejazd do Blachowni i przedostatnie nabożeństwo w czasie tych oryginalnych rekolekcji. To była modlitwa o uzdrowienie.
No i na koniec noc nikodemowa. Na początku było mało ludzi i wydawało mi się, że szybko skończymy, ale już po 11 modliło się ponad 10 osób i kilka przyszło do spowiedzi. Miałem więc co robić jeszcze po północy. Ale bardzo się tym cieszę. Bóg mówi, że ma to być noc nikodemowa, a ja zapominam, że prawdziwy Nikodem przychodzi naprawdę późną nocą. Kurcze, jak ja kocham tego Pana Boga za Jego konkretność i konsekwencje!

Uwagi o ludziach:
Jędrek - chory na nowotwór mózgu - Cóż, przed nami wielka robota duchowa. Bez względu na wolę Bożą musimy popracować. Jeśli chcesz doświadczyć cudu uzdrowienia musimy żarliwie się o to modlić. Jeśli Bóg wybrał dla ciebie inną drogę to pora pomyśleć i przegadać sprawę przygotowania na przejście do Domu Ojca. Obydwa warianty kończą się optymistycznie więc do roboty. Dziś Bogu przetarliśmy szlaki, czyli: Spowiedź, KOmunia święta, namaszczenie chorych.

Pani Prezes Marysia - Przepraszam, że zawaliłem zebranie, ale czuję się tak pewnie gdy zastępuje mnie ksiądz Marek, że myślę, że nie tylko nie było żadnej straty, ale same korzyści. Bardzo Wam dziękuję za zaangażowanie i wbrew pozorom wcale nie tęsknię za profesjonalizmem w stylu ulizanych włosów i błyszczących garniturów.Lubię odrobinę swobodnej improwizacji.

KsiÄ…dz XYZ - RozÅ›mieszyÅ‚ mnie dziÅ› komentarz do mojej czapki. “Ależ drogi księże rekolekcjonisto, caÅ‚a mÄ…drość ksiÄ™dza przez tÄ™ mycÄ™ zredukowaÅ‚a siÄ™ do poziomu soÅ‚tysa!” I pomyÅ›leć, że jest to moja ulubiona czapka, którÄ… zostawiÅ‚ w auli Piotrek Michalak, a ja po pół roku jej leżenia w koÅ›ciele zaczÄ…Å‚em jÄ… traktować jak wÅ‚asnÄ…. Ona naprawdÄ™ jest piÄ™kna, nawet jeÅ›li wyglÄ…dam w niej jak soÅ‚tys. To jest czapka z odzysku, porzucona i niczyja, która znalazÅ‚a swój dom na mojej gÅ‚owie. LubiÄ™ jÄ…, bo jÄ… znalazÅ‚em rzuconÄ… w kÄ…t koÅ›cioÅ‚a.

Sprawa OIOM (Oddział Intensywnej Opieki Modlitewnej) -KOchani! Kiedyś modliliśmy się za Piotrka i była to niesamowita siła i pomoc dla niego. Co chwila Bóg stawia na mojej drodze konkretnych ludzi, za których muszę się modlić. Czy chcielibyście mi znowu pomóc? Ale teraz na dłużej! Czasem czuję, że moja samotna modlitwa nie wystarczy. Potrzebuję pomocników! Jeśli chcielibyście być duchowymi pracownikami mojego OIOM - u to zgłoście to na mój e-mail: xandrzej@o2.pl . Będę wtedy mógł bardzo konkretne osoby prosić o intensywną modlitwę za pacjentów naszego OIOM-u.

