November 4th, 2007 by xAndrzej
ZastanawiaÅ‚em siÄ™ dziÅ›, czy Bóg ma ambicjÄ™, czy potrafii odejść obrażony, pogniewany, czy czuje siÄ™ czasem upokorzony i żle potraktowany? Ma przecież tyle powodów do takich odruchów! Każdego dnia dajemu Mu tysiÄ…ce dowodów po których powinien obrócić sie na piÄ™cie i pójść w swojÄ… stronÄ™, zostawić nas, skoro okazujemy siÄ™ niewdziÄ™czni i maÅ‚o wrażliwi. W dzisiejszym czytaniu z KsiÄ™gi MÄ…droÅ›ci, padÅ‚o nawet takie stwierdzenie, że Bóg kocha wszystko co stworzyÅ‚, nawet jeÅ›li Jego stworzenie obróciÅ‚o siÄ™ przeciwko Niemu. Celnik Zacheusz, wielki bogacz i cwaniak, wlazÅ‚ co prawda na drzewo, ale nawet nie poprosiÅ‚ Jezusa o pomoc, nie powiedziaÅ‚ nawet w swoim sercu prostego przepraszam. CaÅ‚a inicjatywa byÅ‚a po stronie Jezusa. On, Bóg najnormalniej wprosiÅ‚ siÄ™ do domu Zacheusza, zaryzykowaÅ‚, że zostanie odrzucony, zlekceważony, nie zaproszony! PomyÅ›laÅ‚em dziÅ› sobie, że dla Jezusa ważniejsza niż wÅ‚asne ambicje jest miÅ‚ość i zbawienie. Co by to byÅ‚o, gdyby Jezus byÅ‚ tak chorobliwie ambitny jak my? A przecież czÄ™sto to nasze ambicje zabijajÄ… miÅ‚ość, odciÄ…gajÄ… nas od drogi zbawienia. Chrystus jak żebrak stoi pod moimi drzwiami i czeka, aż Mu otworzÄ™, aż zaproszÄ™ Go do mojego domu. To ja, grzesznik, decydujÄ™ o tym, czy wpuszczÄ™ Boga do mojego serca! On staje przed moimi drzwiami w pokorze i otwartoÅ›ci, a moje drzwi sÄ… czasem uzbrojone po uszy w zamki, Å‚aÅ„cuchy, bolce, judasze … Czy Bóg jest ambitny? Pewnie tak, ale Jego ambicja jest nie z tego Å›wiata. AmbicjÄ… Boga jest zbawić każdego z nas, a nie udowadniać na każdym miejscu swojÄ… ważność i wielkość. Daj mi, Boże takÄ… ambicjÄ™, która dla zbawienia drugiego czÅ‚owieka, gotowa jest na najwiÄ™ksze uniżenie! TakÄ… ambicjÄ™, która przynosi wytrwaÅ‚ość w pukaniu do zamkniÄ™tych drzwi!
Pierwsza listopadowa niedziela już sie koÅ„czy. Nie miaÅ‚em dziÅ› kazania wiÄ™c spokojnie uczestniczyÅ‚em w mszach Å›wiÄ™tych. Nasze rodzinki sÄ… cudowne. Ich zaangażowanie w liturgiÄ™ rodzinnÄ… jest wrÄ™cz wzorcowe. Msza dla rodzin wyglÄ…da u nas jak spotkanie jednej wielkiej rodziny Bożej. Na mszy akademickiej trochÄ™ mniej studentów, bo wiÄ™kszość jest jeszcze na wyjeździe. Obiad zjadÅ‚em u Krzysia i Agnieszki. Ich Marysia znowu trochÄ™ marudziÅ‚a na mój widok, ale jakoÅ› siÄ™ oswoiÅ‚a. PogadaliÅ›my sobie jak starzy, dobrzy znajomi. Dobrze mi byÅ‚o u nich. To sÄ… jedni z moich najstarszych duchowych dzieci. (Jak powiedziaÅ‚ ostatnio jeden z proboszczów o naszych wychowankach: “nieÅ›lubne dzieci ksiÄ™dza Andrzeja”)
Wieczór zamierzam poświęcić na modlitwę, czytanie i bycie ze sobą. Może zastuka Bóg, a ja będę u siebie w domu i z radością Mu otworzę i razem będziemy wieczerzać, On ze mną, a ja z Nim?
Uwagi o ludziach:
Jacek Sz. - Dziękuję za pozdrowienia i podzielenie się doświadczeniem z problemami z tempem życia. Pewnie w małzeństwie to szczególnie ważne, być tu i teraz. Kochać żonę teraz, a nie za pięć lat, cieszyć się wspólnym życiem teraz, a nie zamartwiać się, czy miłość nie wypali się za kilka lat. Od naszego teraz zależy często jak będzie jutro. Czekam na zdjęcia ze ślubu!
Max - Fajnie, że zacząłeś pisać blog. Zobaczysz, że może on stać się dla ciebie rachunkiem sumienia i lustrem pokazującym prawdę o tobie. Kiedy pisze się codziennie o swoim życiu, to nawet gdyby ktoś oszukiwał siebie, wie, że to robi i poznaje wszystko czego robić nie powinien. Ręka drży, gdy pisze się blog nieszczerze i na pokaz. Dlatego on zawsze jest lustrem naszego myślenia i odczuwania. Warto się przejrzeć w takim zwierciadle, bo ono nie upiększa, ale pokazuje prawdę.
Marek W. - CytujÄ™ twój dowcip: “Mąż, żoÅ‚nierz wraca do domu po sÅ‚użbie i mówi do żony rozkazujÄ…co: “Kapcie, obiad, gazeta!” Å»ona zwraca siÄ™ do męża: “Kochanie, powiedz chociaż jeszcze jedno magiczne sÅ‚owo!”. Mąż odpowiada: “Naprzód!”.
Pani XYZ - Oj, tak Bóg jest konkretny. Wzruszająca była to opowieść o babci. Ta starsza kobieta widząc tragiczną chorobę wnuka modliła się do Boga o własną śmierć wzamian za zdrowie wnuka. I Bóg przyjął tę modlitwę na serio. Babcia umarła po dwóch miesiącach od swojej modlitwy, a jej wnuk dochodzi cudem (zdaniem lekarzy!) do zdrowia. Bóg jest konkretny!
Kończę to pisanie, bo własnie zadzownił ktoś z prośbą o udzielenie sakramentu chorych umierającej osobie. Bóg wprosił się znów do kogoś, kto nie ma już przytomności i umiera. Muszę, jak Zacheusz, zejść prędko z drzewa i pobiec otworzyć drzwi Chrystusowi do serca drugiego człowieka. Czasem jak sam zamykam swoje drzwi dla Boga, Bóg posługuje się drugimi, aby Mu otworzyć! Serce Jezusa konającego, zmiłuj się nad konającymi!