Modlę się o odrobinę szaleństwa

December 14th, 2007 by xAndrzej

Dzisiaj była mowa w Ewangelii o gwałtownikach Bożych. Nasze chodzenie za Bogiem wymaga bowiem jakiegoś szaleństwa, jakiegoś nieustannego podrywania się i brania się z życiem za bary. To ciekawe, że im więcej się spalamy tym więcej jest w nas Bożego ducha. Nuda, lenistwo, święty spokój męczą duchowo o wiele bardziej niż szaleństwa dla Boga. Może dlatego, że spalając się więcej, bardziej świecimy? Często modlę się o odrobinę więcej szaleństwa w moim kapłańskim życiu. Dziś jednak zrozumiałem na wieczornej modlitwie, że gwałtownikiem Bożym nie zostaje się przez jakieś zewnętrzne ruchy, tempo życia, aktywizm, zaradność, zadziorność, ale przez gwałtowność i płomienność serca. Można być gwałtownikiem Bożym o niezywkle spokojnym usposobieniu. Tak jest zresztą z samym Chrystusem. Adorowałem dziś Jezusa w samotności naszego kościoła. Na zwnątrz nic się nie działo. Gdyby ktoś patrzył na mnie przez szybę widziałby klęczącego księdza przed pozłacaną skrzynką zwaną tabernakulum. Nawet we mnie było tylko trochę zmęczenia i niechęć do jakiś modlitewnych formuł. Kiedy zanurzyłem się w ciszy, nagle poczułem jak Bóg dobija się do mojego serca, jak upomina się o mnie i zapytuje, czy naprawdę jest dla mnie najważniejszy. Drzwiczki tabernakulum wydały mi się nagle jak wielka tama na wodzie. Czułem, że za nimi kryje się niesamowite spiętrzenie Bożej łaski, czułem jak Bóg walczy o mnie, jak bardzo Mu zależy na mnie. Chrystus, na pozór milczący i cichy, jest tak naprawdę największym gwałtownikiem. Kiedy przychodzi do nas w Eucharystii to wlewa w nas cały ocean wód i chce przebić się przez tamę mojego grzechu, mojej niewiary, mojego ciągłego braku ufności. Gwałtowność dla królestwa Bożego nie jest gwałtownością z tego świata. Ona rozgrywa się między Sercem Jezusa a moim sercem.

Dziękuję Ci Boże za dzień, który się kończy. To był piękny dzień, zwłaszcza, że w wielkim pokoju przyjmowałem wszelkie spiętrzenia się zajęć. Zaczynam się już oswajać i z radością daję się ponieść Bożmy planom. Rano, razem z Ks. Markiem odprawiłem roraty. Potem szybkie śniadanko i msza święta na Grabówce. Mówiłem naukę o realcji między życiem a wiarą i o trzech kryteriach żywej wiary. Po mszy miałem zamiar zamknąć się w domu i przygotowywać dalsze konferencje. Ale nic z tego nie wyszło. Nasz dom jest coraz bardziej żywy i coraz więcej ludzi do niego zagląda. Oprócz stałych i wiernych przyjaciół takich choćby jak Łukasz, Mariusz, Max było kilka nowych osób. Zaglądneła nowa studentka dzieląc się swoimi problemami. Przyniósł też ktoś porażającą wiadomość o bardzo ciężkiej chorobie jednego z naszych przyjaciół. Jutro pojadę do niego z sakramentami. Cały ten domowy ruch ciągle budzi we mnie przekonanie, że powinienem rzucić wszelkie inne prace i siedzieć w ośrodku, żeby rozmawiać z ludźmi i służyć im bez ograniczeń.
O 16.00 pierwsze w tym roku spotkanie opłatkowe. Tym razem u studentów z AIESEC. Byłem zdumiony profesjonalizmem tych młodych. To takie moje nowe odkrycie, że są w Częstochowie studenci, którzy prowadzą profesjonalną działalność. Ich szef nazywa się prezydentem, każdy ma ściśle określony zakres działań i zaczynają robić naprawdę ciekawe rzeczy. Dobrze, że są też otwarci na współpracę z nami. Po spotkaniu zaczął się mój kolejny wieczorny maratonik: Konferencja rekolekcyjna na Grabówce, 40 minunt na wykładzie interydscyplinarnym w Politechnice, ekspersowy przejazd do Blachowni i kolejne rekolekcyjne nabożeństwo. Najważniejsze, że w tym wszystkim zachowałem dużo wewnętrznej radości. Na koniec dnia przeżyłem piękną modlitwę, podczas której mogłem powiedzieć Bogu tylko jedno: sługa nieużyteczny ze mnie!

Uwagi o ludziach:
Pan profesor Andrzej Chwalba - Głupio mi, że wpadłem i wypadłem z wykładu, ale tak się to wszystko pokręciło. Cieszę się jednak, że choć przez chwilę mogłem zaczerpnąć z mądrości pana wykładu i z klimatu całego spotkania. Myślę, że było naprawdę udane. Bardzo, bardzo dziękuję. Cieszę się też, że była spora publiczność i to ludzie z pierwszej półki naszego środowiska akademickiego.

Andrzej P. - Poraziła mnie dziś informacja o twojej ciężkiej chorobie. Jutro będę u ciebie z sakramentami świętymi i sobie trochę pogadamy. Póki co przesuwam cię na pierwsze miejsce mojej listy o uzdrowienie. Na pierwsze, bo tu już potrzebne duchowe pogotowie ratunkowe. Znów urchamiam mój OIOM - Odział Intensywnej Opieki Modlitewnej.

Mariusz W. i Łukasz G. - Wielkie dzięki za pracę w naszym ośrodku. Tak się cieszę, że czujecie się u nas coraz bardziej jak w domu. Zawsze mówię, że jak ktoś zaczyna sprzątać dom to znaczy, że nie czuje się w nim już tylko gościem.

Rzemieślnik albo zbój

December 12th, 2007 by xAndrzej

Czytam teraz książkÄ™ Joachima Gnilka ” Jezus z Nazaretu”. A wÅ‚aÅ›ciwie Å‚apiÄ™ każdÄ… wolnÄ… chwilÄ™, żeby zaliczyć choćby strone, bo książka jest mocno wciÄ…gajÄ…ca. Na użytek toczÄ…cego siÄ™ Adwentu wybraÅ‚em sobie rozdziaÅ‚y o dzieciÅ„stwie Jezusa. Gnilka analizujÄ…c użyte w ewangelii sÅ‚owo okreÅ›lajÄ…ce zawód Å›w. Józefa mówi, że nie chodziÅ‚o Å›ciÅ›le o cieÅ›lÄ™, ale o kogoÅ› kogo dziÅ› nazywamy “zÅ‚ota rÄ…czka”. Józef umiaÅ‚ wiÄ™c zrobić prawie wszystko. A w swoim warsztacie musiaÅ‚ przekazać Jezusowi te umiejÄ™tnoÅ›ci, bo stara zasada żydowska gÅ‚osiÅ‚a ponoć, że albo ojciec przekaże synowi wszystko co umie, albo zrobi z niego rozbójnika. To tak na dodatek do konferencji Maliny, który dużo mówiÅ‚ o tym, że ojciec musi uczyć dziecko bo inaczej nic z niego nie wyroÅ›nie. Wyobraźcie wiÄ™c sobie Jezusa z mÅ‚otkiem, dÅ‚utem czy innym narzÄ™dziem w rÄ™ku. Bóg, który nie boi siÄ™ pracy i caÅ‚kiem nieżle sobie radzi z ciesielskimi robotami! Aż za bardzo realistyczne.

DziÅ› dziaÅ‚o siÄ™ bardzo, bardzo dużo. Rano chwila modlitwy przerywana różnymi ważnymi rozmowami. Potem pojechaÅ‚em na uczelnie na konsultacje. Przy okazji udaÅ‚o siÄ™ porozmawiać z wieloma osobami. Również w kurii kilka ważnych spotkaÅ„. Po obiedzie rekolekcyjny maratonik. Msza Å›wiÄ™ta i pierwsza nauka rekolekcyjna u Å›w. Franciszka z Asyżu. Potem nabożeÅ„stwo sÅ‚owa w Blachowni i powrót na GrabówkÄ™ i prowadzenie godzinnej adoracji NajÅ›wiÄ™tszego Sakramentu. JakoÅ› wyjÄ…tkowo w tym roku te moje duchowe akcje przeżywam jako wÅ‚asne. Ja siÄ™ po prostu modlÄ™, kiedy prowadzÄ™ modlitwy, myÅ›lÄ™ o Bogu, kiedy o Nim mówiÄ™. I to tak z serca, bez aktorstwa. Bardzo mi siÄ™ to podoba! Na Garbówce wielkie przeżycia osobiste, bo przecież byÅ‚em tu wikariuszem 14 lat temu. W zakrystii zapytaÅ‚em KubÄ™, ministranta, ile ma lat. Kiedy powiedziaÅ‚,że 14 zaczÄ…Å‚em siÄ™ gÅ‚oÅ›no zastanawiać: “A może ja ciebie chrzciÅ‚em!”. Na co KUba: “JeÅ›li ksiÄ…dz siÄ™ nazywa Przybylski to tak. Mam nawet nagrane na kasecie!”. Kuba i ja bardzo siÄ™ wzruszyliÅ›my, choć wzrost tego chÅ‚opaka uÅ›wiadomiÅ‚ mi jak to byÅ‚o dawno temu!

Uwagi o ludziach:

Profesor XYZ - Ciężka była ta nasza dzisiejsza rozmowa, ale bardzo ważna. Różnimy się podejściem do Boga. Bóg pana profesora, to Bóg filozofów, a Bóg, w którego ja wierzę, to boska Osoba. Nie przekonał mnie pan, że wiara w bezosobowego Boga jest logiczniejsza. Jak można kochać coś, co nie jest osobą? W każdym razie taka rozmowa jak nasza dzisiaj pokazuje mi jak ważne jest aby ksiądz był obecny na uczelni.

Marcin - O 13.30 byłem w kaplicy i mówiłem Koronkę w twojej sprawie. Wierzę, że Bóg już znalazł najlepsze rozwiązanie.

Marcin P. - Nawet nie wiedziałem, że dwa tygodnie temu umarł ci tato. Pomodlę się za niego. Dobrze, że się pojawiłeś i cieszę się masz do mnie zufanie, nawet w tak delikatnych sprawach. Jak nie zapomnę to będę oglądał cię w telewizji. Piątek, 21 grudnia, jakoś wieczorkiem w TVP.

Ks. Andrzej K. - Kawka i owoce były dobre, ale jak zwykle najlepsza była rozmowa. Duchowo czuję się bardzo blisko twojego ducha. Dzięki ci za te wszystkie impulsy i za świadectwo, że Bóg jest dla ciebie ważniejszy niż względy ludzkie.

Modlitwa uczy nadziei

December 12th, 2007 by xAndrzej

Piękne są niektóre myśli Papieża znajnowszej encykliki. Benedykt XVI pisze wyraźnie, że nie można zbudować nadzei bez modlitwy. A co ciekawe, modlitwa nie daje nam nadziei magicznie, nie działa jak za kliknięciem myszki, ale jest szkołą nadziej. Jak w każdej szkole tak i w szkole modlitwy uczeń musi włożyć w naukę trochę wysiłku. Modlitwa odbuduje twoją nadzieję, kiedy będziesz się modlił w najgorszych chwilach twojego życia. Gdy zostaniesz sam, gdy poczujesz, że już nikt cię nie słucha, że nie jesteś ważny już dla nikogo, na modlitwie nagle możesz zrozumieć, że słucha cię Bóg. Dla Boga ty i twoje sprawy są najważniejsze. A potem musisz zrozumieć, że Bóg uczy cię nadziei przez zmianę pragnień. Bo często pragniesz rzeczy bez-nadziejnych, ziemskich, które dają fikcyjną nadzieję. Bóg nie spełnia próśb, które są bez-nadziejne, które nie przyniosą ci szczęścia. Choćbyś się przy czymś bardzo upierał, przekonywał siebie i Boga o ich ważności, Bóg nie spełni tego, jeśli to coś nie przyniesie ci prawdziwego szczęścia. Pragniemy czasem rzczy bez-nadziejnych dlatego musimy się na modlitwie przyjrzeć naszym pragnieniom i zaufać Bogu, który nie wsyłuchuje takich pragnień.

PrcujÄ™ ostatnio na drugÄ… zmianÄ™. Przed poÅ‚udniem jest w miarÄ™ luźno, a wieczorem adwentowy maratonik. We wtorek rano popisaÅ‚em trochÄ™ tekstów do “Niedzieli”. OdwiedziÅ‚em też w kurii biskupa Antoniego i bardzo siÄ™ ucieszyÅ‚em, że po maÅ‚ym zasÅ‚abniÄ™ciu pracuje już na peÅ‚nych obrotach. Wieczorkiem spotkanie rekolekcyjne w Blachowni. MówiÅ‚em o pragnieniu miÅ‚oÅ›ci i o oszukiwaniu nas przez diabÅ‚a wÅ‚aÅ›nie w sprawach miÅ‚oÅ›ci. NabożeÅ„stwo zakoÅ„czyÅ‚o siÄ™ ucaÅ‚owaniem relikwii bÅ‚.Karoliny Kózkówny. Bardzo mi zależaÅ‚o, aby rodzice zrozumieli jak ważne jest wychowywanie dzieci do czystej miÅ‚oÅ›ci. Wczoraj byÅ‚o też czuwanie na które trochÄ™ siÄ™ spóźniÅ‚em,ale i tak udaÅ‚o siÄ™ uczestniczyć w modlitwach, różaÅ„cu i mszy Å›wiÄ™tej. Do domu wróciÅ‚em po pierwszej w nocy. Jak dobrze jest być tak co miesiÄ…c u Matki Bożej i zawierzać jej caÅ‚e swoje życie, kapÅ‚aÅ„stwo i pracÄ™ ze studentami.

Uwagi o ludziach:

XYZ - Modlę się za ciebie, aby twoje małżeństwo, które po ludzku już leży w gruzach dało się odbudować. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, On potrafił dać życie nawet uschłym kościom.

Ks. Edward z Warszawy - DziÄ™kujÄ™ za kartkÄ™ z podziÄ™kowaniami za rekolekcje w “Księżówce”.Ciesze siÄ™, że miaÅ‚y one tak duży wpÅ‚yw na życie ksiÄ™dza. Szkoda, że nie mogÄ™ odpisać, bo nie napisaÅ‚ ksiÄ…dz swojego adresu. A może ma tak być!

Paweł - Ciągle modlę się za ciebie o uzdrowienie duchowe i psychiczne. Oj, żebyś ty wiedział ilu ludzi modli się za ciebie!

Życie musi rodzić życie

December 10th, 2007 by xAndrzej

Już dawno przestałem się dziwić, że studenci zwracają się do mnie mówiąc ojcze. Kiedyś, jakiś prostestant, mocno się skrzywił i zacytował mi fragment ewangelii, w którym Jezus mówi, żebyśmy nikogo nie nazywali ojcem, bo jeden jest tylko Ojciec w niebie. Nie mam zamiaru konkurować z ojcostwem Boga, ani w żaden sposób nie roszcze sobie pretensji do tego by moje ojcowanie dało się porównywać z boskim. Ale pewnie tak jak trudno jest powiedzieć dzieciom, żeby swojego taty nie nazywały ojcem, tak pewnie trudno mi krzywić się na studentów, że mówią mi per ojciec. Przeciwnie, jest w tym jakaś wielka prawda, że każdy, kto na ziemi chce nazywać sie ojcem musi mieć świadomość olbrzymiej odpowiedzialność przed jedynym Ojcem - Bogiem. Myślę, że dla nas kapłanów,wcale nie współżycie z kobietą jest największym wyrzeczeniem, ale pewnie rezygnacja z fizycznego ojcostwa. Bo każde życie, jeśli ma być owocne, musi rodzić życie. Kapłaństwo też jest rodzeniem życia, może nie w sensie fizycznym, ale duchowym. Kapłan musi promieniować ojcostwem, musi być prawdziwym ojcem dla młodych. To bardzo trudna sztuka, ale konieczna. Konieczna dla młodych, aby czuli się dobrze i bezpiecznie z księdzem oraz dla kapłana, aby ten z kolei czuł się potrzebny i kochany. Lubię swoich wychowanków nazywać synkami i córkami, lubię mówić o ich dzieciach, że są to moje wnuki. Marzy mi się już czasem zostać proboszczem jakiejś parafii i być nim ze trzydzieści lat, aby wzrastać z ludźmi, towarzyszyć ich radościom i smutkom. To też jest piękny wymiar kapłaństwa, który odkrywam. Być ojcem, rodzić do wiary coraz to nowych ludzi. Muszę bardzo się pilnować, żeby to ojcostwo w sobie pielęgnować, żeby żadne struktury kościelne, żadne tytuły, prace naukowe, zajęcia nie przesłoniły mi najwazniejszego mojego zadania - promieniowania ojcostwa. Moje kapłańskie życie musi bowiem nieustannie rodzić życie.

Rano odprawiłem mszę świętą u Marie-Lise. Zdałem sobie sprawę, że właściwie przestałem pracować nad językiem francuskim i ciągle kręce się wokół tych samych słówek. Dzisiaj rozmawiałem z Marie Lise tak jak rozmawiają POlacy w Chicago, mieszając obce słówka z polskimi. Od 10 miałem wykłady w seminarium. Po obiedzie troszkę się obijałem. Nie wiem czy macie czasem takie dni, że markujecie robotę, ale tak naprawdę nic porządnego nie robicie. To głupia sytuacja, bo lepiej pewnie byłoby się położyć i wyspać niż udawać, że się pracuje. No więc, ja dzisiaj oszukiwałem siebie i zczynając wiele rzeczy nie zrobiłem nic. Na szczęście to trwało tylko cztery godziny, ale rozśmieszyła mnie ta sytuacja. Że też człowiek potrafi udawać nawet przed samym sobą? O 19. odprawiłem mszę świętą, a po niej w ekspresowym tempie pojechałem do Blachowni. Tam mieliśmy piękne nabożeństwo z odnowieniem Chrztu Świętego. Kościół był pełny ludzi i prawie wszyscy mieli świece. Mówiłem o tym, co to znaczy mieć żywą wiarę. A potem wszyscy szliśmy do naczyń z poświęconą wodą i odnawialiśmy własny chrzest.
Po powrocie jeszcze krótkie spotkanie ze studentami, którzy ćwiczyli śpiewy w kaplicy. A teraz znikam się modlić. Cześć, moje kochane dzieciaki!

Uwagi o ludziach:

Kleryk XYZ - To dobrze, że w twoim kleryckim życiu jest różnie. Gdyby było ciągle tak samo, to znaczyłoby, że się nie rozwijasz, nic nie przeżywasz, nic się z tobą nie dzieje. Wiem, wiem, chciałeś ponarzekać, ale to jest zupełnie niepotrzebne, bo właśnie, kiedy nam trochę gorzej bardziej dojrzewamy. Roślina nie zakorzenia się gdy jest ciepło i świeci słońce. Jej korzenie się umacniają podczas wichury i burzy. Musisz być facetem i trwać. Jak więcej wieje to masz cudowną szansę na zakorzenienie. TYlko nie ulegaj pokusie, żeby się przesadzić w inne miejsce, bo wyrwiesz zupełnie swoje korzenie. Nie szukaj też ludzi do wypłakania się, bo musisz się nauczyć radzić sobie samemu. Kiedyś w kapłaństwie będziesz musiał sam przezwyciężyć niejedną burzę.

Sroczki z Warszawy - Dziękuje za newsy o waszej rodzince. Cieszę się, że jakoś służy wam stolica. Zaglądajcie jednak do nas na prowincję!

Paweł - Ewelina prosiła mnie o modlitwę za ciebie, więc przez cały wieczór o tobie pamiętam. Znów cie złapało stare życie. To pewnie jest twój krzyż, więc modlę się do Boga, aby ci wzmocnił plecy.

Nowe życie rodzi się na pustyni

December 10th, 2007 by xAndrzej

Jan Chrzciciel musiał swoje nawoływanie do nawrócenia głosić na pustyni, bo pustynia jest symbolem przemiany. Ludzie muszą wyjść na pustynię, żeby nabrać dystansu do świata, do swoich zajęć. Ten dystans nie oznacza wcale, że nasze zajęcia są złe czy nieważne, ale pozwala on zobaczyć, na ile nie stajemy się ich niewolnikami. Na pustyni Bóg przemieniał cały naród wybrany, który skażony życiem w niewoli egipskiej musiał zacząć od nowa swoje życie z Bogiem. Przez czterdzieści lat pobytu na pustyni narodził się Nowy Izrael. Pustynia, mimo, że wydaje się jednostajna i szara jest tak naprawdę miejscem największych przemian. Tyle, że te przemiany nie dotyczą tego co widoczne, tego co na zwenątrz. Na pustyni na zewnątrz nic się nie zmienia, bo wtedy przemienia się nasze serce. Lubię uciekać na pustynie, zamykać się przed ludźmi, być sam na sam z Bogiem, a może niekiedy po prostu z samym sobą. Dokonują się wtedy rzeczy podobne do tych, które działy się nad Jordanem za czasów Jana Chrzciciela. Najpierw pustynia pokazuje mi moje braki, moje uzależnienia, moje grzechy. Dlatego na mojej osobistej pustyni zanim pojawi się Jezus, pojawia się taki wewnętrzny głos Jana Chrzciciela, który mi mówi: zobacz, masz grzechy, wyrzuć je, zerwij z nimi, bo chce cię nawiedzić Bóg. I kiedy posłucham tego głosu, kiedy w swoim sercu podejmę decyzję zerwania z grzechem, niemal natychmiast przychodzi Jezus. Jego głos jest już inny niż ten Jana Chrzciciela. Głos Jezusa jest już pełen miłości i delikatności, pełen radości i naziei. Lubię taką pustynną walkę o miejsce dla Jezusa w moim życiu, lubię nawet gdy w sercu krzyczy we mnie Jan Chrzciciel, żebym się wreszcie nawrócił.

I mamy już za sobą drugą niedzielę Adwentu. Potwornie bolała mnie dziś głowa. Kazania na porannych mszach świętych mówiłem bardziej z głowy niż z serca, bo głowę zajmował ból. Zwaliłem to wszystko na ciśnienie, choć nie mam pojęcia, czy były dziś jakieś skoki ciśnienia. Nie mogę się jednak poddać jakimś bólom głowy, a więc trwałem odważnie i z uśmiechem na kapłańskiej służbie. Może się trzeba przyzwyczjać, że ciało będzie się czasem odzywać i przypominać, że staje się coraz słabsze? Obiad zjadłem dziś wspólnie z Marcinkiem. Ugotowaliśmy sobie pół paczki makaronu, odgrzaliśmy jakiś gulasz i zmieszaliśmy to razem i zjedliśmy z całkiem niezłym smakiem. Szybko jednak wymsknąłem się z kuchni, wziąłem jakąs tabletkę i przespałem może z półtorej godziny. I przeszło. Już z radością i bez bólu zawiozłem KOmunię świętą Piotrkowi. U niego było dzis też sporo radości. O 20.00 zacząłem tygodniowe rekolekcje w Blachowni u św. Michała Archanioła. Codziennie, przez tydzień o 20.00 będę prowadził tam nauki rekolekcyjne. Dziś rozmawiałem z ludźmi o życiu, o tym, że Bóg tak bardzo pragnie, abyśmy mieli życie w obfitości.

Uwagi o ludziach:

Piotrek ze Skrzata - Co się dzieje? Czemu cię już tak dawno u nas nie było? Myślałem dziś sporo o tobie i myślę, czy nie masz jakiś problemów. Może po prostu potrzebujesz od nas trochę odpocząć. W każdym razie,pamiętaj, że bardzo cię potrzebujemy, bo kto tak świetnie będzie tłumaczył z arabskiego na nasze?

Studentka XYZ - Dziwna była twoja prośba.Czy naprawdę uważasz, że zbieranie pieniędzy na tacę, wszyscy odbierają jako opłatę za mszę świętą? Przecież od wieków ludzie przychodzili do kościoła i dzielili się owocami pracy rąk, aby utrzymac swoją wspólnotę. Myślę, że to też jest wyraz odpowiedzialności za Kościół. We wszystkich wyznaniach wierni mają również materialną odpowiedzialność za swoją wspólnotę. Jeśli taca jest dla ciebie problemem to po prostu nic nie wrzucaj do koszyka, a i tak mszę będziemy odprawiać również dla ciebie i z tobą.

Ksiądz XYZ - Nie znam odpowiedzi na księdza dylematy. Zapewne bardzo trzeba uważać z modlitwą egzorcyzmów i modlitwą o uwolnienie. Widocznie ma ksiądz podstawy do tego, aby sądzić, że ktoś zamiast normalnie pracować z tym chłopakiem zaaplikował mu niepotrzebnie serię seansów uwalniających, co nie przyniosło dobrych owoców. Może warto o tym porozmawiac z kimś doświadczonym?

Studentka XYZ - Zaczynam się modlić za twoją mamę. Wierzę,że operacja się uda, a nowotwór nie będzie się przemieszczał. Bądź dobrej myśli i szturmuj niebo. Bóg lubi być proszony o pomoc i chętnie jej udziela.

Nie będzie miodu dopóki jest ocet

December 8th, 2007 by xAndrzej

Św. Jan Chrzciciel miał trudną misję. Musiał być twardy, bo jego zadaniem było nawoływanie ludzi do nawrócenia. Jeśli kogoś będziesz wzywał do nawrócenia to musisz być twardy, bo ludzie generalnie nie lubią gdy ktoś wytyka im błędy. Popularność Jana Chrzciciela jest więc jeszcze bardziej zdumiewająca. Mimo tego, że wskazywał im ich grzechy, szli za nim i to w wielkiej liczbie. Może dlatego, że sam nie oszczędzał siebie, że sam był bardzo wymagający wobec siebie? Spełniał jednak konieczną misję przygotowania drogi dla Jezusa. Żeby Jezus mógł napełnić nas Duchem, człowiek musi wyrzucić z siebie grzech. Nie ma innej rady, bo grzech kurczy serce i szczelnie wypełnia je sobą. Dopóki masz grzech, to w twoim sercu nie będzie po prostu miejsca na Bożą łaskę. Św. Augustyn w jednym ze swoich kazań pisał o tym, że dopóki w sercu człowieka jest ocet, nie można tam wlać miodu. Trzeba najpierw wyrzucić ocet. I pewnie dlatego Jan Chrzciciel nawoływał do wyrzucenia grzechu, bo bez tego w skurczonym sercu nie ma miejsca dla Boga. Jedyny sposobem przygotowania drogi Panu jest nawrócenie, które zawsze zaczyna sie od zerwania z grzechem. Zerwanie z grzechem jest koniecznym, ale jedynie wstępnym warunkiem otwarcia się na BOga. Nawrócony człowiek musi teraz napełniać się Bogiem. Wylewajmy więc ze swojego serca wszelki ocet i napełniajmy serce miodem.

Dzisiejsza sobota była bardzo pracowita, ale niesłychanie owocna. Rano miałem solidną modlitwę. POtem było sprzątanie i troszeczkę się w nie włączyłem. Od 11 mieliśmy dzień skupienia dla naszych rodzin. W sumie dwie konferencje i msza z kazaniem. A podczas adoracji spowiadałem. Chyba najwspanialszym owocem tego dnia były liczne spowiedzi. Nie starczyło nawet czasu, aby wyspowiadać wszystkich. Nasz dom dzisiaj wyglądał jak dom wielodzietnej rodziny. Czułem się dziś nie tylko jak ojciec, ale jak prawdziwy dziadek, bo najechało się mnóstwo moich duchwych wnuków, nie licząc tych, którzy są jeszcze w brzuszkach swoich mam. Mówcie co chcecie, ale nigdy żyjąc w świecie nie miałbym tak wspaniałej i tak licznej rodziny!
Po mszy Å›wiÄ™tej o 19. mieliÅ›my kolejne spotkanie Akademickiej LOży Filmowej. OglÄ…daliÅ›my “Plac zbawiciela”.PrzygnÄ™biÅ‚ nas wszystkich ten film i nie umieliÅ›my nawet konstruktywnie dyskutować nad jego treÅ›ciÄ…. Tam nie byÅ‚o nawet Å›ladu Boga i może dlatego caÅ‚e życie tej filmowej rodziny byÅ‚o jak supeÅ‚, którego nikt z ludzi nie umie rozwiÄ…zać. Na koniec miaÅ‚em dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ na modlitwÄ™. I dopiero wtedy mogÅ‚em sobie tak naprawdÄ™ uÅ›wiadomić piÄ™kno dzisiejszego Å›wiÄ™ta i mogÅ‚em spokojnie odmówic różaniec rozważajÄ…c tajemnicÄ™ Niepokalanej.

Uwagi o ludziach:
Bp Antoni - Bardzo modlę się o siły i o powrót do zdrowia. Niestety trzeba już trochę zwolnić tempo, bo życie jest życiem i nie da się w nim wiecznie podskakiwać. Wracaj do zdrowia , bo jesteś nam bardzo potrzebny!

Nasze kochane rodzinki: Dziękuję Wam za ten dzien skupienia, za modlitwy i adorację, za przepiękną dyskusję o waszym miejscu w Kościele, za waszą miłość do Kościoła i ciągłe dojrzewanie w wierze. Jesteście dla świata świadkami, że miłość małżeńska może być naprawdę piękna.

Paweł - Modliłem się za twoją mamę. Niech odpoczywa w pokoju!

Krzyś i Andrzej - Dziękuję za gotowość opracowania systemu komputerowego dla Piotrka. Pan Bóg działa i otwiera serca. Może w tym jest sens cierpienia, że ono otwiera serca?

« Previous Entries Next Entries »